wtorek, 14 listopada 2017

HM #17 [1/2] Zostaniemy koleżankami

Czesiu
Sangrim: Zupełnie szczerze nie mam pojęcia, co napisać. Nie dzieje się u mnie nic ciekawego, bo cały czas albo nauka, albo obowiązki. Trzeba trochę ponarzekać xD Tylko czy ktoś chce o tym słuchać? Cóż, nie przedłużając z mojej strony, miłego czytania xD
Taeyeon: Dzisiaj post jest publikowany trochę później, a to z tego względu, że 1.) zapomniałam o napisaniu adnotacji XD 2.) publikacja coś się pochrzaniła, bo miałam ustawione wszystko i nic z tego nie wyszło :")
Nie za bardzo  mam czas do pisania adnotacji, więc uznajmy, że tu ją zakończę.
Miłego czytania
HM #17 [1/2] |  Zostaniemy koleżankami  | 5.096 słów

     Spokojna noc. Ciemna, przystępnie ciepła, ale nie za zimna. Gwieździsta...
     A zaraz po niej ranek, rozpoczęty oficjalnie przez sześć budzików. Jeden po drugim, tak następowały. Każdy z nich niósł ze sobą najsmutniejszą wiadomość świata - pora wstawać do szkoły. Niestety, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz!
     To niesamowite zarazem, że pierwszy raz idąc do szkoły, tak bardzo się cieszysz, chcesz tam jak najdłużej przebywać, nigdy nie wychodzić, a później? Z biegiem czasu cała sytuacja odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni i nie zamierza wracać do poprzedniego stanu rzeczy. Oczywiście, jest to sytuacja dotycząca większości ludzkich istnień, nie wszystkich, lecz zaznaczyć trzeba, iż calutka szóstka przyjaciół do tejże większości przynależała. No... Może piątka. Sehun na pewno by Wam opowiedział, jak to pierwszego dnia szkoły pewien chłopiec, którego później znał pod imieniem Jongin, chwycił się framugi ogromnych drzwi i nie zamierzał puścić, płacząc tak mocno, jakby działa się mu największa krzywda. Jako jedyny z obecnej paczki przyjaciół był chyba świadomy, co czeka wszystkich z biegiem lat.
     Leniwie z łóżka zwlekły się jako pierwsze dziewczyny wraz z Baekhyunem. Jako jedni z pilniejszych uczniów wiedzieli, że za wszelką cenę nie mogą się spóźnić. Niedługo później dołączył do nich Hun, który gdyby nie to, że musi jeszcze zjeść coś i po posiłku umyć zęby, byłby zupełnie gotowy do wyjścia. Inaczej sprawa się miała u pozostałych dwóch chłopaków, którzy, tak delikatnie mówiąc, nie przejmowali się aż tak szkołą. Przysnęli, ale tylko na pięć minutek...
     Ups, minęło stanowczo więcej niż pięć minutek. Czyż tak nie jest zawsze?
     W popłochu poczęli się zbierać, na śniadaniu praktycznie wpychając w siebie jedzenie na chama, myjąc zęby na sprintera (ale przy tym dokładnie!) oraz ubierając pierwsze lepsze rzeczy, znalezione w szafie. Nie zdążyli jedynie przeczesać swoich włosów, ale V uznał, że czesać się wcale nie musi, bo robić to każe mu jedynie Eevee, a Kaju, że wysępi od kogoś grzebyk lub przeczesze palcami. Bo tak też się da.

     Rozkojarzeni po tych krótkich wakacjach oraz stanowczo wcześniejszym wstawaniu, mimo pozostającej bez zmian pory zasypiania, nie mogli do końca skupić się na lekcjach. Nie oni jedyni. W całej klasie osób "żywych" było maksymalnie trzy. Nie przeszkadzało to jednak wspomnianemu wiele razy w tym początku opowieści o kolejnym dniu z życia Drużyny Pierścienia Kajtkowi, który od samego rana miał czujne oko na Rim. Z jego obserwacji wynikło, że niepotrzebnie. A Tae... Jedno było bardzo szczęśliwe pomimo brakującego snu, a drugie mniej fochnięte, lecz nadal bez humoru. Mówi się, że z problemem trzeba się przespać, a V właśnie miał na to mało czasu. Na szczęście dzisiaj był lekki dzień, więc szybko wyszli ze szkoły.
- Czasem się bardzo cieszę, że Baek ma plan lekcji niesamowicie zbliżony do naszego - odezwała się Sangrim, sznurując swój but i jako ostatnia wybiegając z szatni, jak zwykle. Przed szatnią czekali na nią przyjaciele, gotowi od dłuższej chwili do wyjścia. - Prawie zawsze jest w stanie nas zwinąć.
- Dzisiaj znowu musimy na niego czekać - dodał Taehyung, otwierając drzwi i przepuszczając swoją załogę przez nie. Dzisiaj V miał lepszy humor, bo jak wczoraj nie miał w ogóle ochoty się odzywać (lub gdy musiał - odburkiwał), tak po przebudzeniu się był słaby i nieznacznie apatyczny, lecz nie rezygnował z udziału w rozmowie. - Mówił coś, że po lekcjach musi podbić legitymację i uzupełnić jeszcze jakieś tam papiery.
- Iwonka już jest taka dorosła - wzruszyła się Taeyeon, dramatycznie chwytając za serce i przymykając z uśmiechem oczy. - Niedługo wyleci z naszego gniazdka!
- Jak Pokémon! - dorzucił Kai, unosząc pięść w górę, jakby chciał to wypowiedziane przez siebie hasło skandować w przestrzeni publicznej.
