sobota, 20 maja 2017

I'm scared

Hejka :)
Jeżeli mam być szczera, to teraz prawie codziennie mamy z Rim zapowiedziane kartkówki/sprawdziany, więc może być problem z systematycznością na blogu.
W sumie "I'm scared" miało być one shotem i takie będzie, ale jako że mam napisany początek, a chciałam coś dodać na bloga, to... TADAAAAM! Uznajmy to za zapowiedź. 
Pomysł na tego shota nadszedł... Z rok temu? Nie pamiętam dokładnie, ale pamiętam, że wtedy już o nim mówiłam Rim :") Mam nadzieję, że spodoba się zamawiającej i przepraszam, że realizacja trwała tak długo.
Miłego czytania ;) 



Bóg wie, że starałam się 
cieszyć z Twojego szczęścia 
Wiedz, że próbowałam
Nawet jeśli nie potrafię zrozumieć, zniosę ten ból.
Daj mi prawdę, ja i moje serce przetrwamy to
Jeśli ona jest szczęściem, to cieszę się z Twojego szczęścia
Demi Lovato - Stone Cold

     Tę historię można zacząć na wiele różnych sposobów, z których każdy ukazywałby ją pod innym kątem. Najlepiej chyba będzie cofnąć się w czasie o te prawie sześć lat, kiedy kilka wydarzeń zmieniło całe życie pewnych osób.

    Jessica biegła tak szybko, jak tylko mogła, starając się nie spóźnić do kawiarni w pierwszym tygodniu od przyjęcia jej do pracy w tamtym miejscu. Jednak na jej niekorzyść działała nie tylko dość nikła sprawność fizyczna spowodowana masą opuszczonych lekcji wychowania fizycznego. Wydawałoby się, jakby nagle cały świat postanowił robić jej na złość – Autobus odjechał dwie minuty wcześniej niż powinien. Park i chodnik, które musiała pokonać, aby znaleźć się w kawiarni, gdzie ją zatrudniono, był pełen spacerujących ludzi. Wiatr rozwiewał jej długie, brązowe włosy nie w tę stronę, której by sobie życzyła, ograniczając jej widoczność, a w dodatku telefon dziewczyny nie przestawał dzwonić od dobrych pięciu minut, kiedy nie miała go jak odebrać.
- Mógłbyś przestać do mnie dzwonić? – zapytała w końcu Chanyeola, w biegu odbierając od niego połączenie.
- Nie mógłbym – odpowiedział chłopak z wyraźnym rozbawieniem w głosie.
- Szefowa już jest? – spytała Jessie, setny raz odgarniając z oczu włosy, które po chwili i tak wróciły na tamto miejsce.
- Emmm… W sumie to nie wiem – stwierdził Park, przeciągając się leniwie przy ladzie kawiarni. – I nie mów o mojej mamie „szefowa”. Nawet jakbyś się spóźniła, to i tak cię nie zwolni.
- Ale nie chcę się spóźnić w pierwszym tygodniu pracy – burknęła szatynka, odłączając się od swojego najlepszego przyjaciela.
     Chciała schować telefon do kieszeni, ale wpadła na kogoś, a urządzenie wypadło z jej rąk, uderzając o brukowany chodnik pod stopami dziewczyny. Szatynka z żalem spojrzała na swoją własność, podnosząc ją z ziemi. 
     Ekran był rozbity mniej więcej przez całą długość przekątnej, a od największego pęknięcia rozchodziły się mniejsze, znacząc niemal całą powierzchnię. Jessica patrzyła na telefon z takim bólem, jakby mogła zrobić wszystko, jeżeli tylko wróciłby on do stanu sprzed minuty. Jednak nie było w tym żadnego powodu do zdziwienia – ponad pół roku zbierała na niego pieniądze, a kiedy miesiąc temu udało jej się go zakupić, była najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Miała nadzieję, że wypłaty, które dostanie podczas swojej letniej pracy w kawiarni, będzie mogła przeznaczyć na początek oszczędzania na wymarzony samochód. Chciała go nabyć od razu po zrobieniu prawa jazdy, a teraz większość dotychczasowych planów przepadła, bo w dzisiejszych czasach nie można było przeżyć bez w pełni sprawnego telefonu, a na naprawienie urządzenia trzeba było wyłożyć dość dużą sumkę.
- Przepraszam. Nic ci nie jest? – Głos nieznajomego dopiero po chwili został zarejestrowany przez szatynkę, która podniosła wzrok na wyższego od niej jedynie o kilka centymetrów bruneta. Chłopak nieznacznie cofnął się do tyłu, w ciszy lustrując twarz szatynki.
- Ze mną wszystko w porządku – odpowiedziała Jessica, chowając telefon do kieszeni. – Przepraszam, że na ciebie wpadłam. Nie patrzyłam, gdzie biegnę – dodała, posyłając mu delikatny uśmiech, na który ten odpowiedział w ten sam sposób.
     Jessie poszła w swoim kierunku, a brunet w całkowicie mu przeciwnym. Po upływie paru sekund dziewczyna odwróciła się w stronę nieznajomego i dostrzegła, że ten zrobił to samo, na co szybko przeniosła wzrok w inne miejsce i ponowiła swój bieg w stronę kawiarni.

