wtorek, 29 maja 2018

close to the end

Hejka :)
Jak pewnie zauważyliście, poprzedni post nie miał adnotacji, bo kompletnie zapomniałam o tym, że ustawiłam publikację, a dodatkowo byłam na wycieczce i rozładował mi się telefon, także... xD Ale ten będzie ją miał, bo obudziłam się w niedzielę i właśnie ją piszę :") 
Także nie mam w sumie Wam nic ciekawego do powiedzenia.. Naprawdę, to aż smutne, że moje życie jest tak nudne :"") Nie było mnie tu parę miesięcy, powinnam mieć milion tematów :"") Ogólnie ostatnio wpadłam na pomysł, że chciałabym mieć crossa, takiego czarno-czerwonego (ewentualnie czarno-pomarańczowego, bo jest taki jeden, który mi się mega podoba xD), więc kto kupuje ze mną motor xD? Rim też chce mieć, także ten, będziemy sobie śmieszkowym teamem od crossów XD
Miłego czytania ;)

one shot | Jeon Jungkook | Park Jimin | BTS | 2.083 słowa

Dlaczego nie wszystkich da się uratować?
Nie wiem.

     Ciemnowłosy chłopak wydał z siebie ciche mruknięcie, by zasygnalizować mówiącemu przyjacielowi, że nawet przez chwilę nie przestał go słuchać, odłożył swój telefon na szafkę nocną, po czym zmienił pozycję na półleżącą i po oparciu pleców o ścianę zaczął rozglądać się po tym niewielkim pomieszczeniu, służącym Jiminowi za pokój w czasie roku szkolnego. O ile był dobrze poinformowany, jego przyjaciel zeszłego roku mieszkał ze współlokatorem, którego imienia Jungkook jednak nie znał, ale ten z również nieznanych młodszemu powodów musiał zrezygnować z edukacji w tej placówce. Toteż Park od początku roku mógł poszczycić się tym, że zajmował to ponure pomieszczenie samotnie.
     Takie właśnie było pierwsze wrażenie Jungkooka o pokoju Jimina - ponury. Nigdy wcześniej nie przebywał w tym pomieszczeniu, gdyż chłopcy zaprzyjaźnili się stosunkowo niedawno i gdy już się spotykali, to przeważnie w pokoju młodszego ucznia lub w pobliskiej kawiarence, gdzie zawsze czekał na nich wolny stolik, przy którym mogli odrobić zadania lub po prostu porozmawiać w zacisznej atmosferze.
     Ściany wyznaczające granice pokoju standardowo pomalowane były na jasnożółty kolor z ciemniejszym, beżowym paskiem ulokowanym mniej więcej na środku. Pomieszczenie na pierwsze rzut oka wyglądało niezwykle podobnie do tego zajmowanego przez Jungkooka, ale po chwili siedzenia na łóżku Parka, zdał sobie sprawę, że jest tu niemalże sterylnie czysto. Wystrój również sprawiał wrażenie spartańskiego - na półkach nie leżały żadne pamiątki z wycieczek szkolnych, nie było zdjęć oprawionych w ramki, książek otwartych na przypadkowych stronach, długopisu rzuconego w przypadkowym miejscu, na drzwiach Jimin nie powiesił zdjęć z przyjaciółmi, plakatów ulubionego zespołu lub chociażby kalendarza, na którym mógłby liczyć dni pozostałe do końca roku szkolnego.
     Jungkook nagle zdał sobie sprawę, że w pokoju oprócz mebli nie znajdowało się absolutnie nic - pomieszczenie wyglądało na gotowe do opuszczenia, jakby Park miał nagle podnieść się z podłogi, na której siedział, pożegnać bruneta, zamknąć za sobą drzwi, wyjść z akademii i nigdy już nie wrócić. Czy ten pokój wyglądał tak przez cały rok..? Czy Jimin dopiero niedawno spakował wszystko, jakby nie chciał pozostawić po sobie żadnego śladu? Młodszy z chłopaków nie wiedział, dlaczego ta myśl pojawiła się tak nagle w jego głowie, ale musiał przyznać, że niebywale go zaniepokoiła, co poskutkowało tym, że poczuł gwałtowny ścisk w klatce piersiowej.
