niedziela, 27 sierpnia 2017

Waiting between worlds #5

Hejka :)
Okey, kto jeszcze nie spodziewał się, że ostatni rozdział zostanie opublikowany tak szybko :')? Miałam zamiar dodać go w ostatni dzień wakacji, ale teraz, podczas bawienia się akwarelami (kupiłam dosyć dobre nowe, więc heh 'B) ) przy kolorowance stwierdziłam, że why not XD
Oglądałam jakieś dwie godziny temu horror "Martwe zło" z siostrą i cóż... Tyle osób to polecało, a moim zdaniem to jest bardzo słaby film :') No więc zaraz mamy zamiar obejrzeć coś fajnego :') Ale najpierw chcę skończyć stronę w tej kolorowance XD
Miłego czytania

Kim Jonghyun | Produce 101 | NU'EST | Czekając pomiędzy światami | 5.611 słów

Mówisz, że wszystko jest w porządku
Ale ja wiem, że to kłamstwo
Widząc ten smutek w twoich oczach
Nie musisz robić wszystkiego sam
Jakby nikt nie przejmował się tobą
Nie musisz się zachowywać, jakbyś był samotny
Jakby ściany zamykały się dookoła ciebie
Nie musisz udawać, że nie znasz nikogo
Jakby nie było osoby, która cię zrozumie
Nie jestem tylko twarzą, kogoś kogo znałeś
Birdy - All about you


176 GODZIN, 59 MINUT

     Jonghyun obudził się około godziny siódmej, zaskakując tym samego siebie, ponieważ nigdy nie potrafił sam wyrwać się ze snu, a i budzikowi udawało się to z wielkim trudem. Miał zamiar od razu udać się na plac w centralnej części miasta, żeby dowiedzieć się jakichś szczegółów o obecnej sytuacji, jednak nim zdążył wziąć szybki prysznic, przebrać się, zjeść samodzielnie przygotowane śniadanie oraz nakarmić Hogoshę, na zegarach wybiła ósma. Poczekał, aż jego pupil wypije wodę z miski, zapiął mu smycz, po czym wyszedł na zewnątrz i w momencie, gdy zamykał drzwi na klucz, przed jego domem zaparkował znajomy Hyundai. 
- Wskakuj szybko, coś się dzieje na rynku - krzyknął Minhyun, wcześniej naciskając przycisk opuszczający szybę, aby mieć pewność, że przyjaciel go usłyszał. 
     Szatyn poczuł ukłucie niepokoju, które ostatnimi czasy pojawiało się jego zdaniem zdecydowanie zbyt często i razem z samojedem podbiegł do suva. Wpuścił pieska na tylne siedzenia, po czym sam zajął miejsce z przodu i gdy tylko zamknął za sobą drzwi, a Minhyun uruchomił silnik, zaczął wypytywać go, o co dokładnie chodziło.
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Przyjechałem przed ratusz, a kiedy wyszedłem z samochodu, zauważyłem, że dosłownie wszyscy kierują się w stronę kościoła. Pytałem przypadkowe osoby, co się dzieje, ale każdy odpowiadał mi, że też nie wie i po prostu idzie za resztą. 
     Taki opis sytuacji sprawił, że Jonghyun zaczął żałować, iż nie wstał jeszcze wcześniej i nie wybrał się od razu po przebraniu się na rynek - może później byłby głodny, ale nie raz wychodził do szkoły bez śniadania, więc pewnie nawet by tego za bardzo nie odczuł, a przynajmniej orientowałby się, co tak zainteresowało wszystkich w miasteczku.

