poniedziałek, 4 września 2017

HM #16 [1/2] Poezja Stawu Łokciowego

   Czesiu! xD
Sangrim: Wow, od razu po gifie przypomina się to fajne MV xD Mam się streszczać, bo tak mi Tae kazała, więc miłego czytania! :'))) Haha, ile ona tu przecinków i kropek poprawiła xD
Taeyeon: Równy rok temu o godzinie 18:00 *no czyli równy rok :''')* miało miejsce opublikowanie pierwszego rozdziału HM :') Mam nadzieję, że wyrobimy się ze skończeniem tego opowiadania przed drugą rocznicą XDDD Happy first birthday, Hug Me 🐇Piszę tę adnotację na ostatnią chwilę, bo byłam do 17:30 poza domem i teraz ogarnęłam, że przecież o 18 jest ta wiekopomna chwila XDDD Więc dziękujemy wszystkim czytelnikom HM, którzy dotrwali do tego rozdziału i tym, którzy dopiero mają zamiar zabrać się za czytanie go ;)
Miłego czytania


HM #16 [1/2] | Poezja Stawu Łokciowego | 8.459 słów

     Półprzytomna Taeyeon właśnie się wybudzała. Była konkretnie w stanie pomiędzy pełną świadomością, a jeszcze snem. Polegując w swoim całkiem miękkim łóżku, spokojnie analizowała kolejne dni, które minęły od początku roku szkolnego. Mimo że w połowie wciąż jeszcze spała, uśmiechnęła się lekko na myśl o tym, jak wiele zmieniło się w jej życiu. Nigdy nie brakowało jej radości, ale teraz jakoś świat zyskał więcej kolorów, a znajome zapachy inaczej pachniały. To niesamowite, ile mogło zmienić się na przestrzeni dwóch tygodni. Rozmyślała nad tym, czy może ona... Z resztą nie ważne co, chyba zaraz przegnała tę myśl. Zamyślona z prawego boku obróciła się na plecy. Raczej nie przepadała za akurat tą pozycją do wypoczywania, ale jakoś teraz jej to nie przeszkadzało. Wypatrzyła się w idealnie biały sufit, na którym była jedynie jedna, mała, czerwona plamka pozostawiona po którymś z poprzednich wynajmujących ten domek. Czy to jest guma do żucia?
- Hej! Pssst! Tae!
     Wtem coś szepnęło za oknem, zaraz potem pukając w szybę. Zaskoczona dziewczyna szerzej otworzyła oczy i wsłuchała się w otoczenie. Coś na zewnątrz zdawało się szamotać zaraz przy ścianie budynku.
- Błagam, obudź się! Zaraz chyba spadnę!
     Demon gwałtownie zerwał się z łóżka, w ułamku sekundy stając na podłodze obok łóżka i wyglądając w stronę okna, od którego dochodził głos. A za nim na parapecie siedział... Sehun. Sehun we własnej osobie.
- Cześć. - Pomachał do niej nieśmiało, tracąc równowagę i prawie upadając na dół, gdyby nie framuga uchylonego okna, której się w ostatniej chwili chwycił.
     Titi natychmiastowo podbiegła do okna, które na szczęście dla chłopaka otwierało się do środka pomieszczenia.
- Co ty wyprawiasz?! - zapytała go zdezorientowana, pomagając wczołgać się do środka.
- Przybywam po moją Księżniczkę zamkniętą w wieży - odpowiedział, zadziornie się uśmiechając i "bipając" wspomnianą Księżniczkę w nos, na co ta zaśmiała się - Potwór i Baek śpią?
- Chyba. - Zamknąwszy okno, Demon postanowił w dalszej rozmowie dbać o cichy ton głosu. - Nie słyszałam niczego.
- Masz jakiś nadludzki słuch czy osobny typ echolokacji, że tak twierdzisz? - Wesoło dopytywał Hun, poprawiając sobie w międzyczasie zmierzwione przez wiatr włosy.
- Mam coś innego - odrzekła szczerze rozbawiona dziewczyna, palcem wskazując na wielki obiekt, znajdujący się obecnie zaraz za nią. - Nazywa się to "cienkimi ścianami" przez które wszystko słychać.
- To może bym cię stąd wyrwał i poszlibyśmy się przejść? - zaproponowała z uśmiechem Yehetete, wyczekująco patrząc na towarzyszkę.
- Tak wcześnie rano? - zdziwiła się, spoglądając na wiszący na ścianie zegar oznajmujący, iż jest dopiero niepełna szósta godzina.
- I tak już nie śpisz. - Wzruszył ramionami, robiąc niewinną minę.
- Bo mnie obudziłeś - wypomniała mu, podchodząc do swojej walizki i siadając po turecku przy niej.
- Ja wiem, że nie do końca spałaś - dodał od siebie Hun, unosząc brew i wyjmując sobie z kieszeni miętowego cukierka. Wyciągnął też wymownie opakowanie w stronę Tae, by zapytać czy też chce, ale ta chwilowo odmówiła.
- Długo się wspinałeś? - zaczęła inny temat, opierając podbródek o rękę.
- Tajemnica służbowa - odrzekł, ruszając w stronę drzwi i chwytając już za klamkę. - Idziesz?
- Muszę się ubrać - powiedziała, spoglądając najpierw na walizkę, a potem na stojącego nieopodal Sehuna.
- Ach, no tak - uświadomił sobie nagle, że Tae wciąż jest w piżamie. Ostrożnie otwierając drzwi, rzucił jeszcze po cichu: - To ja może poczekam w kuchni. Nie bierz niczego, mam to, czego nam trzeba.
     Po chwili przy bawiącym się kredensem Sehunem zjawiła się Taeyeon. Zadowolony chłopak puścił dziewczynę przodem, aby ta otworzyła drzwi. Kilka sekund później byli już na zewnątrz, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi, co można było uznać za sukces.
- Tylko jak ja im zostawię klucz? - zastanawiał się Demon, zakładając ręce na biodra i z frasobliwą miną lustrując zamykane przez nią drzwi.
- Normalnie, na stole gdzieś - podpowiedział jej Sir Sehun I Oh, opierając rękę o jej ramię.
- Ale muszę zamknąć drzwi - mówiła dalej, przekręcając w zamku klucz.
- Zostaw je otwarte, przecież są w środku chłopaki - zaproponował Hun, wzruszając ramionami. Uważał, że sama obecność przynajmniej Baekhyuna to wystarczająca protekcja. A jak ma jeszcze V do towarzystwa...
- Ale gdy oni będą spać, ktoś może wejść i coś zabrać. - Dziewczyna spojrzała na niego, trzymając już w dłoni klucz.
- Oj przestań, kto by was chciał okradać? - uspokajał ją chłopak, prawie już ciągnąc ją za rękę w stronę plaży.
     Ta pokręciła z uśmiechem głową, lecz rękę subtelnie wyrwała. Przez uchylone okno w kuchni wrzuciła klucz, który zgodnie z jej obliczeniami opadł cicho na leżącą pod oknem ścierkę kuchenną. Teraz mogła już spokojnie iść.
- I jaki masz plan? - zagadała czekającą Yehetete Taeyeon, przyłączając się do niego.
- Najpierw może pójdziemy coś zjeść - zaproponował wyciągając zza siebie zamykany koszyczek jasnego koloru, którym zachęcająco potrząsnął z szarmanckim uśmiechem.
     Jego as w rękawie podziałał na miło zaskoczoną dziewczynę. Hun podał jej ramię, by ta mogła go za nie chwycić, a następnie elegancko z nim odejść. Ale w trakcie wykonywania tej czynności oboje w końcu nie wytrzymali ze śmiechu i po prostu poszli razem w wyznaczonym przez Sehuna kierunku.
     Wybrali małe piaszczyste wzgórze na miejsce swojego posiedzenia. Stąd był wprost doskonały widok na całą okolicę oraz znajdujące się przed nimi spokojne morze. Jeszcze różowo-pomarańczowe niebo dodawało całej okolicy dodatkowego uroku, a odświeżająca bryza morska słabiutko odbijała się mikroskopijnymi kropelkami od twarzy przyjaciół. To było najlepsze miejsce, w którym mogli rozłożyć koc.
- A gdybym nie wyszła z tobą, to co byś z tym zrobił? - spytała Tae, przysiadając się do wypakowującego kanapki z koszyka Sehuna, który już wcześniej zajął miejsce po lewej stronie, podczas gdy ona stała i podziwiała otaczającą ją scenerię.
- Musiałbym zjeść to wszystko samemu - odrzekł, udając, że robi najsmutniejszą minkę świata.
- A JongRim? - Dziewczyna spojrzała na niego z uniesioną brwią. Nie musiała niczego więcej dopowiadać, oboje doskonale wiedzieli, że te Potworki zjadłyby wszystko, wraz z samym koszykiem.
- Nie będę ich dokarmiał - zachichotał Sehun (co wydawało się jak na niego dziwne), opierając się lepiej na łokciach i spoglądając w dal. - Za dużo starań włożyłem w ich przygotowanie!
- To jakieś nadludzkie kanapki? - zadała mu pytanie Yeon, obserwując z jakim smakiem jej przyjaciel patrzy na znajdujące się w koszyku śniadanko.
- Przekonaj się sama - zachęcił ją, podsuwając bliżej niej koszyk.
     Przekonana wyjęła jedną kanapkę z wnętrza i wzięła gryz. Sekundę po niej do koszyka sięgnął też chłopak, wybierając sobie też jedną.
- Przyznaj się. - Gdy Tae skończyła przeżuwać ten gryz perfekcyjnej kanapki, z niedowierzaniem spojrzała na jej twórcę. Była genialna w smaku! - Co tam wsypałeś?
- Narkotyki - rzucił z podejrzanym uśmieszkiem, lecz obserwując u towarzyszki nieogarniający wyraz twarzy, zaraz dodał: - Żartowałem.
     W odpowiedzi na to, Demon szturchnął go po ramieniu, podśmiechując się. W przyjemnej ciszy spożyli swoje śniadanie.
- Mam takie małe pytanie do Ciebie - odezwała się po kilku minutach Tae, nie odrywając wzroku od przelatujących w oddali białych mew, robiących niemałego hałasu nawet z tak dużej odległości.
- Kolejna tura "dziesięciu pytań"? - zapytał z nadzieją, przypominając sobie o tym, jak to fajnie było ostatnio razem, gdy zadawali sobie pytania.
- Dobra, ale może później - zgodziła się na ten pomysł, ale nie do końca to miała na myśli. - Chciałam zapytać o coś innego.
- No to słucham. - Hun poprawił się, by być na mniej więcej tym samym poziomie co Jej Tae.
- Po co mnie tu wziąłeś? - Demon spojrzał mu prosto w oczy, zadając pytanie z poważną miną.
     Sehun nie wytrzymał i musiał na chwilę spuścić wzrok. Z jego twarzy zniknął ten szczery uśmiech, a na jego miejsce wstąpił wyjątkowo zamyślony wyraz twarzy.
- Bo wiesz, mam ci coś do powiedzenia - zaczął, widocznie zbierając w sobie odwagę. - I czuję, że to nie powinno czekać.
     Jego towarzyszka skupiła się. Z cierpliwością wyczekiwała kolejnych słów Sehuna, ponieważ sprawa wyglądała tak, jakby to nie były jego ostatnie słowa.
- Poranek to początek dnia, czyż nie? - spytał nieśmiało, podnosząc wzrok z nikłym uśmiechem. Po chwili przerwy kontynuował swoją wypowiedź. - Dlatego chciałbym, by też symbolizował coś więcej. Przepraszam, po prostu nie umiem dobrze wszystkiego w sobie zebrać, mądrze i złożenie ułożyć...
- Więc mów jak najprościej - poradziła mu Tae, patrząc wyczekująco na chłopaka.
- Jak najprościej... - powtórzył sobie, łapiąc głęboki wdech z zamkniętymi oczami. Zaraz potem gwałtownie je otworzył, wpadając na nowy, genialny pomysł. - A muszę mówić?
    Zainteresowany Demon z opóźnieniem pokiwał głową, przetwarzając w swojej głowie wszystko od nowa. Zadowolony Hun wstał szybko i znalazł sobie krótki patyczek, którym zaczął coś rysować po piasku.
- Jesteś w stanie to przeczytać? - zwrócił się nagle do obserwującej każdy jego ruch dziewczyny, nieśmiało uśmiechając się.
- "Ładne masz łokcie"? - przeczytała Tae, która na bieżąco śledziła etapy powstawania napisu w piasku.
- Hehe - odpowiedział szczęśliwy, przysuwając się bliżej.
A po co możemy zgadnąć wszyscy ;')
      Chłopak uśmiechając się niewinnie zmniejszał dystans między twarzą swoją, a jej. W końcu dzieliło ich kilka milimetrów. Ich wargi zaczęły się nieśmiało stykać. Początkowo błądziły, nie mogąc do końca się odnaleźć, lecz w niedługim czasie odnalazły się w swojej roli. I chyba spodobało im się to...
(Rim Wam podpowie, o co chodzi w całym tym wywodzie - *cmok cmok*)
Nadszedł ten moment, kiedy oboje odsunęli się od siebie, patrząc wciąż w oczy. Panowała cisza, której żadne z nich nie odważyło się przez kilka sekund przerwać.
- Tooooo... Może... - jąkał się Sehun, który jako pierwszy przełamał się i postanowił ponownie nawiązać rozmowę. - Może wejdziemy w coś takiego, co się nazywa związkiem?
- Ja nie wierzę... - szepnęła do siebie Tae, cichutko chichocząc i opierając swoje czoło o ramię siedzącego obok Huna.
- No to uwierz! - mówił do niej wesoło, głaszcząc po policzku drugą ręką. - Taka propozycja może się już nie powtórzyć! No dobra, będę tak w kółko pytał, dopóki nie dostanę "Tak".
- Dobra, dobra... - wykrztusił z siebie widocznie uszczęśliwiony Demon, nieznacznie potrząsając zajmowanym ramieniem Pana Niespodzianki.
- Rozumiem, że się zgodziłaś? - dopytał dla pewności, lecz w odpowiedzi dostał jedynie kolejny ledwo słyszalny chichot, po którym musiał się dalej domyślać. Chociaż odczytał go mimo to poprawnie jako zgodę.
Dumny z siebie i spokojny, że w końcu wyrzucił to z siebie, a przy tym nie został odrzucony. Chciał ją jeszcze mocno przytulić, ale przypomniał sobie o małym szkopule - Tae tego nie lubi. Ech, musiał sobie to odpuścić.
- Dostałeś całkiem nagle tego kopa motywacji - przemówił Demon, wzdychając. - Wszystko na spontanie?
- Trzymałem to w sobie bardzo długo - wyznał jej Sehun, odsuwając na bok koszyk, by ten im nie przeszkadzał w niczym. Uprzednio jednak wyjął z niej dwie puszki Coca Coli - Miałem okazję wszystko zaplanować.
- I powiem ci, że wyszło całkiem dobrze - pochwaliła go Taeyeon, zagarniając już jedną puszkę dla siebie.
A usłyszawszy to, Hun zaśmiał się pod nosem.
- Opowiesz mi coś o tym całym Moonbinie? - odważył się na kolejne pytanie, na które reakcją było przewrócenie oczami przez zapytaną. Ale finalnie prośbę spełniła, a ich kolejne rozmowy plątały się po przeróżnych tematach.


