piątek, 26 maja 2017

My only love? Speed #3

Hejka :)
Po prawie roku (heheh) publikuję część opowiadania Reiko i mojego, która została napisana też prawie rok temu XD
Mamy z Reiko nadzieję napisać resztę na wakacjach, ale na razie niczego nie obiecujemy :")
Rozdział ma 4,9k słów, jakby kogoś to interesowało :") A jak nie, to i tak już to napisałam, więc za późno na protesty ;P 
Dzisiaj Dzień Matki, a Rim mi nie złożyła życzeń :c To takie smutne :") Matkujesz komuś przez cały czas, a nawet życzeń nie otrzymasz w zamian XD (Wzbudzanie wyrzutów sumienia tak bardzo. Wiem, że to czytasz, wyrodna córko. Tak, ta kropka to specjalnie.) 
Mogę się Wam pochwalić, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni mamy, uwaga, uwaga, 11 sprawdzianów/kartkówek/testów z całego roku, a potem 12 i 13 czerwca wycieczkę, więc zasada "Kto ma czas, ten pisze" już weszła w życie i miejmy nadzieję, że coś z tego wyjdzie :")
Po roku wracamy do świata, w którym pewien rudzielec i kasztanowowłosy biorą udział w nielegalnych wyścigach, a pan mechanik o fioletowych włosach również nielegalnie gromadzi niezwykle drogie pojazdy. Bo jakby było legalnie, to byłoby nudno B)
W ogóle dla tych, którzy zapomnieli, przypominam samochody naszych głównych bohaterów, bo to dosyć istotne: V - Lexus LFA, Baekhyun - McLaren MP4-12C, Jungkook - Nissan GT-R. A teraz wyobraźcie sobie takich przystojniaków w tak zajebistych autach ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Miłego czytania :) 

<- 1. rozdział
<- 2. rozdział


I możesz mnie złapać na nieczystej jeździe, ale nie w moim samochodzie
To miłość i wierność poprzez zamek mojego serca 
Nigdy nie odwracaj się, nie wiem, jak to się stało 
Powiedziałem to raz, zrobię to ponownie 
Gram w gierkę, robię wszystko, aby wygrać 
Z tobą i twoimi przyjaciółmi, na dobre i na złe 
To ja i mój zespół, wiesz, że chcemy wygrać 
Wiesz, że jedziemy dopóki koła nie odpadną 
Wiesz, że się trzymam, że nie myślimy o tym wszystkim 