175 GODZIN, 24 MINUTY

     Po zaparkowaniu suva na parkingu nieopodal ratusza i przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów dzielących kościół od rynku, przyjaciele nadal nie orientowali się w zaistniałej sytuacji, gdyż ponad głowami tłumu nie byli w stanie niczego wypatrzeć - Minhyun, mimo że przewyższał wzrostem znakomitą większość rówieśników, a już tym bardziej młodszych od siebie dzieciaków, również nie potrafił dostrzec czegokolwiek, co mogłoby wywołać takie poruszenie.
     Po upływie kilku minut do Jonghyuna zaczęły docierać nerwowe szepty stojących w pobliżu osób, które przekazywały informację o jadących w kierunku kościoła samochodach. Przez głowę natychmiast przeszła mu myśl, że może jednak komuś dorosłemu udało się pokonać barierę i teraz zostaną uwolnieni, a następnie przetransportowani w bezpieczne miejsce, gdzie uda im się spotkać rodziców, ale szybko pozbył się tej nadziei, żeby później gorzko się nie rozczarować. Wskoczył na ławkę, żeby widzieć wszystko na bieżąco, a Minhyun poszedł w jego ślady.
     Przez główną ulicę Boseong jechało sześć samochodów, poruszających się jednostajnym, powolnym tempem, jak gdyby brały udział w jakiejś paradzie. Pojazdy sprawiały wręcz oszałamiające wrażenie, gdyż były to kosztowne suvy i samochody terenowe, a w dodatku wszystkie wyglądały na zabrane prosto z salonu, gdyż ich czarny lakier lśnił w promieniach słonecznych.
- Są z Akademii - powiedziała na głos Sohee, sprawiając, że Jonghyun prawie podskoczył, gdyż nie miał pojęcia, iż brunetka stoi dokładnie przed nim razem z Minkim, Saną i swoim pięcioletnim kuzynem.
- Nieźle sobie wyćwiczyli ten pokaz - dorzucił z nutką kpiny w głosie Minhyun, zeskakując z ławki, żeby znaleźć się przy znajomych i przywitać się z nimi. 
     Jonghyun musiał przyznać mu w myślach rację - wyglądało na to, że przećwiczenie pojawienia się na rynku zajęło im sporo czasu, więc prawdopodobnie za priorytet uznali wywarcie wrażenia na mieszkańcach Boseong.
     Gdyby miałby być szczery, powiedziałby, że taki pokaz owszem, był efektowny, ale zbędny, gdyż w miasteczku samo wypowiedzenie słowa "Akademia" intrygowało młodzież. Pracownicy tego miejsca utrzymywali stale, że jest to zwykła szkoła prywatna, jednak dla nikogo nie stanowiło tajemnicy to, iż zostają tam posyłane jedynie "trudne" dzieciaki bogatych rodziców, których wyrzucono z miejscowej szkoły. 
     Wszystkie samochody w jednym momencie zatrzymały się. Pojazdy opuściły dzieci ubrane w obowiązkowe mundurki Akademii - dla dziewczyn były to granatowe spódniczki oraz białe koszule i dopasowane kolorystycznie krawaty, natomiast chłopcy nosili podobną górną część stroju, a do tego ciemnoniebieskie spodnie.
     Młodzież ustawiła się w równiutkim szeregu w odległości metra od zderzaka suva, który prowadził cały "konwój" i stali tak przez chwilę, wyprostowani, niczym dużo młodszy odpowiednik oddziału wojskowego, do momentu, aż po upływie kilkudziesięciu sekund na przód wystąpił jeden ze starszych chłopaków.
     To, że był przystojny, musiał przyznać każdy, nawet Jonghyun, Minhyun i Minki to dostrzegli. Jego wzrost z pewnością przekraczał metr osiemdziesiąt pięć, a wyprostowana sylwetka powodowała, że wydawał się jeszcze wyższy i szczuplejszy. Miał ciemne włosy i oczy, tak jak prawie wszyscy mieszkańcy Boseong, ale coś w nim sprawiało, że wyróżniał się z tłumu i nawet, kiedy stał w szeregu razem ze swoimi znajomymi z Akademii, zdecydowana większość spojrzeń była wlepiona w niego. 
- Cześć - zaczął, uśmiechając się w taki sposób, jakby chciał zaprezentować wszystkim, że w normalnych okolicznościach w życiu czegoś takiego by nie zrobił. - Jestem Jeon Wonwoo. Zakładam, że wszyscy zorientowaliście się, że jesteśmy z... jak wy to nazywacie, "Akademii"? - rzucił w stronę tłumu, nadając zdaniu pytającego wyrazu, który sprawił, że kilka osób w pierwszym rzędzie skinęło głowami. 
- Jak chyba każdy w "Akademii" zdaję sobie sprawę, że macie o nas nie za dobrą opinię. Ale sprawy wyglądają niezbyt ciekawie, więc pomyśleliśmy, że powinniśmy współpracować, aby jakoś sobie z nimi poradzić. Nie uważacie, że tak byłoby lepiej? - dodał, uśmiechając się lekko, gdy znaczna część stojącej przed nim młodzieży pokiwała głowami.
     Wonwoo miał wyraźny, głęboki głos, który brzmiał nadzwyczaj zdecydowanie, mimo że jego przemowa najwidoczniej została przygotowana w ten sposób, by odebrano ją przyjacielsko. Tłum nie potrafił oderwać od niego wzroku, a stojąc kilka kroków przed szeregiem uczniów z Akademii sprawiał wrażenie, jak gdyby był przywódcą, jedyną osobą, która potrafiłaby sobie poradzić z odkręceniem wydarzeń.
- Zakładam, że wy również nie wiecie, z jakiego powodu to wszystko się stało, prawda? - rzucił w stronę młodzieży z Boseong, co wywołało serię skinięć głową - wyglądało to, jak gdyby kiwanie głowami było jedyną reakcją, na jaką mogli się zdobyć.
     Jonghyun zakładał, że nawet gdyby Wonwoo zaproponował coś całkowicie bezsensownego, większość tłumu nie sprzeciwiłaby mu się i nadal zachowywałaby się jak roboty, którym zaprogramowano jedynie możliwość aprobaty.
- Więc wiemy tyle samo... - zaczął brunet, ale natychmiast przerwał, gdy usłyszał głos jednej z młodszych dziewczynek stojących w pierwszym rzędzie.
- Nazywamy to ETAPem - powiedziała tylko, na co Wonwoo uśmiechnął się szerzej i tym razem to on skinął głową.
- Dobrze wiedzieć. To skrót, jeżeli się nie mylę. Jakie jest jego rozwinięcie?
- Ekstremalne Terytorium Alei Promieniotwórczej - odpowiedział niemal chórem tłum.
     Mimo że wszyscy pozostali wydawali się być zachwyceni brunetem, sposobem, w jaki do nich przemawiał, jego wyglądem oraz charyzmą dowódcy, Jonghyun pozostawał czujny i widząc miny towarzyszy, wiedział, że im też zachowanie Wonwoo wydaje się zbyt wyćwiczone - sprawiał wrażenie, jak gdyby aż za bardzo zależało mu na przyjaznym przyjęciu, a szatyn nie potrafił rozpracować dlaczego.
     Podejrzewał, że prawdopodobnie Sohee później będzie w stanie rozjaśnić mu to w kilku zdaniach, więc zamiast zwracać uwagę na wysokim młodzieńcu, skupiał wzrok na tych, którzy z nim przyjechali.
    Początkowo wszyscy stali w pozycjach na baczność i wyglądali, jakby nawet ich oddechy były zsynchronizowane, ale kiedy dostrzegli wyraźne zafascynowanie, które spowodował wśród mieszkańców Boseong Wonwoo, rozluźnili się. Mimo że nikt nie odważył się wyjść z szeregu, uwadze Jonghyuna nie uszło to, że starsi posyłali sobie kpiące uśmiechy i porozumiewawcze spojrzenia za każdym razem, gdy tłum okazywał aprobatę i zainteresowanie dla słów bruneta.
- Rodzice wrócą? - zawołał nagle jakiś mały chłopiec, powodując nastanie chwilowej ciszy.
     Wszyscy zwrócili oczy w stronę Wonwoo, żeby sprawdzić, jak zareaguje na tego typu pytanie. Młodzieniec uśmiechnął się ze smutkiem, podszedł do dziecka, przyklęknął i wziął go za ręce. 
- Wszyscy chcemy odzyskać rodziców. Nie tylko rodziców - siostry, braci, dziadków i wszystkich bliskich. I jestem pewien, że to nastąpi. Wierzę, że jeszcze ich zobaczymy. A ty?
     Chłopiec skinął głową i opuścił wzrok na swoje buty, gdy wysoki brunet z Akademii przytulił go i pogłaskał po włosach. Gdy Wonwoo wstał i wrócił na swoje miejsce, pozostali wpatrywali się w niego z ogromnym szacunkiem.
- Musimy przejść przez to wszystko razem. Musimy być silni. A jeżeli będziemy współpracować, na pewno damy sobie z tym wszystkim radę. I nastanie koniec ETAPu! - zakończył, podnosząc głos przy wypowiadaniu ostatniego zdania, tak, jak gdyby chciał, by to zdanie wywarło wrażenie na wszystkich.
     I tak też się stało - Jonghyun nie miał pojęcia, czy chłopak rzeczywiście wierzy w swoje słowa, czy jedynie jest dobrym aktorem, ale najwidoczniej nikt w tłumie z Boseong nie wydawał się wątpić w jego intencje. Wonwoo tchnął w nich nadzieję, sprawił, że na dotychczas przerażonych twarzach, pojawił się wyraz determinacji. 
     Szatyn przeniósł spojrzenie na Sohee i przez chwilkę odniósł wrażenie, że ona też jest urzeczona brunetem, ale gdy dostrzegł wyraz sceptycyzmu w jej oczach, zdał sobie sprawę, iż ta wpatrywała się w chłopaka z Akademii tylko dlatego, by nie wyróżniać się z tłumu. Ten pokaz najwidoczniej nie wzbudził i jej zaufania. Pewnie podobnie jak on nie dowierzała urokowi osobistemu. 
- Jeżeli nie macie nic przeciwko, chciałbym zorganizować zebranie w kościele. Dobrze byłoby, gdyby kilkoro waszych przedstawicieli zechciało omówić z nami plan, na który wpadliśmy, a także zmiany, które należałoby wprowadzić. - Reakcja tłumu na te słowa była natychmiastowa - każdy zaczął rozglądać się, by odszukać wzrokiem osoby, które ich zdaniem nadawały się do reprezentowania miasteczka
- Lee Sohee wpadła na mnóstwo dobrych pomysłów, które już zrealizowaliśmy. Moim zdaniem to właśnie ona powinna reprezentować Boseong.
     Rozległ się pomruk aprobaty. Jonghyuna bardzo ciekawiła reakcja Wonwoo na te słowa, więc od początku wypowiedzi jednej ze starszych dziewcząt, zaczął się mu przyglądać. Nie był pewien, czy na pewno to zauważył, ale wydawało mu się, że uśmiech na twarzy bruneta przygasł na ułamek sekundy po usłyszeniu wzmianki o zrealizowaniu pomysłów.
     Tłum rozstąpił się, aby zrobić przejście dla Sohee, ale ta nie ruszyła się ani o krok, więc młodzieniec z Akademii sam do niej podszedł, wyciągając rękę. Mimo że dziewczyna cofnęła się, chłopaka wydawało się to nie zrażać i trzymał wyprostowane ramię do momentu, gdy ta nie uścisnęła jego dłoni. 
- Sohee, proszę cię o pomoc. Potrzebuję jej, a poza tym z chęcią usłyszę o pomysłach, które już udało się zrealizować w mieście, od samej pomysłodawczyni.
     Brunetka w końcu odwzajemniła jego uśmiech i mimo że dla osób trzecich z pewnością wyglądał on szczerze, Jonghyunowi wydawał się wymuszony, a po spojrzeniu, które dziewczyna posłała w jego kierunku, był już pewien, że się nie pomylił.
     Wonwoo, który nie spuszczał wzroku z twarzy Sohee, natychmiast zauważył jej zerknięcie w stronę chłopaka. Oczy młodzieńca z Akademii wędrowały od brunetki do Jonghyuna i sąsiad dziewczyny mógłby przysiąc, że na ułamek sekundy pojawił się w nich cyniczny, znaczący błysk, który natychmiast zniknął zastąpiony przez wyćwiczony wyraz zdecydowania.
- Może chciałabyś, żeby twój przyjaciel - zaczął brunet, robiąc dłuższą przerwę przed wypowiedzeniem ostatniego słowa. - poszedł z nami?