- Wiesz, czasami mam wrażenie, że umieram.
     Jungkook drgnął, wyrywając się z zamyślenia po dłuższej chwili, kiedy jego mózg przetworzył wypowiedziane przez starszego przyjaciela słowa i ich sens dotarł do niego. Nie mógł otrząsnąć się ze zdumienia - wcześniej Jimin prowadził z nim zwykłą, przyjacielską konwersację na temat prezentu, który młodzieniec chciał kupić swojej matce z okazji jej kolejnego ślubu, nic nie wskazywało na to, że rozmowa nagle stanie się tak poważna.
     Brunet spojrzał w zamyśleniu na spokojną twarz przyjaciela, a zlustrował wzrokiem całą jego postać, która nagle wydała mu się drobna i krucha niczym porcelanowa lalka. Jungkook nie musiał interesować behawioryzmem, by zrozumieć, że chłopak nie bez powodu mnie w dłoniach skraj podkoszulka. Zmarszczył delikatnie brwi, powodując pojawienie się niewielkiej bruzdy na swoim czole i przyjrzał mu się po raz kolejny. Dostrzegł oznaki niedawnego płaczu w postaci posklejanych, nadal wilgotnych rzęs, lekko zaczerwienionych oczu, wystające bardziej niż zwykle kości policzkowe przyjaciela, jego chorobliwie bladą skórę, delikatnie zaróżowione szramy na dłoniach Jimina, mające kształt paznokci, a w końcu dosyć niechlujny ubiór i skarcił samego siebie w myślach, zastanawiając się, dlaczego nie zauważył tego wszystkiego wcześniej.
- O czym ty mówisz? - zapytał Jungkook, starając się wypowiedzieć te słowa spokojnym tonem głosu, jednakże nie wyszło mu to tak dobrze, jakby sobie tego życzył.
    Młodszy chłopak przeszedł na kolanach po łóżku, by lepiej widzieć przyjaciela - Jimin w odpowiedzi na jego pytanie jedynie nieznacznie wzruszył ramionami. Jungkook nie miał pewności, ale wydawało mu się, że podczas zmieniania pozycji dostrzegł łzy lśniące w oczach starszego chłopaka.
- Jimin, powiedz mi - poprosił, po czym przysiadł na skraju łóżka, położył stopy na posadzce i po prostu czekał, wpatrując się w twarz młodzieńca, który wydawał się go nie słyszeć. Jungkook miał wrażenie, że Park nie mrugnął od dobrej minuty.
- Możesz mi zaufać, przecież jestem twoim najlepszym przyjacielem.
     Jimin delikatnie odwrócił głowę od Jungkooka, który za wszelką cenę starał się spojrzeć mu w twarz. Jego wzrok błądził po ścianie i zatrzymał się w bliżej nieokreślonym punkcie, analizując jakby każdy szczegół jakiegoś obiektu, ale gdy młodszy chłopak spojrzał w tamtym kierunku dostrzegł jedynie tablicę korkową, na której nie znajdowało się nic interesującego. Jungkook sam miał na swojej istny bałagan - kilka numerów telefonów zapisanych na małych karteczkach, zdjęcie ze swoją młodszą siostrą,wycinek z gazety, informujący o zbliżających się wyścigach samochodowych w sąsiednim mieście, zaproszenie na imieniny kuzynki, naklejka, którą jego kolega z pokoju znalazł kiedyś w swojej teczce i mu ją oddał. Na tablicy korkowej należącej do Jimina nie było niczego.
- Coraz częściej mam dość tego ciągłego udawania, Jungkook.
     Ciemnowłosy drgnął nieznacznie, słysząc zachrypnięty głos przyjaciela. Przez głowę wbrew jego woli przeszła mu myśl o Yoongim, pamiętał ich ostatnią rozmowę, nadal odczuwał wyrzuty sumienia z powodu tego, że zauważył znaczące zmiany, jakie w nim zaszły, ale nie starał się niczego z tym zrobić, aż do momentu, gdy było już zdecydowanie za późno na ratunek.
- Udawania czego?
