Drugi rozdział opowiadania z Hobim, który miał się tu pojawić już w poniedziałek, ale nie wyrobiłam się, bo Yuki (Hug Monster. Ej, nie obrazisz się, jeżeli będę zwracała się do Ciebie Yuki? Milej to brzmi ;) zażyczyła sobie czegoś dłuższego niż one shot z Bambim. No kurde mogę nawet porównać ilość słów, ale na sto procent to zamówienie wyjdzie krótsze. Poza tym zabijecie mnie, bo w tym rozdziale pewnie też nie będzie Hoseoka. Heh. Opowiadanie z nim, a jak na razie rządzi tu ChimChim.
*dodane po napisaniu całości* To ma 6 stron w Wordzie i 2 659 słów. BamBam ma 4 060 słów. Nie udało się. Przepraszam, unni. Wybaczysz?
Miłego czytania.
Z nożykiem w jednej dłoni i z kopertą w drugiej stałaś na środku pokoju z niepokojem wpatrując się w słońce powoli chowające się za horyzont. Czy to na pewno dobry pomysł go otwierać? Czemu po tylu latach matka nie zażyczyła sobie żadnego spotkania? Tylko przekazała ci przez ojca list? Co było na tyle strasznego, że nie można było tego powiedzieć wprost?
Czy może po prostu już jej nie było na świecie, a list zostawiła wcześniej? Tylko, że to nie zmienia faktu, że równie dobrze mogła ci to powiedzieć podczas spotkania? A może spotkanie było w tym przypadku niemożliwe? Może pisała ten list z myślą, że zostało jej zbyt mało czasu?
Za dużo pytajników. I mimo, że wcześniej byłaś podekscytowana i gotowa przeczytać list bez większego namysłu, to teraz wpatrując się w zachodzące słońce sama nie wiedziałaś czy to dobry pomysł. Zachód słońca - koniec, a zarazem początek. Czy w tym liście mogłaś dowiedzieć się czegoś czego nie chciałabyś wiedzieć? I czemu ojciec nie dał ci go wcześniej? Dostał go dopiero teraz czy matka kazała mu dać ci go w odpowiednim czasie? Jeszcze bardziej przestraszyłaś się, bo bardziej prawdopodobna była druga opcja, ale ona potwierdzała tylko hipotezę, że w liście było coś co mogło odmienić twoje życie już na zawsze? Ale w sumie, jeśli teraz nie przeczytasz tego listu, będziesz zamęczać się tymi pytaniami już zawsze, prawda?
Drżącą dłonią przełożyłaś nożyk do prawej dłoni, ale nie byłaś w stanie go otworzyć. Powoli wsunęłaś kopertę do wewnętrznej kieszeni swojej torebki sama nie wiedząc czy robisz dobrze.
- Cho! - zawołałaś od progu jej mieszkania. Mimo, że byłyście najlepszymi przyjaciółkami ona była dwa lata starsza.
- Hmg?! - usłyszałaś jakiś bełkot, który chyba dochodził z końca korytarza, więc tam też się skierowałaś, ale nie było tam twojej koleżanki.
- Cho, gdzie jesteś? - rzuciłaś w przestrzeń i odskoczyłaś jak oparzona gdy nagle otworzyły się drzwi po twojej lewej stronie.
- Hmg. - powiedziała Cho pokazując ci gestem dłoni, abyś chwileczkę zaczekała. Teraz już nie dziwiło cię dlaczego zamiast mówić jak cywilizowany człowiek bełkotała. Odpowiedź była bardzo oczywista - myła zęby. Nawet nie zwróciłaś uwagę na to kiedy zrobiło się ciemno na zewnątrz. Byłaś tak zaintrygowana listem, że nie wiedziałaś gdzie się podziać, aż w końcu nie wytrzymałaś i tłumacząc ojcu, że idziesz na film do kina zawitałaś pod dachem swojej najlepszej przyjaciółki.
- Co tu robisz? - zapytała dziewczyna wracając po krótkiej chwili z już umytymi zębami.
- To już nie można odwiedzić swojej kochanej przyjaciółki? - spytałaś z uśmiechem na co zmierzyła cię przenikliwym spojrzeniem.
