sobota, 31 grudnia 2016

HM - Speszyl bardzo B)

Cześć!
Sangrim: 3... 2... 1... Nowy rok! XD Nie No, jak teraz piszę to mamy gdzieś jeszcze 5 godzin i 49 minut do 2017 roku. Wyjątkowo kupiłam wczoraj kalendarz xD Heh, zasada jest taka - jak nie kupię jeszcze przed sylwestrem to zapomnę o tym później, a dopiero po pół roku sb przypomę, że "ey, miałam kupić kalendarz". A potem już Rim stwierdza, że nie opłaca jej się kupować kalendarza na pół roku i tak jakoś to wychodzi. Interesujące, co nie? xD Mam potrzebę z kimś porozmawiać xD Porozmawia ze mną ktoś? xD Ummm, cóż... Ała xD Zostałam brutalnie skopana xD I robię się teraz przez nie głodna, ale może to efekt uboczny. To czas by uciec z kraju xD I w sumie to o tak nic nie wniosłam swoją adnotacją, także chyba powinnam zmykać :') Umówmy się, że o północy wszyscy razem krzykniemy "Mięsny Jeż" xD Ciekawe, czy się usłyszymy... xD Hehe, to szczęśliwego Nowego Roku i miłego czytania ostatniego postu 2016 roku! 😁 Gif pod spodem idealnie opisuje to przejście do właściwej części xD Pochwalam wybór Tae, pochwalam. 👍🏻
Taeyeon: Nie stać mnie na kalendarz :c W ogóle jakiś koleś mnie wkurza i już teraz puszcza fajerwerki :-: :-: :-:
Widzicie, jaka Rim jest be? Pisze, że została skopana, ale tego, że się poprawi, już nie napisze :-: Gówniarzu starszy ode mnie o półtora miesiąca paskudny jeden.
Dołączam się do życzeń...
Miłego czytania ;)

Hug Me | Bonus świąteczny | 10.279 słów

     Pojedzony śniadaniem Kai wyszedł z jadalni, niosąc swój talerz. Po odłożeniu go do zlewu, skierował mimowolnie swój wzrok na siedzącego na krześle przy wysepce kuchennej Chanyeola. Chłopak nocował wczoraj w domu swoich przyjaciół, u których czuł się zawsze jak u siebie. Siedział teraz z czystą kartką papieru i nożyczkami.