- Spóźniona! – krzyknął Yeol w momencie, kiedy szatynka przekroczyła próg budynku, który miał zostać otwarty za jakieś dziesięć minut.
  W odpowiedzi Jessica jedynie wyminęła go, kierując się od razu w stronę zaplecza, gdzie poprzedniego dnia zostawiła fartuszek, który jako kelnerka musiała nosić. Brunet spojrzał na nią ze zdziwieniem, unosząc ku górze jedną brew i poszedł w tym samym kierunku co jego przyjaciółka.
- Co ci…? – zapytał chłopak, przeczesując swoje kasztanowe włosy. – Normalnie albo byś się ze mną przywitała, albo byś mnie z jakiegoś powodu okrzyczała. Prędzej to drugie – wytłumaczył, dźgając szatynkę w ramię, kiedy ta starała się doprowadzić swoją fryzurę do jakiegoś znośnego wyglądu.
- Rozbiłam ekran telefonu – powiedziała Jessie, uśmiechając się do Chanyeola, który zmarszczył brwi, patrząc na nią jak na idiotkę.
- I z tego powodu się cieszysz? – spytał, nie rozumiejąc, o co chodziło jego przyjaciółce. – Nie mam jak pożyczyć ci pieniędzy na jego naprawę – zaznaczył.
- Nie chcę od ciebie pieniędzy – stwierdziła dziewczyna, zawiązując sobie fartuch.
- To czego chcesz? – zadał pytanie, wychodząc z pomieszczenia razem z przyjaciółką.
- Czy muszę czegoś chcieć?
- Dziwnie się zachowujesz. Co się stało? – zapytał Park, z łatwością wskakując na ladę, gdzie usiadł ze skrzyżowanymi nogami, obserwując Jessicę.
- Rozbiłam ekran telefonu – odpowiedziała szatynka, kierując się w stronę drzwi, aby obrócić tabliczkę z napisu ZAMKNIĘTE na OTWARTE.
- Tyle już wiem – stwierdził, zgarniając jedną z rurek do napojów z stojącego na ladzie pojemnika i zaczął się nią bawić. – Czekaj – rzucił, uświadamiając coś sobie. – Jak go zepsułaś…?
- Wpadłam na jakiegoś chłopaka i…
- Aaaa, to trzeba było tak od razu. Tylko jak chcesz o nim opowiadać, to Sooyoung, a nie mi – zaznaczył, zeskakując z lady, bo właśnie do kawiarni wkroczył pierwszy klient tego dnia, na co Jessie jedynie parsknęła śmiechem i podeszła do mężczyzny, pytając go o zamówienie.