- Kaaaaai!!! - wydarła się zdepresowana Sangrim, która smutno zaglądała we wnętrze pewnej przechowywalni na jedzenie, ciężko wzdychając - Niczego nie ma w lodówce...
- A więc tak zginiemy... - rzekł smutno Jongin, podchodząc do dziewczyny i lodówki z poważnym wyrazem twarzy - Zamknięci w wypożyczonym domku, bez jedzenia... - Powoli wydobywając z siebie te słowa, oparł się o omawiany sprzęt AGD. - Może to czas, by spisać już testament?
- Albo skombinować coś - rzuciła od siebie Rim, która w poszukiwaniu czegokolwiek jadalnego, prawie w połowie wlazła do lodówki.
- Mmmm... - mruknął wprawiony w stan zastanowienia Kai, schylając się na dolną półkę pewny, że coś dostrzegł. I tak było. - Mamy tu jogurt - odezwał się po chwili, sięgając po niego i pokazując zdobycz Aniołkowi. - Wystarczy na nas dwoje?
- Spróbujemy. - Wzruszyła ramionami Rim, z przekonaniem patrząc na truskawkowy jogurt w całkiem sporym kubeczku.
Chcąc się mocno zastanowić, czy plan taki może wypalić, niczym filozof wzniosła głowę ku górze. A wtedy ujrzała na najwyższej półce interesujące pudełko z delikatnie różowym wypełnieniem. Szeroko otworzyła oczy i zaraz sięgnęła po swój cel.
- O! - Aniołek pokazał chłopakowi wypatrzone pudełko, chwilę później otwierając je i zastając w środku atrakcyjny towar. - Znalazłam kilka plasterków szynki!
- To może są tu też bułki? Albo chleb? - Kiwając głową, Jongin zawrócił w stronę chlebaka i szybkim ruchem otworzył go. - Są bułki!!!
- No to mamy już na pewno po jednej bułce i połowie jogurtu - podsumowała Rim, zamykając pocieszona lodówkę i podchodząc do obczajającego chlebak Kaia. - Może przeżyjemy!
- Jesteśmy uratowani!!! - krzyknął z euforią Pan Kaj, zaczynając wraz z Mir.exe (haha, kto jeszcze nie obczaił to będzie płakał xD) skakać w kółko.
Góra i dół, góra i dół - tak latały ich jeszcze nieuczesane włosy. Z resztą, nie zdążyli się nawet przebrać z piżam! Czego my w ogóle oczekujemy trochę po dziewiątej rano?
- A drzwi to na pewno są zamknięte? - zwątpiła po pewnym czasie Sangrim (o taaaa...), wymownie zerkając w stronę drzwi chatynki.
- Lol, przecież ten Yehet jeden by nie wyszedł, narażając swoich przyjaciół na niebezpieczeństwo - tłumaczył pewny siebie Kajtek, bardzo wierząc w Szlachetne Serce swojego najlepszego ziomka z dzieciństwa.
- Czyli ten klucz jest od czego? - Dziewczyna wskazała palcem na wiszące na haczyku koło drzwi klucze, do których przyczepiony był breloczek z AKURAT ICH numerem domku. Dziwny przypadek.
Jongin rzucił okiem na wskazany przedmiot. Zebrał w sobie wszystkie myśli, przeanalizował fakty i odświeżył wspomnienia.
- Chyba właśnie nas wystawił - rzucił, zakłopotanie drapiąc się po szyi. Trochę się przeliczył, ale co tam. Żyje się dalej.
- Nie ważne, bierz jedzenie i wyjdźmy na zewnątrz. Rim machnęła na to ręką, niezrażona, zaczynając pić wodę z butelki, którą zostawiła na stole nieopodal.
- Co jeżeli ja chcę zjeść w domku? - wykłócał się celowo Kai, tak naprawdę mając wyjechane na to gdzie i co zje. Ale by trochę podokuczać Aniołkowi, ciągnął wypowiedź dalej. - Na zewnątrz to ja jadam jedynie w soboty w naszym ogródku i to tylko wtedy, gdy mam czas.
- DŻIZYZ KRAJST, NIE PROSIŁAM CIĘ O TWOJĄ AUTOBIOGRAFIĘ!!! - odkrzyknęła niby na poważnie, lecz na końcu zdradziła się w swoich intencjach poprzez śmiech, którego powstrzymać nie mogła.
A Jongin to wyłapał, strzałkując w jej kierunku. Zabrakło tu jedynie okrzyku "Boo-yaa!", ale to mało istotny szczegół. ZNJZOWPL obrócił się przodem do deski do krojenia.
- Jeszcze nawet nie przekroiłem bułek - rzucił, dopiero teraz otwierając chlebak i wyciągając z niego pozostałe pieczywo.
- Pomóc ci? - zaproponowała Rim, momentalnie przemieszczając się w kierunku deski, chlebaka, chłopaka i bloku na noża jednocześnie.
- Nie, nie tutaj. - Kaju odsunął ją na swój drugi bok, bliżej lodówki, co by było swoistym gestem przegonienia w innym kierunku. - Ty won od noża, bo się na pewno potniesz. Wyłóż tutaj może wszystko, co mamy.
- A mamy coś poza światełkiem w lodówce? - Posłuszna dziewczynka otworzyła drzwiczki sprzętu, z przymrużonym jednym okiem jeszcze raz lustrując jego zawartość.
- Albo stój! - Nagle ją powstrzymał ZNJZOWPL (Taaaaak, ta nazwa będzie się ciągnąć do końca istnienia ziemi B))) ), zamykając wspomnianą wyżej lodówkę zaraz przed jej nosem. - Co jeżeli później zgłodniejemy?
- To chyba coś kupimy, nie? - Aniołek dziwnie popatrzył na stojącego obok Pana Kaja.
- Możemy, ale ja mam lepszy plan. - Uśmiechnął się, zadzierając głowę do góry z myślą "Jestem Geniuszem".
- Głodówka zdrowotna? - zapytała Sangrim, nie domyślając się, o co może chodzić.
- Nie. - Wesoło zaprzeczył, a następnie udając Demona, pstryknął ją w czoło i kolejno wyjaśnił istotę swojego pomysłu. - Pójdziemy się nażreć u Iwony.
- Ty to masz łeb! - poparła go Partnerka w Przestępstwie, jak byśmy mogli teraz nazwać Rim, kiwając głową na znak, iż zrozumiała wszystko i jak najbardziej jest za. - Na co czekamy?
- Lol, nie wiem! - wzruszył ramionami Pomysłodawca, błyskawicznie jak rakieta podbiegając do drzwi.
Wyszli oboje, podskakując w drodze do Baekhyuna i Spółki jak zające. Spokojnie, oni już pamiętali o drzwiach.
- Nie śpią? - W połowie jaaakże długiej drogi Rim wpadła w wątpliwości, ze względu na to, że nikt wewnątrz się nie darł.
- W środku widziałem, jak się kręci jakaś ruda głowa, to zgaduję, że nie śpią - powiedział Kajsa, energicznie pukając w drzwi.
No i otworzyła im Rusałka, podejrzliwie patrząc na swoich szeroko uśmiechniętych przyjaciół.
- Cześć - przywitał się Kai, robiąc krok w przód. - Daj coś zjeść!
- Idź u siebie jeść - odpowiedział mu Kosmita, najwyraźniej wcześnie obudzony, bo trochę bez humoru. - Co ja? Restauracja?
Mimo takiej odzywki, do domku ich wpuścił. Zdeterminowany Jongin postanowił poprowadzić negocjacje dalej, natomiast trochę speszona odpowiedzią Sangrim stanęła w jego cieniu, nie odzywając się słowem.
- Skończyło nam się, więc liczymy na pomoc przyjacielską w obliczu apokalipsy głodu - tłumaczył żywo Pan Kaj, zwracając się po części do podchodzącego do grupy Baeka.
- Zawsze pierwszeństwo mają panie. - Do rozmowy włączył się sam Baekhyun we własnej osobie, wyciągając za rękę nieśmiało stojącą sobie Rim, by kazać jej stanąć koło jego lodówki. - Nad tobą się zastanowię.
Rozdzielony JongRim uznał, że to pora zrobić dramatyczne miny. Wystawili do siebie ręce, udając, że już nie mogą ich złapać. Iwony jednak to nie ruszyło. Uśmiechnęła się jedynie przebiegle.
- Podzielę się z tobą! - konspiracyjnie szepnął Aniołek na odchodne, na co wyraz twarzy Baeka zmienił się momentalnie na taki, jakby miał teraz ochotę palnąć Tę Istotę za to, że zniweczyła jego plany na okrutne droczenie się z Kaiem.
     Dumny Kaju puścił oczko Partnerce w Przestępstwie i wystawił kciuka w górę, chcąc jakby krzyknąć "That's my Girl!" (Od razu kojarzy się z piosenką Fifth Harmony, prawda?). Widząc, co tu się dzieje, Baekhyun chciał jakoś zareagować, więc otworzył już usta, by wyrzec coś wartościowego, ale w tym samym momencie otworzyły się drzwi wejściowe, odwracając jego uwagę od Pracujących Złodziei Jedzenia. Wyraźnie słyszalne były bardzo głośne i przy tym znajome śmiechy.
- A co wy tu robicie? - spytał mocno zaskoczony Hun, widząc przed sobą tę scenę rodzajową z JongRimem w roli głównej, a raczej "z JongRimem na pierwszym planie".
- O, patrzcie. - Na widok swojego pcyjacjela Kajtek uniósł w górę brew, obierając sobie teraz za cel wzbudzenie w nim dla beki wyrzutów sumienia na stosunkowo błahy powód. - Sehun się znalazł. Sam tak pięknie wyczyściłeś lodówkę?
- Gdzie byliście? - Przeszedł do konkretów Taehyung, niezadowolony mierząc wzrokiem najmniej lubianego przez niego człowieka na świecie, który egzystował stanowczo za blisko Taeyeon. Trudno mu było ukryć ten pretensjonalny ton głosu, ale też tym się za bardzo nie przejmował. Siedział na pozór spokojnie na fotelu, wyczekując odpowiedzi.
- Na spacerze - odpowiedziała Tae, obdarzając wszystkich wokół szerokim i szczerym uśmiechem. - Rankiem jest takie rześkie powietrze, więc postanowiliśmy wyjść na chwilę.
- Taaaa... - wzdychnął cichutko Kosmita, odwracając wzrok. Nie patrząc już na nich, mruknął. - Ale mogliście poczekać na nas...
- Nie chcieliśmy was budzić - tłumaczył się Sehun, który niejedyny usłyszał to pełne żalu dopowiedzenie Aliena.
- Dobra, dobra, przystojniaku. - W rozmowę wszedł im Jongin, zakładając ręce na biodra i spoglądając na Yehetete. - Gadaj, gdzie moje żarcie.
- Chcesz? - Brat Sehun z zakonu Bractwa SeKai wyjął zza pleców znany nam koszyk, wystawiając go bliżej nowemu rozmówcy. - Zostało nam jeszcze trochę.
- I tutaj trzymasz nasze jedzenie? - dopytał, w kolejności przejmując koszyk, zaglądając do środka i obserwując trzy kanapki o bogatym wnętrzu.
- Trzymałem - zaśmiał się Sehun, posyłając Demonowi rozbawione spojrzenie. Tylko oni wiedzieli, jak te wszystkie dobroci zniknęły. - Ale jak już mówiłem, zostało "trochę" i to dosłownie.
- Podzielimy się - mówił do siebie Kajtek, przechodząc przez granicę Republiki Lodówki, którą wyznaczał Baekhyun - Trzema kanapkami...
- Mamy rozumieć, że już nie jecie? - Dla pewności Iwona zadała pytanie.
- Tak, jesteśmy już najedzeni - potwierdziła Tae, zajmując miejsce z Hunem na kanapie.
W międzyczasie Sangrim poruszyła się niespokojnie. Jej wyciszony telefon zaczął dzwonić, przez co musiała szybko wyjść, posyłając wszystkim dookoła jedynie przepraszające spojrzenie.
A V nie zwracał dotychczas na nic uwagi, dopóki naprzeciw niego nie przysiadł Sehun z Taeyeon. Nie mogąc znieść sekundy przy tym pierwszym, Kosmita wstał i stanął w kuchni, opierając się o blat.
- Ok. - Kajsa-sa zaprezentował idealny obrót o 180 stopni i począł buszować po szafkach z naczyniami, aby pokazać jak umie czarować w kuchni. - Baek, daj mi swoje gary. Zaraz ci coś takiego zrobię, że będziesz potem tylko mlaskał ze smaku.
- Już nie chwal się tak - wzdychnęła Iwcia, otwierając szufladę zupełnie na uboczu. - Będę dla ciebie naprawdę surowym krytykiem kulinarnym.
     Z odmętów szuflady Eevee wyciągnęła patelnię, którą w dalszym ciągu wcisnął Master Chefowi. Ten znowu otrzymaną patelnię postawił na blacie i zajrzał do lodówki, chcąc znaleźć w niej coś, z czego powstanie jego wielkie dzieło. Ale jego ucho zarejestrowało niespodziewanie fragment rozmowy telefonicznej, którą odbywała na zewnątrz Rim. Zamarł na chwilę przy otwartych drzwiczkach, przysłuchując się.