     Rudowłosy zamknął drzwi od jej strony i zaraz znalazł się na swoim miejscu za kierownicą. Napisał jeszcze Baekowi SMS, że będzie później, żeby mu nie przeszkadzali. Odczytał też wiadomość tekstową, którą dostał od fioletowowłosego zaraz po wyścigu i zerknął na dołączony plik. O mało nie udusił się ze śmiechu, gdy zobaczył zdjęcie Byuna w oczojebnych, męskich stringach i staniku. Czując na sobie wzrok dziewczyny, który mówił, że patrzy na kogoś niedorozwiniętego na umyśle, pokazał jej zdjęcie i ta także zaczęła się śmiać. Gdy się uspokoili, Tae ze łzami w oczach ruszył przed siebie. Doskonale wiedział, gdzie chce zabrać swoją pasażerkę, więc też skierował się na główną ulicę tokijskiej dzielnicy, w której organizowano wyścigi. Rzadko z niej korzystał swoim Lexusem, bo wszyscy mieszkańcy pobliskich budynków byli wrogo nastawieni do szybkiej jazdy tam nielegalnymi samochodami. Tym, czego najbardziej obawiali się miejscowi, było to, że ktoś z nich może znaleźć się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze i zostać potrąconym, co z tak ogromnymi liczbami na prędkościomierzu z pewnością skończyłoby się śmiercią dla obu stron.
- Gdzie mnie wieziesz? – zapytała dziewczyna, przerywając ciszę, która na chwilę zapadła w samochodzie.
- A co, już się martwisz, że Jungkook cię okrzyczy? – rzucił z półuśmiechem Taehyung, nie odrywając wzroku od jezdni, a nie widząc nikogo w pobliżu, dołożył gazu, wyciągając dwieście na godzinę. I tak jechał w tym momencie wolno, ale wolał nie ryzykować, bo nie był pewien, czy dziewczyna jest przyzwyczajona do tak szybkiej jazdy. W końcu nie sądził, żeby brat pozwalał jej na poruszanie się z taką prędkością, a sam też z pewnością jej nie woził swoim samochodem. – Spokojnie, zrobisz te słodkie oczka, tak, jak wtedy i wszystko będzie w porządku. Od razu ci wybaczy.
- Wiesz co? Po tym ostatnim zdaniu zaczęłam nabierać podejrzeń, że zabrałeś mnie ze sobą, żeby wyciągnąć jakieś informacje o Jungkooku – zaczęła z wahaniem dziewczyna, jakby chciała dać do zrozumienia, że nie ma na to żadnych szans. – Może na taką wyglądam, ale nigdy nie zdradziłabym brata. Poza tym i tak nie interesuje mnie, kto wygra w tym waszym wyścigu – zakończyła już normalnym tonem, zwracając twarz w kierunku Taehyunga.
- Nie interesuje cię kasa, którą mógłby wygrać twój brat w wyścigu? Sądzisz, że ile na to postawię? Z pewnością nie będzie to pięćset tysięcy jenów. Stawka będzie dużo wyższa, bo to prawdopodobnie najtrudniejszy wyścig, jaki stoczę. Wiesz, co braciszek mógłby kupić ci za wygraną? – zapytał z lekkim sarkazmem, zaciskając palce na kierownicy.
- Kto powiedział, że teraz nie stać mnie na to, czego chcę? – zdziwiła się, marszcząc lekko brwi i powróciła spojrzeniem na jezdnię oświetlaną przez światła Lexusa.
- Szczerze? Raczej wątpię, żebyś miała przy sobie tyle, ile można wygrać w przeciętnym wyści… Zaraz… Ty się ścigasz, prawda? – Taehyung nagle to sobie uświadomił i obrócił wzrok od drogi, kierując go na czarnowłosą towarzyszkę.
- Yhym… Na motorze – dopowiedziała, poprawiając sobie włosy w bocznym lusterku samochodu.
- Czekaj. Mam rozumieć, że Jungkook ci na to pozwala? – zdziwił się jeszcze bardziej V, dodając gazu. Był pewien, że gdyby sam posiadał siostrę, za cholerę by jej nie pozwolił wsiąść na jakikolwiek pojazd i się ścigać. Potem nie mógłby się pogodzić z tym, że nie powstrzymał jej przed tak szybką jazdą, gdyby miała jakiś wypadek, w którym zraniłaby się, lub co gorsza – zginęła.
- Czy ty naprawdę myślisz, że mój brat o tym wie? Twoi rodzice wiedzą, że się ścigasz? – zapytała z sarkazmem, jakby chciała mu wypomnieć, że serio nie myśli. Tylko, że przeliczyła się, bo rodzice Taehyunga doskonale o tym wiedzieli. Dziewczyna milczenie odebrała jednak jako przyznanie jej racji, gdyż ciągnęła dalej: - Widzisz? Nie wiedzą. Więc dlaczego miałabym powiedzieć o tym Jungkookowi?
- Przecież na pewno zauważył, że znikasz w domu w tych samych dniach o tej samej porze – uargumentował swój tok myślenia V, kątem oka zauważając za sobą, w sporej oddali, światła jakiegoś pojazdu, na co jeszcze bardziej przyspieszył.
- Skończymy wszelkie tematy związane z Jungkookiem, bo serio pomyślę, że chcesz dowiedzieć się o nim jak najwięcej i wykorzystać to – zakończyła temat czarnowłosy, oglądając czerwono-złote hybrydy na paznokciach, aby ocenić czy musi zrobić nowe, czy mogą jeszcze zostać w obecnym stanie. Stwierdziła, że pewnie je tak zostawi, bo i tak za parę dni miała wyścig, czyli będzie musiała się ich pozbyć.
- Jak chcesz. W takim razie opowiedz coś o sobie – rzucił Taehyung, dobijając do dwustu pięćdziesięciu na godzinę, ponieważ światła, które wcześniej znajdowały się gdzieś daleko w tyle, nagle znalazły się dużo bliżej i samochody dzieliło już maksymalnie dwieście metrów.
- No więc nazywam się Jeon Hyeri i jak pewnie się zorientowałeś po imieniu, jestem z Korei Połudowniej. Wiem, że ty również z niej jesteś, panie Kim Taehyung, więc tak w sumie się zastanawiam, czemu mówimy po japońsku, ale jak wolisz. Mam 18 lat, więc o ile się nie mylę, jesteś trzy lata starszy. Ścigam się na motorze, a reszty o mnie dowiesz się, jeżeli uznam, że powinieneś – zakończyła czarnowłosa i odwróciła się do tyłu, kiedy w bocznym lusterku odbiły się światła samochodu, który za nimi jechał. – Policja! – rzuciła przerażona, osuwając się nisko na fotel, żeby w razie czego nie wkopywać się w jakieś bagno.
- Jak to policja? – zdziwił się Taehyung, obracając szybko głowę i kiedy na własne oczy zobaczył, że dziewczyna nie robi sobie z niego żartów, natychmiast dodał gazu, przyspieszając do maksymalnej prędkości. – Nie podnoś głowy – rzucił do dziewczyny, która najwidoczniej w ogóle nie miała takiego zamiaru, co można było wywnioskować po jej skulonej pozycji. Tae wyjechał z terenu zabudowanego, a widząc przed sobą rozległy pusty plac w pobliżu drogi, natychmiast na niego zjechał i ostrzegając dziewczynę, że ma uważać, zawrócił Lexusa. Policjanci spojrzeli po sobie ze zdziwieniem, kiedy samochód ich minął i szybko skierowali się za nim, włączając sygnał. - Mów mi, co robią – rzucił do Hyeri, dociskając pedał gazu jeszcze mocniej, co było niebezpieczne, bo w każdym momencie mógł przegrzać silnik i tym samym doprowadzić do wybuchu. Jednak kierowca nie mógł pozwolić, żeby policja go złapała, nie tylko ze względu na kulącą się obok niego dziewczynę, ani pieniądze zdobyte w nielegalnym wyścigu, ani już nawet nie przez swój samochód, który kosztował go masę pieniędzy, a który z pewnością zostałby mu odebrany. Był pewien tego, że trafi do więzienia, a gdyby trafił tam, zostaliby poinformowani jego rodzice. A gdyby matka i ojciec dowiedzieliby się o tym, zapytaliby również, gdzie jest ten budynek. Tym samym wiedzieliby, gdzie znajduje się ich syn. A wtedy Taehyung byłby, za przeproszeniem, w ciemnej dupie.
- No, jadą za nami, a co mają niby innego robić? – odpowiedziała Hyeri, wychylając się zza oparcia i pocieszyła się tym, że policjanci zostawali coraz bardziej w tyle. – Skręcają – zdziwiła się czarnowłosa, informując Taehyunga po jakichś pięciu minutach ciszy. – Czemu oni skręcają? – zaniepokoiła się, obracając w kierunku rudowłosego.