- Czego chcesz? - zapytała kierując się w stronę salonu, a przy okazji proponując ci szklankę twojego ulubionego soku.
- Nie, dziękuję. - odpowiedziałaś uprzejmie na co stanęła jak wryta i odwróciła się do ciebie twarzą. Po dokładnym zlustrowaniu twojej twarzy chwyciła cię za nadgarstek i zaciągnęła na kanapę.
- Co się stało? - zapytała z coraz to wyraźniejszym niepokojem pojawiającym się na jej delikatnej twarzy.
- A musiało się coś stać? - odpowiedziałaś pytaniem próbując zachować pozorny spokój, bo sama nie wiedziałaś czy możesz jej zaufać na tyle, żeby zrobić to co chciałaś.
- Zerwałaś z Jiminem? - zapytała zmuszając się na współczujący ton, ponieważ zbytnio nie lubiła twojego chłopaka, a znielubiła go jeszcze bardziej kiedy ojciec zabronił ci się z nim spotykać, ale jednocześnie uniosła jedną brew do góry wyrażającym tym samym swój niepokój.
- Nie. - zaprzeczyłaś kręcąc gwałtownie głową na boki przez co otoczyła cię aureola włosów, ale nagle spoważniałaś czując, że popełniłaś błąd przychodząc do Cho. Teraz tak łatwo nie odpuści. Za wszelką cenę będzie chciała wiedzieć o co chodzi.
- On zerwał z tobą? - zapytała, a w jej głosie zaraz przy niepokoju można było wyczytać wzrastającą złość do Jimina, choć ten niczym jej nie zawinił. Jeszcze.
- Nie. - westchnęłaś ciężko zapadając się w siedzeniu kanapy tak, aby oprzeć głowę na jej oparciu.
- To nie mam pojęcia co się stało. Ale coś jest nie tak. - powiedziała patrząc ci prosto w twarz przez co spuściłaś wzrok wiedząc, że jeśli skłamiesz patrząc w jej oczy na pewno zorientuje się, że ją oszukujesz.
- Wszystko jest w porządku. - rzekłaś prawie gładko jednak mimowolnie głos załamał ci się w samym środku wypowiedzi.
- Nie okłamuj mnie. - zarządała mierząc cię surowym spojrzeniem. - Nie rozumiem po co do mnie przyszłaś skoro i tak nie masz zamiaru powiedzieć mi prawdy. Myślałam, że mi ufasz. - stwierdziła z prawdziwym żalem w głosie po czym zaczęła wstawać z kanapy.
- Cho! - powiedziałaś chwytając ją za nadgarstek i zmuszając do tego aby usiadła na kanapie. - Nie wiem jak ci to powiedzieć...
- Zaufaj mi. - rzekła w momencie gdy zawahałaś się nie wiedząc jak masz jej wytłumaczyć swoją sytuację w rodzinie.
- No więc... - zaczęłaś, ale przerwał ci dzwonek telefonu.
- Nie odbie... - powiedziała Cho, ale nie zdążyła dokończyć, ponieważ gdy tylko rzuciłaś okiem na wyświetlacz telefonu odebrałaś połączenie od Jimina.
- Cześć. - rzuciłaś odchodząc od Cho i kierując się w stronę wyjścia do drzwi, aby wyjść na świeże powietrze. Nawet nie zauważyłaś kiedy zapadły egipskie ciemności i jedyny obiekt, który rzucał się w oczy to latarnia usytuowana kilkadziesiąt metrów w pobliżu mieszkania twojej najlepszej przyjaciółki. Odetchnęłaś chłodnym powietrzem, ale mimowolnie zadrżałaś, ponieważ przed wyjściem ze swojego domu nie wpadłaś na ten genialny pomysł jakim było zabranie swetra.
- Gdzie ty jesteś!? - zabrzmiał w słuchawce urażony głos Jimina. - Od jakiś dziesięciu minut stoję pod twoim oknem i czekam aż łaskawie mi je otworzysz.
- Nie ma mnie w domu.
- O tej porze? - zapytał ze zdziwieniem ale jednocześnie z nutką niepokoju. Zazdrosny?
- Tak. A co? - spytałaś drocząc się z chłopakiem. To wręcz niemożliwe, żeby z nieśmiałej zmienić się na tak pewną siebie.
