poniedziałek, 7 września 2015

Guardian Angel - Addition 3

Hejka :)
Kolejny post pisany w sobotę, bo jak już wspominałam w poprzednim dodatek do opowiadania wyszedł dużo za długi i raczej nikomu nie chciałoby się tego czytać xD ^^
Nie wiem co jeszcze mogłabym tu napisać...
A właśnie! Nie wiem czy o tym wspominałam (jeśli tak to przepraszam za powtórzenie tej informacji), ale wydaje mi się, że nie, a szczerze to nie chce mi się tego sprawdzać (Ty leniu xD). No więc do wczoraj (przypominam dzisiaj jest sobota, ale pewnie opublikuję to dopiero w niedzielę lub poniedziałek, więc powinno pisać "do przedwczoraj" lub "do przedprzedwczoraj" ^^) blog należał nadal do Keiko, która teraz ochrzciła się na Poki, a dzisiaj jest już oficjalnie mój! Zostałam administratorką bloga (P.S. Poki jest drugą, ale nie będzie umieszczać tu postów, bo ma swojego własnego bloga)! W końcu mogę Was obserwować z mojego własnego konta co oczywiście postaram się uczynić w najbliższym czasie :) Nareszcie doceniono 87 komentarzy pod moimi postami i 7 obserwatorów xD Także bardzo, bardzo dziękuję Wam za każdy komentarz i obserwację ^^ Głównie dzięki Wam zostałam adminką :) Dziękuję kochani <3 <3 <3 (P.S. Ale wiecie możecie nadal komentować xD)
Nie mam pojęcia o czym jeszcze mogę wspomnieć... No więc...
Miłego czytania ^^                             


Następnego ranka wstałem już nie smutny, ale wściekły w szczególności na Clarę, na tego kolesia, który się do niej przytulał i na swój rozum, który nie pozwalał wyrzucić mi tego z pamięci chociażby na kilka minut. W tym momencie denerwowała mnie nawet kanapka, którą od dobrych paru minut mierzyłem nienawistnym spojrzeniem i im dłużej to robiłem tym dostawałem do niej coraz większego obrzydzenia, aż w końcu nie mogłem już na nią patrzeć, a nadal to robiłem.
- Wiesz, jeśli jesteś aż tak zły na tę kanapkę to ją zjedz i sobie ulżyj. - powiedziała Clara, która nagle pojawiła się za moim krzesłem. Jakim cudem nie zauważyłem kiedy weszła? Siedziałem przecież naprzeciw drzwi. A co do jej komentarza to zabawny. Doprawdy zabawne...
Odwróciłem się w jej stronę i spojrzałem na nią wilkiem, nawet nie zaszczycając ją odpowiedzią. Po moim spojrzeniu kompletnie mnie zignorowała i usiadła naprzeciw mnie częstując się kanapką. Muszę w końcu nauczyć się robić do jedzenia coś innego, bo w końcu Clara nabierze do nich takiego obrzydzenia jak ja w tym momencie. Dosłownie rzuciłem swoją porcję na talerz i wyszedłem z kuchni nie mogąc znieść jej zaniepokojonego spojrzenia. Mimo tego, że czasami lubię jak ktoś mnie pociesza nienawidzę jak ktoś się o mnie martwi, ale zbyt wylewnie okazuje mi współczucie. Dodatkowo irytuje mnie to kiedy jestem zdenerwowany, a gdybym w tym momencie zobaczył "przystojniaka" to byłoby po nim. Usłyszałem zamykające się drzwi i zrobiło mi się przykro, że Clara pierwszy raz w życiu nie poczekała aż ją odprowadzę. Dobra. Tak gramy? Nie ma sprawy. Wyszedłem z domu nawet nie sprawdzając czy zamknąłem drzwi na klucz i ignorując swoją najlepszą przyjaciółkę wolniutko szedłem za nią próbując trochę ochłonąć nim dotrę do szkoły, bo wtedy wystarczy, że zdenerwuje mnie ktokolwiek i będzie krucho. Z tą osobą.
Pogrążony w swoich ponurych rozmyślaniach nawet nie zorientowałbym się, że dotarłem już przed bramę szkoły gdyby nie jakaś dziewczyna, która zapytała mnie czy idę na wagary gdy ominąłem wejście nawet tego nie zauważając. Sztucznie roześmiałem się jednocześnie uderzając się otwartą dłonią w czoło, a ona posłała mi zaskoczone spojrzenia i wróciła do swoich koleżanek na sto procent myśląc, że jestem skończonym idiotą. Przekroczyłem bramę i pierwszym co rzuciło mi się w oczy była Clara, która chyba kłóciła się z TYM kolesiem. Chyba powinienem się ucieszyć z tego powodu, ale tylko zdenerwowałem się jeszcze bardziej.
- Pokłóciliście się? - zapytał chłopak tak głośno, że nawet ja to usłyszałem, a co dopiero wszyscy stojący w ich pobliżu. Kto z kim się pokłócił? Clara miała jakiegoś chłopaka? I nie był nim ten "przystojniak"?
- Słuchaj, Taehyung nigdy nie był, nie jest i nigdy nie będzie moim chłopakiem! - krzyknęła i wbiegła do szkoły zostawiając za sobą tego kolesia. Ugh. Zakuło w serce. Powstrzymałem łzy widząc jak ten chłopak podchodzi do swoich kolegów cały w skowronkach.
- Odczep się od niej! - powiedziałem głosem drżącym z wściekłości podchodząc do niego.
- Nie. Nie jest twoją dziewczyną, więc nie możesz mi nic zabronić. - powiedział z wyzwaniem w oczach. Ty cholerny gówniarzu! *Mam nadzieję, że przeżyjecie to przekleństwo, bo w sumie takie strasznie obraźliwe to nie jest (jak dla mnie choć nie używam przekleństw, więc nie znam "rankingu obraźliwości" XD*
- Ale nią będzie! - krzyknąłem mu w twarz mając ochotę naprostować mu jeszcze bardziej nos. Jeszcze jedno słowo i pożałujesz, gnojku.
- Po moim trupie.
- To łatwo da się zrobić! - warknąłem przez zęby i chwyciłem młodszego za kołnierz przygotowując pięść do ciosu.
- Co chcesz się popisać bijąc młodszego od siebie? - krzyknął jeden z chłopaków stojących obok nas. Rozejrzałem się obok i dopiero wtedy zauważyłem, że w naszym pobliżu ustawili się wszyscy dotychczas stojący przed szkołą oczekując bójki. A akurat dzisiaj miałem zły humor, więc zrobiłem im na złość puszczając "przystojniaka" (który według mnie wcale nie był przystojny. Muszę się dowiedzieć jak się nazywa.) Warknąłem "Z głupszymi od siebie się nie kłócę", żeby było, że to ja wygrałem i zniknąłem w drzwiach liceum.