- Przecież to Eevee, a nie Pidgeot - poprawił go Sehun, spoglądając na brata Kaia Zakonu SeKaiów z miną przerysowaną z memu Bc Please.
- Znasz się na Pokémonach? - zainteresowała się jego nowa, a zarazem pierwsza dziewczyna, wychylając się zza torsu przesłaniającego widok Jongina, aby wysłać Hunowi zainteresowane spojrzenie.
- Droga Tae, na Pokach to ja się wychowałem - oświadczył dumnie chłopak, kiwając głową. Miłość do tych stworków rozpoczęła się tak dawno temu. - Do niedawna jeszcze oglądałem seriale animowane na bieżąco.
- Nie znudziło ci się przez lata? - zapytał Kajsa, który kiedyś też przeżywał niesamowitą zajawkę na Pokémony, w dodatku wspólnie z Hunem, ale tytuł wiernego fana stracił na rok przed przejściem do liceum.
Przyjaciel pokręcił głową, uśmiechając się niewinnie.
- To dlaczego teraz nie oglądasz? - swoje pytanie dorzuciła Rim, podziwiając jego wytrwałość. Jedyne, co od dłuższego czasu pozostawało jej konikiem to uniwersum Gwiezdnych Wojen. Reszta cudów żyła w jej serduchu maksymalnie pół roku, gdy wyjątkowo jej się podobały.
- Nie mam już czasu - wzdychnął Sehun, wzruszając rękami. Następnie wsadził je do kieszeni i spoglądając na swoje buty, dodał. - Wiecie, tyle spraw na głowie i w ogóle.
     Kiedy oni ucinali sobie pogawędkę o zainteresowaniach, kierując się jednocześnie w stronę swego ulubionego placu zabaw, Kosmita szedł z tyłu "pilnując tyłów" i przysłuchując się rozmowom, czasem coś wtrącając. Nabrał takiej obojętności. W końcu, gdy byli już prawie na miejscu, Demon uznał, że V nie może być taki samotny.
- Hej, Fałeł! - zagadała, zwalniając tempa po to, by zrównać krok z Rusałką. Alien zwrócił ku niej swoją twarz, milczeniem i bacznym wzrokiem dając znak, że ma kontynuować. - Ścigamy się po ławkach?
- Chcesz się ścigać? - Ze zdumienia Taehyung zatrzymał się w miejscu, patrząc na dziewczynę jak na kosmitę (uwaga, tutaj "kosmita" z małej litery 😜).
- Tak - potwierdziła i parsknęła śmiechem, ustawiając się przodem do kierunku biegu. - Czy ja mówię po chińsku?
- Gdzie start? - odpowiedział pytaniem na pytanie Alien. Podarował Titi lekki, ale szczery uśmiech i stanął obok.
- Tu - rzuciła krótko Yeon, zaczynając biec pomimo, że V nie był w ogóle przygotowany.
     Gdy zorientował się w końcu w sytuacji, krzyknął jedynie niedługie "Hej!". Rozpoczął bieg, szybko doganiając dziewczynę. Mógł spokojnie ją wyprzedzić, ale tego nie zrobił. Tae wskoczyła na pierwszą ławkę i z gracją przeskoczyła na następną, następną, następną! A V skakał za nią, utrzymując odstęp dwóch kroków, by na nią przez przypadek nie wpaść. Jak można było się spodziewać, Demon wygrał. 
     Z tego małego wyzwania, wywiązała się zabawa w berka. Och, no kto im zabroni? Początkowo jedynie stojąca, pomniejszona o te dwa Tae grupa przyglądała się, jednak po pewnym czasie znudziło się im. JongRim od razu pobiegł zrobić coś głupiego na huśtawkach, a Sehun podążył za nimi, by zająć się znajdującą się naprzeciw piaskownicą. Podczas gdy Tae x2 berkowało, Rim zakręcała swoje siedzisko, a Kajsa próbował je przeskakiwać. Podsumowując jego działania: Hopsy Hopsy i gleba! *to nie mogło się udać* Za to Sehun po prostu okrążał piaskownicę, stąpając po jej niskich "ogrodzeniach" i starając się przy tym nie stracić równowagi. Zabawa była przednia, ale nagle... Rozdzwonił się telefon.
Nie, nie telefon Aniołka. Tym razem ktoś dobijał się do Demona!
- Przepraszam was - odezwała się Taeyeon, wyjmując z plecaka swoją komórkę, a wypowiedź kierując niby do wszystkich, chociaż jednak bardziej do Taehyunga, który miło z nią spędzał czas. Znaczy - jemu się podobało. - Ja muszę na chwilę iść.
     Rudowłosy spojrzał na nią zszokowany. Następnie obrócił się szybko, zachowując swój komicznie wyglądający wyraz twarzy i obejrzał się na Sehuna, którego podejrzewał o rozdzwonienie się smartphone'a Tae i przy tym odwrócenia jej uwagi od jego osoby. Jednakże chłopak również patrzył po V z ogromnym zaskoczeniem, więc ich spojrzenia z siebie nawzajem przeszły na JongRim. Z kolei ci w najlepsze bawili się przy huśtawkach, nie zwracając uwagi na Demona - tylko ktoś do niej dzwoni, normalne przecież. Po to ma telefon, by dzwonić i być obdzwaniana!
- Czyli nikt nie chce jechać do domu? - nagle ozwał się Baekhyun, pojawiając się na horyzoncie wraz z idealnie zaparkowanym autem. Po jego wypowiedzi można było wywnioskować, że stoi tam od dosłownie chwili i nie spotkał się jeszcze z jakimkolwiek zainteresowaniem jego osobą.
