poniedziałek, 20 marca 2017

HM #10 Dziady część -II i pół

   
Hejka :)
Taeyeon: Wichry za oknem takie, że aż strach się bać. Heh, dlatego też i w HM wieje chłodem. *Nie wierzę, że ja to naprawdę napisałam..*  Siedzę sobie w mojej fortecy ze styropianu, materacy i koców. Otacza mnie ciemność po obu stronach, gdyż ponieważ jestem na drugim, nieskończonym jeszcze piętrze mojego domu i 1. po mojej prawej jest okno balkonowe, na którym nie ma rolet *Coś mnie może obserwować, rozumiecie?* oraz 2. po mojej lewej nie ma drzwi, więc widzę ciemność korytarza, nieskończonego pokoju siostry oraz okno, zza którego coś również może mnie obserwować B)*. Takie tam życie w strachu, rozumiecie. Normalne. Hmm... W ogóle to powinnam się uczyć na sprawdzian z matematyki lub na konkurs z historii, ale... Heh, po co B)
Sangrim: Wpisałam w wiadomości słowo "Yeheteter" i wiecie co? Okazało się, że chyba istnieje :'))) Bo nigdzie mi go nie podkreśla na czerwono xD Próbowałam googlować, ale nic mi konkretnego nie wyszło (tylko dwa dziwne wyniki poszukiwań). Kto ma pomysł, jakie to może mieć znaczenie? xD *Zagadka tygodnia*

Hug Me | Dziady część -II i pół | 8.314 słów

   To uczucie, kiedy rano nie chce się wstawać do szkoły/pracy/czegokolwiek... Kiedy z niechęcią istota ludzka zostaje rozbudzona budzikiem, zwierzakiem skaczącym po nim lub robiącym po prostu hałas, słońcem, które przez niezasłonięte roletą okno wali po oczach albo z innego powodu zostaje wyrwana ze snu. Wstaje wtedy człowiek z niechęcią i chwiejnym krokiem, bo będąc na wpół śpiącym, przystępuje do przygotowań do wyjścia. Szybki nur w szafę, ubieranie się, konflikty łazienkowe (Zarówno rano występują, jak i wieczorem. Chyba, że mieszka się samemu.) i wymijanie się w korytarzu jak zombie. To leniwe robienie śniadania, czesanie się i pakowanie ostatnich rzeczy lub przeglądy techniczne swoich "walizek służbowych". Tak, dzisiaj zapowiadało się być tak samo. Do rozpoczęcia procesu rozbudzania pozostało kilka minut.
  V kolejny raz wstał przed innymi. Często mu się to zdarzało. Zszedł więc na dół coś wykombinować czy tam dosypać karmy do misek piesków. Czuł potrzebę zrobienia czegokolwiek ze swoim życiem.
   Idealnie wyczuł moment do zejścia. Gdy mijał telefon stacjonarny, ten zaczął dzwonić. Taehyung więc go szybko odebrał, by głośnym dzwonkiem nie rozbudził za dużej ilości ludzi. No, może by nie płakał z powodu Sehuna, ale nie wiedział, jak bardzo czuły na hałas z rana jest, a nie zawsze warto ryzykować. Czasem strategia jest bardziej opłacalna.
 Przyłożył szybko białą słuchawkę telefonu i rozpoczął rozmowę, z czasem przebiegu której podnosił mu się z zadowolenia coraz bardziej kącik ust.
   Zakończywszy rozmowę, pocieszył się chwilę, zachowując ciszę i rozesłał wiadomości pozostałym przez telefon. Gdy zaczną dzwonić budziki, to zobaczą. Musiał się jedynie pofatygować do Huna, bo jego numeru nie miał i nie starał się specjalnie pozyskać. Więc na pewno nie na palcach i niezbyt delikatnie rozbudził nowego znajomego i chłodno przekazał mu, że dzisiaj nie trzeba wstawać do szkoły.
   Powód tego znany do końca nie był. Sekretarka mocno kręciła, wspominając co jakiś czas o remoncie, włamaniu i wypadku jednocześnie. Trudno ustalić przyczynę, ale liczy się, że można dłużej pospać, nie? I to przez kilka dni! Bo podobno do końca tygodnia!
   Tak jak się można było spodziewać, po obudzeniu się wiadomość od Informatora była źródłem radości. Pozwolono sobie na jeszcze kilka minutek.
   Jako pierwszy obudził się na dobre Iwoncjusz. Magicznym sposobem, a może i z powodu ingerencji wróżek, nawet on mógł pozostać w domu. To takie niesamowite i podejrzane, No patrzcie. Dwie placówki za jednym zamachem, mmmmm-hyyyyyymmm! Double Kill bym powiedziała B) Każdy by tak chciał B)
   Zatem Baek zrobił sobie coś do jedzenia (konkretnie to kanapkę z jego nowo kupioną Nutellą) i wyszedł na świeże powietrze, żeby umyć auto. A przynajmniej miał zamiar to zrobić, bo jak wyjdzie, to sama Iwona nawet nie wie. Wszystko wskazuje na to, że umyje to auto, bo poszedł nawet po wiadro, do którego nabrał wodę o idealnej temperaturze. Gąbkę znajdzie się gdzieś przy okazji.
   Z gotowym sprzętem wyszedł na zewnątrz i zostawił go na placyku przed wejściem. Wyjechał swoją karocą i postawił w dogodnym miejscu. I jako, że to jego autko, musiał obowiązkowo chwilę postać z boku i popodziwiać jego piękno.
   O prawie tej samej godzinie pobudzili się Sehun i Jongin. Wiadomo, że poranna toaleta na początek dnia to podstawa, więc co tu opisywać? Rozmawiając o niczym szczególnym na korytarzu, kierowali się piętro niżej. Ostatnio wkręcony w oglądanie Tv Kai rozsiadł się na kanapie ze swoim śniadaniem i pokiwał z uśmiechem na widok pełnej miski. Mądrzy ludzie. Natomiast Yehetete wyszła na zewnątrz, witając się przy okazji z upajającą się widokiem swojej maszyny Iwoną i szybkim krokiem podchodząc do skrzynki pocztowej. Odebrał pocztę i wrócił z nią do środka. Swoje pismo, na które czekał, wziął, a resztę, czyli pewnie jakieś rachunki, oddał w ręce przyjaciela. Potem zniknął na chwilę.
   W następnej kolejności wstała Rim. Po ogarnięciu się i ubraniu, z nudy zeszła na parter z chęcią taką samą jak zawsze - pograć na konsoli. Uniemożliwiał to oglądający sobie telewizję Kai. Co to oznaczało? Musi znaleźć inne zajęcie. Podjadając sobie swoją prostą kanapkę, rozglądała się po szafkach za czymś interesującym. Niczego nie znalazła.
- Serio kupiliśmy wczoraj tak mało? - zdziwiła się, po zobaczeniu prawie pustych szafek i lodówki.
- Śpieszyliśmy się - odpowiedział ogólnie Kai.
- Jutro lub góra za dwa dni, znowu będzie tu bieda. Idziemy na zakupy?
- Nie chce mi się.
- A chce ci się umierać z głodu?
- To idź, jak chcesz.
- Sama?
- A potrzebujesz eskorty?
By mieć na nią lepszy widok, chłopak obrócił się na chwilę. Rim wzdychnęła.
- Dobra, idę sama - powiedziała, zakładając ręce na biodra. - Chcesz coś?
- Bukiet czerwonych róż, przepasanych tęczową wstążką, drogie i wytrawne wino oraz płyn do kąpieli z bąbelkami. - Jongin wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
- I tak ci nie kupię. - Aniołek wystawił na to język. - Kwiatkami się nie najesz.
- Kup cokolwiek - stwierdził ostatecznie Kai, obracając się na nowo przodem do telewizora - Zaskocz.
- Idziesz gdzieś? - spytał Sehun, pojawiając się na horyzoncie i schodząc aktualnie po schodach.
Pojawił się w końcu.
- Do sklepu - odrzekła, zakładając już buty - Jakieś zamówienie?
- Chyba nie. Ale daj mi chwilę na zastanowienie.
- No, to się jeszcze nie zbieraj - rzucił do Sangrim Kajsa, śmiejąc się - Najwcześniej za rok da ci znać, co chce.
- Oglądasz telewizję? Oglądaj dalej, mną się nie przejmuj.
- Zmieniałeś bandaż? - konsultuje się z Kajuszem lekarz prawie pediatra Rim.