Po lekcjach szybko wybiegłem ze szkoły, bo gdy nie mogłem znaleźć kluczy w kurtce uświadomiłem sobie, że zostawiłem otwarte drzwi. Miałem zamiar wrócić po Clarę za godzinę gdy kończyła lekcje,  bo mimo, że byłem na nią zły nie chciałem, żeby wracała do domu sama (albo co gorsza z jakimś chłopakiem), ale przed domem czekała na mnie Ji. Na śmierć zapomniałem, że dzisiaj mam korepetycje!
- Przepraszam, że musiałaś czekać. Wejdziesz? - otworzyłem przed nią drzwi, które oczywiście nie były zamknięte, a klucz w nich tkwił. Dobrze, że mieszkam w Korei Południowej, gdzie w ogóle nie występuje takie coś jak kradzież. Gdy tylko Ji przeszła przez próg zaprosiłem ją do salonu i zaczęliśmy od powtórki najważniejszych informacji z drugiej klasy, kiedy to "olałem" naukę. Szło mi dość słabo, ciągle plątałem się w regułkach, a w dodatku myślami byłem przy Clarze, która nie dość, że rano poszła do szkoły samotnie to również samotnie będzie musiała z niej powrócić.

- Tae! - krzyknęła Clara od drzwi przerywając ciszę między mną, a Ji, bo właśnie starałem się sam rozwiązać zadanie i robiłem to już od dobrych pięciu minut, a nadal nie miałem żadnego pomysłu jak je wykonać. W mgnieniu oka znalazłem się przy niej czując jak lekko się wzdrygnęła gdy położyłem jej dłoń na ustach.
- Cicho bądź! - powiedziałem szeptem marszcząc lekko brwi. - Mam gościa. - W odpowiedzi wydukała jakieś "mhng?" i wtedy uświadomiłem sobie, że nadal ją uciszam. Szybko zdjąłem dłoń z jej ust.
- Gościa?
- Tak. Uciekaj na górę. - pokazałem jej palcem schody, bo nie chciałem, żeby spotkała się z Ji. Jeszcze pomyśli, że mam dziewczynę, co pewnie zbytnio jej nie obejdzie, ale za to ja będę miał przekichane.
- Nie. To też mój dom, a tak p.s. Znam drogę. - zmarszczyła brwi z oburzeniem przez co uwydatniło się jej wrodzone aegyo. Nigdy nie poznałem osoby, której wychodziłoby to bardziej naturalnie niż niej. - Idę sobie zrobić kanapkę. - Normalnie to teraz poszłaby do swojego pokoju, ale nie! Jako, że mamy gościa kanapki się jej zachciało!
- Ugh. - warknąłem co zdarzało mi się tylko kiedy byłem maksymalnie zirytowany. - Ale masz nam nie przeszkadzać.
Wszedłem do salonu zaraz za Clarą i ze zdziwieniem zauważyłem, że dziewczyny uśmiechają się do siebie. Przysiadłem obok Ji, ale nie mogłem skupić się na tym co do mnie mówi kiedy moja ukochana przebywała w tym samym pomieszczeniu i wyglądała na zazdrosną? Kilka razy rzuciłem jej zaniepokojone spojrzenie, bo wydawało mi się, że naprawdę jest zła. Jako, że nie mogłem się skupić na korepetycjach Ji zaproponowała, że przyjdzie jutro o tej samej porze, wstała z kanapy i przytuliła mnie, a mi przez chwilę wydawało się, że Clarze zrobiło się przykro, ale jeśli naprawdę tak było to szybko się uspokoiła.
- Em... Mogę się wtrącić? - zapytała, a my jednocześnie odwróciliśmy się w jej stronę.
- Tak? - zapytałem bojąc się, że teraz palnie jakiś głupi komentarz w stylu "Jesteście razem?" albo "Ładna z was para.", bo jeszcze Ji zaczęłaby myśleć o mnie w ten sposób (o ile jeszcze nie myślała).
- Jutro ja zajmuję dom, bo mam randkę z Jungkookiem.
- Co!? - mimowolnie krzyknąłem czując, że serce pękło mi na kawałki. Czyli jednak chodziła z tym gówniarzem... Czyli naprawdę nie nic do mnie nie czuje. Pozostaje mi tylko pytanie: Czy gdybym powiedział co do niej czuję teraz byłoby inaczej? To my bylibyśmy razem czy nawet nie bylibyśmy przyjaciółmi? Dodałem pozornie spokojnie - Nic nie mówiłaś.
- Nie pytałeś. - A jak niby miałem o to zapytać? I tak by mi nie odpowiedziała. A teraz jest już za późno...
- Ok. To może pojutrze? - zapytała Ji, ale zrozumiałem z tego co powiedziała tylko tyle, że zadała mi jakieś pytanie.
- Mhm. - odpowiedziałem mając ochotę zabić się za to, że w moim głosie wyraźnie można było wyczytać, że mam ochotę się rozpłakać. Nie. Nie będę płakał. Już nie.
Po dość długiej chwili Ji wyszła zostawiając mnie i Clarę samych, ale nim zdążyłem się odezwać ona uciekła do swojego pokoju. Wszedłem po schodach świadomy, że teraz po prostu musimy porozmawiać.
- Clara? - zapytałem stojąc przed jej drzwiami i nadal nie mogąc się zdecydować czy jej powiedzieć czy nie. Nie odpowiedziała mi, więc myśląc, że może tego nie dosłyszała powtórzyłem głośniej i złapałem za klamkę. - Możemy porozmawiać?
- Nie. - burknęła w odpowiedzi.
- Clara? - zapytałem odrobinę głośniej mając jedyną szansę by jej to powiedzieć bez potrzeby patrzenia w jej oczy.
- Czego!? - krzyknęła.
- Bo ja... No... Em... Nie ważne. - To i tak nie ma sensu skoro Clara ma chłopaka. Gdy jej to powiem to będzie jedynie niezręcznie, a istnieje również duże prawdopodobieństwo, że nasza przyjaźń się rozpadnie. A ja wolę być choćby jej najlepszym przyjacielem i wspierać ją skoro nie czuje do mnie czegoś więcej. Miałem trzy wyjścia: Zapomnieć, przeczekać aż zerwą (ale czy to się stanie) lub odpuścić już na dobre. I sam nie wiedziałem co powinienem wybrać...