173 GODZINY, 12 MINUT

     Plan, który Wonwoo przedstawił osobom reprezentującym Boseong, nie był złym planem - ba, nawet można byłoby nazwać go niezwykle dobrze przemyślanym... Gdyby przedstawiłby go, zanim Sohee zaprezentowała młodzieży w miasteczku zadania do wykonania.
     Brunet zaczął dyskusję w kościele od zaznaczenia, że wszystko należy zorganizować w ten sposób, by nic nie uległo zniszczeniu, a problemy rozwiązywać na bieżąco. Następnie przedstawił w kilku zdaniach działania, które należałoby wykonać w pierwszej kolejności - były wśród nich między innymi zajmowanie się rozdziałem żywności, działalnością przedszkola, a także opieką nad chorymi dziećmi, a także zwierzętami, których właściciele zniknęli.
      Mieszkańcy Boseong podczas jego przemowy posyłali sobie znaczące spojrzenia, ale widząc jego zapał, który Jonghyunowi mimo wszystko wydawał się wyuczony, nikt nie ośmielił się powiedzieć mu, że młodzież już się tym zajęła, dopóki nie skończył swojej wypowiedzi. Po usłyszeniu tych słów jego entuzjazm widocznie przygasł, ale szybko ukrył swoje rozczarowanie, zmieniając temat - przedstawił wszystkim, jak to ujął, "swojego przyjaciela Eunwoo, który uważał, że poradzi sobie z uruchomieniem sieci komórkowej", a następnie pozwolił krótko wytłumaczyć mu, w jaki sposób miał zamiar tego dokonać.
     Kolejną kwestią, którą poruszył, było wprowadzenie w miasteczku nowego systemu - jako, że zniknęli dorośli, należałoby ustalić na nowo zasady oraz przydzielić kogoś do pilnowania ich przestrzegania. Nim ktokolwiek spoza Akademii zdołał się wypowiedzieć w tej sprawie, Wonwoo natychmiastowo zaproponował na to stanowisko niejakiego Jungkooka, który "miał największe kwalifikacje, gdyż jego ojciec był porucznikiem policji drogowej".
     Szefem staży pożarnej został mianowany Minki, od razu gdy tylko jedna ze starszych dziewczyn wchodząca w skład osób reprezentujących Boseong podczas tej dyskusji wspomniała, że dawniej uczęszczał na zajęcia w tej placówce. Sohee została wyznaczona do przejęcia opieki nad ośrodkiem zdrowia oraz apteką - w momencie, gdy Wonwoo jej to zaproponował, Jonghyun zdał sobie sprawę, że brunet starał się przeciągnąć dziewczynę na swoją stronę.
     Wiedział, że stanowi dla niego konkurencję już od chwili, kiedy to jej nazwisko zostało wymienione jako pierwsze przez młodzież z miasteczka. 