- Co robisz? - zapytał Jongin, przyglądając się mu.
- Wycinam - odpowiedział krótko Yeol.
- Co wycinasz? - dopytywał dalej Kai.
- Losy.
- Po co?
- By losować.
- Co losować?
Chanyeol podniósł wzrok na młodszego od siebie przyjaciela. Spojrzał na niego zawiedziony i wpatrywał się chwilę, dopóki Kai nie poczuł się niezręcznie.
- Nagrody w markecie, wiesz? - odezwał się Chanyeol.
- Same puste masz - zauważył rozmówca Chana, siadając na krześle obok niego. - Po co je wycinać?
- Mogę cię wtajemniczyć? - wypalił szybko Yeol, nie wracając dalej do swojego poprzedniego zajęcia.
- W co? - Chłopak spojrzał na niego zaskoczony.
- Stary, za dużo pytań zadajesz! - Chan odsunął kartkę na bok, by móc oprzeć ręce o blat. - Mogę?
- Noooo... - zgodził się Jongin, poprawiając się na krześle. - Ok.
- Słuchaj, pomyślałem, że możemy zorganizować coś takiego jak wzajemne dawanie sobie prezentów - tłumaczył mu przyjaciel, gestykulując przy tym rękami i starając się zachować cichy ton głosu.
- Mhym, dobra... - mruknął Jongin. - Dlaczego nie pomyślałeś o czymś takim wcześniej?
- Co chcesz? Przecież jeszcze masz dużo czasu.
- Co ty, został jeszcze niecały tydzień do mikołajek! Z resztą i tak ustaliliśmy, że zbieramy się całością na jeden wyjechany prezent dla każdego. Z wyjątkiem, oczywiście, osoby, która ma dostać prezent.
- No, chyba nie myślisz, że ja mówię o mikołajkach... - zaśmiał się nagle Yeol. - Ja miałem na myśli święta, ty bałwanie.
- Aaaaaa, święta, racja! - Kai strzelił facepalma, również śmiejąc się.
- No, więc ja wytnę te kartki, a ty napiszesz na nich nasze imiona - polecił pomysłodawca, chwytając do ręki czarny mazak.
- Dobra... - Jongin wziął kilka gotowych już kartek i położył przed sobą. - Czyli jest nas w takim razie... Sześcioro?
- Brawo, Kajuś! Nauczyłeś się liczyć! - Przyjaciel pogłaskał go nieczule po głowie i rzucił mu czarny flamaster. - Łap mazak!
- Ja zawsze umiałem liczyć - zaprotestował Kai po złapaniu flamastra. - I to lepiej niż ty!
- Siedź cicho i pisz, bo wzbudzasz podejrzenia. - Przyjaciel poklepał go po ramieniu i ponownie zaczął wycinać karteczki czerwonymi nożyczkami.
     Oboje zajęli się chwilowo pracą, uważając przy tym na każdą inną osobę niż oni. W salonie znajdował się wprawdzie tylko V, ale on sam był zagrożeniem tak dużym, jak grupa 3 zwykłych ludzi. Dlatego przy nim warto było uważać potrójnie. Nawet szept musiał być bardziej szeptany niż szeptany!
- Czego tego po prostu nie wydrukujesz? - zapytał po chwili Kai, gdy jego część pracy była już prawie gotowa.
- V ma laptopa. - Yeol wskazał wzrokiem Taehyunga. - Jak go poproszę, by go pożyczył, to zacznie wypytywać, po co go biorę i cały czas będzie patrzył, co ja robię. Lepiej go nawet niczym nie interesować.
- Przecież w pokoju Rim też jest komputer - zdziwił się rozmówca, odkładając na bok ostatnią karteczkę. - No i jest laptop Tae.
- Rim ma, z tego co wiem, hasło, a Tae też teraz używa laptopa. Nie wiem, czy wspominałem, ale zależy mi na tym, by zrobić z tego niespodziankę, wspólniku.
- Hasło Rim to dla mnie żaden problem. - Jongin uśmiechnął się zagadkowo. - A Tae jeśli nie robi nic ważnego, to znając życie, stwierdzi "A wali mnie to" i odda ci laptop, nie bardzo interesując się tym, co chcesz zrobić.
- Daj spokój. Tak będzie szybciej. - Chanyeol machnął ręką na wszystko i wstał z krzesła, by wyrzucić pozostałości kartki. - Chociaż w sumie to już skończyliśmy...
Chłopak spojrzał zadowolony na blat. Znajdowało się na nim kilka kartek z ładnie wypisanymi imionami. Na ten widok pokiwał głową z uznaniem i uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dotychczas.
- Co tam macie? - zapytał jakiś zaciekawiony głos.
Spiskowcy odwrócili się przerażeni. Taehyung odłożył laptopa na stolik i wieszając się na oparciu, patrzył na nich, wyczekując odpowiedzi.
- Owoce! - odpowiedział szybko Kai, stawiając kolorową miskę z plastiku na wyciętych losach.
- Podaj mi w takim razie banana - zażądał V, starając się dostrzec, co jego kumple rzeczywiście trzymają na blacie.
- Owoce, ale z plasteliny! - sprostował po chwili Jongin.
- Macie plastelinę i nic nie mówicie?!?! - V szybko wstał i zaraz już stał przy nich.
- Ale już jej nie mamy. - Odsunął go od blatu Yeol.
- No to zepsujemy owoce i zrobimy z nich coś innego!
- Tak się składa, że te owoce są potrzebne.
- Taka bieda u ciebie, że jesz plastelinę?
- Nieeee... - Spiskowcy stanęli bliżej siebie i swoimi ciałami zasłaniali miskę z losami. Chan próbował dalej spławić Taehyunga. - Ummmm... Ale to prezent!
- Dla mnie? - Chłopak zamrugał rzęsami i zrobił pedofilski uśmiech. - DZIĘKUJĘ!!!
- To dla Tae... - zaczął mówić Chan.
- Rim! - wmieszał się mu w pół zdania Kai.
V nagle zmienił wyraz twarzy. Zamilkł i patrzył raz po jednym, raz po drugim przyjacielu.
- Kim jest Taerim? - zapytał zdezorientowany.
Spiskowcy przygryźli wargi i starali się na nowo jakoś wyjść z sytuacji.
- Znaczy... Ugh... - zająkał się Chan. - Dla Tae i Rim!
- Od Tae to ty się odwal... - pogroził mu Kosmita, coraz mniej dyskretnie wypatrując tego, co kryli jego przyjaciele.
- Weź wyluzuj, to tylko przyjacielski prezent... - Yeol zrozumiał, że poprzednią wymówką raczej jeszcze bardziej się wkopał.
- Przyjacielski? - V ponownie stanął zaraz przed nim. - Na pewno???
- Na pewno!
V cofnął się, lustrując starszych czujnym spojrzeniem.
- Powiedzmy, że ci wierzę... - odezwał się. - Ale mam cię na oku, Wysoki!!!
Zrobił jeden krok w tył i powoli odwracał się tyłem do nich. Gdy już prawie stał plecami do podejrzanie zachowujących się chłopaków, zrobił nagły obrót i rzucił się przed siebie biegiem, by szybko okrążyć blat i spojrzeć na drugą stronę. Chanyeol szybko zareagował, chwytając go tak, jakby miał zamiar sprzedać mu naprawdę mocnego przytulasa. Tymczasem Kai szybko chwycił plastikową miskę i pobiegł z nią na schody.
- Serio, nie masz, o co się martwić! - krzyknął z uśmiechem Yeol, próbując zwalić V na kanapę.
Ale V wpadł w coś na wzór amoku. Machał rękami i nogami, wrzeszczał, wiercił się i próbował uciekać. Wszystko, byle by tylko dostać się do miski i sprawdzić, co chowali przed nim chłopcy.
- TAEHYUNG, SIAD! - wrzasnął Baekhyun, stojąc w drzwiach prowadzących na podwórko.
Nagle pojawiający się bohater nie pomógł wiele. V spojrzał tylko na niego i znieruchomiał na sekundę, ale zaraz potem dalej siłował się z Chanyeolem.
- Rzuć mi go tutaj! - polecił, dalej trzymając w ręce pomarańczową, ogromną łopatę.
- Ciekawe jak mam ci rzucić dobrze sobie ważącą wiewiórką z ADHD!? - odkrzyknął mu na to najlepszy przyjaciel, który nie dawał za wygraną w pojedynku.
- TAK JAKBYŚ RZUCAŁ TAEHYUNGIEM Z ADHD!!! - znowu wrzasnęła Iwona, otwierając szerzej drzwi, ale nie zostawiając swojej łopaty.
Z trudem Chan przeciągnął Hyunga pod drzwi i już sam przez nie przeszedł, gdy V utknął w drzwiach. Chwycił się mocno futryny i nie chciał puścić. Z pomocą znowu przyszła Iwona, stukając w miarę delikatnie łopatą po rękach swojego brateła. Kiedy zorientował się, że to nic nie daje, a Chan jest bliski wyrwania drzwi z zaczepionym Kosmitą, zaczął podważać palce V łopatą. Widoczne było, że Yeol również wpadł w jakiś rodzaj szału, ponieważ nie miał zamiaru dać wygrać młodszemu od siebie i ciągnął go dalej. Taehyung okazał się bardziej wytrwały, silniejszy i groźniejszy, niż się przedtem wydawało. Była szansa, że Yeol wyrwie mu nogi, ale on za nic nie puści drzwi. Genialna Iwona rzuciła łopatą w V i nazbierała trochę śniegu. Zimnymi kulami śniegu nacierała ręce brateła. Plan był taki, by śnieg roztopił się i sprawił, że futryna stanie się bardziej śliska, przez co Kosmita mógłby stracić "przyczepność". Ewentualnie puściłby drzwi z zimna.
Po chwili jego palce ześlizgnęły się i spadł na dalej go ciągnącego Chanyeola.
- Tutaj! Tutaj! - Baek wskazywał łopatą dziurę w śniegu, którą wczoraj JongRim sam wykopali jako pułapkę na świętego Mikołaja.
Chan błyskawicznie załapał, o co chodziło jego przyjacielowi. Korzystając z tego, że V zajmuje się teraz bardziej swoimi palcami, wrzucił go we wskazaną dziurę. Następnie Baekhyun nabrał śniegu na łopatę i to co na niej miał, wysypał na V.
- Zostaw mnie! - Kosmita próbował wstać i nie udusić się pod warstwą śniegu, który wpadał mu do buzi. - Będę chory!
- Już jesteś chory! - rzucił Chanyeol, otrzepując spodnie.
- Doktor się znalazł! - prychnął V. - Wypuść mnie!
- Hej! - wtrącił się Baekhyun, przyciskając łopatą V do dziury i trzymając jednocześnie Chana za rękaw. - Co wam się dzieje?!
- Bo on mnie bije! - poskarżył się Taehyung, pokazując palcem na najwyższego z nich wszystkich.
- Czego go bijesz?! - wysyczał przez zaciśnięte zęby Baek do przyjaciela.
- Ja go nie biję! - bronił się.
Nie kryjąc się bardzo z tym, Taeyeon stanęła w progu drzwi i popatrzyła po wszystkich z zezłoszczonym spojrzeniem.
- CZEGO. SIĘ. TAK. DRZECIE?! - krzyknęła, przez co wszyscy przestraszyli się i zwrócili swoje spojrzenia w jej stronę.
- O... Tae... - odezwał się do niej V słabym głosem, chcąc wyjść teraz na ofiarę. - Cześć!
- Co ty z tą łopatą robisz? - Demon zwrócił się do Iwony, pokazując ręką na łopatę.
- No podjazd odśnieżałem! - tłumaczył Baek, zabierając z Kosmity swoją łopatę.
- Wykop go, bo będzie chory - zażądała Taeyeon.
- Mówiłem!!!? - Wszedł im w rozmowę V.
- Cicho!
- UGH! - warknął Demon i wyszedł na zewnątrz w skarpetkach. - Czy ja muszę to zrobić sama?!
Dziewczyna weszła pomiędzy chłopaków i sama zaczęła wyciągać V. Gdy to jej się udało, zaciągnęła go za sobą do domu. Gdy nie patrzyła, Taehyung wystawił jeszcze pozostałym chłopakom język i zniknął za drzwiami.
- To ja muszę lecieć, bo chyba zostawiłem mleko na gazie... - Chanyeol zasalutował Iwonie i udał się w stronę drzwi.
- Stój! - Próbował go zatrzymać. - Miałeś mi pomóc!
Ale spiskowcy już nie było, bo zmył się do środka, zanim jeszcze Baekhyun zdążył dokończyć swoje zdanie.
Chłopak przebiegł przez salon i pokonując schody, dostał się pod pokój Jongina, gdzie sądził, że będzie się ukrywał. Pech chciał, że znowu nie mogli knuć zupełnie sami.
- Hej, Kai, wpuść mnie - prosiła Sangrim, pukając do drzwi.
- Nie mogę teraz! - odrzekł Kai, skutecznie, póki co, się barykadując.
- Czego? - Dziewczyna pytała dalej.
- Boooooooo-eeeeemmmmm... Przebieram się!
- Ach, rozumiem...
Aniołek odsunął się od drzwi i oparł się o ścianę, chcąc przeczekać chwilę.
- Cześć, Rim! - przywitał ją partner w przestępstwie Jongina i przesunął na bok dalej od drzwi. - Wybacz, muszę wejść!
Otworzył drzwi i wszedł do środka.
- Ale jego to już chcesz wpuścić! - stwierdziła z wyrzutem Rim.
- Yeol, wypad, przebieram się. - Zza drzwi rozbrzmiał głos Kaia.
- Przecież się nie przebierasz.
- Przebieram się!
Po usłyszeniu tego ostatniego zdania Aniołek zobaczył wyrzuconego przez drzwi na chama Yeola.
- Co tam u ciebie? - zagadał, blokując swoim ciałem dostęp do pokoju. - Czego chcesz do niego iść?
- Zostawiłam swoją myszkę bezprzewodową u niego - odpowiedziała dziewczyna, siadając ze znudzenia pod ścianą.
- No niestety, Pan Kim Jongin przyjmuje w kolejce, więc ja wchodzę do niego pierwszy.
- Ej, ale to ty mi się wrypałeś w tę kolejkę!
- Ja??? Nieeeeee...
- Przebrałem się!
Drzwi otworzyły się po kilkunastu sekundach, a wychylająca się z nich ręka chwyciła Chanyeola za kołnierz bluzki i wciągnęła do pokoju.
- Ja tylko..! - zaczęła Rim, ale drzwi zamknęły się zanim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch. - Po myszkę...
Odrzucony przez społeczeństwo Aniołek wstał i zauważył, że Demon wpycha V do Królestwa Kosmitów. Gdy zorientowała się, że Taeyeon zostaje na korytarzu, nie mogła nie wykorzystać powstałej okazji.
- Taeeeee!!! Pożyczysz mi myszkę!!? - zapytała tonem dziecka.
Dopiero teraz Demon zorientował się, że nie jest sam.
- Po co ci moja myszka? - spytała, zaskoczona pytaniem.
- Bo chciałam grać - odpowiedziała Rim, podchodząc do przyjaciółki.
- Idź zagraj w salonie na konsoli.
- Ale ja chciałam w The Sims grać. Właśnie pracuję nad sposobami na porwania kosmiczne.
- Przydaj się na coś i idź po koc.
- Daj mi, proszę! Zostawiłam swoją u Kaia, a on wziął do siebie Yeola i mnie nie chce wpuścić!
Nagle coś z impetem uderzyło w drzwi. Po chwili to coś, a raczej ktoś, przypomniał sobie o obecności klamki i normalnie wyszedł z pokoju. Taehyung wychylił się jak agent i odezwał do dziewczyn.
- Tae, Rim, wbijamy do do nich!
- Rim wie, co robić - powiedziała Taeyeon, olewając wypowiedź chłopaka. - Ty idziesz do salonu.
Kosmita z Taeyeon zaczęli schodzić po schodach, a Rim poszła do pokoju Demona po koc.
- Czego do salonu? - zapytał V.
- Masz zimno w pokoju.
- Tylko wietrzyłem pokój.
- Na zewnątrz masa śniegu, zimne powietrze, temperatura poniżej zera i okno otwarte na dwie godziny minimum... Nie, na pewno nie będzie zimno!
     Po zejściu do salonu kazano V usiąść na sofie. Tymczasem zdążyła przylecieć Rim z kocem, który rzuciła mu w twarz. Zgarnęła potrzebną jej myszkę i zniknęła. V idąc za poleceniem Demona, okrył się kocem, a potem dostał w rąsie kubek z kakao. Ciepłym kakao 😋
- Dasz mi na chwile telefon? - poprosił Taehyung, gdy Taeyeon również usiadła na sofie.
- Wszyscy coś ode mnie chcecie - zauważyła słusznie dziewczyna.
- Daaaaaaj na chwileeeeee, ploseeeee! - Kosmita przybliżył się i oparł swój podbródek o ramię Demona.
- Po co ci? - zapytała Taeyeon, odsuwając się.
- Chciałbym od rodziców nowy telefon.
- Nie zadzwonisz ze swojego?
- Nie mogę. Mam super plan!
Demon patrzył na niego obojętnym spojrzeniem. Chłopak odpowiedział na to szerokim uśmiechem, a potem słodkimi oczkami małego szczeniaczka. Tae widząc, jak Kosmita się trudzi i to właściwie bez skutku, wzdychnęła. Uznała, że nie warto go i siebie zarazem męczyć, bo i tak V nie odpuści.
- Dobra, bierz - powiedziała po chwili i podała mu swój telefon.
Ucieszony V uniósł rękę w górę i syknął coś, co brzmiało jak "YAAAASSSS!" i prawdopodobnie nim było. Wziął od niej telefon i wybrał numer do swojej mamy.
Przyłożył do ucha komórkę.