- Jeszcze nie.
- Czyli nie wiesz, czy jakieś w ogóle tutaj mamy?
- Nie powinny znikać.
- Ale ostatnio dużo ich poszło i chyba od tego czasu nie kupowaliśmy niczego.
- Mogę te płatki? - przerwał Hun, wyciągając z szafki pudełko jakichś płatków śniadaniowych.
- Które? - dopytywała Sangrim, kończąc wiązać sznurówki w butach i z przedsionka nie widząc, co nowy współlokator sobie wybrał.
- Jakieś białe.
- Jasne. Tylko bierz z tego opakowania, gdzie nie ma narysowanej flamastrami czerwonej kropki. Te z kropką to osobiste pudełko Taehyunga, którego za nic nie można dotykać.
- Kończą się już - zauważył ze smutkiem, wkładając prawie całą głowę z opakowanie.
- Miałam je kupić.
- Przynieś też coś do zestawu przeciw umieraniu, plis - poprosił przy okazji Kai.
- Mhym. To idę, baja.
- Tylko zostaw też coś innym, a nie wykupuj cały sklep! - ostrzegał i zapytywał ZNJZOWPL (Znajomość skrótu od dziś obowiązkowa. Będzie na przyszłym sprawdzianie z biologii.)  - Na obiad zdążysz?
- Zrozumiałam. - Stojąc w drzwiach, Rim odkrzyknęła wesoło. - Wrócę, zanim się ktokolwiek zorientuje!
- Ciekawe. - Jongin uniósł w górę brew, spodziewając się całej sieci marketów wykupionej na własność.
Wysłuchując krótkiej uwagi i reagując na nią naturalnie śmiechem, szatynka wyszła na zewnątrz z jakaś torbą na zakupy i portfelem w ręce. Telefon w kieszeń i idziemy!
   Mimo, że zapowiadało się na to, że auto Iwony zostanie dzisiaj umyte przez samego właściciela, to wciąż praca nie została zaczęta. Baek uważnie przyglądał się miejscu, gdzie jeszcze niedawno była rysa. Sprawdzał jakość wykonania pracy w warsztacie. Ku jemu zadowoleniu, nie było nic widać.
   Przy okazji wybudził się też V. Niby wstał najwcześniej, ale jak okazało się, że dzisiaj nie ma szkoły, to musiał skorzystać z okazji do ponownego położenia się. Dopiero co wstał i ogarnął się. Właśnie zamierzał myć zęby. Wziął już do ręki tubkę z pastą, ale zabrakło mu czegoś ważnego. Jego szczoteczka gdzieś zniknęła.
   Nie mając zamiaru myć uzębienia palcem, jak jakiś żul z wyboru spod monopolowego, zły użył schodów do przeniesienia się piętro niżej, gdzie spodziewał się znaleźć winowajcę tej zniewagi.
   Sehun wyjął z lodówki mleko i przygotował sobie miskę, do której wsypał płatki. Puste opakowanie wyrzucił, a przy okazji z szafki obok wyjął łyżkę. W zasięgu jego wzroku pojawił się wkurzony Taehyung, ale nie zwrócił na niego za dużej uwagi.
   Wziął w ręce mleko i wlewał do miski, gdy przy nim stanął V. Pchnął mocno miskę, zwalając ją ze stołu i tłukąc na podłodze. A zaskoczony Sehun lał mleko na blat, patrząc ze zdumieniem na Kosmitę.
- CZEŚĆ - powiedział niemiło V, wyrywając mu karton z mlekiem, by rzucić nim w siedzącego przy wysepce kuchennej chłopaka.
- Moje płatki... - zajęczała Sylwia, spoglądając w dół na stłuczoną miskę i rozsypane po podłodze chrupki.
- CZEŚĆ. - V powtórzył, a w jego głowie wyraźnie była wyczuwalna irytacja, złość i nienawiść.
- Cześć? - odpowiedział Sehun, nieświadomie zamieniając zdanie twierdzące w pytające, z nutką niepewności i braku pomysłu na to, do czego jeszcze jest zdolny Taehyung.
- Gadaj, gdzie moja szczotka do zębów? - V od razu przeszedł do rzeczy, cały czas mówiąc tym samym tonem.
- Skąd mam wiedzieć?
- Rano byłem w łazience i ona leżała w kubku na szczotki - gdzie ją dałeś i po co ruszałeś?
- Po co miałbym ruszać twoją szczotkę?
- PRZYZNAJ SIĘ. Wziąłeś ją?
   Początkowo Kai był zbyt wciągnięty w jakiś ciekawy program o koalach, ale w końcu doszły do niego głosy kłócących się jego przyjaciół. Uświadomił sobie przy okazji coś jeszcze, o czym zapomniał. Udając, że spokojnie i bez stresu wstaje, wyszedł z salonu, by udać się do łazienki na parterze.
- I co miałbym z nią zrobić? - bronił się Hun - Nie mam twojej szczoteczki i jej nie brałem!
- Kłamca!
- Czego od razu wylatujesz z pretensjami do mnie?! Skąd pewność, że to ja?!
   Nie budząc podejrzeń, Jongin wyszedł po bardzo krótkim czasie z łazienki i trzymając coś blisko siebie, wszedł na pierwsze piętro.
- Dzisiaj byłem w łazience pierwszy i widziałem ją raczej - kłócił się dalej V - Baek, widząc, że łazienka na górze jest zajęta przeze mnie, zszedł na dół, Rim była też na dole, bo słyszałem wodę z kranu na dole, zostałeś jeszcze ty i Kai, ale chwile słyszałem, że robicie coś przy drzwiach dłuższą chwilę, a potem ty ewidentnie do niej wszedłeś, zganiając Kaia na dół. Więc przestań udawać Greka!
- Jest tam tyle szczoteczek, ile powinno! W tym szósta jest moja!
- Przyznaj się! - Z furią Kosmita uderzył pięścią w blat, maskując skutecznie fakt, że uderzenie trochę go zabolało, chociaż nie miało. - I czego ty jesz MOJE PŁATKI?!
- To nie są twoje! Wziąłem z tego drugiego opakowania, bez kropki! No i lubię te płatki!
- Jak śmiesz lubić takie same płatki co ja?! - V zbliżył się niebezpiecznie.
- A zabronisz mi lubić te same płatki?!
- TY MAŁY..! - wrzasnął głośno, rzucając się na Sehuna.
Oboje, omijając kałużę z mleka, zaczęli się przepychać i wyzywać.
    Z trzech różnych miejsc przypatrywały się im pieski, zastanawiając się na pewno, czy ci ludzie teraz brykają, tak jak one zawsze w ogródku. A jeśli nawet - to dlaczego ludziom można to robić w domu, a im nie zawsze?
   Chłopaki tłukli się tak, zakładając sobie nawzajem dźwignie, podkładając nogi i takie tam, gdy przychodzi się człowiekom bić. Byli nieco za głośno, ale to dla kogoś dobrze. Kajsa przynajmniej wiedział, czy wściekły V jest blisko niego. Musiał w końcu odłożyć tę szczoteczkę, którą przypadkiem zwalił do kibla i musiał potem wrzątkiem wyparzać w drugiej łazience. Przystąpił do zacierania śladów po swojej bytności i chwilowym braku szczoteczki. Ułożył ją idealnie tak, jak zazwyczaj leży taehyungowa szczoteczka do zębów - czyli byle jak. Wcześniej jeszcze schłodził jakkolwiek szczotkę do mniej podejrzanej temperatury i przetarł, by nie była mokra. Gdy skończył, wyszedł na palcach z łazienki, ustawiając drzwi tak, jak je zastał i zszedł na dół, by niepodejrzanie oglądać dalej program o koalach. Wydawało się, że mu nie przeszkadzają "przyjacielskie" przepychanki współmieszkańców.
    Tylko nie dawało to spokoju jednej z dwóch dziewczyn, która była obecna w tej chwili w domu. W piżamie wyskoczyła z łóżka i przyśpieszonym krokiem poszła w stronę hałasu, który ją wybudził.
- O CO SIĘ TAK DRZECIE Z RANA?! - Taeyeon, stojąc na schodach między parterem, a piętrem, ochrzaniała ich, nie kryjąc tego, jak bardzo niezadowolona jest z przedwczesnej pobudki.
- Bo on mi szczoteczkę..! - piszczał V.
- A on mi śniadanie! - Sehun również zamierzał się bronić.
- Ty pierwszy zacząłeś!
