czwartek, 24 sierpnia 2017

Waiting between worlds #4

Hejka :)
Ludzie, jestem wykończona XDD Skończyłam właśnie piąty rozdział, którego miało nie być, ale gdyby go nie było, to ta część miałaby tak z 11k słów, więc... Heh, czy tylko ja wolę te dwie części :")? Ten moment, gdy okazuje się, że Twój plan jest zbyt długi i nie dasz radę się wyrobić w 5k słów, żeby zakończyć to opowiadanie... Rozkminiałam nawet wykasowanie czegoś ze środka :") Ale pragnę dodać, że podoba mi się, jak to opowiadanie wyszło XD Bo jest dokładnie takie, jakim je sobie wyobrażałam ^^
Koniec wakacji się zbliża, a w raz z nim ta okropna myśl, że nie udało mi się nadal zrealizować tych zamówień :") Ale cóż... Prawdopodobnie gdybym nie obrała sobie za cel tak niewykonalnego wręcz zadania, to nie byłoby aż tylu postów w wakacje XD O roku szkolnym nie chcę nawet myśleć, jeżeli chodzi o systematyczność na blogu, ale w tym roku postanowiłam zmienić trochę plan dnia, więc mam nadzieję, że szkoła nie będzie za bardzo dawać w kość i cośtam uda mi się dla Was napisać :")
Miłego czytania

Kim Jonghyun | Produce 101 | NU'EST | Czekając pomiędzy światami | 5.344 słów

Ktoś mi powiedział, ale nie wiem kto
Że czuję jakbym ledwo żyła, rozdarta
Mawiają, że będzie jeszcze mnóstwo rąk do trzymania
Żałuję, że nie powiedzieli mi tego wcześniej
Birdy - Deep end