- Kurwa, pewnie znają jakiś skrót… - rzucił V  z rosnącym przerażeniem nie tylko w głosie, ale również w oczach. Teraz już z pewnością nie mieli szans, żeby nie zostać zatrzymanymi. Nagle Taehyung, wjeżdżając na podświetlony na tęczowo most, dostrzegł niewielki zjazd, który prowadził pod konstrukcję. Szybko tam zjechał i ukrył Lexusa w cieniu, modląc się, żeby policjanci jakimś magicznym sposobem ich nie złapali. Wyłączył silnik i otarł pot z czoła, po czym oparł głowę o kierownicę i zamknął oczy, ciężko oddychając. – No, to teraz poczekamy tu jakąś godzinę i odwiozę cię do domu. Cholera, przepraszam. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, żeby jeździć po głównej drodze samochodem za czterdzieści pięć milionów jenów…
- Nic się nie stało. Najwyżej się tobą znudzę i będę po tobie krzyczeć po upływie piętnastu minut. Dla mnie normalka, a ty to przeżyjesz – rzuciła Hyeri, podciągając się na fotelu, żeby móc normalnie usiąść.
- Zatem, jeśli mamy czas to odpowiedz mi na dwa pytania. Okey? – zapytał Taehyung, kiedy w końcu uspokoił oddech – Ktoś stwierdził, że jazda nie jest męcząca? Mylił się. – i odwrócił się na siedzeniu, opierając ramieniem o oparcie, tak, żeby widzieć swoją towarzyszkę.
- W sumie co mi szkodzi. Dajesz – rzuciła, przybierając taką samą pozycję jak rudowłosy.
- Pierwsze pytanie jest łatwe. Jak wygląda twój motor? – zapytał, naprawdę będąc tym zainteresowanym, już w chwili, kiedy dowiedział się, że Hyeri bierze udział w wyścigach.
- Czarno-złota Honda Blackbird CBR1100XX, na której są nabazgrane jakieś chińskie znaczki – odpowiedziała, zaczynając bez przejęcia, ale na końcu zdania głos lekko jej zadrżał, co natychmiast zwróciło uwagę Taehyunga.
- Jakieś chińskie znaczki, powiadasz? Co tam jest napisane? – drążył chłopak, ze zdziwieniem dostrzegając, że dziewczyna nagle posmutniała i mógłby przysiąc, że kiedy spuszczała wzrok, dostrzegł, iż jej oczy się zaszkliły.
- Nie wiem, nie znam chińskiego – odpowiedziała, odwracając od niego głowę w kierunku okna i wzięła parę oddechów, jakby chciała się uspokoić.
- Z pewnością wiesz, co znaczą te znaczki. Ale wydaje mi się, że nie powinienem zadać pytania „Co tam jest napisane?”. Sądzę, że odpowiedniejsze byłoby „Kto to napisał?” – zwrócił się do czarnowłosej, która tylko wstrząsnęła krótko głową, dając znać, że nie jest w stanie o tym rozmawiać. Zapadła kilkuminutowa cisza, podczas której Taehyung nadal czekał na odpowiedź, a dziewczyna gdy to zrozumiała, postanowiła odpowiedzieć, żeby dał jej z tym spokój.
- Mój tata. Zawsze chciał pojechać do Chin, ale jakoś nigdy nie miał okazji. Kupiliśmy mu bilet na wycieczkę tam, kiedy miał obchodzić pięćdziesiąte urodziny. Mieliśmy pojechać z nim całą rodziną, żeby towarzyszyć mu w spełnianiu marzeń. Odszedł. I on, i mama. Mieli wypadek samochodowy dzień przed urodzinami taty. Zostaliśmy z Jungkookiem całkiem sami, a on miał tylko szesnaście lat, ja miałam piętnaście, więc musiał nagle stać się naszym opiekunem. Zaczęli nas prześladować jacyś mężczyźni, z którymi ojciec miał zadarte. Wyjechaliśmy do Japonii, do cioci, ale ona również zginęła w wypadku samochodowym. Dlatego nie chciałam pozwolić na to, żeby Kookie się ścigał, ale on miał moją opinię w nosie. Boję się, że jego też stracę w wypadku samochodowym. Jakoś wszyscy mi bliscy giną w ten sposób – zakończyła, ocierając łzy, które zaczęły znaczyć na jej policzkach mokre ślady już w połowie wypowiedzi.
- Przepraszam, nie powinienem był pytać. – Nagle Taehyungowi zrobiło się głupio. Nie miał pojęcia, jak pocieszyć dziewczynę, bo nigdy nie był w podobnej sytuacji. Podniósł się na fotelu i przyciągnął ją do siebie, zamykając w uścisku. Zaczął ją uspokajająco głaskać po włosach, jednak już po chwili został delikatnie odepchnięty.
- Nie przejmuj się. Wszystko jest w porządku. Nie wiem, czemu się rozkleiłam… Drugie pytanie? – zapytała, mierzwiąc włosy palcami i ponownie odwróciła się w stronę rudowłosego.
- Drugie pytanie… Odpowiedziałaś mi na nie, nim je zadałem. Miałem zapytać o to, czemu przyjechałaś do Japonii. – Wzruszył ramionami Taehyung, ale szybko zdecydował się zadać inne. – Mówiłaś, że zaczęli was prześladować jacyś mężczyźni. Nadal to robią? Wiedzą, że jesteście w Japonii?
- Ostatni raz „odwiedzili nas” kilka tygodni temu. Jeden z nich straszył nas nożem, drugi przetrząsał gabinet, który kiedyś należał do cioci. Wzięli jakieś papiery i uciekli. Do teraz nie dali o sobie znaku życia, więc mam nadzieję, że wszyscy zginęli, albo w końcu dali sobie spokój – zakończyła dziewczyna z zaciętą miną i zacisnęła paznokcie na swoim telefonie.
- Czemu nie zgłosiliście tego na policję? – zdziwił się Taehyung, zerkając na swój zegarek, który głosił, że już minęła godzina, podczas której mieli czekać. Chłopak był zaskoczony, że te sześćdziesiąt minut minęło tak błyskawicznie. Uruchomił silnik i wyjechał spod konstrukcji, z powrotem wjeżdżając na główną drogę.
- Po co? Nie ma sensu i tak nic sobie z tego nie zrobią, a co gorsza możemy ucierpieć dużo bardziej, niż podczas zwykłego straszenia. Jeszcze nigdy nie zrobili nam krzywdy. Chodzi o to, że nie skaleczyli nas za poważnie…
- Jak to „za poważnie”? – zdziwił się Taehyung, zerkając w boczne lusterko, kiedy wydawało mu się, że jakiś cień przebiegł przez drogę za nimi, ale w końcu stwierdził, że była to prawdopodobnie jedynie iluzja optyczna, bo ułamek sekundy później nikogo już tam nie było.
- Kiedy wpadłam przed twój samochód, uciekałam przed nimi. Dlatego miałam takie zadrapania na twarzy. Ale dopóki nie zrobią czegoś okropnego, postanowiliśmy, że nie zgłosimy sprawy policji – zakończyła dziewczyna, a jako, że V nie wiedział, co miałby na to odpowiedzieć, w samochodzie zapadła cisza, której żadne z nich nie miało zamiaru przerywać. Po upływie mniej więcej dziesięciu minut Taehyung zaparkował przed domem Hyeri.
- Do zobaczenia. – Uśmiechnął się do dziewczyny, która jakby przeprowadzała wewnętrzną walkę.
- To była zdecydowanie najmilej spędzona ucieczka przed policjantami w moim życiu – stwierdziła, całując V w policzek i opuściła samochód, zostawiając Taehyunga z mętlikiem w głowie.
- A może… może poszlibyśmy jutro na spacer lub do kina? – zapytał, wychodząc z Lexusa i oparł się o jego karoserię, wpatrując się w dziewczynę, która odwróciła się do niego z uśmiechem i odpowiedziała, że z chęcią tam z nim pójdzie.
     Zamknął drzwi i odpalił samochód, kierując się na autostradę, gdzie byli jak zwykle umówieni z chłopakami. Przez całą drogę myślał o Hyeri, co było dla niego wręcz głupie. Jeszcze nigdy nie podobała mu się żadna dziewczyna. Jedynym, co w całym swoim życiu obdarzył miłością, była szybkość. A nagle znikąd pojawiła się dziewczyna, której charakteru nie potrafił ocenić. Na początku była oschła i wredna, kiedy ją potrącił, następnie słodziutka i kochająca dla swojego brata, kiedy chciała, żeby jej wybaczył. Za to dzisiejszego dnia pokazała mu całkowicie odmienne oblicza: jedno – seksowne, kiedy zaczęła z nim rozmowę po wyścigu, natomiast pod drugim, które ukazała mu w samochodzie, skrywała się niezwykle silna dziewczyna, która radziła sobie z problemami i tragediami, co jakiś czas odwiedzającymi jej rodzinę. Tego dnia jedynym, co był w stanie zrobić, żeby odgonić swoje myśli od czarnowłosej, było ściganie się na autostradzie z chłopakami. I nawet ono zbytnio nie pomogło, bo ciągle miał ją przed oczami.