- To ty mnie pierwszy zaatakowałeś, nie zmyślaj!
- Ale ty mi schowałeś szczoteczkę, bym nie umył zębów i miał nieświeży oddech!
- V, czego go uderzyłeś? - Demon zadał pytanie, schodząc do nich.
- Bo szczoteczka, No! I chcę naleśniki!
- To nie powód, by kogoś bić!
- Ale ja serio chcę naleśniki!
- A ja też chciałem coś zjeść, tylko mi zawaliłeś płatki! - wtrącił się Sehun.
- Tae! - zajęczał z nadzieją poparcia Taehyung, pokazując na Yehetete palcem i będąc zagłuszanym trochę przez mruczenie czegoś Sehuna.
- CICHO! - wrzasnęła na nich Taeyeon, uciszając skutecznie.
- Taeeeeee..! - prosił jeszcze szeptem Kosmita, patrząc z nadzieją na Demona.
- Hun, oddaj mu szczoteczkę - odezwała się zaraz dziewczyna - A ty, V, przeprosisz go za to, że mu zwaliłeś jedzenie i zacząłeś bić.
- Ja nie mam tej szczotki! - upierał się przy swoim Hun.
- I jej jednocześnie nie ma w łazience! - burknął V.
- Pokaż - poprosiła go Tae.
   Więc Kosmita, o którego dumę i rację tu teraz szło, poprowadził wszystkich do łazienki. Otworzył drzwi na oścież i gestem ręki zaprosił ich do środka.
- No to patrzcie - powiedział triumfalnie.
- Co ty pitolisz? Przecież leży ci tu jak kamień! - zaczęła mówić Tae, pokazując na zielony przyrząd do czyszczenia zębów - Nie widziałeś?
- Ale... - Taehyungowi opadła szczęka. Wkroczył do łazienki i z niedowierzaniem lustrował wzrokiem zgubę. - Ale jej tu nie było!
- Weź daj sobie spokój - Demon wyszedł, kręcąc ze znudzenia głową. - Gdyby istniał podatek od głupoty, to płaciłbyś go najwięcej.
   Pierwsza opuściła pomieszczenie ona, a zaraz po niej Sylwia, posyłając złowrogie spojrzenie Kosmicie. Musi sobie zrobić już coś innego na śniadanie. V uświadomił sobie, że to jego pewnie zagoni się do sprzątania.
- Ale ja nie kłamię! Tej szczoteczki naprawdę tu nie było! - zaczął krzyczeć z lekką paniką w głosie Taehyung. Nie chciał, żeby uznano go za kłamcę - przecież wcześniej sprawdzał i rzeczywiście jej nie było.
Szatyn wyszedł z łazienki i skierował się do kuchni, idąc krokiem tak powolnym, jakby szedł właśnie na ścięcie. W pomieszczeniu Taeyeon stała naprzeciwko bałaganu spowodowanego przez dwójkę, a gdy tylko Kosmita pojawił się na horyzoncie, podniosła na niego mordercze spojrzenie.
- Zapinkalaj to sprzątać! - krzyknęła brunetka, wycofując się z kuchni. - Co wam odwala z rana... - mruknęła pod nosem, wspinając się po schodach, żeby wrócić do swojego cieplutkiego łóżka.
- Jest za wcześnie rano, żeby używać mózgu - skomentował sprawę Jongin, nadal siedząc na kanapie przed telewizorem.
Demon zatrzymał się na szczycie schodów i uważnie spojrzał na bruneta przez szklaną ściankę.
- Ty się nie odzywaj, debilu, bo siedzisz tak sztywno, że na sto procent masz coś wspólnego z tą sprawą - rzuciła do niego dziewczyna.
Widząc, że na te słowa Kai jeszcze bardziej się spiął, utwierdziła się w przekonaniu, że ZNJZOWPL coś ma na sumieniu, ale jedynie westchnęła, kręcąc głową nad głupotą ludzi, z którymi przyszło jej mieszkać. Skierowała się do swojego pokoju i już wkrótce zniknęła chłopakom z pola widzenia.
- O co ona mnie oskarża... - Jongin zaczął żalić się swoim psiakom, które zostały wpuszczone do domu przez Baekhyuna i natychmiast podbiegły do swojego pana, pragnąc się z nim pobawić.
Blondyn najwidoczniej stwierdził, że już samochód umył albo że zrobi to później, ponieważ zostawił wiaderko razem z gąbką na zewnątrz, a sam wszedł do domu i spojrzał na Kaia z zaciekawieniem.
- Słyszałem, że Tae krzyczała, co się stało? - zapytała Iwona, podchodząc do kanapy. I wtem... - O ja pierpapier, co tu się odwaliło?
Dostrzegł swojego brateła, który sprzątał podłogę z kawałków porcelany i czegoś, co wyglądało... jak płatki z mlekiem? Później jego wzrok spoczął na Sehunie, który siedział na blacie kuchennym, pałaszując jakąś kanapkę i z lekkim uśmiechem obserwował poczynania V.
- Wolisz nie wiedzieć - stwierdził Kai, biorąc na kolana Monggu i zaczynając go głaskać, podczas gdy pozostali dwaj członkowie Trójcy Puchatej urządzili sobie zawody w przeskakiwaniu stóp bruneta.
- Przytyłeś, Monnie. Wracasz na dietę, dobrze, skarbie? Od jutra będziemy wstawać wcześnie rano i biegać. Albo nie... Rano nie... W nocy, dobrze, Monnie?
- Psst... Czy to nie jest dziwne, że on gada z psem? - zapytał Baekhyuna Sehun, zeskakując z blatu, kiedy z jego kanapki zostały jedynie okruszki.
- Hm? Nie. Dziwne byłoby, gdyby Monggu zaczął mu odpowiadać - stwierdziła Iwona, zastanawiając się, czy pomóc Taehyungowi, ale w końcu się nad nim zlitował i zaczął sprzątać razem z nim.
Przy okazji chciał się dowiedzieć, co się stało, bo z krzyków Demona dowiedział się jedynie, że ktoś się wydzierał z rana i przez to się obudziła. A wypadałoby wiedzieć, czemu w ich domu panuje taka atmosfera.
- Czy to nie koty biegają za czerwonymi kropkami? - zapytała Sylwia, przysiadając na skraju kanapy i obserwując, jak Jjangah próbuje chwycić kropkę, którą Jongin wyczarowywał mu brelokiem. Gwoli ścisłości, to nie był jego brelok. Ale leżał sobie na stole, więc trzeba korzystać.
- Moje skarby też za nią biegają - odpowiedział Kajtek, posyłając kropkę na fotel, co spowodowało, że cała trójka psiaków się na nią rzuciła.
- A co jeżeli one wiedzą, że czerwona kropka nie jest prawdziwa i gonią ją, żebyś ty się cieszył? - zapytał szatyn, patrząc na przyjaciela uważnym spojrzeniem.
- Spadaj jeść swoje płatki, kurwiu - zbulwersował się Jongin, na co Sehun wzruszył ramionami i usiadł sobie na schodach, przeglądając Instagrama. Znudzi mu się po kilku minutach, ale cóż jak się nie ma co robić, to dobre i kilka minut rozrywki...
Wtem... Rozległo się pukanie do drzwi, ale nie takie miarowe pukanie, tylko łomotanie.
- Hun, ruszaj swój chudy tyłek i otwórz te drzwi - rzucił Kai, który w końcu odłożył magiczny brelok na stół.
- Jjangah... Ty biegasz za tą kropką, dlatego, że chcesz, a nie dlatego, żebym się cieszył, prawda? - zapytał białego psiaczka, który zwrócił na właściciela zdezorientowany wzrok. Ale zamerdał ogonkiem, więc Kai uznał, to za "Prawda". - Moja psinka - powiedział z uczuciem i pogłaskał słodziaka.
- EJ, BO JA TU UMIROM! - Krzyk Sangrim przerwał trwającą w domu ciszę.
- Sehun, miałeś otworzyć drzwi - upomniał chłopaka blondyn, podnosząc się z podłogi, kiedy większość bałaganu była sprzątnięta i należało jedynie zetrzeć podłogę mopem, żeby nikt się na niej nie zabił.
- Jak się je otwiera? - zapytała Sylwia, która od przynajmniej dwóch minut mocowała się z kluczem.
- Otwarte są! - krzyknął Baekhyun, podnosząc wzrok na sufit.