- Baek! - krzyknął wesoło Taehyung, zaczynając biec do starszego od siebie chłopaka. Jego Brateł w końcu wrócił i możliwe, że kupił mu po drodze taśmę klejącą, tak jak prosił.
- Nie, nie ja - odrzekł zaczepnie, krocząc ku Fałowi, aby ten nie musiał biec te kilka kroków więcej. Podchodząc na niewielki dystans, lecz wystarczający, by być blisko przyjaciół, dorzucił. - Minho.
- Zdejmuj maskę Iwony, podrabiańcu! - Kai gwałtownie zerwał się z huśtawki i poszarżował w stronę domniemanego Minho, niebezpiecznie zbliżającego się do JEGO przyjaciół.
- Daruj sobie - powstrzymał go "Minho", podśmiewając się z Rusałką, a nawet i samym Obrońcą Uciśnionych, który jak zawsze w stosunku do swoich ziomeczków udawał, że bierze zamach na cios z pięści. - Nie poczułeś chyba żartu.
- Poczułem! - upierał się przy swoim Jongin, wyszczerzając swój komplet białych ząbków tak szeroko, jak tylko się dało. Tymczasem do chłopaków dołączyła Sangrim (przeczuwając, że zaraz będą jechać do domu) oraz pośrednio Hun, który niby stał w pobliżu, ale wzrokiem pilnował Demona i czekał na niego. - Lepiej niż zwykle.
- Doskonały scherzo - zaklaskał mu sarkastycznie Baek, trząsając głową na boki z niezmiennym wyrazem twarzy. Nagle zupełnie spoważniał i wskazał jedynie na swój samochód palcem, ozywając się z powagą. - Dobra, wchodzimy parami, bo kogoś zgubię po drodze.
- Psze pana! - zgłosił się Kosmita, biorąc Eevee pod rękę, aby było widać, że w parze zamierza wejść do auta z nim. Jedynie Iwona pójdzie na przód, a on na tył, lecz to wciąż to samo! - Bo Sehun nie ma pary!
- Coooo?! - Baekhyun wyraził mocno przekoloryzowane zdziwienie, zamierzając na chwilkę w miejscu, by spojrzeć raz na Brateła, raz na Sehuna. Po tymże dramatycznym momencie, rzucił do V, zaprzestając udawaniu: - Dobra, wsiadaj, nie gadaj.
- Nie! - sprzeciwił się siedzący już w samochodzie Kajsa, chcąc jeszcze na szybko wypchnąć go z pojazdu, lecz Taehyung go przechytrzył, siadając na rękach przyjaciela. - Będzie nam tu niepotrzebnie powietrzne kradł!
     Na te słowa Kosmita począł nabierać potężne i długie wdechy, które następnie wydychał prosto w twarz Jongina, by zrobić mu za złość.
- Ty zachłanniku, oddawaj mi mój tlen! - krzyczał poszkodowany w obecnej sytuacji Kajtek, sam wstając po to, aby zwalić przyjaciela. Ta siła w nogach... ,B)
- Zepsujcie mi coś, a sami będziecie bulić za naprawę - ostrzegł ich na bardziej poważnie niż kiedykolwiek Baekhyun, kręcąc z niedowierzaniem głową, że mają tak stosunkowo mało miejsca, a i tak muszą się tłuc. W przerwie między atakami zawodu nad celem ludzkiej egzystencji, zapytał Sylwię: - Gdzie Tae?
- Tam stoi. - Szatyn wskazał palcem (Nieładnie drogi Sehunie!) na stojącą nieco dalej dziewczynę. Po czym dodał, jakby po przypatrzeniu się Iwonka miała nie zgadnąć, co Yeon robi. - Rozmawia przez telefon.
- To na co czekasz? - Eevee wzruszyła ramionami i zmarszczyła brwi. - Zawołaj ją, obiad trzeba zrobić. Znaczy... Nie, żeby ona go robiła... Ani ja... Ale jestem głodny i trzeba w końcu zagonić Jongina do roboty.
- To niegrzecznie przeszkadzać jej w... - zauważył Sehun, chcąc wyrazić swoją myśl publicznie, lecz jak to się często zdarza - nie dano mu tego zrobić.
- Ta, ta, ta, wiem, że lubisz pomidory, a teraz leć. - Baek energicznie pokiwał głową, odwracając się i kierując w stronę drzwi od strony kierowcy.
- Przecież nie mó... - chciał dodać Hun, ale ponownie mu przeszkodzono w wyrażeniu własnych myśli.
- Czekam w aucie - rzucił na szybko najstarszy, zamykając właśnie za sobą drzwi. A! I nieco wcześniej oczywiście przerywając Sehunowi! No tak!
Chłopak westchnął. Zrobiło mu się trochę smutno po tym, jak nie dano mu dokończyć żadnej z ostatnich wypowiedzi. Obrócił się. Powoli zacząć kroczyć w stronę Titi, zakłopotany delikatnie sytuacją. Nie chciał przecież przerywać jej w trakcie pewnie ważnej rozmowy, ale kazano mu.
- Tylko chwila, zaraz oddzwonię - powiedziała do swojego rozmówcy Taeyeon, nie szepcząc, ani przesadnie nie krzycząc. Zwykły, spokojny ton głosu. Rozłączywszy się, odwróciła się przodem do chłopaka, trzymając jeszcze telefon w dłoni.