Mame??? Cześć!
Wszystko u mnie w porządku.
Tak, mamo. Jem obiady.
Tak, pamiętam.
No na osiemnastą.
Hehehe, ja wiem.
Mame, mam sprawę.
Co? Nie, nie, nie!
Bo wiesz... Zepsuł mi się telefon.
A mógłbym nowy? Wszyscy dostają na gwiazdkę nowe iPhone'y, a tylko ja bym został bez!
No jak to od kogo, od rodziców!
Tak! Swoich rodziców!
Ale mamo! Jest zepsuty!
Tata powiedział, że mogę poprosić o wszystko.
Wiem, że samochód, ale teraz jest mi potrzebny telefon!
No wolałbym nie rezygnować...
Tak mi głupio trochę prosić...
Proszę!!!
Przez wakacje będę u was robił porządki w ogródku!
ZROBIĘ WSZYSTKO!!!
Jest tata?
Dasz go na chwilę?
No weź, mame!
*chlip* *chlip*
Tak. Płaczę.
Nie. Po prostu para z kakao mi się skropliła na oku.
Naprawdę???!???
Dziękuję!!!
Już lepiej! Tak! Stanowczo!
Dzięki! Paaaaaaa!!!

Ucieszony podwójnie chłopak oddał nie swój telefon.
- Kupi mi! - powtarzał sobie piskliwym głosem. - Kupi mi!
Powtarzał sobie tak, dopóki nie usłyszał szmerów na schodach i głosów swoich przyjaciół. Przypomniał sobie o tajemniczej miseczce, którą chciał wcześniej przechwycić.
- Co tam masz? - pytała Chanyeola Rim, idąc zaraz za chłopakami.
- Zaraz zobaczysz - odpowiedział jej, trzymając miskę.
- Powiedz teraz! - poprosił Aniołek, chcąc wcisnąć się miedzy niego, a Kaia.
- Nie będzie wtedy niespodzianki - odezwał się za przyjaciela Jongin.
- A miała być? - spytała dziewczyna.
- Miała być - odpowiedział.
- To dlatego nie chciałeś mnie wpuścić do pokoju?
- Dlatego.
- Ty się znaczy wcale nie przebierałeś...
Chan stanął nagle przed wszystkimi i tym samym sprawił, że wszyscy umilkli.
- Gdzie Baek? - spytał, rozglądając się.
- Może jeszcze przebiera łopatą - odpowiedział mu Demon, obracając się na kanapie przodem do niego.
- Kurde, miałem mu pomóc. - Yeol zamyślił się na chwilę. - Trudno, chyba daje sobie rady. Zawołajcie go.
- KUCHNIA SIĘ PALI! - krzyknął Taehyung.
Zaskoczeni przyjaciele popatrzyli na V jak na kosmitę. [ B) ]
- To go na sto procent skuteczniej przywoła niż jego imię - wytłumaczył po chwili.
To okazało się bardziej skuteczne, niż ktokolwiek przypuszczał, ponieważ już po prawie pół minuty zjawił się Baekhyun ze swoją łopatą, kolorem pasującą do jego kurtki.
- Co się pali?! - przeraził się zaklinacz łopat.
- Już nic - powiadomił go Yeol. - Zdejmuj to i siadaj.
Iwona zdezorientowana odłożyła swoją łopatę, cały czas bacznie obserwując kuchnię, Chanyeola i łopatę.
- No więc, kochani, mamy niespodziankę. - Chłopak zaczął, upewniając się wcześniej, że Baek będzie w stanie go usłyszeć.
- Masz na myśli te owoce z plasteliny dla Tae i Rim? - wtrącił się V.
- Dla nas? - zdziwiły się w tym samym momencie dziewczyny.
- Kai powiedział, że do dla was prezent. - Taehyung kontynuował, pokazując palcem na Jongina.
Oskarżony, bo chyba tak go można nazwać, wycofał się o krok w tył, widząc, że dziewczyny przenoszą swoje zdezorientowane spojrzenia na niego.
- Później wytłumaczę - rzucił szybko,  gwiżdżąc i kryjąc się za Chanyeolem.
- Robimy losowanie, kto komu będzie fundował prezent na gwiazdkę! - zdradził w końcu Chan. - To działa tak jak klasowe mikołajki, tak uprzedzając pytania! A teraz losować! Iwona pierwsza!
     Zaskoczenie (kolejne) wywołane tym razem szybkością wyjaśnienia "zasad" i prostotą pomysłu spowodowała, że nie każdy ogarniał sytuację. Ale wywołany i tak był pierwszy Baekhyun, to co tam. Można było od niego podpatrzeć, co trzeba robić, chociaż instrukcja była bardzo prosta.
    Baek podszedł do najlepszego przyjaciela i sięgnął ręką po jedno zawiniątko. Był zaskoczony osobą, którą wylosował, ale przemilczał to i mimo nachalnych pytań Taehyunga zachował w tajemnicy wynik swojego losowania. Następnie wszyscy inni podchodzili po kolei i takim sposobem każdy miał już wyznaczoną osobę, której ma sprawić prezent. Nawet nie trzeba było mówić, żeby nie zdradzać, kogo się ma. Może trzeba było to wytłumaczyć jednej osobie, ale całkiem dobrze to przyjęła do wiadomości.
- Dzisiaj nie chcę mi się robić obiadu - przyznał się Kai, gdy każdy już zapoznał się ze swoją karteczką i zamierzał zająć się swoimi zajęciami.
- Miałeś zrobić spaghetti! - zaprotestował Taehyung, który wyraźnie słyszał kilka dni temu deklaracje o robieniu makaronu.
- Właśnie! - poparli go Baek z Rim.
- Jutro wam zrobię. - Jongin usiadł na fotelu i udając zmęczonego, oparł się o oparcie mebla. - Dzisiaj chyba zjemy pizzę.
- Ja tam się cieszę. - Taeyeon uśmiechnęła się zadowolona. -Zjadłabym pizzę.
- Zamawiamy przez telefon - mówił Kai. - Napiszcie, co tam chcecie, bo nie chce mi się tego pamiętać.
Ponieważ Yeol był najbliżej, to jego poproszono o przyniesienie notesu i długopisu z kuchni. Bo to kuchnia była wyposażona w sprzęt do wypisywania list zakupów i rzeczy tego typu. Notes z długopisem zostały potem przekazane w ręce Demona, dlatego, że według wszystkich miał najładniejszy charakter pisma.
Potem po kolei każdy dyktował jej, co ma zapisać.
- Długopis mi się wypisuje - zauważyła, gdy zapisywała teraz zachcianki Iwony.
- Siostro, paralizator! - powiedział Aniołek do V. - Przywrócimy go do życia.
- Paralizatorem? - zaśmiała się dziwnie Taeyeon.
- No - mówiła dalej. - Wszyscy lekarze mają takie paralizatory w kształcie żelazek.
- Baterie kupione? - Taeyeon odebrała od Taehyunga nowy długopis, a ten wypisany rzuciła w Sangrim.
- Jakie baterie? - spytała, rzucając do kosza długopis.
- Do wkrętarki.
- Lol, myślałam, że do paralizatora.
- Idź ty.
- To jest respirator, nie paralizator - poprawił je Chanyeol. - Tak, podobne słowa.
- Wiem przecież - odpowiedział Aniołek.
- No i potrzebna jest nam jedna bateria - zauważył Kai.
- Co to za różnica? - Demon popatrzył na niego. - Można mieć kilka na zapas.
- Ty płacisz, ty decydujesz... - Chłopak wzruszył ramionami, wyjmując już telefon.
- Wy teraz o remoncie tego pokoju gościnnego? - zadał pytanie Kosmita, podchodząc do okna, by obserwować spadający śnieg.
- Tak - odparła Taeyeon.
- A to faj... nie...
Wszystek ludu zebrany w salonie spojrzał w stronę V, który nagle zaczął wycierać sobie rękę o spodnie.
- Fuj. Tu był komar - mruknął bez emocji, odchodząc zrezygnowany od okna.
- Komar? Teraz? - zdziwił się Baekhyun.
- No! - V pokazał mu rękę, którą dopadł stworzenie. - Zabiłem go!
- Urypałeś całą firankę - stwierdziła Iwona, podchodząc do firanki i przyglądając się firance.
I patrzył tak na zwłoki niezidentyfikowanego stawonoga, gdy zauważył kątem oka coś jeszcze innego.
- Hej... - Baek przeniósł wzrok na kolejną, większą i na dodatek starszą plamę. - A co to jest?
Przybliżył się do niego ciekawy znaleziskiem V. Baek wskazał palcem na wielką plamę.
- Kiedy to zrobiłeś? - oskarżył go.
- Co ja?! - zdziwił się Kosmita, przyglądając się i jemu, i plamie.
- Kiedy to upaćkałeś?
- Przecież to nie ja!
- Tak? A kto zawsze brudzi mi MOJE białe firanki?
- One nie są twoje. Są wspólne.
- Tego nie da się chyba sprać... Ja nawet nie wiem, z czego to jest!
- Zawieziesz do pralni - przerwał im Demon, podając w końcu kartkę Jonginowi.
Iwona wypuściła powietrze przez usta, a następnie zerwała firankę z karniszy.
- Chyba tak zrobię - powiedział sam do siebie, niosąc ją do łazienki.
- Po co ci dzisiaj te firanki? - zapytał Kai, chwilę później, kiedy już zadzwonił do pizzerii i dowiedział się, że za pół godziny zamówienie będzie gotowe.
- Bo święta niedługo? - odkrzyknął z łazienki blondyn, odpowiadając pytaniem retorycznym.
- I...? - dopytał Jongin, rzucając się na kanapę koło V, który właśnie próbował dosięgnąć pilot.
- Całe życie z idiotami... - westchnął Baek, wracając do salonu.
- Nie wyzywej - rzuciła Rim, rzucając w Iwonę poduszką. Blondyn złapał ją w locie i odrzucił w stronę V, który oberwał nią w plecy.
- Nie wyzywam. Po prostu stwierdzam poziom jego inteligencji - wytłumaczyła Iwona, wzruszając ramionami.
- Aua? - zapytał dopiero po chwili Taehyung, orientując się, że poduszka została w niego rzucona celowo.
Baekhyun nawet nie zaszczycił go spojrzeniem, ostentacyjnie obracając się i skierował się w stronę kuchni.
- Iwoncia ma focha~ - zaśpiewał Yeol z rozbawieniem w głosie.
- Ale że na mnie? - zdziwił się V, natychmiastowo wstając z kanapy.
Rzucił się biegiem w stronę brata, przytulając go z całej siły. Oczywiście, został przez starszego odepchnięty, ale widać było, że już trochę mniej się gniewa. Tae zadowolony wrócił z kuchni i stanął na środku salonu, rozglądając się dookoła.
- A co z pieskami? - zapytał, orientując się, że jeszcze ich nie widział tego dnia.
Kai wyprostował się na kanapie, ze zmarszczonymi brwiami lustrując otoczenie.
- BAEK - zagrzmiał po chwili, rzucają starszemu mordercze spojrzenie.
Blondyn zamarł z ręką wyciągniętą ku szafce, z której chciał wyjąć szklankę i rzucił się biegiem w stronę przedpokoju. Reszta z salonu mogła podziwiać, jak biegnie po życie, oczywiście, bez kurtki, kierując się w stronę zaśnieżonego ogrodu. Już po paru minutach w domu rozległo się wesołe szczekanie Trójcy Puchatej, która wbiegła do środka, nie przejmując się śniegiem, który przyniosła razem ze sobą.
- Żyją! - krzyknął Baek, który wpadł do salonu, trzęsąc się z zimna. Wykopał Chanyeola z miejsca pod oknem i sam przytulił się do grzejnika.
- Dobra, a teraz porozmawiajmy na poważnie. Gdzie moja pizza? - odparła Rim, rzucając Baekhyunowi koc, którym wcześniej przykrywał się V.