Jeju! W końcu! Jak ja się cieszę, że w nareszcie jesteś! Tak długo to planowaliśmy...

- Nie podsłuchuj, bo ci tak zostanie - odezwał się nagle do niego Taehyung, domyślając się bardzo trafnie tego, co aktualnie robi jego przyjaciel.
- Zamknij się, bo cię tym trzepnę - pogroził mu trochę dla żartów, ale trochę też na poważnie Kai, biorąc do ręki znajdującą się blisko patelnię i unosząc ją w górę.
- Tylko słabi emocjonalnie ludzie uciekają się do przemocy! - pisnął V, dla swojego bezpieczeństwa zasłaniając głowę rękami i odbiegając nieco dalej, do zajętej rozmową z Tae i Hunem Iwony. Tylko przy nim mógł czuć się bezpieczny, bo w razie potrzeby Baek opierdzieliłby wszystko i wszystkich, gdyby tylko zagrażali życiu lub zdrowiu jego Brateła.
Wirująca Pięść zagłady zatrzymała się, analizując jego słowa. Z zamyślenia wyrwała go Rim, która właśnie przez przypadek (i przeciąg) trzasnęła drzwiami.
- Ups... - podsumowała samą siebie dziewczyna, bezradnie stojąc w "przedpokoju" i ze strachem czekając, aż ktoś ją ochrzani.
Dzisiaj jednak każdy był na to wyjątkowo obojętny.
- Nie przejmuj się - odezwał się ku jej zdziwieniu Kajsa, przywołując do siebie w celu zaprzęgnięcia do roboty. - Pomożesz mi zrobić śniadanie.
- Co będziemy jeść? - spytała, myjąc ręce przed możliwym kontaktem z artykułami spożywczymi.
- Zobaczysz - odrzekł krótko, następnie zwracając się przodem do ludu okupującego salon. - Ktoś jeszcze chętny do pomocy?
- Ja! - wyrwał się Taehyung, dotychczas niezauważony, bo kryjący się za lampą stojącą.
- A poza tobą?
- Ja!
- A jak ja nie chcę ciebie? - Jongin uśmiechnął się lekko, kręcąc głową z niedowierzaniem nad taką natychmiastową poprawą humoru Aliena.
- No to masz problem. - Wzruszył ramionami, stając na baczność obok Szeregowego Aniołka.
- Widział ktoś gdzieś moją patelnię? - zapytał Kajtek, rozglądając się dookoła.
- W ręce ją trzymasz - przypomniała mu Rim, wskazując palcem na zieloną patelnię, trzymaną w dłoni przez Kaia.
- Rzeczywiście. - Pokiwał głową, podchodząc do deski do krojenia i przystępując od razu do podziału zadań. - V, wyjmij coś ciekawego z lodówki. A ty rozgrzej patelnię.
Po tych słowach wcisnął dziewczynie naczynie w ręce tak, jak to zrobił wcześniej Baekhyun. Ale Rim się nie spodziewała, to też musiało się to skończyć tak, jak zawsze się kończyło. Nieco ciężka patelnia spadła Generałowi K na nogę, boleśnie nabijając mu guza.
- Dziękuję - syknął, zamykając oczy i powoli schylając się, aby usiąść na podłodze i rozmasować obolałą stopę.
- O matko! Przepraszam! - Mały Zabójca [Stóp] szybko też zszedł do parteru, by pomóc jakoś swojemu Generałowi.
- Mmmm... - W tle usłyszano nieporuszonego sytuacją Taehyunga, który był w trakcie wykonywania wydanego mu polecenia. - Ugotujesz coś z topionego sera i ketchupu?
     Pozostała trójka niebiorących udziału w życiu kuchennym ludzi, zlustrowała to wszystko z powątpiewaniem. Baek zaśmiał się, włączył jakąś żywą piosenkę z telefonu i przystąpił do działania wraz ze swoimi Asystentami - Demonem i Yehetete. Wesołą gromadką sześciu osób zaczęli wspólnie robić śniadanie, tańcząc i wykonując swoje czynności w rytm piosenki. Czasem z ust Iwonki wydobył się też śpiew, któremu cała reszta wtórowała czasem trochę lepiej, trochę gorzej jak na swoje możliwości.