- Co on tu robi? - wykrzyknął zaskoczony gówniarz gdy wszedł do MOJEGO salonu w MOIM domu.
- Wiesz, miałem ochotę zapytać cię o to samo. - warknąłem włączając pauzę w grze i odwracając się w stronę Jungkooka Clary nie zaszczycając nawet pobieżnym spojrzeniem. Zmierzyłem go nienawistnym spojrzeniem.
- Clara, o co tu chodzi? - zapytał zdziwiony jeszcze bardziej gnojek przenosząc wzrok na moją ukochaną. Wyjaśniła mu całą sytuację w jakichś pięciu zdaniach. Nawet nie wiem po co się starała jakoś to wytłumaczyć. Aż tak jej na nim zależało? Jungkook spojrzał na mnie z czystym triumfem w oczach. Oj, gówniarzu jeszcze zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni... Jeszcze zobaczymy.
- Dobra, Tae, a teraz spadaj do swojego pokoju. - ofuknęła mnie Clara gdy skończyła tłumaczyć swojemu chłopakowi sytuację. No jasne... Zostawię cię samą z tym idiotą, który jakbyś nie zauważyła nawet nie patrzy ci w twarz tylko niżej.
- To też mój dom. - stwierdziłem i zacząłem wyłączać grę podczas gdy oni wybierali jakiś film. No pomysł na randkę niesamowity. Ja zabrałbym ją na przykład na spacer do parku przy świetle księżyca, przez chwilę obserwowalibyśmy gwiazdy, a potem nieznacznie bym się do niej przysunął i gdy ona nie spodziewałaby się tego połączyłbym nasze wargi, a potem... Dobra, Tae, ogarnij się! Gdy Gówniarz, Który Bezczelnie Odbijał Mi Dziewczynę Marzeń zdecydował się na jakiś horror przyskoczyłem do nich.
- O! Zawsze chciałem obejrzeć ten film! - Żart. Widziałem tę okładkę pierwszy raz w życiu i nawet nie wiem jakim cudem ta płyta znalazła się w naszym domu. - Mogę oglądnąć go z wami? - zapytałem retorycznie i nie znosząc sprzeciwu rozsiadłem się wygodnie na kanapie.
- Nie. Możesz go potem sobie sam oglądnąć. - warknęła Clara i wyrwała mi pilot z dłoni.
- Słuchaj,  to też mój dom, a wy nie jesteście jeszcze pełnoletni, więc jako jedyna pełnoprawna osoba w tym pomieszczeniu mam obowiązek was pilnować. - stwierdziłem mówiąc szczerą prawdę i uśmiechnąłem się swoim uśmiechem szatana, z którego korzystałem tylko gdy musiałem wygrać sprawę.
- Potem się policzymy. - warknęła przez zęby i nie dodała już nic więcej, bo film się rozpoczął. Chyba chciała, żeby ten gnojek usiadł obok mnie, ale rzuciłem jej spojrzenie, które dosłownie mówiło "Ani mi się waż" *Przepraszam, ale nie mam pojęcia przez jakie "rz" pisze się ten wyraz... 1 miejsce z j.polskiego w konkursach ogólnopolskich dwa razy z rzędu się kłania -,-'*, więc to ona zajęła miejsce obok mnie.
Co do filmu to był nawet spoko. Niezbyt straszny, a mimo to Clara piszczała ze strachu wtulając się w poduszkę, którą trzymała na kolanach. Lepiej w nią niż w tego gówniarza, ale mimo wszystko było mi smutno, że to nie mnie przytuliła. Sam nie wiem czy sobie to wykrakałem czy po prostu moje zwykłe szczęście mnie opuściło, bo nagle na ekranie pojawiła się scena mordowania jakiegoś chłopaka (Nie mam pojęcia co było w tym strasznego, ale pewnie dziewczyny mają słabsze nerwy.) i Clara krzyknęła ze strachu. Rozwarłem ramiona, żeby przytulić ją do siebie jak to zwykłem czynić gdy oglądaliśmy horrory, ale to samo zrobił Jungkook i ona zamiast do mnie przytuliła się do tego gówniarza! Z zazdrości poczułem aż ukłucie w brzuchu, ale starałem się je ignorować. Tylko, że to było bardzo trudne, bo Pan Odbiorę