*W magiczny sposób przenosimy się w przyszłość, w dzień Wigilii*

- Musicie akurat dzisiaj jechać do tej galerii? - westchnął Baek, leniwie przeciągając się na okupowanym przez siebie fotelu, podczas gdy reszta ubierała się w przedpokoju, niemal gotowa do wyjścia.
- No... W końcu jutro święta, a bez galerii prezentów ni huhu... Chyba, że o czymś nie wiem i już robiliście zakupy, a tylko ja tak w tyle - odpowiedział mu Yeol, który w ciągu tego miesiąca w domu przyjaciół bywał częściej niż właściciele.
- A może każdy powiedziałby, co chce dostać... - zaproponował Kai, nadal nie mając pojęcia, co mógłby kupić wylosowanej przez siebie osobie.
- O nie, stary. Będziesz się musiał sam pomęczyć - stwierdził Taehyung, szczerząc do niego zęby w swoim prostokątnym uśmiechu.
- Tylko wiecie, w tej galerii to co najwyżej trzy godziny możemy spędzić, bo dzisiaj mamy dużo rzeczy do zrobienia - przypomniała Rim, która miała być tego dnia przypominajką Demona.
- I zakupy robimy osobno, żeby nikt nie podpatrzył, co i komu ktoś kupuje, jasne? - rzuciła Taeyeon, wiążąc sznurówki w swoich butach.
- No oczywista - poparła ją przyjaciółka, jako pierwsza opuszczając dom.
     Od razu po wyjściu rzuciła się w stronę śniegu, formując śnieżkę ogromnych rozmiarów, która miała być prototypem broni na złych, dużych Jonginów. Tylko, że przeliczyła się odrobinę z wielkością kuli, bo skończyło się na tym, że nie była w stanie jej podnieść. Jednak z drobną pomocą pewnego Kosmity, który był bardzo skory do tego, udało się obalić Kaia wprost do zaspy, którą poprzedniego dnia sam usypał przy odgarnianiu śniegu z podjazdu.
- Iwona, leniu francowaty, nie będziemy na ciebie czekać - zagroził Demon, kiedy wszyscy byli gotowi, a Baekhyun nadal nie zawitał w przedpokoju, żeby się ubrać w swoją oczojebną kurtkę.
- I tak nie pojedziecie, bo ja mam kluczyki - odkrzyknął z salonu blondyn, nie mając zamiaru zmienić swojej pozycji na fotelu.
- Baekhyun, oj, Baekhyun... Czy jesteś tego pewien? - zapytała Tae, uśmiechając się iście diabelsko i poruszyła kluczykami tak, aby chłopak wyraźnie usłyszał, że już nie jest w ich posiadaniu.
- Ale... ale jak...? - zdziwiła się Iwona, wkładając dłoń do kieszeni spodni, w której jeszcze pół godziny temu znajdowały się kluczyki.
- Ma się swoje sposoby. Jak zaraz nie wyjdziesz, dam je Taehyungowi.
- V ma własny samochód. I umie prowadzić.
- To dam je Rim.
- Rim też umie.
- Okey, nie chcesz wstawać, to nie. Yeol~ - krzyknęła Tae, wychodząc z domu, po czym rzuciła kluczyki najwyższemu z chłopaków, którzy właśnie toczyli ze sobą czwartą wojnę śnieżkową.
Chanyeol złapał je w locie, po czym popatrzył na nie ze zdziwieniem i odrzucił je w kierunku V. Taehyung spojrzał na klucze.
- Co to do mnie przyleciało? - zapytał, podnosząc do góry jedną brew. - Ej, po co mi to? - rzucił, wychylając się ze swojego bunkra, czyt. zaspy, która trochę zniekształciła się pod jego ciężarem. Ale tylko troszkę.
Rim wykorzystała ten moment, rzucając w niego na raz kilkoma śnieżkami średniej wielkości. Wystarczyło, żeby powalić Kosmitę wprost na twarz w śnieg.
     Taeyeon patrzyła po każdym z tych wyrośniętych dzieciaków, walczących co tchu swoją amunicją, zastanawiając się, czy to ona powinna się leczyć, czy jej przyjaciele. I być może stałaby tam jeszcze dłużej, ale nagle nastąpił niespodziewany zwrot akcji w czwartej wojnie śnieżkowej - JongRim nawiązali niespodziewany sojusz w celu wyeliminowania Chanyeola. Chłopak rzucił się do biegu, aby uniknąć śnieżek rzucanych wyjątkowo celnie w jego kierunku i skończyło się na tym, że amunicją oberwał Demon. Nie mogło się to skończyć dobrze.
Jednak JongRim zostali uratowani przez Baekhyuna, który w końcu pojawił się w drzwiach i zamknął je na klucz. Przechodząc obok przyczajonego na Kaia Yeola, spojrzał na niego z politowaniem i pociągnął go za rękaw, żeby przestał robić z siebie idiotę.
- Nie było mnie kilka minut, a wy zdążyliście cały podjazd znowu uwalić śniegiem. Kto rzucił pierwszą śnieżką? - zapytał, popychając brata w kierunku samochodu.
- Rim! - krzyknął natychmiastowo Kai, żeby ponownie nie zostać wkopanym w odmiatanie podjazdu albo, co gorsza, ogrodu. Szatynka spojrzała na niego, jakby właśnie wyrzucił jej wszystkie gry do niszczarki.
- To jako gentleman, Kai, odmieciesz za nią ten podjazd - rzucił Baek, zajmując miejsce za kierownicą swojego Range Rovera.
Taehyung spojrzał na Jongina, ledwie powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem, ale w końcu i on wsiadł do samochodu, zajmując miejsce z tyłu. Koło niego upchnęli się naburmuszeni JongRim i Yeol, a miejsce z przodu zajęła Tae.

     Po kwadransie Range Rover finalnie został ulokowany na podziemnym parkingu, a po znalezieniu się w galerii wszyscy ruszyli w stronę upatrzonych przez siebie sklepów.
- Proponuję konspirację - powiedziała Tae do Kaia, kiedy tylko reszta zniknęła jej z oczu.
- O Boże, dzięki ci, bo właśnie miałem kogoś poszukać i prosić o to samo - stwierdził Jongin. - Zakładam, że masz Rim i szukamy dla niej gry, ewentualnie gier, których jeszcze nie ma, tak?
- Emmm... Myślałam o czymś innym, ale jak proponujesz pomoc, to nie odmówię. Ty masz Taehyunga, co nie? - domyśliła się Tae.
- Dokładnie - odpowiedział Kai, patrząc ze zdziwieniem na szeroki uśmiech Demona.
- Mam pomysł.

     Szukanie prezentów i opakowań na nie zajęło dużo mniej czasu, niż przypuszczano na samym początku i skończyło się na tym, że każdy rozglądał się za prezentem dla samego siebie lub swoich rodziców, do których wszyscy chcieli się tego dnia wybrać.
- Baekhyun? - zdziwił się V, przechadzając się po dziale kosmetycznym jakiegoś sklepu, żeby kupić dla swojej mamy zestaw czegoś do robienia makijażu.
- V? - zapytała Iwona zdziwiona tonem Taehyunga pełnym zaskoczenia.
- Czemu jesteś na dziale kosmetycznym?
- Bo kupuję kosmetyki? - odpowiedział blondyn, jakby to było oczywiste.
- Dobra, to jak już kupujesz, to wybierz coś dla mojej mamy, a ja biegnę po Chanyeola, żeby mi wybrał coś dla taty - stwierdził V, nawet nie czekając na odpowiedź brata, po czym rzucił się w kierunku ruchomych schodów, na których właśnie zobaczył przyjaciela.
- Ej, ale... - zaczęła Iwona, ale Tae już zniknął z pola widzenia, więc jedynie westchnął i zaczął lustrować półki, zastanawiając się, z czego mogłaby się ucieszyć rodzicielka Kosmity.

     W końcu wszystkie prezenty zostały zakupione i wrzucone do bagażnika biednego Range Rovera, z zamknięciem którego był niemały problem.
- Dzielimy się na dwie grupy - zarządziła Tae, opierając się o maskę samochodu.
- Jedna ma kupić ozdoby na choinkę i światełka, żeby przystroić dom, a druga ma kupić jedzenie i odebrać firanki z pralni - wytłumaczył Baekhyun, bawiąc się kluczykami od auta.
- Druga! - wrzasnęli jednocześnie JongRim, zdając się niezwykle entuzjastycznie podchodzić do zakupienia jedzenia.
- Emm... Okey? - zdziwił się Demon, wzrokiem odszukując Yeola. - Ty idziesz z nimi.
- Bo...? - zapytał chłopak, niezbyt zadowolony z roli, jaką dostał.
- Masz ich pilnować i kupić coś, co serio nam się przyda, a nie same słodycze - wytłumaczyła Iwona, zgarniając V, który chciał się dobrać do bagażnika, żeby podpatrzeć, co zostało kupione. - Tae, idziesz z nami.