- Nie są otwar... O, rzeczywiście... Sori, Rim - powiedział szatyn, kiedy w końcu otworzył drzwi i przechwycił od dziewczyny wszystkie reklamówki, jakie był w stanie unieść.
- Jak ty to wszystko przeniosłaś? - zdziwiła się Iwona, zabierając od Aniołka resztę reklamówek z prowiantem i przenosząc je do kuchni.
- Mówiłem, że wykupi cały sklep! - zaśmiał się Jongin, który aktualnie leżał na dywanie i był atakowany przez niezmiernie groźną Trójcę Puchatą.
- Nie niosłam ich sama - wytłumaczyła Sangrim, powodując, że Kai natychmiast podniósł się do siadu, przy okazji sprawiając, że oburzone psiaki z niego zeskoczyły i posłał swojej dziewczynie uważne spojrzenie. Tryb zazdrośnik włączony.
- Kto ci pomagał? - zapytał brunet, unosząc do góry jedną brew.
Taehyung nareszcie skończył sprzątać podłogę kuchni i zdążył się już wyżalić Rim, jak to okrutnie został potraktowany przez los, a teraz pomagał Baekhyunowi rozpakować zawartość reklamówek i poroznosić rzeczy do odpowiednich szafek/lodówki.
- Kto ci pomagał? - powtórzył Jongin, podchodząc do Rim, po czym oparł się o blat tuż obok dziewczyny, oczekując odpowiedzi.
- Kojarzycie tego Minho z hotelu? - zapytała retorycznie dziewczyna, przeczuwając, że wzmianka o nim zirytuje bruneta.
- No. I co z nim? - zapytał Kajtek, marszcząc brwi.
- No i spotkałam go w sklepie, a on zaproponował mi, że zabierze mi część reklamówek. Właściwie, nie zaproponował, tylko zabrał prawie wszystko i powiedział, że mnie odprowadzi - wytłumaczył Aniołek, nalewając sobie soku do szklanki.
- Mam rozumieć, że ten skur...
- Nie tak cię wychowałem. Proszę wyrażać się grzeczniej - obruszył się Baekhyun, wrzucając ostatnią z reklamówek do szafki. Nigdy nie wiadomo, kiedy taka reklamówka się przyda.
- ...wiel - dokończył Jongin, ignorując narzekającą, jak zwykle zresztą, Iwcię. - Jest w naszym mieście i cię spotkał?
- No.
- Cholera, Rim, pakuj walizki, wyjeżdżamy stąd.
- Kaju, weź nie przesadzaj i zacznij robić obiad - stwierdził Baek, po czym trzepnął ZNJZOWP w tył głowy, kiedy ten otworzył usta, żeby coś powiedzieć i wsadził mu do ręki jakiś garnek.
- Jak oberwiesz tym garnkiem, to zobaczysz...
- Jak oberwę tym garnkiem, to ty zobaczysz.
- Czemu wszyscy w domu są tak konfliktowo dzisiaj nastawieni? Mamy piękny, słoneczny dzień. Nie musieliśmy iść do szkoły. Możemy cały dzień grać w gry. Heloł, to jest pora, by się radować - stwierdziła Sangrim, uśmiechając się szeroko do chłopaków.
- Co, ty jesteś szczęśliwa, bo widziałaś tego skur...
- KAI! - wrzasnął Baekhyun i odciągnął Jongina na drugi koniec kuchni, pozostawiając skonfundowaną Rim ze szklanką soku w dłoni.
- Emm... To co wy na to, żeby się pobawić Kinectem? - zaproponował Sehun, który wcześniej zniknął w łazience, a teraz znowu się pojawił i dostrzegł, jaka panuje atmosfera.
- Czemu nie - stwierdził Aniołek, odstawiając szklankę na blat.
- O! Zagrajmy w "Przygody w Disneylandzie"! - krzyknął podekscytowany V, rzucając się, żeby odnaleźć wśród stosu gier tę jedną jedyną.
- Nie zapraszałem cię do gry - oznajmiła Sylwia, mrużąc oczy, kiedy Taehyung uruchamiał wcześniej wspomnianą grę.
- Nie zapraszałem cię do domu. Popatrz, oboje przeżyliśmy rozczarowanie - rzucił z przekąsem Kosmita, nie zaszczycając wyższego chłopaka spojrzeniem.
- Co się wszystkim dzieje? - wyszeptała dziewczyna do Iwony, która zostawiła Jongina samego z przygotowywaniem obiadu i postanowiła dołączyć do grania w "Przygody w Disneylandzie".
- Mnie się pytasz? Nie mam pojęcia - odpowiedział blondyn, wzruszając ramionami. - Wiesz co, chyba jednak odpuszczę sobie grę z wami i pójdę umyć ten samochód... - stwierdził, gdy zobaczył, jak dwójka szatynów mierzy się spojrzeniami tak morderczymi, że jeszcze chwila i zaczęliby rzucać w siebie piorunami.

- Baek, muszę ci coś powiedzieć - zaczął Taehyung, kiedy obiad nareszcie był gotowy, a cała szóstka okupywała krzesła w kuchni i spożywała posiłek przygotowany przez Kaia.
Wcześniej można byłoby usłyszeć przelatującą gdzieś w pobliżu muchę, ponieważ wszyscy milczeli i wyraźnie nie byli w nastrojach do żartów.
- Co znowu narobiłeś? - zapytał Baekhyun, patrząc na brateła podejrzliwie, przypuszczając, że kolejny raz zepsuł któryś z jego mebli.
- Nienawidzę tego, że od razu mnie oskarżasz. Nie masz do mnie za grosz zaufania. Co jeżeli chciałem powiedzieć, że jesteś dla mnie naprawdę ważną osobą i cieszę się, że mieszkamy razem? - spytał V, sprawiając, że cała reszta zaczęła się przysłuchiwać rozmowie.
- Dobra, dobra, przepraszam. Co chciałeś mi powiedzieć? - westchnęła Iwona i tak pewna, że chodziło o któryś z jego mebli.
- Stłukłem lampę.
- UGH, TY... - zawarczał Baekhyun, przechylając się do Taehyunga nad stołem.
- Nie tak cię wychowałem. Proszę wyrażać się grzeczniej - rzucił do niego Kajtek, patrząc na blondyna z obrażoną miną.
- Ty lepiej nie cwaniakuj i się przyznaj, co rano zrobiłeś z tą szczoteczką V - powiedziała mu Taeyeon, posyłając mu uważne spojrzenie.
- A co miał zrobić? - zaczęła zastanawiać się Sangrim, wpatrując się podejrzliwie w Jongina, który widocznie się speszył.
- Tak, a może ty nam powiesz, o co chodziło z tą twoją wczorajszą rozmową przez telefon - dodał od siebie Kajsa-sa, starając się obronić, ale nie wyszło mu to.
- Jaką rozmowę? - zapytała Rim, przesuwając podejrzliwe spojrzenie na Demona.
Taehyung drgnął, przypominając sobie, że również słyszał podejrzaną rozmowę Taeyeon z kimś przez telefon. Demon wpatrywał się w bruneta z pokerfacem, ale na ułamek sekundy w jej oczach pojawił się strach, który Kai wyłapał natychmiastowo.
- Ekhem - odchrząknął Jongin, spuszczając wzrok na swój talerz. - Jedźcie, bo będzie zimne.
- Już jest zimne - zauważył Sehun, który wcześniej nie wdawał się w rozmowy, tylko pałaszował przyrządzone przez przyjaciela danie.
- Zamówmy coś i pograjmy w Dance Central na Kinect'cie - zaproponowała Sangrim, więc paczka wstała i chętni do gry usunęli stolik, odsunęli kanapę i fotele, po czym ustawili się przed telewizorem, wybierając sobie piosenki do pojedynków tanecznych.
W domu tym zabrakło radości... Kolory życia uciekły, schowały się gdzieś. W milczeniu, czasem przerywanym jakimiś pomrukami, Sangrim odpalała swój sprzęt...
Za poważnie?
Przepraszam, już się poprawiam xD
No, tak. Było wciąż cicho. Nikt nie chciał ze sobą żywiej rozmawiać, ani dobrać się w jakieś pary na głos. Baek wymienił porozumiewawcze spojrzenie z właścicielką konsoli. Hey, trzeba coś z tym zrobić!
Braci koala para, co nigdy nie nawala!
Braci koala para o pomoc się postara!
W każdej chwili złej!
*przypomniało się po latach...*
Ale to nie są prawdziwe koale. Prosimy nie mylić.