- Sooyoung! – krzyknęła Jessica od razu po przekroczeniu progu drzwi od mieszkania, które dzieliła razem z siostrą.
     Obie dziewczyny do ósmego roku życia mieszkały razem ze swoimi rodzicami w Ameryce Północnej, jednak kiedy ojciec dostał propozycję pracy w Korei Południowej, cała rodzina przeprowadziła się do Azji, gdzie szybko się zaaklimatyzowała. Bariera językowa nie była żadnym problemem, gdyż i matka, i ojciec bliźniaczek pochodzili stamtąd, więc zadbali, żeby ich dzieci potrafiły porozumiewać się po angielsku oraz po koreańsku. Kiedy siostry Jung rozpoczęły naukę w liceum, ich rodzice postanowili wrócić do Stanów, a że obie dziewczyny zaprotestowały, słysząc ten pomysł, a ich opiekunowie nie chcieli zmuszać córek do wyjazdu - ustalono kompromis. Szatynki mogły zostać w Korei Południowej, ale jeżeli pan Jung nie miałby później możliwości pracy w Azji, obie zgodziłypby się na powrót do Ameryki Północnej. Tylko, że żadne z nich nie przewidziało dalszego rozwoju wypadków...
    Co do Jessicy, to używała ona swojego amerykańskiego odpowiednika imienia​ z czystego przyzwyczajenia i nie było w tym nawet najmniejszej chęci zaimponowania innym.
     Sytuację finansowa bliźniaczek można by określić jako wystarczającą lub stabilną. Ani Sooyoung, ani Jessice zbyt dużo luksusów nie było potrzebne do szczęścia,  a pieniądze, które przysyłali im comiesięcznie rodzice, bez najmniejszych komplikacji siostrom wystarczało na taki okres czasu. Jednak jeżeli chciały wejść w posiadanie nowych urządzeń będących ich zachcianką lub ubrań wybieranych w ten sam sposób, musiały najpierw na nie zapracować. Jak już wiadomo, właśnie z tego powodu Jessica podjęła się pracy w kawiarni należącej do matki jego najlepszego przyjaciela, a Soo próbowała swoich sił w opiekowaniu się  maluchami z Domu Miłości ulokowanego niezbyt daleko od ich mieszkania. Młodsza o kilka minut Young często brała udział w różnych wyjazdach organizowanych z funduszy zebranych na ten dom dziecka,  przez co nierzadko zdarzało się, że Jessie przebywała sama w mieszkaniu przez nawet dwa tygodnie. 
- Ahh... Wycieczka... - uświadomiła sobie dopiero po chwili szatynka, cicho wzdychając. 
     Czasami naprawdę miała dosyć samotności spowodowanej ciągłymi wyjazdami siostry. Oczywiście, zdawała sobie sprawę, że Soo kocha podróżować i zwiedzanie nowych miejsc jest dla niej niczym największy prezent, a jeżeli w dodatku jedzie gdzieś razem ze swoimi podopiecznymi z Domu Miłości... Och, czysty raj dla Sooyoung. Tylko, że z powodu tych częstych wycieczek bliźniaczka powoli się od niej oddalała, a Jessie nie mogła zrobić absolutnie nic, żeby w jakiś sposób temu zapobiec.
     Szatynka weszła do salonu, rzucając się od razu na kanapę, po czym sięgnęła dłonią w kierunku stolika, przyciągając do siebie pilota. Jessie włączyła telewizor, rozkładając się wygodnie na meblu, ale po dosłownie kilku minutach zorientowała się, że żaden z emitowanych w tamtym momencie programów nie wydawał się zachęcający do oglądania.
   Wyłączyła urządzenie, wychyliła się na kanapie w ten sposób, żeby głową dotykać oparcia i zaczęła lustrować wzrokiem niezwykle interesujący sufit. Po chwili dostrzegła na nim niewielkie pęknięcie w białej farbie i przypomniała sobie o rozbitym ekranie telefonu. On z kolei nasunął szatynce na myśl okoliczności, w których przedmiot się uszkodził. Kilka sekund później Jessie zamknęła oczy i próbowała sobie przypomnieć delikatny uśmiech, który na moment rozjaśnił twarz chłopaka.
   I być może to właśnie ten uśmiech spowoduje, że dziewczyna nie będzie w stanie zapomnieć go przez kolejnych sześć lat…