     Jungkook miał nieprzemożoną ochotę, by zacząć krzyczeć, kiedy zobaczył, że Jimin wzruszył ramionami. Przestań, błagał przyjaciela w myślach, po prostu to powiedz.
- Że wszystko w porządku. - Te słowa starszy prawie wyszeptał.
     Jungkook wpatrywał się w niego jak oniemiały - co się stało? Nie zauważył wcześniej, by cokolwiek w zachowaniu Jimina się zmieniło. A przecież zwracał uwagę na wszystko, na każdą mijającą go osobę, na każdy pojedynczy przedmiot. Właśnie z tego powodu wiedział, że ten chłopak ze starszego rocznika, którego każdy uważał za władcę szkoły, był wiecznie smutny - on sam prawdopodobnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co niedawno zrozumiał Jungkook, że alkoholem, zmienianiem dziewczyn jak rękawiczki, wyżywaniem się na młodszych od siebie, próbował zamaskować ten smutek - próbował sprawić, by ludzie trzymali się od niego z daleka.
     Jungkook zauważył również ciemnofioletowe siniaki na brzuchu i plecach starszego chłopaka, gdy któregoś dnia na korytarzu podwinęła mu się koszulka. Zwrócił również uwagę na niecodzienny odruch młodzieńca - bezwiednie wstrzymywał oddech na kilka sekund, gdy ktoś krzyknął jego imię. Brunet zauważył, że z Yoongim jest coś nie w porządku, jeszcze zanim zdecydował się opuścić szkołę.
      Nie znał tego chłopaka, w sumie to nikt go nie znał, gdyż ten nie dopuszczał nikogo do siebie. Czasami przechodząc koło niego, wyczuwał dym papierosowy, innym razem dostrzegł bliznę na jego brwi, a gdy kiedyś wypadła mu z rąk kartka, Jungkook zobaczył na niej nuty, nim Yoongi zdążył ją podnieść.
     Ostatnim razem, gdy go zobaczył, chłopak upuścił inną kartkę - zapisaną malutkimi literkami, pisanymi najwidoczniej pospiesznie. Jungkookowi nawet nie przeszłoby przez myśl, żeby przeczytać, co było na niej napisane. Dogonił Yoongiego, oddał mu kartkę. Chłopak odpowiedział mu smutnym uśmiechem i przyjął od niego zapisany kawałek papieru, spoglądając mu w oczy z miną, jakby właśnie podjął decyzję. Jungkook krzyknął wtedy, wołając go, gdy odchodził pustym korytarzem. Zapytał, dokąd starszy chłopak się wybierał. Yoongi odburknął, że zapomniał zrobić coś ważnego. Powiedział, że za kilka minut wróci na lekcje.
     Jungkook po pewnym czasie zaczął żałować, że jednak nie przeczytał tej kartki. Bo Min Yoongi nigdy nie wrócił.
- JK, twoi rodzice przyjechali z pilną sprawą. - Poirytowany brunet odwrócił głowę w kierunku Taehyunga, który bez pukania otworzył drzwi do pokoju, a następnie ponownie spojrzał na Jimina, jednak ten przeniósł wzrok na okno i milczał.
- Powiedz im, żeby poczekali - prawie warknął Jungkook, wytrącony z równowagi. Gdyby Taehyung nie wszedł do tego pomieszczenia, na pewno Jimin powiedziałby mu, co spowodowało nagłe pogorszenie jego nastroju.
- To ponoć bardzo ważne - nalegał jego rówieśnik, modulując odpowiednio głos podczas wymawiania wyrazu "bardzo", by nadać sobie wiarygodności.
- Do jasnej cholery, mogą chwilę poczekać - obruszył się ciemnowłosy, poirytowany zaistniałą sytuacją i brakiem postawy kompromisowej ze strony Taehyunga.
- Okey, ale sam im to powiedz.
- Taehyung! - krzyknął za kolegą z rocznika Jungkook, jednak ten zdążył już zamknąć za sobą drzwi i nawet jeżeli usłyszał to zawołanie, najzwyczajniej w świecie je zignorował.
- Jimin, poczekaj na chwilkę. Za moment wrócę i porozmawiamy - obiecał młodszy swojemu przyjaciela, który w żaden sposób nie zakomunikował mu, że dotarły do niego słowa bruneta.