228 GODZIN, 32 MINUTY

     Minki stał przed monitorami, będąc w tym stanie paraliżu, który pojawiał się wyłącznie w chwilach, gdy strach przejmował nad człowiekiem kontrolę. To, co zobaczył na nagraniu, nie miało prawa wydarzyć się w rzeczywistości - w filmach podobnych do "Paranormal activity", owszem, ale w normalnym świecie żadne dziecko, zwłaszcza takie cierpiące na autyzm, nie mogłoby sprawić, by z miasteczka zniknęli wszyscy, którzy ukończyli siedemnasty rok życia. Tyle, że to nie był już normalny świat, a obraz z kamery ulokowanej w gabinecie dyrektora dowodził, że Jaemin posiadał zdolności przekraczające ludzkie możliwości.
     Blondyn został wyrwany z letargu przez ciche powarkiwanie Hogoshy, którego najwidoczniej zaniepokoił bezruch chłopaka. Minki nacisnął kilka przycisków, by cofnąć nagranie do godziny siódmej pięćdziesiąt pięć i już miał opuścić pomieszczenie, kiedy na ekranie ukazującym obraz z gabinetu dyrektora zarejestrował ruch. 
     Natychmiast zwróciło to jego uwagę, więc podszedł do monitora i nachylił się nad nim - następnie włączył dźwięk, tak na wszelki wypadek, gdyby okazało się to potrzebne. Minki zmarszczył brwi, wpatrując się w Jonghyuna, który raz po raz otwierał usta, formując je w ten sposób, jak gdyby powtarzał non stop jedno słowo - mimo włączonego dźwięku blondyn niczego nie usłyszał. Chłopak nie specjalizował się w czytaniu z ruchu ust, ale wydawało mu się, że szatyn powtarza słowo "mama". 
     Jonghyun zaczął się niespokojnie wiercić na fotelu, a potem otworzył oczy - jego klatka piersiowa unosiła się zbyt szybko, jakby młodzieniec obudził się właśnie z koszmaru i nie mógł się uspokoić. Wtedy kilka rzeczy zdarzyło się w jednym momencie - Jaemin zaczął wrzeszczeć tak głośno, że aż Minki złapał się za uszy i ściszył dźwięk, Minhyun i Sohee zerwali się ze swoich miejsc, starając się coś dojrzeć w ciemnościach, a Jonghyun chwycił się za gardło, stając do pionu. Brunetowi udało się wyjąć swój telefon z kieszeni i włączyć w nim latarkę - niezbyt szeroki strumień światła rozświetlił trochę pomieszczenie, ale wystarczyło to, by chłopak dostrzegł na ścianie kontakt i szybko go przycisnął. 
     Gabinet został w całości oświetlony - Sohee od razu znalazła się przy Jaeminie, starając się go uspokoić, gdyż ten nie przestawał krzyczeć. Dziewczyna przyłożyła dłonie do twarzy pięciolatka, ograniczając mu pole widzenia i zaczęła mówić coś do niego uspokajającym tonem, przesadnie szeroko formując usta przy wypowiadaniu każdej z liter. Nie wiadomo było, czy dziecko w ogóle ją słyszało, gdyż wrzask nie słabł, ale po upłynięciu kilkudziesięciu sekund chłopiec przestał krzyczeć.
     "Zaraz, a gdzie jest Minki i Hogosha?" usłyszał z ust Minhyuna po ponownym podgłośnieniu dźwięku. Sohee odsunęła się od Jaemina, głaszcząc go po głowie i zerknęła przelotnie w stronę Jonghyuna - otworzyła szeroko oczy, widząc klęczącego na dywanie szatyna, który najwidoczniej nie mógł nabrać powietrza, gdyż trzymał ręce przy gardle. Minhyun zaczął szybkim krokiem iść w stronę przyjaciela, kiedy nagle rozbłysło oślepiające światło. 
     Minki odsunął się od ekranu, kręcąc głową w geście zaprzeczenia - tej nocy zobaczył zdecydowanie zbyt wiele. Włączył szybko latarkę w swoim telefonie i opuścił biegiem pomieszczenie, nie zamykając za sobą drzwi w nadziei, że Hogosha pójdzie razem z nim. Odgłos łap szybko stawianych i odrywanych od betonu oraz lekkie dyszenie, które słyszał za sobą, dało mu do zrozumienia, że samojed rzeczywiście był tuż za nim. Minki przebiegł przez dwa korytarze, zbiegł po kilku stopniach schodów i trafił do nastawni, którą również pokonał sprintem. 
     Po chwili stał w otwartych drzwiach gabinetu, próbując uspokoić swój przyspieszony oddech, a ułamek sekundy później klęczał przy nieprzytomnym Jonghyunie razem ze swoimi rówieśnikami, patrząc na niego z przestraszoną miną. Nikt nie zadał mu pytania, gdzie się podziewał, gdyż wszyscy w pomieszczeniu, z wyłączeniem siedzącego na kanapie Jaemina, byli zbyt zaabsorbowani stanem szatyna. Nawet Hogosha po wbiegnięciu do środka natychmiast doskoczył do swojego właściciela i zaczął trącać go niespokojnie nosem.
- Wszystko z nim w porządku? - zapytał Minki, już mając zamiar nachylić się nad szatynem, żeby sprawdzić, czy oddycha, gdy ten nagle zaczerpnął ostry haust powietrza, a następnie jeszcze jeden i otworzył szeroko oczy.
- Jonghyun, wszystko w porządku? - powtórzyła za blondynem Sohee z paniką w głosie, jednak nie mówiła zbyt głośno, żeby Jaemin znowu nie zaczął krzyczeć.
- Jest okay - wychrypiał chłopak, podnosząc się do pozycji siedzącej. Cała trójka odsunęła się od niego, pragnąc wstać, kiedy Jonghyun nagle syknął z bólu, więc wszyscy natychmiast spojrzeli na niego z przestrachem. - Cholera, Minhyun, bierz tę nogę! - warknął na przyjaciela, który przypadkiem otarł się materiałem spodni o obtartą skórę na prawej nodze szatyna.
- Zdecydowanie nic mu nie jest, skoro może na mnie krzyczeć - uznał najwyższy z młodzieńców, co Jonghyun skomentował uderzeniem go pięścią w piszczel.
- Ale o co chodziło z tym światłem? - zapytał Minki, kiedy tylko chłopak podniósł się z ziemi na drżących nogach i odkąd tylko wstał, nie spuszczał wzroku ze swoich sznurówek.
- Zaraz, a skąd ty wiesz o świetle? Nie było cię tu wcześniej. Właśnie! Dokąd poszedłeś? - dorzucił po chwili Minhyun, odwracając się w kierunku blondyna z założonymi rękami i lekko przechyloną na bok głową.
- Za chwilę i tak was tam zabiorę, bo naprawdę mam wam coś ważnego do pokazania - obiecał blondyn, po czym rzucił wszystkim w pomieszczeniu, wszystkim z wyjątkiem Jaemina i Hogoshy, bo wzroku pierwszego unikał, odkąd znalazł się w gabinecie, a ostatni raczej nie byłby w stanie mu odpowiedzieć, wyczekujące spojrzenie.
- Pewnie Jaeminowi śniło się coś złego i spanikował, więc zaczął krzyczeć - odparła Sohee, przysiadając na kanapie obok chłopca, który w tym momencie siedział na niej nad wyraz spokojnie, patrząc wprost przez siebie na ścianę.