Swojego brateła przyciągnęła do siebie Iwona, zasiadając na oparciu fotela. Brateł brateła zawsze pocieszy w chwilach złych. Z uśmiechem głaskał go po głowie jak matka swoje dziecko, jednocześnie trzymając go pod ramieniem. Chwilę V udawał obojętność, ale gdy poczuł, że jego oczy za bardzo się pocą, obrócił się w stronę Baekhyuna i zasłonił swoją twarz jego podkoszulkiem. Materiałem ubrania tłumił też wszelkie odgłosy, które nie chciał, by inni słyszeli.
Spięto-zło-smutny i tknięty jakimiś wyrzutami sumienia, Kai przywołał sobie całą trójeczkę psich aniołków, które zaprosił na swoje kolana. Nie ma nic bardziej uspokajającego niż zwierzęca, miękka sierść i świadomość, że zwierzak czuje to przywiązanie. A w tym przypadku zwierzaki - liczba mnoga.
Sehun nie wiadomo, o czym myślał. Przywdział pokerface i siedział, patrząc w dywan na podłodze.
Ze względu na sytuację, pierwsze zaczęły grać dziewczyny. Ustalono, że na początek każda para będzie tańczyć do dwóch piosenek. Na pierwszy ogień poszło "On the Floor". W czasie tańca Aniołek starał się odwkurzyć Demona, prowadząc jakieś głupie rozmowy od czapy, w które czasem wtrącał się Baek-Pocieszyciel. Utwór został wykonany perfekcyjnie. Istniało prawdopodobieństwo, że wyszedł tak dobrze ze względu na to, że obie bardzo często go włączały w czasie gry. Ale to niepotwierdzone info ;P
Po takiej malutkiej rozgrzewce, przyjaciółki wybrały sobie coś z pełnej tuby [papierowej! ^^] - "Gangnam Style". Bo to jest po prostu fajne, ponadczasowe, bekowe i kul (tak, tak to się pisze 😁). Tylko tym razem połowa zespołu się starała od startu. Taeyeon początkowo wykonywała narzucane ruchy, ale potem zwolniła tempa, patrząc na człowieka obok, który już po pierwszych kilku sekundach odpuściła sobie choreografię i tańczyła sobie bądź co, coś co jej pasowało i zgrywało się jakkolwiek z rytmem. Nowe Dance Version.
Zawsze losowi nie podobało się obchodzenie systemu. Dlatego Rebeliant-Rim, za jego sprawą, zahaczył się o swoją własną nogę i poleciał w przód i bok jednocześnie! Dwa w jednym!
- Moja waza! - syknął Baek, poskramiając ledwo co emocje w chwili, gdy ręcznie malowana przez niego mini waza z gliny (pochodząca jeszcze z dawnej wycieczki szkolnej), zachwiała się po uderzeniu Rim w powierzchnię, na której stała.
- Złapałam! - odezwała się, gdy gliniaczka (autorskie słowo) spadła jej na głowę i zatrzymała się na szyi.
- Chodź tuuuuu... - zawołała ją Współgracz Tae, przestając tańczyć - Bo zniknęłaś z pola i teraz przełączyło mnie na ciebie i tobie teraz nabijam punkty!
- Ja tutaj tańczę! - Machanie rękami na boki miało znaczyć tyle, co taniec.
- To ja nie będę za ciebie nic robić.
- Daj jej się zastanowić nad życiem.  - Iwona machnęła włosami i pokiwała głową. - Nie widzisz, że wspomina?
- Nie, nie, tylko jaram tę cytrynę w twoim dzbanku - odezwał się Aniołek.
- Tam była cytryna?
- Nah. W całej swej kwasowości.
- A co jak to nie cytryna? - zwątpiła Taeyeon, już marząc o tym, by to było coś fajnego.
- To jest cytryna. I leje mi się z tego dzbanka po mordzie.
- Brzmi jak "miałam drzwi od kuchni i je zamknęłam". Ten sam sens.
- A wiesz, co jest w tym najlepsze?
- Dajesz.
- Ja nie mam drzwi w kuchni. Booooo-yaaaaaa!
- Jak ja mam cię ochotę skopać. - Demon musiał na to strzelić facepalma.
Liczy je ktoś w ogóle? Jak tak, to ile już ich mamy? XD
- PPAP! - wystartowała z drugiej strony kija Sangrim, leżąc z facjatą w meblu, na który wcześniej wpadła - I Have a Pen. I Have an Apple. UGH. Apple-Pen. I Have a Pen. I Have a Pineapple. UGH. Pineapple-Pen. Apple-Pen. Pineapple-Pen. UGH. Pen-Pineapple-Apple-Pen!
- I Have widelec. - Baekhyun przyłączył się ze swoją wersją. - I Have przedłużacz. UGH. R.i.p.
Słyszalne było ciche parsknięcie śmiechem. V, czy to ty?
- I Have zwykłe słuchawki. - Yeon przyłączyła się. - I Have iPhone 7. UGH. Sami wiecie.
- R.i-i-i-iiiii.p. Sami wieeeecieeee...
- UGH.
- 2/10.
Idealnie w tym momencie piosenka skończyła się, a tym samym nastąpił KRES kolejce przyjaciółek. Stery przejmuje w menu Demon.
- Lubię to - uświadomiła sobie ten fakt Tae.
- Polecam, Kim Jongin. - W końcu przemówił ktoś nowy - Yehetete, który wypowiadając się, trącał pocieszająco Kaia-Nie w humorze-ZNJZOWPL-Jongina.
- No chyba ty - odpowiedział, mając ochotę trzepnąć go.
- Tak, ty.
- Ej, zaczepiłam się o coś - przerwała nagle Rim.
Chociaż się podnosiła i chciała wstać, to nie mogła. Mebel trzymał ją na smyczy.
- Ciągnij na chama - poleciła Iwona.
- Nie chcę rwać sobie tego makaronu.
- Makaronu spaghetti - doprecyzował Sehun.
- Nie, to prędzej mogą być macki. - Demon poprawił.
- Czarne macki, którymi będę w stanie chwytać ludzi! - Aniołek ekscytował się. - Ale jak stąd wyjdę!
- No to powodzenia!
Trochę się porwała, pookręcała wokół czegoś, co ją trzyma, posyczała, aż w końcu udało jej się uciec. Taka szybka akcja.
Więc kolejka poszła dalej. Doskonały pokaz umiejętności i doświadczenia w DC Jongina, który wszedł w jakiś neutralny stan (czyli lepszy) i dzisiaj nie do końca udany występ Sehuna. Mógł grać pierwszy raz i nie znać kroków - wszyscy rozumieli. W stan spokoju wszedł też smutnawy V, który był cały czas pocieszany przez brateła. Starszy od czasu do czasu coś mu szeptał do ucha, a ten chichotał. I w końcu musieli też wyjść oni. Nieśmiało sobie pląsali, ale za to na drugiej piosence zmieniło się dużo rzeczy w tej kwestii. Kolejka szła dalej.
Po godzinie zabawy, gdy nogi (i niektórym ręce) odmawiały posłuszeństwa, zaproponowano zajęcie się jakimś innym twórczym "czymś". Problemem było tylko jedno. Mianowicie, nikt nie wiedział, czym by było to zajęcie. Padła jednak od kogoś propozycja, dla beki pewnie wypowiedziana na głos, by udać się na lody. Jednak okazało się, że wszyscy wzięli to na serio i stwierdzili, że na te lody pójdą. Wyzbierano się więc, już w mniej złych humorach, ale nadal w za wielkim spokoju.
Tymczasem nie wiemy, co się dzieje z dzbankiem Iwony. Wali cytryną i tyle wiadomo.
Mmmmm... Tylko na którą lodziarnię się zdecydować..? Tak! Ta najdalej od domu będzie najlepsza! Bo w kij dużo jest ich koło parku, ale zawsze można chcieć się przespacerować trochę dalej, czyli na rynek miasta! Cel obrany - czas na dojście.
- Którą wybrać..? - Po dłuższej chwili marszu Baekhyun zatrzymał się na środku drogi i z frasobliwą miną, spoglądał na trzy lodziarnie mniej więcej przed nim. - Tą po prawej? Czy tą po lewej?
- Tą na wprost - doradził trzymający się go blisko V, idąc w stronę wybranego lokalu jako przewodnik.
- Tak też można. One point for you.
