piątek, 18 maja 2018

underground

Hejka :)
Hm. Któż decyduje się na powrót po... *próbuje oszacować, ile minęło dni od Walentynek* *nie wychodzi jej to* bardzo wielu dniach :") Na swoje usprawiedliwienie mam jak zwykle ogrom nauki, zadań i sprawdzianów, ale w sumie co to za usprawiedliwienie, znaczna większość osób, które prowadzą blogi, jest w wieku szkolnym xD Ale cóż, bierzemy się z Rim za siebie, a przynajmniej ja się postaram o to, żeby ona też się wzięła :") 
Także poniżej przedstawiam pierwszą z planowanych trzech części opowiadania inspirowanego serią książek "Tunele". Nie przedłużając:
Miłego czytania

 Lee Taeyong | NCT | Pod ziemią | 2.078 słów
Ta noc bez pożegnania, noc bez gwiazd, noc bez ruchu,
Długo mi wiatr histeryczny tłumaczył epilog najprostszy.

     Ręcznie dmuchane szkło w oknie wystawowym zniekształcało nieco odbicie młodzieńca przemierzającego chodnik spokojnym krokiem - ale on jedynie zerknął w kierunku witryny "Tekstyliów u Jacobsona". Szybkim, ukradkowym spojrzeniem omiótł swoją fryzurę i jak zawsze, otrzymując niezadowalający jego zdaniem obraz pojedynczych kosmyków o platynowym kolorze, opadających na blade czoło, wprawnym ruchem dłoni przeczesał włosy palcami. Poły ciemnego płaszcza, którego kołnierzyk machinalnie poprawiał co kilka minut, powiewały za nim, poruszane przez wiejący w kierunku przeciwległym do jego marszu podmuch wiatru, niosący ze sobą wszechobecny zapach wilgoci i stęchlizny.
     Czekoladowe tęczówki omiatające nieuważnym spojrzeniem szeroką ulicę nagle z niemałym zdumieniem zarejestrowały obecność przerażającej postaci, wymieniającej przyciszonym tonem głosu słowa w języku pełnym dziwnie piskliwych i niepokojących dźwięków z postawnym mężczyzną w średnim wieku. Surowe oblicze Styksa odzianego w charakterystyczny, sztywny, sięgający ziemi skórzany płaszcz z nieskazitelnie białym kołnierzem, zwróciło się w jego kierunku, gdy próbując ukryć zdenerwowanie, zacisnął mocniej szczupłe palce na papierowej torbie i przyciągnął ją ciaśniej do klatki piersiowej. Bladolicy mężczyzna zmierzył go uważnie spojrzeniem czarnych jak węgiel oczu, aż młodzieniec poczuł, jak ze strachu przechodzi go delikatny dreszcz.
     Wysoki młodzieniec przeszedł jak najdalej od rozmawiających, stawiając pozornie pewne kroki na skraju brukowanego chodnika. Czuł na swojej twarzy chłodny, taksujący wzrok Styksa, który przyglądał się podejrzliwie ściskanej gorączkowo papierowej torbie i dopiero gdy minął zakręt, zdał sobie sprawę z tego, że do tej pory mimowolnie wstrzymywał oddech. Obecność jednego z tych przerażających osobników nie była w Ćwiartce codziennością i wręcz przeciwnie - jasnowłosy nigdy wcześniej nie miał tej nikłej przyjemności zobaczenia któregoś z nich na własne oczy.
      Taeyong jeszcze przez kolejnych kilka minut szedł z duszą na ramieniu, spodziewając się, że w którymś momencie usłyszy za swoimi plecami odgłos stawiania na bruku ciężkich butów i z jakiegokolwiek błahego powodu trafi do Newgate, nim zdąży wypowiedzieć choćby jedno słowo. Poczuł się bezpiecznie dopiero w chwili, gdy dostrzegł znajomy budynek wykuty w ścianie jaskini, którego dach łączył się z łukowatym sklepieniem groty. Szybkim krokiem pokonał odległość dzielącą go od drzwi wejściowych do rodzinnego domu, przechodząc obok sześciu ulokowanych w stałej odległości, wysokich latarni - zwabione światłem dostarczanym przez leniwie poruszający się w umieszczonych na nich kulach zielonkawy płyn, śnieżnobiałe ćmy obijały się wzorzystymi skrzydłami o szklaną powierzchnię. 