     Po śniadaniu Załoga J spakowała jakieś mniej potrzebne rzeczy. Te wszystkie ładowarki z szafek, porozrzucane skarpetki, szczoteczki do zębów, resztki zabranych na drogę przekąsek, nagrabione zabawki, cieplejsze ubrania zabrane tak na wypadek oraz wiele innych gratów. Kiedy już skończyli to pobieżne pakowanie się, zdecydowali, że dlaczego by nie wyjść jeszcze na chwilkę na plażę? Upakowali jakieś kremy, kilka ręczników oraz trochę funduszy do jednej torby i z nią udali się na leżaki. Honory, czyli transport towarów, czynił Baek, wraz z Kajtkiem prowadząc grupę na swoje miejsca. Zaraz za nimi człapał V z zieloną bańkopiłką, ponieważ uparł się na to, by ją ze sobą wziąć. Gdzieś obok Rim nagrywała relację do swojego "Dysku Wspomnień", a na samych tyłach szli oni - Tae i Hun. Rozmawiali sobie beztrosko o dosłownie wszystkim i niczym.
- Taeeee? - Kiedy ta wesoła grupka ludzi dotarła na miejsce swojego wypoczynku, do wspomnianej dziewczyny podbił od boku Jego Tae, wystawiając w jej stronę rękę z nowym zegarkiem. - Pomożesz mi to odczepić?
     Dobrze pamiętał, jak się skończyła jego ostatnia próba odpięcia samodzielnie urządzenia tego typu. Dzień po zakupie nowiuteńkiego zegarka, gdy chciał go na chwilę zdjąć, aby pokazać swój nowy nabytek D.O, spadł mu niefortunnie przez kratki w ulicy, prowadzące do kanałów. Rozpaczał po nim z pół tygodnia, aż w końcu dostał na pocieszenie od przyjaciela fajną czapkę z daszkiem. Jednak i tą o mały włos nie stracił, ponieważ w niesamowicie wietrzny dzień podmuch zwiał mu ją do tyłu, wpadając jakiemuś dziecku w ręce. Miał naprawdę wielki kłopot, by odebrać małemu czapkę tak, żeby nie złamać mu ręki ani nie sprawić, aby zaczęło się drzeć na całe miasto. No i uprzednio musiał je też złapać na tyle subtelnie, by nie wyszedł na porywacza lub podejrzanego typka. Mając w pamięci to wszystko, postanowił poprosić o pomoc swojego crusha, jak by można było powiedzieć. Szczególnie, że miał problem z zapięciem, które wyjątkowo nie miało zamiaru puścić.
- Ze wszystkimi problemami zawsze do mnie... - westchnęła Taeyeon, magicznym ruchem rozpinając zegarek za pierwszym razem. Między innymi za to podziwiał ją Kosmita - z wszystkim da sobie rady! - Stówa się należy.
- O, to malusio - zachichotał Alien, zdejmując z nadgarstka srebrny zegarek oraz przypadkowo przy użyciu jego tarczy, rażąc po oczach przechodzącego obok turystę.
- Liczę w Euro - dodała Tae, wystawiając wymownie rękę i unosząc w górę prawą brew. Wtedy V uświadomił sobie, że Demon ma bardzo ładne i zdrowe paznokcie.
- Mogę zapłacić zbliżeniowo? - zapytał, przysuwając się do dziewczyny i trącając ją łokciem z miną w typie trollface, jednak w bardziej Taehyungowym wydaniu.
- Nie - odrzekł za nią Sehun, nie zabarwiając swoją wypowiedz żadnym typem emocji. Po prostu tak sobie rzucił, spokojnie siadając na leżaku Kaia z butelką kremu przeciwsłonecznego i okularami na nosie.
- Nie ciebie pytałem. - Kosmita zmarszczył swoje godne podziwu brwi, lustrując go podobnym spojrzeniem. A raczej jego brakiem, bo zaznaczyć tu trzeba, że Taehyung nie patrzył na niego, lecz na swoją dotychczasową rozmówczynię.
- Ale ja odpowiedziałem, frędzlu - odgryzł mu się, kończąc wypowiedź parsknięciem śmiechu. Nic więcej nie dodawał, ponieważ Baek poprosił go o pomoc w posmarowaniu pleców kremem. Trzeba sobie w końcu pomagać.
- E, Taehyung. - Nagle przy stojących dwóch Tae, zjawił się jeden Kai, mając propozycję nie do odrzucenia dla jednego z tych Tae. Wyciągnął rękę, wskazując na pamiętną zjeżdżalnię i zadał pytanie. - Ścigasz się?
- Znowu mam wygrać? - zapytał zaczepnie Alien, rozpoczynając rozmowę z Kajakiem. Demon odszedł na swój leżak. - Jaka nagroda za zwycięstwo?
- Jak ja wygram, to nie muszę ci kupować tej pizzy - wyjaśniał, rysując już linię startu i w międzyczasie spoglądając od boku na współzawodnika mini zawodów biegowych - Jak ty, to nie muszę ci kupować tej pizzy.
- Ty Szynko Parmeńska, na podstęp chciałeś Mistrza V wziąć, co? - Taehyung podszedł do niego, trącając przyjacielsko w ramię, z czego wyszła mała przepychanka. - Nie ma, pizzę kupujesz mi i tak, a jak ja wygram jeszcze teraz, to zabierasz mnie do kina.
- Na co niby? - zaciekawił się chłopak, dziwacznie lustrując wzrokiem Rusałkę. Nie przypominał sobie, by w kinie miało lecieć coś interesującego.
- Na komedię romantyczną - odparł, z podejrzliwym uśmieszkiem (no teraz to na pewno wyjdzie na podejrzanego typka) opierając się o plecy Kaia - Na którą ubierzesz najbardziej różowy podkoszulek,  jaki ci znajdę w sklepie.
- Sam się na nią weź, ja nie idę - sprzeciwił mu się przyjaciel.
Raz już pozwolił, by Taehyung wybierał film. Bardzo żałował. I co z tego, że to było kilka lat temu - co jeżeli on mówi teraz na serio.
- To zapłacisz mniej. - V wzruszył rękami, przemieniając swój wyraz twarzy w niewinną minkę. - Jednak nalegam.
- Ta, marz sobie - prychnął Jongin, który zajmował teraz miejsce do startu. W ślady za nim musiał pójść też Taehyung. - I tak nie wygrasz. Za moje zwycięstwo też mi kupujesz pizzę.
- No i stoi - zgodził się chłopak. W końcu, gdy obaj byli przygotowani do startu, odezwał się ponownie. - Na trzy...
- Trzy! - krzyknął Kajsa, rzucając się do biegu po życie i pizzę w kierunku definiowanym jako "przed siebie na złamanie karku".
- Kanciarz! - nazwał go pieszczotliwie oburzony Kosmita, na szczęście szybko również przystępując do sprintu. Kto jak kto, ale Jego Tae refleks i przyśpieszenie ma na wysokim poziomie.
- Miło mi, ja Kim Jongin. - Na taką zaczepkę Pan Kaj odpowiedział w wyjątkowo inteligentny sposób. Znajdował się już tak daleko na przodzie... Czy Alien go dogoni?
- Wie ktoś, po kij V przyniósł tu tę piłkę? - Głośno wyraził swoje myśli Sehun. Wcześniej siedział na przybytku Kaia, a teraz zapragnął przenieść się na swoje włości, lecz nie mógł, ponieważ pewien Kosmita położył na jego miejscu zieloną bańkopiłkę, której Hun bał się ruszać. - Mogę ją stąd zdjąć?
- Nie możesz. - Demon popatrzył na niego z pokerfacem. Na to Sylwia obróciła się nagle w jego stronę i z niemałym zdziwieniem wpatrywała się w Tae. Ta w końcu parsknęła śmiechem. - No jasne, że tak. Bierz ją, jak ci przeszkadza.
- Podaj! - Gdzieś za Hunem odezwała się Rim, szepcząc konspiracyjnie i uważnie śledząc wzrokiem piłkę.
- Jeśli chcesz. - Wzruszył ramionami i rzucił do niej piłkę. On pozbył się problemu, ona zyskała zabawkę. Czy można znaleźć lepszy przykład symbiozy i aktu porozumienia, w którym wszyscy są szczęśliwi? - Zrób z niej pożytek!
     Tymczasem ten niesamowicie długi bieg dwóch maskotek Załogi J (Ciiii, tak sobie napisała autorka) dobiegł końca. Biednemu Alienowi zabrakło może z dwóch sekund, by przegonić Kajtka. Z impetem obaj wpadli w wodę po kolana, co spotkało się z dezaprobatą Iwony. Dlaczego?
- Co wy robicie?! - ochrzanił ich Baek, który stając w trochę płytszym miejscu niż chłopaki, lecz wciąż blisko nich, został ochlapany chłodną wodą. Zamierzał powoli wejść rozgrzany do wody i zanurzyć się ostrożnie, ale zanim tego dokonał, V i Kai zmoczyli go już na tyle, że nie musiał teraz dokańczać swoich planów.
- Pierwszy! - krzyczał Kajsa, skacząc w wodzie i unosząc do góry ręce jak zwycięzca. Potem rzucił się na kolana i obsypał Aliena mokrym piaskiem po nogach. - Wygrałem!