Ci Twoją Dziewczynę posyłał mi triumfujące spojrzenia nad głową Clary aż w końcu miałem ochotę uderzyć go tak mocno, żeby musiał pojechać do szpitala. Film moim zdaniem trwał zbyt długo, bo dosłownie krew mnie zalewała przez tego denerwującego kolesia. Po jego skończeniu czym prędzej wstałem i otworzyłem lodówkę wyjmując z niego plastikową butelkę z namalowanym pyszczkiem misia, które po moich dwóch wpadkach z rozbitym szkłem zacząłem kupować. Odwróciłem się aby zapytać Clary czy też chciałaby butelkę (Nawet gdyby ten gnojek się palił, a ja byłbym jego jedyną deską ratunku, bo miałbym w ręku wodę nie pomógłbym mu tylko bym ją wypił.) i wtedy zamarłem. Przez te kilka sekund Jungkook zdążył przysunąć się do mojej ukochanej tak blisko, że pewnie nie zmieściłaby się między nimi niezbyt gruba książka. Instynktownie chciałem coś powiedzieć, powstrzymać go, ale wtedy zorientowałem się, że Clara nie odpycha go... Że ona też tego chce, a jej szczęście było dla mnie ważniejsze niż moje własne, więc w pełni świadomy swojej porażki zdecydowałem, że dłużej nie będę walczył i wybiegłem z salonu kierując się do łazienki na piętrze. Normalnie w takiej sytuacji łzy zalewałyby mi całą twarz, ale... Dlaczego miałem płakać skoro Clara jest szczęśliwa? Ukryłem, więc twarz w dłoniach siadając na brzegu wanny i próbowałem powstrzymać myśli w stylu "Co by było gdyby...". Po jakiejś minucie uniosłem głowę i spojrzałem w lustro na ścianie naprzeciwko mnie.
Dlaczego z wszystkich dziewczyn na świecie musiałem oddać serce akurat tej, która nie chciała go przyjąć? Dlaczego zawsze mam takiego pecha w miłości? Dlaczego wcześniej nie wpadłem na to, że gdy nie wyznam jej uczuć w końcu sobie kogoś znajdzie? Dlaczego?
Nagle zacząłem żałować, że wtedy zatamowałem krwotok z nadgarstka... Dziś już by mnie nie było. No znaczy byłbym. Ale w grobie, a ona pewnie nawet zbytnio by się tym nie przejęła...
Wyszedłem z łazienki, bo skoro umysł podsuwał mi samobójcze myśli to było ze mną naprawdę źle. Wtedy usłyszałem szloch, więc zszedłem po schodach i stanąłem jak wryty dostrzegając na kanapie płaczącą Clarę. Co gówniarz aż tak źle całował? Gdy zakryła twarz dłońmi, a jej ciałem wstrząsnął niekontrolowany szloch zrozumiałem, że nawet jeśli nie będziemy razem to nadal jestem jej najlepszym przyjacielem... A najlepsi przyjaciele się wspierają. Zszedłem cicho po schodach i położyłem jej dłoń na ramieniu. Lekko wzdrygnęła się czując mój dotyk. Usiadłem obok niej niej i przytuliłem ją bez niepotrzebnych komentarzy. Słowa są przyczyną bólu o czym przekonałem się już nie raz i nie dwa. Wtuliła twarz w moją koszulę, a ja zamknąłem ją w jeszcze mocniejszym uścisku gdy rozpłakała się w najlepsze i pogrążyłem się w myślach co się mogło stać przez te kilka minut kiedy byłem w łazience? Dlaczego moja ukochana wypłakiwała oczy? Poczekałem długą chwilę aż się uspokoi, pogładziłem ją po włosach i poszedłem do swojego pokoju. Gdy byłem już na schodach chwyciła mnie za dłoń.
- Dziękuję. - wyszeptała przełykając łzy, które ponownie wezbrały w jej oczach.
- Za co? - zapytałem i odwróciłem twarz w jej kierunku.
- Za to, że jesteś. - Oczy mimowolnie zaszły mi łzami. Bez słowa wszedłem do swojego pokoju mając nadzieję, że kiedyś opowie mi dlaczego tak bardzo płakała i co ten idiota jej zrobił.