      I gdyby jasnowłosy młodzieniec, najmłodszy z rodziny Lee, zamieszkującej dom numer sto trzydzieści osiem, nie zatrzymałby się na pół minuty, by spojrzeć na te nocne motyle, jego dzień zakończyłby się tak, jak każdego innego wieczoru. Oddałby starszej siostrze papierową torbę ze składnikami niezbędnymi do przyrządzenia kolacji dla gości, których się spodziewali, przywitałby ojca krótkim skinieniem głowy i w ekspresowym tempie ukryłby się w swoim niewielkim, lecz przytulnym i zacisznym pokoju, by nie mieć konieczności wzięcia udziału w jednym z tych przeraźliwie nudnych spotkań biznesowych swojego taty. 
     Tego dnia w budynku należącym do państwa Lee, mieli zjawić się przedstawiciele sklepu spożywczego "Clarke Bros", którzy prowadzili na powierzchni Ziemi dwaj bracia - Clarke Junior i Clarke Middling. Taeyong nie przepadał zwłaszcza za pierwszym z wyżej wymienionych - miał on około czterdziestu lat, nieciekawe poczucie humoru i przeważnie przychodził na spotkania biznesowe w koszmarnie jaskrawych marynarkach, które w żaden sposób nie pasowały do małego, przygotowanego na przyjęcie gości saloniku domu numer sto trzydzieści osiem. 
      Jasnowłosy młodzieniec jednak popełnił błąd tego wieczoru, który miał obrócić znany mu świat o trzysta sześćdziesiąt stopni i zatrzymał się na dosłownie krótką chwilkę, przyglądając się ćmom zaaferowanym obijaniem się o szklane źródło światła misternie wyrzeźbionej latarni. Właśnie wtedy do jego nozdrzy dotarł intensywny zapach, który Taeyong od razu zidentyfikował jako pochodzący z górnoziemskiego świata. Na powierzchni Ziemi, podczas swojego siedemnastoletniego życia, jak dotąd był tylko raz, towarzysząc ojcu, który prowadził go przez miasto wyłącznie bocznymi uliczkami, by nie zwracać uwagi przechodniów na ich niecodziennie prezentujące się czarne płaszcze do kostek, ciemne, nieprzejrzyste okulary i filcowe kapelusze, które musieli nosić, gdyż światło słoneczne stanowiło zbyt duże zagrożenie dla ich przyzwyczajonych do ciemności oczu i pozbawionej melatoniny skóry. Jednak po kilku godzinach spędzonych na tym wypadzie nieprzyjemną woń powietrza zatrutego smogiem i spalinami samochodowymi, a także zbyt mocne perfumy charakterystyczne dla ziemskich ludzi potrafiłby rozróżnić dosłownie wszędzie.
       Nie powinien być więc zdziwiony, gdy jego oczom ukazała się pochylona postać gnanego siłą rozpędu górnoziemskiego chłopaka, który starał się odzyskać równowagę i nie przewrócić się. Dopiero gdy się wyprostował, jego oczom ukazała się okazała ulica główna prowadząca przez samo centrum Ćwiartki i kilka mniejszych uliczek, wskazujących poboczne dróżki, w które Taeyong wolał się nie zapuszczać, o ile nie było to konieczne. Młodzieniec wydawał się oszołomiony, niczym w transie obracał się dookoła, starając się objąć chciwym spojrzeniem, jak najwięcej fascynujących szczegółów związanych z podziemnym światem, do którego właśnie, prawdopodobnie przez najzupełniejszy przypadek, trafił. Jeszcze nie zauważył jasnowłosego, więc ten, korzystając z okazji, starał się na palcach wspiąć po schodach prowadzących do wejścia budynku, przed którym stał. Gwałtowny ruch w okolicach najbliższej latarni zwrócił jednak uwagę Górnoziemca i właśnie rozszerzył on szeroko oczy ze zdumienia i opuścił delikatnie dolną szczękę w dół, nie otwierając przy tym ust.