106 GODZIN, 49 MINUT

- Wstawaj, Eunwoo, jedziemy do domu - rzucił Jungkook, bezlitośnie dźgając w ramię chłopaka, który zasnął przy klawiaturze jednego z komputerów w ratuszu, podczas pracy nad uruchomieniem systemu telefonii komórkowej.
- Gdzie jedziemy? - wymamrotał zachrypniętym głosem młodszy, wpatrując się półprzytomnym wzrokiem w stojącego obok "szeryfa".
- Do domu - powtórzył Jeon, odwracając się w kierunku otwartych drzwi, obok których przemknęła właśnie prawa ręka Wonwoo - Jisoo.
- Do dom...? Ach, masz na myśli szkołę - uświadomił sobie w końcu Eunwoo, po czym z roztargnieniem zerknął na wygaszony ekran komputera, a następnie przeniósł spojrzenie na swój zegarek. - Czekaj, czemu mamy tam jechać o czwartej nad ranem? I po co ja jestem tam potrzebny? Mam teraz sporo pracy...
- Kojarzysz tę listę, którą prowadzisz dla Wonwoo? - zapytał Jungkook, a widząc, że młodszy chłopak skinął głową w odpowiedzi, dodał: - A jak sądzisz, po co to robisz?
- Bo Wonwoo mi kazał - odpowiedział Eunwoo, wzruszając ramionami, kiedy stojący przy nim młodzieniec westchnął i przewrócił oczami.
- Po co może być nam potrzebna lista z datami urodzin? - Jeon zadał pytanie retoryczne, więc nie czekając na reakcję młodszego, dodał z teatralnym westchnięciem: - Żeby wiedzieć, kto i kiedy opuści ETAP.
- I ktoś ze szkoły...?
- Będąc precyzyjnym, Woojin. Obchodzi siedemnaste urodziny, więc chyba musimy mu złożyć życzenia, racja? 
- Ale po co ja jestem potrzebny? - powtórzył Eunwoo, nie rozumiejąc, do czego on miałby się przydać. 
- Nagramy moment, kiedy zniknie - odparł na to Jungkook, rozkładając ręce w dramatycznym geście.
- To nie jest zły pomysł... - przyznał po chwili młodszy z chłopaków, już wyobrażając sobie w myślach rozmieszczenie sprzętu i zastanawiając się, jakie urządzenia będą mieli do dyspozycji. - Ale kamery...
- Wonwoo się wszystkim zajął. Mamy najbardziej zaawansowane kamery cyfrowe, jakie znaleźliśmy i statyw do każdej. Dongho twierdził, że poradzi sobie z dodatkowym oświetleniem.
- Najlepiej byłoby, gdybyśmy mieli proste tło, jak jednokolorowa ściana czy coś w tym stylu. Zielona nadawałaby się najbardziej, bo wtedy mógłbym wykorzystać technikę chroma key i... - Eunwoo nagle urwał, gdyż uświadomił sobie, że to, co chciał powiedzieć, nie należało do najlepszych pomysłów. 
- I...? - dopytał Jungkook, przechylając lekko głowę w oczekiwaniu na dalszą część wypowiedzi młodszego.
- Bo wiesz, co jeżeli Woojin nie będzie chciał spokojnie stać? Albo jeżeli się poruszy i wyjdzie z kadru? Wtedy niczego nie zyskamy, a jedynie stracimy cza...
- Czekaj, chcesz, żeby był związany? - uświadomił sobie Jeon, zakładając ramię na ramię i z uniesionymi brwiami wpatrywał się w Eunwoo, który starał się znieść to spojrzenie bez odwracania wzroku.
- Nie powiedziałem, że chcę, żeby był związany. Ale...
- Ale chcesz, żeby był związany - dopowiedział Jungkook, sprawiając, że Eunwoo z zakłopotaniem sięgnął ręką w stronę swojego karku. - Czasami mnie niepokoisz.
- Mówi to koleś, który bawi się w szeryfa, strasząc dzieciaki na ulicy.
- Ej, trzeba mieć w życiu jakieś przyjemności! - zaprotestował z rozbawieniem w głosie Jeon, ale już po chwili na jego twarzy pojawiła się ponura mina.
- Nie jesteś złym człowiekiem. Mam wrażenie, że po prostu nie zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz - wyparował nagle, sprawiając, że wyłączający komputer Eunwoo natychmiastowo się wyprostował.
- O co ci chodzi? - zapytał, zastanawiając się czy to kolejna z gierek Wonwoo, by go "sprawdzić", czy Jungkook rzeczywiście wiedział coś, w co on nie został wtajemniczony.
- Daj spokój, Eunwoo. Wiesz, o co chodzi z tą listą, którą prowadzisz. Może nie przyznasz się do tego otwarcie, ale czujesz się źle zawsze, gdy dopisujesz na nią nazwisko, prawda? - Jeon podczas wypowiadania tych zdań non stop zerkał przez ramię w kierunku otwartych drzwi, ale najwidoczniej nie chciał ich zamknąć, żeby nie wzbudzać niczyich podejrzeń.
- Spisuję tylko daty urodzin, co niby miałoby być w tym złego? 
- Nie mówię o tej liście, Eunwoo. Chodzi mi o tę, na której spisujesz moce osób odczytanych przez Jisoo - odparł Jungkook, sprawiając, że młodszy chłopak zamarł bez ruchu - o tamtej liście miał wiedzieć tylko on, Wonwoo i Jisoo, nikt więcej.
- Nie wiem, o czym mówisz - powiedział trochę za szybko Eunwoo, schylając się, aby wyłączyć jednostkę centralną komputera.
- Wiesz. Zastanawia mnie tylko, czy wiesz, co spotka osoby na tej liście - stwierdził Jeon, po czym na chwilę umilkł, słysząc czyjeś kroki w pobliżu drzwi.
    Podniósł dłoń w geście pozdrowienia i poczekał, aż te osoby zejdą po schodach na niższe piętro, a następnie przyklęknął obok młodszego chłopaka, który w dalszym ciągu udawał, że zajmuje się czymś przy listwie zasilającej.
- Nie robię niczego złego. Po prostu trzymam tę listę dla Wonwoo - odparł Eunwoo, unikając kontaktu wzrokowego z Jungkookiem, który nie spuszczał z niego przenikliwego spojrzenia.
- Czyżby? To dlaczego nie dopisałeś na listę swojego nazwiska? - dopytał starszy, uśmiechając się ze smutkiem, gdy jego rozmówca pokręcił głową i zerknął na niego z lękiem, którego nie udało mu się ukryć. 
- Jaką masz moc, Eunwoo? I nie próbuj się wypierać, słyszałem twoją rozmowę z Jisoo. Jeżeli nie pamiętasz, o którą chodzi, przypomnę ci - wspominała wtedy, że Jonghyun ma cztery kreski mocy. Tak samo jak Wonwoo. Ale "nasz szef" nie ma pojęcia o tym drobnym szczególe. Powiedziała, że Jonghyun ma dwie kreski. Nie wydała jego. Nie wydała też ciebie. I ja też nie mam zamiaru.
- Jeżeli Wonwoo dowie się, że wiesz... Dlaczego miałbyś mu tego nie powie...? - zaczął Eunwoo, ale nie skończył, gdyż właśnie od strony drzwi dobiegł ich ponaglający krzyk chłopaka z Akademii, który miał zawieźć ich do szkoły.
- Bo wiem, co Wonwoo ma zamiar zrobić z wszystkimi, którzy mają moc. I możesz wypierać się, ile chcesz, ale zdaję sobie sprawę z tego, że oboje to wiemy, Eunwoo.