     Sehun odczytał to jako wyraźny znak, że Demon na serio oddzwoni do nieznanej mu osoby za dosłownie "zaraz". Widząc, że Taeyeon oczekuje od niego jakiegoś słowa wytłumaczenia, przyśpieszył kroku i ledwo stając przed nią, zająkał się.
- Tae... - nieśmiało rzekł, w międzyczasie odchrząkając, aby dać sobie więcej czasu na ułożenie jakiegokolwiek zdania w głowie. - Możemy już jechać?
- Słuchaj, mam ważny telefon, który chwilę potrwa - tłumaczyła Tae z niezwykle poważną miną. Wpatrując się mu ze stoickim spokojem prosto w oczy, odgarnęła z czoła przeszkadzający jej kosmyk włosów, który wyrwał się z idealnie zaplecionego kłosa. - Jedźcie beze mnie.
- Ale jak to bez ciebie? - zdziwił się Hun, świadomie lub też nie wyrażając swoim wyrazem twarzy sprzeciw temu pomysłowi, a nawet oburzenie nim. - A jak ty wrócisz?
- Dam sobie rady - uspokajała go, obracając tyłem do siebie i pchając ostrożnie w przód, by ten załapał, o co jej chodzi. - Idź już, bo pojadą bez ciebie.
- Na Rudość Taehyunga, nie zostawię cię tu samej! - Zbuntowany Hun stanął w miejscu, zakładając rękę na rękę i z powrotem obracając się twarzą do dziewczyny. Odwzajemnił to pełne powagi spojrzenie i stał tak, dopóki Tae znowu się nie ozwała.
- Marsz do samochodu - Mimowolnie Demon zaśmiał się, wskazując palcem na samochód Baekhyuna. - O mnie się nie martw. Masz mi tylko ładnie zjeść obiad.
- Wydaje mi się, że do twojego powrotu nawet nie zdążymy go ugotować - również parsknęła śmiechem Sylwia, łapiąc się z głowę z powodu braku jakiegokolwiek pomysłu na to, jak wszyscy się za gotowanie obiadu zabiorą.
- Żebyś się nie zdziwił. - Tae uniosła jedną brew, zakładając ręce na biodra. Tak i jedno, i drugie zrobiło coś ze swoimi rękami.
Sylwia nic nie odpowiedziała. Podrapała się jedynie po nosie, chichocząc.
- Mogę jeszcze tylko ukraść od ciebie jednego ca... - chciał zapytać na koniec, nieznacznie zbliżając się do dziewczyny. Och, nastąpił niestety trzeci raz, gdy ucięto jego wypowiedź przy końcówce.
- Oni jeszcze nie wiedzą - przypomniała mu szybko Tae, nim Hun znalazł się za blisko. No ba, właśnie dzięki jej szybkiemu działaniu do tego nie doszło!
- Oj, dobrze... - westchnął (po raz drugi z resztą) Sehun, udając, że robi najsmutniejszą minkę świata. I może wyszło mu to dobrze, ale w opinii Tae nie był to jeszcze poziom manipulatora V. - Poczekam. - Wypowiedziawszy to słowo, zaczął cofać się nieśpiesznie, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy z Demonem. - Wracaj szybko i bądź ostrożna, babe.
- Wymyśl coś bardziej kreatywnego - przewróciła oczami Tae, tłumiąc w sobie śmiech. Mimo napiętej sytuacji, w której znalazła się w już w trakcie rozmowy telefonicznej, wraz ze spodziewanym lub nie przybyciem jej chłopaka, humor polepszył jej się.
- Spróbuję - rzucił, odwracając się i machając na pożegnanie, co Titi odwzajemniła, wracając sekundę później do poprzedniego zajęcia. - I wezmę twój plecak!
Jak postanowił, tak zrobił, gdyż nie spotkał się ze sprzeciwem. Podbiegł na pobliską ławkę, zgarnął towar i wrócił do samochodu, zasiadając na siedzeniu obok kierowcy, co zaskoczyło wszystkich, bo wydawało im się, że wróci z Taeyeon.
- Mam podjechać, jak rozumiem? - spytał niepewnie Baek, raz spoglądając na stojącą te parę metrów dalej Tae, raz na będącego w bardzo bliskiej odległości Sehuna, nie rozumiejąc jeszcze niczego.
- Taeyeon chce jeszcze chwilę zostać - oświadczyła Sylwia, zamykając drzwi i bawiąc się teraz w Tetrisa z plecakami, gdyż mieszczenie dwóch egzemplarzy na swoich nogach to nawet w dużym samochodzie wyzwanie.
- Tak sama? - Z tyłu ozwała się Sangrim, zaczynając szamotać się i ciągnąć za klamkę. Lecz przezorny Baek zablokował drzwi z jej strony, toteż szczęścia szukała po drugiej stronie, gdzie przeszkodą dzielącą ją od osiągnięcia celu (docelowo -> wyjścia) były nogi jej drugiej połówki. - Kai, suń się, wychodzimy.
- Nie chciała nikogo - dorzucił szybko Sehun, a w dokładnie tym samym czasie Rim w pewnym sensie "pocałowała klamkę" (ponieważ nie w dokładnym znaczeniu tego frazeologizmu), drugi raz swoją drogą, tak jak dwa razy uprzednio westchnął Hun. Historia lubi kołem się zataczać, aż chciałoby się rzec. Jeden punkt dla Iwony. - Kazała nam jechać do domu.
- Siedź - rozkazał Kajsa Rimowi, przemawiając naprawdę miłym głosem i usadawiając z powrotem na siedzeniu obok. - Jak wyjdziesz, to ja będę sam.