      Stali tak naprzeciw siebie, jakby świat się zatrzymał, oboje zszokowani swoim widokiem, nie potrafiący zrozumieć, w jaki sposób drugi z nich się tam znalazł. Taeyong czuł spojrzenie nieznajomego, lustrujące jego niecodzienny na powierzchni Ziemi strój, dość groteskową pozycję, w której zamarł, prawie białe włosy, które podmuch wiatru po raz kolejny przemieścił na czoło młodzieńca, szczupłe nogi i twarz o niebywale ostrych rysach. Sam natomiast przyglądał się ze swego rodzaju zaciekawieniem delikatnie opalonej skórze Górnoziemca, umięśnionej, wysportowanej sylwetce, ciemnobrązowej czuprynie, ubrudzonym błotem jeansom i podkoszulkowi, dzięki któremu widoczne były liczne zadrapania i drobne rany na przedramionach młodzieńca. Chłopak nie pasował do podziemnego świata, Taeyong czuł więc, że to jedynie kwestia czasu, aż któryś mieszkaniec Ćwiartki zawiadomi o całej sytuacji policjantów, a wtedy... A więc dlatego spotkał Styksa! Mieszkańcy Ćwiartki najwidoczniej spodziewali się nieproszonego gościa.
     Blondyn usłyszał za sobą stanowcze, dosadne kroki i potrafił wyobrazić sobie przeraźliwą postać Styksa, którego ciężki, skórzany płaszcz ciągnął się po bruku w takt stawiania eleganckich, zapewne niewygodnych butów na chodniku. Górnoziemski chłopak nie zasłużył na spotkanie z Ciemnym Światłem, a jeżeli trafi do więzienia Newgate prawdopodobnie przeżyje je nie jeden, lecz kilkanaście razy, dopóki policjanci nie zyskają wszystkich, w ich mniemaniu niezbędnych, informacji. O ile w ogóle przeżyje..
     Młodzieniec również usłyszał kroki, przez chwilę wyglądał na spłoszonego i toczył wzrokiem dookoła siebie, jakby zastanawiając się, gdzie może się ukryć, jednak finalnie podjął złą decyzję i zaczął dosyć wolnym biegiem przemieszczać się w stronę Taeyonga. Mieszkaniec Ćwiartki ledwie zmusił samego siebie, by nie krzyknąć, nie ostrzec w jakikolwiek sposób nieznajomego, by błagać go o opuszczenie Podziemia - wiedział, że Styks jest już blisko i gdyby pomógł Górnoziemcowi, zostałby prawdopodobnie skazany za utrudnianie pracy funkcjonariuszom policji. Zdobył się więc jedynie na spojrzenie prosto w oczy być może starszego o kilka lat mężczyzny i delikatnie pokręcił głową, przekazując mu wzrokiem, że powinien uciekać i to najszybciej, jak tylko potrafi. Tamten zatrzymał się, jakby rozumiejąc niecodzienną sytuację, w której się znalazł i rzucił się do biegu w kierunku, z którego nadszedł. 
          Jasnowłosy natomiast pokonał w niebywale krótkim czasie odległość dzielącą go od drzwi wejściowych swojego domu, szybko odnalazł klucz w obszernej kieszeni ciemnego płaszcza i już po chwili stał w niewielkim, zagraconym przedpokoju, opierając ciężko plecy i ramiona na ścianie i głośno wypuszczając z ust powietrze z niewysłowioną ulgą, że udało mu wejść do środka, nim Styks miałby okazję go zauważyć. W pomieszczeniu pojawiła się platynowowłosa dwudziestolatka niskiego wzrostu, która odgarniając z czoła niesforną grzywkę, zmierzyła młodszego brata uważnym, przeciągłym spojrzeniem, jak gdyby spodziewała się wyjaśnienia, dlaczego młodzieniec zwlekał z powrotem. On jednakże był zbyt zaaferowany wydarzeniami, w których brał udział zaledwie kilka minut temu, bez słowa więc podał jej papierową torbę z zakupami, poszperał chwilę w kieszeni i wysypał na jej otwartą dłoń drobne, które zostały z kwoty przeznaczonej na wizytę w sklepie spożywczym, po czym słysząc nagle czyjś podniesiony ton głosu dochodzący z zewnątrz, natychmiast podbiegł do okna w salonie i nie odsuwając zasłony, wyjrzał na ulicę, starając się dostrzec źródło krzyku.