- Clara? - zapytałem kolejny raz stojąc przed drzwiami do jej pokoju i mając nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Mieliśmy sobie do wyjaśnienia sporo rzeczy, a duszenie w sobie pretensji zabija od środka, więc postanowiłem wykonać pierwszy krok w kierunku naszej zgody.
- Tak? - usłyszałem głos mojej ukochanej, który brzmiał tak jakby nadal płakała i próbowała to nieudolnie zatuszować.
- Mogę wejść? - zapytałem starając się aby mój głos nie zdradził tego jak bardzo jestem zdenerwowany.
- Mhm. Co? - spytała wpuszczając mnie do pokoju i podniosła na mnie swoje anielskie oczy, które potwierdziły we mnie przypuszczenie, że płakała nim wszedłem. Ale cóż... Najpiękniejsze oczy mają ci, którzy najwięcej płaczą...
- Możemy porozmawiać? - zapytałem po chwili utwierdzając się w przekonaniu, że najprawdopodobniej tylko wygłupię się tą rozmową i zamknąłem za sobą drzwi. Tym razem nie machnę lekceważąco dłonią i nie stwierdzę "Nie ważne."... Bo ta rozmowa była teraz dla mnie najważniejsza ze wszystkich jakie kiedykolwiek odbyłem. No może druga w kolejności.