105 GODZIN, 54 MINUTY

- Woojin, będziesz współpracować - rzucił Wonwoo, przekraczając próg stołówki, gdzie według kilkorga spotkanych po drodze uczniów Akademii chłopak czymś się zajmował.
- Mam rozumieć, że to nie było pytanie? - odparł jubilat, podnosząc się z ławek i powoli zaczął wycofywać się w kierunku jednego z okien, jakby w razie złego obrotu spraw miał zamiar ratować się ucieczką.
- Masz rozumieć, że albo będziesz współpracować, albo spotka cię taki sam los jak pozostałych - wytłumaczył krótko wysoki brunet, dając Eunwoo znak głową, żeby wybrał najdogodniejsze miejsce do nagrywania i rozstawił sprzęt, który pomagało przenieść mu kilku chłopaków z Akademii.
- Masz na myśli tych, którym kazałeś zabetonować dłonie czy tych, których spotkał wypadek?
- Nie musisz grać na czasie. Zostało jakieś dziesięć minut do chwili, kiedy będziesz miał siedemnaście lat, a wtedy znikniesz stąd. Chcemy dać ci szansę, Woojin - powiedział przekonywującym tonem Jungkook, a widząc, że na twarzy starszego młodzieńca nadal widniał wyraz wrogiego nastawienia, przeniósł spojrzenie na Wonwoo, czekając na dalsze instrukcje.
- Wejdź na stół, Woojin - rozkazał tamten, wskazując jeden ze stołów pod ścianą stołówki.
- Po co? - rzucił z podejrzliwością w głosie chłopak, ale dostrzegając sygnał, który wyższy zaprezentował Jeonowi, z ociąganiem wspiął się na ławki, a z nich na wskazany wcześniej stół.
- Przywiązać go.
     Woojin nie mógł nie zareagować na te słowa i od razu, gdy tylko podszedł do niego Jungkook z grubym sznurem, który wcześniej wyjął z plecaka, w rękach, zaczął się podnosić. "Szeryf" miał przewagę, gdyż był dużo silniejszy od starszego młodzieńca, więc bez większych trudności popchnął go z powrotem na stół. Kiedy ten, nadal lekko oszołomiony po uderzeniu głową w twardą powierzchnię, zaczął się szarpać, Jungkook zdążył zawiązać jeden koniec sznura na nodze od stołu, a po odmierzeniu odpowiedniej długości i przecięciu liny przymocował drugi koniec do nogi Woojina.
- Co robicie?
- To tylko eksperyment. Jeżeli będziesz współpracować, nic ci się nie stanie. 
- Nie możecie mi skrępować rąk - zaprotestował, gdy Jungkook wskoczył na stół, żeby się do tego zabrać. - Muszę mieć je wolne, żeby używać mocy. - Jego argument sprawił, że przez krótką chwilę Wonwoo zawahał się, zastanawiając, czy użycie lub nieużycie mocy może w jakiś sposób przypieczętować los chłopaka. 
- Fala uderzeniowa może przewrócić kamery - odezwał się Eunwoo, starając się unikać przenikliwego spojrzenia Jungkooka i pełnego nienawiści wzroku Woojina.
- Słyszałeś go. Zwiąż mu ręce - rzucił wysoki brunet, zerkając przelotnie na zegarek zdobiący jego przegub. - Pięć minut. Eunwoo, włącz kamery, a ty Jungkook lepiej się pośpiesz.
     Jeon skrępował ręce Woojina na plecach i spojrzał wyczekująco na krążącego od kamery do kamery młodszego chłopaka, aby zobaczyć, czy teraz wszystko mu odpowiada.
- Nadal może ruszać się w prawo i w lewo - zauważył Eunwoo, nienawidząc samego siebie za wypowiedzenie na głos tych słów, ale wolał nie ryzykować, że nagranie nie wyjdzie, bo gdyby tak się stało i jego mógłby spotkać wypadek.
     Jungkook przez chwilę zawiesił na nim uważne spojrzenie, po czym nie komentując tej uwagi w żaden sposób, przywiązał do szyi Woojina dwa sznury przymocowane po przeciwnych stronach stołu.
- Jeżeli zniknę, to będę pierwszy? - zapytał najstarszy z zebranej w stołówce gromady, głośno przełykając ślinę.
- Pierwszy i ostatni - potwierdził Wonwoo i nawet pomimo tego, że wszyscy poza Woojinem zdawali sobie sprawę, że skłamał, nikt nie odważył się wspomnieć o tym choćby słowem.
- Minuta - rzucił na głos Eunwoo, ostatni raz sprawdzając ustawienie każdej kamery.
- Nie możecie mi jakoś pomóc? Może gdybyśmy użyli mocy w tym samym czasie... - zaczął, ale widząc, że nikt nie wrócił uwagi na jego słowa, ze łzami napływającymi do oczu dodał: - Boję się, wiecie? Nie mam pojęcia, co się stanie.
- Dziesięć sekund - powiedział Eunwoo, zasłaniając uszy dłońmi w momencie, gdy pomieszczenie wypełniła eksplozja dźwięków z uniesionych rąk Woojina.
- Teraz! - krzyknął, po czym przeniósł wzrok na swój zegarek i włączył stoper.
     Musiał osłonić głowę przed spadającym z lamp szklanym pyłem z żarówek, które pękły na kawałki, ale nie odrywał spojrzenia od tarczy zegarka i na bieżąco informował Wonwoo, ile sekund minęło, odkąd Woojin powinien zniknąć.
     W końcu, po upływie niecałej minuty, kanonada dźwięków dobiegła końca, ale Woojin nadal stał w miejscu, już z opuszczonymi rękoma, ze łzami znaczącymi swe ślady na policzkach, wyczerpany z powodu używania tak długo mocy, ale wciąż obecny.
- Dzięk.. - zaczął, ale nie dane mu było dokończyć, bo zniknął. Sznury opadły na stół. Nikt w pomieszczeniu nie odważył się przerwać nagłej ciszy, która zapadła.
- Udało mu się zostać, dopóki używał mocy - powiedział z jakimś śladem nadziei w głosie Wonwoo, posyłając ukradkowe spojrzenie w kierunku Eunwoo, który przewinął nagranie na jednej z kamer, nagrywających obraz z wysoką prędkością i oglądał wszystko klatka po klatce na małym ekraniku LCD.
- Sądzisz, że akty urodzenia się aż tak dokładne? Czas zapisuje jakaś położna, więc nie musi się on zgadzać co do minuty - zauważyła Jisoo, sprawiając, że na twarzy bruneta pojawiło się na ułamek sekundy rozczarowanie.
- Nagrałeś coś? - zapytał, kierując słowa do Eunwoo, który lekko drgnął, słysząc to pytanie, ale oderwał wzrok od ekranu dopiero, gdy skończył oglądanie.
- Myślę, że lepiej byłoby zobaczyć to na dużym ekranie. Nie wiem, czy te starocie z sali komputerowej się nadają, ale warto spróbować, jak już tu jesteśmy.
     Po znalezieniu się we wcześniej wspomnianej sali, Eunwoo nie marnował czasu na zgrywanie materiału, tylko podłączył kabel i zaczął odtwarzanie, przesuwając film po jednej klatce. Jisoo, Jungkook i Wonwoo stali za jego plecami, wpatrując się w monitor z napięciem.
- Patrzcie - rzucił Eunwoo, pokazując reszcie coś, co zauważył i dla pewności, że cała trójka to zobaczyła, cofnął nagranie raz jeszcze.
- Uśmiecha się i na coś patrzy. Ale to niemożliwe, bo ten kadr obejmuje z jedną trzydziestą sekundy, a on zdążył zmienić minę z takiej... - Przesunął film o jedną klatkę wstecz. - Na taką. Cztery klatki do przodu i go nie ma.
      Jungkook bez słowa podał młodszemu chłopakowi pozostałe dwie kamery, jednak okazało się, że tylko jedna z nich zarejestrowała samą chwilę zniknięcia Woojina - sznury były luźne, a ręce siedemnastolatka szeroko rozwarte i wyciągnięte w jakimś kierunku.
- Wygląda, jakby chciał kogoś przytulić - stwierdziła Jisoo, podczas gdy Eunwoo podłączał aparat fotograficzny, mimo tego, że istniały minimalne szanse, by wychwycił on coś przydatnego.
     Gdy zdjęcia się załadowały, a najmłodszy z chłopaków przeglądał jedno po drugim, nagle rozległ się chóralny okrzyk.
     Na fotografii widniał wyraźnie widoczny Woojin, z szerokim uśmiechem na ustach wyciągający ręce w kierunku czegoś, co wyglądało jak odbicie zielonego światła, mimo że wszystkie światła w stołówce były białe. Eunwoo skupił obraz na obłoku i dopiero po kilku próbach udało mu się rozwiązać problem z głębią ostrości - wszyscy zdumieli się, wlepiając niedowierzające spojrzenia w coś, co wyglądało jak otwór okolony ostrymi zębami.
- Co to, do jasnej cholery, jest? - prawie zawołał Jungkook, nachylając się bardziej w kierunku monitora.
- Nie wygląda jak coś, do czego Woojin chciałby wyciągać ręce, więc prawdopodobnie widział coś innego - zauważyła dosyć słusznie Jisoo, myśląc na głos. - Pewnie było to coś, co bardzo chciał w tym momencie zobaczyć. Gdybym miała obstawiać, powiedziałabym, że pewnie widział swoją matkę lub ojca.
- To coś zmieniło jakoś bieg czasu... Dla niego trwało to znacznie dłużej niż dla nas... - domyślił się Eunwoo, starając się jeszcze bardziej powiększyć zdjęcie, ale tym razem poprawa ostrości była dużo trudniejsza do osiągnięcia.
- Czyli to zniknięcie w dniu siedemnastych urodzin nie dzieje się tak po prostu. To podstęp. To coś wabi ludzi, a potem... A potem co? - zapytał sam siebie Jungkook, ale nim zdążył kontynuować swoją wypowiedź, po raz pierwszy od momentu ujrzenia zdjęcia odezwał się Wonwoo.
- Może gdybyśmy powiedzieli temu "nie", moglibyśmy przeżyć?