- Kupcie mi to - poprosił Taehyung, pokazując ręką na sztuczny śnieg w sprayu, który wyglądał dla niego niezwykle atrakcyjnie pośród wszystkich tych nudnych bombek i łańcuchów.
- Nie - odpowiedział Demon, nawet nie obracając się, żeby zobaczyć, co znowu wymyślił Kosmita.
- Hej, ale to tylko śnieg w sprayu! - zbulwersował się V, chwytając Tae za rękaw kurtki.
- Nie. - Odpowiedź pozostała niezmienna. - Później cały dom będzie w tym twoim sprayu i Iwona się będzie wkurzać.
- Nie będzie... To kup mi ten zestaw brokatów! - krzyknął szatyn, dostrzegając kolejną interesującą rzecz. Słowa te podziałały na Baekhyuna jak płachta na byka.
- Żadnego brokatu w moim domu - warknął, przerywając na chwilę przekopywanie półek z identycznymi bombkami, aby znaleźć te najładniejsze.
- Taeeeee~ - zaskomlał Hyung, wyciągając rękę w kierunku brokatów.
- Weź ten spray... - westchnęła w końcu dziewczyna, decydując się na mniejsze zło.
- Yeaaah! - wykrzyknął podekscytowany Tae, stając na palcach, aby dosięgnąć opakowanie stojące na najwyższej półce.
- A ty nie wybrzydzaj! - fuknęła w stronę Iwony. - Wszystkie te bombki są takie same.
- Nie są takie same.
- Taehyung, widzisz tamten regał? - zapytała Tae V, który teraz obracał w dłoniach swój wielki skarb.
- Widzę.
- Weź z niego jakieś ładne ozdoby, ale srebrne, niebieskie lub białe, jasne?
- Jasne - odpowiedział szatyn, biegnąc w stronę regału, żeby jak najlepiej wykonać swoją misję.
- Ty wybierz bombki, ja lecę po łańcuchy - zarządziła brunetka.

- Kup mi to - poprosiła Rim, pokazując ręką na ogromną paczkę pianek, która rzuciła się jej w oczy od razu po wejściu do sklepu spożywczego.
- Co dostanę w zamian? - zapytał Jongin, zgarniając do wózka wszystko, co było słodyczami, a wyglądało na smaczne.
- Dam ci pograć w The Sims - obiecała Sangrim, po chwili kręcąc głową. - Nie... Sama sobie je wezmę - powiedziała, pokazując mu język. Już po chwili dopadła pianki i wrzuciła je do wózka, lecąc jak na skrzydłach w stronę innego działu, w którym planowała znaleźć gofry i dodatki do nich.
- Kaj! Dawaj tu ten wózek! - krzyknął Yeol obładowany produktami, które wydawały mu się potrzebne.
- Się robi! - odkrzyknął i pobiegł z wózkiem w kierunku przyjaciela.
Jednak lawirowanie pomiędzy rozstawionymi co parę metrów koszami z cukierkami okazało się nie tak proste, jak brzmiało i po chwili jeden z nich został przewrócony.
Rim wyjrzała zza regału, słysząc podejrzany dźwięk, ale po ujrzeniu, co się stało, wróciła do szukania swoich przysmaków.
     Chłopcy zostali ochrzanieni na czym świat stoi przez jedną z ekspedientek, ale w końcu i tak musieli sami posprzątać cukierki. Nie zajęło im to zbyt dużo czasu, więc nim Sangrim wróciła z wybranymi rzeczami dla siebie i piesków, zdążyli powybrzydzać nad cukierkami potrzebnymi do przystrojenia choinki, załadować do wózka przeszło dwieście z nich, zadzwonić do Baekhyuna i wypytać, czego jeszcze będą potrzebowali i skierować się do kasy.
- Zastanawiam się, czy to ja tak długo wybierałam, czy to wy się tak z tym uwinęliście... - rzuciła szatynka, kiedy zorientowała się, że wózek był zapełniony niemal po brzegi.
- Ej, a napoje? - Chanyeol uświadomił sobie, czego jeszcze zapomniał zabrać, więc wózek wesołej gromady skierował się w stronę działu z napojami.