- Pobiegniemy potem do fontanny? - Z zachwytem, Sangrim pociągnęła za rękę ZNJZOWPL. - Proszę!
- Nie chce mi się - odpowiedział jej.
- Ksz-ksz! - Jonginowi sie nie chce - Ksz-ksz! - Sehun przyłożył usta do swojego nadgarstka i udawał, że rozmawia przez jakiś odbiornik czy coś w tym stylu. - Odbiór. - Ksz-ksz!
- Przyjęłam. Odbiór - odezwała się Taeyeon, robiąc tak samo i materializując się przed Kaiem, zwracając się potem do niego - Weź te tabletki z witaminersami.
- Jak w reklamie.
- Dziś mi się nie chce - wymruczał Jongin, z półuśmiechem patrząc na to, jak Sehun zaczął dogadywać się ze wszystkimi w tak krótkim czasie.
- Dziś mi się chce! - poprawił go Sehun.
- Tak! Dziś ci się chce! - krzyknęła radośnie Rim, ciągnąc bezskutecznie pewna osobę do fontanny - Idziemy tam!
- Potem.
- Potem to jedzie pewnie teraz ten Gnom! Ja chcę już-teraz-zaraz-now!
- Z tego ciągu wybieram "zaraz". Idziemy jeść lody.
Szmutny Aniołek jeszcze popatrzył błagalnie, ale nikt nie chciał iść do fontanny. A nawet wzięto ją ze sobą, nie pozwalając iść samej.
- Tae, jakie lubisz lody? - zapytał nagle Kosmita.
- Dobre - udzieliła odpowiedzi Taeyeon, wybierając sobie jakieś krzesło przy stoliku na zewnątrz.
- Konkretna dziewczyna. Takie lubię.
- V, ty romantyku jeden ty. - Brwi Iwony zaczęły latać w górę i w dół, a on usiadł obok brateła.
Gdy już trzy osoby siedziały przy jednym stole, to co reszta ma się izolować - stolik wybrany, trzeba siadać.
- Wyglądam romantycznie? - spytał V, urywając sobie z doniczki jakiegoś czerwonego, wątłego kwiatka i trzymając go w zębach, tak jak Książę z Bajki trzymał podczas tańca z Fioną w Shreku 2. Nawet ten sam wyraz twarzy miał.
- Z tym chabaziem to nie - ocenił szybko Kai.
Na to Kosmita wypluł tego śmierdzącego chwasta i rozglądnął się za czymś lepszym. Dostrzegł, że za nim siedzi jakaś para ludzi, która była sobą bardzo pochłonięta. A na podłodze, obok siedzącej bliżej niego kobiety przy stoliku obok, leżał bukiet czerwonych róż. Dbając o dyskrecję i jak najmniej podejrzany wygląd, schylił się tylko po jedną różę i delikatnie mówiąc - pod*ebał ją.
- A z tym? - ponownie zapytał, zmieniając atrybut.
- Z tym jak idiota - wyraził swoje zdanie Sehun.
- On zawsze wygląda jak idiota - zauważył mądrościowo Demon.
- No to teraz wygląda jak idiota z kwiatkiem.
- Dziękuję. - Taehyung odłożył różę na miejsce, układając się na siedząco swoim przyjaciołom. - Dziękuję.
- Kto idzie zamawiać? - odezwał się Baek.
- Zgaduj Iwa-wawa-i. Ciekawe, kto to by mógłby pójść..?
- Pff, ja ostatnio szłem do sklepu.
- SZEDŁEM. - Agresywnie wprowadziła mini korektę w słowa Tae. - Ilekroć mówisz "szłem", to zabijasz jednorożca.
- Podobno jak mówi się "aha", to też ginie jednorożec.
Trzech chłopaków i dwie dziewczyny zamilkli, wpatrując się w najstarszego z oburzeniem.
- Double Kill - skomentowała Rim.
- TY MORDERCO! - mówił z powagą Kajsa. - Nie zadaję się już z tobą!
- Ale za to jak jakiś najnowszy w grupie przyjaciół pójdzie po lody dla wszystkich, to wtedy rodzi się nowy jednorożec... - Najpierw pocieszył swoją grupę Kosmita, a potem wydał Hunowi rozkaz. - Więc Sehun - wypad po mrożoną ambrozję!
- Błagam idź odkup grzechy Iwony - Demon obdarował Yehetete błagającym spojrzeniem.
- Na jakie się decydujecie? - Wzrok Tae, skłonił Sylwię do wstania. - I w ogóle po ile gałek?
- My z Rim bierzemy dwie.
- Ja chce więcej! - zaprotestowała dziewczyna.
- I tak nie zjesz.
- Ja zjem! - dołączył do protestu Jongin.
- Dostaniesz swoje. To dla mnie cytrynowe i migdałowe.
Sejun spojrzał na Sangrim.
- Nutella i Straciatella! - wybrał Aniołek.
Spojrzenie przeszło na Baekhyuna.
- Jabłko i mięta - powiedział.
- I nie ma klienta! - uzupełnił za niego Kosmita, klaszcząc w dłonie, a potem dostając lekką kosę między żebra.
- A do tego Nutella. - Po chwili zastanowienia i chwili dla błyskotliwości Kosmity, Iwona dobrała sobie trzeci smak.
- Lol, brzmi to dobrze.
- Ja chcę czekoladę, śmietankę i smerfowe. - Tak brzmiała zachcianka Kajsy.
- Wow.
- Cytrrrrrrrrrynaaaa! - krzyknął na końcu Taehyung, gdy nadeszła pora na zdradzenie jego wymysłów. Krzyknął tylko to, by nie budzić za dużo podejrzeń i nie wnerwiać Tae, że znowu bierze to samo co ona.
- Tylko jedna? - zdziwił się Hun.
- Nie! Nie! Ja chce cztery gałki cytryny!
- Dasz radę czterem?
- Na luzie.
- Ok.
Powtarzając sobie jeszcze raz wszystko to, co miał zapamiętać i potem zamówić, poszedł nasz Sehun do środka budynku, by wejść w niewielką (o dziwo) kolejkę i stać w niej, dopóki nie przepcha się do lady.
- Taehyung, coś ty powiedział? - zagadał Demon - Nie zjesz tyle.
- Ty w nikogo nie wierzysz.
- Moja wiara w ludzkość została dawno zachwiana, przez pewne osoby, których nie wskażę palcem.
- Tak, wyzwól swoją agresję! - włączyła się w wir rozmów Rim - W niej jest moc!
- Sithowsko mi to zabrzmiało.
- Bo tak miało.
- Oglądałaś w nocy?
- Yup.
- Bez nas?! - zakrztusił się powietrzem Baek.
- Spaliście już. A ja poczułam zakłócenia w mocy i stwierdziłam "sprawdzę tv". Okazało się, że lecą Gwiezdne Wojny, to zostałam.
- Czuję się zdradzona. - Yeon, udając bardzo smutną, spoglądała w niebo. - Dołączam do obsady filmu "Oszukane".
- Ja też - zsolidaryzowała się z nią Iwona.
- Tak jak oni, czuję się OSZUKANA - dołączył do nich również i V.
- Niczego nie żałuję, bo oglądałem już pierdyliard razy - pochwalił się z uśmiechem Kai.
- Jak ja. - Aniołek pokiwał głową.
- Ty oglądałaś wczoraj pierdyliard pierwszy raz. O jeden więcej. Czujesz tę różnicę?
- Nie.
- Ja też.
- O, patrzcie, Gazeta. - Demon zgarnął ze stołu makulaturę, przeglądając ją bardzo powierzchownie.
- Dobre papierowe. - Sangrim dalej kiwała głową.
- Co my tutaj mamy... Nic w niej ciekawego nie ma.
- Ten świat teraźniejszy - taki szary!
- Bez smaku. Jak woda niegazowana.
- Haaaaaalp! - Zza drzwi wejściowych do lodziarki wychyliła się głowa Sehuna. - Wszystkiego sam nie przyniosę wam!
- Leć, V, leć! - Pchnęła Kosmitę Yeon. - Mknij jak twój TaehyungomobilYeon. - Mknij jak twój Taehyungomobil po autostradzie!
- Będę jeszcze szybszy! - odkrzyknął, szybko wstając z krzesła i nie bacząc na nic, próbował wydostać się zza stołu.
- Krzesło, debilu - ofuknęła go Iwona, podnosząc zawalone na ziemie krzesło.
- Kij z krzesłem. Nie moje.
- Zaraz będziesz na nim siedział.