75 GODZIN, 34 MINUTY

- Nadal tutaj jesteś? - Głos Jungkooka, który rozbrzmiał gdzieś za plecami Eunwoo, sprawił, że młodszy podskoczył na krześle, prawie z niego spadając - albo "szeryf" opanował do perfekcji zdolność skradania się, albo po prostu on za bardzo skupił się na ekranie komputera i zapomniał o Bożym świecie.
- Jest dopiero dziewiętnasta - odparł na to młodszy, po szybkim zerknięciu na zegarek, a następnie posłał ukradkowe spojrzenie młodzieńcowi, który stanął obok jego krzesła i wlepił wzrok w monitor, mimo że prawdopodobnie nie miał bladego pojęcia, co się na nim znajduje.
- Jest wpół do ósmej - poprawił go Jeon, unosząc palec wskazujący, mimo że Eunwoo i tak nie mógł tego zobaczyć, gdyż nie odrywał wzroku ekranu komputera.
- I przyszedłeś tu tylko po to, żeby powiedzieć mi, która jest godzina? - zapytał z niedowierzaniem  w głosie młodszy, drgając, gdy Jungkook opadł ciężko na krzesło przy sąsiednim komputerze.
- Oficjalnie tak - przyznał starszy, odwracając się w stronę drzwi, żeby sprawdzić, czy aby na pewno wcześniej je zamknął. - Ale nieoficjalnie mam inną sprawę.
- I jest nią...? - powiedział Eunwoo, zachęcając Jeona do kontynuowania, a gdy ten zrzucił ze stanowiska klawiaturę, na której pisaniem młodszy był zajęty, w ten sposób, że zawisła na przewodzie, kilka centymetrów nad podłogą, dodał rozeźlony: - Co z tobą jest nie tak, do cholery?
- A w sumie często się nad tym zastanawiam - przyznał z półuśmiechem na ustach Jungkook, opierając ramię na blacie stanowiska, przy którym siedział. - Ale ostatnio częściej zastanawiam się nad tym, co z tobą jest nie tak.
- Powiesz, o co ci chodzi, czy sobie pójdziesz i dasz mi spokój?
- I tak nie zaznasz spokoju przez wyrzuty sumienia. Odpowiedz mi szczerze, Eunwoo - sądziłeś, że Wonwoo przekaże wszystkim prawdę o znikaniu? Że powie im, w jaki sposób mogą przeżyć, prawda? - zapytał Jungkook, a widząc minę Eunwoo, na której widniała teraz mieszanka lęku i zaskoczenia, wiedział, że trafił w sedno. - Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że jesteś aż tak naiwny. Ale ostatnio zaskakujesz mnie na każdym kroku. Weźmy na przykład twoje zachowanie względem Woojina - chłopak zaraz miał zniknąć, a ty co na to? Zwiążcie go tak, żeby nie mógł się ruszyć.
- Słyszałem, co zrobiłeś tej dziewczynie na ulicy, Jungkook. Nie zgrywaj niewinnego, wszyscy wiedzą, że to twoja sprawka - odezwał się w końcu Eunwoo, podirytowany do granic możliwości.
- Wtedy nawet nie było mnie na tej ulicy. Nie moja wina, że oberwała od Jaehyuna. Jeśli masz jakieś zastrzeżenia, to przekaż je jemu, a nie mnie.
- Mógłbyś przynajmniej wziąć odpowiedzialność za to, co zrobiłeś. Złamałeś jej rękę. I ty masz się za stróża prawa?
- Nie zrobiłem tego. I skończ już zmieniać temat, bo nic na tym nie zyskasz - uciął, sprawiając, że Eunwoo, który już otwierał usta, by coś dodać, zamknął je i głośno westchnął. - Kolejna osoba zniknie za trzy dni i trzy godziny. Możesz nadal wmawiać sobie, że ich śmierć nie jest twoją winą. Możesz też przestać okłamywać samego siebie i powiedzieć Jonghyunowi, co ma zrobić, żeby przeżyć. Wybór należy do ciebie, Eunwoo - zakończył Jungkook, podnosząc się z obrotowego krzesła tak gwałtownie, że odjechało z metr do tyłu, po czym przemierzył szybkim krokiem odległość dzielącą go od drzwi.
- Wiesz, że nie mogę go ostrzec. Wiesz, co się stanie, kiedy Wonwoo się o tym dowie. Nie ma żadnego wyboru - odparł niemal rozpaczliwie młodszy, również podnosząc się z krzesła w momencie, gdy Jeon złapał za klamkę drzwi.
- Masz go, Eunwoo. Zawsze miałeś - stwierdził Jungkook, po czym wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.