- A zakupy kto wypakuje? - krzyknął Baekhyun, kiedy wszyscy po wyjściu z Range Rovera skierowali się wprost ku drzwiom wejściowym do domu.
- Nie możesz sam? Mamy choinkę do ubrania... - westchnął V, wkładając do kieszeni kurtki swój sztuczny śnieg w sprayu.
- A ja mam jedzenie do zrobienia. Jak sądzicie, kto będzie dłużej siedział nad swoim zadaniem? - zapytała retorycznie Iwona. - Kai mi pomaga.
- Mi pomaga Rim - rzucił Taehyung, przybijając piątkę ze wspomnianą dziewczyną.
- Na mnie nie patrz, ja lecę robić sernik - powiedziała Tae.
- Ja będę dekorował wasz dom światełkami - dopowiedział Yeol. - A później zajmę się cukierkami i je zawieszę na choince.
- O, czyli wszyscy wiecie, co macie robić. Super. A teraz w podskokach mi pomóc z zakupami.
     Kiedy zakupy zostały wniesione, a większość z nich rozpakowana lub rozniesiona do odpowiednich pokoi, każdy zabrał się za realizowanie swoich zadań.
     Jongin z Baekiem zostali panami kuchni, którzy dopiero po umyciu i pokrojeniu wszystkich warzyw oraz ubraniu swoich śmiesznych fartuszków, zaczęli się zastanawiać, co konkretnie mają zamiar zrobić. W końcu jednak czymś się zajęli, więc można było wywnioskować, że na jakiś pomysł wpadli i go zrealizują.
     Kolejną osobą, która doskonale wiedziała, jak poradzić sobie ze swoim zadaniem, była Tae. Od razu po wejściu do kuchni, ubrała swój jasnoniebieski fartuszek i zabrała się za robienie gwiazdy wieczoru, czyli ubóstwianego przez wszystkich sernika. Bo świąt bez sernika nie ma. A każdy, kto uważa inaczej, się myli.
- Ej, ale chcecie taki, jak zwykle, czy jakiś inny? - zapytała, rzucając pytanie w stronę tych, którzy jeszcze nie wzięli się za swoje misje.
- Jak dla mnie, możesz dodać do niego rodzynki - odpowiedział Chanyeol, rozplątując światełka, których w tym roku zakupiono nadzwyczajnie dużo.
- NIE!!! - wrzasnęła cała reszta, obracając się w kierunku chłopaka z minami, jakby właśnie im ogłosił, że jest terrorystą i ma zamiar wysadzić ich dom.
- Co? - zdziwił się Park, dopiero teraz orientując się, że wszyscy na niego patrzą.
- Kiedy ominąłeś nasz protest przeciwko dodawaniu rodzynek do sernika? - rzuciła z oburzeniem w głosie Sangrim.
- A był jakiś? - zapytał zaskoczony Chanyeol.
- Kilka w sumie ich było - odpowiedziała mu Iwona, wracając do zajmowania się swoimi sprawami.
- Ale ja lubię sernik z rodzynkami... - westchnął ze smutkiem Yeol.
- Nie masz prawa, by żyć! - krzyknął z udawaną powagą Kosmita, podnosząc się dramatycznie z okupowanej przez siebie kanapie.
- Dobra, dobra, wyluzuj. Bez rodzynek. Ogarnąłem - odpowiedział najwyższy z chłopaków, wracając do tej jakże przyjemnej pracy w postaci rozplątywania światełek, które nawet po wyjęciu z pudełka są ze sobą poplątane. Zawsze tak jest ;-;
     Gdy po upływie jakiejś godziny od rozpoczęcia pracy nad sernikiem w końcu można było wyjąć go z  piekarnika, a Tae miała "wolne" do czasu, aż się trochę ostudzi, a później trzeba będzie czekać, aż schłodzi się w lodówce.
- Zrobić pierniki przez ten czas...? - zapytała brunetka, mając jedną z tych potężnych rozkmin życiowych, które niezwykle ciężko rozwiązać.
- Dla mnie spoko - odpowiedział jako jedyny V, więc dziewczyna wzruszyła ramionami i zaczęła sprawdzać, czy w domu były wszystkie składniki, jakieś foremki i ewentualnie barwniki do lukru. O dziwo - udało się odszukać potrzebne rzeczy.
     Zrobienie pierników też nie zajęło zbyt dużo czasu, więc całe zadanie Demona zostało wykonane i można było przystąpić do tej "lepszej" części pieczenia, czyli dekorowania ciastek.
- Kupiliście ozdoby do ciast? - zapytała Taeyeon, nie określając konkretnie adresata swojego pytania.
- Przecież nie trzeba upiększać sernika - odpowiedział Jongin, przyjmując rozmarzony wyraz twarzy. - Liczy się to, co w środku.
- Ja teraz o piernikach mówię, Kai - przypomniał Demon. - O piernikach.
- Może gdzieś tam są. - Kai otrząsnął się i wrócił do tego, co przed chwilą robił. - Rim miała przynieść.
- Jeśli nie kupiliście, to każdy z was po kolei dostanie kopa - pogroziła dziewczyna, wychodząc z kuchni na spotkanie ekipy montażowej choinki. - A ona dostanie najmocniejszego w ramach prezentu.
Chanyeol właśnie skończył dekorować dom i jego najbliższe otoczenie światełkami. Niezwykle zadowolony z siebie wpadł do środka, uśmiechając się szeroko.
- To co, włączamy dzisiaj światełka? - zapytał, zacierając przemarznięte od pracy na mrozie dłonie.
- Dzisiaj się nie opłaca - stwierdziła Iwona, na co i Tae, i Kai ją poparli. Jako, że ani Sangrim, ani Taehyunga nie było w pomieszczeniu, uznano, że ich zdanie nie będzie się liczyć, a dekoracja zostanie włączona kolejnego dnia.
Chanyeol westchnął ciężko, ale wzruszył jedynie ramionami i wysypał na stół w salonie zakupione wcześniej cukierki. Dźwięk ten zwabił wszystkich, którzy akuratnie znajdowali się w salonie i skończyło się na pałaszowaniu cukierków.
Montażyści właśnie wnosili choinkę do domu. Tak właściwie, to większość choinki niósł V, trzymając ją sobie na plecach jak Obelix głazy. Natomiast Rim transportowała stojak na choinkę na swojej głowie. Tak w ramach oryginalnej czapki.
- Znajdź w swoich zakupach ozdoby do ciast - rozkazała Taeyeon, stając przed Sangrim.
- Nie ma na blacie ani nigdzie w pobliżu? - zdziwiła się dziewczyna. - Przecież Baek rozpakowywał torbę z tym.
Demon popatrzył jeszcze raz na Aniołka i odwróciła się znowu w kierunku kuchni.
- Baek! - krzyknęła.
I poszła szukać dalej jadalnych ozdób. Tymczasem Taehyung czekał już zniecierpliwiony na podstawkę na choinkę. Zaplątaną we włosy Rim było ciężko wyjąć, ale po krótkim szarpaniu i jakimś tam odplątywaniu przez dobrych ludzi z zewnątrz ekipy montażowej choinek udało się ją ostatecznie wyjąć.
Gdy choinka stała już na środku przejścia, z reklamówek, w których nie było jedzenia, wyjęto wszystkie ozdoby choinkowe, które zostały zakupione. Dopiero wtedy Rim i V zdali sobie sprawę, co robi Chanyeol i rzucili się dość niedyskretnie w kierunku stolika, aby zgarnąć trochę cukierków dla siebie.
W międzyczasie znalazły się też przyrządy do upiększania ciastek.
- Co tam masz? - zapytała Rim, podchodząc bliżej Taeyeon, kiedy skończyła jedzenie podkradzionych cukierków.
- Pierniki. - Taeyeon otworzyła paczkę pisaków dekoracyjnych. - Masz szczęście, że te ozdoby się znalazły.
- Uuuuu... - Do Demona przyszedł również V, podrzucając cukierka. - Te pisaki mają fajny smak!
- Nie czuję w nich jakiegoś szczególnego smaku. - powiedziała Taeyeon.
- I o to chodzi. - Taehyung uniósł w górę brew.
Montażyści widząc kolorowe pisaki, nie byli w stanie stać bezczynnie, więc dobrali sobie po jednej tubce i kilka pierników.
- Nie ma to jak robić ciastkom botoks  - westchnął V, zaczynając dekorować piernika w kształcie ludzika.
     W ten sposób w kuchni namnożyło się nagle pięć sztuk człowieka, które były zajęte swoją pracą. Chanyeol piekielnie wciągnął się w dorabianie zawieszek na cukierki i uznał, że zabawa w dekorowanie ciastek nie jest dla niego. Pierniki Demona były ozdabiane z wielką precyzją, staraniem, kunsztem i w jakimś stopniu z sercem. Przeciwieństwem pięknych dzieł dziewczyny były ciastka V. Te miały dziwne wzory, które momentami były albo bardzo słodkie, albo bardzo dziwne. Natomiast te robione przez Rim... Po prostu miały swój charakter, przesiąknięty osobowością Aniołka.
- To dla ciebie! - krzyknęła do Jongina Rim, podając mu oryginalnego Piernikoludka. - Ma na imię Ciastek!
- A to dla ciebie! - powiedział szybko V, podając swoje piernikowe serducho Taeyeon, by również wyjść dobrze.
Demon i Kai popatrzyli po swoich darczyńcach. Męska połowa JongRimu zareagowała, oczywiście, szerokim uśmiechem. Tymczasem na twarzy Taeyeon malował się pewnego rodzaju szok, że cokolwiek dostała. Ostatecznie jednak przyjęła ciastko z małym półuśmiechem.
Potem były już zawody, kto zrobi dla wybranej osoby najwięcej ciastek. Finalnie okazało się, że jakby wszyscy brali na serio te zawody, to gdzieś z trzy czwarte wszystkich pierników należałoby tylko do Kaia i Taeyeon. Nie zapomniano i o plątającej się też po kuchni Iwonce, która dostała dwa pierniki na wyłączność. I dwa zjadła od razu.
- Patrzcie, zrobiliśmy miniaturki nas wszystkich - pochwalił się po jakimś czasie V, przywołując z Rim wszystkich.
- Jesteśmy my, Chan, Tae, Tae i Iwona. - Wskazywał po kolei Aniołek.
- No i pieski na gwiazdkach! - dopowiedział Taehyung. - Bo nie było kształtów piesków.
Do blatu, gdzie były na tackach pierniki podszedł również i Yeol, który powoli kończył zabawę z cukierkami. Całość zebranych patrzyła na ciastka i szukała ponownie swoich podobizn.
- Czego ten ma zeza? - zapytał Kai, wskazując na jakąś postać z bardzo wyróżniającą się miną.
- Bo to Chanyeol - odpowiedział V.
- Ale Yeol nie ma zeza.- kłócił się Baek, oglądając dokładnie twarz najlepszego przyjaciela.
- Chan! Zrób tę fajną minę! - poprosiła Sangrim.
Chanyeol ekspresowo wykonał polecenie, robiąc minę identyczną do tej, którą miała jego piernikowa wersja.
- Widzisz? - odezwała się na nowo dziewczyna, gdy już wszyscy poznali możliwości twarzy Yeola.
- Rim, wejdź tam dalej w kuchnię i dekoruj pierniczki. - Jongin przesunął Aniołka za siebie, chcąc utrzymać teraz poważny wyraz twarzy. - Ja porozmawiam z tym panem...
Idąc w ślady przyjaciela, Taehyung również schował Demona za siebie. Dobrze pamiętał dawną rozmowę o owocach z plasteliny. Co jeśli on serio chce podarować jego Taeyeon jakiś "przyjacielski" prezent?! Tak nie może być. Przecież i ona, i on mają wspólną cząstkę dla imienia. TO PRZEZNACZENIE!!! I nikt nie powinien w nie ingerować ze swoimi robótkami ręcznymi z nietrwałej plasteliny.
- Nie ma już pierników - odezwała się  Rim, nie wychodząc z narzuconej kryjówki.
- Ej, ale mieliście choinkę ubierać! - przypomniał sobie nagle Baek, spoglądając zaraz potem na nieprzygotowaną choinkę. - Ej!!!
- To jej jeszcze nie ubraliście? - oburzyła się Taeyeon, mijając V i rażąc go wzrokiem.
     Więc ekipa montażowa musiała przypomnieć sobie o choince i zabrać się za szybkie jej ubieranie. Pomogli dokończyć Yeolowi wiązanie nitek na cukierkach i wzięli się za dekorowanie. W czasie ubierania przez montażystów drzewka, reszta bezrobotnych miała zając się nakrywaniem stołu. Każdy miał znowu jakieś zajęcie.
- Prawie skończone - uznał V, po założeniu błyszczącej, srebrnej gwiazdy na czubek choinki.
- Brakuje mi tu czegoś - zamyśliła się Rim, oceniając efekt końcowy.
- Tego mojego śniegu? - spytał Kosmita, który sztuczny śnieg trzymał cały czas przy sobie.
- Tego też. Ale nie ma tu nic... Wiesz... Takiego z rozmachem!
- Mmmmm... To może powiesimy coś ciekawego?
Pomysł genialny. Genialny!
- Po jednej rzeczy - szepnęła Sangrim, uciekając gdzieś na bok w poszukiwaniu oryginalnej ozdoby choinkowej.
Po dosłownie paru sekundach oboje znowu byli za choinką i z konspiracyjnym szeptem wymieniali się zdaniami na temat łupów na choinkę.
- Znalazłem kanapkę Chanyeola, którą zrobił sobie chwilę temu - pochwalił się V, zawiązując jakoś wstążkę na kanapce.
- A ja Mam nową, oczojebną jak jego kurtka szczoteczkę do zębów Iwony - zdradziła Rim.
- Mmmm... Jeszcze nie odpakowana.
- Mmmm... Jeszcze nie nadgryziona.
Kompletna już teraz choinka robiła niesamowite wrażenie. Była po prostu zaczepista i nie ma co się rozwodzić nad tym.

