Także dzisiaj wracam do Was z pierwszym rozdziałem zamówieniem dla takiego jednego szczyla, który doskonale wie, że to właśnie dla niej. (Pssstt... Hoshi, Ty już masz ten internet xD?) Także zamówienie było na rozdziałowiec z Tao, ale doskonale wiecie, że jakoś trzeba zacząć historię, więc na razie będzie tu go mało xD I z tego powodu na gifie widnieje pan Kim Taehyung, a nie Tao.
Także w sumie nie mam nic do dodania...
Miłego czytania ;)
Najlepszy dzień w całym życiu
zamówienie dla Hoshi | Huang Zitao | EXO | 2556 słów |
Pewnego dnia dam ponieść się mym stopom
do miejsca pozbawionego spojrzeń innych ludzi
Chcę dotrzeć tam, gdzie będę się czuć swobodnie
Lecz kończę swą wędrówkę pustym westchnięciem
Dlaczego, dlaczego znowu się odwracasz?
Dlaczego, dlaczego nie próbujesz spełniać marzeń?
Taeyeon - WHY
Od: Tae <3
Skarbie, poczekasz dzisiaj na mnie, aż skończę trening? Choreograf przedłużył nam go o godzinę, bo Seokjin ciągle popełnia jeden i ten sam błąd. (Jakby nie mógł tylko jego poprosić o zostanie -,-') Potem Ci to jakoś wynagrodzę.Uśmiech pojawił się na jej usta, gdy zobaczyła ostatnie zdanie SMSa. Ostatnio dość rzadko widywała się z Taehyungiem, czy jak to niektórzy woleli z V, ponieważ ten stale miał jakieś próby przed występami, kręcenie teledysków do nowego albumu lub najzwyczajniej w świecie treningi tańca. Trochę ją to irytowało, ale z charakteru była spokojną i miłą dla wszystkich osobą, więc nie odważyłaby się jakoś zasugerować tego chłopakowi.
Do: Tae <3
Jasne, że poczekam. Ostatnio tak rzadko się widzimy... Tęsknię.Minjin napisała wiadomość i ściągnęła przez głowę czarną bluzę, którą dostała od Taehyunga, po czym odrzuciła ją w kąt pomieszczenia. Odwróciła się przodem do ogromnego lustra, które pokrywało całą ścianę przed nią i po poprawieniu tank topu, zaczęła swoją rozgrzewkę od tego, co zalecał jej trener - krążenia głową. Ćwiczenie było proste i nie wymagało większego wysiłku, jednak dziewczyna starała się zastosować do wszystkich wskazówek nauczyciela, żeby wyciągnąć z niego jak najwięcej. Ustawiła stopy na szerokość barków i wyprostowała nogi, po czym opuściła ręce wzdłuż tułowia i zaczęła wykonywać krążenia głową w jedną stronę, a potem w drugą, odliczając do dwudziestu.
Kim Minjin była dwudziestodwuletnią trainee w SM Entertainment od ponad czterech i pół roku. Dziewczyna od dziecka marzyła, żeby być kimś rozpoznawalnym w Korei Południowej, a może i jeszcze w krajach za granicą - kimś uwielbianym przez multum swoich wiernych fanów, cieszącym się sławą i rozgłosem. Kiedy ukończyła osiemnaście lat i jej rodzice dowiedzieli się o marzeniach swojej córki, natychmiast postanowili ją wesprzeć w osiągnięciu jej upragnionego celu. Według nich Minjin miała wszystko to, co w wytwórniach brano pod uwagę jako pierwsze - była szczupła, bez makijażu wyglądała bardzo dobrze i potrafiła pokazać, że naprawdę stać ją na ogromny wysiłek i ciężką pracę w dążeniu do zostania idolką w Korei.
Dziewczyna interesowała się tańcem, odkąd ukończyła szósty rok życia i wtedy to ojciec postanowił zapisać ją na lekcje z prywatnym trenerem. Razem z nim ćwiczyła przez pięć i pół roku, jednak dalsza edukacja w tym zakresie była niemożliwa, gdyż nauczyciel Minjin został zmuszony do wyprowadzenia się z Korei Południowej. Stało się tak z powodu jego żony, która ciężko zachorowała i musiała zostać przetransportowana do specjalistycznej kliniki rehabilitacyjnej w Stanach Zjednoczonych.