- Ale chodziło mi o to światło. Skąd się wzięło? - zapytał Minki, kierując głównie pytanie do Jonghyuna, który wydawał się nieswój - blondyn nie wiedział, czy to z powodu omdlenia, czy kryło się pod tym coś więcej.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział trochę zbyt szybko szatyn, ściągając tym na siebie uwagę chłopaków.
- A tobie co się stało? - dopytał Minhyun i Jonghyun mógł wyraźnie usłyszeć w jego głosie nutkę podejrzliwości.
- Dusiłem się.
- Stary, tyle to przecież sam widziałem. Pytam, czemu się dusiłeś.
- Nie mam pojęcia... Może lunatykowałem i coś... i coś się stało... - Szatyn powiedział to tak niepewnie, że gdyby był na miejscu towarzyszy, to sam sobie by nie uwierzył. Nie zdziwiły go więcej pełne niedowierzania spojrzenia Minkiego i jego najlepszego przyjaciela.
- Pewnie tak - przyznała mu rację Sohee - jej słowa były tak niespodziewane, że nawet Jonghyun nie zdołał ukryć zdumienia.
- Przestańcie kręcić. Ta bariera i znikający ludzie to nie wszystko, prawda? Coś jeszcze się tu dzieje i chodzi o ciebie oraz Jaemina. I zakładam, że Sohee doskonale o tym wie, skoro tak szybko zdecydowała się ciebie kryć - powiedział Minki, nawet nie starając się ukryć złości.
     Jonghyun nie zdziwił się za bardzo wybuchem blondyna, jednak zaskoczyło go ostatnie zdanie, które wypowiedział. Szatyn zdał sobie sprawę, że chłopak miał rację i jego sąsiadka rzeczywiście musiała coś wiedzieć - być może nie chodziło o prawdę na temat jego "supermocy", ale z pewnością nie mówiła im wszystkiego. 
     Jonghyun wziął głęboki oddech i przez chwilę próbował poukładać myśli w głowie, zanim przedstawi je towarzyszom - nie chciał, by jego słowa zabrzmiały zbyt absurdalnie, ale nie wpadł na pomysł, jak wytłumaczyć tę sytuację w ten sposób, żeby reszta mu uwierzyła.
- Zacznijmy od tego, że nie mam pojęcia, co to jest i skąd się bierze. Tydzień temu w szkole był pożar i wszyscy mi dziękowali, że uratowałem córkę dyrektorki... Tylko, że nikt nie musiałby jej ratować, gdyby nie ja... - Szatyn mówił dosyć cicho, nie podnosząc wzroku na towarzyszy, gdyż przypuszczał, że prawdopodobnie patrzą teraz na niego jak na idiotę. - Skończyłem ścierać tablicę przed tym, jak weszła do sali. Wiedziałem, że muszę znaleźć Minhyuna jak najszybciej, ale mimo to stałem oparty o ścianę dobre kilka minut. Dopiero gdy ta dziewczynka przyszła, zacząłem zbierać się do wyjścia. I wtedy... pojawiło się... światło.
- Czyli to przez ciebie spłonęła sala? - dopytał Minki, nie bardzo wiedząc, jak powinien przyjąć tę informację, ale po tym, co zobaczył na nagraniach, był w stanie uwierzyć nawet w tak absurdalnie brzmiące słowa. Jonghyun skinął głową w odpowiedzi, dopiero teraz odrywając wzrok od swoich sznurówek.
- Ta dziewczynka... Mówiła później o kuli światła, a ty... Ty przez cały czas mówiłeś, że niczego nie widziałeś... - uświadomił sobie Minhyun. Cofnął się o krok, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Zamierzałem - odparł szybko Jonghyun, ale mimo że mówił prawdę, nie zabrzmiało to tak, jakby rzeczywiście miał zamiar to zrobić.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, co się stało? - powtórzył Minhyun - mimo tonu głosu, który wskazywał, że brunet jest zaskoczony oraz czuje się oszukany, na jego twarzy nie pojawiła się żadna z tych emocji. Wpatrywał się w twarz najlepszego przyjaciela ze spokojną miną.
- Nie mogłem. Masz teraz masę własnych problemów na głowie, a ja nie chciałem dokładać ci ich, opowiadając, co się stało. Zakładam, że nawet byś mi nie uwierzył.
- Jak możesz być tego taki pewny? 
- Kontrolujesz światło? - zapytał Minki, wtrącając się w rozmowę chłopaków, gdyż wydawało mu się, że w tej chwili są ważniejsze sprawy od ich kłótni.
- Nie - zaprzeczył zdecydowanym tonem głosu Jonghyun. - Nie mam pojęcia, jak nad tym panować. Nie prosiłem o to. Nie wiem, co zrobić, żeby się tego pozbyć. 
- Co do Jaemina... On potrafi robić wiele rzeczy. Miesiąc temu zostałam u cioci na tydzień. Miała wtedy urwanie głowy w pracy, więc poprosiła mnie, żebym to ja poprowadziła z nim terapię. Pokazywałam mu obrazki i próbowałam go nakłonić, żeby powiedział na głos odpowiednie słowo. Nie wiem, co się stało, ale złapał mnie za rękę i w jednym momencie byłam z nim w pokoju, a chwilę później stałam w salonie. - Po słowach Sohee zapadła grobowa cisza, gdy cała czwórka spoglądała na pięciolatka.
- Czyli, że potrafi nas odesłać do rodziców? - dopytał Jonghyun, ale najwidoczniej pytanie nie było na miejscu, gdyż wszyscy w pomieszczeniu je zignorowali.
- Ja ciągle czekam, aż wybuchniesz śmiechem, Jonghyun. Powiedz, że tak naprawdę tylko nas wkręcasz i poprosiłeś Sohee, żeby ci pomogła - powiedział Minhyun taki tonem głosu, jakby nie mógł się zdecydować, czy jest bardziej rozbawiony, czy zdenerwowany, ale przyjaciel nawet nie przeniósł na niego spojrzenia i ponownie spuścił wzrok na swoje buty.
- Znaleźliśmy się w nowym świecie. Zdarzają się rzeczy niemożliwe - w ciele człowieka nie ma żadnego narządu, który potrafiłby wytworzyć światło, a Jaemin... Naukowcom udało się przenieść z miejsca na miejsce jedynie kilka atomów. Gdyby próbowali to zrobić z ludźmi, potrzebowaliby więcej energii, niż wytwarza ta elektrownia. Więc albo to się nie dzieje naprawdę, albo zasady funkcjonujące na świecie się zmieniły. - Słowa Sohee zostały przyjęte przez każdego z chłopaków inaczej - Jonghyun jedynie skinął powoli głową, Minki wydawał się być już obojętny na każdą z sensacji, a Minhyun wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem lub płaczem.
- A teraz muszę wam coś pokazać. Myślę, że wy powinniście to zobaczyć, ale Jaemin raczej nie powinien - stwierdził po długiej chwili ciszy blondyn, zerkając nieufnie na pięciolatka, który zamknięty w swoim własnym świecie, wyglądał, jakby nawet ich nie dostrzegał, mimo że stali w odległości kilku kroków.
- Brzmi to co najmniej złowieszczo - przyznała Sohee i ze zdziwieniem zauważyła, że wyraz twarzy Minkiego zdecydowanie nie zaprzeczał jej słowom. - Myślę, że mały może zostać przez chwilę sam. 