- Mamo! Nie odchodź! - szepnąłem ze łzami niekontrolowanie skapującymi mi z policzków i oparłem czoło o dłoń mamy, która od kilku dni leżała w szpitalu, a teraz lekarze byli pewni, że umrze w ciągu kilku godzin.
"Nic więcej nie da się zrobić." - Najgorsze co może usłyszeć rodzina chorego. Słyszałem to już dwukrotnie w swoim życiu i nie chciałem słyszeć tego trzeci raz. Ale usłyszałem... 
Clara położyła mi dłoń na ramieniu w ramach wsparcia również płacząc jakby ginęła jej rodzona matka, ale przecież jej matka umarła już dawno. 
- Clara? Zostawisz nas na chwilkę samych? - zapytała moja mama, która najpierw pożegnała się z moją ukochaną i moim bratem, który trzymał ją za drugą dłoń, a teraz chciała zrobić to samo ze mną. Dziewczyna skinęła leciutko głową i mocząc swoimi łzami posadzkę wycofała się z pokoju.
- Mamusiu... - szepnąłem pewny, że to najprawdopodobniej nasza ostatnia rozmowa. Czas, którzy dali jej lekarze upływał zbyt szybko, a ja nie mogłem żyć z myślą, że teraz zostanę bez obydwojga rodziców. 
- Skarbie, posłuchaj! Wiedz, że cię kocham i nie ważne co się stanie zawsze będę cię kochać. Was obu. - dodała zerkając na mojego brata i delikatnie gładząc mnie palcem po policzku. - Wiem też, że kochasz Clarę i chciałbym, żebyś coś mi obiecał.
- Co? - zapytałem, a aparatura, do której była podłączona moja mama zaczęła niepokojąco pikać. Mój brat pobiegł zawołać lekarzy, choć oboje wiedzieliśmy, że to i tak nic nie da.
- Nie zostało nam wiele czasu... Obiecaj mi, że się nie poddasz i któregoś dnia powiesz jej, że ją kochasz. To dla mnie naj... - straciła przytomność w samym środku zdania. Lekarze, Clara i mój brat wbiegli do sali, ale mimo prób ratunku mama już nigdy się nie obudziła. Gdy wynosili ją z sali schyliłem się niby po to, żeby ją ostatni raz ucałować, a tak naprawdę wyszeptałem jej do ucha "Obiecuję." I obietnicy dotrzymam.  

- Jasne. - powiedziała Clara, a ja po czasie zareagowałem uwalniając się od wspomnień i zajmując miejsce obok niej na łóżku.
- Słuchaj,  ostatnio są między nami same kłótnie. Z powodu nieporozumień. - zacząłem patrząc na swoje dłonie. - Więc, jeśli chcesz o coś zapytać lub masz do mnie jakieś niewypowiedziane pretensje to wypowiedz je teraz. - Milczenie z jej strony spowodowało, że troszkę się zawiodłem, ale cóż ona nie czuła do mnie tego samego co ja do niej, więc można było to przewidzieć. - Nic? - zapytałem jednak aby się upewnić.
- Oh. Serio? - powiedziałem zmieszany, bo nagle pomyślałem sobie, że może jednak tylko wygłupiłem się z tą rozmową. Ale raz kozie śmierć... - To może zacznę ja... Czy ty chodzisz z Jungkookiem? - Ostatnie słowa zabrzmiały jakby nie chciały mi przejść przez myśl, a co dopiero przez gardło, ale cóż... Przecież tak właśnie było. Czekając na odpowiedź dłu~gą chwilę wlepiałem wzrok w granatową narzutę na jej łóżku bojąc się spojrzeć jej w oczy.
- Co!? Nie. - zaprzeczyła i gwałtownie zakręciła głową przez co włosy otoczyły jej głowę jak aureola. Mój anioł...
- A czy... Czy ty coś do niego czujesz? - No tak. Dość dziecinne pytanie biorąc pod uwagę gwałtowność jej poprzedniej odpowiedzi, ale musiałem być tego pewien na sto procent.
- Nie. - odpowiedziała, a mi zrobiło się głupio, bo nie wiele myśląc odetchnąłem z ulgą i podniosłem na nią swój uszczęśliwiony do granic możliwości wzrok.
- A ty chcesz o coś zapytać? - No jeszcze głupsze pytanie skoro powiedziała dosłownie przed chwilą, że nie. Ale cóż zawsze można mieć jeszcze choćby cień nadziei... Czy to dziwne, że chciałem, żeby była o mnie zazdrosna? No sam nie wiem... To podchodzi pod sadystę? Chyba nie... Chyba.
- Nie.
- Ok. To ja już pójdę. - powiedziałem wstając z jej łóżka i kierując się w stronę drzwi.
- Tae? - trzymałem już dłoń na klamce kiedy Clara nagle sobie o czymś przypomniała.
- Tak? - zapytałem i zdjąłem dłoń z klamki opierając się plecami o drzwi jej pokoju. Gdy się do niej odwróciłem szybko spuściła zaniepokojony wzrok na swoje palce, które nagle zaczęła wyginać na wszystkie możliwe sposoby. Zdenerwowana? Ona? Czym? Z naszej dwójki to ja miałem większe wątpliwości... No znaczy teraz już nie, ale... Dobra. Nie ważne.
- Kim jest ta dziewczyna? - zapytała cicho niby lekceważącym tonem, którego używała tylko wtedy gdy nie chciała się przyznać do tego, że coś jest dla niej ważne, a ja poczułem się tak jakbym miał się rozpłakać. Byłem dla niej ważny, a dodatkowo być może czuła się zazdrosna... Ale w sumie to mogła być zazdrość w stylu "Boję się, że przez to stracę mojego najlepszego przyjaciela". Czyli nie taka zazdrość, na której mi zależało. Podszedłem do łóżka i ponownie usiadłem na narzucie kładąc jej dłonie na ramionach tym samym zmuszając, żeby spojrzała mi w twarz. Wolałem wiedzieć na czym stoję, a z oczu można wyczytać nawet najstraszniejszą prawdę, bo one nie potrafią kłamać.
- Ona nic dla mnie nie znaczy. Jest tylko moją korepetytorką. Od drugiej klasy liceum mam problemy z matematyką, ale radziłem sobie. W tym roku wiem, że ktoś musi mi pomóc,  a ona jest najlepsza w klasie z matmy. - uśmiechnąłem się i przytuliłem ją widząc, że wyraźnie się rozpogodziła. Po chwili wyszedłem z pokoju czując, że wszystko będzie po staremu... Albo nawet lepiej... Nie, Tae. Nie oczekuj nic więcej, bo potem możesz się zawieść - podpowiedziała mi własna świadomość przerywając fantazję, ale cóż... Nie lubiłem jej słuchać.