- Gdzie jesteś? Przyjechać po ciebie? - Tak. Ciekawe tylko czym. - To znaczy przyjść.
- Nie. Nie musisz. Jestem u koleg... znaczy u koleżanki. - powiedziałaś specjalnie "myląc się".
- Yuki? Skarbie, czy ty mnie zdradzasz? - Ugh. Jak bezpośrednio. Jimin chyba starał się aby to zabrzmiało obojętnie, ale dało się wyczuć, że wypowiedział te słowa z wyraźnym bólem.
- Jestem u Cho. Przyjdziesz po mnie? - zapytałaś przerywając swoją gierkę gdy zawiał ostrzejszy wiatr.
- Uff. Jasne. Zaraz będę. Do zobaczenia. - odetchnął z ulgą i odłączył się na co weszłaś do domu.
- Opowiem ci kiedy indziej. Jimin zaraz tu będzie. - powiedziałaś stając przy kanapie gdzie z niecierpliwością czekała na ciebie Cho.
- Co!? Powiedz mi teraz! - zażądała dziewczyna przywołując na twarz naburmuszoną minę i zmarszczyła nos.
- Nie rób tak, bo będziesz miała zmarszczki. - powiedziałaś po czym pacnęłaś ją palcem w nos.
- Nie odwracaj mojej uwagi. - warknęła Cho zdezorientowana całą zaistniałą sytuacją.
- Ufasz mi? - zapytałaś tak jak twój tata tamtego wieczoru.
- Tak... - rzekła z wahaniem wymawiając słowa.
- W takim razie uwierz mi, że wszystko jest ok, a gdy będzie bardzo źle to o wszystkim się dowiesz. - przyrzekłaś nie spuszczając wzroku gdy spojrzała ci w oczy próbując wyczytać czy kłamiesz czy nie.
- Yuki... Nie chcę, żebyś przechodziła przez problemy sama... - zaczęła Cho dziwnie łagodniejąc i kładąc ci dłoń na ramieniu.
- Nie ma żadnego problemu. - rzekłaś z udawaną pewnością w głosie, bo sama nie byłaś pewna czy to prawda.
- Czy to ma jakiś związek z Jiminem? - spytała z przesadną podejrzliwością w głosie.
- Czemu się go tak uczepiłaś? Nic ci przecież nie zrobił. - rzekłaś oburzona do granic możliwości.
- Coś mi się w nim nie podoba. - zmarszczyła brwi w zamyśleniu i zaczęła bawić się wargą przez co resztę słów zrozumiałaś jedynie z kontekstu jej wypowiedzi. - A poza tym pamiętaj, że ojciec zabronił ci się z nim spotykać z jakiegoś powodu.
- Jimin jest w porządku! Przynajmniej postaraj się go polubić. - poprosiłaś przyjaciółkę i przez chwilę mierzyłyście się wzrokiem.
- Czyli nie chodzi o Jimina? - zapytała nie reagujac na twoją prośbę jakbyś w ogóle nic nie mówiła.
- Nie. - westchnęłaś ze zrezygnowaniem w głosie. - Sprawy rodzinne.
- Aha. W takim razie... - przerwała, bo rozległ się przeciagły dźwięk dzwonka do drzwi. - Otwórz. W końcu to twój chłoptaś. - rzekła z pogardą Cho i pomachała ci na pożegnanie.
- Pff... - prychnęłaś pod nosem, ale twoją twarz rozjaśnił uśmiech na samą myśl o Jiminie i weszłaś do korytarza odmachując przyjaciółce. - Hej, ko... - zaczęłaś, ale nie było dane ci skończyć. Jimin dosłownie się na ciebie rzucił. Trzasnął za sobą drzwiami i agresywnie cię pocałował opierając twoje plecy o ścianę korytarza. Z cichym westchnieniem oddałaś pocałunek, który chłopak od razu pogłębił i przymknęłaś oczy.