      Ze zlokalizowaniem go nie miał większych trudności, ponieważ tak, jak przypuszczał, spanikowane okrzyki wydobywały się z ust nieznajomego górnoziemskiego młodzieńca, któremu najwidoczniej nie udało się uciec przed policjantami. Taeyong nie mógł zrozumieć, dlaczego choćby na chwilę uwierzył w to, że jego pojedynczy akt odwagi w postaci krótkiego, stanowczego ruchu głowy będzie w stanie uratować tego chłopaka. Nie znał tego Górnoziemca, ale nie wyglądał on na osobę, która mogłaby spowodować jakiekolwiek zagrożenie dla mieszkańców Ćwiartki i sam nigdy nie wezwałby funkcjonariuszy policji, a już zwłaszcza Styksów, by zajęli się tą sprawą. Starałby się prawdopodobnie przekonać młodego mężczyznę, że powinien możliwie jak najszybciej wrócić tam, skąd przyszedł, po czym zablokować przejście do podziemnego świata, żeby mieć pewność, iż nikt nie będzie starał się go postawić przed sądem za zbytnią ciekawość, której teoretycznie nie powinno się uznawać za przestępstwo. Wymiar sprawiedliwości wyglądał jednak w Ćwiartce odrobinę inaczej niż na powierzchni Ziemi, o czym ojciec wielokrotnie opowiadał swojemu synowi.
    Starsza siostra Taeyonga, Chaeyeon, przechodziła właśnie przez salon do sporych rozmiarów kuchni, by tam dokończyć przygotowywanie kolacji, jednak zainteresowało ją podenerwowanie i wyraźny niepokój, których jej brat nawet nie starał się ukryć, wyglądając przez okno, toteż podeszła do niego bezszelestnie, po czym zajęła miejsce obok niego, by zobaczyć, co działo się za podzielonym na dwanaście części oknem. Nie widziała jednak zbyt wiele, gdyż grube, haftowane zasłony znacząco jej to utrudniało, toteż delikatnie odchyliła skraj jednej z nich, przyglądając się z zaciekawieniem niezwykle urokliwemu młodemu mężczyźnie, który najprawdopodobniej pochodził z Górnoziemia, o czym świadczył przede wszystkim jego ubiór tak bardzo odróżniający się od strojów w podziemnym świecie, a także opalona skóra.
     Jego ramię było uwięzione w silnym uścisku funkcjonariusza policji ubranego w zwyczajowy ciemnoniebieski mundur z szorstkiego materiału, który szeleścił przy każdym jego ruchu. Górnoziemski chłopak  robił wszystko, co w jego mocy, by się uwolnić, jednakże mimo muskularnie zbudowanym ramionom nie był w stanie wyszarpnąć się policjantowi, który stawał się coraz bardziej poirytowany zachowaniem młodzieńca, co, jak wiedzieli prawie wszyscy mieszkańcy Ćwiartki, mogło skończyć się agresją z jego strony, gdyż Drugiego Oficera cechowała wybuchowość.  Taeyong zastanawiał się, dlaczego funkcjonariusz nie zaprowadził od razu Górnoziemca do więzienia, tylko stał na środku ulicy, jakby tylko czekał, by zauważyło to więcej ludzi i mogło odbyć się widowisko, jakich w Ćwiartce nie brakowało ostatnimi czasy. Prawdopodobnie właśnie taki był jego zamiar, o czym mogły świadczyć wzmożone okrzyki, gdy tylko z sąsiednich domów zaczęły wychylać się zaciekawione głowy, spragnione historii, które mogłyby przekazać dalej.
      Drugi Oficer, chcąc jakby zaprezentować swoją kontrolę nad górnoziemskim młodzieńcem, odepchnął go od siebie z niebywałą siłą, sprawiając, że ten wylądował ciężko na plecach, prawdopodobnie na chwilę tracąc dech. Funkcjonariusz schylił się, gdy ten zbyt długo nie wstawał i brutalnie poderwał go z ziemi, ku uciesze gapiów, przyglądających się całej tej sytuacji zimnymi oczami. Starszy mężczyzna założył Górnoziemcowi kajdanki i popchnął przed siebie nieznajomego, który nagle już nie robił wrażenia muskularnego i wysportowanego – przy potężnej, zwalistej sylwetce policjanta wydawał się wątły, niski i niezdolny do oporu. Taeyong przez chwilę obserwował z zaciśniętymi zębami, jak chłopak potknął się na nierównej powierzchni ulicy, a oficer, chcąc zmusić go do ponowienia marszu, kopnął go ciężkim butem w bok, sprawiając, że nieznajomy mimowolnie zwinął się z bólu. Tego było za wiele dla najmłodszego z rodziny Lee.
     Ignorując niewielką dłoń siostry, która próbowała złapać go za nadgarstek, nim przebiegł do przedpokoju, Taeyong zamaszystym ruchem otworzył drzwi wejściowe domu numer sto trzydzieści osiem i ściągając na siebie uwagę zgromadzonego na chodnikach po obu stronach ulicy tłumu, wybiegł na zewnątrz, starając się zbliżyć do funkcjonariusza, jednak skutecznie utrudniali mu to gapie. Nieznajomy rozglądał się gorączkowo dookoła, oszołomiony, jakby mając nadzieję, że uda mu się uciec lub że ktoś z mieszkańców Ćwiartki zlituje się nad nim i stanie w jego obronie. Nagle jego czekoladowe tęczówki zatrzymały się na jasnowłosym młodzieńcu, który starał się przepchnąć w jego kierunku i Taeyong dostrzegł w jego oczach, że ten go rozpoznał. Górnoziemca wyszeptał bezgłośnie jakąś niezrozumiałą dla blondyna prośbę i natychmiast ożywił się, gdy tylko zobaczył, że nieznajomemu udało się przedostać na ulicę.
     Jednak już po chwili twarz młodego mężczyzny zrobiła się bledsza, gdy zauważył wysokiego mężczyznę, który krzycząc coś, czego ten nie mógł usłyszeć, odciągnął szarpiącego się z nim Taeyonga z powrotem na chodnik, a następnie najwidoczniej naprawdę podirytowany zachowaniem młodszego chłopaka skierował się do wejścia jednego ze stojących przy ulicy budynków, mocno trzymając blondyna za ramię. Jaehyun poczuł, jak opuszczają go resztki nadziei  - jedynie ten młodzieniec wydawał się doń przyjaźnie nastawiony spośród wszystkich ludzi znajdujących się na ulicy, a teraz, gdy został odciągnięty z miejsca zdarzenia, młody mężczyzna uświadomił sobie powagę sytuacji. Nie był już pewien czy kiedykolwiek uda mu się opuścić to miejsce.

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon

4 komentarze:

  1. Zapowiada się naprawdę ciekawie, a wykreowany świat to dla mnie jedna wielka tajemnica (chociaż powoli zaczynam rozumieć, co się tam dzieje). Czekam na następne części, by poznać bohaterów, jak i cały świat.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czasu, który notabene przydałby się też mi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie całe to opowiadanie pisało mi się świetnie i chociaż kolejne części są jeszcze nieskończone, mam nadzieję, że reszta też wyjdzie dobrze i w miarę szybko uda mi się je napisać xD
      Także ja życzę czasu i również weny, ale jednak chyba bardziej czasu i bardzo dziękuję za komentarz ^^
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Znowu seria inspirowana książką i znowu nie wiem o co chodzi XDDD Nie możesz nie wiem inspirować się Johnem Greenem, Casandrą Clare czy Gayle Forman? XD
    Co do opowiadania to zaciekawilo mnie (pomijając fakt że nic nie rozumiem XD), a w dodatku jest z Taeyongiem i Jaehyunem, więc... Czekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ich książki są bardzo popularne i wszyscy od razu wiedzieliby, o co chodzi. Dlatego wybieram perełki, które są piękne, a niezbyt dobrze znane, żeby trochę przybliżyć Wam tematykę i być może nawet zachęcić do przeczytania całej serii ^^
      Drugą część pasowałoby w końcu skończyć.. Ale to jak skończę czytać 5 książek, które muszę skończyć, nadrobię filmiki Dolanów i skończę Stranger things.. Heh :")
      Dzięki za komentarz XD

      Usuń