- Ja nie wiem czy to dobry pomysł - wyraził zwątpienie Baek, w końcu odpalając silnik samochodu i potem ruszając z miejsca, starając się skupić bardziej na drodze, niż na obserwacji stojącej w oddali Taeyeon.
- Ja też nie - dołączyła się Yehetete, a na potwierdzenie tych słów, czy nie tylko im dwu się to nie podoba, spojrzał pytająco na tyły samochodu, gdzie JongRim zgodnie przytakiwali.
- Nie ufacie jej? - Do rozmowy włączył się Kosmita, który dziś okupował zupełne tyły-tyły samotnie, gdyż brakowało mu jakiegoś sąsiada.
- Skąd to pytanie? - zaciekawiła się Iwona, która jedyne co mogła teraz zrobić przy włączaniu się do ruchu, było krótkie posłanie spojrzenia za pośrednictwem lusterka. - Ty się o nią nie martwisz?
- Nie jest mi obojętna, ale mam do niej ogromne zaufanie - śmiało odrzekł rudowłosy, opierając się z nieco krzywą miną o zajmowane przez niego siedzenie.

- Jestem już. - Taeyeon wznowiła rozmowę telefoniczną zaraz po tym, jak Sehun wsiadł do auta. Przyciszonym tonem głosu prowadziła konwersację, stojąc przodem do pobliskich zabudowań, co jakiś czas, lecz nie często, rozglądając się na boki. - Wcale nie zachowuję się dziko!
Kolejny telefon o tej samej rzeczy. Kolejny raz, kiedy nie mogą jej dać spokoju, lub chociaż chwili zastanowienia. Kolejny raz napierają.
- Nie! - szeptała, tłumiąc krzyk. - Nie mogę!
     Na jej niekorzyść, pewna osoba kręciła się po okolicy. Załatwiła kilka swoich spraw i postanowiła się udać... Na plac zabaw. Podsłuchawszy w szatni, gdzie pewna grupa osób ma się udać, pomyślała, że złoży jej wizytę-niespodziankę. Ale... Na miejscu zastała tylko jedną osobę. W dodatku bardzo spiętą.
Wiem, że czasu jest coraz mniej, ale nic na to nie poradzę. Jak im to powiem?
     Zaintrygowana Krystal przystanęła w pobliżu, chowając się sprytnie za zaparkowanym blisko Taeyeon samochodem. Nie ukrywała się, nie starała zniknąć - znalazła dobre miejsce do stania i robienia dobrego wrażenia, a zarazem niepodejrzliwego podsłuchiwania. Bo samochód był ogromny, to trzeba przyznać. I akurat musiał zaparkować tak blisko. Czerwonowłosa ze swojej pozycji była w stanie usłyszeć dosłownie wszystko.
Chcę jechać do USA, ale nie mogę ich tak po prostu zostawić!
Wydaje mi się, że nie jestem w stanie.
Nie zrobisz mi tego.
Nie, tato, proszę! Zależy mi na tej szkole...
Dobrze... Ale daj mi trochę czasu.
Załatwisz? Na pewno?
Cześć.
     Przewodnicząca szkoły rozłączyła się podirytowana i oparła się czołem o ścianę pobliskiego budynku. Krystal zyskała kilka dodatkowych chwil na przeanalizowanie wszystkich zasłyszanych poszlak.
     Cóż, Tae coś ukrywa przed innymi. Mówi o szkole, Stanach Zjednoczonych, wspomina przyjaciół, jej rozmówcą jest jej ojciec, a ona sama się niby sprzeciwia, ale nie do końca. Jeszcze to zakończenie...
     Dziewczyna uśmiechnęła się bardzo szeroko. W kilka sekund ułożyła sobie dobry plan działania, który miał szansę wypalić. Bo zakładając, że nikt nic nie wie o tym, co zamierza Yeon... W dedukcji i knuciu Krystal zawsze była dobra. Tym zyskiwała zawsze na przewadze.
     A nieświadoma niczego jeszcze Tae odkleiła się wreszcie od ściany i przysiadła na ławce nieopodal. Jednak pod nowym kątem widzenia ujrzała wściekło-różowe szpilki. To była zapowiedź kłopotów. Zza samochodu wyszła dziewczyna. Zbyt znajoma i na nieszczęście - zbyt "uwielbiana".
- Cześć, Tae - przywitała się, prezentując Demonowi ten swój sztuczny uśmiech, niesmacznie doprawiony przesłodzonym tonem głosu. Szybkim krokiem przeszła kawałek, zaraz przysiadając się do Tae na ławce. Udając miłą, zagaiłam: - Co tam u ciebie? Wyglądasz na trochę zmartwioną.
     Taeyeon zlustrowała ją niesamowicie chłodnym i niewygodnym dla "troskliwej znajomej" wzrokiem. Nie odpowiedziała nic, starając się przewiercić ją na wylot spojrzeniem, aby ta w końcu poczuła się nieswojo.
- Ciiii... - Krystal przyłożyła jej palec do ust, na co Demon zareagował szybko, odpychając jej rękę. Niezrażona tym, ciągnęła dalej, machając doklejanymi rzęsami w górę i dół z dziobkiem na ustach. - Nic nie mów. Wszystko wiem.
- Co niby wiesz? - niezwykle spokojnie i obojętnie zapytała Tae, chociaż wewnątrz siebie poczuła wielki niepokój, a serce jej poczęło szybciej bić.