- Boże! Ludzie opanujcie się! - warknęła Cho z wyraźnym obrzydzeniem w głosie. Jakby na przekór jej nakazowi Jimin wsunął dłoń pod twoją koszulkę i delikatnie pogładził ci plecy na co jęknęłaś, bo miał bardzo zimną skórę. Kątem oka zauważyłaś, że Cho udaje odruch wymiotny i opuszcza pomieszczenie. W tym samym momencie Jimin przestał cię całować i wyszliście z domu twojej najlepszej przyjaciółki i jego największego wroga. Zapadła między wami cisza. Chciałaś już pójść do domu, ale Jimin stał przed drzwiami i wpatrywał się w czubki swoich butów jakby nie miał zamiaru się stamtąd ruszyć.
- Yuki? - zapytał chłopak po pewnym czasie i jak gdyby nie było tej całej sytuacji ujął twoją ciepłą dłoń w swoją zimną, a następnie zaczął cię prowadzic w kierunku domu, a ty całkowicie zdałaś się na jego zmysł orientacji.
- Hmmm? - mruknęłaś chowając wasze dłonie w kieszeni kurtki Jimina.
- Ty tylko żartowałaś z tym kolegą, prawda? - zapytał zerkajac na ciebie z niepokojem mimo, że przecież mówiłaś mu to już wcześniej.
- Tak! - odpowiedziałaś ściskając silniej dłoń chłopaka gdy mijaliście pierwszą latarnię.
- Yuki? - zapytał ponownie, ale już bez niepokoju i zatrzymał cię obejmując ramionami w talii.
- Hmmm? - mruknęłaś zatapiając się w czarnych oczach chłopaka. W chwilach takich jak te czułaś, że Jimin jest wszystkim czego potrzebujesz do szczęścia.
- Kocham cię. - szepnął łącząc wasze usta w delikatnym i długim pocałunku. - Nad życie. - dodał już głośniej.
- Też cię kocham. - powiedziałaś i przytuliłaś się do chłopaka czując przyjemne ciepło bijące od niego.
- Chodźmy już. Zimno mi. - wyszeptał ukrywając twarz w twoich włosach.
- Mi też. - powiedziałaś na co szybko się odsunął.
- Przepraszam! Jestem skończonym idiotą! - rzekł uderzając się w czoło otwartą dłonią i szybko zdjął z siebie kurtkę zarzucając ci ją na ramiona i dokładnie cię nią okrył.
- Nie jesteś. - wyszeptałaś w końcu czując przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele.
- Jesteś najlepsza. - powiedział po czym przerzucił ci rękę przez ramię i przyciągnął do ciebie ponownie kierując cię w stronę domu.
- Yuki! Nareszcie wróciłaś! Już zaczynałem się niepokoi... Co on tu robi!? - wrzasnął twój ojciec od progu gdy tylko waszą przytuloną dwójkę oświetliło światło latarni. Nie spodziewałaś się taty wyglądającego ciebie na tarasie. Kto by się spodziewał?
- Cześć. - powiedziałaś udając, że nie jesteś w najmniejszym stopniu winna. - Czemu się niepokoiłeś? Mówiłam przecież, że wrócę późno.
- Co ON tu robi?! - powtórzył ojciec z drżącym od wściekłości głosem i usiadł na ławce chowając twarz w dłoniach z ciężkim westchnieniem.
- Dzień dobry. - przywitał się Jimin również jak gdyby nigdy nic i ukłonił się twojemu tacie.
- Przypadkiem spotkaliśmy się w kinie. - stwierdziłaś z tym razem pozornym spokojem i uśmiechnęłaś się do ojca.
- Przypadkiem!? Sądzisz, że jestem głupi!? - krzyknął tata zrywając się nagle z siedzenia i podchodząc do Jimina na odległość kilkunastu centymetrów. - Co ty w ogóle widzisz w tym idiocie!? Co ma on czego nie ma ktoś inny!?
- Yuki. - powiedział Jimin z pozornym spokojem, ale czuć było, że uraził go fakt iż został nazwany idiotą.
- Ty mały... - wrzasnął twój ojciec chwytając chłopaka za materiał koszuli i popychając go w kierunku bramy.
- Tato, puść go! - krzyknęłaś łapiąc ojca za nadgarstek i ciągnąc w stronę domu na co puścił ubranie chłopaka. - Jimin, idź już! - syknęłaś i zniknęłaś za drzwiami dopiero wtedy kiedy upewniłaś się, że twój chłopak sobie poszedł.