227 GODZIN, 15 MINUT

- Jonghyun twierdził, że w wartowni było pełno kamer rejestrujących teren przed elektrownią, więc pomyślałem, że w środku pewnie też będzie ich sporo. Wpadło mi do głowy, że może na nagraniu będzie możliwe zobaczenie momentu, gdy zniknęli dorośli. Nie mogłem zasnąć, bo naprawdę ciekawiło mnie, jak to mogło wyglądać. Więc przyszedłem tutaj i... I myślę, że odkryłem coś bardzo ważnego. - Prowadząc towarzyszy przez korytarze, Minki postanowił wytłumaczyć im, dlaczego wstał około trzeciej nad ranem i opuścił gabinet dyrektora, w którym wszyscy wcześniej spali.
- Widziałem, jak zniknęła moja mama. Szczerze mówiąc, to niewiele było do oglądania. Po prostu zniknęła - powiedział Jonghyun, wchodząc do pomieszczenia, przed którym zatrzymał się blondyn, jako pierwszy.
- Patrzcie - rzucił w końcu Minki, opadając na krzesło przed monitorami, kiedy Sohee, Jonghyun i Minhyun zgromadzili się przy ekranie, do którego podszedł.
     Blondyn nacisnął kilka przycisków, sprawiając, że nagranie, które wcześniej przewinął do godziny siódmej pięćdziesiąt pięć, zostało wznowione i zobaczył on dokładnie to samo, co wcześniej - czworo pracowników wykonujących w gwarze luźnych rozmów swoje obowiązki, ich przerażone miny po usłyszeniu przenikliwego alarmu, dorosłych wbiegających do nastawni po opuszczeniu stanowisk przez tę czwórkę, paniczną reakcję wszystkich na rozbrzmienie piskliwego dźwięku, pojawienie się Jaemina na środku pomieszczenia, wielką czerwoną czternastkę na jednym z ekranów, błysk, zakłócenia, a potem już tylko pięciolatka siedzącego w bezruchu.
- Wiedziałaś, co zobaczysz na nagraniu, prawda? - powiedział Jonghyun po obejrzeniu całego nagrania, kierując słowa, które właściwie nie były pytaniem do stojącej obok niego Sohee. - Wczoraj wieczorem zdałaś sobie sprawę, co się stało. Zastanawiałem się, o co ci chodzi, bo przekonałaś nas, że nic nam nie grozi, a potem patrzyłaś to na ekran, to na Jaemina z ponurą miną. Wtedy nie wiedziałem, co o tym myśleć.
- On nie miał pojęcia, co spowoduje. Nie wie, co robi. To nie jego... - zaczęła drżącym głosem, najwidoczniej nie zdając sobie sprawy z czegoś, co zauważył Jonghyun.
- Nastąpiła awaria, a oni nie potrafili jej opanować - uświadomił sobie również Minhyun, dopiero teraz patrząc na to wszystko w ten sposób.
- Uratował wszystkich w Boseong - podpowiedział dziewczynie Jonghyun, sprawiając, że wydała z siebie stłumiony okrzyk. Powtórzyła jego słowa, nie do końca przyjmując je do wiadomości.
- Ale zdajecie sobie sprawę, że nikt oprócz nas nie może się o tym dowiedzieć, prawda? - dopytał Minki, wyłączając obraz z tej kamery, aby pokazać im również to, co stało się w gabinecie dyrektora podczas ich snu.
- Masz rację. Ludzie próbowaliby go wykorzystać, a on... Nie da się go nakłonić, żeby wszystko wróciło do porządku - przyznała Sohee, bezradnie wzruszając ramionami.
- Szkoda. Bo wiesz, zostało mi tylko dziewięć dni - odrzekł Jonghyun, prezentując wszystkim cierpki uśmiech, który nie objął oczu.

226 GODZIN, 30 MINUT

    Wyjechali z terenu przy elektrowni dopiero, gdy zrobiło się widno, ponieważ gdy przyszło co do czego, Minhyun stwierdził, że bardziej pewnie czuje się za kierownicą w dzień. Nikt nie zaprotestował, więc od razu po obejrzeniu wszystkich trzech nagrań, które chciał im pokazać Minki, cała czwórka wróciła do gabinetu dyrektora elektrowni i tam wróciła do snu - a przynajmniej taki był zamysł, jednak skończyło się na tym, że każde z nich rozmyślało, próbując poukładać w głowie wszystkie informacje, jakie dotychczas zebrali.
    Teraz znajdowali się w odległości jakichś trzech kilometrów od obrzeży miasteczka i mimo że Minhyunowi udało się uruchomić znalezioną w bagażniku płytę CD z dosyć wesołymi piosenkami, atmosfera była tak napięta, że towarzysze milczeli.
      Wszystko zaczęło się za sprawą bruneta, który po przebudzeniu ignorował każde z pytań Jonghyuna, udając, że nie słyszy przyjaciela. Chłopak na początku starał się za wszelką cenę dogadać z Minhyunem, ale widząc, że powodowało to coraz bardziej zacięty wyraz na jego twarzy, po parunastu minutach odpuścił sobie.
- Uważaj! - krzyknęła Sohee, która spojrzała przez przednią szybę Hyundaia w momencie, gdy na drogę przed samochodem wybiegła jakaś postać. Minhyun gwałtownie zahamował, sprawiając, że Hogosha zaczął szczekać, Jaemin niebezpiecznie przechylił się w stronę szyby, dziewczyna ledwie uniknęła zbyt bliskiego spotkania z oparciem siedzenia przed nią, co nie udało się Minkiemu, a Jonghyun uderzył policzkiem o deskę rozdzielczą.
