środa, 29 listopada 2017

just like magic

Hejka :)
Dzisiaj nie mam za bardzo jak napisać dłuższej adnotacji, więc od razu zapraszam do przeczytania shota xD
Miłego czytania

one shot | miniaturka | Lee Taemin | SHINee

     Taemin lubił zimę, mimo że większość jego bliższych znajomych oraz rodzina uważała na samym początku, iż młodzieniec z oczywistych powodów będzie zniechęcony do tej pory roku. Kiedy usłyszał to stwierdzenie wydobywające się z ust swojego najlepszego przyjaciela, nie potrafił zrozumieć, w jaki sposób tamten doszedł do tak nieprawdopodobnej konkluzji. Owszem, to wydarzenie miało miejsce właśnie w grudniu, ale niby dlaczego miałoby to wpłynąć na stosunek Taemina do zimy?
    Odkąd tylko potrafił sięgnąć pamięcią, była to jego ulubiona pora roku - bezlistne drzewa pokryte grubą warstwą śniegowej pokrywy, błyszczące dekoracje, którymi wszyscy jego sąsiedzi ozdabiali swoje domy, niesamowity urok szybko zapadających ciemności, które pojawiały się za oknem około godziny szesnastej, wszystko to miało w sobie wyjątkową magię, zawsze wprawiającą chłopaka w dobry nastrój i atmosferę zbliżających się wielkimi krokami świąt.
     W grudniu ojciec Taemina dostawał urlop na dwa tygodnie i właściwie była to jego jedyna okazja, by spędzić trochę czasu ze swoim synem. Mężczyzna pracował za granicą, więc przez znaczną część roku nie dostawał szans, by widzieć się ze swoją rodziną, toteż gdy wracał do Korei Południowej, starał się ze wszystkich sił, żeby sprawić, iż jego dziecko oraz żona zapamiętają te chwile na długi czas i będą czekać na święta Bożego Narodzenia z utęsknieniem. Biorąc pod uwagę to, jak trwale te nieliczne tygodnie zapisały się w pamięci dorastającego młodzieńca, można by uznać, że starszy Koreańczyk rzeczywiście odniósł sukces.  Mimo upływu lat wspomnienia z minionych świąt pozostały niezatarte, były częstym motywem przewodnim snów Taemina. 
      Dwudziestodwulatek spędził ze swoim ojcem dwieście dziewięćdziesiąt cztery dni. W te święta byłoby ich już ponad trzysta - niecały rok. Problem polegał na tym, że w tym roku Taemin nie dostał okazji, by przez kolejne dwa tygodnie cieszyć się obecnością taty - siedemnastego grudnia wracając z lotniska swoim służbowym samochodem, w odległości jakichś trzech kilometrów od domostwa państwa Lee, mężczyzna wpadł w poślizg, spowodowany ograniczoną widocznością oraz oblodzoną nawierzchnią jezdni i całkowicie stracił kontrolę nad pojazdem. Nieszczęśliwym trafem z naprzeciwka jechała rozpędzona ciężarówka. Dalszy rozwój wypadków można sobie wyobrazić. 
     Ojciec Taemina wylądował na szpitalnym oddziale w stanie krytycznym. Kiedy młodzieniec razem z mamą znalazł się w tym budynku, poinformowano ich, że bardzo im przykro, ale mężczyzny nie udało się uratować.
      Brunet nadal lubił zimę - przechadzał się właśnie po pobliskim parku, z lekkim uśmiechem rozjaśniającym przystojną twarz przyglądając się wirującym w powietrzu płatkom śniegu i właściwie nie miał pojęcia ani dlaczego zdecydował się na spacer w tak zimną noc, ani dokąd zmierza. 
     Nogi doprowadziły go przed od niedawna znienawidzony budynek - miejsce, gdzie lekarze byli bardzo smutni, gdyż nie zdołali uratować jego ojca. Wiedział, że to niesprawiedliwe, ale za śmierć taty winił właśnie ich. Przechodząc w pobliżu szpitala, za każdym razem odwracał spojrzenie w innym kierunku, byleby tylko nie patrzeć na ten nowoczesny, przeszklony budynek pełen tak bardzo smutnych pracowników.
     Tym razem było inaczej. Czuł w głębi duszy, że zaszła jakaś pozytywna zmiana i by przekonać się, o co chodziło, musi odwiedzić oddział, na którym jego tata wydobył z siebie ostatni oddech. Powinien był go zdziwić już sam fakt, że w budynku nie włączono żadnych świateł mimo dosyć późnej pory. W dodatku on sam nie miał najmniejszych problemów z odnalezieniem drogi na właściwy oddział w tych egipskich ciemnościach. Po drodze nie spotkał żadnych pracowników szpitala, co w normalnych okolicznościach można by uznać za wręcz nieprawdopodobne.
     Stanął przed drzwiami, prowadzącymi do tego pomieszczenia i przez chwilę zapomniał, jak się oddycha. Nie przesłyszał się - był tego pewien. Głos, który usłyszał mógł należeć tylko do jednej osoby. Łzy rozbłysły w jego oczach, a na twarzy pojawił się szeroki, szczery uśmiech - nacisnął klamkę i ostrożnie otworzywszy drzwi, zajrzał do środka.
     Postawny, dobrze zbudowany mężczyzna siedział na skraju szpitalnego łóżka, zakładając na siebie ciemnoniebieską, zimową kurtkę i gdy tylko Taemin przekroczył próg pomieszczenia, spojrzał na niego z wyrzutem, jakby chciał zapytać, dlaczego nie przyszedł po niego wcześniej.
- Tato... - starał się wyszeptać brunet, ale z powodu gardła ściśniętego wzruszeniem, żadne słowo nie opuściło jego ust.
     Ale mężczyzna zdawał się nie zwracać na to uwagi - rozłożył szeroko ramiona, podnosząc się z łóżka i energicznym krokiem przemierzył odległość dzielącą go od syna. Zamknął go w mocnym uścisku, starając się nie zauważać faktu, że młodzieniec przerósł go o dobre dziesięć centymetrów, a Taemin natychmiast odwdzięczył się tym samym, ściskając ojca tak mocno, jakby od tego zależało jego życie.
- Jestem tu, Tae - powiedział mężczyzna głosem odrobinę zachrypniętym, ale silnym i zdecydowanym. 
     Po usłyszeniu tych słów Taemin odsunął się od ojca i przyjrzał się mu dokładniej z potężnym uśmiechem goszczącym na twarzy. Wzrok chłopaka nagle spoczął na kalendarzu wiszącym na ścianie. 
     Był szesnasty grudnia dwa tysiące siedemnastego roku. Taemin zyskał okazję, by spędzić z ojcem jeszcze ten jeden, ostatni dzień.