- Co ty najlepszego wyrabiasz!? Dostałaś przecież list od matki! I mimo to spotykasz się z tym kretynem!? To CHORE! - wrzasnął twój ojciec gdy tylko przekroczyłaś próg salonu i otworzył lodówkę skąd wyjął sobie produkty potrzebne do zrobienia kanapki. Gdy był głodny zawsze zajadał gniew.
- Jeszcze nie przeczytałam tego listu... - zaczęłaś z wahaniem w głosie. Czyli w liście było coś o Jiminie? CO?
- Że co!? To idź go przeczytaj! - zawołał zaskoczony ojciec jakby w jednej chwili wyparowała z niego cała złość.
- Myślę, że jestem już na tyle duża, że mogę sama zadecydować o tym czy chcę go przeczytać czy nie. - stwierdziłaś prychając pod nosem jak rozjuszona kotka i wbiegłaś do swojego pokoju na piętrze.
- Ale Yuki... - zaczął ojciec, ale zignorowałaś go. Trzasnęłaś drzwiami i zamknęłaś je od wewnątrz po czym rzuciłaś się na łóżko rozdarta pomiędzy dwiema opcjami tego co masz zrobić. Posłuchać ojca i mieć być może zrujnowane życie przez jakąś informację czy zapomnieć o liście i żyć w niewiedzy, że nie poznałaś jakiejś bardzo ważnej informacji? Co było lepsze? Po długiej chwili jednak postanowiłaś przeczytać list. Tym razem nie wahałaś się przy rozcinaniu koperty. Skoro już się na coś zdecydowałaś to trzeba to doprowadzić do końca. I mimo, że nie wiedziałaś czy robisz dobrze usiadłaś na łóżku zagłębiając się w tajemnice swojego dzieciństwa. Po chwili ciszę przerwał krzyk wyjęty żywcem z horroru dopiero gdy ojciec zaczął się dobijać do twoich drzwi zrozumiałaś, że to ty krzyczysz. Rzuciłaś się na kołdrę zakrywając nią głowę i starałaś się zapomnieć te kilkanaście słów, które przeczytałaś przed chwilę. Wdech, wydech, wdech, wydech. Na nic się to stało. Wstrząsnął tobą płacz, a ty w tym momencie zrobiłabyś wszystko, żeby tylko cofnąć czas. Po chwili zaczęłaś się powoli uspokajać, a potem zasnęłaś męczona przez miliony myśli tłoczących się w głowie.
Gdyby wtedy ktoś wszedł do twojego pokoju wiedziałby czemu płaczesz. Odrzucony w najciemniejszy kąt pomieszczenia leżał niby niepozorny skrawek papieru. W niektórych miejscach atrament rozmazał się przez łzy, ale nadal dało się odczytać jego treść.
Skarbie,
przykro mi, że tak naprawdę odkąd ukończyłaś trzy latka nie mogłaś mnie nigdy zobaczyć. Ja widziałam Cię tysiące razy. W snach i myślach, od których nie mogę się uwolnić nawet teraz. Na łożu śmierci. Czuję, że jestem Ci winna wytłumaczenie. Mimo, że być może nigdy mi tego nie wybaczysz - przepraszam. Przepraszam za to, że spędziłaś tyle lat bez swojej matki... I że resztę życia również bez niej spędzisz. Wiem, że jeśli teraz się rozpłaczę potem nie będę mogła napisać nic więcej, bo zabraknie mi na to czasu.
Być może nie pamiętasz tego, bo staraliśmy się razem z ojcem, abyś nie była świadkiem naszych kłótni, ale działo się między nami naprawdę źle. Nasza miłość po tylu latach małżeństwa jakby wyparowała. I to nie tak, że nie kocham twojego ojca. Nie. Kocham go nadal, ale... To już nie ta sama miłość. Wtedy spotkałam innego mężczyznę, którego być może nigdy nie poznasz. Wyprowadziłam się od niego, a twój ojciec stwierdził, że lepszym wytłumaczeniem dla Ciebie będzie stwierdzenie, że po prostu zniknęłam. Nie sądzę, że to był dobry pomysł, ale cóż... Zgodziłam się. Przepraszam Cię za to. Chciałabym Ci też przekazać może choć jedną dobrą wiadomość. Masz brata. I jest on dzieckiem twojego ojca. Żaden z nich o tym nie wie. Tylko mój obecny partner jest tego świadom. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkacie. Już teraz jest do Ciebie bardzo podobny. Chciałabym, żebyście chociaż raz porozmawiali. Nazywa się Park Jimin i jest od Ciebie dwa lata młodszy. Bardzo Cię proszę, skontaktuj się z nim. On nie wie, że ma siostrę. Nie obwiniaj go za moje błędy. Sądzę, że może nie od razu, ale kiedyś na pewno się pokochacie.