- Jeszcze raz! - burzył się jego przyjaciel, który wszedł do wody już tylko po to, by obmyć swe kosmiczne giry - Cały czas mi nogę podkładałeś!
- Ta, zęby ci podkładałem. - Za odchodzącym w stronę lądu V udał się Jongin, nie przestając gadać mu za uszami. - Przyjmij przegraną na klatę jak mężczyzna!
- I kto to mi mówi? - W tym momencie Taehyung postanowił uciec się do bardziej wkurzających jego przyjaciela zagrywek - odbitych w jego stronę własnych pocisków.
- Postaraj się bardziej młody, bo mnie byle czym nie ruszysz. - O dziwo jednak Kai dziś nie miał ochoty ciągnąć dalej wymiany pocisków, ale w dorosły sposób załatwił sprawę za pomocą słów.
A potem poczochrał go po głowie. Bo dorosły on jeszcze nie jest. Stanowczo.
     Jedną z dominujących cech charakteru V jest ta, która nie pozwala mu być długo dłużnym. Za dosłownie wszystko. Toteż nie mając żadnego kreatywnego pomysłu na to, jak się odegrać, napluł niczego nie spodziewającemu się Kajtkowi na twarz jak rasowa lama.
- Fuj! - prawie pisnął denat, momentalnie wycierając lewy policzek po zaserwowanym przez Kosmitę ataku. Następnie odwrócił się do śmiejącego się jak wiewiórka Taehyunga i z widocznym po wyrazie twarzy wpurwem zagroził: - Przywalić ci w tę rudą kopułę?!
     Przystąpił do "boju", lecz gdzieś w połowie drogi w kierunku twarzy śmieszka, rozłożona dłoń starszego troszkę zwiotczała, a on sam uśmiechnął się słabo i też splunął. Tylko nie trafił, bo z powodu tej karuzeli śmiechu Rusałka zaczęła się gibać na boki jak tresowany wąż w koszyku.
- Nie no, dobra, dzisiaj jestem grzeczny - rzucił, niby odpuszczając. Jednak my wszyscy wiemy, że nie odpuściłby, więc zakradł się od tyłu, by skopać przyjaciela po siedzeniu. Ale przywalę ci w tyłek!
Nie była to pełnia możliwości Wirującej Pięści Zagłady, a w tym przypadku to Latającej Stopy Zagłady, ale nie chciał przez przypadek zrobić krzywdy Rudemu, bo miałby przechlapane u Taeyeon, Baeka i całej rodziny Śmieszka V.
     Nie wiem w sumie, co mogłoby się stać po mocnym strzale w dwie sylaby, ale nie zaprzątajmy sobie tym głowy. Możemy uznać, że mocarność rozbiłaby mu miednicę.
- Nie wiesz nawet, z kim zaczynasz! - ryknął Kosmita na chwilę przed tym, jak skoczył na bok, bardzo dezorientując gotowego do obrony Jongina.
     Nawet Baek, który dla bezpieczeństwa wyszedł z morza, poczuł się bardzo ogłupiony, widząc ten śmieszny Skok w Bok. Nie mówiąc już o chwilę temu przybyłemu Aniołkowi z bańkopiłką, który w temacie nie był.
- Odsuń się! - ostrzegł niespodziewanie Taehyung, przez co sprawił, że jego towarzysz zrobił trzy kroki do tyłu. Wtem chłopak gwałtownie wstał, dzierżąc w dłoni średniej wielkości przedmiot. - Mam kamień!
- I co? - odezwał się Kai, zdobywając się na minutę odwagi - Ukamieniujesz mnie nim?
- Nie, skąd. Wypeelinguję ci pięty.
- Rzuć nim tylko w moją stronę, a ja rzucę się w ciebie! - Na groźbę Kaju odpowiedział groźbą. Co z tego, że przez ten tłumiony w sobie śmiech nie wyszło to poważnie. Liczą się intencje!
- Nie odważysz się! - Rusałka wystawiła mu język, a następnie rzuciła kamień w jego stronę -Trololololo!!!
     Chciał tylko go postraszyć, celując kamieniem zaraz pod jego stopy, ale Taehyung to Taehyung - trafił w piszczel.
      Trafiony [Zatopiony! XD] syknął cichutko z bólu, bo w końcu dostał tą nieco ostrzejszą częścią prosto w środek kości, ale jego nadnercza pobudzone sytuacją do pracy, zaczęły wytwarzać kortykosterydy, które wzmocniły w jego organizmie działanie adrenaliny i bum! Machina bojowa uruchomiona! Rzucił się na niego i tak zaczęli zapasy w piasku. Zawsze się na tym kończy.
- Wwe na żywo? - odezwała się do stojącego obok Baekhyuna Sangrim, chyba jako jedyna ze wszystkich zgromadzonych na plaży ludzi była gotowa podbiec do chłopaków i dopingować po równo każdego, by żadnemu nie było potem smutno. Bo wszyscy dookoła mijali ich szerokim łukiem, więc stąd to podejrzenie. - Lecę po moją drabinę!
- Piłkę mi zostaw! - Na szybko dodał Baek, chcąc przejąć piłkę od prawdopodobnie wybierającej się gdzieś Rim, ale ta nagle zatrzymała się, wracając szybciutko do niego, mimo że daleko nie odeszła.
- A to nie, nie idę - rozmyśliła się, ściskając piłkę mocniej i wlepiając wzrok w jak widać dobrze bawiących się chłopców. Zaraz potem obróciła swoją głowę w stronę twarzy najstarszego z paczki Baeka i zapytała. - Nie zamierzasz ich rozdzielić, tatuśku?
- Nie... - Pokręcił głową, wzrokiem wskazując na idącego w stronę zapaśników Demona, za którym podążał również Sehun. - Tae to zrobi.
- Taehyung, co ty robisz?! - Tak jak powiedziała Iwona, do akcji wkroczyła Titi, która jako jedyna podjęła się niebezpiecznej misji rozdzielenia wojowników.
     Zastała ich akurat w chwili, gdy to przewagę miał V, przyciskający obecnie Kaia do ziemi i starający się sprzedać mu kolejnego gluta. Jego uwaga została właśnie odwrócona zjawieniem się Demona, co wykorzystał Uciskany Lud, zasądzając kosę z łokcia w brzuch Kosmity. Umożliwiło mu to ucieczkę na bok, kosztem trzymającego się za brzuch przyjaciela.
- Wypluwam śledzionę - odrzekł po chwili dziewczynie, kładąc się na piasku, by odpocząć - A co?
     Do tego czasu zdążyła przyjść do nich Braci Koala Para, jeśli jeszcze ktoś pamięta kim oni byli. Poza tym, chyba łatwo wywnioskować po całej sytuacji.
- On chciał we mnie rzucić kamieniem i wcześniej napluł na mnie! - Kaj automatycznie począł stawiać się w roli bezbronnej ofiary, zaatakowanej bez powodu przez dużo silniejszego napastnika.
- A on mi podkładał nogę! - V podniósł się w try miga z podłoża, jakby nagle ozdrowiał, oskarżycielsko wystawiając palec w stronę siedzącego obok Jongina. - I potem kopnął w tyłek!
- A gunwo prawda, nie podkładałem! - tłumaczył się chłopak, niezadowolony patrząc na broniącego się tą samą strategią V.
- Ale kopa to już się nie wypierasz!
- Kamienia też się nie wyrzekasz!
- Przyjacielski kop kopem, ale kamieniem nie można rzucać, V! - Do rozmowy, a konkretniej to kłótni,  dołączył Sehun, spokojnym głosem przemawiając młodszemu do rozsądku, czym zdziwił pozostałą trójkę przysłuchujących się ludzi. -  Możesz nim zrobić komuś krzywdę!
Musi być albo odważny, albo głupi, że rzuca się prosto w paszczę lwa.
Obruszony Taehyung, przeniósł wzrok na niego.
- Kim ty jesteś, by tłumaczyć mi jak debilowi, co zrobiłem źle? - wycedził przez zęby podirytowany do granic możliwości, mając w głowie tę wcale w niczym nie pomagającą myśl "jego tu jeszcze brakowało".
- Przyznał się! - krzyknął Kai, ale przed dalszym słowotokiem, powstrzymała go Tae, która zapobiegawczo strzeliła go w tył głowy, jak to ostatnio sobie wzięła za zwyczaj w podobnych sytuacjach.
- A kim ty jesteś, by krzyczeć na mnie za nic i ciągle stroić do mnie pogardliwe miny?! - odpowiedział Hun, nie ukrywając zdenerwowania z powodu słów Rusałki.
- Jestem pie***lonym Slendermanem! - wrzasnął na cały głos rozwścieczony uwagą Huna V, po czym odwrócił się do niego plecami i naburmuszony założył rękę na rękę.
      Yehetete miała coś dodać, lecz powstrzymała go Tae, która tylko pokręciła głowę i wzięła go pod ramię, by odprowadzić w inne miejsce. Za nimi poszedł bezradny Baek, machając ręką w geście wyrażającym "jestem zmęczony tym".