     Przed maską suva stała na drżących nogach dziewczyna, której ubrania były doszczętnie przesiąknięte krwią, a szeroko otwarte oczy wpatrywały się w osoby siedzące w samochodzie z mieszaniną niepokoju i nadziei, jak gdyby bardzo chciała tam ujrzeć kogoś dorosłego.
- Cześć, wszystko w porządku? - zapytała Sohee, natychmiastowo po opuszczeniu auta podchodząc do nieznajomej, która pokiwała głową w odpowiedzi, ale wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać.
- Mój tata... zniknął. Samochód się rozbił - powiedziała roztrzęsionym głosem dziewczyna, przenosząc spojrzenie na każdego z chłopaków, którzy zdecydowali się opuścić pojazd, po kolei. Wahała się przed wypowiedzeniem któregokolwiek ze słów, więc Sohee szybko uświadomiła sobie, że nie jest ona Koreanką - z powodu charakterystycznego akcentu wywnioskowała, że prawdopodobnie pochodzi ona z Japonii.
- Jesteś ranna? - Jonghyun wzdrygnął się, słysząc swojego najlepszego przyjaciela po raz pierwszy od wstania. Minhyun nie brzmiał jak Minhyun z powodu zachrypniętego głosu.
- Byłam. Umierałam. Ale teraz nic mi nie jest - wydukała nieznajoma szatynka, na co wszyscy spojrzeli na nią, marszcząc brwi.
- Pojedziesz z nami do miasta, dobrze? - zaproponowała Sohee, po czym zaprowadziła dziewczynę do samochodu i pomogła jej zająć miejsce, które wcześniej sama zajmowała - Hogosha natychmiast zainteresował się nią i zaczął obwąchiwać jej rękę. Ku zdziwieniu wszystkich, szatynka się przez to rozpłakała.
- Boisz się psów? Chcesz usiąść z przodu? - dopytał Jonghyun, stając przy otwartych drzwiach tuż obok miejsca, które zajęła nieznajoma. - Mogę go zabrać z tylnych siedzeń.
- Nie. Kocham psy. Mój zginął kilka godzin temu od obrażeń - powiedziała, podnosząc na niego oczy pełne łez. Chłopak skinął głową na znak, że rozumie, gdyż nie bardzo wiedział, jak pocieszyć szatynkę, ponieważ sam nigdy nie stracił pupila - Hogosha był jego pierwszym psem.
- Jak się nazywasz? - zapytał Minki, kiedy wszyscy zajęli miejsca w samochodzie i Minhyun ruszył suvem z miejsca, ponownie kierując go w stronę miasteczka.
- Minatozaki Sana. Jestem z Japonii - dodała po chwili, jakby uważała, że któreś z nich mogłoby się tego nie domyślić.
- Możemy na ciebie mówić Sana? - zadał pytanie Jonghyun, odwracając się ku tylnym siedzeniom samochodu przez ramię. Szatynka skinęła głową w odpowiedzi.
- Opowiesz nam, co ci się stało? - poprosiła Sohee, na co Japonka zaczęła mówić, niepewnie dobierając słowa i machinalnie zaczęła głaskać siedzącego na kolanach Minkiego pieska.
- Moi rodzice się rozwiedli. Tata został w Japonii, a mama wyjechała do Korei. Jakiś tydzień temu znalazła się w szpitalu, a nam dopiero wczoraj udało się przylecieć tutaj. Tata prowadził samochód, a ja ustawiałam na GPSie wszystkie potrzebne dane, żeby wyznaczyć trasę. Pewnie zabrzmi to niewiarygodnie, ale mój tata po chwili zniknął. - W tym miejscu przerwała, jak gdyby czekała na niemiłe komentarze lub niedowierzające spojrzenia, ale żadnego z nich nie otrzymała, więc kontynuowała. - Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, samochód spadł z górki i zatrzymał się kilka metrów niżej na jednym z drzew. Wydaje mi się, że wtedy straciłam przytomność. Nie mam pojęcia, ile czasu minęło, zanim się obudziłam, ale na pewno sporo, bo wyjechaliśmy z lotniska z samego rana, a gdy otworzyłam oczy, słońce było już bardzo wysoko na niebie. Auto leżało na dachu. Wyczołgałam się przez rozbitą szybę na zewnątrz i próbowałam wstać, ale wydaje mi się, że miałam złamaną nogę i kilka żeber, a do tego sporo ran otwartych, bo krew była dosłownie wszędzie. Zawołałam mojego psa. Tenshi zaskomlał. Nie mogłam mu pomóc, bo nie byłam w stanie się ruszyć. Ciągle go wołałam, a on odpowiadał cichym skomleniem. A w końcu przestał reagować. - Sana wybuchła płaczem, więc Minki chcąc jakoś ją pocieszyć, poklepał ją niezdarnie po ramieniu.
- Ale teraz nie masz żadnej rany - powiedziała Sohee, chcąc w jakiś sposób skłonić dziewczynę do kontynuowania historii.
- Zemdlałam. A gdy się obudziłam, byłam cała i zdrowa. Zniknęły nawet najmniejsze ranki.
     Jonghyun odwrócił się do Sohee, a ta zaprezentowała mu pojedyncze skinięcie głową, odpowiadając na niezadane przez chłopaka pytanie.