I pomknął jak strzała przed siebie! Zaskoczony brakiem jakichkolwiek złych spojrzeń ze strony V Sehun, patrzył na pomocnika. Ale to i lepiej dla niego.
Wejść do lokalu byyyyle jakiego,
Nie dbać o buty, nie dbać krzesło.
Ściskając w ręku niiiiiic ciekawego,
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyyylee!
- Ale dym - powiedziała z uznaniem Sangrim.
- Wyleciał jak dzik po mleko - dodał Kai.
- Nioh! Nioh!
- Nie tak robią dziki.
- Skąd wiesz?
- Nie musisz pytać.
- Mamy to!!! - Momentalnie przy stoliku z powrotem był Taehyung. Na szczęście z lodami! - Prosimy się częstować.
- Mogę iść po łyżeczkę? - zapytał Aniołek, po otrzymaniu swojego rożka.
- Idź, jak chcesz. - Machnęła tak trochę ręką Tae.
- Przynieś mi też - zwrócił się do niej pomocnik żony faraona.
- Przynieś wszystkim.
- Jakie kolory?
- Obojętnie - powiedział Jongin - Tylko mi weź czerwony.
- Ja chcę zielony! - powtarzał w kółko V - Ja chcę zielony! Ja chcę zielony!
- Miały być obojętnie jakie. - Ze śmiechem dziewczyna uczepiła się trochę słów. - Idę!
- Będę liczył jej czas.
- Nie opłaca się.
- Widzę, że brałeś się za mycie auta - zagadał Kajsa do Iwony, zajętej delektowaniem się smakiem lodów Nutellowych.
- Umyłem je nawet. Aspekt dokonany.
- Gdzie porysowałeś? Gdziekolwiek nie popatrzysz to i tak nic nie widać.
- Dobrze wyklepany, hehehe. Nie powiem ci.
- Dla każdego mam inny kolor! - przerwała tę rozmowę zaraz potem Ta Od Łyżeczek, rozdając każdemu jedną.
- O jak ładnie - podsumowała Tae, dostając błękitną.
Zebrani oto tutaj przyjaciele zaczęli konsumować swoje lody. Pierwszy skończył V. Bo zależało mu na zjedzeniu jako pierwszy. Zjadł on, a reszta kończyła.
- Hey, słuchajcie. - Stukając ręką w stół, Kosmita prosił o uwagę. - Mam dla was żart.
- Powinniśmy się zacząć bać? - Profilaktycznie Hun zadał pytanie.
- Zależy.
- Słuchamy.
- Z czego składa się powietrze?
Kawalarz przygryzł wargę, tak jak to miał w zwyczaju przy opowiadaniu żartu.
- No? - spytała Taeyeon, po chwili ciszy.
- Z bąków Kaia! - Rozśmieszony swoim własnym żartem, V klasnął nagle w dłonie.
- Ale suchy i nieśmieszny żart - prychnął z ukrytym uśmiechem nie wiadomo czego Kajsa.
- Typowy żart V - podsumował ruszony tym Baek.
Natomiast dziewczyny nie kryły się z tym, że ich to jakoś śmieszy i śmiały się, ku zadowoleniu Kosmity. A Sehun gdzieś tam na boku, tłumił śmiech, wyglądając przy tym dziwnie.
- Z czego się śmiejesz? - Trącił swojego girlfrienda bohater żartu. -  Myślałem, że jesteś po mojej stronie!
- Lol, to było... Nieeeee...
- Przestań się śmiać! - Trzepał ją dalej, kończąc na tym, że sam też zaczął się śmiać.
Odebrał ze stołu Tę Gazetę i zaadoptował ją sobie.
- Zdrajczyni - rzucił na chwilę przed rozpoczęciem tłuczenia papierem Rim.
Nie dało to wiele. Tylko zaczęto się przez to jeszcze przepychać i kopać.
- Ou! - syknął Kai, dostając w kostkę - Nie żyjesz!
- Hahaha! - zaśmiał się złowieszczo V, materializując się za nim i okładając go wielką książką. - A ja mam menu!
Tego za wiele. Śmiejący się Kajsa wstał i zaczął udawać, że dusi V. A ten, nieprzerwanie, dalej nawalał w niego swoją bronią. W końcu przyjaciel odebrał mu menu i przegonił go. W trakcie ucieczki na swoje miejsce, został ruchomą tarczą, w którą Jongin musiał rzucić odebraną znajdźką. Celując precyzyjnie, czy nie - trafił go w głowę, przez co ten poleciał trochę bardziej do przodu, potknął się o nogę od krzesła Taeyeon i sruuuu zleciał Taehyung na płotek.
Teraz to już śmiechli głośno wszyscy.
W jednym momencie spadły też resztki, rozchwianych po bitwie, lodów na ubrania dwóch stron, które tę bitwę toczyły.
- Mianuję was Idiotą i Idiotką - odezwała się do JongRima Tae, gdy skończyła opłakiwać [łzami śmiechu] najmłodszego z zebranych w tym miejscu - Możecie się pobić.
To się pobili. Symbolicznym policzkiem.
- A ty zostaniesz moim błaznem - zwróciła się potem do V.
A V był szczęśliwy jak nigdy dotąd, bo został w pewnym sensie własnością Tej Tae.
Kilka chwil pogaduch później, postanowiono pozbierać się z lodziarni. Uczynna Iwonka poszła wyrzucić łyżeczki i serwetki, Sehun z V znaleźli sobie powód do sprania się, a Kai im dopingował, nie biorąc tego na serio.
Tae i Rim zostały same. Padła propozycja od strony tej pierwszej, by coś wykombinować.
Wyszły po cichu z ogrodzonego miejsca i pobiegły za róg pewnej niskiej budowli, i tam się ukryły.
Chłopaki wyszli i nie spodziewając się nie zastać zaprzyjaźnionych pań stali i zastanawiali się, gdzie są.
Szukali, ale nie znaleźli. Taehyung sprawdził nawet pod stołem, a Kai dla pewności za doniczką ze śmierdzącymi kwiatkami.
- Chłopaki... Mam dobrą i złą wiadomość - zaczął Jongin, patrząc na zdezorientowanych sytuacją V i Sehuna. - Zła to taka, że zgubiliśmy Rim. Dobra to taka, że zgubiliśmy Tae - stwierdził, zatrzymując się na środku placu przed lodziarnią.
- Dobrze to by było, jakbyśmy ciebie zgubili. - Sylwia spojrzała na niego z miną w stylu "Pardon".
- Właśnie! - dorzucił od siebie Taehyung, przybierając na twarz wojowniczy wyraz. Tryb Kung Fu Alien za trzy... dwa...
- Psst... Są niebezpiecznie blisko naszej kryjówki - wyszeptała prawie bezgłośnie Rim do Demona, nadal kryjąc się za niskim murkiem. Interesująco musiało to wyglądać dla przechodniów... Ale kto w dzisiejszych czasach się nimi przejmuje? Zdecydowanie nie vlogerzy oraz Jongin i Wspólnicy.
- Ty idziesz w lewo, a ja w prawo - zarządziła Tae, pokazując przyjaciółce, gdzie znajdzie lepszą kryjówkę.
- Ay-ay, sir! - zasalutowała szatynka, przeczłapując do miejsca, gdzie murek był wyższy.
Wtedy zauważył ją kilkuletni chłopiec, którego matka wdała się w rozmowę z kelnerką pracującą w lodziarki. Dziecko najwidoczniej się nudziło, gdyż momentalnie zaciekawił go chowający się Aniołek.
- Ciii... Jestem wybrańcem - szepnęła dziewczyna, kiedy tylko zarejestrowała zainteresowane spojrzenie chłopca.
- Nie - zaprzeczyło dziecko, kręcąc gwałtownie głową. - Jesteś wariatką spod murku.
- Hej, gówniarzu, nie poz... - zaczęła Sangrim, ale zorientowała się, że stała się obiektem zainteresowania matki chłopca, więc posłała jej szeroki uśmiech w stylu "Nie, wcale nie jestem wariatką spod murku, która przezywa twoje dziecko" i odczłapała ukryć się trochę dalej.
Lustrowanie przez kobietę wzrokiem czegoś za murkiem poinformowało Jongina, gdzie ukrywa się jego dziewczyna, więc przyklęknął przed niską ścianką i przechylił się nad nią, obserwując kulącą się Rim.
- Mam cię - stwierdził po chwili, dźgając ją palcem, kiedy w końcu podniosła na niego wzrok.