- Znowu ranny? - spytała chłopaka Rim, przysiadając się do chłopaków w nadziei poprawienia sytuacji po prostu jakąś rozmową.
- Nawet nie wspominaj - odpowiedział Kai, wzdychając. Wypowiedziawszy to, obrócił się w stronę obrażonego na świat Kosmity i delikatnie postukał wskazującym palcem po jego plecach, aby zwrócić na siebie jego uwagę. - Chodź, brachu.
- Zostawcie mnie! - okrzyknął mu V, wiercąc się w miejscu. Mówiąc to, załamał mu się lekko głos.
JongRim popatrzył po sobie. Wymieniwszy się szukającymi pomocy spojrzeniami, działali dalej.
- Wszystko w porządku? - spytał w końcu Jongin, który powoli zaczynał doświadczać wyrzutów sumienia. Bo w końcu mógł powiedzieć jeszcze coś w typie, że "nie, spokojnie, my się tak tylko bawimy" i na pewno inaczej by sprawa wyglądała.
- Nie, nie w porządku - wysyczał chłopak, odsuwając się od nich na większy dystans - Idźcie sobie!
- V, proszę, nie rób scen. - Po chwili do głosu doszedł też Aniołek, używając najbardziej miłego tonu głosu, na jaki mogła się zdobyć. - Będziemy razem rzucać bańkopiłką!
     Zachęcająco obróciła w rękach położoną obok siebie zabawkę. Wątpiła, że siedzący do niej V to zobaczy, ale może przynajmniej usłyszy, że rzeczywiście ją ma.
- Nie chcę! - upierał się dalej, nie racząc ich nawet na chwilę spojrzeniem - Idźcie stąd.
     Zrezygnowani pocieszyciele pokręcili głowami, niechętnie wstając z pozycji siedzącej. Niepewnie jeszcze postali z pięć sekund, jakby myśląc, że przyjaciel zmieni zdanie, jednak ten cały czas siedział po turecku plecami w ich stronę.
- Przyjdź do nas za chwilę - rzucił jeszcze na odchodne Jongin, rozumując, że Alien chyba pierwszy raz od długiego czasu potrzebuje chwili spokoju dla siebie.
     Odeszli, zostawiając go w tyle. Znajdował się teraz wprawdzie na odległości może z dziesięciu metrów od reszty Załogi Pierścienia, ale ważne było dla reszty Załogi Pierścienia, by nie zostawiać go zbyt daleko od siebie.
- Co mu się stało? - zapytał szeptem Baekhyun, nie dowierzając w to, jak bardzo może pogniewać się na jedną osobę Jego Brateł w ciągu kilku chwil. Bo gdyby tak jak zawsze wykłócał się z Kajsą, to raczej szybko by mu przeszło, a w tym przypadku akurat się na to nie zapowiadało.
- Mogłem chyba już odpuścić... - mówił sam do siebie Kai, zakłopotany trzymając ręce na biodrach. Wtedy po plecach poklepał go jego ziomek Sehun, a do niego miał też coś do powiedzenia. - I trochę niepotrzebnie mnie usprawiedliwiłeś, bro, ale dziękuję.
- Stary, w przyjaciół kamieniami się nie rzuca! - W przeciwieństwie do Eevee Hun z niczym się nie krył. Ani nie szeptał, ani nie krzyczał. Normalnie przekazywał swoje myśli.
- Przecież w każdym możliwym wymiarze i świecie równoległym byście się o to darli - mówił Baek, załamując ręce - Tak jest.
- Z resztą już nie wiem... - Pokręcił głową ZNJZOWPL, na co reakcją przyjaciela z dzieciństwa było wzięcie Brata Kaia z Zakonu SeKaiów pod ramię, a reakcją jego dziewczyny uwieszenie się ręki bruneta.
- Przestańmy! - Nagle odezwał się Demon, który zadecydował, że to już pora uciąć temat, bo wszyscy wokół dostaną depresji i będzie trudniej potem dojść do porozumienia z Fałełem ze względu na nastroje. - To też nie jest miłe, by o kimś mówić za jego plecami. Rozmowę z i o Taehyungu skończyliśmy, dziękuję.
      Na znak, że zrozumiano, wszyscy pokiwali głowami w milczeniu. By też wstrzelić się trochę w "wymagania" Titi, Rim zaproponowała:
- To może porzucamy piłką?
Początkowo pytanie odbiło się echem. I prawie ją to speszyło, ale wtem Baek wpadł na genialny pomysł.
- Albo sprawdźmy coś...
     Odebrał od przyjaciółki bańkopiłkę (tak umownie bardziej, bo leżała cały czas obok niej) i wziął na słówko Huna. Powiedział mu co ma robić, a następnie sam się ustawił. Niewtajemniczeni mogli jedynie się temu wszystkiemu przyglądać. Aż ostatecznie nadszedł punkt kulminacyjny! Radosny Sehun i rozweselony Baek, mieli teraz przejąć inicjatywę, prezentując jak bawić się w zderzanie z jedną piłką. Sprzęt trzymała w rękach Iwona i to też ona dawała znak do biegu. Wystartowali!
     Biegli na siebie, nabierali prędkości i nastał ten moment, kiedy powinni się zderzyć. Powinni, bo tak nie wyszło.
     Mokra od wody piłka zrobiła się nieco śliska, dzięki czemu Baekhyun i Sehun minęli się, lecąc na szczupaka do piachu. Nagrodą za ten popis były oklaski ze strony trójki obserwatorów. Tak rozpoczęła się zabawa z piłką i to na różne sposoby przez dłuższy okres czasu.
- Tae, patrz! - Za rękę zaczęła szarpać Titi Rim, wskazując na coś wielkiego na horyzoncie. Z jednej strony doskonale odwróciła uwagę swojej BFF od lecącej do niej piłki, a z drugiej za taki atak z zaskoczenia dostała pstyka w czoło. - Jaka bestia...
     Dziewczyna nie zaznałaby spokoju, gdyby chociaż nie udawała, że spojrzała. Ale spojrzała naprawdę i ujrzała w oddali ogromny tankowiec, leniwie sunący poprzez morze.
- Jest ogromny - skomentowała z jakimś echem podziwu Taeyeon, kiwając głową nad potęgą tak ogromnego obiektu pływającego. Do niedawna rozmyślała o Hummerze H2 i kastecie, a dziś musi do Listy Życzeń dopisać tankowiec! Nie no, żart, po co jej tankowiec. - Na tyle ogromny, że nawet z daleka można odczytać jego nazwę.
- KA198P - odczytał ją na głos Kai-Sokole Oko, z uznaniem kiwając głową nad bezgraniczną kreatywnością osoby, która wymyśliła to. - Ktoś był pomysłowy.
- Co nie zmienia faktu, że to jest świetne!!! - uzupełnił jego wypowiedź Aniołek, a oczy wręcz jej świeciły na widok tego cudeńka. Przecież na co dzień nie spotyka się tak wielkich statków!
- To co powiecie na zdjęcie z nim? - zaproponował gotowy na wszystko Baekhyun, wyciągając zza siebie Selfie Stick Jongina, który podstępem wykradł mu ze wspólnej reklamówki z rzeczami na plażę.
- Prosimy! - zgodził się za wszystkich Sehun, już dbając o to, by mieć dobre miejsce. To znaczy, ustawiał do zdjęcia wszystkich wokół siebie, aby ułatwić Eevee pracę.
- O, V, dobrze, że jesteś - zwrócił uwagę na Brateła Baekhyun. Naprawdę ucieszył się z tego, że V postanowił powrócić do nich, zamiast cały czas samotnie wiedzieć na piachu. Gestem ręki przywołał go. - Będziemy robić sobie zdjęcie i na szczęście wziąłem ze sobą kija!
- Nie chcę zdjęcia z żadną głupią łodzią! - zaprotestował rudzielec, zaszczycając obojętnym wzrokiem Brateła.
- Czy ktoś tu widzi łódź? - zadał pytanie retoryczne Sehun, unosząc w górę brew.
     Wtedy Kosmita uznał, że stanie na planie zdjęciowym, ale głownie po to, by nie dać satysfakcji oponentowi, że po wywołaniu zdjęcia i oprawieniu go w ramkę brakowało będzie tylko niego. Najmłodszym z grupy zajął się najstarszy, biorąc go pod swoje skrzydło. W przeciągu kilku minut narypali z zyliard zdjęć w pamięci telefonu Iwony! Grupowe, pojedyncze, w mniejszych gronach ludzi. Na jednym wspólnym udało im się nawet uchwycić śmiesznego dziadka, który w tle też uśmiechnął się do zdjęcia! 5/6 osób będących na zdjęciu wyglądało jak najszczęśliwsze istoty na ziemi. A co z pozostałą 1/6? Jak można łatwo się domyślić, był nią Taehyung, który na praktycznie każdej fotce stał na baczność z normalnym wyrazem twarzy. Epizodycznie jedynie zdobył się na nikły uśmiech. Pomimo niezbyt dobrego humoru Aliena, wspólne fotografie wyszły genialnie.