 195 GODZIN, 42 MINUTY

     Minęło pięćdziesiąt godzin od powstania nowej rzeczywistości, którą teraz już każdy nazywał ETAPem. Określenie to zostało wymyślone przez jednego ze starszych chłopaków, którzy rozdawali porcje żywności w supermarkecie, a że zaglądali tam prawie wszyscy, z wyłączeniem dzieci obecnie znajdujących się w przedszkolu, którym jedzenie dostarczały opiekunki, nazwa przyjęła się momentalnie. Sohee musiała również przyznać, że Ekstremalne Terytorium Alei Promieniotwórczej było dosyć dobrym odzwierciedleniem sytuacji, w której znajdowało się teraz ich miasteczko.
     Kiedy dzień wcześniej Minhyun zaparkował samochód na rynku, mimo wczesnej pory dnia zastał tam niesamowity rozgardiasz. Młodzież, która ukończyła czternasty rok życia, a nawet kilkoro młodszych nastolatków, wyglądała na tak zmęczoną, jak gdyby nie spała całą noc.
     Z raportu, który Minhyuk zdał Sohee, wynikało, że rzeczywiście tak wyglądała sytuacja w mieście.
     Brunetka była naprawdę zaskoczona ich zaangażowaniem w próby doprowadzenia życia w Boseong do normalności, a szczególnie tym, że spędzili całą noc na realizowaniu powierzonych im zadań. Czuła wyrzuty sumienia, że sama nie pomagała, ale najwidoczniej nikt nie miał jej tego za złe, gdyż kiedy zaproponowała przejęcie zmiany w przedszkolu, Minhyuk stanowczo zaprotestował i poprosił ją jedynie o sprawdzenie, czy wszyscy odbywało się tak, jak to zaplanowała.
     Mimo jego słów natychmiast po skontrolowaniu zadań wykonanych całkowicie i tych będących w trakcie realizacji, przyłączyła się do obchodów domów, a wraz z nią udała się Sana - Japonka po szybkim prysznicu i przebraniu się w ubrania, które mogła zaoferować jej Sohee, stwierdziła, że woli pomóc nowej znajomej niż zostać w jej sypialni, do czego ta ją namawiała. Jaemin od momentu wyjścia z Hyundaia nie puszczał dłoni kuzynki ani na chwilę.
     Po opuszczeniu samochodu dotychczasowi towarzysze rozeszli się w swoje strony, mimo propozycji Jonghyuna, która polegała na tym, aby chłopcy zamieszkali w jednym domu do momentu rozwiązania sytuacji w miasteczku. Minhyun słysząc jego słowa, nie zareagował w jakikolwiek sposób i zdecydował, że również dołączy do obchodów, ponieważ osoby potrafiące prowadzić samochody były pożądane do tego zadania, a brunet nie miał najmniejszej ochoty przebywać w tej chwili z przyjacielem.
     Minki także uznał, że może się przydać, więc pożegnał się z Jonghyunem, pogłaskał Hogoshę i odszedł w stronę ratusza, gdzie najłatwiej można było znaleźć odpowiednią dla siebie misję. Szatyn przez chwilę zastanawiał się, czy nie pójść razem z Minhyunem lub blondynem, ale nie zdecydował się na to, ponieważ pierwszy najwidoczniej nie chciał go widzieć, a drugiego nie darzył szczególną sympatią nawet przed ETAPem - był jednym z kolegów jego najlepszego przyjaciela, ale sam przeprowadził z nim rozmowę może z trzy razy.
   