Minjin po zakończeniu zajęć z trenerem, starała się sama rozwijać swój talent, kiedy tylko miała ku temu okazję i chwilę czasu. Jednak lata mijały i wolnych chwil było coraz mniej, ponieważ więcej czasu musiała poświęcać na naukę, aniżeli na swoje hobby. Więc kiedy rodzice pokazali jej w telewizji ogłoszenie o tym, że SM Entertainment organizuje globalne przesłuchania w Korei, USA, Chinach, Kanadzie i Japonii, nie była pewna, czy podoła wymaganiom. Jednak jej ojciec uparł się, że powinna chociaż spróbować, co też z niepewnością w głowie, ale nadzieją w sercu, uczyniła.
Dziewczyna nie za bardzo chciała wysyłać swojego zgłoszenia drogą mailową, ponieważ była pewna, że z ogromu wiadomości wysyłanych do wytwórni, zapewne wiele jest ignorowanych i na jeszcze większą ilość nikt nie odpowiada po jej odczytaniu. Postanowiła więc udać się od razu na przesłuchanie na żywo. Mogła zaprezentować swój talent z dowolnej dziedziny, ponieważ SM szukało tekściarzy, kompozytorów, tancerzy, modeli, aktorów i piosenkarzy. Oczywiście, wybrała taniec, ale żeby mieć większe szanse na zostanie przyjętą, postanowiła jeszcze spróbować ze śpiewaniem. Co do śpiewu, ćwiczyła około dwa miesiące piosenkę, którą chciała zaprezentować, jednak wciąż miała obawy, czy jest on wystarczająco dobry.
W przeddzień castingu nie poszła do szkoły, tylko cały dzień ćwiczyła wybrany przez siebie taniec i fragment piosenki. Nie mogła zaprezentować obu całych, ponieważ uwagę poświęcano jej na jedynie pięć minut, więc zdecydowała się zatańczyć całą choreografię do "What's Your Name?" 4Minute i jedynie przez pozostałe półtora minuty zaśpiewać "The Letter" Davichi. Co jak co, ale bardziej liczyła na zostanie tancerką niż kpopową gwiazdą.
Od samego rana chodziła po swoim pokoju w kółko, nie mogąc zasnąć, aż w końcu kiedy nadeszła godzina ósma, rodzice odwieźli ją na miejsce i tam musiała czekać wśród masy osób, które również starały się o posadę w wytwórni. Przez ściany była zmuszona słuchać, jak cholernie utalentowani są jej rywale, oglądała ich łzy rozpaczy, kiedy ich wyrzucano i szczęścia, kiedy umawiano się z nimi na podpisywanie kontraktu. To wszystko stresowało ją tak bardzo, że kiedy w końcu wywołano jej imię, nogi same uginały się w kolanach, ale kiedy już stanęła przed osobami mającymi zadecydować o jej, być może, świetlanej przyszłości - wszystkie nerwy znikły. Jurorzy byli bardzo mili, nie tylko z charakteru, ale również z wyglądu i pozwolili jej zaprezentować swój występ bez żadnych zbędnych komentarzy. Jak już wiadomo - została przyjęta.
Bycie trainee wcale nie było takie łatwe, jak początkowo myślała Minjin. To, że została przyjęta do wytwórni, wcale nie oznaczało, że uda się jej zadebiutować i zdobyć sławę, więc musiała przykładać się do nauki, godząc ze sobą treningi i szkołę. Stażystka wstawała z samego rana, realizowała swój plan lekcji, po czym jechała na trening śpiewu, tańca oraz zajęcia z języka angielskiego, chińskiego i japońskiego, po czym wracała do domu późnym wieczorem. Potem to samo w kółko, przez cały czas żyjąc w strachu, że może zostać uznana za osobę, która nie robi żadnych postępów i zrywa się z nią kontrakt.