⏮ ⏭

     Jungkook prawie nie słyszy słów matki, nie jest w stanie rozróżnić pojedynczych wyrazów. Nie potrafi skupić się na tym, co kobieta stara się mu przekazać. W zamyśleniu wodzi wzrokiem po twarzy swojej rodzicielki - zmieniła się ostatnio. Bardzo. Wydaje się jakby zmartwiona, przygnębiona czymś. Jednak Jungkook stoi przed nią, jak gdyby nieobecny. Myślami jest przy Jiminie. Co mu się stało do cholery jasnej? Przecież jeszcze tydzień temu wszystko było w porządku..
     Kątem oka rejestruje ruch za oknem, przed którym stoi jego matka. Wydaje mu się,że dostrzega białą bluzę kogoś zmierzającego powolnym krokiem w stronę wyjścia z kampusu. Na kilka sekund mruży oczy, wytężając wzrok ze wszystkich sił i już jest pewien, że to jego najlepszy przyjaciel. W akademiku nie ma innych osób, które potrafiłyby poruszać się z charakterystyczną dla Jimina kocią gracją - w końcu nikt inny nie uczęszcza w każdy czwartek na zajęcia tańca nowoczesnego. Ale dokąd on idzie? Miał przecież poczekać na Jungkooka w swoim pokoju. Wtedy porozmawialiby otwarcie, Jimin opowiedziałby mu, co takiego się wydarzyło, młodszy przyjaciel pocieszyłby go i wszystko byłoby jak jeszcze tydzień temu, a ich przyjaźń wyszłaby z tej sytuacji wzmocniona.
- Mamo, muszę już iść - rzuca spanikowanym tonem głosu Jungkook, odpychając się ramieniem od ściany, o którą wcześniej był oparty.
- Jungkook, poczekaj, to bardzo ważne!
     Chłopak nie jest zaskoczony, gdy kobieta stara się go zatrzymać. Odwraca się w jej kierunku przez ramię i szybko lustruje wzrokiem jej twarzy - owszem, jest zmartwiona, ale bardziej rozgoryczona i poddenerwowana niż smutna i zrozpaczona. Nie ma w oczach łez jak Jimin, nie trzęsie się jak Jimin. Jungkook nie ma więc najmniejszych trudności z podjęciem decyzji, posyła kobiecie przepraszający uśmiech, a potem odwraca się od niej i zaczyna biec w stronę korytarza, który poprowadzi go do drzwi wyjściowych z akademika. 
     Ciemnowłosy chłopak wybiega przed budynek i w mgnieniu oka przemierza ścieżkę, po której chwilę wcześniej szedł jego starszy przyjaciel.
- Jimin, poczekaj! - krzyczy, nie przejmując się tym, że któryś z dorosłych sprawujących opiekę nad akademikiem może go usłyszeć - przebywanie na zewnątrz o tak późnej porze może pociągnąć za sobą niewymierne konsekwencje, jednak młodzieniec nie zwraca na to uwagi w tym momencie.
     Jego przyjaciela nie widać nigdzie w zasięgu wzroku, Jungkook nie słyszy jego kroków, nie ma pojęcia, w którym kierunku mógł udać się starszy, ale wydawało mu się, że zmierzał on w stronę lasu. Brunet ze zdumieniem i lekkim ukłuciem niepokoju dostrzega, że właśnie minął ostatnią latarnię stojącą przy drodze. Rozciągający się przed nim las jest oświetlany jedynie przez delikatne, jak gdyby srebrzyste światło księżyca, a on nie pomyślał wcześniej o zabraniu ze sobą latarki. Z kieszeni bluzy pośpiesznie wydobywa telefon i włącza światło we wbudowanej aplikacji, jednakże urządzenie nie jest naładowane. Jeżeli się nie myli, bateria wytrzyma co najwyżej pół godziny.