Przetarłem oczy i ziewając spojrzałem na budzik stojący na stoliku obok mojego łóżka.
9:13
No spoko. Trzeba już wstawać... Chwila! Że co!?
Zerwałem się z łóżka i podbiegłem do biurku sprawdzając na telefonie czy mój budzik przypadkiem nie zwariował, ale godzina na komórce odpowiadała tej na zegarku. Świetnie! Clara mnie zabije... A gdyby tak nie musiała się o tym dowiedzieć?

- Wstawaj, leniu! - powiedziałem do jej ucha nawet nie tracąc czasu na podziwianie jak mój aniołek śpi. Chwila! Przecież to nie jest strata czasu! Boże, człowiek raz zaśpi i zaczyna wariować... Clara zaskakująco szybko otworzyła oczy i uśmiechnęła się jakbym obudzeniem jej sprawił jej najlepszy prezent pod słońcem. - Jeśli sądzisz, że przez ten uśmiech pozwolę ci nie iść dzisiaj do szkoły to się mylisz. - udała smutną, a jej naturalne aegyo po raz kolejny ujrzało światło dzienne. - No chyba, że posuniesz się,  bo mi też chce się spać. - Dokładnie obserwowałem jej reakcję, bo obawiałem się, że obrzydzi ją sama myśl, że mógłbym się przy niej położyć, ale jakoś nic takiego nie było po niej widać.
- Zostaję w domu! - stwierdziła odrobinę zachrypniętym po śnie głosem, a ja położyłem się obok niej po pierwsze szczęśliwy dlatego, że mój podstęp się udał, a po drugie dlatego, że leżałem właśnie koło swojej ukochanej, a jej to w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało. - Taehyung! Przecież jest już dziewiąta! - No ja nie mogę! Czy akurat dzisiaj musiała ją zainteresować godzina!? Nigdy nie potrafiła nawet budzika ustawić tylko ja musiałem ją budzić, ale nie! Najwidoczniej moje szczęście mnie opuściło.
- Wiem. Sądzisz,  że niby dlaczego zaproponowałem ci zostanie w domu? Zaspałem. - wymamrotałem w poduszkę i nawet nie usłyszałem co odpowiedziała oraz czy w ogóle odpowiedziała, bo zmorzył mnie sen.

Obudziłem się chwilę po tym, a Clara przytulała się do mnie jakbym był jej ulubionym misiem. O~ Jak miło... Gdyby jeszcze chciała tak robić gdy była w pełni przytomna... Delikatnie wyplątałem się z jej uścisku i sprawdziłem godzinę na telefonie, a wtedy okazało się, że chwila trwała prawie trzy godziny. Odwróciłem się na drugi bok, a wtedy okazało się, że nasze twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów. Mój wzrok padł na jej lekko uchylone usta. Czy byłaby zła gdybym...? Byłaby. Mój umysł od rana wariował, więc żeby nie doprowadzić do niezręcznej sytuacji chciałem powiedzieć jej, żeby wstawała i odsunąć się, ale cóż... Pomyliła mi się kolejność, w której miałem wykonać te czynności, a w dodatku ona zadziwiająco szybko otworzyła oczy. Moje ukochane szczęście, gdzie jesteś!? Odskoczyła ode mnie jak oparzona, co było BARDZO miłe i udawała, że sytuacji nie było. To dobrze czy źle? Sam nie mam pojęcia...
- Zrób śniadanie...
- Obiad. - wtrąciłem, bo chyba nie wiedziała, która jest godzina.
- Nie ważne. Zrób coś do jedzenia, a ja idę się ogarnąć. - powiedziała po czym poczekała aż wstanę z łóżka i skierowała się w stronę łazienki.
- Pięknie wyglądasz. - powiedziałem gdy już trzymała dłoń na klamce. Nie to, że chciałem być złośliwy czy coś! Po prostu z fakturą poduszki odbitą na policzku było jej naprawdę do twarzy.
- Ty też. - Uch. To mi dziewczyna pojechała. Przeczesałem palcami włosy i udałem śmiertelnie obrażonego, a po chwili dołączyłem do niej. W dwójkę jest się raźniej śmiać.