Minjin po skończeniu swojej piętnastominutowej rozgrzewki, usiadła na chwilkę przy ścianie, sprawdzając swój telefon. Do treningu, który miał zostać przeprowadzony z resztą trainee zostało jeszcze około pół godziny, ponieważ tego dnia wyjątkowo dziewczyna skończyła szybciej lekcje i w wytwórni zjawiła się wcześniej niż pozostali. A że sala była wolna - trener stwierdził, że może się rozgrzać, czekając na resztę, ponieważ sam nie mógł się nią zająć, bo miał do załatwienia jakieś formalności.
Od: Tae <3
Też tęsknię </3 Powodzenia na treningu. Muszę już kończyć ;*Uśmiech mimowolnie pojawił się na twarzy dziewczyny, przepędzając z myśli zmęczenie, a zastępując je czystym szczęściem.
Taehyung był jej chłopakiem od trzech lat. Minjin miała ogromne szczęście, że V wracał z połową swojego zespołu, który miał niedługo debiutować samochodem rodziców jednego z chłopaków, akurat tego wieczoru, kiedy musiała zostać w budynku dwie godziny dłużej. Dziewczyna była zmęczona do granic możliwości po solidnym wycisku, jaki dostała od swojego trenera tańca. Dodatkowo, właśnie tego dnia spadły na nią pierwsze słowa krytyki, które wciąż pobrzmiewały w jej głowie. Rodzice Min musieli zostać na nocną zmianę w pracy, dlatego była zmuszona wracać do mieszkania o godzinie dwudziestej drugiej w nocy całkiem sama. Właśnie wchodziła na przejście dla pieszych, a przez swoje rozkojarzenie wpadła na maskę przejeżdżającego przez nie samochodu. Ani jej, ani pojazdowi nie stało się nic wielkiego, jednak mimo to kierowca, którym był ojciec Jungkooka i Taehyung uparli się, że dziewczyna musi pojechać z nimi do szpitala, kiedy jęknęła cicho z bólu. W budynku okazało się jednak, że podczas upadku jej nadgarstek został uszkodzony, a mówiąc precyzyjniej - zwichnięty, i musiała przejść operację. Ojciec Jungkooka natychmiast powiadomił rodziców Minjin o zaistniałej sytuacji, używając numeru podanego przez dziewczynę i razem ze swoim synem, Jiminem oraz Taehyungiem, czekali na wyniki zabiegu. Podczas operacji przywrócono naturalne ustawienia kończyny, zszyto uszkodzone w wyniku urazu więzadła i ustabilizowano jej nadgarstek za pomocą drutów Kirschnera. Następnie przez ponad trzy miesiące nie mogła uczestniczyć w treningach z powodu kontuzji i bała się, że z tego powodu nie będzie mogła kontynuować kariery trainee. Jednak wytwórnia bez zbędnych afer, pozwoliła jej zaprzestać zajęć na czas noszenia gipsu i rehabilitacji, ale w lekcjach języków obcych nadal musiała uczestniczyć. Kiedy tylko byli w stanie, odwiedzali ją i Jungkook, i Jimin, i Taehyung, a po jakimś czasie okazało się, że z tym ostatnim łączy ich naprawdę wiele i kiedy rehabilitacja została zakończona, chłopak poprosił ją o to, żeby została jego dziewczyną.
Minjin stwierdziła, że pozostały do treningu czas, może wykorzystać, żeby pobiec do sklepu i kupić sobie jeszcze jedną butelkę wody i może bułkę, jeżeli jeszcze jakieś by były. Podeszła więc do lustra na ścianie, żeby się przejrzeć, po czym poprawiła krótkie, czarne włosy i z powrotem założyła bluzę Taehyunga. Opuściła salę treningową, zamykając ją na klucz, jak polecił jej trener i wybiegła z budynku, kierując się do sklepu. Kiedy już udało jej się zdobyć pożądane produkty, włożyła je swojej torby i wróciła do wytwórni, gdzie przez kolejne cztery godziny ćwiczyła kolejno taniec i śpiew, a potem jeszcze przez przez dwie godziny była zajęta językiem chińskim.
