poniedziałek, 4 grudnia 2017

frozen seconds

Hejka :)
Hmmm... Pisałam dzisiaj dwa sprawdziany: jeden z biologii, a drugi z matmy. To chyba nielegalne XDDD Znaczy chyba, bo nauczycielka biologii wpisała inny temat do dziennika i kazała nam twierdzić, że "w razie czego sprawdzianu nie było dzisiaj" :'')
Czytam teraz lekturę, zaczęłam od początku, bo nic z niej nie wiedziałam. Jestem na 60 stronie i ludzie, dobrze, że to nie na jutro, tylko na środę :') Pewnie i tak skończę dzisiaj, bo zostało mi jeszcze tylko 200 stron, ale wiecie... Dobrze jest mieć świadomość, że mam jeszcze czas XD
Piszę tę adnotację na szybko - jak zwykle zresztą, ehhhh i w sumie piszę to, co mi tylko przyjdzie do głowy, bo mam jeszcze 4 minuty do publikacji xDDD
Nadrobiłam przez ten weekend ilość zaplanowanych postów, więc pewnie jutro albo może jeszcze dzisiaj dopiszę parę i będzie ok 😏😏😏
Miłego czytania

one shot | miniaturka | Liang Hui | 24K

    Była zima.
     Jak zwykle siedzieliśmy na jedynym w okolicy, niezbyt imponującym rozmiarowo wzniesieniu,  stykając się ramionami i patrzyliśmy na roztaczające się ponad nami ośnieżone równiny wzrokiem wyzutym ze wszelkich emocji. Ta chwila mogłaby stać się przyjemnym wspomnieniem, gdyby nie to, że rozglądaliśmy się dookoła za każdym razem, gdy do naszych uszu dotarł jakiś podejrzany szelest lub trzask gałązki i to, iż baliśmy się odezwać do siebie choćby słowem. Igraliśmy z ogniem i zapewne większość lub może nawet całość naszej grupy uznawała nas za skończonych idiotów - przebywanie na otwartych przestrzeniach było swego rodzaju zaproszeniem dla kręcących się w okolicy uciszaczy, by pociągnęli za spust.
     Moja historia rozpoczyna się piątego grudnia zeszłego roku, kiedy to w dniu moich piętnastych urodzin rozpoznałem w tłumie pewną dziewczynę. Rzuciła mi się w oczy natychmiastowo - miała na sobie krótkie, skórzane spodenki oraz zwykły, przynajmniej o trzy rozmiary na nią za duży podkoszulek, a za pasek wetknięty długi nóż w ciemnym pokrowcu. Ubranie się tak w zimie sprawiło, że wprost nie dało się obojętnie minąć jej wzrokiem.
     Szła spokojnym krokiem, idealnym środkiem jezdni, nie zważając na to, że rozpędzonym pojazdom z trudem udawało się ją omijać. Głowę unosiła z dumą, a na jej długich, czarnych włosach zaplecionych w dwa dobierane warkocze powoli osiadało coraz więcej śnieżynek - strzepała je jedynie z grzywki. Była ode mnie wówczas starsza o dwa lata, ale gdybym jej nie znał, to widząc ją tego dnia, uznałbym, że ma co najwyżej czternaście lat. 
     Przechodnie patrzyli na nią ze zdezorientowanymi minami, kierowcy przejeżdżających w jej pobliżu pojazdów ze zdumieniem wyglądali przez szyby powoli zachodzące parą, kierując swój wzrok na brunetkę. A ona szła, wbijając swoje aroganckie spojrzenie prosto we mnie.
      Siedziałem wówczas na ostatnim stopniu drewnianych schodków, prowadzących na taras mojego domu i trzymając na kolanach podniszczoną książkę pokaźnych rozmiarów leniwie przerzucałem jej kartki, szukając informacji, która mogłaby przydać mi się do wypracowania. Widok ciemnowłosej dziewczyny sprawił, że zamarłem w bezruchu i otwierając szeroko oczy ze zdumienia, wlepiałem niedowierzające spojrzenie w jej twarz o ostrych rysach.
      To musiał być jakiś podstęp. ___ została zabita na moich oczach - jako iż rozkaz był jasny i zadanie zostało wykonane bez zbędnych ceregieli. Opadła ciężko na piach, kilka metrów przed czubkami moich butów, wzbijając w powietrze tumany nieprzejrzystego pyłu. Strzał był bezbłędny - śmiertelny, przebijający mózg, powalający na miejscu. Ale wzrok nie płatał mi figli – to była ona, cała i zdrowa, jak gdyby pocisk nigdy nie został skierowany w jej stronę.
     Podniosłem się do pozycji stojącej, gdy znajdowała się w już niewielkiej odległości od schodków prowadzących na taras, lecz nim zdążyłem otworzyć usta, złapała mnie za rękę tuż nad łokciem i zaczęła biec w kierunku nieużywanego od dawien dawna fragmentu jezdni, ciągnąc mnie za sobą. Można powiedzieć, że byłem bardziej niż zdezorientowany - dziewczyna, o której myślałem przez ponad pół roku, iż została zastrzelona, zjawia się nie wiadomo skąd i bez słowa wyjaśnienia prowadzi mnie, Bóg wie gdzie.