***

     Kolejne dni minęły rudowłosemu niby zwyczajnie, a jednak – niezwykle. Codziennie spotykał się z Hyeri. Wychodzili do kina, na długie spacery po parkach lub siadali nad rzeką i rozmawiali o wszystkim, co ślina im przyniosła na języki. Taehyung często przyjeżdżał po nią motorem, na co ta jechała z nim do domu swojej przyjaciółki, a potem zabierała z jej garażu swój pojazd, wyjeżdżając z nim na godzinne przejażdżki, podczas których ścigali się na autostradzie. Kiedy on wygrywał – dziewczyna musiała odpowiedzieć mu na osobiste pytanie, które on jej zadawał. Jeżeli to ona zwyciężała, było na odwrót. Hyeri zabrała go nawet ze sobą na jedne z wyścigów, podczas którego zmusiła go do odgrywania roli grid boya, chociaż takie coś z pewnością nie istniało. Wkrótce nawet Baek z Sungiem i Kaiem zaczęli być zazdrośni o to, że ich najlepszy przyjaciel poświęca im tak mało czasu. Nagle nawet przestał ścigać się z nimi po autostradzie w nocy! A przecież robili to od zawsze! To była ich tradycja! Starali się jakoś sprawić, żeby wrócił do nich stary Taehyung, ale ten tak zauroczył się czarnowłosą, że na dwa dni przed wyścigiem z jej bratem poprosił ją o to, żeby była jego dziewczyną. Oczywiście, ta równie zapatrzona w V, co ten w nią, natychmiast się zgodziła i w szeregach kierowców zawitała nowa para.

***

- Cześć, skarbie – rzucił Taehyung do swojej dziewczyny, przytulając ją od tyłu na niecały kwadrans przed jego wyścigu z Jungkookiem. Wyścigu, który dla niego znaczył wszystko.
- Co ty robisz? Przecież Kookie ma nie wiedzieć – zdziwiła się Hyeri, odsuwając od rudowłosego.
V doskonale wiedział o tym, że wszystkie pary oczu znajdujące się w pobliżu wlepiają w niego wzrok, ale nie przeszkadzało mu to. Specjalnie przyszedł na placyk, który zajmował team Jina, w tym brat Hyeri, żeby w końcu przekazać jej bratu, że on i czarnowłosa chodzą ze sobą. A to, że było to tuż przed tak znaczącym wyścigiem, tylko sprawiało, że czuł się jeszcze bardziej usatysfakcjonowany z tego powodu.
- Wstydzisz się mnie? – udał zasmuconego Tae, odsuwając się od dziewczyny jeszcze o krok. – Nie możemy mu w końcu o tym powiedzieć? – zapytał głośniej, tak, żeby zwrócić na siebie uwagę jak największej ilości osób. – Myślę, że Jungkook powinien wiedzieć – dodał już całkiem głośno, na co dookoła rozległy się szepty.
- O czym powinienem wiedzieć? – zapytał spokojnym głosem brunet, wychodząc spomiędzy tłumu, który specjalnie zrobił dla niego przejście. Tuż za nim szedł brązowowłosy młodzieniec, z którym Taehyung poprzednim razem zastał w jednoznacznej sytuacji na kanapie. Jak niedawno się dowiedział – był to przywódca teamu, niejaki Kim Seokjin.
     Taehyung tylko uśmiechnął się na jego słowa i posadził Hyeri na masce samochodu, który był za nią zaparkowany i wpił się w jej usta, od razu pogłębiając pocałunek. Dziewczyna z wahaniem oddała pieszczotę, z jednej strony bojąc się reakcji brata, a z drugiej – chciała mieć po prostu z głowy mówienie mu o tym wszystkim. Nagle V został szarpnięty do tyłu za ramię i jedynym, co miał przed oczami była pięść Jungkooka skierowana prosto w jego twarz. Mimowolnie zamknął oczy, szykując się na bolesne uderzenie, ale kiedy nie nastąpiło, powoli rozwarł jedną powiekę, a nie dostrzegając przed sobą zagrożenia, zrobił to samo z drugim. Przed rudowłosym stał Kookie przygotowany do zadania ciosu, jednak jego nadgarstek został unieruchomiony przez szatyna, który teraz mówił coś mu do ucha uspokajającym tonem. Po chwili Seokjin zmrużył oczy i cofnął swoją dłoń, odsuwając się jedynie o krok, w razie gdyby bratu Hyeri nagle strzeliło coś głupiego do głowy. Ten jednak po prostu stał przed rudowłosym ze wzrokiem skierowanym w dół, a na jego twarzy widniał wyraz, jakby właśnie poczuł się zraniony i zdradzony. W końcu który starszy brat chciałby, żeby jego siostra była w związku z osobą, którą należało uznawać za potencjalnego wroga, do momentu, aż nie okaże się, który z nich jest lepszy?
Jungkook opuścił nadgarstek i wbił w Taehyunga ciężkie spojrzenie, zaciskając dłonie w pięści.
- Jeżeli ją skrzywdzisz, to nie masz życia – warknął, powodując jedynie lekki uśmiech na twarzy przeciwnika. V nie miał najmniejszego zamiaru krzywdzić tak ważnej dla siebie osoby. Seokjin również uśmiechnął się, szczęśliwy, że udało mu się przekonać bruneta, że nie warto wywoływać bójki, szczególnie tuż przed tak ważnym wyścigiem. Przyciągnął do siebie Jungkooka i wpił się w jego usta, namiętnie go całując, na co dookoła rozległy się oklaski całego teamu, który od dawna trzymał kciuki, żeby ci dwaj w końcu byli razem. Odkąd tylko Kookie do nich dołączył, zaczęły się plotki, jak to idealnie pasuje do ich przywódcy i o tym, że od razu spodobał się Jinowi. Tego dnia wszyscy dowiedzieli się, że nie były to tylko pogłoski. Rudowłosy pomachał tylko do Hyeri i odwrócił się, odchodząc do swojego teamu, który zniecierpliwiony czekał na niego przed Lexusem, sprawdzając, czy wszystko jest w porządku ze stanem technicznym samochodu.
- Jungkook wie, o tym, że Hyeri i… - zaczął z szerokim uśmiechem, ale musiał przerwać, bo w ułamku sekundy znalazł się koło niego kasztanowowłosy i z całej siły go spoliczkował. Położył dłonie na ramionach Taehyunga, wstrząsając nim w przód i w tył przez dobre pół minuty, po czym ponownie uderzył go z liścia w twarz.
- Posłuchaj mnie, chociaż ten jeden raz, okey? Mam dość tego twojego gadania o tej całej Hyeri. Albo z resztą nie. Gadaj sobie o niej, ile chcesz, ale masz się teraz skupić na wyścigu, a nie na tej swojej paniusi, jasne? Masz. To. Wygrać – warknął Baekhyun, patrząc swojemu najlepszemu przyjacielowi prosto w oczy. – Mam dość, że ciągle nas przez nią olewasz, ale przed wyścigiem masz się skupić, jasne? Gdzie ten stary Taehyung, dla którego nie istniało słowo „miłość” w odniesieniu do jakiejkolwiek dziewczyny? Gdzie ten stary Taehyung, który w tym momencie siedziałby z pewnością siebie w samochodzie, przekonując nas, że wygra bez problemu? Przestało ci zależeć na wyścigach!? – Przy wypowiadaniu każdego zdania podnosił głos coraz bardziej, a ostatnie pytanie wrzasnął tak głośno, że wszyscy natychmiast odwrócili się w jego kierunku. Sungoh stanął za Baekiem, odciągając go od V, który wpatrywał się w swojego przyjaciela ze zdziwieniem i sprawiał wrażenie, jakby go zamurowało. – Chcesz wrócić do Korei i znowu żyć na utrzymaniu ojca?! Jesteś idiotą, jeżeli ignorujesz to wszystko, co już osiągnąłeś! Walcz ostro albo wracaj do domu! – krzyczał dalej Baekhyun, zdzierając sobie gardło, a w jego oczach pojawiły się łzy. Tak bardzo wierzył w swojego najlepszego przyjaciela. Tak bardzo pomagał mu od dnia, kiedy pierwszy raz go zobaczył. Wspierał go w każdej możliwej sytuacji, a ten nagle postanawia pchać się do teamu Jina, zostawiając swój własny? Bo dla kasztanowowłosego dokładnie tak to wyglądało.
- Baek… - zaczął V, chcąc zaprzeczyć wszystkiemu, co powiedział na jego temat chłopak, ale nie mógł zebrać w słowa tego, o czym właśnie myślał.
- Co „Baek”? Co „Baek”!? Masz zamiar kolejny raz wmówić mi, że wszystko wyolbrzymiam? Byłem przy tobie od samego początku, a ty wszystko niszczysz… - Prawie rzucił się na rudowłosego, ale powstrzymały go ramiona Sungoha, które z całej siły objęły go w pasie, aby tego nie zrobił. Wokół chłopaków zebrał się spory tłum, który otoczył ich, chcąc koniecznie dowiedzieć się, o co poszło. Baekhyun wziął parę wdechów i dodał już spokojnym tonem, w którym ból był słyszalny nawet dla tych, którzy stali najdalej. – Ja… Nie chcę już być w teamie… - Wyszarpnął się z uścisku Sungoha i zaczął iść w kierunku tłumu, który natychmiast zrobił mu przejście.
- Baek! Nie możesz odejść! – krzyknął za nim rudowłosy, na co ten ze łzami w oczach odwrócił się do nich.
- Mam dość, Tae! Odchodzę! Nie chcę was znać! – wrzasnął i przeszedł przez środek tłumu, nie obracając się, patrząc prosto przed siebie. V chciał za nim biec, ale fioletowowłosy złapał go za nadgarstek i krótko wstrząsnął głową. Wiedział, że nie ma sensu teraz rozmawiać z Baekhyunem. Sądził, że najlepiej będzie dać mu czas, żeby trochę ochłonął.
- Do wyścigu zostało niecałe pięć minut! – rozległ się podwójnie wzmocniony głos, a grid girls wyszły na swoje miejsce z flagami. Jungkook zajął swoje miejsce na starcie, zostawiając lukę dla Taehyunga, który w pośpiechu ubrał na siebie kostium i zapiął kask, wsiadając do Lexusa. Ledwo powstrzymywał łzy cisnące mu się do oczu, ale zasunął szybkę kasku i oparł dłonie na kierownicy, z całej siły zaciskając na niej palce. Teraz musi wygrać. Musi wygrać i jak najszybciej znaleźć Baekhyuna.
- Tae, nie myśl o tym, co przed chwilą się stało. Wszystko będzie w porządku, Baek wróci. Tak naprawdę to z pewnością trzyma kciuki za to, że wygrasz. Musisz wygrać, jasne? – powiedział Jongin, otwierając przednie drzwi do Lexusa, ponieważ Sungoh miał jeszcze coś do przekazania Taehyungowi. V skinął jedynie głową, wbijając wzrok w flagę, która za jakieś trzy minuty miała wyznaczyć start.
- Jakby coś to nadal masz tę kierownicę wielofunkcyjną i już ustawiłem wszystko tak, jak należy, więc w razie czego będę cię informował, co się dzieje. Jeśli ty chciałbyś coś ode mnie, jeżeli stracilibyśmy cię z oczu, bo jak wyjedziecie na trasę, to nie mam szans ciągle cię widzieć, po prostu zacznij mówić. Automatycznie zostanie mi to przekazane. I pamiętaj, że w ciebie wierzymy. Jesteśmy pewni, że wygrasz – zakończył Sung, a otrzymując od Taehyunga lekkie skinienie głową w odpowiedzi, zamknął drzwi i odsunął się od mety, po czym usiadł na masce swojego Spykera C8 Ailerona i włożył do ucha słuchawkę. Kai przysiadł obok niego i zaskomlał z bólu, kiedy przypadkiem uderzył się w pokaleczone ramię, wskakując na maskę.
Po zamknięciu drzwi Taehyung przestał logicznie myśleć, jakby wszyscy ludzie wokół, ich krzyki, Nissan GTR Jungkooka stojący tuż obok niego, nie istniało. Nagle poczuł się, jak gdyby czas zwolnił i jedynym, co widział, było wnętrze swojego Lexusa i droga tuż przed nim. Oraz flaga. Ona oczywiście była w tym momencie najważniejsza. Włączył silnik i zacisnął palce mocniej na kierownicy, stopę stawiając tuż nad pedał gazu. Spojrzał w bok, dostrzegając, że brunet również mierzy go spojrzeniem zza szybki kasku.
- Na miejsca… - Silny głos, wzmocniony dodatkowo przez głośniki przedarł się przez krzyki i dopingi obu teamów oraz osób, które przyszły tam tylko, żeby popatrzeć. V natychmiast odwrócił wzrok od Jungkooka, ponownie skupiając wzrok na fladze i ustawił siódmy bieg, tak na rozgrzanie silnika, aby nie rzucać go od razu na głęboką wodę.
- Gotowi… - Pamiętaj, że w ciebie wierzymy.  Jesteśmy pewni, że wygrasz. Wszystko będzie w porządku. Nie możemy się tym przejąć… Zniszczyliby nas i nici z wyścigami
- Start! – Tae docisnął pedał gazu i natychmiast wyruszył, w tym samym momencie, co Jungkook.            Brunet natychmiast zyskał prowadzenie, bo jego Nissan szybciej się rozpędzał, więc już w ciągu dziewięciu sekund rozwinął prędkość maksymalną. Tymczasem na liczniku Taehyunga widniało wtedy marne dwieście pięćdziesiąt kilometrów na godzinę. Dystans rozciągnął się do dziesięciu metrów różnicy, ale V zamiast spanikować, jakby dodał sobie tym motywacji. Po upływie kolejnych pięciu sekund on również uzyskał prędkość maksymalną i jako, że jego maksimum było o piętnaście kilometrów na godzinę większe od Nissana Jungkooka, wkrótce dzieliły ich już zaledwie trzy metry. Brunet zerknął w boczne lusterko i natychmiast zaklął, widząc, że jego przewaga już wkrótce zostanie zniwelowana. Docisnął mocniej pedał gazu, ale nic to nie dało, a jako, że dystans pomniejszył się już do dwóch metrów, chłopak zrobił to, do czego jeszcze nigdy w życiu się nie posunął – zajechał Taehyungowi drogę, sprawiając, że ten musiał odbić kierownicę w bok, aby uniknąć wypadku i udało mu się to jedynie dlatego, że miał nieźle wyrobiony refleks przez ciągłą jazdę. Szybko dodał gazu, żeby nadrobić na liczniku wartość, która znacznie zmalała przez skręt i ponownie szybko zmniejszył dystans dzielący jego i Jungkooka. Walcz ostro, albo wracaj do domu! Zacisnął palce na kierownicy z taką siłą, że aż musiał zagryźć wargę, aby nie pisnąć z bólu, a mokre od potu włosy niemal wpadały mu do oczu, ale nie mógł pozwolić, aby gówniarz wygrał. Byli już prawie w połowie trasy i dopiero wtedy udało mu się wyprzedzić Jungkooka na odległość zderzaka, a wkrótce nawet osiągnął trzy metry przewagi.
      Masz. To. Wygrać. Po tym jak te trzy słowa przemknęły przez jego myśli, pojawiły się kolejne, których nie chciał przywoływać w sytuacji, kiedy w każdym momencie Kookie mógł go wyprzedzić. Ale chyba na przekór, wiedząc, że nie może o nich myśleć, przybywało zdań, o których wolałby zapomnieć. Przestało ci zależeć na wyścigach… Chcesz wrócić do Korei i znowu żyć na utrzymaniu ojca… Jesteś idiotą… Wszystko niszczysz… Byłem przy tobie od samego początku… Nie chcę być już w teamie… Mam dość… Nie chcę was znać… Taehyung rozkojarzył się i dopiero kiedy zobaczył, że Jungkook go wyprzedza, jakby oprzytomniał. Chciał zmienić bieg na wyższy, ale wciskanie sprzęgła tylko zmarnowałoby mu czas, który był cenny, szczególnie teraz, kiedy meta była już niecałe sto metrów przed nimi. Ostatnio V nauczył się nowej sztuczki, która polegała na tym, że można zwiększyć bieg, jeżeli trafi się odpowiednio w obroty silnika. Postanowił, więc jej użyć, mimo, że była ryzykowna i już po paru sekundach na jego przekładni sekwencyjnej miejsce zajęła ósemka, na co jedynie dołożył gazu. Nie zwrócił uwagi na to, że wskazówka na liczniku nagle zaczęła szaleć i drgać, jakby coś w nią wstąpiło.
- Już niedaleko, dasz radę! – odezwał się pierwszy raz Sungoh do słuchawki. – A właśnie, Baek jest z nami. Ochłonął trochę, wszystko jest okey. Wyprzedź go! – krzyknął mechanik, widząc, że V zrównał się z przeciwnikiem, a meta była jakieś pięćdziesiąt metrów od nich. I właśnie wtedy, kiedy Taehyung w duchu odetchnął z ulgą, że Baekhyun jednak nadal go wspiera… Właśnie wtedy nastąpił wybuch.
     Taehyung od samego początku chciał, żeby jego wyścig z Jungkookiem, był niezapomniany przez widzów, przez wiele, wiele lat. I właśnie chyba mu się to udało.
      V przegrzał silnik, przekraczając limit maksymalnej prędkości i to z pewnością nie było przyczyną zapalenia się samochodu. Tak, jak w większości przypadków podczas wypadków, doszło do zwarcia – blachy zostały w jednym momencie dociśnięte do obu biegunów akumulatora, a benzyna z rozszczelnionego układu wtryskowego chlapnęła na rozgrzany do czerwoności od nadmiernej prędkości kolektor wydechowy.
      Ostatnim, co widział Taehyung, był ogień i dym wydobywający się zza maski, kiedy siła wybuchu pchnęła go na szybę, która już wkrótce była roztrzaskana na drobne kawałki. V bezwładnie osunął się na fotel, uderzając głową o kierownicę, a potem nastała ciemność i cisza rozdarta po chwili przez przeraźliwe krzyki wszystkich zebranych przy mecie. Jungkook zahamował tuż przed końcem trasy i przerażony wybiegł z samochodu, dzwoniąc po pogotowie. Sungoh rzucił się ku Lexusowi, ale nie było szans o zbliżeniu się do pojazdu, a co dopiero mówiąc o wydostaniu stamtąd Taehyunga.
      Nieprzytomny chłopak płonął żywcem zamknięty w pułapce, która niegdyś była dla niego wszystkim.

***
      Hyeri z płaczem pobiegła przed siebie, kiedy tylko zobaczyła płonący pojazd. Nie mogła złapać oddechu, a obraz rozmył się jej przed oczami z powodu potoku łez, ale nie była w stanie patrzeć na to, jak jej chłopak ginie, a żadna z zebranych osób nie jest w stanie mu pomóc. Dookoła panowały egipskie ciemności rozjaśnione jedynie ustawionymi w pięćset metrowych odległościach latarniami. Wbiegła w uliczkę, która prowadziła na skróty do jej domu i nagle zamarła, słysząc za sobą jakiś szelest. Obejrzała się za siebie, dostrzegając niewyraźne zarysy dwóch ogromnych, barczystych postaci, które miały ze sobą jakąś podłużną broń. Rzuciła się sprintem przed siebie, ale już po chwili w ciemności potknęła się o jakieś pudła, które ktoś ustawił pod ścianą, a które w nocy były niewidoczne. Ciężkie kroki mężczyzn rozbrzmiały tuż za nią i kiedy stanęli, pochylając się nad czarnowłosą, zapadła cisza. Po upływie niecałej sekundy została przerwana przeciągłym krzykiem dziewczyny, którą nieznajomi zaczęli okładać pałkami. W momencie gdy oberwała w brzuch jedną z broni, a druga opadła z podwójną siłą na jej żebra, łamiąc przynajmniej dwa, zaczęła wzywać pomocy. Mężczyźni z przestrachem odwrócili się w kierunku wejścia do uliczki, gdzie stał jakiś chłopak i patrzył na nich z nic nierozumiejącą miną. Dopiero kiedy jego wzrok spoczął na dziewczynie, przerażony, zamiast pomóc, pobiegł przed siebie. Chwilę rozproszenia nieznajomych wykorzystała czarnowłosa, która ledwie była w stanie wstać, przez obrażenia, które odniosła, ale jakoś udało jej się utrzymać na nogach. Pobiegła przed siebie, poruszając się wolno, ale konsekwentnie, lecz już po paru sekundach zamachowcy zorientowali się, że ofiara im ucieka i zareagowali.
      Ostatnim, co zarejestrowała dziewczyna, był ogłuszający ból w okolicach karku, który spowodował, że upadła na ziemię i nie była w stanie się podnieść, gdyż straciła przytomność.

Mam nadzieję, że się podobało ;)
Czekam na opinie i komentarze
Taeyeon <3

8 komentarzy:

  1. Przepraszam mamo! D: Jestem tak mała, że nie umiem jeszcze mówić, to nie miałam jak złożyć XDD
    Patrzyłam na te podświetlone na niebiesko nazwy aut. Za pierwszym razem olałam to, że się wyróżniają. Potem tak paczam lepiej, zastanawiam się po kij to świeci, w końcu klikam. Jaki miałam zaciesz jak wyskoczył mi obrazek XDDDDDD Lol, to był dobry pomysł :'))))) *i twój by to umieścić, i mój by to kliknąć xD*
    Co do ogółu to najbardziej mnie zastanowiło czy istnieją męskie stringi, ale właściwie to aż boję się to wygooglować :')
    Heh, jak wcześniej wynieśli Kaia, tak teraz chcą wynieść i Hyeri xD A potem może ktoś wyniesie telewizor z sali historycznej w ramach "wyniesienia czegoś ze szkoły" B))))
    Czy tylko ja czytając końcówkę o palącym się aucie i kierowcy, pomyślałam o spalonych zwłokach, coś w deseń Anakina Skywalkera zaraz po walce na Mustafar? Spodziewam się w następnej części niestety szpitala, oparzeń i płatnej telewizji na sali :')
    I właściwie to ciekawe czy Baek rzeczywiście wrócił, bo w sumie to trochę w to wątpię xD Ale z drugiej strony...
    Były akcje na końcu xD
    Dobra robota, gratulacje dla was obu C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz 6 lat, umiesz mówić. A z tego co widzę po tym komentarzu, to pisać też, więc... 😕
      Takie piękne autka trzeba podziwiać 🐦
      Biorąc pod uwagę, że w dzisiejszych czasach lepiej nie wpisywać niczego podobnego w Google... Nie radzę. Chociaż nie wiem, możesz zaryzykować 🌚 Ale raczej nic dobrego z tego nie wyjdzie XD
      Ten telewizor ja sobie zarezerwowałam. Ewentualnie ten w fizycznej też wygląda na nowy... Ale w historycznej jest nowszy => jest mój 🐧
      Zacznijmy od tego, że nie oglądałam Gwiezdnych Wojen... A zakończmy na tym, że Anakin (bo to ten młody cnie?) był przystojny 🔥 (Bo to chyba on...)
      Ma się ten talent 🚜
      To jak Ty mi przesyłasz gratulacje, to ja Ci przesyłam obiad => 🍄 Smacznego 🌚

      Usuń
  2. Jak zawsze ciekawy i długaśny tekst - kilka tysięcy znaków to naprawę sporo :D Zastanawiam się skąd tak długa przerwa? Czemu nie opublikowałyście opowiadania wcześniej skoro napisane zostało rok temu ? :D Co do dnia matki to w nawale pracy, też prawie zapomniałam ale tylko o życzeniach i wręczeniu podarunku, bo kupiłam go oczywiście dużo wcześniej :D A co do sprawdzianów, to jestem na drugim roku studiów i znam ten ból bo obecnie nie wiem co do rąk włożyć żeby ze wszystkim wyrobić się na czas xD

    Sakurakotoo ❀ ❀ ❀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok szkolny dał się we znaki i Reiko zrobiła sobie przerwę od bloga, a jako że ja nie chciałam publikować niczego bez jej zgody, to sobie czekało w Roboczych XD
      Ja od razu po szkole czekałam na mamę z prezentem XD (Ja i moje dwie siostry 😂)
      Ten tydzień jest ostatnim, w którym mam codziennie sprawdziany, a później wycieczka i mam nadzieję - dużo czasu 😁 A potem wakacjeee 😏

      Usuń
  3. a zatem 100 latek roczku ;P hi hi już si ębiorę za lekturę

    OdpowiedzUsuń
  4. Wychodzi na to, że mimo iż zaczęłam czytać tego samego dnia, kiedy to opublikowano, mam dość spory poślizg XDD Ugh, to wszystko przez to, że przerwałam czytanie, bo babka od polskiego postraszyła nas, że ten kto ma telefon w ręce, pójdzie do odpowiedzi, a potem zapomniałam XDDDD Tak bardzo ja :")
    Więc tak... co my tu mamy? Baek się obraził, V miał wypadek, a Jungkook jest gejem. Zabójcza mieszanka XDD
    Nie tego się spodziewałam, ale nie mogę powiedzieć, bym była szczególnie zaskoczona biegiem wydarzeń... No może z tym Jinem i Jungkookiem tak trochę XDD I może trochę jeszcze tymi zbirami na końcu, co się bawili z Hyeri... XDD
    Ale nie no, podobało mi się xD Dajecie mi inspirację do robienia researchu do mojego opka XDD Najzabawniejsze jest to, że zaczęłam tworzyć dokładną oprawę świata po napisaniu jakiejś połowy treści. Ja to jednak nie umiem po kolei :"D
    Weny życzę żebyście skończyły to w wakacje xD
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ten poślizg to nic w porównaniu z moim do zamówień, który trwa prawie dwa lata *facepalm* 😂😂😂
      Takie trio to tylko odważni umieszczają XDDD
      "Bawili się" XDDDD Ok, to jest piękne :") To dlatego mama mi zawsze mówiła, żeby się nie bawić z obcymi :")
      Ile razy ja tak zrobiłam XDD Później trzeba było połowę zmieniać, bo było nielogiczne, ale i tak lepiej późno niż wcale xD
      Dziękuję 😊
      I też pozdrawiam XD
      /Nadal nadużywam "XD", owszem/

      Usuń