W końcu trening się zakończył i brunetka mogła opuścić budynek SM Entertainment. Najpierw jednak poszła wziąć szybki prysznic i przebrała się w jednej z wielu szatni wytwórni, a dopiero potem skierowała się ku wyjściu. Zbiegła na dół po schodach, żegnając się z każdą napotkaną po drodze osobą i jak najszybciej tylko mogła, otworzyła drzwi i chciała wyjść na zewnątrz, ale przeszkodził jej w tym drobny szczegół. A mianowicie to, że wpadła na kogoś i upadła na posadzkę wewnątrz wytwórni. Z sykiem dotknęła na głowie miejsca, które przeżyło zdecydowanie zbyt bliskie spotkanie z podłogą i podniosła się do siadu.
- Przepraszam, nic ci nie jest? - Usłyszała jakiś męski głos, a po chwili osoba, do której należał, przyklęknęła tuż obok dziewczyny i wyciągnęła do niej dłoń, pomagając się jej podnieść.
- Wszystko w porządku. To ja przepraszam. Nie patrzyłam, gdzie idę - stwierdziła Minjin, dopiero teraz bliżej przyglądając się wysokiemu blondynowi, który wpatrywał się w nią, jakby właśnie zobaczył jakąś słynną gwiazdę. Dziewczyna spoglądała na niego identycznie, orientując sobie, że właśnie zobaczyła jakąś słynną gwiazdę. A w dodatku, nie byle jaką - Był to sam Huang Zitao ze znanego niemal na całym świecie EXO.
- N-nie... To moja wina - wykrztusił po chwili chłopak powoli, jakby nie był pewien swojej znajomości języka koreańskiego.
- Nic się nie stało. Przepraszam jeszcze raz - dodała, kłaniając się lekko, jak przystało na kulturalną osobę w Korei. - Do zobaczenia. - Uśmiechnęła się, bo w końcu kto ma szansę zostać potrąconym właśnie przez członka zespołu takiego jak EXO, po czym odwróciła się i przeszła przez drzwi.
- Do zobaczenia. - Usłyszała za sobą, ale kiedy się obejrzała przez ramię chłopak już wchodził po schodach naprzeciwko wejścia.
Brunetka poprawiła pasek od torby na ramieniu i rzuciła się biegiem w kierunku głównej siedziby Big Hit Entertainment, aby być na czas, kiedy Taehyung skończy swój trening. Nie mogła sobie pozwolić na marsz, ponieważ odległość między obiema wytwórniami wynosiła jakieś siedem kilometrów, więc musiała się pośpieszyć. Na miejsce udało się jej dotrzeć bez żadnych przeszkód, trzy minuty przed wyznaczonym czasem, więc usiadła na oświetlonej latarnią ławką przed budynkiem, czekając na swojego chłopaka. Po upływie pięciu minut V wybiegł z wytwórni, potrącając w wyjściu Yoongiego i stanął w drzwiach, blokując innym przejście, aby zlustrować wzrokiem otoczenie. W mgnieniu oka wypatrzył Minjin i pobiegł do niej, przytulając brunetkę i okręcając ją w powietrzu.
- Chodź, skarbie. Mamy rezerwację. - Uśmiechnął się i złapał dziewczynę za dłoń, ciągnąc ją w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Co? Gdzie mamy rezerwację? - zdziwiła się Min, pozwalając się prowadzić młodzieńcowi, który biegł niemal sprintem.
- W restauracji - rzucił z szerokim uśmiechem na twarzy, chociaż ledwie łapał powietrze po zaledwie kilku minutach szybkiego biegu.
- W restauracji!? - wykrzyknęła dziewczyna z przerażeniem i zaskoczeniem w głosie. - Ty widzisz, jak ja wyglądam?
- Pięknie, jak zawsze - stwierdził, nadal biegnąc co tchu. - Szybciej, bo nam przepadnie kolacja - jęknął żałośnie, ale już po chwili, kiedy docelowy budynek pojawił się na horyzoncie, humor natychmiast mu się poprawił. Przystanął na chwilę, opierając się o zewnętrzną ścianę restauracji, po czym przechylił głowę w tył i starał się uspokoić oddech.
- Jak ty to robisz, że tańczenie układów do teledysków cię nie męczy, a ze zwykłym bieganiem masz problem? - zdziwiła się brunetka, stając przed nim i odruchowo zaczęła poprawiać włosy i bluzkę, ponieważ lokal wyglądał na jeden z tych ekskluzywnych, do których mężczyźni muszą ubierać garnitury, a kobiety najlepsze sukienki, jakie posiadają.