- Przejdziemy się do tego nowego parku rozrywki? - zapytałem, bo dosłownie przed chwilą dowiedziałem się z internetu, że właśnie dzisiaj jest otwarcie i obudziło się we mnie moje wewnętrzne dziecko.
- Lepiej nie, bo jeszcze zobaczy nas ktoś ze szkoły i poskarży nauczycielom,  że zamiast być na lekcjach włóczymy się po wesołych miasteczkach. - Pff...
- Ale z ciebie optymistka. - stwierdziłem w stu procentach pewny, że i tak tam pójdziemy.
- Lepiej być pesymistą niż zostawać za karę w kozie przez najbliższy miesiąc. - uśmiechnęła się krzywo, a mi zrobiło się smutno, bo niestety to była prawda.
- Ej, ale my przecież kończymy dzisiaj lekcje o trzeciej no nie? Mamy jeszcze trzy i pół godziny! - krzyknąłem nagle kojarząc fakty. Clara wyglądała jakby szukała jakieś argumentu przeciw, ale co było w tym złego skoro nikt na nas nie zakabluje? No, a poza tym mnie nie da się odmówić.

Byliśmy na samym szczycie diabelskiego młynu, z którego widać było naturalną część naszych okolic. Najlepszy moment, żeby w końcu się przełamać i powiedzieć jej co do niej czuję.
- Ale stąd cudny widok! - powiedziała podziwiając krajobraz.
- Prawda? - zapytałem głośno przełykając ślinę, bo uświadomiłem sobie, że zamiast na widok patrzyłem na nią. Nie dam rady. Nie mogę jej tego powiedzieć. To zepsuje naszą przyjaźń. Wtedy przed oczami stanął mi obraz mojej umierającej mamy w szpitalu. Obiecałem jej. - Clara? - A ja obietnic dotrzymuję.
- Tak? - Nie patrz tak na mnie, bo nie dam rady wykrztusić z siebie choćby jednego słowa, a co dopiero dwóch i to w dodatku najbardziej ryzykownych w całym moim życiu.
- Muszę ci coś powiedzieć...
- Dajesz. - stwierdziła odwracając się do mnie. Nie dam rady. Nie dam rady. Nie dam rady. Obiecałeś.
- Kocham cię. - powiedziałem na jednym wydechu i od razu zrozumiałem, że popełniłem błąd, bo wytrzeszczyła na mnie swoje piękne, niebieskie oczy. - Przepraszam. Musiałem to powiedzieć... Ja nie oczekuję od ciebie odpowiedzi... Ja po prostu... - zacząłem plątać się w wytłumaczeniach aż w końcu zamilkłem świadomy tego, że wychodzę w jej oczach na jeszcze większego idiotę.
- Też cię kocham. - powiedziała Clara przesyłając mi uśmiech. Czy ja się przesłyszałem czy ona naprawdę powiedziała to co myślę, że powiedziała!? Zerknęła na moje usta, a mi zaschło w gardle, bo zrozumiałem co zazwyczaj płeć męska robi w podobnych sytuacjach. Ale skoro w końcu powiedziałem to co męczyło mnie już tyle lat to teraz pora chyba spełnić kolejne marzenie? Przysunąłem się do niej łącząc nasze usta w pocałunku i po chwili dla mnie istniała już tylko i wyłącznie moja Clara.
________________________

Czy tylko ja myślę, że podzieliłam to na dwie części nawet nie w jednej czwartej? xD No przepraszam, ale ten dodatek miał mieć jeszcze jedną część, a tak to na razie na tym zakończymy.

Informacja~
Wszystkie obrazki nawet do one shotów, które się tu niedługo pojawią dodam w późniejszych terminach, bo teraz zwyczajnie mi się nie chce xD

Mam nadzieję, że się spodobało ^^
Czekam na opinie i komentarze <3
Taeyeon która teraz już nie musi się podpisywać :)

Zapowiedź kolejnego rozdziału dodatku (ale można też uznać, że w ogóle opowiadania)

- Clara? - Łzy niekontrolowanie zaczęły wypełniać mi oczy, ale widziałem w życiu już zbyt wiele, żeby pozwolić im spłynąć.
- Co? - odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie tak jakby właśnie zobaczyła ducha. - Tae... Ja przepraszam.. Ja... 
Odszedłem nie zwracając najmniejszej uwagi na to co ma mi do powiedzenia. Nie będę robić jej awantur, a skoro tak zdecydowała to... To jej wybór.  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz