sobota, 24 września 2016

HM #2 Rozszerzona rzeczywistość [1/2]

Cześć.
Sangrim: Nie mam nic mądrego do powiedzenia. Tak patrzę sobie na ten gif pod spodem i się zastanawiam, dlaczego ta bańka wtapia się w policzek i dlaczego to tak dziwnie wygląda, ale może nie chcę wiedzieć xD Dochodzę też do wniosku, że ta prawa brew tak fajnie odstaje xD Mmmm... Tak. Już idę sobie. Przed wyjściem jeszcze życzę miłego czytania. Także - miłego czytania. 🖐🏻🖐🏻🖐🏻
Taeyeon: Emm... Bo bańki mydlane po zetknięciu się z jakąś powierzchnią... pękają xD? Nie chciałaś wiedzieć, ale już wiesz xD Także w tym momencie powinnam napisać cokolwiek, byleby było dłuższe od adnotacji Rim, ale nie mam czasu ;/ Zatem:
Miłego czytania ;) 



Hug Me | Rozszerzona rzeczywistość [1/2] | 5.987 słów

     Jedne z pierwszych promieni słonecznych właśnie zaczęły przedzierać się przez szpary między oknem, a niedosuniętą roletą w pokoju jednego z członków załogi. Ptaki, które najwyraźniej dopiero co się obudziły, właśnie zaczęły śpiewać. Oprócz tego, panowała całkowita cisza. Bez większego wysilania się można było usłyszeć bicie swojego własnego serca. Spokojne oddechy trzech małych, futrzanych kuleczek były tym bardziej słyszalne. Kai spał w swoim pokoju i sam nie myślał jeszcze o budzeniu się. Ale chyba ktoś inny pomyślał. Niewyciszony telefon zaczął dzwonić i obudził zaspanego po wczorajszym dniu chłopaka. Otworzył oczy i wyprostował się. Usiadł delikatnie na łóżku, aby nie poruszyć śpiących przy jego nogach piesków. Sięgnął po telefon i spojrzał na zegarek. Była równa szósta nad ranem. Odebrał połączenie i przystawił telefon do ucha.
- Wcześniej się nie dało? – spytał z wyrzutem Sehuna, który właśnie do niego dzwonił.
- Cześć – zaczął sztucznie radosnym tonem głosu. – Nie przeszkadzam?
- Przeszkadzasz – powiedział oschle Jongin, przecierając drugą wolną ręką oko. – Czego chcesz?
- Nie macie może moich okularów? – zaczął jego rozmówca. – Zostawiłem je chyba u was w domu.
- To ty nosisz okulary? - spytał ledwo przytomny Kai, starając się nie być za głośno, by nie obudzić reszty. – I jak niby miałbyś je u nas zostawić?
- Okulary przeciwsłoneczne – odpowiedział mu Sehun, wzdychając. – Wczoraj byłem z wami w waszym domu i pewnie zostawiłem je u was, bo nie mogę ich znaleźć.
- Sprawdzę – odpowiedział Kai, a potem zapytał, nadając dziwne brzmienie pytaniu. – Coś jeszcze, czy mogę już iść spać, skowronku?  
- Taeyeon – zaczął mówić chłopak po drugiej stronie słuchawki. – Masz jej numer?
- Do niej też chcesz dzwonić tak wcześnie rano? – spytał zaskoczony Kai. – To samobójstwo.
- Nie – zaprzeczył Hun i postarał się sprecyzować swoje pytanie. – Dasz jej numer?
- Nie możesz sam się jej zapytać o jej numer? – oburzył się Jongin.
- A ty nie możesz mi go podać? – zapytał Sehun, takim samym tonem jak jego stary przyjaciel. – Nie podasz go człowiekowi w potrzebie?!
- Czep się tramwaju, smutasie, ja chcę spać! – podniósł głos Kai, ale nadal kontrolował, by nie być za głośno.
- Koło tego hotelu tramwaje NIE JEŻDŻĄ – powiedział Hun, spokojnie podkreślając tylko te dwa ostatnie słowa. – Nie jeżdżą, rozumiesz?
- Dobra, zaraz ci go wyślę. – Kai dał za wygraną.
- Dzięki – rzucił szybko wyraźnie zadowolony Sehun i rozłączył się, nawet nie czekając na odpowiedź przyjaciela. – Cześć.
            Obudzony chłopak odchylił się do tyłu i położył na plecy. Przymknął oczy i… I uświadomił sobie, że już nie zaśnie. Mógł wprawdzie przeleżeć jeszcze tę godzinę i dopiero wtedy wstać, ale wpadł na genialny pomysł, by wyjść do kuchni i zrobić śniadanie dla wszystkich. Ubrał się i zszedł na dół z już wyciszonym telefonem w ręce. Wysłał Sehunowi to, co miał i w końcu mógł zająć się tym, czym chciał. Schodząc powoli ze schodów, myślał, co mógłby zrobić. Był już przy wysepce kuchennej i odkładał telefon, kiedy przypomniał sobie o prośbie Sehuna. Rozglądnął się po salonie i szybko znalazł jego zgubę. Okulary Sehuna leżały na ich dużej, skórzanej sofie, na której lubili razem przesiadywać i oglądać pełnometrażowe filmy. Wziął okulary i położył koło swojego telefonu, by o nich nie zapomnieć. Poszukiwania nie zabrały mu za dużo czasu, dlatego szybko mógł się zabrać za robienie śniadania. Otworzył lodówkę i zaczął rozglądać się za składnikami, których mógłby użyć do swojego dania. Nie było tam żadnych wyszukanych produktów, dlatego zdecydował się na najprostszą jajecznicę. Sięgnął po kilka jajek oraz masło i położył na blacie. Zrobił obrót i otworzył szafkę, by wyjąć nową, czerwoną patelnię. Pomachał nią chwilę jak mieczem i położył na nagrzewającej się płycie indukcyjnej. Następnie robiąc moonwalk i jednocześnie trzymając opuszek kciuka na środku czoła oraz robiąc dzióbek z ust, cofnął się do blatu po jajka i masło. Trzymając już je, znowu się obracając, wrócił do patelni, dodał trochę masła i rozbił na niej zebrane wcześniej jajka. Skoczył w bok w stronę szuflady z przyrządami do gotowania i wyjął sobie wielką drewnianą łyżkę z namalowanym ogromnym uśmiechem. Wrócił do swojej potrawy i zaczął lekko mieszać składniki, soląc je jednocześnie. Sięgnął w bok do drewnianego kubka z wodą po szczypiorek i koperek, a następnie doprawił nim powstającą jajecznicę. Po skończonym smażeniu przykrył ją przykrywką, aby nie wystygła. Czekając na przyjaciół, zabrał się za przygotowanie stołu. Z wiszącej szafki wyjął pięć talerzy i postawił na stole w jadalni. Wyjął kosz z chlebem oraz sztućce i również je położył.
            Tymczasem do niedawna śpiący przyjaciele szefa kuchni zdążyli się obudzić. Już ubrani razem schodzili po schodach. Baek jako pierwszy zobaczył krzątającego się przy śniadaniu Jongina. Dał wszystkim znak, by się cofnęli i zaczęli go obserwować zza rogu, stając mniej więcej w połowie schodów. Długo go nie obserwowali, ponieważ szybko ich zauważył. Nawet im pomachał, stojąc z patelnią w jednej ręce. Zdemaskowani poszli zaspokoić swój głód. Sangrim schodząc z ostatniego schodka, potknęła się o własną nogę i spadła na dół, na białe, podgrzewane płytki.
- Hahaha, ty debilu! – zaśmiała się Taeyeon na widok siedzącego na podłodze Aniołka.
Faile z rana smakują jak świeże bułki.
- A wyjechać ci z gonga? – spytała, również się śmiejąc, Rim.
- Bitch please, przecież obie wiemy, że prędzej to ja tobie bym coś zrobiła. – Uniósł brew Demon.
Sangrim wstała i poczłapała za resztą do salonu, gdzie Kai już nakładał na talerze jedzenie.
- Smacznego – powiedział z uśmiechem Taehyung.
Potem wszyscy idąc za jego przykładem, wymienili się zwrotem „smacznego” i zabrali się za jedzenie.
- No, to co się wam dzisiaj śniło? - zapytał Kai, kiedy zjadł śniadanie jako pierwszy i zaczęło mu się nudzić siedzenie w ciszy. Swój monolog jako pierwsza zdecydowała się wypowiedzieć Rim.
- Mnie się śniło, że nagle zaczął padać śnieg i wyszłam z jaskini razem z Taeyeon i I.Mem z Monsta X. Miałam pójść na jakieś wyścigi w przechodzeniu przez zaspy. Przede mną była wielka ściana ze śniegu i nie mogłam przez nią przejść, więc Kai wciągnął mnie na nią i poszliśmy na start. Biegało się tam na torze w kształcie koła. Pokonywałam te zaspy, a ludzie dookoła krzyczeli. Zabrakło mi pół sekundy, żeby być przed Jonginem i wydawało mi się, że mam trzynaste miejsce w tych zawodach. Zaczęłam krzyczeć i cieszyć się, że mam je, a Kai odwrócił się i mi powiedział, że zajęłam trzecią pozycję w rankingu, bo on sam ma drugą. Przybiliśmy sobie piątki i zeszliśmy z toru, a ludzie nam klaskali. Potem Jongin zaprowadził mnie do naszego starego gimnazjum i poszedł do sklepu obok. Zostałam tam i widziałam Taeyeon, która siedziała na płytkach z dziennikiem, bo była nauczycielką w tej szkole. Przed nią stał jakiś mały Chińczyk i coś próbował zrobić przy tym dzienniku, więc Tae się wkurzała na niego. Kazała mi pilnować tego dzieciaka, żeby nic nie przeskrobał, a sama poszła sobie na huśtawkę. Ten Chińczyk gryzł, jak się później okazało, więc przyszedł Kai i zabrał je ode mnie, a ono zniknęło. Mieliśmy wejść w trzy osoby do tego gimnazjum, ale nagle znalazłam się w lesie, który wyglądał jak z Blair Witch, z jakimiś obcymi osobami. Szukaliśmy tam zombie i znaleźliśmy jakąś chatę, która od wewnątrz wyglądała jak stajnia. Weszłam tam z patykiem w ręce i zeszłam do jakiejś kopalni, bo akurat było tam do niej zejście. Błądziłam po korytarzach i weszłam w jakieś ciemne pomieszczenie i nic nie widziałam. Nagle coś pociągnęło mnie za rękę i wyciągnęło na powierzchnię. Musiałam tam uciekać przed jakimś zombie. Potem, uciekając, jechałam z kimś autem i goniła nas jakaś ciężarówka. Mijaliśmy jakąś rajską dolinę z polami uprawnymi. Nagle te ciężarówka skręciła w bok i zaczęła jechać po prawie całkowicie pionowej górze. Trafiłam do centrum naszego miasta, przed ośrodek zdrowia, gdzie znajdował sie walec. Przejeżdżał żywcem dzieci, więc uciekłam, a przy przystanku stał czarny wóz i koło niego stali jacyś żołnierze. Poszłam się ich zapytać, dlaczego zabijają, a tam był blondyn w stroju klauna i zamknął mnie w tym ciemnym pojeździe. Potem kazali mi biegać za jakimś monster truckiem, a on był tak szybki, że się przewróciłam. W sumie potem to się obudziłam... - zakończył Aniołek z zamyśloną miną, a widząc, że wszyscy przerwali to, co dotychczas robili i patrzą się na nią, nie ogarniając, o co chodzi, uśmiechnęła się i kontynuowała jedzenie. Reszta spojrzała po sobie ze zdziwieniem, a potem jednocześnie parsknęli śmiechem, nie mogąc się uspokoić.
- Wiesz, co... Mnie tylko ciekawi, co my z I.Mem w jaskini robiłyśmy - powiedziała Tae i posłała Sangrim rozbawione spojrzenie.
- Dobra, dobra, dzieciaki. Dość o waszych snach, bo zaraz spóźnicie się do szkoły - stwierdził Baek, wstając od stołu i zebrał talerze od tych, którzy już zdążyli zjeść śniadanie, czyli oczywiście od Jongina i Taehyunga. Kiedy tylko Rim również skończyła, wzięła ze stołu szklanki i swój talerz natychmiast poszła pomóc Iwonie w zmywaniu naczyń.
     W tym czasie Jongin pobiegł na piętro, żeby przynieść swój plecak i przy okazji zgarnął też te należące do reszty. Taehyung rzucił się na kanapę i najwidoczniej udawał, że nie żyje, bo nie reagował na polecenia swojego "brata", żeby w końcu ruszył cztery litery i pomógł im zmywać, bo nie zdążą na zajęcia. V zareagował dopiero w chwili, kiedy oberwał ścierką, ale jedynym co zrobił, było odniesienie jej na swoje miejsce i ponowne wrócenie do leżenia. Taeyeon skończyła jeść i odniosła talerz oraz szklankę do zlewu i rzuciła się na fotel, odchylając głowę za jego oparcie.
- Taehyung - zawołał Demon, poprawiając się na siedzeniu i oparła policzek na łokciu, czekając, aż ten zwróci na nią uwagę.
- Hmm? - mruknął chłopak, nadal okupując kanapę i nawet nie odwrócił się, żeby sprawdzić, kto go woła. Taeyeon zgarnęła jedną z poduszek, która leżała na drugim z fotelów i rzuciła nią w V, na co ten w końcu raczył się podnieść do pozycji siedzącej.
- Wypad z tej kanapy w podskokach! - rzuciła, podnosząc się z fotela, ale Taehyung po prostu przesunął się i zrobił jej miejsce. Dziewczyna westchnęła i zwinęła się w kłębek, przytulając do poduszki.
- Wiesz, że jak wstaniesz, to będziesz rozczochrana? - zapytał Baekhyun, odkładając wytarte naczynia do półki.
- No chyba ty - rzuciła Tae, używając pocisku, jakim zazwyczaj odpowiadają dzieci w przedszkolu lub wcześniejszych klasach podstawówki, bo nie chciało jej się wymyślać nic lepszego. Szczególnie rano. Baek już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, kiedy rozległ się dźwięk tłuczonego szkła i pisk Rim, na co on i V natychmiast zwrócili się w stronę Aniołka. Dziewczyna wypuściła z rąk szklankę, którą chciała umyć, więc teraz rzuciła najstarszemu przepraszający uśmiech i zabrała się za sprzątanie.
- Zapamiętać - kupić dwie szklanki - westchnęła Iwona i odgoniła Sangrim od odłamków szkła, mówiąc, że ma spadać, bo jeszcze się potnie, znając ją, po czym sama poszła po zmiotkę i wrzuciła resztki szklanki do kosza na śmieci.
- Po co dwie? - zdziwił się Aniołek, wycierając resztę naczyń, które, na szczęście, nie podzieliły losu zbitego szkła.
- Bo znając ciebie, to niebawem stłuczesz kolejną i komuś będzie brakować szklanki - zakończył konwersację Baek, odkładając swoją ścierkę na miejsce.
- Jedźmy już, bo się spóźnimy - powiedział Kai, zeskakując z kilku ostatnich stopni, ale trochę się przecenił, bo z czterema plecakami nie sposób było się przewrócić, co też i tym razem się stało. V wstał z kanapy, żeby pomóc podnieść się swojemu najlepszemu przyjacielowi. Sangrim i Baekhyun wyszli z kuchni, Aniołek skierował się do przedpokoju, a Baek po kluczyki do swojego Range Rovera, więc Demon został poinformowany, że musi wstać. Tae poszła przebrać buty, a kiedy to zrobiła, zaczęła dokuczać Kaiowi, który poprawiał sobie włosy w lustrze. Gdy wszyscy byli już gotowi, wyszli na podjazd, czekając na Iwonę, która wyjeżdżała swoim terenowym samochodem z garażu. Taehyung zamknął pomieszczenie pilotem, który oddał Baekhyunowi i razem z resztą zajął miejsce w Range Roverze. Sam musiał upchnąć się z JongRimem na tylnych siedzeniach, bo przednie zajęła Taeyeon już w momencie, kiedy Baek kupował auto w salonie i nie było mowy, żeby się z kimkolwiek zamieniła.
- No, więc mi się śniło, że szłam z jakąś Europejką do jakiejś rezydencji, a raczej jej ruin, bo zbyt przyjaźnie to ona nie wyglądała. A to, że we wszystkich oknach na piętrze i parterze były szyby roztrzaskane przez strzały, nie dodawało jej uroku. Obie miałyśmy zarzucone przez ramię karabiny i noże w tylnych kieszeniach spodni. Stanęłyśmy przed tym budynkiem i w jednym momencie otworzyłyśmy drzwi do niej z buta i natychmiast złapałyśmy za karabiny, przygotowując się do strzałów. Moja towarzyszka miała karabin laserowy, więc zlikwidowała nim wszystkie kamery, które jeszcze działały, tak na wszelki wypadek, a wtedy nagle przed nami pojawił się jakiś brunet, który tak na oko miał z piętnaście, góra szesnaście lat. Był ubrany w granatowy garnitur i w jednej dłoni trzymał czerwoną różę, a w drugiej tablet. Skierowałyśmy lufy w jego kierunku, gotowe do strzału, ale wtedy podniósł na Europejkę przerażone oczy, a ona powstrzymała mnie przed zabiciem chłopaka, nim dowiemy się, o co chodzi. Dzieciak powiedział nam, żebyś nie ufały nikomu w tym budynku, więc natychmiast z powrotem wycelowałam w niego broń, dając mu znak, że jeden fałszywy ruch i zginie. Podał mojej towarzyszce różę i tablet. Pokazał nam trzy zdjęcia przedstawiające osoby, na które mamy szczególnie uważać. Pierwszy nie sprawiał wrażenia, że byłby w stanie zrobić komuś krzywdę. Na zdjęciu uśmiechał się miło, siedząc przed jakimś samochodem terenowym. Drugi mężczyzna był napakowanym blondynem, który już nie wyglądał przyjaźnie, a wręcz przeciwnie - roztaczał wokół siebie aurę, która dawała odczucie, że ktoś zaraz zostanie zabity. Był ubrany w mundur, przez ramię miał przewieszony ogromny karabin, a w dłoni trzymał maczetę. Trzeci z nich, Zayn Malik, był zdecydowanie najprzystojniejszy, chociaż na policzku miał szramę, która każdego innego chłopaka by oszpeciła, ale jego nie. Młody skończył mówić, bo nagle rozległ się huk wystrzału i został trafiony prosto w serce. Upadł na dywan i już się z niego nie podniósł. Na piętrze, oparty o barierkę schodów stał czarnowłosy chłopak z trzeciego zdjęcia. Kazałam Europejce wyjść na zewnątrz i sprawdzić, czy jest tam więcej wrogów, bo stwierdziłam, że sama sobie poradzę z Zaynem. Podszedł do mnie i zaczął ze mną prowadzić dziwną rozmowę, którą zakończył stwierdzeniem, że nie boi się mnie, bo nie byłabym w stanie go skrzywdzić. Więc postrzeliłam go w ramię, bo mimo wszystko nie chciałam go zabijać, wydawało mi się, jakbym go znała już od dawna. Widać było, że jest mocno zaskoczony takim obrotem spraw, ale tylko się roześmiał i rozdarł koszulę, zawiązując sobie materiał wokół rany. Wybiegłam z tej rezydencji i tam zobaczyłam swoją towarzyszkę, która podeszła jakiegoś faceta stojącego na czatach i przywaliła mu kolbą strzelby z taką siłą, że aż mnie to zabolało.Wtedy skądś rozległ się śmiech i podniosłam wzrok na balkon, na którym z nogami przewieszonymi za jego krawędź, siedział ten z pierwszego zdjęcia. Pomachał mi i stwierdził, że jeszcze się zobaczymy, a reszta snu była tak porypana, że lepiej wam jej nie opowiem - zakończył Demon, kiedy od szkoły dzieliło ich zaledwie kilkaset metrów.
- Twoje sny są... straszne - stwierdził Baek, przerywając ciszę, która nastała po monologu dziewczyny.
- Wiesz, co... Ja tam jednak wolę sny Rim - roześmiał się Kai, wsuwając telefon do plecaka, ale chyba stwierdził, że to głupi pomysł, bo jednak włożył go sobie do kieszonki.
     Tae tylko wzruszyła ramionami i zgarnęła swój plecak, bo Baekhyun zatrzymał się tuż przed bramą na szkolny dziedziniec. Wszyscy pożegnali się z Iwoną, machając chłopakowi, który odpowiedział im tym samym i odjechał w swoją stronę. Gdy czwórka szła przez plac przed szkołą, rozdźwięczał się dzwonek, więc dziewczyny rzuciły się do biegu, żeby nie dostać spóźnienia, a chociaż chłopcy się tym nie przejmowali, również szybkim krokiem udali się do sali. Udało im się dotrzeć do klasy, nim pani od języka angielskiego zdążyła zamknąć drzwi. Zmierzyła ich wszystkich zdegustowanym spojrzeniem, mimo, że przecież się nie spóźnili, po czym spojrzała z wyższością po sali i skierowała się w stronę katedry nauczycielskiej. Sangrim, jako pierwsza z przyjaciół, zajęła swoje miejsce, a po chwili zrobiła to również reszta, wyciągając podręczniki do angielskiego, który w ich szkole był przedmiotem obowiązkowym.

     Reszta dnia zmarnowana w szkole minęła zwyczajnie - nuda na niemal każdej lekcji oraz psychiczne rozmowy podczas przerw. Jednym słowem - normalka. Paczka właśnie wychodziła ze szkoły, razem z Sehunem, kiedy do Taehyunga zadzwonił Baekhyun, mówiąc, że właśnie jest na mieście i może ich po drodze zgarnąć, ale dodał też, że będą musieli poczekać na niego około kwadrans. V po szybkim przekazaniu informacji reszcie, dał Iwonce znać, że poczekają i się rozłączył. Rim, Taehyung i Kai usiedli na schodach prowadzących do liceum, ale Tae wolała stać, opierając się o barierkę. Sehun przyklęknął obok niej, wiążąc sznurówki butów zakupionych wczorajszego dnia.
- A musimy czekać akurat tutaj? - zapytał Demon, kopiąc kamyk, który akurat znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie, czyli mówiąc ogółem - przed butem brunetki.
- A gdzie niby chciałabyś czekać? - odpowiedział pytaniem Jongin, który chwilę wcześniej wyciągnął z kieszeni telefon i teraz walczył z blokadą szkolnego wifi. - Poza tym, zna ktoś hasło do wifi? - zapytał po chwili, kiedy nie udało mu się włączenie darmowego internetu. Taeyeon westchnęła i wyciągnęła dłoń po jego iPhone'a, po czym wpisała mu hasło.
- Masz i się raduj - rzuciła, oddając przyjacielowi telefon, który zmierzył Tae spojrzeniem, z którego można było wyczytać, że ciekawi go, skąd ta zna takie rzeczy. Jednak nie wnikał, ponieważ chwilę potem ze schodów zerwał się Taehyung, na którym automatycznie skupiły się spojrzenia reszty.
- Chodźmy na plac zabaw - zaproponował, mając na myśli miejsce niedaleko ich liceum, przed szkołą podstawową. 
     Taeyeon i Sangrim spojrzały po sobie, ponieważ przez myśl przeszło im prawdopodobnie to samo. Jedynym z chłopaków, który to zauważył, był Sehun, który akurat podniósł wtedy wzrok znad telefonu. Sangrim wstała, co natychmiast zrobił również Jongin, natomiast Demon założył plecak na oba ramiona, żeby było jej wygodniej i obie rzuciły się do sprintu, żeby zająć miejsce na huśtawkach. Chłopcy popatrzyli po sobie ze zdziwieniem, wcześniej rozglądając się dookoła, aby zobaczyć, co spowodowało bieg dziewczyn, ale nie dostrzegli niczego. Tymczasem najlepsze przyjaciółki minęły już zakręt i zniknęły im z oczu.
- Huśtawki - powiedzieli równocześnie Kai i V, również rzucając się do biegu. 
     Sehun zbytnio nie wiedział, o co im chodzi, jednak również pobiegł za nimi. Szybko przegonił Taehyunga, który był z tego powodu bardzo niezadowolony i starał się dogonić wyższego chłopaka. Kiedy już dotarli na miejsce, cali zdyszani, Sangrim i Taeyeon już siedziały na dwóch jedynych huśtawkach i cieszyły się, że udało im się zająć miejsca.
- Ej, to było nie fair - jęknął V, który również miał ochotę się pohuśtać, a znając obie z dziewczyn, doskonale wiedział, że nie pozwolą mu na to. 
     Tae pokazała mu język, nie zaprzestając zabawy. Aniołek wznosił się zdecydowanie wyżej niż Demon, ale mimo to Jongin podbiegł do swojej dziewczyny i pomógł jej rozhuśtać się bardziej, czemu towarzyszył śmiech Rim. Taehyung i Hun spojrzeli po sobie, następnie kierując wzrok na Taeyeon. Jednocześnie rzucili się w kierunku huśtawki, na której bawiła się brunetka.
- Nie, nie ma mowy - zaprotestowała szybko Tae, która od dzieciństwa nienawidziła, gdy ktoś jej pomagał w zabawie na tego typu konstrukcjach. 
     Zawsze wtedy bała się, że spadnie i zazwyczaj nie kończyło się wtedy na samym strachu, a również na obdartych kolanach dziewczyny. Sehun, słysząc to, odpuścił, bo z własnego doświadczenia wiedział, że niektórzy nie lubią, gdy to ktoś inny ich huśta, i zmienił swój kurs, siadając na huśtawce wagowej, stojącej w pobliżu. Jednak Taehyung jedynie uśmiechnął się, widząc, że jego rywal skapitulował i stanął za Demonem, popychając jej siedzisko do przodu.
- Może nie tak mocno - rzuciła spanikowana Sangrim, kiedy Kai przesadził z siłą, sprawiając, że Aniołek zaczął się bać o własne życie. 
     Brunet powoli zatrzymał huśtawkę i odszedł na bok, po czym położył się na zjeżdżalni i zaczął bawić się telefonem.
- V, przestań! - powiedziała Taeyeon, zaciskając dłonie mocniej na łańcuchach, ale szatyn zignorował prośbę. - Taehyung, przestań! - powtórzyła głośniej dziewczyna, kiedy chłopak sprawił, że jej huśtawka znalazła się jeszcze wyżej. - Kim Taehyung, jeżeli w tym momencie nie przestaniesz, to twój telefon "przypadkiem" wyląduje w rzece! - krzyknął Demon, na co V powoli zatrzymał huśtawkę, wiedząc, że gdy Tae używa jego nazwiska, jest porządnie wkurzona. 
     Taeyeon zeskoczyła z siedzenia, posyłając Taehyungowi tak mordercze spojrzenie, że ten natychmiast wyczuł jej zamiary i rzucił się do ucieczki. Brunetka pobiegła za nim, a że była szybsza, chłopak już po chwili leżał na ziemi, patrząc błagalnie na Tae. Demon przyklęknął obok niego, na co V zacisnął mocno powieki, oczekując oberwania piaskiem pokrywającym plac zabaw lub pięścią dziewczyny, w przypadku gdyby miała tego dnia zły humor. Uratował go dźwięk klaksonu, kiedy Baek zaparkował przed placem zabaw.
- Jeszcze raz tak zrobisz, debilu, to twoja kolekcja pluszaków spłonie w ognisku - warknęła Tae, wstając i otrzepując się z piasku. Wyciągnęła dłoń w stronę Taehyunga, pomagając mu wstać, po czym odeszła w kierunku, gdzie zostawiła wcześniej swój plecak.
     Sangrim zeskoczyła z huśtawki i pociągnęła Jongina za sobą do samochodu. JongRim zajęli miejsca na tylnych siedzeniach, wiedząc, że gdyby któreś z nich zajęło miejsce pasażera z przodu, od razu zostałoby wywalone przez Tae. Po chwili dołączył do nich V, a Taeyeon usiadła na przednim siedzeniu, zajmując swoje stałe miejsce.
- Ej, dlaczego ty wziąłeś mój samochód? - zapytał oburzony Taehyung, dopiero teraz orientując się, że siedzi w swoim Subaru VIZIV, a nie w Range Roverze Baeka.
- Bo wziąłem, braciszku i musisz się z tym pogodzić - odpowiedziała Iwona, odpalając silnik. - Sehun nie jedzie? - zdziwił się Baek, na co wszyscy odwrócili głowy w kierunku szatyna, który właśnie im machał. Oczywiście, wszyscy oprócz Taehyunga, który ostentacyjnie obrócił się w stronę JongRima.
- Mamy tu miejsca na pięć osób - zauważył zadowolony z tego faktu V, co wyczuł Baekhyun, posyłając mu zaskoczone spojrzenie.
- Nie, spoko. Sehun z nami pojedzie. Nie będzie szedł taki kawał na nogach - stwierdził Jongin, który wcale nie myślał o swoim przyjacielu, tylko zdecydowanie o czymś innym, co mogło wyniknąć z tego, że Hun pojechałby z nimi. Uśmiechnął się i posadził na swoich kolanach Sangrim, która nie spodziewając się tego, uderzyła głową o ramę drzwi.
- Dziękuję bardzo - burknęła z sarkazmem, trzymając dłoń na bolącym miejscu.
- Nie ma za co, skarbie. Zasłużyłaś. - Uśmiechnął się Jongin, na co ta prychnęła jak oburzona kotka i zaczęła przeglądać portale społecznościowe, bo w przeciwieństwie do niektórych, miała wykupiony internet. Baek przywołał Sehuna, więc ten usiadł obok Taehyunga, bardzo niezadowolony z tego, że musi siedzieć akurat tam.
     W ciszy przerywanej ostentacyjnymi westchnięciami V, dojechali pod dom przyjaciół. Sehun wyszedł z Suva i pomachał reszcie, kierując się w stronę hotelu. Baek zaparkował w garażu obok Range Rovera, a reszta opuściła Subaru, a po chwili również budynek, wchodząc do domu. Iwona, zadbawszy, by nic nie stało się jego skarbom, zamknęła garaż  i nawiedziła pozostałych w przedpokoju, gdzie ściągali buty. Po opuszczeniu przedpokoju, każdy rozszedł się w swoją stronę.
JongRim pobiegli na piętro, prawie zabijając się na wcale nie tak znowu stromych schodach. Skierowali się do pokoju Jongina, który znajdował się na końcu korytarza, naprzeciwko tego Baekhyuna i obok sypialni Rim. Kai przepuścił w drzwiach swoją dziewczynę, po czym zamknął je, znajdując się w swoim królestwie.
     Pokój Jongina, jak zresztą każdy inny w tym domu, był niezwykle nowoczesny, bardzo duży i udekorowany zgodnie z upodobaniami chłopaka. Białe drzwi znajdowały się na skraju pomieszczenia, a ściana, na której zostały wstawione, była pokryta lustrem, aby Jongin miał swoją małą namiastkę sali tanecznej, gdyż taniec był tym, co Kai kochał najbardziej na świecie. Szkło nie zajmowało jednak całej powierzchni muru, ponieważ kończyło się jakiś metr - półtora od krańca pokoju. Tamto miejsce było pomalowane na dwa różne sposoby - połowa lśniła śnieżnobiałą bielą, a tuż obok nałożona była kolorowa tapeta, na której romby układały się w niesymetryczny wzór. Z sufitu po obu stronach pokoju zwisały grube, białe łańcuchy, podtrzymujące nad jasnymi panelami pastelowo niebieskie siedzenia o kulistym kształcie. Ściana obok była pomalowana na kruczoczarno, z wyjątkiem pasa kolorowej tapety w romby wznoszącej się na jakieś pół metra nad posadzkę. Na ciemnym tle znajdowała się tam czterdziestosześcio-calowa plazma. Po obu stronach telewizora namalowane od szablonów były białe cienie dwóch tancerzy zamarłych w skomplikowanych pozach. Ten po prawej robił coś w stylu mostka w powietrzu, a ten po lewej stał na jednej ręce. Przy tej ścianie ustawione były trzy koliste, białe siedzenia. Na murze naprzeciwko drzwi znajdowało się bardzo długie, również białe biurko z dosuniętym do niej krzesłem tego samego koloru. Na meblu panował porządek, bo miejsce zajmował tam jedynie czarny laptop chłopaka i nic więcej. Przy ostatniej ścianie stało, oczywiście, białe łóżko z równie jasną pościelą i poduszkami. Natomiast na środku pokoju panowała pustka, gdzie Kai bez większych obaw przed zrobieniem sobie krzywdy, mógł tańczyć.
     Jongin rzucił się na swoje łóżko, zdejmując marynarkę od mundurka i położył ją na biurku. Sangrim usiadła przy biurku, obracając je w kierunku Kaia.
- Dawaj mój skarb. - Roześmiała się dziewczyna, patrząc na chłopaka wyczekująco. Ten spojrzał na nią ze zdziwieniem i lekko zmarszczył brwi.
- A to ty go nie masz? - zapytał, a w jego głosie dało się wyczuć przerażenie.
- Nie. Ty miałeś go wziąć - odpowiedziała Rim, mrużąc oczy.
- Nie brałem go - zaprzeczył Jongin, podnosząc się na łóżku i usiadł na jego skraju.
- W takim razie gdzie on jest? - zapytała Sangrim, a widząc wzruszenie ramion bruneta, zacisnęła dłonie w pięści i krzyknęła: - Jongin!
     Tymczasem w salonie V żegnał się z Taeyeon, ponieważ właśnie zbierał się na trening koszykówki. Dziewczyna natomiast od razu po powrocie do domu, rzuciła się na kanapę i skakała po kanałach, szukając czegoś godnego uwagi.
- Ale przyjdziesz po mnie? - dopytał się Taehyung chyba trzeci raz z rzędu, na co Tae westchnęła i odwróciła do niego głowę.
- Jeżeli jeszcze raz o to zapytasz, to nie przyjdę - warknęła, powodując uśmiech na twarzy V.
- To pa.
     Zadowolony podniósł swoją torbę sportową, do której spakował rzeczy potrzebne mu na trening. Niedługo drużyna Taehyunga miała rozegrać ważny mecz koszykówki z tamtegorocznymi mistrzami zawodów międzyszkolnych, dlatego, jako kapitan drużyny, zarządził, że będzie częściej trenować ze swoimi zawodnikami. V jeszcze raz spojrzał na Taeyeon i pociągnął za klamkę, wychodząc z domu. Demon rozsiadł się wygodnie i powrócił do skakania po kanałach. Przełączała kanały, dopóki nie trafiła na swoją ulubioną dramę. Szczęśliwa z tego, że w końcu będzie mieć trochę spokoju, podgłośniła telewizor. Wtedy usłyszała trzask drzwi.
- To gdzie to może być? - spytała Rim, zbiegając po schodach już z mniejszym entuzjazmem.
- Nie wiem... - Dobiegł do niej Kai i zrównał z nią krok, będąc już na przedostatnim schodku.  - Ale na pewno brałem to ze sobą.
     Podbiegli do miejsca przy komodzie, gdzie wczoraj zostawili torby z zakupami. Nie było tam tego, czego szukali. Po sprawdzeniu, czy nie ma zguby koło mebla, Jongin próbował szukać koło sofy, a Sangrim przy wysepce kuchennej. Gdy skończyli sprawdzać miejsca, stanęli pośrodku korytarza i rozglądali się za kolejnym miejscem do przeszukania.
- Wam się coś dzieje? - Obróciła się do nich Taeyeon, sięgając do stolika po wodę.
- Tae... - zaczął Aniołek ze smutną miną i zbliżył się do sofy, by klęknąć i oprzeć podbródek o oparcie przedmiotu. - Zgubiliśmy skarb!
- Jaki znowu skarb? - zdziwiła się Tae i popatrzyła na JongRima jak na idiotów.
- No skarb! - Dołączył się do rozmowy Kai, przybierając taką samą pozycję, jak Rim.
Demon się zamyślił, usiłując domyśleć się, czym może być skarb. Pomyślała, że może chodzić o torbę z ich wczorajszymi zakupami.
- A nie został u Baeka w aucie? - spytała już z obojętnością i obróciła się z powrotem w stronę telewizora, chcąc powrócić do oglądania programu.
- Iwona! - zaczęła wołać Rim.
- Nie drzyj się tak! - upomniała ją siedząca blisko niej Taeyeon, której praktycznie krzyknięto do ucha. - Nie ma go przecież. Pojechał gdzieś.
- Gdzie mógł niby pojechać? - spytała Rim, nie przejmując się upomnieniem.
- Może pojechał autem V? - spytał sam siebie Kai, przez co dziewczyny obróciły głowy w jego stronę.
- Jeśli nawet by pojechał autem V, to nie otworzysz jego samochodu. - Zniszczyła jego plany Tae. - Przecież wiesz, że zawsze trzyma przy sobie kluczyki.
     Demon znowu wrócił do oglądania dramy. Kai i Rim popatrzyli po sobie bezradnie. Wiedzieli, że aby odzyskać swoją torbę, będą musieli poczekać na przyjazd Baeka. Nie wiedząc, co mogą ze sobą zrobić, usiedli na kanapie i również zaczęli oglądać telewizję.
- Co oglądasz? - spytał Kai, gdy zauważył, że na ekranie dzieją się dość ciekawe rzeczy.
- "Potomkowie Słońca" - rzuciła krótko, nie chcąc za bardzo wdawać się w rozmowę.
- Dzieci Słońca? - spytała Rim z trollface'em na na twarzy, rzucając spojrzenie swoim towarzyszom.
     Oboje popatrzyli na siedzącą między nimi Rim z lekkim uśmiechem. U Taeyeon można było wyraźnie wyczuć, że jej uśmiech krył dużo politowania. Potem była tylko cisza. Cała trójka zainteresowała się strzelaniną, którą przedstawiono w odcinku. Jedyny chłopak z całego obecnego tu towarzystwa spojrzał pod stół, gdzie leżało coś, czego nie powinno tam być. Ktoś zostawił zabawkową broń, którego pochodzenia, tak w sumie Kai nie znał. Ale jak leży, to szkoda nie brać.
- Rączki do góry! - powiedział, celując plastikową snajperką w głowę Rim.
     Namierzona dziewczyna obróciła się do niego z dramatyczną miną, a siedząca obok niej przyjaciółka wychyliła się i spojrzała zainteresowaną miną. Była ciekawa, kto skitrał w domu zabawki, a przede wszystkim chciała wiedzieć, jak to zrobił.
- No, chyba nie - odezwała się Sangrim, próbując wyrwać uzbrojonemu broń.
     Chłopak się nie spodziewał takiego ruchu, dlatego tak właściwie "oddał jej broń". Mały Kradziej przeskoczył oparcie kanapy i wśliznął się za wysepkę kuchenną, a następnie wychylił się tak, by mieć dobrą pozycję do strzału. Ostrożnie sięgnęła ręką do blatu, gdzie stał pusty karton po płatkach śniadaniowych.
- Uwaga, granat! - krzyknęła, rzucając pudełkiem w Kaia, lecz ten zdążył zrobić unik.
     Po zrobieniu uniku, rzucił się na podłogę i udawał, że się czołga do rogu sofy. Zgarnął po drodze karabin maszynowy i zajął swoją pozycję.
- Amunicji! - zaczął krzyczeć podczas nieudanej próby przeładowania. - Pomocy!
- Boom Headshot! - krzyknęła Rim, gdy po celowaniu z kiepskiego celownika "laserowego", udało się jej oddać celny strzał.
     Trafiony żołnierz chwycił się dramatycznie za serce i spadł ostrożnie na bok, wystawiając język na wierzch i przymykając oczy.
- Ale ty nie dostałeś w klatę, tylko w głowę! - oburzyła się Rim, wskazując na niego palcem.
- A to czekaj. - Schował język i przewrócił się na plecy, a następnie ukrył twarz w dłoniach.
- O nie! To był mój żołnierz! - przypomniał sobie Aniołek, chwytając się za głowę.
     Rim wstała i zgarnęła z blatu ręcznik papierowy, po czym podbiegła do martwego i klęknęła przy nim.
- Żyj, żołnierzu! - krzyknęła, rwąc listki papieru i kładąc je chaotycznie na twarzy Jongina .
- Aaaaaa-oooooo-aaaaaaaaaaaaaaaa-aaaaaaa! - zaśpiewał jeszcze przez chwilę martwy żołnierz, któremu opatrunki z ręcznika papierowego zaczęły spadać z głowy. - Zmartwychwstałem!
- Ej, Dzieci Szczęścia - odezwał się podirytowany Demon. -  Idźcie przeszkadzać gdzieś indziej! Telewizję oglądam!
Ale nikt nie zwrócił na nią uwagi. Taeyeon się to nie spodobało.
- Kwas siarkowy - powiedziała spokojnie, wylewając na Sangrim resztki swojej wody ze szklanki.
- Aaaaaaah! Moje oczy! - Oblana "kwasem" zaczęła biegać po salonie. - Ja umieram!
- A ty na co czekasz? - spytała ze specjalnie przesadnym, udawanym zaniepokojeniem Jongina, który już sięgał po zostawioną na pastwę losu samotną snajperkę. - Idź ją zabierz do Medyka czy coś! Ona cię uratowała!
- Uważaj! Apteczka! - Rzucił rolką ręcznika papierowego w Sangrim i powoli zaczął się zbierać z podłogi.
     Dumna z siebie Taeyeon, znowu usiadła na sofie, by oglądnąć, niestety, już tylko końcówkę dramy. Potem musiała się ubrać i iść po V, tak, jak mu obiecała. Aniołek skończył biegać i poszedł do łazienki po ręcznik, a Kai zabrał się za sprzątanie wody z podłogi. No i oczywiście musiał zająć się odpowiednio bronią. Dyskretnie wziął je ze sobą i schował do swojego pokoju. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się to przydać, dlatego warto to zachować. I tak z resztą właściciel nie był znany, a znalezione - nie kradzione. Po odłożeniu broni, chłopak zszedł ma dół.
     Tymczasem Baekhyun zdążył zajechać pod dom. Zaparkował starannie swojego Range Rovera w garażu i luźnym krokiem wszedł do domu drzwiami z garażu. Zdjął na progu buty i zaniósł je do szafki. Z tej samej szafki wyjął swoje ulubione pantofle i chciał się udać do swojego pokoju, gdy usłyszał głos kierującej się w stronę drzwi wyjściowych Taeyeon.
- Baek wrócił! - krzyknęła, obracając się do tyłu, a następnie zwróciła się do zdezorientowanego chłopaka. - Kai i Rim cię szukali.
     Powiedziawszy to, schyliła się po swoje zakupione wczorajszego dnia buty i zaczęła je wkładać. Do Baekhyuna przyszedł Kai.
- Otworzysz mi bagażnik? - spytał, opierając się ręką o jego ramię.
- Po co? - spytał, wyjmując kluczyki i ruszając znowu do garażu.
- Chyba coś zostawiłem - odpowiedział, podążając za starszym.
     Iwona otworzyła bagażnik swojego samochodu i razem z przyjacielem zaczęli się rozglądać za torbą. Na szczęście była w środku. Jongin z ulgą sięgnął po nią i dziękując Baekowi, wyraźnie zadowolony, skierował się na korytarz przed schodami. Iwona zastanawiała się, co tak ważnego mogło być w tej torbie. Kai stanął przed schodami, czekając na Sangrim. Miał szczęście, ponieważ dziewczyna właśnie schodziła na dół. Gdy zobaczyła Jongina z torbą w ręce, stanęła.
- My precious! - powiedziała uśmiechnięta z szeroko otwartymi oczami i wyciągniętymi do przodu rękami.
     Dumnym krokiem, chłopak podszedł do stojącego w przejściu Aniołka i pociągnął ją za sobą z powrotem do pokoju. Weszli na górę i znowu wbiegli do kryjówki tancerza, by cieszyć się swoim z trudem odzyskanym skarbem.

     Taeyeon zdążyła akurat dojść pod boisko w parku, gdzie akurat ćwiczyła ich szkolna drużyna. Większość zawodników się rozeszła. Został tylko V i jakichś dwóch innych, którzy właśnie zaczynali odchodzić. Taehyung stał oparty o metalową siatkę ogradzającą boisko. Z zamyśloną miną wpatrywał się ziemię, jednocześnie kopiąc czubkiem buta w ziemi. Podniósł głowę i powoli rozglądnął się na boki. Jednak gdy ją zauważył na chodniku nieopodal boiska, od razu poprawił mu się humor. Uśmiechnięty podbiegł do niej z otwartymi ramionami, jakby chciał ją po przyjacielsku przytulić. Jednak w ostatniej chwili zrezygnował z tego. Był już blisko niej, gdy wiatr zdmuchnął mu jego czapkę z daszkiem z głowy. Musiał się po nią wrócić. Podniósł ją i zaczął iść obok Demona.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz - powiedział, uśmiechając się pod nosem.
- Czego miałabym nie przyjść? - spytała, kierując wzrok na jego twarz.
- Nie wiem. - Zapatrzył się z delikatnym uśmiechem na swoje buty. - Może byś zapomniała, albo coś.
- Sądzisz, że jestem niesłowna? - zwróciła się do niego.
- Jasne, że nie. - V podniósł wzrok i uśmiechnął się do niej.
Dziewczyna spojrzała na jego torbę i z uwagą się jej przyjrzała.
- Dlaczego nie nosisz innych toreb? - zadała pytanie po chwili milczenia.
- Bo ta jest moją ulubioną - odpowiedział, patrząc na swoją już trochę brudną i zniszczoną torbę.
- Za co ją tak cenisz? - Z ust Demona padło kolejne pytanie.
- Przecież dostałem ją od was na swoje urodziny - udzielił odpowiedzi, szczęśliwy z faktu, że Taeyeon w końcu rozmawia tylko z nim.
     Dziewczyna pokiwała głową. Wtedy jej telefon wysłał powiadomienie. Dostała SMS-a o treści "Cześć". Była tym zaskoczona, ponieważ w ogóle nie kojarzyła piszącego do niej numeru. Postanowiła zapytać, kto do niej pisze. Okazało się, że to był Sehun. Zaskoczona, zaczęła z nim pisać.

Taeyeon: Skąd Ty masz mój numer?
Sehun: Z tajnych źródeł.
Taeyeon: Kai czy Rim?
Sehun: Co?
Taeyeon: Kto ci podał mój numer?
Sehun: Skąd wiesz, że to oni?
Taeyeon: Z Baekiem się prawie w ogóle nie znasz, V by ci go na pewno nie dał, a z nikim się więcej dobrze nie znasz. A więc kto?
Sehun: Niezła jesteś. Kai mi dał. Słuchaj, mam pytanie.
Taeyeon: No
Sehun: Co by było, gdybym tak do Was wpadł?
Taeyeon: Zamierzasz do nas przyjść?
Sehun: Zostałem nawet zaproszony.
Taeyeon: Kiedy przychodzisz?
Sehun: Gdzieś na 17? 
Taeyeon: Db

     Przez pisanie i czekanie na odpowiedź, dziewczyna straciła rachubę czasu. Razem z Jego Tae była już przed drzwiami domu. V był niezadowolony z faktu, że przez dalszą drogę Demon nie zwrócił na niego już uwagi. Weszli do domu i usłyszeli dziwne śmiechy dochodzące z góry. Wymienili się zdziwionymi spojrzeniami i poszli na górę sprawdzić, co się dzieje.

Mamy nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby

4 komentarze:

  1. Co tam się dzieje na górze? Niestety nie wiem.
    Jak zwykle świetnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieje się wszystko i nic B)))
      *ciąg dalszy nastąpi...*
      Miło to słyszeć 😁

      Usuń
  2. Od paru dni próbowałam się za to zabrać, aż wreszcie dopadła mnie angina i z nudów przeglądam internety. Z każdym rozdziałem coraz bardziej lubię to opko, mimo że jestem w takim stanie, że jakakolwiek próba śmiechu skutkuje bólem gardła i raczej starałam się ograniczać do pojedynczych słów wyrażających rozbawienie/zdziwienie/wtf XDD
    To wszystko wina moich koleżanek z klasy, które przychodzą do szkoły jak są chore. Zazwyczaj moja odporność sobie z tym radzi, ale to były cztery, CZTERY różne osoby, przez co w ciągu półtora dnia wylądowałam w łóżku z gorączką i potwornym bólem gardła :/
    Ale są tego plusy, mianowicie mam okazję nadrobić zaległości na blogach XDD
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiroj! 😧
      To był zmasowany atak, cztery na jednego... Nierówna walka xD
      Zawsze trzeba myśleć pozytywnie xD
      Życzę szybkiego powrotu do zdrowia 🖐🏻
      🦄 <---- uleczający jednorożec jednorazowy dla Cb
      No i pozdrawiam ze swoim rekinem w kapeluszu 👍🏻

      Usuń