187 GODZIN, 43 MINUTY

     Po spędzeniu całego popołudnia oraz wieczoru z Hogoshą jako jedynym towarzyszem Jonghyunowi znudziło się przebywanie w domu i oglądanie filmów z płyt, które znalazł w pokoju starszego brata, więc postanowił, że sprawdzi, czy Sohee wróciła już do swojego domu.
      Szatyn początkowo zastanawiał się, czy nie zrobi lepiej, jeżeli pomoże przy realizacji zadań wymyślonych przez sąsiadkę, jednak po przemyśleniu tego, doszedł do wniosku, że ze swoimi ranami, które dosyć znacznie ograniczały mu ruchy, nie przydałby się za bardzo. Tak więc po pokonaniu w trochę ponad półtorej godziny pieszo trzech kilometrów, które dzieliły jego dom od rynku, a które okazały się być niewyobrażalnie trudnym do pokonania dystansem dla kulejącej osoby, nie wychodził na zewnątrz ani raz.  
      Teraz, po napełnieniu pupilowi jednej miski karmą, a drugiej wodą, pogłaskaniu go na pożegnanie i zamknięciu domu na klucz, w końcu mógł odetchnąć świeżym powietrzem.
     Godzina dwudziesta pierwsza w nocy nie wydawała się szczególnie dobrą porą na odwiedziny lub piesze wędrówki, ale Jonghyun obawiał się wcześniej, że nie zastanie Sohee w domu, a teraz szanse na to były odrobinę większe.
     Idąc chodnikiem słabo widocznym w nikłym świetle o pomarańczowym zabarwieniu, które oferowały uliczne latarnie, kolejny raz wręcz boleśnie zdał sobie sprawę ze zmian, jakie zaszły w miasteczku w tak krótkim czasie. Zwyczajny gwar, którego dawniej nawet nie zauważał -  szczekanie psów, dźwięki wydawane przez silnik samochodów, piski opon, dzwoniące telefony, zbyt głośne rozmowy i odgłosy z telewizorów oraz komputerów, które dało się usłyszeć bez najmniejszych problemów, jeżeli tylko okna w domach były otwarte, znikł i teraz jedynymi dźwiękami, które słyszał, były stawiane przez niego kroki oraz własny oddech.
     Wolał sobie nawet nie wyobrażać chwili, kiedy to właśnie ta nieustannie panująca cisza stanie się dla niego normalnością.
     Dotarcie przed drzwi wejściowe domu Sohee zajęło mu dosyć długą chwilę, mimo że ten sam dystans potrafił pokonać w niecałe pięć minut. Szatyn nacisnął dzwonek, by dać znak o swojej obecności i natychmiast usłyszał kroki, a następnie dźwięk przekręcania klucza w zamku. Już otwierał usta, by przywitać się z sąsiadką, ale z lekkim zawodem zdał sobie sprawę, że to nie ona wpuściła go do środka, tylko blondynka, którą rankiem spotkali na autostradzie.
- Cześć - przywitał się krótko, posyłając dziewczynie lekki uśmiech, gdyż stwierdził, że byłoby niegrzeczne, gdyby od razu zapytał o brunetkę. - Jak wam dzisiaj poszło? - zapytał, kierując się za Saną do salonu, gdzie, niestety, również nie zobaczył Sohee. Postanowił jeszcze chwilkę poprowadzić tę rozmowę, a w razie gdyby jego sąsiadki nie było w domu, pożegnać się z powodu jakiegokolwiek pretekstu.
- Nie licząc podrapania przez agresywnego kota, to chyba tak źle nie było - odpowiedziała blondynka, przysiadając na skraju kanapy, gdyż na meblu drzemał Jaemin - z jej tonu głosu udało mu się wywnioskować, że Sana również szczególnie nie jest zainteresowana rozmową z nim. Chyba, że po prostu jej zawahanie świadczyło o niezbyt dobrze dopracowanej znajomości koreańskiego. Tak też mogło być.
- Nie wyglądasz, jakby podrapał cię kot - przyznał po chwili Jonghyun, nie mając pojęcia, jak przerwać niezręczną ciszę, która zapadła po wypowiedzeniu przez nią tych słów.
- Rany zniknęły - potwierdziła jego przypuszczenia Sana, wyciągając przed siebie ramiona, jakby chciała to udowodnić.
- Nie przeszło ci przez myśl, że jeżeli potrafisz uzdrawiać samą siebie, mogłabyś to samo zrobić z innymi? - zapytał, zastanawiając się, czy dziewczyna mogłaby sprawić, żeby i jego rany zniknęły.
- Nie mam pojęcia, jak to robię - rzuciła blondynka, a potem jej spojrzenie padło na zabandażowaną rękę Jonghyuna i zdała sobie sprawę, dlaczego zadał jej to pytanie, więc dodała: - Ale mogę spróbować ci pomóc, jeżeli to masz na myśli.
     Delikatny uśmiech rozjaśnił twarz szatyna od razu po usłyszeniu jej propozycji, więc Sana podniosła się z krawędzi kanapy i podeszła do niego, nie bardzo wiedząc, co teraz powinna zrobić.
- Może po prostu złapiesz mnie za ręce? - podpowiedział Jonghyun, mając cichą nadzieję, że to rzeczywiście zadziała.
     Nim Sana chwyciła jego dłonie, odwinął bandaż na ramieniu, aby móc obserwować, czy starania dziewczyny przyniosą jakiekolwiek skutki. Minęło niecałe dziesięć sekund od momentu, gdy blondynka zaczęła trzymać go za ręce, kiedy widoczna rana zaczęła zanikać, a ból, który towarzyszył mu od chwili upadku z ogrodzenia przed elektrownią jądrową, przestał być odczuwalny. Kiedy skóra na ramieniu chłopaka nie prezentowała najmniejszych nawet śladów po dotkliwych obrażeniach, Japonka odsunęła się.
- Jeszcze coś cię boli? - zapytała, wpatrując się w oszołomieniu to w swoje dłonie, to w ramię Jonghyuna, jakby nie mogła uwierzyć, że to ona spowodowała zniknięcie jego rany.
- Nie, czuję się świetnie. Bardzo ci dziękuję - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach, a gdy ta odwzajemniła gest, zadał pytanie, na które odpowiedź tak go interesowała: - Czy Sohee jest w domu?
- Wyszła na taras jakieś pół godziny temu - odrzekła Sana, zerkając w stronę szklanych drzwi prowadzących w tamto miejsce.
- Pójdę do niej. Jeszcze raz dziękuję - rzucił na odchodnym, po czym widząc, że blondynka kieruje się w stronę kuchni i nie idzie razem z nim na taras, przeszedł przed drzwi i znalazł się na zewnątrz budynku.
     Taras nie reprezentował szczególnie dużych rozmiarów, w porównaniu z tym, który znajdował się przy jego domu, ale prezentował się ładniej niż ten należący do jego rodziny, a w dodatku był zadaszony, co teraz okazało się niezwykle przydatne, gdyż właśnie zaczynał padać deszcz.
     Jonghyun od razu dostrzegł Sohee, która siedziała na drewnianej podłodze oparta o zewnętrzną ścianę swojego domu, mimo że nieopodal niej stał zestaw mebli ogrodowych, które wyglądem naprawdę zachęcały do zajęcia na nich miejsca. Dziewczyna nie zaszczyciła go nawet ukradkowym spojrzeniem, więc bez słowa usiadł obok niej, podciągając kolana blisko klatki piersiowej.
- Cześć - przywitał się, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Właściwie to nawet nie miał pojęcia, z jakiego powodu chciał ją odwiedzić.
     Sohee nie odpowiedziała, a w dodatku odwróciła głowę od Jonghyuna. Szatyn zmarszczył delikatnie brwi, a następnie wychylił się trochę w przód, żeby móc spojrzeć jej w twarz - miała na policzku dosyć głęboki ślad po pazurach jakiegoś zwierzaka, więc uznał, że to pewnie ten agresywny kot, o którym mówiła wcześniej Sana. Udał, że nie dostrzega łez w oczach dziewczyny i mokrych śladów na jej policzkach - gdyby miał zgadywać, powiedziałby, że podczas obchodów stało się coś gorszego od nieprzyjemnego spotkania z czyimś pupilem.
- Co tam? - zapytał, starając zabrzmieć całkowicie naturalnie, tak, jakby jeszcze przed ETAPem prowadzili ze sobą podobne rozmowy.
- Głowa mi pęka - powiedziała dziewczyna, opierając czoło na kolanach. - Reszta oczekuje ode mnie, że skoro wymyśliłam te zadania, to teraz znajdę sposób, żeby rodzice wrócili. Nie mogę mówić im, co mają robić. Mam szesnaście lat, nie powinnam podejmować takich decyzji.
- Powinienem zacząć się o ciebie martwić?
- Nie, nic mi nie jest - odparła szybko Sohee, nie chcąc, żeby ktokolwiek się nad nią użalał. Wyszła na taras, bo chciała być sama.
- Nie wygląda, jakby wszystko było w porządku - odrzekł na to chłopak zgodnie z prawdą.
- Na początku chciałam tylko się dowiedzieć, jak to wszystko się stało. A teraz już wiem i wcale nie czuję się lepiej, nie potrafiąc tego odkręcić, nie mając pojęcia, czy moi rodzice gdzieś żyją poza ETAPem - wytłumaczyła mu brunetka, mimo że nie musiała tego robić. Doskonale wiedział, o co jej chodziło.
- Pogodziłeś się z Minhyunem? - zmieniła temat, sprawiając, że Jonghyun cicho westchnął. - To ma znaczyć "nie"? Za chwilę możesz mieć dobrą okazję do porozmawiania z nim, bo obiecał przywieźć Jaeminowi jakąś grę, którą mógłby się zająć.
- W takim razie raczej będę wracał do siebie - stwierdził, podnosząc się z desek.
- Nie wolisz z nim porozmawiać?
- Może jutro, ale dzisiaj to chyba nie jest dobry pomysł.