- Wiem, że celujesz w szkołę poza Koreą - dopowiedziała triumfalnie Krystal, zmieniając wyraz twarzy na pełen złośliwości uśmiech, jakby wyczuwała nawet te najgłębsze emocje. - Nawet bardzo daleko od niej. Aż w USA. - Zadowolona oparła się wygodnie o oparcie ławki, zakładając nogę na nogę i z torebki wyciągając sobie lusterko, by sprawdzić, czy z jej makijażem wszystko w porządku. - Jednocześnie też wiem, że reszta twoich przyjaciół nie ma bladego pojęcia o twoich planach, a ty z jakiegoś powodu nie zamierzasz im tego wyjawić.
- Ty jędzowata bździągwo. - Demon nie wytrzymał. Brunetka wstała gwałtownie z ławki i stojąc naprzeciw znielubionej dziewczyny, nie była w stanie powstrzymać się od krzyku. - Podsłuchiwałaś?!
     Czerwonowłosa uśmiechnęła się szerzej. Kończąc ten mały check out, leniwie wrzuciła podręczne lustereczko do jednej z bocznych kieszeni jej torby i po skończeniu tych wszystkich czynności, obdarzyła rozmówczynię krzywym uśmieszkiem.
- Zmień ton, bo nie rozmawiasz z tą oślą łąką, którą nazywasz swoją przyjaciółką - rzuciła oschle, nie racząc podnieść swego szlacheckiego siedzenia. Na takiej różnicy poziomów chciała kontynuować rozmowę.
- Czego chcesz? - ledwo uspokoiła się Taeyeon. Podstawą było nie okazywać przy konwersującej z nią osobą żadnych emocji, zatem musiała poskromić kotłujący się w niej gniew. Była zła na siebie, że nie pojechała z przyjaciółmi, a rozmowy nie przełożyła na później!
- Tylko jednej osoby - odparła, przeciągając się. Na myśl o tym, jaka może być reakcja Pani Przewodniczącej na to, co zamierza teraz powiedzieć, na twarzy mimowolnie pojawił się u niej półuśmiech. - Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
     Dziewczyna zamilkła, nie przestając patrzeć na siedzącą szkolną miss z nieprzyjaznym wyrazem twarzy. Krystal odebrała to za zgodę na dalsze słowa.
- Nikomu nie powiem o twoich planach, o ile pomożesz mi w pewnej rzeczy - przeszła do rzeczy, bez pośpiechu podnosząc się z siadu. Znajdując się już naprzeciw Taeyeon, kontynuowała zaczętą wcześniej myśl, której Tae mogła się spodziewać od początku. - Bardzo bym chciała zbliżyć się do Jongina, w czym pomożesz mi ty.
- Nie, nie pomogę ci się nikogo pozbyć - definitywnie zaprzeczył Demon, kręcąc głową z szyderczym śmiechem. Jakby ona żywiła jakąkolwiek nadzieję na to, że się zgodzi! Nie do wiary! - Wybij to sobie z tej twojej pustej głowy.
- Zluzuj, nikogo nie będziemy eliminować - uspokoiła ją dziewczyna, mocno chwytając za ramię. - Po prostu zostaniemy bardzo dobrymi koleżankami, które trzymają się zawsze razem - wyjaśniała, gestykulując z zapałem. Powróciła do wcześniejszej taktyki, chcąc wywrzeć na Tae poczucie, że jej osoba naprawdę jest miła i słodka. - Dalej sama będę działać. Jedyne dwie rzeczy, które do ciebie należą to trzymanie się ze mną razem i patrzenie przez palce, gdy będę pracować.
- Wybacz, ale na takie podłe układy nie idę - prychnęła bardzo niemiłym śmiechem, odwracając się do niej plecami i zaczynając odchodzić. - Nie możesz zrozumieć, że...
- Koniec tego dobrego - ucięła krótko Krystal, chwytając Tae za nadgarstek tak mocno, że jej tipsy zaczęły wbijać się Demonowi w skórę. Odwracając ją energicznie przodem do siebie, wyjęła jednocześnie telefon i wybrała numer. A zszokowany jej siłą Demon obserwował z niedowierzaniem.
- Halo? - odezwała się po kilku sekundach, nie odrywając oczu od tych Taeyeon, dając jej sygnał, że ma teraz słuchać i działać. - Nini? Hej, tu...
     Niczym ninja, Titi zareagowała zdecydowanie i w miarę bezboleśnie. Ledwo usłyszawszy słowo "Nini", wzięła zamach, po czym wyrwała czerwonowłosej telefon, rozłączając się, nim do słuchawki mogłyby dotrzeć odgłosy krzyków, a przede wszystkim jej głos.
- Oddaj mi telefon - zażądała oburzona Krystal, wyciągając rękę przed siebie.
     Demon wyprostował się bardziej i odczekał z trzy sekundy, ściskając nie swój telefon w dłoni. Po upływie tego czasu, po prostu go przekazała właścicielce, która prawie się na niego rzuciła.
     Zapadła cisza, w czasie której obie dziewczyny paraliżowały się wzrokami. Krystal domyśliła się, o co chodzi. Poprawiła z dumnym uśmiechem swoje włosy i rozluźniła mięśnie.
- Doskonale. - Zrobiła krok do tyłu, a zaraz po nim odwróciła się, nie kryjąc towarzyszącej jej pychy. - Zaczynamy od jutra.