     Do stołu podano mnóstwoooooo jedzenia! Dobrego jedzenia! Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli ucztę. Znaczy jedzenia było mnóstwo w porównaniu z tym, co początkowo planowano zrobić. Ale cóż, może zostanie jeszcze coś na obiad. Bo trzeba pamiętać, by zostawić sobie też miejsce w brzuchu na jedzenie u rodziny, do której każdy chciał się dzisiaj wybrać. Posiłkowi towarzyszyły miłe i radosne pogawędki, ciągnące się nawet po skończeniu jedzenia.
- I co? - zapytała Taeyeon Baeka, gdy rozmowa schodziła na coraz to dziwniejsze tematy, które trzeba było zmienić. W końcu nie każdy lubi słuchać o gadających tasiemcach, od razu po zjedzeniu. Co z tego, że sama rozpoczęła ten temat, żeby obrzydzić Rim. - Wyprali ci te firanki?
- Nie sprawdzałem - odpowiedział, bawiąc się szklanką. - Ale nie wiem, co to był za komar, że taką plamę zrobił.
- Taki duży, brązowy? - spytał Kai.
- Nie, wiesz, żółty w paski! - zaśmiał się szyderczo V.
- A to nie mój.
- Pewnie Chanyeol przywlókł ze sobą. Lokalne komary.
- Przecież my, kuźwa, w jednym mieście mieszkamy! - huknął Yeol, nie mogąc powstrzymać już śmiechu.
- Ale w innym sektorze. Że w innym końcu miasta.
- Jak zaraz ci sprzedam kosę w żebro, albo w ten twój śliczny uśmiech..!
- Rozkrwawię ci dłoń na mojej twarzy!
- I na pogotowiu przetaczać mu potem krew też będziesz? - zarechotała Iwona.
- Nie moją na pewno.
- Lol, pamiętacie, jak Iwona kiedyś chciała pracować jako dawca krwi - wtrąciła się Rim.
- O tak, myślał, że ile by mu jej nie spuścili, to i tak się nie wykrwawi - powiedział Chanyeol, cytując później wypowiedź małego, jedenastoletniego Baekhyuna - "To się robi tylko tym paniom w filmach".
- Chciałem być jak wujek - tłumaczył się.
- A co robił wujek? - dopytał Kai.
- Krew oddawał.
- Waaa, serio? - zaśmiał się Taehyung. - Jest taka praca jak dawca krwi?
- Ja też oddawałem - pochwalił się Kai.
- Ty? - wyszydziła go trochę Taeyeon. - Co tydzień, co?
- No, oddawałem!
- Ty weź już przestań spijać ten sok! - Sangrim wzięła jego szklankę i oddała ją Baekhyunowi, który szklankę trzymał blisko siebie.
- Ale... Ale no jak to? Przecież brali mi krew...
- Brak słów, Jongin. - Chanyeol zaczął klaskać. - Brak słów.
- No, to nic nie mów!
- Po części widzę gdzieś tu sens - przyznał V.
- Dobra, koniec! - przerwała Iwona, tłukąc pięścią w stół, by wyglądać filmowo. - Otwieramy prezenty, bo się nie wybierzemy do tych rodzin.
- Ja nie mam gdzie jechać - wyznał Demon.
- Czego? - zapytała Rim.
- Przecież wiesz, że moi rodzice są daleko i ja nie jestem w stanie dostać się do nich w krótkim czasie.
- To czego tutaj nie przyjechali? - dopytywał Baek. - Mogliście tutaj razem spędzić czas.
- Sprawy biznesowe im wypadły i oni sami też nie mogli przyjechać. Taki los.
- Możesz pojechać ze mną - zaproponował Taehyung i puścił do niej oczko. - Mama na pewno ucieszy się na twój widok.
- Jego mama naprawdę lubi gości - przyznał Baek, który o gościnności pani Kim wiedział wiele.
- Nie chcę wam przeszkadzać - zaczęła mówić dziewczyna. - To taka nie zapowiedziana wizyta byłaby i w ogóle.
- Na pewno znajdzie się miejsce i jedzenie dla ciebie. - V uśmiechnął się szczerze i czuło. - W razie czego chętnie się z tobą podzielę.
Chwila ciszy...
- Uuuuuuuu... - Yeol zrobił minę na wzór trollface'a.
- Chodź, idziemy dopakowywać prezenty - powiedział Baek, wstając z krzesła i ciągnąc przyjaciela za rękaw.
- Też idę! - krzyknął Kai.
- I ja! - Rim również wstała i jako pierwsza dotarła pod choinkę.
     Na końcu zjawili się Demon i Kosmita. Zajęli jakieś wolne miejsca w kółeczku, które wytworzyło się samoczynnie i czekali, aż dotrą do nich ich prezenty. Mechanizm przekazywania prezentów działał tak, że osoba znajdująca się zaraz pod choinką przekazywała dalej prezent, w zależności od tego, kto miał go dostać. Tak, mechanizm wymyślany na szybko i w ogóle nie przemyślany, ale grunt, że działa.
     Gdy każdy miał już swój prezent, na  zasygnalizowano, że można je oficjalnie otworzyć. Po sygnale nastąpiło wielkie odparowywanie.
     Wszystkie prezenty były mniej więcej drobnymi podarunkami. Ustalono, że całych paczek jak na mikołajki nie ma sensu robić. Jako pierwsza do prezentu dobrała się Iwona, która po zobaczeniu tego, co było w środku, zaczęła piszczeć i skakać w miejscu na siedząco. Zazwyczaj to Taehyung ma takie napady. I w sumie takiego napadu tez teraz dostał, ekscytując się razem z Baekiem w podobny sposób. Gdzieś te braterskie więzy krwi są. 🌚
Reszta również bardzo cieszyła się z prezentów, ale na pewno nie odwalało im aż tak jak bratełom. Bo też naprawdę mocno wyrażali radość.
W sumie nie ma się co dziwić, bo tyle soku poszło...
     Tylko pieski, które dzisiaj od rana były tak grzeczne jak psie aniołki, nie ogarniały. o co chodzi. Ale pan się cieszy, jakieś dziewczyny się cieszą, tamci chłopcy się cieszą, to my też się cieszymy! 🐾🐾🐾
     Na robienie sobie radochy z prezentów przeznaczono jeszcze piętnaście minut, bo potem trzeba było już się zbierać. Każdy ukrył skarb w swojej grocie (oprócz Yeola, oczywiście, bo tutaj Groty Yeolozaura nie ma) i zszedł na dół, by ubrać się. Do dyspozycji były tylko dwa samochody, ale udało się wspólnie ustalić, kto z kim jedzie.
- Hehe, paa, piesiaki! - pożegnał się z Trójcą Puchatą Chanyeol. - Dozo do jutra! Trzymajta się tu.
- Ale nie zostawię chłopaków na tak długo samych! - powiedział Kai, szukając czegoś w wielkiej szafie na rzeczy, znajdującej się naprzeciwko szafy na buty.
- Dadzą sobie radę - zapewniał Baekhyun, poprawiając włosy w lusterku. - Nasyp im w olerę karmy i nalej wody do misek i do jutra przeżyją.
- Na pewno chcieliby je zobaczyć u mnie w domu - mówił, dalej szukając.
- No w końcu to wnuki twoich rodziców, zapomnieliśmy - zapiszczał V, klaszcząc w ręce.
- Czyli, że to dzieci JongRima? - zorientował się Yeol, z zastanowieniem wgapiając się w jakiś fragment ściany nad swoją głową.
- Masz jakieś transportery? - zapytał Baek, orientując się, że Kai jedzie z nim.
- Nie będziemy ich widzieć całe kilka godzin... - zorientowała się Taeyeon, przyklękając przed swoim ulubieńcem i zaczynając go głaskać.
- Chlip, chlip - odezwała się Rim, która musiała pogłaskać na pożegnanie każdego z osobna.
Wtedy Jongin wyciągnął z szafy nowe transportery dla psów i zaczął wołać swoje skarby, by zamknąć je w bezpiecznym miejscu na czas podróży.
- No to miłego wieczoru - odezwał się Demon, gdy już wszyscy byli gotowi do wyjścia. - Może posprzątam po jedzeniu za ten czas..?
- Telepatycznie? - zdziwił się V. - Tae, przecież jedziesz ze mną.
- Ja nie chcę się narzucać... - tłumaczyła, stojąc w przejściu.
V chwilę na nią popatrzył czujnym wzrokiem.
- Chodź, mama miała zrobić swoją słynną zupę. - Chłopak momentalnie uśmiechnął się wesoło, oczekując reakcji. - Musisz jej spróbować!
     Żadnej reakcji nie było. Wyciągnął więc do niej otwartą dłoń i czekał, aż ta do niego podejdzie. Tymczasem wszyscy już wyszli z domu i zajmowali miejsca w samochodzie, a Demon wciąż stał. Kosmita czując, że pozostali już na nich czekają, zdjął kurtkę dziewczyny z wieszaka i włożył na Taeyeon. Podał buty i włożył jej na stopy, dokładnie potem sznurując. Włożył jej nawet szalik, czapka i rękawiczki - bo było zimno, a nie mógł pozwolić, by się przeziębiła. A ona dała się ubrać, jak lalka. Gdy V już ją obsłużył, wypchnął dziewczynę przez drzwi i zamknął dom. Poprowadził ją do auta Baeka i pomógł zająć miejsce mile zaskoczonej dziewczynie. Zanim sam usiadł w aucie podbiegł jeszcze do swojego samochodu, który miał być prowadzony przez Chanyeola.
- Nie obijesz? - zapytał, zanim ten zdążył zamknąć drzwi jego auta.
- Nie obiję - odpowiedział, salutując.
- Zobaczymy...


*Uwaga, uwaga, przenosimy się w dzień Sylwestra! Przepraszamy za turbulencje. Maszyna do podróży w czasie troszkę szwankuje.*

- Czemu. Wy. Nigdy. Nie. Załatwicie. Niczego. Wcześniej - wysyczał przez zaciśnięte zęby Baekhyun, kiedy JongRim oznajmili mu, że trzeba im samochód, żeby pojechać po fajerwerki i Picollo.
- Bo nigdy nam nie przypominacie? - odpowiedziała Rim, jakby to było oczywiste, a Kai, który przytulał ją do siebie jedną ręką, pokiwał energicznie głową na znak, że właśnie tak jest.
- O ile się nie mylę, to ty jesteś przypominajką - powiedziała Iwona, mrużąc oczy.
- Tylko dla Tae - zaznaczył Aniołek, opierając głowę o klatkę piersiową Jongina.
- A właściwie to gdzie reszta? - zorientował się dopiero teraz Baek, rozglądając po salonie, gdzie spędzał miło i wyjątkowo samotnie czas, dopóki ta dwójka do niego nie przybiegła.
- Emm... Chyba budują igloo. Znaczy, to nie wygląda na igloo, ale tak twierdzi Taehyung, także... - wytłumaczył brunet, wskazując wolną ręką drzwi wychodzące na ogród, gdzie można było dostrzec trójkę ludzi bawiących się w śniegu z Jjonggu, Monggu i Jjangah, które były z tego powodu niezwykle zadowolone.
- I wy nie budujecie z nimi? - zdziwił się Baekhyun, patrząc z miną wyrażającą niezrozumienie na parę.
- No... No nie - stwierdził Kai, nie mając zamiaru wspominać o swoim planie kupienia światełek i zrobienia oświetlonej fortecy ze śniegu.
- Czemu nie poprosicie V, żeby was podwiózł? - zapytał blondyn, przełączając kanał na jakiś ciekawszy.
- V i fajerwerki? Pojebało? - spytała Sangrim, patrząc ze zdziwieniem na Baeka.
- Marnujesz nasz czas. Jedziesz czy nie? - westchnął w końcu Jongin. Forteca nie mogła czekać tak długo. Jeszcze jej fundamenty zostaną zburzone przez szóstkę w ogrodzie, a wtedy co...
- Będzie masa ludzi w sklepie... - jęknął niezadowolony Baekhyun, ale wstał z fotela i przeciągnął się, czemu towarzyszył jakiś trzask w jego ramieniu.
- Oj, starzejesz się, Iwona - zaśmiała się Rim, przybijając ze swoim chłopakiem piątkę.
- Ja wybieram kolor fajerwerków - zaznaczył Baek, co zostało skomentowane pełnym politowania uśmiechem.
- Marz sobie dalej, Baekkie. Marz sobie dalej - powtórzył Kai dla wzmocnienia efektu.
- Gówniarz - prychnął blondyn, przeczesując swoje włosy, po czym przeszedł koło JongRima, ostentacyjnie się od nich obracając.
- Weź ich zapytaj, czy czegoś jeszcze nie chcą - poprosił Jongin szatynki, a podczas gdy ona wybiegła z domu, żeby zadać pytanie reszcie, założył zrzucone wcześniej w pośpiechu trapery i opuścił budynek.
- Włączmy dzisiaj światełka na cały dzień - rzucił po chwili do Baekhyuna, który właśnie wyjechał swoim Range Roverem w garażu i czekał na pasażerów.
- Jak potem zapłacisz sam za prąd, to proszę bardzo - odpowiedziała mu Iwona, strzepując niewidoczny pyłek z foteli na tylnym siedzeniu.
- Chanyeol, włącz światełka! - ryknął Kai od razu, pewien, że i tak nie będzie musiał sam płacić rachunku.
- Robi się! - wrzasnął ten, wynurzając się ze śnieżnej zaspy i pobiegł włączyć instalację świetlną, którą sam zakładał.
- Taehyung chce petardy - oznajmiła Rim poważnym tonem, kiedy już wróciła z odpowiedzią reszty.
- Ja chcę nie iść za dwa dni do szkoły, ale będę musiał pójść. Życie jest okrutne. Nie zawsze dostaje się to, co się chce - stwierdził Jongin, wzruszając ramionami.
Sangrim spojrzała na niego ze zdziwieniem, ale również zajęła miejsce w samochodzie i Baek wyjechał samochodem za obszar ich terenu, kierując się w stronę najbliższego sklepu, w którym spodziewał się odnaleźć fajerwerki. Wtedy właśnie dom rozbłysnął światłem ozdób, które z taką starannością Yeol wieszał wszędzie, gdzie wydawało mu się, że będą ładnie wyglądać. Efekt był oszałamiający, ale trójka w Range Roverze nie miała zbyt dużo czasu, żeby się nim nacieszyć przed zakupami.