186 GODZIN, 52 MINUTY

     Jonghyun od momentu, kiedy wyszedł ze swojego domu, by zobaczyć, jak się ma Sohee, zarzekał się w myślach, że nawet gdyby wpadł na Minhyuna, tego dnia nie będzie przeprowadzał z nim żadnej rozmowy.
     Więc teraz, siedząc na miejscu pasażera w samochodzie starszego brata i patrząc z przepraszającą miną na najlepszego przyjaciela, szatyn nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak nagle zmienił zdanie i postanowił wytłumaczyć wszystko od razu - w momencie, gdy wyższy chłopak wyminął go w drzwiach wejściowych domu sąsiadki, nie był w stanie przemilczeć jego zachowania.
- Naprawdę miałem zamiar ci o tym powiedzieć. Ale miałeś własne sprawy na głowie, więc chciałem z tym tro... - Jonghyun kolejny raz zaczął powtarzać swoją wcześniejszą wypowiedź, gdyż Minhyun w dalszym ciągu nie zareagował na jego wytłumaczenie, ale przerwał, widząc, że przyjaciel obrócił delikatnie głowę w jego stronę.
     Nie patrzył dokładnie na niższego młodzieńca, ponieważ wzrok bruneta skierowany był w szybę za jego plecami, ale pierwszy raz, odkąd Kim zajął miejsce w samochodzie, najwidoczniej miał zamiar coś powiedzieć.
- A wiesz, czego ja chcę? Chcę, jak zawsze, wracając ze szkoły, pójść z tobą do domu i zabrać Hogoshę na spacer do lasu albo przynajmniej wpaść do leśniczówki. Chcę, żeby okazało się, że moi rodzice wcale nie zginęli w wypadku samochodowym. Że po prostu zniknęli tydzień wcześniej. Chcę, żeby wszystko było jak dawniej - odrzekł, wyrzucając z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego i mimo goryczy, którą wyraźnie dało się usłyszeć w jego głosie, wyraz jego twarzy nadal pozostawał spokojny.
- Minhyun,...
- I skończ z tymi przeprosinami, Jonghyun. Nie jestem zły na ciebie. Bardziej na siebie i ten cały cholerny ETAP. Po prostu skończmy ten temat, dobra? - dodał brunet, widząc, że Jonghyun już otwiera usta, żeby jakoś skomentować jego wypowiedź. - Podwieźć cię do domu?
     Szatyn jedynie skinął głową w odpowiedzi, więc Minhyun przekręcił kluczyki w stacyjce, uruchamiając silnik samochodu i już po chwili wyjechał z podjazdu przed domem Sohee na główną ulicę w miasteczku.
     Gdy budynek został w tyle i można było dojrzeć jedynie jego zarys w świetle pobliskich latarni, brunet poprosił przyjaciela, żeby poszukał jakiejś innej płyty, bo ta, która została przez nich znaleziona tego poranka, zdążyła mu się znudzić. Jonghyun mruknął coś niewyraźnego w odpowiedzi i zaczął przerzucać zawartość schowka, który mimo swoich niezbyt wielkich rozmiarów, okazał się być niezwykle zagracony. Nim dogrzebał się do kompaktów, musiał wyrzucić na wycieraczkę pod swoimi nogami z pięćdziesiąt paragonów i ulotek z pobliskich restauracji lub pizzerii, kilka opakowań chusteczek higienicznych, trzy pary okularów przeciwsłonecznych oraz kilkanaście wypisanych w większym lub mniejszym stopniu długopisów.
     Gdy udało mu się znaleźć płytę z piosenkami, o których pomyślał, że mogłyby przypaść mu do gustu, poinformował o tym Minhyuna, a on przejął od niego CD.
     I przez dalszą drogę do domu Jonghyuna rozmawiali ze sobą, jakby nic się nie zmieniło - jak gdyby ETAP nie istniał, ich rodzice byli w domu, a oni wybrali się na przejażdżkę samochodem bez wiedzy dorosłych.

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze ;)
Taeyeon

5 komentarzy:

  1. Jaaaaaaa... Ja chcę to w formie filmu! Tae wyślij to gdzieś! Serio! To jest świetne! Zakochałam się! Kurcze rodzice wrócą? Czy nie? Muszą wrócić... XD Prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to widzę, że z moich opowiadań powstałyby już dwa filmy XDDD
      Dowiesz się w kolejnej części... XD Prawda? 😏

      Usuń
  2. (Wcale nie piszę tego komentarza po raz drugi, bo przypadkowo wyłączyłam stronę xD).
    Jak tylko widzę wzmiankę o Paranormal activity przypomina mi się historia mojej cioci, która po obejrzeniu tego nie mogła spać i nie obejrzała horroru od 8 lat. Chociaż ostatnio byłyśmy w kinie na "Annabelle: Narodziny zła" i mówiła, że to nie takie straszne. Więc jak przerażające musi być Paranormal activity?
    'Zdecydowanie nic mu nie jest, skoro może na mnie krzyczeć' - kocham :')
    'Stary, tyle to przecież sam widziałem. Pytam, czemu się dusiłeś' - kocham ver.2 :')
    Minhyun tu to wygryw. Ogólnie Minhyun to wygryw (i jego szip z Jaehwanem też). Dobra, całe Nu'est to wygryw. Chociaż wciąż czekam na wzmiankę o Dongho - ha, nikt nie spodziewał się, że biasuję tego seksownego bandytę B)
    Czytając ten rozdział byłam jak ten słynny mem z Gunhee. Naprawdę umiesz działać na emocjach czytelnika.
    Podobało mi się, szczególnie końcówka. Chociaż ja uwielbiam każdy twój pomysł na opowiadanie, ich klimat, styl pisania i bohaterów. Ale to wiesz, prawda?
    U mnie tak dużo mówią o samorozwoju, o byciu sobą, pasjach. A i tak zadają masę zadań, pełno sprawdzianów i kartkówek (jedyne kartkówki jakie lubię to te z angielskiego, są miodzio), przez co czasu nie ma się czasu dla siebie. W dodatku przychodzi się tak zmęczonym, że jedyne o czym się myśli to sen (a ja prawie większość czasu i tak jestem śpiąca). No ale pozdrawiam, życzę weny i czasu na pisanie w roku szkolnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, jak ja tego nie cierpię XDD Dlatego wolę komentować na laptopie :') Tam istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że się usunie/wyjdzie przypadkiem :")
      Ja zawsze chciałam to obejrzeć, bo horrory moim zdaniem nie są straszne, a takie o istotach nadprzyrodzonych typu duchy itp oglądam bez strachu, więc hmm... Może kiedyś się na to zdobędę XDD
      "Minhyun jest moją religią" wygrało życie zdecydowanie XDDDD
      Seksowny bandyta zasługuje na buszowanie, popieram takie zachowanie 😏😏😏
      O jejuszmariusz, aż tak XDDD???
      Przypominasz mi o tym ciągle 😁 Za co dziękuję bardzo XD
      Tak samo XDD Poza tym kartkówki z angielskiego są proste nawet bez nauki, więc... *wzrusza ramionami* XD
      Co do snu - też tak samo XDD
      Dziękuję bardzo i też pozdrawiam 🐇

      Usuń
    2. biasowanie* XDDD
      *Uczuć, gdy "po latach" dostrzegasz swój błąd :")*

      Usuń