- Dokąd się wybierasz? – zapytał Chanyeol, opierając się o framugę drzwi, tak, by nie tracić ani na chwilę swojej przyjaciółki z oczu.
- Mówiłam ci, że idę dzisiaj do fryzjera – przypomniała mu, odkładając swój fartuszek na zastawiony papierami stolik.
- Hej, nie tam! – upomniał ją chłopak, natychmiast przenosząc strój roboczy Jessicy na przeznaczony do takich celów wieszak.
- Mógłbyś w końcu uporać się z tymi dokumentami… - westchnęła szatynka, patrząc na kasztanowowłosego ze złośliwym uśmiechem.
- A ty mogłabyś mi w tym pomóc, ale nie… Mała Jessie się zakochała i chce sobie zmienić fryzurę – zaśmiał się, czochrając dziewczynie włosy. – Nie mogę uwierzyć, że chcesz je ściąć. Odkąd pamiętam, miałaś najdłuższe w naszej klasy – powiedział, zaplatając na palec kosmyk włosów Jessicy.
- Muszę już iść, bo się spóźnię. Poradzisz sobie sam? – zapytała, wymijając go w przejściu i zlustrowała spojrzeniem kawiarnię, w której były zaledwie trzy osoby.
- Jak widzisz, za dużego ruchu tutaj nie mamy – rzucił Chanyeol z pewnego rodzaju przygnębieniem w głosie, ale zaraz potem uśmiechnął się do szatynki i dodał: - A co jeżeli ten chłopak cię nie rozpozna, gdy zmienisz fryzurę?
Jednak Jessica zdążyła już opuścić budynek, a kelner obserwował ją przez szklaną ścianę, aż do momentu, kiedy zniknęła mu  z pola widzenia.
Stanął za ladą i ze znudzeniem podparł twarz na dłoni, lustrując osoby znajdujące się w kawiarni. Gdy tylko ujrzał wchodzącego do środka bruneta, wyprostował się, żeby zgrywać pozory zadowolonego pracownika. Niezbyt wysoki, w porównaniu z Chanyeolem, młodzieniec skierował się wprost do lady i podniósł wzrok na duży szyld z menu zawieszony nad nią.
Kasztanowowłosy przez chwilę po prostu czekał, aż klient coś wybierze, a on będzie musiał zrealizować zamówienie, ale chłopak tak długo milczał, że wyższy w końcu przeniósł na niego wzrok. Młody Park ledwie zauważalnie zmarszczył brwi i lekko zmrużył oczy, wpatrując się w dziwnie znajomą twarz bruneta.
- Latte macchiato – powiedział po dłuższej chwili zastanawiania się młodzieniec, podnosząc wzrok na przyglądającego mu się uważnie pracownika.
- Chciałby pan do tego karmel, wiórki czekoladowe, cynamon lub jakiś syrop smakowy? Może życzy sobie pan jakichś innych dodatków?  – zapytał Chanyeol dokładnie tak, jak go tego nauczyła mama, chociaż jeżeli miałby być szczery, to nie wiedział, jak się zabrać do zrobienia latte macchiato z karmelem. Jego rodzicielka potrafiła kreślić na mlecznej piance wymyślne wzory, stosując technikę latte art, ale on sam nie miał o tym zielonego pojęcia.
- Poprosiłbym z wiórkami czekoladowymi i do tego te dwa ciastka – powiedział brunet, pokazując wyższemu chłopakowi na wypatrzone za gablotką słodkości.
Park od razu zabrał się za wykonywanie zamówienia , ale nie dość, że szło mu to dosyć opornie, to w dodatku nieznajomy nie spuszczał wzroku z jego rąk, dokładnie obserwując, jak robi się latte macchiato. Po kilku minutach Chanyeol w końcu skończył pracę nad kawą i położył na talerzyku wskazane przez bruneta ciastka, patrząc na niego wyczekująco, z nadzieją, że jak najszybciej odejdzie od lady.
- Przepraszam, ale czy my się nie znamy? – zapytał brunet, zabierając z lady swoje zamówienie, przy czym nie odrywał wzroku od twarzy młodego Parka.
- Hm? Nie, nie wydaje mi się. Życzę smacznego – odpowiedział wyższy, odgarniając z czoła niesforne kosmyki włosów. Jemu również wydawało się, że skądś kojarzy stojącego przed nim młodzieńca, ale nie był szczególnie ciekaw, czy się znają. To mógłby być ktoś o wyglądzie podobnym do któregoś z jego znajomych.
- Dziękuję – rzekł klient, odchodząc od lady, a Chanyeol wrócił do nudzenia się za ladą, czekając, aż jego mama przyjdzie na swoją zmianę i nareszcie będzie mógł pójść do swojego mieszkania.
Brunet usiadł przy jednym z wolnych stolików pod oknem i zlustrował wzrokiem swoją kawę. Z jednej strony żałował, że nie poprosił o karmel, a z drugiej wydawało mu się, że ten dodatek w połączeniu z ciastkami byłby zbyt słodki. Przyłożył szklankę do ust, ale natychmiast ją odłożył, gdyż przez szklaną szybę zobaczył dziewczynę, na którą jakiś tydzień temu wpadł. Rozmawiała przez telefon, stojąc przed kawiarnią. Przez chwilę zastanawiał się czy do niej podejść. Później stwierdził, że to durny pomysł, ponieważ nawet nie wiedział, jak ona ma na imię, a poza tym co miałby jej powiedzieć? Cześć. Tydzień temu wpadłem na ciebie i popsułem twój telefon. I tak się składa, że od tego czasu ciągle o tobie myślę. Napijesz się ze mną kawy?  Trochę słabo by to wyszło...
Dziewczyna jednak najwidoczniej podjęła decyzję za niego, gdyż ruszyła przed siebie pewnym krokiem i już po chwili nie był w stanie jej dojrzeć. Przysiągł sobie jednak, że następnym razem do niej podejdzie i rozpocznie rozmowę, chociaż wolałby, aby ten „następny raz” wydarzył się jakiś czas później, gdyż  najpierw chciałby zastanowić się, jak do niej zagadać.