- Co tam piszesz? - zainteresował się Bratełem Baek, przysiadając się do niego na schodku ogromnego molo i biorąc go pod ramię, kiedy ten spisywał coś czarnym flamastrem na płaskim kamyku.
- Nie twoja sprawa - odburknął, zasłaniając napis przed Eevee.
- Weź się rozchmurz. - Iwonka z czułością delikatnie nim potrząsnęła i jak matka odgarnęła z jego czoła niesforny kosmyk włosów, który zapragnął sprzeciwić się całej fryzurze i odstawać na bok. - Co się stało?
- Dla ciebie to nic ważnego. - Taehyung schował kamyczek za siebie i położył go napisem do dołu. Spojrzał zimnym wzrokiem w stronę Nowego Nabytku Załogi J, który właśnie teraz w najlepsze rozmawiał z  wyglądającą na oczarowaną Taeyeon, a następnie wziął głęboki wdech.
- A dla ciebie? - zapytał cicho Baekhyun, który swojego Brateła, z którym się przez całe życie wychowywał, znał jak siebie samego i rozumiał bez słów.
- Nie powiem - rzucił prawie bezgłośnie Alien, odwracając wzrok.
- Jeju, to wyglądało prześwietnie! - ekscytowała się Jej Tae napotkaną wcześniej skałą, na której różni ludzie wykuwali w różnych językach różne wiadomości. Były tam imiona, inicjały jakieś życzenia, wiersze, rysunki. Jako faktyczna przywódczyni tej wesołej bandy zarządziła chwilę temu, że koniecznie i oni muszą zostawić po sobie ślad. - Ta osoba która to wymyśliła jest genialna!
- Wy wiecie, że słona woda i tak czy siak to zmyje? - przerwał im Baekhyun, wjeżdżając od tematu ze swoją uwagą. Tamci rozmarzyli się o ryciu w miękkiej skale, a on wyskakuje z istotą bezsensowności tego, co teraz robią.
Główki pracujących nad dwoma większymi kamieniami ludzi uniosły się w górę, paczając Iwci prosto w oczy.
- Liczy się gest. - Wzruszył ramionami Kaju, wyciągając rękę do zarządzającej swoimi flamastrami Sangrim. Wiedziała, że podczas wyjazdu przydadzą jej się.  - Siostro, podaj mi czerwony.
     Na plaży w wyniku burzy mózgów wysnuto świetny pomysł klimatycznego zakończenia swojego pobytu - wrzucenie porysowanych według własnego gustu kamieni na pamiątkę. Brzmi bezsensownie, szczególnie po tym wielkim "ale" zdradzonym przez Baekhyuna, lecz wcale ich to nie zraziło.
- Nie jestem twoją siostrą - przypomniała z wyrzutem Rim, dla zabawy czepiając się słów, chociaż wiedziała, co ten starszy o około miesiąc ludź miał na myśli.
- Tak zawsze mówią lekarze w filmach do swoich pielęgniarek - ozwał się spokojnie z lekkim uśmiechem, dalej wyciągając dłoń.
- Gdzieś tu masz rację. - Pokiwała głową w odpowiedzi, wydając mu odpowiedni mazak.
- A my co piszemy na swoim? - Energicznie spytał Hun naczelnego artystę Załogi J, który obecnie zajmował się pracą - Znasz jakiś wierszyk?
- Po co nam wierszyk? - Taeyeon odpowiedziała pytaniem na pytanie. W tej sytuacji pytanie Huna było trochę nie na miejscu, ponieważ od pewnej chwili dziewczyna była już czymś zajęta. - Rysuję nas.
- Zrób mi ładną fryzurę - szepnęła do niej konspiracyjnie Sylwia, orientując się na jakim etapie znajduje się obecnie jego nowa dziewczyna.
- To może ja też skuszę się na kamyk? - zapytał samego siebie Baek, kradnąc Kajsie jeden zgrabny kamyczek i pożyczając od V czarny flamaster. Co jakiś czas oglądając się na sporą grupę kolorowych kamyków JongRima, ozwał się. - Jak oni mogli sobie porysować ich milion, to dlaczego ja nie mogę jednego?
- Przecież nikt nie mówił, że nie możesz - odrzekł spokojnie Aniołek, nie rozumiejąc, czego Eevee czepia się ich Zwierzątek z Zoo dla Kamieni.
- Dobrze, proszę pani - zaśmiał się chłopak, pokojowo wystawiając otwartą dłoń jak do przybicia piątki - Dobrze.
- A wam jak idzie? - zainteresował się mieniem wspólnym przyjaciela Huna i przyjaciółki Tae Jongin, wyciągając szyję w kierunku dzieła artystki.
- Patrzcie, jaki ładny portret nam Tae walnęła! - pochwaliła się Yehetete, ostrożnie biorąc w ręce ten obrazek jak szklany wazon i prezentując go pytającemu oraz jego dziewczynie.
- Nieeee... - Kai pokręcił głową rozbawiony, zwracając uwagę Demonowi na małą nieścisłość w jego dziele - Coś za przystojnego go narysowałaś.
- Nasz jest lepszy! - Aniołek pokazał im ich projekt, z którego oboje byli ogromnie dumni.
- Wasz to patyczaki - skomentowała krótko Jej Tae, jakby trochę ripostując na wcześniejszą uwagę Jongina.
- Masz coś do patyczków?! - Na jaja oburzył się Kajtek, udając, że chce się boksować. Jednak gdy Tae machnęła mu pięścią przed oczami, by go przestraszyć, zaraz się odsunął, uspokajając nerwy tym swym jonginowym śmiechem.
- Ten wspólny-wspólny również mamy gotowy... - dodała chwilę później, na środek tworzonego przez dwie pary okręgu/kwadratu stawiając kolorowy kamyk, na którym narysowała wszystkich mieszkańców Rezydencji Panny Park.
- Baek, sprawdź jakość wykonania - krzyknął do towarzysza Fałeła Jongin, przywołując go gestem ręki.
Przybył. Zobaczył. Zachwycił się.
- O jaki ja jestem piękny!
- I co? Mucha nie siada, czy siada?
- Nie siada! Nie ma nawet odwagi przelecieć obok!
- To lecim z tym - zaśmiał się Demon, orientując się, że najwidoczniej wszyscy skończyli swoją pracę.
     Największy problem był z przeniesieniem na drugi koniec molo całego kamykowego Zoo, jednak kopiąc ostrożnie kamyk po kamyku udało się.
Stanęli w rzędzie i ustalili, że policzą do trzech, a na trzy rzucą wszystko w jednym momencie. Efekt wyszedł tak, jak go planowano. Wielkie plum i nie ma!
- Pa pa, ładny kamyczku! - Pomachała jeszcze dla zabawy Jej Tae w stronę wzburzonej tafli wody, która niespokojnie falowała nie tylko ze względu na fale morskie.
     Po czym rozpoczęła się wielka akcja wrzucania Zoo. Było z tym trochę zabawy, bo fabryka naprawdę wiele wyprodukowała, ale przynajmniej poćwiczyli jak puszczać kaczki na wodzie.
     Idąc również za planem Demona, zabraknąć nie mogło wpisu na głazie, który uprzednio mijali. Do tego celu potrzebne były znowu kamienie, ale na szczęście wokół głazu był ich ogrom. Wszyscy na ogół zdecydowali się wypisać swoje inicjały, najlepiej w jednym miejscu. Nie było to wcale łatwe zadanie, ze względu na to, że nie było tam już praktycznie miejsca. Dlatego, by być rozpoznawalnym jako grupa, wymyślili znak, który wyryli koło tychże inicjałów - podwójnie przekreślone kółko. Och, No i oczywiście trzeba było dodać też kilka rysunków i ozdobników od siebie! Nawet Taehyung coś dodał!