      Jungkook wchodzi pomiędzy wysokie drzewa, teraz, w nocy, wyglądające nad wyraz ponuro i oświetlając sobie drogę latarką w telefonie, rozgląda się dookoła, próbując wzrokiem odszukać Jimina. Pamięta, że był tu już kiedyś ze swoim przyjacielem. Chłopak pokazywał mu wtedy swoje ulubione miejsce nad niewielkim potoczkiem, znajdujące się nieopodal krawędzi lasu. Jungkook przypuszcza, że właśnie tam znajdzie starszego, jednak nie potrafi odtworzyć w głowie drogi, jaką pokonali tamtego dnia.
     Nagle wzrok ciemnowłosego pada na puste opakowanie po papierosach leżące na ziemi - przez myśl przechodzi mu, że w tym miejscu muszą znajdować się one od niedawno, gdyż śnieg nie zdążył ich jeszcze pokryć. Jungkook pochyla się nad nimi i jego podejrzenie okazuje się słuszne - tak, to te same, które Jimin często palił w jego pokoju, tłumacząc się tym, że młodszego nikt nie podejrzewałby o zatruwanie w ten sposób swojego organizmu, a u niego samego już dwa razy przeprowadzano inspekcje.
      W jednej chwili Jungkook słyszy cichy szloch. Albo przynajmniej wydaje mu się, że takowy słyszy.
- Jimin? - krzyczy, jednakże tak, jak przypuszcza, nie otrzymuje żadnej odpowiedzi. - Jimin, to ja, Jungkook. Poczekaj na mnie, już idę!
     Młodszemu udaje się dotrzeć do ulubionej kryjówki swojego najlepszego przyjaciela, nim bateria w jego telefonie doszczętnie się rozładowuje. Po zrobieniu zaledwie kilku kroków w kierunku wody dostrzega Jimina trzymającego zapalonego papierosa w drżącej dłoni, siedzącego na niewielkiej kładce umieszczonej nad potokiem. Chłopak ciężko wciąga powietrze przez usta, jego policzki lśnią od łez. Jungkook podchodzi do przyjaciela i zajmuje miejsce obok niego, siedząc na tyle blisko, że dotyka ramieniem jego ramienia.
- Jimin, powiedz mi, co się stało.
     A więc Jimin mu powiedział.

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon

4 komentarze:

  1. W końcu przeczytałam i mogę skomentować!
    Sama nie wiem, kiedy czytałam coś z BTS ^^'
    Trudna tematyka, ale to dobrze. Warto ją poruszać. I cieszę się, że skończyło się to w takim momencie.
    I powiedz mi, jak ty to robisz, że kilka scen potrafisz napisać w tylu słowach?! No jak?
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czasu do pisania! ^^ Czekam na następny post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w sumie od dość dawna nie czytałam nic z BTS :") Trzeba będzie w końcu nadrobić to na wakacjach xD
      To się nazywa szczegółowe opisywanie drobiazgów XDD
      Dziękuję bardzo i życzę tego samego ^^
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Co mu powiedział? Co? Zabił kogoś? Ktoś mu zrobił coś złego? Ktoś umarł Dziewczyna go rzuciła? No co? XD Co mu powiedział? XD Czy ty zawsze musisz ukrywać w takim momencie? XD
    Tematyka smutna i powiem, że długo szło mi czytanie bo ostatnio nie lubie smutnych rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że odpowiedź jest prostsza niż myślisz XD?
      Hahahh, no to wybacz, nie trafiłam z tematyką :")

      Usuń