- Jessie, wróciłam! – Dziewczyna czytając książkę w salonie, usłyszała krzyk swojej siostry, więc natychmiast się podniosła z fotela i pobiegła, aby przywitać ją.
- Sooyoung! – rzuciła z szerokim uśmiechem starsza z bliźniaczek, przytulając się do długowłosej szatynki, która widząc ją, zamarła w bezruchu.
- Jess? Co ci się stało? – zapytała Soo, wpatrując się z zaskoczeniem na blond włosy swojej siostry, które nie dość, że zostały przefarbowane, to jeszcze obcięte przynajmniej o połowę.
- Chodzi o włosy? Przefarbowałam je - odpowiedziała Jessica, prowadząc dziewczynę na kanapę w salonie.
- Tyle zdążyłam sama zauważyć. Czemu to zrobiłaś? - Sooyoung zadała pytanie w taki sposób, że jej siostra od razu zorientowała się, iż nowa fryzura Jess się jej nie podoba.
- Jest taki chłopak... - zaczęła starsza, na co szatynka uniosła jedną brew i spojrzała na nią z półuśmiechem.
- Jest taki chłopak? - zapytała z rozbawieniem w głosie, ale również z niecierpliwością, gdyż chciała się dowiedzieć wszystkiego o tej sprawie.
- Yhym - potwierdziła z szerokim uśmiechem Jessica, przesiadając się na kanapie w ten sposób, żeby siedzieć naprzeciw siostry ze skrzyżowanymi nogami.
- Na co jeszcze czekasz? Opowiadaj! - roześmiała się Sooyoung, przyjmując taką samą pozycję jak jej bliźniaczka.
- Nie oczekuj zbyt wiele od tej historii. Widziałam go tylko raz i w dodatku wpadłam na niego, więc pewnie uznał mnie za jakąś wariatkę - stwierdziła blondynka z cichym westchnięciem.
- Jak wyglądał? - zapytała zaciekawiona Soo, wpatrując się w siostrę ze zniecierpliwieniem.
- Wyglądał... zwyczajnie... - odpowiedziała Jessica, na co bliźniaczka zmierzyła ją niezadowolonym spojrzeniem.
- Mam przez to rozumieć, że był bardzo przystojny? - rzuciła Sooyoung domyślnie, na co jasnowłosa roześmiała się cicho i przyznała jej rację, kiwając głową.
- Bardzo, bardzo, bardzo przystojny - dopowiedziała Jess, przytulając się do poduszki.
- Wooo... Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że ty powiesz coś takiego - uznała ze śmiechem młodsza. - Poza tym myślałam, że ty i Chanyeol jesteście parą - dodała, na co Jessie jedynie westchnęła, bo według niej dziewczyna właśnie popsuła całą atmosferę.
- To źle myślałaś - odrzekła już bez wcześniejszego entuzjazmu w głosie.
- Hej, co się stało? Pokłóciliście się? - Długowłosa przyglądała się uważnie siostrze, nie rozumiejąc nagłej zmiany jej humoru - zawsze cieszyła się na samą wzmiankę o jej najlepszym przyjacielu.
- Nie - zaprzeczyła szybko Jessie,
- To co się stało? Powiedział ci, że jest w tobie zakochany? - zapytała Soo, śmiejąc się cicho, ale widząc reakcję siostry, spoważniała. - Serio?
- Yhym - mruknęła blondynka niemrawo.
- Od zawsze wiedziałam, że będziecie parą! - Pisk jej bliźniaczki był wręcz ogłuszający. 
- Nie będziemy parą - stwierdziła dobitnie Jessica.
- Hej, daj mu w końcu szansę. Od podstawówki wyraźnie widać, że mu się podobasz, a ty go ignorujesz - powiedziała długowłosa, na co Jessie jedynie pokręciła przecząco głową. - Czyli zobaczyłaś jakiegoś chłopaka raz i się w nim zakochałaś, a Chanyeola znasz od tak dawna i nic?
- Romeo i Julia zakochali się od pierwszego wejrzenia - wypomniała jej siostra, nadal tuląc się do poduszki.
- I popełnili samobójstwa po jakichś trzech dniach - przypomniała jej Sooyoung, wstając z kanapy. - Pójdę zrobić herbatę.
- Możesz zrobić też mi, jak już idziesz - stwierdziła Jessica, rozsiadając się wygodniej na kanapie.
- Jess... - zaczęła szatynka, kiedy wróciła do salonu z dwoma kubkami parującej herbaty. - Jest taki chłopak... - dodała po chwili, na co bliźniaczka wyszczerzyła do niej zęby w uśmiechu i czekała na więcej informacji o młodzieńcu.