- Bieganie to co innego niż taniec - zaprotestował, wachlując twarz dłonią, po czym odepchnął się od ściany, otrzepując się z niewidzialnego kurzu i otworzył przed dziewczyną drzwi, zapraszając ją do wejścia jako pierwsza. Minjin niepewnie przekroczyła progi restauracji, mając obawy, czy reszta klientów nie zacznie pokazywać jej sobie palcami przez to, że miała na sobie zwykły strój na co dzień. Jednak ku jej zdumieniu, okazało się, że lokal był kompletnie pusty, oprócz kelnerów i jakiegoś mężczyzny ubranego w garnitur, który natychmiast do nich podszedł.
- Panicz Kim Taehyung i panna Kim Minjin? - zapytał firmowym tonem, chociaż najwidoczniej doskonale zdawał sobie sprawę, że to właśnie oni.
- Mógłbyś sobie odpuścić, hyung. Doskonale wiesz, że to my. - Roześmiał się Tae, ukazując swój prostokątny uśmiech. Mężczyzną stojącym przed nim był przyjaciel rodziny V, Lee Chinhwa, którego niemal co tydzień gościli w swoim domu razem z jego żoną na kolacjach. Minjin również posłała mu delikatny uśmiech, ponieważ Taehyung już kiedyś przedstawiał ją właścicielowi restauracji.
- Ciii, nie psuj klimatu - zbeształ młodszego. - Oto państwa stolik. - Uśmiechnął się Chinhwa, wskazując im jedyny zastawiony potrawami stolik, do którego chłopak natychmiast poprowadził swoją dziewczynę, odsuwając jej krzesło, żeby mogła usiąść.
- Po co to wszystko? - zapytała brunetka, niepewnie siedząc na skraju mebla i rozglądając się po nowoczesnym wnętrzu budynku.
- A nie mogę zabrać swojej dziewczyny, od tak, na kolację? - odpowiedział pytaniem Tae, opierając podbródek na nadgarstku, a uśmiech nie schodził mu z twarzy ani na chwilkę.
- Gadaj, czego chcesz - rzuciła żartobliwie dziewczyna, unosząc do góry jedną brew.
- Żebyś zawsze ze mną była - odpowiedział całkiem poważnie. - A teraz już zjedzmy te pyszności, bo jestem naprawdę głodny po treningu i ty zapewne też - stwierdził, psując romantyzm swojego pierwszego zdania.
- W sumie racja. Smacznego - rzuciła Min, na co chłopak odpowiedział jej tym samym i oboje zabrali się za pałaszowanie dań.
- Nie, nie ma mowy. Więcej w siebie nie wcisnę - zaprotestowała Minjin, kiedy po zjedzeniu dań, którymi zastawiony był stół, kelner postawił przed nimi talerzyki z różnymi rodzajami ciast.
- Tak szczerze, to ja też nie - stwierdził Taehyung, lustrując wzrokiem przyniesione przez młodego mężczyznę desery. - Ale skoro już zapłaciłem, to szkoda byłoby chociaż tego nie spróbować - osądził, przyciągając do siebie jeden z talerzyków i natychmiast zaatakował ciasto widelcem.
- Jesteś niemożliwy. - Roześmiała się cicho brunetka, na co ten podniósł na nią oburzony wzrok.
- Wiem, że ty też chcesz - wykrztusił, biorąc do ust kolejny kawałek ciasta.
- Wcale, że nie - oburzyła się dziewczyna, czekając, aż ten skończy jedzenie.
W końcu wyszli z restauracji, żegnając się z Chinhwą, ale Taehyung zamiast odprowadzić dziewczynę do domu, splótł palce z tymi Minjin i zaprowadził ją na podświetlany światełkami most, zatrzymując się na jego środku.
- Czemu mnie tu przyprowadziłeś? - Brunetka była zaskoczona, że chłopak nie odprowadził jej do mieszkania, jak to zazwyczaj robił, tylko spokojnie spacerował sobie przez park.