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon ;)

4 komentarze:

  1. Nurtuje mnie jedno pytanie... Ten ojciec umarł w kończu czy nie? XD Bo nie ogarniam XD
    Nie wiem czy dałabym radę żyć tak długo bez taty i widzieć go tylko na święta... Straszne.
    Pomysł dobry, lubię opowiadania 'zimowe' gdzie jest śnieg.
    Sama też uważam, że zimna ma w sobie coś magicznego. Zwłaszcza świąteczne dekoracje na ulicach, przy domach, czy w kościele. To jest piękne <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umarł... No niestety XD
      Ja zdecydowanie nie dałabym rady, no dafaq, kto dałby :')?
      No to dobrze, bo w tym kalendarzu będą same "zimowe czekoladki" XDD
      Nie musisz mi tego mówić, Zima to moja ulubiona pora roku 😆 Zgadzam się w 100% 😁 A najlepiej jeszcze, gdy jest dużoooooo śniegu ✌

      Usuń
  2. Jejku, to było mocne. Uwielbiam takie klimaty opowiadań. I zima idealnie się w nie wpasowuje.
    W sumie zima nie jest taka zła, a wielu ludzi jej nie docenia. A szkoda, bo ma swój urok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima to przepiękna pora roku :') Mam nadzieję, że dalej będę tak twierdzić, nawet gdy będę musiała jeździć/chodzić do pracy w zimie 😅 Bo byłoby trochę słabo, jakbym przestała uważać zimę za piękną 😮
      Popieram ✌🌸
      Dziękuję za komentarz 😆

      Usuń