     Zgodziła się. Nie miała przecież wyboru. Za cel obrała sobie zapanować nad sytuacją, w jakiś sposób "stosując się" do wymogów Krystal. W butach pełnych piasku mogła już tylko przyglądać się zanikającej za rogiem budynku szantażystce. Nie ma już odwrotu. Pozostało jej teraz jedynie powrócić do domu z piaskownicą w swoich nowych Air Maxach

   Wtenczas w Siedzibie Załogi J odprawiany był masowy akt przyrządzania posiłku. Teoretycznie. W kuchni były tylko trzy osoby, a reszta nadzorowała z kanapy przeprowadzane prace, ale możemy zaokrąglić. Tylko Trójca Puchata się nie liczy! Psie łapki nie umieją robić jedzenia dla człowieków.
- Beacon Pancakes! Making Beacon Pancakes! - podśpiewywał radośnie Kai, nieznacznie pląsając w kuchni przy robionym przez siebie obiedzie dla całej swojej przybranej rodzinki. - Take some Beacon and put it in a Pancake!
     Jak naprawdę łatwo się domyśleć, był w trakcie przygotowywania naleśników z bekonem. Znalazłszy przepis na nie w internecie, postanowił, że przy najbliższej okazji je zrobi. Samo ciasto robi się szybko, a żyjący z nim bekonożerca (Pan Fało) zawsze ma jakiś zapas.
- Zlituj się nad nami - stęknął przeciągłe Baekhyun, odchylając głowę znacząco do tyłu. Dobrze, że miał za sobą oparcie fotelu, który zajął zaraz po przywiezieniu swego grona zwierzątek do wspólnego zoo. I jeszcze ten antystresowy Jjangah na kolanach!
- Baek chce więcej - odezwała się Sangrim, która przy krześle barowym obliczyła, ile naleśników przypadnie na jedną głowę. Zainspirowało ją do tego zadanie z matematyki, w którym koleś kupił sto dwadzieścia dwie i pół bagietki i musiał podzielić to wszystko między nieokreśloną liczbę gołębi. Zauważając, jak ta piosenka spodobała się Iwonce, zachęcała Jongina do dokończenia jej, bo wiedziała, że to jeszcze nie koniec. - No! A teraz jeszcze głośniej!
- Zdrajczyni - prychnęła Eevee, rzucając jednocześnie w dziewczynę paczkę chusteczek, dotychczas leżącą na stole w salonie. Za sprawką Aniołka walały się wszędzie, a on zawsze musiał je zbierać.
- Spokój! - Do rozmowy włączył się Strażnik Teksasu, nasz Power Ranger... Kaju! Przekładając kolejnego gotowego, idealnego naleśnika, ozwał się w te słowa... - Patelnię mam!
- Ty to nie powiem, budzisz respekt tak wielki jak Jjangah - wyrwało się szczeremu do bólu Sehunowi, który w końcu, po długich namowach, przekabacił białą kuleczkę na swoją stronę i właśnie zebrał dla siebie całe psie towarzystwo, które nie odda nikomu.
- Ale psa to w to nie mieszaj! - ostrzegł przyjaciela Master Chef, grożąc mu jego uśmiechniętą i oczywiście ulubioną szpachelką z drewna, którą obracał na boki naleśniki.
- Patelniak, kiedy żarło? - zapytał V, zaglądając Kajsie przez ramię, aby zorientować się, w jakim tempie jego przyjaciel pracuje i czy zasługuje na ochrzan.
- Każdy by chciał jedzenie od zaraz, ale nie ma już komu je zrobić. - Pokręcił głową ze śmiechem Jongin, nalewając na patelnię ciasto i zaraz po tym sięgając na bok po bekon. Nawet od czasu do czasu może sobie trochę go chrupnąć, kto zabroni?
- Widzisz, jakie to życie jest ciężkie - westchnął Taehyung, wzruszając ramionami i podbierając Kajsie plasterek bekonu, za co prawie dostał po rękach szpachelką, ale trudno go winić - że niby Kajtek może jeść, a on nie?!
- Gdzie jest pilot? - Padło pytanie od oblężonego przez pieski Huna. Za kilka minut miał się rozpocząć jeden z jego bardziej lubianych programów, a on nawet nie ma czym włączyć telewizji.
- Karmił ktoś już dziś chłopców? - zapytała w tym samym czasie Rim, przypominając sobie o czymś akurat wtedy, gdy usłyszała wesołe szczeknięcie Monggu i zauważyła rażące po oczach pustki w misjach.
- Rano dawałem im jedzenie, ale możesz dosypać więcej - odpowiedział Kai, kontrolując sytuację na patelni. Rim przybrała zagadkowy wyraz twarzy. Czyżby nie wiedział, że jego kochane potworki wszystko wtrynżoliły i nic już nie zostało w kolorowych miseczkach? - Baek, zadzwoń do Yeola.
- Teraz? - prawie pisnął Baekhyun, obracając się do przyjaciela z mocno zdziwionym wyrazem twarzy.
- No... - zawahał się, przewracając niewinnie oczami. Przewracając naleśnika na drugi bok, dodał. - Może po obiedzie.
- Co tam od niego chcesz? - zaciekawił się chłopak, opierając podbródek o rękę, która z kolei podparta była o oparcie kanapy. W takim obrocie i skręcie ciała, przyglądał się pracy i konwersował.
- No zdjęcia nasze ma - tłumaczył Kai, w międzyczasie przeganiając Rim od talerzyka z usmażonym wcześniej bekonem. Tyle się skradała, a tu klapa. - I trzeba dzisiaj zanieść te z naszych wakacji.
- Ale to pachnie! - pochwalił ciężką pracę Jongina Taehyung, na boku zaciągając zapachy do nosa pełnymi wdzięku zamachami ręką. Świadomie postawił na taktykę.
- O! - Wskazał na niego szpachelką Master Chef, prezentując śnieżnobiały uśmiech, który nawet jaśniej lśni niż wszelkie inne z reklam past do zębów. Plan się powiódł. - Ty dostaniesz jednego więcej!