Mamy nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby

4 komentarze:

  1. h,, troszku źle sięczyta na białym tle ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, coś się zepsułało :')
      *leci do Demona*
      Dziękuję, że o tym wspomniałaś! 😊 Postaramy się coś z tym zrobić!

      Usuń
  2. Jak wy to robicie, że te wasze opowiadania zawsze tak lekko i przyjemnie się czyta? :) Uwielbiam fakt, że są długie i przy tym nie nudne. Obecnie wielu blogerów stawia na raczej krótkie wpisy, co bardzo mnie smuci :( A i odnośnie konkursu na moim blogu - nie wiem czy widziałyście, ale dodałam adnotację że mogą zgłaszać się osoby niepełnoletnie, ale za zgodą rodziców :P Była to dla mnie oczywista sprawa, dlatego zapomniałam wspomnieć w regulaminie, ale już jest poprawione, więc jeśli macie ochotę to możecie śmiało dołączyć <3

    Zapraszam na koreańskie rozdanie u Sakurakotoo ❀ ❀ ❀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju! Dziękuję! ^^
      Starałam się jak mogłam, ale i tak do końca nie byłam zadowolona, kiedy to kończyłam, szczególnie z początku. Haha, Tae, chyba robię postępy i nie zaniżam poziomu!!! XDDD *zaraz poleci drugi raz do Demona*
      Jest nam naprawdę miło za taką pochwałę 😊 Dziękuję ponownie w imieniu swoim i Taeyeon! 😸
      Mimo wszystko tak pewnie jest łatwiej. Cóż... Nam jest trudno się zmieścić w kilku linijkach, jak czasem mam wrażenie, więc często odwalają się takie eposy 😆
      Okey dokey, info przekaże też z radością Tae :P Bo pewnie i tak kiedyś to sama przeczyta, ale ja chcę jej powiedzieć XDDD

      Usuń