Dźwięk dzwonka do drzwi sprawił, że Jessica natychmiast poderwała się z kanapy, żeby sprawdzić kto to taki. Spodziewała się dostawcy pizzy, ewentualnie swojej przyjaciółki, która miała przyjść do niej, żeby pooglądać jakiś film, ale szczerze mówiąc, to jednak bardziej liczyła na dostawcę. 
Jak ogromne było jej zdumienie, kiedy przez lustro weneckie w drzwiach zobaczyła elegancko ubranego bruneta, na którego wpadła około trzech tygodni temu.
- Jess, nie otwieraj! - powiedziała spanikowanym głosem Sooyoung, poprawiając sobie włosy i wygładzając sukienkę, żeby wyglądać jak najlepiej.
- Ten chłopak, z którym dzisiaj miałaś pójść na kolację... To on? - zapytała Jess, patrząc na bliźniaczkę z bezbrzeżnym zdumieniem wyraźnie wypisanym na twarzy.
- Tak. Przystojny, prawda? - zaśmiała się cicho szatynka, zakładając kupione specjalnie na tę okazję buty na wysokim obcasie. - Jak wyglądam? - zapytała, obracając się dookoła, żeby poznać opinię siostry.
- Ładnie, ale... - zaczęła blondynka, jednak nie zdążyła dokończyć, gdyż Soo po przejrzeniu się ostatni raz w lustrze, otworzyła drzwi i przywitała bruneta ciepłym uśmiechem.
- Och, nie wiedziałem, że masz siostrę bliźniaczkę - zdziwił się chłopak, lustrując Jessicę z miłym uśmiechem na twarzy. - Byun Baekhyun - przedstawił się, zerkając pobieżnie na drogi zegarek zdobiąc jego przegub.
Byun Baekhyun...
- Jung Jessica - wydukała w końcu oszołomiona jasnowłosa, kiedy Sooyoung spojrzała na nią wyczekująco, ponaglając, by również się przywitała.
- Myślę, że musimy już się zbierać - uznał brunet, po czym razem z siostrą Jess opuścił mieszkanie dziewczyn.

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon 😊

2 komentarze:

  1. Też bardzo lubilam kiedyś kpop :) Fajne opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 😉
      Kpop ma w sobie to, że okropnie wciąga XD Zanim się obejrzysz, już zaczynasz szukać czegoś więcej, a później kończysz jako fan koreańskich zespołów :')

      Usuń