     Rudemu zaświeciły się aż oczy. Wyobrażał sobie już, jak przy stole spożywa tego dodatkowego naleśnika. Ślinka zaczęła mu ciec na myśl o tym. Z myślą o przyszłości, poszedł do lodówki poszukać jakichś ozdobników dla obiadu.
- Mmmm... - Zapachy doszły również do egzystującego na kanapie Sehuna. Nie obracając się, aby nie przegonić przypadkiem piesków ze swoich kolan, zapytywał. - Nowa specjalność kuchni?
- No ba. - Kajsa pokiwał głową, zdejmując naleśnika z patelni, na rzecz kolejnego, którego zamierzał idealnie wysmażyć. Robiąc to bez trudu, w tym samym czasie wyjmował kolejny talerz, na którym będzie stawiał kolejną serię. - Jeżeli tylko wam posmakuje.
- Jakieś sosy egzystują? - zapytała Iwona, nudząc się tak długą nieaktywnością swojej osoby w rozmowie. Kradnąc dla siebie ulubionego Jjangah, wstał z zajmowanego mebla i z piesiakiem na rękach, przyszedł bliżej przyglądać się Jonginowi.
- Zależy w jakim stanie skupienia - odrzekła Rusałka, wyjmując z lodówki kilka tubek kupionych w sklepie sosów do deserów, które nieskore były do wyjścia ze swojego opakowania. Przynajmniej gdy Fało próbował. Bo próbował.
- Postaw na blacie, może puści - doradziła Sangrim, wyjmując już powoli talerze z półki i zabierając się do nakrywania stołu. Na pierwszy rzut oka nic godnego uwagi, ale to właśnie uwielbiała robić.
- Hej, czy ty używasz teraz mojego bekonu? - zaciekawił się Taehyung, analizując, że tam przy Kaiu leży niewiadomego pochodzenia bekon, a ten jego w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął z osobistego sektora V na górnej półce lodówki.
I kiedy miał za to odebrać Kajtkowi swój bekon, do domu wpadła Huraganowa Barbara.
Żartuję.
Na chatę wjazd zrobiła Taeyeon, wchodząc jak do siebie do domu (właściwie, to to właśnie robi). Strząsnęła z nóg buty, energicznie przymknęła drzwi i z nie do końca wesołym wyrazem twarzy poczęła uciekać na piętro.
- Kto trzasnął drzwiami? - Zadał w międzyczasie pytanie Baek, nie orientując się jeszcze, kto dopiero co wrócił do domu.
- Ja - wycedził przez zęby Demon, ukazując się wszystkim na krótką chwilę w korytarzu, by zaraz umknąć na schody i następnie zaszyć się w swoim Małym Królestwie.
- A to przepraszam. - Gdyby Iwona była pieskiem, tak jak Jjangah, to na pewno teraz położyłaby uszy po sobie. Nieznacznie przygryzając wargę, uciekł za Brateła.

Mamy nadzieję, że się podobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby

2 komentarze:

  1. No to nieźle... Nie mam pomysłu na komentarz, więc będzie krótko i (mam nadzieję) treściwie xD
    Więc tak, jako że nie było mnie kawał czasu, to nie do końca ogarniam, co się w HM dzieje, więc miałam trochę mindfuck, mianowicie czy Tae jest z Sehciem? Zaraz sprawdzę w poprzednim rozdziale, więc jak wam się chce to nie odpowiadajcie... Chociaż zamiast szukać tej informacji powinnam chyba uczyć się na historię sztuki, malować dyplom albo pisać, więc... Może jednak powiedzcie XDDDDDDDDDDDD
    Wgl biedna Tae. Nikt chyba nie chciałby mieć do czynienia z osobą pokroju Krystal, jeszcze w takiej sytuacji...
    W sumie to Tae też biedny, bo jeśli Tae jest z Sehciem, to on się chyba załamie :/ Ale szczerze powiedziawszy nie mogę się zdecydować, kto bardziej pasuje do Tae, więc jeśli nie pojawi się jakaś nowa żeńska postać i któryś z nich zostanie sam w bólu i samotności, to będę płakać...
    ...
    ..
    .
    ..
    ...
    No dobra, nie będę, ale będę czuła niedosyt xD No bo jak można któregoś z nich zostawić samego? Jeszcze jak się okaże, że Tae wyjedzie, to już w ogóle będzie kaplica :'(
    Ech... miało być krótko, wyszło jak zawsze. Nieważne xD Ale za to wszystko, co tu się stało, kiedy mnie nie było w Internecie, zasłużyłyście na całą blaszkę internetowego sernika XDD
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa, jak by wyglądało "długo" XDDDDD
      Tak, tak, jest. Ale na pewno już to wiesz, bo u mnie statystyka "czasu reakcji" prezentuje się kiepsko XD Jak z resztą widać, bo odpowiadam na ten komentarz prawie miesiąc po XD Brawo ja... *stuk głową o szafę*
      A jej się akurat trafiło... Mogła jechać, nie wiem czemu została :')
      Damy mu na pocieszenie puszkę orzeszków. Albo watę cukrową. Co innego ma mu pomóc, jak nie jedzonko? 😁
      Ale spokojnie! U mnie zawsze są chusteczki, więc zawsze mogę wspomóc jedną czy kilkoma XD
      Wiem, że komentarz po czasie, ale... Czy ten sernik jeszcze jest aktualny? :')))
      Pozdrawiam również! 😆

      Usuń