MINUTA

     Świat wokół niego zbladł. Sohee, Minki, Sana i Minhyun, którzy w dniu siedemnastych urodzin postanowili nie opuszczać go choćby na chwilkę, a także trzymający brunetkę za dłoń Jaemin, wydawali się teraz niemal przejrzyści, wypruci barw.
     Nie słyszał żadnego dźwięku, mimo że otwierające się usta najlepszego przyjaciela dały mu do zrozumienia, że ten próbował coś do niego powiedzieć. Minki wyciągnął rękę w kierunku szatyna, ale Jonghyun nie był w stanie odpowiedzieć na ten gest - czuł się odrętwiały, jakby jego ciało odmówiło posłuszeństwa i jedynie mózg nadal pracował na najwyższych obrotach.
- Już czas. - Głos, który nagle pojawił się w głowie siedemnastolatka, sprawił, że przez jego myśli przewinęło się mnóstwo wspomnień - widział je wszystkie niemal tak wyraźnie, jak gdyby uczestniczył ponownie w swoim pierwszym przedstawieniu w przedszkolu, triumfował, gdy udało mu się wygrać mistrzostwa zawodów międzyszkolnych w mieszanych sztukach walki, nie mógł uwierzyć własnemu szczęściu, gdy dostał Hogoshę.
     I w każdym z tych wspomnień przewijała się ona - jego matka, więc kiedy zobaczył ją tuż przed sobą - uśmiechniętą, promieniejącą radością, niewyprutą z barw, co najważniejsze - żywą, przez dobre kilkadziesiąt sekund nie potrafił powiedzieć czy to rzeczywiście ona, czy kolejne wspomnienie.
- Skarbie, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - powiedziała, otwierając szeroko ramiona, jakby chciała go przytulić, ale czekała, aż to on wpadnie w jej objęcia.
- Nie - wyszeptał Jonghyun, mimo że jego usta pozostawały zamknięte.
- Tak dawno się nie widzieliśmy, skarbie. Nie masz pojęcia, jak bardzo za tobą tęskniłam - odparła jego matka, zachęcając go gestem dłoni do podejścia bliżej. Jonghyun nie ruszył się nawet o krok.
- Nie - powtórzył szatyn, nie mając pojęcia, czy wypowiada te słowa na głos, czy tylko pobrzmiewają one w jego myślach.
- Jonghyun, musisz ze mną pójść. Mogę zabrać cię z tego miejsca. Tam dokąd pójdziemy, będziemy już zawsze bezpieczni - przekonywała go kobieta.
- Kłamiesz - prawie krzyknął Jonghyun, sprawiając, że matka zmarszczyła czoło, patrząc na niego z widocznym w oczach rozczarowaniem.
- Jak mogłabym cię okłamać, jesteś moim synem - odrzekła widocznie zniecierpliwiona kobieta i wyciągnęła w jego kierunku dłoń, jakby chciała go pospieszyć.
     Jonghyun nie mógł się powstrzymać, więc wbrew własnej woli wyciągnął do niej rękę. A potem cofnął ją i zrobił krok do tyłu, mimo że wcześniej był pewien, że nie jest w stanie się ruszyć.
- Nie jestem twoim synem - szepnął chłopak, sprawiając, że w oczach kobiety zajaśniał gniew, zielone światło, które zniknęło tak szybko, że młodzieniec nie był w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście je widział.
- Jonghyun, jestem twoją matką i musisz ze mną pójść. Należysz do mnie.
- Nie należę. Nie jesteś moją matką. Ona zawsze nazywała mnie "Hyunnie", a ty, czymkolwiek jesteś, nie powiedziałaś tak do mnie ani razu - rzucił stanowczym tonem szatyn, cofając się o kolejny krok i kręcąc powoli głową.
- Co to za różnica, skarbie? Jesteś moim synem. Masz już siedemnaście lat, nie mogę już cię tak nazywać.
- Och, teraz to już w stu procentach wiem, że nie jesteś moją matką - dodał kpiąco Jonghyun.
     Twarz kobiety zafalowała, a jej ciało zdawało się rozpadać na kawałki. W miejsce szeroko uśmiechniętych ust pojawiły się inne, wypełnione ostro zakończonymi zębami, a zamiast spokojnych, ciemnych jak heban oczu matki, patrzyły na niego z wściekłością inne, jarzące się zielonym, niemal fluorescencyjnym światłem.
- Nie myśl, że to koniec, Jonghyun. Dopadnę cię - powiedział potwór z wściekłością.
- Czym jesteś?
- Twoją przyszłością. W końcu do mnie przyjdziesz, Jonghyun. Mogę na to poczekać. - Monstrum roześmiało się okrutnie, a potem zaczęło powoli znikać.
     Kolory wróciły na swoje miejsca, powietrze znów pachniało perfumami stojących naprzeciwko niego dziewcząt. Świat był ponownie ETAPem.
     Jonghyun patrzył na swoich towarzyszy z szeroko otwartymi ustami, a oni przez dobre kilkadziesiąt sekund odwdzięczali się tym samym, do momentu, gdy Sohee podbiegła do niego, zarzucając mu ręce na szyję, a on instynktownie pochylił się i pocałował ją czule w usta.
- Mój Boże, gdyby Eunwoo ci o tym nie powiedział... Stary, mogłeś zginąć - odezwał się w końcu Minhyun, z szerokim uśmiechem na ustach patrząc na przyjaciela, gdy ten odsunął się od zarumienionej brunetki.
- Chyba wygraliśmy - przyznał Jonghyun, posyłając mu półuśmiech. - Ciekawe, na jak długo.