- ___, czekaj - powiedziałem w końcu zdecydowanym tonem, wyszarpując rękę z jej uścisku. Odwróciła się do mnie z pytającą miną, nerwowo zerkając w jakiś punkt nad moim ramieniem. - Co się dzieje?
- Nie mamy czasu do stracenia. Obiecuję, że opowiem ci wszystko, gdy będziemy bezpieczni - odparła na jednym wdechu, chwytając mój nadgarstek i wskazując głową w stronę naszego dotychczasowego kierunku biegu.
- ___. Co się dzieje? - powtórzyłem, starając się zwrócić na mnie jej uwagę, ale ona, rozkojarzona i podenerwowana, nie zwróciła oczu ani na moment w moim kierunku.
     Znajdowaliśmy się wówczas w odległości kilkudziesięciu, może nawet ponad stu, metrów, jednak nie przeszkodziło nam to w najmniejszym stopniu, by usłyszeć ten rozdzierający dotychczasową ciszę huk. Nie mogłem powstrzymać się przed odwróceniem przez ramię, mimo że ___ ruchem głowy zasygnalizowała mi, iż nie powinienem tego robić. O pomyłce nie było mowy - ten prawie doszczętnie zmieciony z powierzchni Ziemi dom nie należał do przypadkowej rodziny, której nigdy w życiu nie miałem okazji poznać, jakie często oglądałem w wiadomościach na kanale dziewiątym. 
     Gdyby wówczas ___ nie stała przy mnie, prawdopodobnie nie mógłbym ruszyć się z miejsca przez dobre kilka minut, a później skierowałbym się co sił w nogach w stronę zgliszczy, które pozostały z miejsca, w którym się wychowałem, by sprawdzić, czy mamie udało się przeżyć. Ale nie było nawet szans na to, by brunetka pozwoliła mi znaleźć się w pobliżu pogorzeliska - niemal wrzasnęła mi do ucha, że mam biec, więc właśnie to zrobiłem.
     Drogi do Schronu nie pamiętam prawie w ogóle - gdy wysilam ze wszystkich sił pamięć, by przypomnieć sobie tę chwilę, w mojej głowie pojawiają się jedynie niewyraźne, widziane jakby przez mgłę, klatki niczym z jakiegoś filmu. Widzę w nich jedynie swoje buty zapadające się w miękkim, białym puchu, tył głowy ___ i jej dłoń zaciśniętą kurczowo na moim nadgarstku. 
     Nie rozumiałem zbyt wiele z tego, co brunetka usilnie starała się mi wyjaśnić. Nie potrafiłem pojąć, w jaki sposób sprzeciwiłem się tak zwanemu "systemowi" i dlaczego znalazłem się na liście do odstrzału. Nie dowiedziałem się też, czy istniała jakakolwiek szansa na to, że moja mama przeżyła wybuch - ___ twierdziła, że czasami rodziny zostają przewiezione do stolicy na swego rodzaju przesłuchanie i ich los zależy od właściwie każdego słowa, które opuści ich usta, a biorąc pod uwagę to, że moja rodzicielka była odrobinkę wybuchowa, prawdopodobnie już nie żyła.
     Kilka dni po znalezieniu się w Schronie wśród osób w wieku podobnym do mojego, którzy swego czasu doświadczyli dokładnie tego samego, co ja, nie mogłem przestać obwiniać w myślach ___ za to, że nie uratowała mojej mamy – z pewnością by się jej to udało, przecież zawołanie kobiety nie zajęłoby więcej niż kilka minut. Jednak usilnie starałem się nie myśleć o tej sytuacji w ten sposób (szczerze mówiąc, to wolałem o niej nie myśleć w ogóle) i tak właściwie to nigdy nie zdobyłem się na odwagę, by zapytać dziewczyny o to, dlaczego tylko mnie ocaliła.
     Moje rozmyślania przerwał ostrzegawczy syk, dobywający się gdzieś spomiędzy drzew po naszej prawej stronie – natychmiastowo odwróciłem się w tamtą stronę i dostrzegłem starszego mężczyznę, który zajmował się dostarczaniem wszelkich niezbędnych produktów do Schronu. Zrozumiałem od razu, co się wydarzyło - ___ i ja znaleźliśmy się na celowniku któregoś z uciszaczy, teraz musieliśmy odwieść go jak najdalej od reszty grupy, nie dając się postrzelić i zgubić go gdzieś w lesie, a następnie bezpiecznie wrócić do schronu. Zerknąłem przelotnie na siedzącą obok mnie brunetkę, po czym podniosłem się i rzuciłem do biegu, wiedząc, że dziewczyna zrobi to samo. Pierwszy z pocisków wylądował dokładnie w miejscu, gdzie chwilę wcześniej spoczywała moja noga - byłem szybszy od uciszacza o zaledwie kilka sekund.
     Tego popołudnia nie popełniliśmy błędu. Ale już wkrótce mieliśmy to zrobić.

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon ;)

6 komentarzy:

  1. Na tym gifie jest taki hot, że o jejku!
    Teraz zastanawia mnie jedno - jakim cudem przeżyła? Kurcze, naprawdę mnie to ciekawi. Ogólnie to intryguje mnie cały świat przedstawiony w tym opowiadaniu.
    'Tego popołudnia nie popełniliśmy błędu. Ale już wkrótce mieliśmy to zrobić.' - to brzmi jak zapowiedź dalszej części, naprawdę. Ojacie, czytałabym!
    Pozdrawiam i życzę weny, no i zapraszam do siebie, bo w końcu coś dodałam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda XDD?? 😆 Jeden z licznych powodów, dla których wybrałam ten, a nie inny gif XDD
      Och, ja i to niewyjaśnianie niczego... To się powoli robi zbyt przewidywalne, muszę wymyślić nową taktykę 😅
      Pod koniec kalendarza miałam właśnie zamiar zadać Wam pytanie, czy nie chcecie, żebym którąś z tych miniaturek rozwinęła :') Więc zapisuj kandydatów czy coś 😂😂😂
      Już dawno przeczytane 😏 ale to chyba z tego powodu, że odpowiadam na ten komentarz z tak dużym opóźnieniem XDD
      Pozdrawiam również 🐰

      Usuń
  2. Ej co to za końcówka? To co za nieme 'Ciąg Dalszy Nastąpu'?! Dlaczego mają popełnić błąd? O co chodzi? Tae! Wyjaśniaj! To było zbyt dobre, żeby kończyło się w takim momencie! Napisz co było dalej, a jak nie wiesz, to pomyśl i coś wymyśl XD Serio, to było zbyt dobre, żebyś tak to zakończyła!
    A tak swoją drogą niezmiernie cieszy mnie fakt, że pojawił się członek 24K =^•^= Oby było ich więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Booooo chciałam jakieś dramatyczne ostatnie zdanie i nie mogłam wpaść na to, jakie napisać 😂😂😂 Ale nad rozwinięciem pomyślę, bo pomysł na to opowiadanie mam zdecydowanie 😏
      24K to mega zespół 😁 Szkoda, że nie są tak bardzo doceniani jak powinni 😞

      Usuń
  3. Myślę że z dziewczyna w opowiadaniu była duchem, prawda? XD
    Mam nadzieję że nie skończy się na shot-shot, bo naprawdę mnie ciekawi, jaki popełnią błąd.

    http://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohoho, tego to się przekonamy, jeżeli zdecyduję, że jednak napiszę to rozwinięcie XDD
      Dziękuję za komentarz 😊

      Usuń