- Minnie... Naprawdę długo się nad tym zastanawiałem, ale doszedłem do wniosku, że to dobry pomysł - powiedział jakby z wahaniem, patrząc prosto w oczy dziewczyny, która niezbyt rozumiała, o co mu chodziło. - Rozumiem, jeżeli się nie zgodzisz, bo może to jednak trochę za szybko, ale przecież... Kocham cię, Minnie - stwierdził, po czym zmienił ton na bardziej poważny i dodał: - Kim Minjin, kiedy już będziemy starsi... Czy chciałabyś za mnie wyjść? - zapytał, klękając przed brunetką z otwartym pudełkiem, prezentującym pierścionek zaręczynowy.
____________________
(Ciekawe co odpowie Minjin... Bo Hoshi tak naprawdę, to by odmówiła, mówiąc, że miejsce w jej sercu jest już zajęte przez jedzenie... I bez problemu by zjadła ten deser xD Szczególnie jakby był z czekoladą :"). )
Mam nadzieję, że się spodobało :)
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon
Omo, to było tak cholernie urocze *-* aish...
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię <3
Haha, ja i urocze opowiadania... Co to się odwaliło... XD
UsuńDziękuję <3
No to ciekawe masz zdanie o Hoshi XDDD Coś czuję, że dogadałaby się z moją przyjaciółką x3 XDD
OdpowiedzUsuńAish, dlaczego dałaś tu Taehyunga? Teraz będą musieli się rozstać, albo V będzie musiał umrzeć, albo coś w tym stylu, a mnie będzie smutno :‘c
Ale że to Tało, to ci wybaczam XDDD Chociaż ostatnimi czasy ponoć się wysypia i już nie jest pandą O.o
Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał. Jestem pod wrażeniem twoich prac, bo mimo iż napisałaś ich już tyle, to każda jest inna i wyjątkowa XDD
A wiesz, tak ostatnio miałam ochotę poczytać coś z Tao... x3 XDD
Pozdrawiam~
Haha XD Mam wrażenie, że Hoshi wysyła tylko i wyłącznie mi obrazki z napisami "Zagram Ci teraz najsmutniejszą piosenkę na świecie zatytułowaną "Nic nie jadłem od 20 minut" :")
UsuńDałam Taehyunga z tego powodu, że 1. To bias Hoshi z BTS. Chociaż 2. Jej UB to Chen, ale 3. Potrzebowałam kogoś z innego zespołu, bo 4. Reszta fabuły będzie troszkę zagmatwana xd
COOO XD NIE! Ja chcę moją Pandzię z powrotem :")
A jakbyś wiedziała, ile jeszcze pomysłów mam w zanadrzu xD Ogółem to się cieszę, że udaje mi się nie powtarzać :")
Czyżby przypadek? Nie sądzę B)
Dziękuję i również pozdrawiam ^^
Tae chyba wiecznie będzie mnie zaskakiwać. Szalony z niego chłopak, nie ma co!
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem ciekawa, jak wprowadzisz w tę całą historię Tao.
Uwielbiam to, że każde twoje opowiadanie jest inne. Podoba mi się, jak manewrujesz stylem (idk, jak to nazwać).
Cierpliwie czekam na opowiadanie z moim słoneczkiem JinJinem :") (Ten uczuć, kiedy mój prawie UB przypomina mojego szkolnego crusha)
Życzę czasu, weny i chęci!
Szalony, oj, szalony XD
UsuńJakiś tam zamysł już mam, ale zaczęłam mieć wrażenie, że będę musiała to trochę zmienić...
Szczerze, to nie wiem, czy zrozumiałam to zdanie tak, jak chciałaś mi je przekazać, ale chyba mniej więcej rozumiem xD Dziękuję <3
Postaram się napisać je szybko, ale moja wena to taki snajper - nie ma po nim śladu, a potem nagle się pojawia i zabija. BOŻE, CO ZA STWIERDZENIE XD Ja chcę za to Oskara :")
Eh, Ty to masz szczęście :") Gdyby w mojej szkole byłby ktoś podobny do mojego UB... Ale nie. Nawet żadnego przystojnego nie ma xD
Dziękuję i Tobie również tego życzę ^^
Pozdrawiam