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze ^^
Taeyeon :")

12 komentarzy:

  1. Skoro wspomniałaś o horrorze B) Oglądałam 'Paranormal Activity' (ten z 2007) i muszę przyznać, że bardzo mnie znudził xD Żadnej akcji ani nic, a niby tak bardzo przerażające :| Ale by nie zepsuć sobie opinii o horrorach obejrzałam tego samego dnia 'Tropiciele mogił" i było zdecydowanie lepiej, chociaż też jakoś średnio się bałam. Meh, może się uodporniłam na nie :')
    Kocham komentarze Minhyuna.
    Nie podoba mi się ten Wonwoo. Co on kombinuje?
    Podoba mi się, że wplotłaś tu innych idoli.
    Jak widzę, że dzieje się coś jakiemuś Woojinowi zaczynam się martwić.
    Jejku, uwielbiam to opowiadanie. A końcówka wygrała wszystko!
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Horrory mają to w sobie, że są niestraszne :") Znaczy, przynajmniej ja nie obejrzałam jeszcze żadnego szczególnie strasznego :") Na "Wzgórza mają oczy" bałam się, ale to było z 4-5 lat temu, więc :") Teraz nie wydaje mi się to straszne ani trochę :")
      Kocham Minhyuna. (XD)
      A tego się nie dowiecie 'B) XD
      Tak, ostatni rodział, a ja wprowadziłam... Wait, Eunwoo, Sana, Wonwoo, Jungkook, Jisoo... Pewnie o kimś zapomniałam, ale 5 postaci co najmniej :")
      Temu z Wanna One nic nie jest, więc spokojnie XDDD
      Dziękuję bardzo i też pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. To dobrze, że dużemu Woojinowi nic nie jest :') Jeszcze mnie zapewnij, że małemu Woojinowi (dużo się ich robi) nic nie jest to będę ostatecznie spokojna xD

      Usuń
    3. Małym Woojinem się opiekuje Daniel, więc bez obaw, nic mu nie grozi :") Koło takiego mięśniaka nikt nie przejdzie XDDD

      Usuń
  2. Ja tam nie lubię horrorów. To co oni robią w tych studiach filmowych to jakieś dno XD Szczególnie jak potem widzę tych aktorów na materiałach zza kulis XD
    O! Dostrzegam młodego Boga!
    "swojego przyjaciela Eunwoo"
    Mój kochany... 💟
    Czekaj kochana, dlaczego ty to skończyłaś w taki sposób?! Wae?! Co się potem stało? ETAP się skończył? Co z rodzicami? Tae!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami oglądam z siostrą, bo ona lubi je oglądać :")
      A o co chodzi z tym przyjacielem, bo nie ogarniam XD?
      Heheh, co się tak przejmujesz, to tylko ETAP. Etap, czaisz :")? Poziom sucharów mi się zwiększa, to źle :")
      Pozdrawiam :")

      Usuń
    2. Skopiowałam po prostu fragment, w którym pojawia się Eunwoo XD

      Usuń
    3. Aaaachh XDD To ma sens :")

      Usuń
  3. U mnie jeszcze nie koniec wakacji bo studenci zaczynają od października, ale jakoś tak każdy narzeka że znowu zaczyna się nauka że już przestałam czuć ten wspaniały wakacyjny klimat, mimo że do powrotu na uczelnie mam jeszcze miesiąc :P No cóż, chyba powinnam przestać się stresować i pozwolić sobie cieszyć się pozostałym czasem :D

    Co do horroru, to też go widziałam - początkowo nawet nie skojarzyłam bo ogólnie oglądam masę różnych filmów, ale jak zobaczyłam sobie zdjęcia na Filmwebie to mi się przypomniało. Mam takie samo zdanie jak Ty - strasznie kiepski i nudny film. Nie wytrwałam na nim do końca i chyba zasnęłam hahahah xD

    Od siebie mogę polecić ShinSekai Yori - anime na podstawie książki, za którą za niedługo się biorę. Prawdziwa perełka i nawet jeśli nie przepadasz za japońską animacją, to polecam dla fabuły :P Już to komuś niedawno polecałam i przygotuję też o nim jakiś wpisik na fanpagu bo to naprawdę dobra seria.

    Sakurakotoo ❀ ❀ ❀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się stresować :") Jak co roku jakoś się przeżyje ten rok szkolny, a potem znowu wakacje :") (I znowu rok szkolny... Ale o nim nie myślmy teraz XDDD)
      My z siostrą wyłączyłyśmy go przed końcówką, bo naprawdę nie było czego oglądać, to po co marnować pół godziny, które można spędzić na czymś innym :")
      Anime chciałam zacząć oglądać już dawno temu, ale zawsze brak mi na to czasu :") Ale napisałam sobie tę nazwę w Notatniku, więc jak tylko znajdę chwilę, to obejrzę :")
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  4. Jestem z NU'EST od początku, od debiutu "Face", czytałam wiele opowiadań z ich udziałem, ale to mnie ujęło, TaeYeon masz wielki talent! Opowiadanie wciągnęło mnie, czytało mi się przyjemnie, nie było schematyczne, no i było z JongHyun'em, a to ważne bo mam wrażenie że ludzie zainteresowali się EST'ami tylko na chwilę i zapomną o nich, ale dzięki takim opowiadaniom, jak twoje z pewnością tak się nie stanie, weny! <3

    http://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja słyszałam o NU'EST przed ich pojawieniem się w Produce 101, ale mimo że podobało mi się "Face", jakoś nie zainteresowali mnie :') No i po P101 zmieniło się to o 360% 💗
      Dziękuję bardzo za komentarz 💕
      Pozdrawiam 🐇

      Usuń