Tymczasem trójka w ogrodzie nadal wyżywała się na biednym śniegu. I bawiłaby się dalej, kiedy nagle Chanyeol zadał niezwykle ważne pytanie.
- Ale oni wiedzą, że mają kupić wiśniowe Picollo...? Co nie...?
- Fuuuu, gdzie ty się wychowałeś. Mają kupić brzoskwiniowe - odpowiedział natychmiast Taehyung, wyłaniając się zza zrobionego kilka minut wcześniej bałwana razem z brązowym pieszczochem.
- Nie chcę brzoskwiniowego. Kupią truskawkowe - stwierdził Demon z pewnością w głosie.
Wszyscy spojrzeli na siebie jak na rywali. Monggu został przyciągnięty do V, najmniejszy Jjangah do Tae, a Jjonggu do Chanyeola, bo każdy chciał mieć "sojusznika" lubiącego ten sam smak. Co z tego, że pieski raczej nie wybrały swoich ulubionych...
- Będziemy się tak dalej na siebie patrzeć, czy ktoś w końcu wpadnie na pomysł, żeby do nich zadzwonić? - zapytała po chwili Taeyeon, głaszcząc machinalnie białą kulkę na swoich rękach.
- Chanyeol! - krzyknął natychmiast V, któremu, szczerze mówiąc, nie chciało się biec do domu, ściągać buty i lecieć po schodach na górę oraz szukać swojego telefonu, tylko po to, żeby dostać swój ulubiony smak napoju.
- Nieeeeeee... - zaprotestował najstarszy z tej grupy, ale czując na sobie spojrzenie Demona, westchnął i pobiegł do domu.
- Zostaliśmy sami... - słusznie zauważył Taehyung, uśmiechając się ze swoją pedofilską miną do brunetki.
- Lol - stwierdziła Tae, podnosząc się do siadu na śniegu.
- Co ty powiesz na to, żebyśmy teraz... - V urwał dramatycznie. - Zrobili smoka ze śniegu!
- W sumie czemu nie - rzuciła brunetka, odstawiając Jjangah na ziemię. Piesek pobiegł do swoich psich braci, którzy urządzili sobie zabawę w skakanie po zaspach.
- Ej!!! A CO TO!? - krzyknął szatyn, obracając się w kierunku fundamentów fortecy zbudowanych solidnie przez JongRima.
- Nie, lepiej im to... - zaczęła Taeyeon, orientując się, co ma na myśli chłopak, ale V już zdążył wbiec do "budowli", rozsypując przy okazji jej północną ścianę.
- Ups? - zapytał Kosmita, obracając się z przerażoną miną w kierunku Demona.
- Na mnie nie patrz, sam to odbudowujesz - zaznaczyła dziewczyna, widząc proszącą minę Hyunga.
- Taeeee... - jęknął szatyn. - Naprawią, jak wrócą - stwierdził finalnie i wrócił do zabawy na śniegu. W końcu smok sam się nie zbuduje. A jak Yeon przystała na pomoc przy nim, trzeba to wykorzystać.

- NIEEEEEEEEEEE!!! - krzyknął Jongin, kiedy z siatką pełną światełek wbiegł do ogrodu, a jedynym, co ujrzał, był ogromnych rozmiarów smok ze śniegu i zburzona do połowy forteca.
- Kto zabił nasze dziecko? - zapytała Sangrim z rozpaczą, kierując się w stronę "budowli" z paczką drogich fajerwerków wybranych przez Iwonę.
- Samo się zawaliło! Jak się zawaliło, to podszedłem i stąd te ślady w śniegu - wytłumaczył trochę za szybko Taehyung.
- Samo się nic nie zrobiło! - krzyknął Kai i porzucił swoją reklamówkę ze światełkami, biegnąc w kierunku V, który, jak na Aliena przystało, zaczął uciekać, piszcząc jak dziewczynka.
- Ej, zostaw go! - rzucił Baekhyun, żeby nie było, iż nie pomógł bratu, ale nie rwał się zbytnio do bronienia go.
- Jakie dzieci - stwierdził Demon, podchodząc do swego best frienda.
- Eh... Kupiliśmy zimne ognie! - zawiadomiła przyjaciółkę Rim, pokazując rzecz, która tkwiła w reklamówce przyniesionej przez Baeka.
- Mnie interesuje smak Picollo - powiedziała Tae, patrząc z zaciekawieniem, jak Kai powala V na ziemię i obrzuca go śniegiem. - Będzie chory!
- I dobrze! - odkrzyknął Jongin, nie zaprzestając znęcania się nad zagrożonym wyginięciem gatunkowi Kosmitów.
- Zbudujemy lepszy! - oznajmił Aniołek, wyjmując światełka z pudełek. - Nie dam rady tego rozplątać - pożaliła się po chwili, patrząc na Taeyeon.
- Weź jej to rozplącz, Iwcia - rzuciła brunetka, kierując się do reklamówki, w której, według Rim, znajdowały się butelki Picollo.
- Chrzan! - krzyknął blondyn, rozglądając się po ogrodzie za swoim najlepszym przyjacielem. - Ej, gdzie on...? - zapytał, marszcząc brwi.
Po chwili otrzymał odpowiedź na swoje pytanie, gdyż Yeol krzyknął wprost do jego ucha, a on z piskiem przerażenia odskoczył od wyższego.
- Głupi olbrzym - prychnął, patrząc ze złością na przyjaciela.
- Głupi krasnal - odgryzł się Chanyeol, wystawiając mu język.
- Ej, ja jestem niższa od niego - oburzyła się Rim, mierząc chłopaka spojrzeniem.
- Ale ty jesteś mądrym krasnalem - stwierdził Chan, szczerząc się w uśmiechu, na co oberwał kopa od wkurzonej Iwony.
- Truskawkowe!!! - krzyknęła z entuzjazmem Tae, widząc swój ulubiony smak Picollo wśród pozostałych butelek.
- Rim, musimy to odbudować - zawołał szatynkę Kai, zabierając się do pracy.
- Nie mogę wstać - zaśmiał się Taehyung, na którego wszedł Monggu, liżąc go po twarzy.

- Ludzie, jak ja mam to uruchomić? - krzyknął Jongin do zgromadzonych jak najdalej od niego przyjaciół.
- Uruchomić? - wyszydziła go Taeyeon, zakładając kaptur na głowę.
- No wiecie, o co chodzi!
- Wsadzasz kijek w ziemię, podpalasz i uciekasz - wytłumaczyła Rim, siadając na śniegu pod płotem, który zdecydowanie wymagał pomalowania, ale Iwona nie miała motywacji, aby to zrobić. No i lakieru. Lakieru też nie było.
- Ej, ale ja nie umiem - jęknął Kai, patrząc na resztę. - Na pewno mam to tak zrobić?
- Nie wiem w sumie. Osobiście nigdy nie zapalałam - przyznała Sangrim, wzruszając ramionami.
- Yeol, w zrób to za mnie! - poprosił Jongin.
- Kai, jesteś mężczyzną czy nie? - warknęła w końcu zniecierpliwiona Taeyeon, siadając koło Rim.
W końcu udało się odpalić fajerwerki, chociaż tylko jedne zostały wystrzelone w niebo, kiedy ogłoszono Nowy Rok. Ale nie można wybrzydzać, kiedy wybrano do tego zadania kogoś takiego jak Jongin.
- Na następny rok to ty odpalasz fajerwerki - burknął Kai, nadal nie mogą dojść do siebie po strachu przeżytym tej nocy.
- Za rok to wszyscy wbijacie do mnie na Sylwestra - ogłosił Chanyeol wszem i wobec.
- Ej, już jest Nowy Rok! - ogarnął Jongin, patrząc na zegarek, który miał na nadgarstku.
- No - odparł Taehyung.
- Nie krzyknęliśmy "NOWY ROOOOOOK!" - powiedział ze smutkiem w głosie brunet.
- Bo wtedy ty uciekałeś przed fajerwerkami i woleliśmy się pośmiać - wytłumaczył Baekhyun mało ogarniającemu sytuację Kaiowi.
- Ej, ale musimy... Raz, dwa, trzy...
- NOWY ROOOOOK! - krzyknęli wszyscy na znak chłopaka. Musiało to brzmieć fajnie u sąsiadów, szczególnie, że oni sami wrzeszczeli kilkadziesiąt sekund wcześniej. Ciekawe, czy przeszło im przez myśl "Niezły mają zapłon..."
- To co, skarbie... Pierwszy pocałunek w tym roku należy do mnie i mam nadzieję, że kolejny też będzie - stwierdził Kai, całując Rim.
- Dobra, dobra. A teraz włączamy światełka w naszej fortecy - zarządziła dziewczyna, biegnąc w kierunku misternie ozdobionej budowli.

Mamy nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby

4 komentarze:

  1. W końcu kolejny rozdział :) Ale się cieszę, że napisałyście i dodałyście! W wielu miejscach się zaśmiałam, więc dziękuję Wam za to. Życzę wszystkiego dobrego i powodzenia w dalszym pisaniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heheg, taki powrót do czasów, gdy Huna jeszcze nie było xD Miło słyszeć, że to było w stanie kogoś rozśmieszyć xD To znaczy, że spełnia swoją rolę.
      Dziękujemy i również życzymy wszystkiego dobrego!

      Usuń
  2. ha ha ja po proszę śniadanie do łóżka ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płatki z mlekiem gotowanym przez Yeola nadadzą się? 😁

      Usuń