Przepraszam Cię za wszystko.
Kocha
W tym momencie list się urywał. Czy to mogło znaczyć, że osoba go pisząca nie miała już siły go dokończyć? Czy... Czy umarła?
_______________________________
No więc przepraszam za dość solidne opóźnienie. Mam nadzieję, że się Wam spodobało, a szczególnie Tobie unni.
Czekam na opinie i komentarze :)
Taeyeon <3
Kurna, wiedziałam, że Jimin będzie jej bratem, no wiedziałam! Szkoda, że scenariusz jest z Hobim, bo co jak co, ale ja lubię związki kazirodcze (ja mam coś z główką, ja wiem) x3
OdpowiedzUsuńW każdym razie, już nie mogę się doczekać tego, aby dowiedzieć się, jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Hoseok! Czyżby pocieszyciel lub No przyjaciel brata? Aish! Wiesz ile różnych teorii teraz będzie wytwarzać mój mózg przez ciebie? Bardzo dużo x.x Poza tym, strasznie ciekawi mnie reakcja Jimina na to wszystko, gdy już dowie się, że jest jej bratem. Boziu! Pisz szybko resztę, bo już doczekać się nie mogę kontynuacji!
Życzę wieeeeleeee weny i czasu kochana!
Fighting!
www.shakeupmyheart.blogspot.com
To wszystko z winy wróżbity Macieja! Yuri Chan, policzymy się. Musiałaś o tym pisać w komentarzu xD? Związki kazirodcze... OMG o.O Co ty mie tu sugerujesz xD?
UsuńKolejny rozdział pojawi się nie wkrótce. Muszę trochę podenerwować Hug Monster. Huehuehue. #demon
Dziękuję Ci za komentarz i cieszę się, że Ci się spodobało. Bo z kontekstu komentarza wynika, że tak. Chyba xD
Bardzo się podobało! Jak miałoby się nie podobać, skoro piszesz cudownie? x3
UsuńAch, radziłabym uważać ze słowami, że coś sugeruję, bo jeszcze mnie najdzie i wbiję ci z zamówieniem właśnie na kazirodztwo ^^ W sumie... to nie taki głupi pomysł x3 jestem wrednym chomikiem, albo raczej kotem x3
Pozdrawiam! Kekeke xD
Haha :) Schlebiasz mi xD A zamówienia nie zabronię Ci przecież złożyć ;D Choć nie wiem czy to dobry pomysł, bo moja wyobraźnia to czysta masakra xD
Usuń#Watdafak!
OdpowiedzUsuńWiedzialam! Wiedzialam ze sa rodzenstwem! Latwo sie do myslilam, ale dafak, Jimin bratem?! Ja w koncu mojego Hoseoka! Tak szczerze, to tu powinny byc zdjecia Jimina, a nie Hoska, go tu nie ma.
Ale ja chce wiecej!!!!!! Pisz szybciej!
Zycze weny!
Mow jak chcesz. Okey, krotkie. Przezyje.
UsuńMialam cie za cos opierdolic.... Ino za co... A! Rozdział z Zelo dodany! Czeka na opinie! Czemu nie napisalas jeszcze??? *cry cry cry*
Chce twoje gg. Mam do ciebie propozycje nie do odrzucenia. *zaciera rece* jak nie gg daj fejsa ❤
Powtarzam: To wina wróżbity Macieja. Wróżyć się zachciało xD Nie dostaniesz Hoseoka. A zdjęcia są dlatego Hobiego, żebyś się nie fochła o to, że rządzi tu Jimin ;D
UsuńNiestety nie mam ani GG ani FB. Ale możesz wbijać na Aska :) No kurde, zainteresowałaś mnie tą propozycją, ale cóż no nie mam xD
zakładaj gg. Ale już
Usuń