- To mam dla ciebie nagrodę - uznała dziewczyna, przyglądając mu się z podejrzanym uśmieszkiem.
- No jaką niby? - zapytał, podając jej rękę, żeby przeszła przez murek bez obchodzenia go.
- Taką, że~ - przeciągnęła Rim w czasie przechodzenia, a potem dodała szybko: - Ścigamy się do fontanny.
I pomknęła niczym błyskawica w kierunku wcześniej wspomnianego obiektu. Na początku Kai odprowadzał ją wzrokiem, ponieważ naprawdę nie chciało mu się biegać, ale finalnie stwierdził, że woli się zmęczyć, niż znosić skutki olbrzymiego focha przez resztę dnia. Brunet westchnął lekko i rzucił się niczym torpeda do przodu, żeby przegonić swoją dziewczynę.
Tymczasem... Dam, dam, dam, dam... Taeyeon stwierdziła, że nie chce się jej dłużej chować. Hah, jaki zerowy suprajs. Podeszła do reszty chłopaków, jak gdyby nigdy nic i udawała, że nie dostrzega żadnego z posłanych jej pytających spojrzeń.
- Zjadłbym coś... - powiedział w końcu Baekhyun, rozglądając się dookoła, jakby zaraz miał się przed nim ukazać stragan z szyldem "Darmowy sernik".
- Dopiero co wpierdzieliłeś trzy gałki lodów - wypomniał mu brateł troskliwy bardzo.
- Nie widzę żadnego powiązania - uznała Iwonka, wypatrując JongRima, który gdzieś im się zapodział. - Czy my właśnie zgubiliśmy kolejną dwójkę ludzi? - zapytał blondyn, wyciągając szyję, żeby zlokalizować dzieciaki.
- Hmm... I don't think so - odrzekła Yehetete, pokazując palcem na Kaia, który dobiegł do fontanny jako drugi i teraz był okrutnie wyszydzany przez Aniołka.
Uczcijmy go sekundą smutku.
Dobra, już minęła, więc kontynuujmy.
Finalnie ZNJZOWPL (Chociaż w sumie w tym przypadku powinno być "Z obecnych wokół ludzi", bo w końcu nie byli w żadnym pomieszczeniu, ale już nie dodawajmy skomplikowanych skrótów, które pojawią się na sprawdzianie z biologii. Nienawidzę dygresji, a sama ich używam.) zakończył wyszydzanie, stosując zapomnianą od czasów starożytnych matematyków metodę "Przechyl dziewczynę nad brzegiem fontanny tak, żeby nie miała jak się podnieść, to zacznie panikować i przestanie cię wyszydzać". Starożytni wykorzystywali rzeki zamiast fontann.
- Rim ma długie włosy... - zauważył po chwili Taehyung, kiedy reszta postanowiła, że dołączy do dwójki idiotów przy fontannie, bo gdyby ich zostawili to... W sumie nic by się nie stało, ale hmm... Udawajmy, że wtedy wymarłyby wszystkie nutrie amerykańskie.
- Geniuszu, odkryłeś to po... emmm... jak długo my mieszkamy razem? - zapytał blondyn, patrząc po reszcie z miną myśliciela, ponieważ naprawdę nie wiedział, jak długo dzieli dom z tymi idiotami (i Taeyeon ;D).
- Dwa lata? - odpowiedział Demon, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie, więc prawdziwości słów nie można zagwarantować.
- Wiecie o tym, że dziesięć centymetrów włosów kosztuje około milion wonów? - Kiedy cała paczka znalazła się w jednym miejscu, Sylwia zadała niezwykle problematyczne pytanie, które sprawiło, że Taeyeon odwróciła się do szatyna z podejrzanym uśmieszkiem.
- Jej włosy mają tak na oko osiemdziesiąt centymetrów... - oszacował Taehyung, chcąc się jakoś wtrynić do rozmowy, kiedy zauważył, że Demon zainteresował się tematem.
Szatynka na chwilę zaprzestała ochrzaniania Kajsy i posłała im zdezorientowane spojrzenie, gdyż nie spodziewała się nagłego zainteresowania długością jej włosów.
- Osiem milionów wonów... - wymamrotała Jej Tae, przyglądając się, jak Jongin lituje się nad piszczącą Rim i odstawia ją na miejsce. (If u know what i mean, a chyba jedyną osobą, która ogarnie jest Rim. A jak nie ogarniesz, to Cię wydziedziczam B).)
- Od moich włosów się odczepcie - stwierdziła, wycofując się za bruneta.
- Dla ośmiu milionów wonów mogę zaprzepaścić naszą przyjaźń - uznał Demon, uśmiechając się iście demonicznie.
- Dobrze wiedzieć - powiedziała Sangrim, robiąc naburmuszoną minę jak kilkuletnie dziecko, którym w sumie mentalnie była.
- Może pójdziemy do kręgielni? - zapytał nagle całkowicie z innej beczki Baekhyun, przypominając sobie, że całkiem dawno nie był w tamtym miejscu. Musiał się przecież pochwalić, jak doskonale gra w tę grę.
- W sumie możemy... - rzucił po chwili zastanawiania się Sehun, a że reszta również się zgodziła, nie widziano większych przeciwwskazań, więc Jongin i Wspólnicy skierowali się na chodnik, którym mogli dotrzeć do kręgielni.

Już na miejscu okazało się, że wszystkie tory były zajęte, więc paczka przyjaciół uznała, że spędzi wieczór właśnie w tym miejscu. Na początku koniecznością było wybranie butów w odpowiednich rozmiarach i poczekanie na wolny tor, więc JongRim rzucili się w kierunku innych atrakcji, które proponował budynek i zaczęli grać w piłkarzyki. Wciągnęli się w to tak bardzo, że nawet nie zarejestrowali, kiedy reszta doczekała się wolnego toru i rozpoczęła swoją zabawę.
Kiedy finalnie oderwali się od gry, zorientowali się, że do kręgielni weszli ich koledzy z klasy. Jungkook, Hyungsik, Joohyuk i Junhong, widząc swoich znajomych, zaproponowali swego rodzaju zawody, gdzie oni będą wchodzili w skład jednej drużyny, a cztery osoby z Wielkiej Szóstki w skład drugiej.
Gra toczyła się o honor, więc od razu wytypowano Iwonkę Boskoczołą, Kajtka Zwirzockiego, Taehyunga I Podejrzanie Wyszczerzonego oraz uwaga, uwaga, jedyną dziewczynę, nie licząc Iwci - Sangrim II Granatowobluzoodzianą.
Podczas gdy Kai zaliczył potężnego faila na torze i prawie upuścił na swoją stopę kulę do kręgli, V wdał się w ostrą walkę o punkty z Jungkookiem, Sylwia Czerwonobutoubrana i Taeyeon Bezprzydomkowa wcinali frytki i nachos przy barze.
- I gotta be a bad boy - zaczął nucić Sehun razem z "Rainism", które leciało w kręgielni.
- Boże... - westchnęła Tae, uśmiechając się z zażenowania.
- How do you feel? - śpiewał dalej szatyn, opierając się o blat i przenosząc na dziewczynę uwodzicielskie spojrzenie. - Now you completely fell in - nucił, podpierając twarz na łokciu w ten sposób, że ich twarze dzieliło jakieś piętnaście centymetrów. - I'm gonna be crazy now. Yes, crazy now...
- Dobra, dobra, panie szalony, jedz te frytki, zanim napadnie nas frytkożerna zgraja - stwierdził Demon, odsuwając się od chłopaka.
- Pochwalę się Tae, że mam najwięcej punktów - uznał Taehyung, który chyba jako jedyny z grających nie widział poprzedniej sytuacji przy barze.
- We are the champions~ - nuciła Rim z Iwonką, kierując się w stronę jedzonka, żeby też upolować coś dla siebie z menu.
- Naprawdę cię nie rozumiem, V - powiedział Kai do swojego najlepszego przyjaciela, który razem z nim został wyznaczony do stania w kolejce, żeby złożyć za resztę zamówienie. - Widzisz przecież, że on się jej podoba - wytłumaczył, kiedy Alien zmierzył go zdezorientowanym spojrzeniem.
- Ach... Nie wiem, czy zrozumiesz, ale... Im starszy się staję, coraz bardziej uświadamiam sobie, że to w porządku żyć życiem, którego inni nie potrafią zrozumieć.

Mamy nadzieję, że się podobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz