poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Just friends?

Hejka :)
Kolejny one shot ^^
Tym razem z Chenem na zamówienie Jessicy czy jak to się odmienia xD
Miłego czytania <3   


"Tylko przyjaciele?"

- Jessie, zejdziesz tu na chwilę? - Usłyszałaś krzyk z dolnego piętra swojego domu.
- Już idę! - odkrzyknęłaś i szybko napisałaś wiadomość do kuzyna, z którym wcześniej pisałaś, w której napisałaś, że spotkacie się za jakieś pół godziny w parku obok twojego domu.
Dzisiaj musiałaś przeprowadzić się do swojego starszego kuzyna, bo choć za kilka miesięcy miałaś mieć już osiemnaście lat, twoi rodzice stwierdzili, że "sama sobie nie poradzisz". Przecież nawet nie wyjeżdżali na długo. Jedynie na dwa miesiące, bo mieli jakiś ważny wyjazd razem z pozostałymi pracownikami firmy.
- Skarbie, tata już zawiózł twoją walizkę do domu twojego kuzyna, ale gdybyś o czymś zapomniała, to będzie lepiej, jeśli weźmiesz ze sobą klucz od naszego domu. Zachowuj się dobrze. Ok? - powiedziała twoja mama ze łzami w oczach. Nie cierpiała pożegnań nawet takich na krótko.
- Dobrze.
- Masz wracać do domu przed dziewiątą w nocy. Zrozumiano? - powiedział twój tata i razem z mamą cię przytulił.
- Oj, tato! - jęknęłaś niezadowolona i odsunęłaś się od rodziców. Ojciec zawsze traktował cię jak dziecko.
- Zrozumiano?  - powtórzył groźnym tonem i pogroził ci palcem.
- Oczywiście - powiedziałaś,  a w myślach dodałaś "że nie". Rodzice pożegnali cię, nie szczędząc ci uścisków i pocałunków, jakbyście mieli zobaczyć się dopiero za rok. Potem pod wasz dom podjechał autobus i odjechali w podróż zawodową. Machałaś im sprzed domu, aż pojazd zniknął za horyzontem. Jeszcze raz sprawdziłaś, czy drzwi są zamknięte i poszłaś do parku, gdzie na moście czekał już Chanyeol. Podbiegłaś do niego i przytuliłaś go z całej siły, a on ochoczo odpowiedział ci tym samym.
Mimo, że mieszkaliście zaledwie kilka przecznic od siebie, widywaliście się bardzo rzadko, od kiedy Chanyeol zadebiutował z zespołem EXO. Teraz mieszkał jeszcze bliżej ciebie, ale był tak zajęty, że waszym jedynym kontaktem były SMSy i rzadkie rozmowy telefoniczne,  które często się urywały z jego strony. Jeszcze nigdy go nie odwiedziłaś, bo teraz żył pod jednym dachem z jedenastką innych, dorosłych chłopaków, z którymi przez dwa miesiące też będziesz mieszkać. Ostatnio widziałaś go pół roku temu, gdy pożegnał się z tobą przed kolejną trasą koncertową.
- Tęskniłem - powiedział Chanyeol, nadal nie rozluźniając uścisku.
- Ja też. Ej, przypakowałeś? Dusisz mnie - wyjąkałaś, próbując mu się wyrwać.
- Nie wiem. Wydaje mi się, że to ty schudłaś. Tak bardzo tęskniłaś, że nie mogłaś nic przełknąć? - roześmiał się i odsunął się.
- Mhym. Dalej to sobie wmawiaj - powiedziałaś groźnym tonem i uderzyłaś go w ramię. Przez chwilę piorunowaliście się wzrokiem, po czym oboje parsknęliście śmiechem. Z Chanyeolem zawsze było zabawnie. Fani nadali mu idealnie pasujące pseudonimy, a mianowicie "Wirus Szczęścia" oraz "Król Reakcji".
- Dobra, idziemy już? Robi się ciemno, a zakładam, że zapoznanie cię z pozostałymi członkami EXO trochę zajmie - powiedział i objął cię ramieniem, prowadząc w odpowiednią stronę. Przy tak wysokim kuzynie musiałaś wyglądać wyjątkowo nisko.
- Chan? - zapytałaś, patrząc na niego z dołu.
- Tak?
- Boję się, że mnie nie polubią - wyznałaś mu to, co męczyło cię już od wielu dni. Chanyeol parsknął śmiechem, na co odsunęłaś się od niego. - I co w tym śmiesznego?
- To, że przez ostatnie dwa tygodnie w dormie jest tylko temat twojego przyjazdu. Wszyscy o tym nawijają. Gdy tylko wejdę gdzieś,  gdzie przebywa obecnie któryś z chłopaków, słyszę tylko "Opowiesz nam o Jessie?" lub "Kiedy przyjeżdża twoja kuzynka? Muszę wiedzieć, kiedy mam się odstawić. " To mega denerwujące - powiedział Chanyeol i przyciągnął cię do siebie tak, żeby znowu obejmować cię ramieniem.
- Ehem. No na... - zaczęłaś,  ale przerwano ci.
- Oh~ Piękna z was para - stwierdziła z westchnieniem jakaś starsza pani, na co znów parsknęliście śmiechem, a ona odwróciła się zaskoczona waszą reakcją.

- Gotowa? - zapytał Chanyeol tuż przed drzwiami domu i spojrzał na ciebie kątem oka.
- Nie - odpowiedziałaś zgodnie z prawdą. Bałaś się, że nie dogadasz się z chłopakami.
- Trudno. - Chanyeol otworzył drzwi i dosłownie wepchnął cię do środka. - Chłopaki, przybył nasz gość specjalny - powiedział Chan, udając spikera telewizyjnego i w ciągu kilku sekund zabrzmiały głośne kroki.
- To była najgorsza imitacja głosu prezentera, jaką kiedykolwiek słyszałem - powiedział chłopak, który właśnie przekroczył próg korytarza i również udając spikera, dodał: - A oto... Baekhyun!
- To było jeszcze bardziej żałośne - stwierdził ktoś chyba nawet wyższy od Chanyeola, na co wszyscy parsknęliście śmiechem łącznie z Baekhyunem. - Cześć, jestem Kris, lider EXO - M - zwrócił się do ciebie i przesunął się, aby zrobić miejsce pozostałym chłopakom. Każdy przedstawiał się tak, jak zwykli robić to w programach rozrywkowych. Oczywiście pod koniec wybuchła kłótnia o to, co zawsze. A mianowicie kto jest w EXO głównym wokalem, bo przedstawili się tak D.O, Chen i Baekhyun. Co najgorsze wplątali ciebie w tę kłótnię.
- Ja jestem głównym wokalem - zarzekał się Baek.
- A kto śpiewa najwięcej partii? Ja. - D.O próbował udowodnić swoją rację, ale Chen mu na to nie pozwolił, dopowiadając, że to właśnie on śpiewa trzy czwarte partii wokalnych. Z tym natomiast nie mógł zgodzić się Baekhyun, który zwrócił się do ciebie.
- Jessie, jesteś naszą fanką? - Nie odpowiedziałaś, bo to było na sto procent pytanie retoryczne. - Więc, powiedz im, że to ja jestem głównym wokalem.
- Nie, bo ja. - D.O przepchnął się do przodu i spojrzał na ciebie błagalnym wzrokiem, ale nim zdążyło zrobić ci się go szkoda, został odepchnięty przez Chena, który bez powodu zaczął śpiewać swoją kwestię w " Wolfie ", na co Baek i D.O dołączyli do niego i zrobił się ogólny hałas. Suho powiedział coś do ucha Krisowi, który zaraz potem przekrzyczał wokalistów i uciszył ich.
- Nie macie się o co kłócić - powiedział i dodał po chwili: - Bo to ja jestem głównym wokalem. - Gdy lider EXO - M dołączył do kłótni, zrobiło się jeszcze głośniej. Suho aż złapał się za głowę i spojrzał na ciebie przepraszającym wzrokiem.
- Tylko teraz nie myśl sobie, że jesteśmy tacy zawsze - powiedział ci do ucha Kai i objął cię ramieniem. - To tylko i wyłącznie twoja wina - stwierdził i uśmiechął się zabójczo.
- Dlaczego? - zapytałaś bardzo ciekawa odpowiedzi.
- Bo jesteś piękna,  więc oni chcą się popisać - powiedział Tao, starając się przekrzyczeć wokalistów, a następnie zrzucił rękę Kaia z twojego barku i sam cię objął.
- Ehehe! Hola! - krzyknął Chanyeol swoim donośnym głosem, aż "główni wokaliści " przestali się na chwilę kłócić i obejrzeli się na was, ale widząc, że to nie było do nich, znów zaczęli się sprzeczać.
- Co? - zapytał Kai.
- Moja kuzynka jest nietykalna! - krzyknął nadopiekuńczy Chan.
- Przecież nie zrobiłem nic złego - zauważył Kai, po czym powiedział. - Nie masz, o co się denerwować - stwierdził,  a potem pocałował cię w policzek. - No, teraz masz - dodał.
- Ej, to nie fair! - krzyknął Tao i razem z Chanyeolem doprowadzonym do szału, dosłownie rzucili się na Kaia. Zrobiło się jeszcze głośniej. Stałaś na środku korytarza i zastanawiałaś się, co masz teraz zrobić i jak przetrwasz dwa miesiące z tymi dzikusami pod jednym dachem. Wtedy poczułaś czyjeś smukłe palce na swoim nadgarstku. Luhan ( bo to on trzymał twoją dłoń ) uroczo się uśmiechnął. Suho pokazał ci, żebyś za nimi poszła, a Lay powiedział :
- Chodź z nami.
Luhan pociągnął cię za dłoń i zaczął lawirować między kłócącymi się członkami zespołu, a ty podążałaś za nim, kurczowo się go trzymając.
Lu wciągnął cię do salonu, gdzie na kanapie przed włączonym telewizorem siedział maknae zespołu.
- Sehun, dlaczego nie przywitałeś się z Jessie? - zapytał od progu pomieszczenia zgorszony Suho.
- Cześć! - zwrócił się do ciebie młodszy, który odwrócił się, słysząc słowa lidera i pomachał ci dłonią.
- Jakie ciekawe powitanie - westchnął zirytowany Luhan.
- To co niby mam powiedzieć? - zdenerwował się Sehun.
- Przedstaw się - podsunął mu spokojny jak zawsze Lay.
- Cześć. Jestem Sehun. Nie, no, nie rozumiem tego. Ona na pewno zna nasze pseudonimy, bo przecież jej kuzyn jest w tym zespole. Więc niby po co mam się przedstawiać? Przywitałem się. Spoko. I tyle wystarczy, a teraz odejdźcie, bo chcę w spokoju pooglądać sobie film.
- Boże, daj mi cierpliwości, żebym wytrwał przy tych dzikusach! - westchnął Suho, wznosząc dłonie ku sufitowi pokoju, a maknae znów wygodnie ułożył się na kanapie. Wtedy rozległ się jakiś huk.
- Suho, pomóż! - krzyknął Xiumin, który od początku kłótni próbował uspokoić chłopaków, na co lider w pośpiechu wybiegł z salonu. Usiadłaś na kanapie obok Sehuna, gotowa przeczekać tę kłótnię.
- A tak właściwie to co tu robiłeś? - zapytał Lu, przysiadając na brzegu kanapy obok najmłodszego członka zespołu.
- Oglądałem film. Od dawna chciałem go obejrzeć, a jako, że jestem tu najmłodszy nie mam prawa do wybierania tego, co oglądamy - poskarżył się żałośnie Sehun, nie odrywając wzroku od telewizora.
- No właśnie. Miałem ci to powiedzieć już przed chwilą. Oddawaj tego pilota! - krzyknął Luhan i przełączył na jakieś telewizyjne show, a Hunnie posłał mu mordercze spojrzenie.
- SPOKÓJ! - Usłyszałaś donośny krzyk Suho. Nie przypuszczałaś, że chłopak kiedykolwiek krzyczy. Zawsze był taki spokojny i wszystkim pomagał. Ale najwidoczniej jego też można było wyprowadzić z równowagi. Rozległy się jakieś narzekania i przez próg salonu przeszedł Chen. Rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym usiadł obok ciebie na kanapie. Potem wszyscy weszli do salonu i zaczęli zajmować miejsca. Między ciebie, a Sehuna wbił się Kai i posłał ci uśmiech. Tao chciał usiąść po twojej drugiej stronie, ale między tobą, a Chenem usiadł Chanyeol i chwilkę potem Baekhyun, na co młodszy wyraźnie posmutniał i przysiadł na rogu kanapy obok swoim hyungów z miną niesłusznie zbitego psiaka. Kai objął cię ramieniem i rozsiadł się chyba trochę zbyt wygodnie, bo przy okazji rozsypał Sehunowi popcorn. Maknae odskoczył w bok, żeby nie dostać w twarz łokciem głównego tancerza w twarz i zepchnął Luhana na podłogę salonu. Zaczęła się kolejna kłótnia i tym razem z pokoju wyciągnął cię twój kuzyn, przepraszając cię za napiętą atmosferę w dormie. Zaprowadził cię do twojej "dwumiesięcznej komnaty", jak to elokwentnie ujął, gdzie na łóżku już czekały twoje walizki gotowe do rozpakowania. Więc gdy tylko Chan opuścił pomieszczenie, żeby pogodzić najmłodszych członków EXO (i Luhana) nie pozostało ci nic innego, jak przełożenie zawartości walizek do szafek. Praca dłużyła ci się w nieskończoność, bo słyszałaś jakieś hałasy i bałaś się, że chłopcy coś sobie mogą zrobić, a nie mogłaś tak po prostu wejść do salonu, bo to by było naruszanie czyjejś prywatności. No, dobra, nie oszukujmy się. Kto normalny chciałby wplątywać się w czyjąś kłótnię?
Gdy w końcu skończyłaś rozpakowywanie się, rzuciłaś się na czyjeś łóżko i nie miałaś zamiaru wstawać stamtąd, ale ktoś musiał zapukać do drzwi.
- Tak? - zapytałaś dość głośno, żeby osoba po drugiej stronie drzwi cię usłyszała i szybko podniosłaś się z łóżka i udałaś, że poprawiasz kilka książek na półce, które przywiozłaś ze sobą, aby się nie nudzić.
- Mogę wejść?
- Mhm - mruknęłaś i przestawiłaś książki alfabetycznie. Drzwi otworzyły się i w progu stanął Chen.
- Jak skończysz się rozpakowywać, to przyjdź do salonu. Okey? - zapytał chłopak, obrzucając cię podejrzliwym spojrzeniem, na co zaprzestałaś marnej gry aktorskiej.
- Tak serio, to już skończyłam, ale jakby wszedł Chanyeol, to znowu byłoby "Jak zwykle się lenisz, a ja tu ciężko pracuję.", więc wiesz... - wyznałaś, znów rzucając się na pościel, na co Chen roześmiał się.
- Serio? Chan - powiedział, dając nacisk na to słowo. - twierdzi, że ciężko pracuje? No, może nad piosenkami tak, ale jak przychodzi do sprzątania, to zawsze jest "Chłopaki, musimy to posprzątać!" i już go nie ma. - Chen tak się śmiał, że aż musiał usiąść na krześle.
- Ummm? Serio? - zapytałaś z diabelskim uśmiechem na twarzy. - No, to dziękuję ci za kolejny szantaż na niego.
- Urocza jesteś. - Chen z wyraźnym trudem uspokoił się trochę i zbliżył się do drzwi. -  To jak już skończyłaś, to chodź.
- Mhym - jęknęłaś i przeszłaś przez próg, wcześniej wygładzając pościel. Przekroczyłaś próg salonu i stanęłaś jak wryta, zaskoczona tym, że po pierwsze nikt się nie kłócił, a po drugie nikogo tam nie było.
- Chen...? - rzuciłaś w przestrzeń. Przecież przed chwilą widziałaś jak chłopak, znikał w tych samych drzwiach, w których teraz stałaś.
- Czemu tam tak stoisz? Chodź do nas. - Dobiegł skądś głos Baeka, a ty zorientowałaś się, że po lewej stronie są drugie drzwi. Do kuchni czy jadalni, czy coś w ten deseń. Weszłaś do pomieszczenia, a tam przy nakrytym już stole siedzieli wszyscy chłopcy. Zajęłaś wolne miejsce między Chanyeolem a Baekiem, na co Kai (przy którym również było wolne miejsce) westchnął oburzony i chciał przesiąść się z Xiuminem, żeby siedzieć bliżej ciebie, ale Chan posłał mu mordercze spojrzenie, więc wyraźnie unieszczęśliwiony chłopak pozostał na swoim krześle i wbił w pusty talerz przed sobą smutne spojrzenie.
- Tak wcześnie jecie kolację? - zapytałaś zaskoczona siedzącego obok ciebie kuzyna.
- Nie - zaprzeczył Chanyeol, głupio szczerząc zęby.
- Ale dzisiaj balujemy do rana, więc trzeba się najeść - dodał Baekhyun i również zaczął suszyć zęby.
- Balujecie do rana? - zapytałaś jeszcze bardziej zaskoczona. Nie powinni przygotowywać się właśnie do jakiegoś koncertu albo coś?
- No, bo mamy tygodniowe wolne - wyjaśnił ci Kris, który wcześniej poganiał Chena, żeby szybciej nakładał kolację na talerze.
- A to "balujemy do rana", oznacza "oglądamy horrory, dopóki Tao i Suho nie zaczną płakać" - wyjaśnił Xiumin i wyszczerzył zęby do "pandy", która właśnie obrzuciła go nienawistnym spojrzeniem.
- Ja nie... - zaczął tłumaczyć się Zitao, ale przerwał, bo mimo wszystko wszyscy wiedzieli, że się rozpłacze. On sam też.
- Panie mają pierwszeństwo - stwierdził Chen, gdy Baekhyun zaczął wstawać, żeby jako pierwszy dostać swoją porcję, na co chłopak westchnął przeciągle i ponownie zajął miejsce przy stole, mrucząc coś, że jego życie straciło sens. Chen nałożył ci na talerz coś niezidentyfikowanego, ale za to ładnie pachnącego i zaczął rozdawać chłopakom ich porcje, kończąc na Baeku, który tak żałośnie wpatrywał się w twój talerz, że byłaś skłonna oddać mu swoje jedzenie. Suho spojrzał po wszystkich i powiedział "Smacznego", na co wszyscy (łącznie z tobą) wymamrotali "Dziękuję. Nawzajem." i zabrali się za jedzenie. W sumie to musiałaś przyznać, że owe coś, co ci podano było w miarę dobre. Można by było nawet uznać to za pyszne. Oczywiście skończyłaś ostatnia, a wszyscy przeszli do salonu i wyciągnęli z szafki pod telewizorem dobre z dwadzieścia płyt, i zaczęli przebierać w nich, wybierając te najstraszniejsze. No, normalnie super. W kuchni został tylko Chen, który musiał pozmywać po tych dzikusach, Lay, który zadeklarował mu pomoc i Kai, który czekał za twoim krzesłem. Tao też chciał zostać, ale Xiumin wysłał go po napoje, a jako, że młodszy nie mógł odmówić starszemu, teraz "panda" biegała w te i nazad, bo każdy z chłopaków chciał coś innego do picia. Gdy tylko odłożyłaś widelec na talerz, Lay zabrał ci naczynie sprzed twarzy i posłał ci uśmiech.
- Dziękuję. Było przepyszne - stwierdziłaś, odsuwając krzesło i przy okazji raniąc Kaia w nogę. Chen odwrócił się, wymamrotał coś, czego nie usłyszałaś przez "rannego" osobnika próbującego stłumić krzyk i również posłał ci uśmiech. - Uuumm... Kai.... Przepraszam - wyjąkałaś, widząc chłopaka trzymającego się za łydkę.
- Nic nie szkodzi... Ale na przyszłość patrz, czy ktoś za tobą nie stoi - rzekł i posłał ci uśmiech, a wtedy zauważyłaś, że oczy zaszły mu łzami.
- Na przyszłość nie stawaj za mną - zripostowałaś i uroczo się uśmiechnęłaś.
- Ugh - warknął Kai i podniósł cię jak pannę młodą (?).
- Emm... Co ty robisz? - zapytałaś, próbując uwolnić się i stanąć na posadzce o własnych siłach.
- Teraz będziesz cierpieć - powiedział i zaśmiał się jak ci złoczyńcy z filmów (Chodzi o to "Muahahahaha".)
- Puszczaj mnie, głupku! - krzyknęłaś, na co, oczywiście, nie zareagował i zaniósł cię do salonu.
- Kai! - krzyknął ostrzegawczo Suho, ale Chanyeol właśnie się odwrócił i zobaczył cię w ramionach tancerza.
- Co ty do cholery wyprawiasz!? - wrzasnął Chan i ruszył w stronę młodszego od siebie chłopaka, na co Xiumin i Sehun chwycili go za ramiona, nie pozwalając mu rzucić się na Kaia.
- No co? - zapytał chłopak, który pozwolił ci stanąć na podłodze, ale nie wypuszczał cię z objęć.
- Zabierz, te brudne łapy od mojej kuzynki, bo ci przypierdolę, tak, że cię własna matka nie pozna - wykrzyczał Chanyeol i zaczął szarpać się z Xiuminem, który był na szczęście od niego silniejszy. Wtedy do salonu wpadli Chen, Lay i Tao, którzy byli akurat w kuchni i stanęli jak wryci w progu.
- Bo co? - zapytał Kai prowokująco, nadal cię przytulając, mimo, że ze wszystkich sił starałaś się go odepchnąć, żeby Chan nie zwariował i nie zabił chłopaka.
- Ugh! - warknął twój kuzyn i zaczął na głos liczyć od dziesięciu w dół, stwierdzając, że jeśli tancerz nie puści cię w ciągu tych dziesięciu sekund, to go zabije i zakopie gdzieś w ogrodzie. Gdy powiedział "pięć", a Kai nadal cię nie puścił, Baekhyun doskoczył do was i zaczął wydzierać się na młodszego od siebie, żeby lepiej cię puścił, bo inaczej nie ręczy za siebie i za Chanyeola. Gdy twój kuzyn był przy "trzy", Chen doskoczył do was, a Tao ruszył mu z pomocą, ale główny tancerz EXO-K i tak cię nie wypuścił.
- Jeden - odliczał dalej "Wirus Szczęścia", którego teraz można by było nazwać "Wirusem Złości", a Kai nachylił się i pocałował cię w usta, na co Chanyeol, Tao, Baek i Chen skoczyli na niego, a Lu znowu odciągnął cię do innego pomieszczenia. A ty pobiegłaś za nim z twarzą czerwoną jak burak.
- Eemmm... Wszystko w porządku? - zapytał "jelonek", nieudolnie próbując przekrzyczeć przekleństwa rzucane przez chłopaków w stronę Kaia i na odwrót.
- U mnie tak... - wyjąkałaś. - Chyba.
Luhan podniósł dłoń i wskazał twoją twarz.
- Chyba nie, bo jesteś cała czerwona.
- Boże, znowu? - wyjęczałaś i ukryłaś twarz w dłoniach.
- Nie przejmuj się. Wyglądasz uroczo - stwierdził "jelonek" i odsłonił twoją twarz.
- Emmm? - zapytałaś i cofnęłaś się o krok, natrafiając plecami na krawędź kuchennego blatu.
- Powiedziałem, że wyglądasz uroczo - niepotrzebnie powtórzył i oparł się dłonią o mebel za tobą, zmniejszając odległość między waszymi twarzami do kilku centymetrów. Cofnęłaś się jeszcze bardziej, co było bez sensu, bo w końcu nie potrafiłabyś przeniknąć blatu, choćbyś nie wiem, jak chciała. A nie chciałaś, bo Lu i Chen byli twoim zdaniem idealni. "Jelonek" jeszcze bardziej się przybliżył, ale w momencie gdy wasze usta dzieliły już tylko milimetry, do kuchni wtargnął Sehun, który na sekundę stanął jak wryty, a gdy wasze wargi niemal się spotkały, odciągnął opornego Luhana od ciebie i zaprowadził cię do jakiegoś pokoju. Pewnie swojego i kogoś jeszcze.
- Co ty najlepszego wyprawiasz? - krzyknął Sehun, żebyś usłyszała go między odgłosami nadal toczącej się w salonie kłótni.
- Ja...
- Słuchaj! Nie obchodzi mnie, że oni się do ciebie dowalają. Ale wiedz, że jeśli będziesz im na to pozwalać to dalej niż do jednej, wielkiej kłótni nie dojdziemy.
- Łatwo mówić. Trudniej zrobić - prychnęłaś pod nosem.
- No, wiem, że jesteśmy przystojni i utalentowani, ale... - zaczął Sehun, ale nie dokończył, bo dostał napadu śmiechu. Po jakiejś minucie uspokoił się, ale spojrzał na ciebie i znów zaczął się śmiać.
- Co jest? - zapytałaś speszona tym, że roześmiał się, gdy na ciebie spojrzał.
- Dwóch w jednym dniu? Kurde, jesteś lepsza niż ja - powiedział, a ty ledwie zrozumiałaś jego słowa między śmiechem. Gdy tylko zorientowałaś się, co ma na myśli, popchnęłaś go, a on upadł na łóżko, nadal się śmiejąc i pociągnął cię za sobą, próbując utrzymać równowagę, więc runęłaś na niego jak długa. Nagle drzwi do pokoju maknae otworzyły się i w progu ukazał się Chanyeol, zastając was w dość jednoznacznej pozie.
- Sehun! - krzyknął Chan, ale szybko wstałaś czerwona jak burak i pociągnęłaś kuzyna za sobą, aby nie wybuchła kolejna kłótnia, a Sehun pozostał na łóżku, śmiejąc się do rozpuku.
W połowie drogi do twojego tymczasowego pokoju Chanyeol wyrwał ci się i zatrzymał cię.
- Słuchaj, nie obchodzi mnie jak, ale masz coś z tym zrobić! - powiedział groźnie i spojrzał na ciebie z góry. Co było dość łatwe, bo był dobre piętnaście centymetrów wyższy.
- Bo to niby moja wina!? - oburzyłaś się.
- Tak. Bo oni przez te dwa miesiące będą wariować z dziewczyną pod jednym dachem i masz nie dawać im ku temu powodów! - skarcił cię jak małe dziecko, na co zmarszczyłaś brwi. - Nie rób tak, bo będziesz miała zmarszczki - stwierdził, po czym pacnął cię palcem w nos. - Idź już spać.
- Ale jest dopiero ósma! - ponownie się oburzyłaś.
- To rób cokolwiek, ale nie wychodź z pokoju - warknął Chanyeol i roześmiał się na widok twojej miny. - Potem do ciebie zajrzę. Teraz idę jakoś uspokoić atmosferę.
- Ale nie będziecie się już kłócić przeze mnie? - zapytałaś i pokazałaś mu smutną minkę.
- Za grosz aegyo - stwierdził, na co ponownie się oburzyłaś i dodał. - Nie. Nie będziemy się już kłócić. Ale przez ten tydzień...
- Tak?
- Nie prowokuj ich za bardzo. - Roześmiał się, a ty uderzyłaś go w ramię i też parsknęłaś śmiechem. I na razie było dobrze.

- Mogę wejść? - usłyszałaś czyjś głos za drzwiami kilka minut po tym, gdy na dobre wkręciłaś się w książkę. Nie chciało ci się włączać światła, więc siedziałaś przy otwartym oknie na parapecie i korzystałaś z tego, że zaraz przy oknie było biurko a na nim lampka.
- Mhym - westchnęłaś, wiedząc, że nie zdążysz doczytać rozdziału.
- Cześć. Chciałem... - zaczął ktoś, ale pokazałaś mu otwartą dłoń na znak, żeby zaczekał i miałaś zamiar doczytać rozdział do końca. Po kilku minutach usłyszałaś, że "ktoś" wychodzi z twojego tymczasowego pokoju, trzaskając drzwiami. Rzuciłaś książkę gdzieś za siebie i pobiegłaś za tym ktosiem, którym okazał się być Kai. Przeprosiłaś go i zaprowadziłaś do pokoju, gdzie usiadłaś na parapecie, oczekując, aż w końcu się odezwie.
- Chciałem cię przeprosić... - zaczął chłopak.
- Nic nie szkodzi. Ale nie rób tego więcej. W porządku? - przerwałaś mu w połowie zdania.
- Pozwól mi dokończyć. Chciałem cię przeprosić. Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Po prostu kilka dni temu rzuciła mnie dziewczyna i nie mogę się pozbierać. Ciągle zadaję sobie pytanie "Czy jestem aż taki zły?" i chciałem dostać odpowiedź... Wiem. To najgorsze wytłumaczenie, jakie kiedykolwiek usłyszałaś, ale ja...
- W porządku. I nie. Nie jesteś wcale zły, a ta dziewczyna musiała być ślepa, skoro cię rzuciła, ale to nie znaczy, że możesz doprowadzać Chana do szału, bo on naprawdę się o mnie troszczy, a ja nie chcę, żeby przeze mnie wybuchały kłótnie... Ale więcej tego nie rób. Okey?
- Mhm - mruknął smętnie, a potem się rozpromienił. - Czyli wybaczasz mi?
- Jasne. - Pokiwałaś głową, a on przytulił cię i wyszedł z pokoju.
Podniosłaś z podłogi książkę i odszukałaś stronę, na której wcześniej skończyłaś czytać. Po czym zgasiłaś światło i ponownie usiadłaś na parapecie, bo był bardzo wygodny.
- Mogę wejść? - Znowu?
- Tak - ponownie westchnęłaś i zamknęłaś książkę, zaznaczając stronę palcem.
- Cześć. Mogę zabrać słuchawki? Bo ten pokój należał do mnie, a zapomniałem je zabrać i...
- Okey. Są na biurku. Przepraszam, że je przełożyłam, ale przeszkadzały mi na ziemi - stwierdziłaś, a widząc niezadowoloną minę Luhana, parsknęłaś śmiechem i podałaś mu słuchawki. Korzystając z okazji, chwycił cię za dłoń i przeprosił.
- W porządku. Ale nie życzę sobie więcej takich sytuacji - powiedziałaś groźnie, na co on jeszcze raz cię przeprosił. - Dobra. Wybaczam ci. Idź już - rzekłaś, pokazując mu drzwi.
- Wiesz, że to mój pokój? - zapytał i uniósł prawą brew.
- Emm... Wiesz, sam stwierdziłeś, że ten pokój "należał" do ciebie, więc wypad - powiedziałaś, zaznaczając cudzysłów w powietrzu.
- Wiesz, wredna jesteś. Czemu ja cię chciałem pocałować? - zapytał i zdążył zamknąć drzwi, nim dostał poduszką.

- Mogę wejść?
- NIE! - jęknęłaś. Czy kiedykolwiek będziesz w stanie skończyć tę książkę?
Chanyeol wtargnął do pokoju i stanął jak wryty.
- Kochana kuzynko, a wiesz o tym, która jest godzina?
- Która? - zapytałaś, naprawdę nie znając odpowiedzi. Pokazał ci zegarek. Wpół do czwartej. - Emmm... Aha?
- Ja ci dam "aha". Do spania. - Pogroził ci palcem i uśmiechnął się głupio, co popsuło efekt.
- Boże... - westchnęłaś. - Dobra. Idź już, to się przebiorę i idę spać.
- Grzeczna dziewczynka - stwierdził i pogładził cię po głowie jak psa. Odepchnęłaś jego dłoń, na co on udając oburzonego, wyszedł z pokoju.

Następne dni mijały bez jakichś wyjątkowo ciekawych sytuacji, nie licząc kilku kolejnych kłótni chłopaków, tego, że Chen był w stosunku do ciebie zbyt uprzejmy i tego, że Tao i Suho płakali jak dziewczynki przy jakimś horrorze, a potem bali się iść spać.

- Dobra, a teraz kto pozmywa? - zapytał Chen, jak co wieczór, kiedy stos talerzy piętrzył się dosłownie pod sufit, a chłopaki rozsiedli się wygodnie przed telewizorem.
- Ty. - Roześmiał się D.O i zaczął wyjadać popcorn z miski na kolanach Krisa.
- Zrób sobie własny popcorn - obruszył się lider EXO-M, na co oczywiście wszyscy rzucili się jeść przygotowaną przez niego przekąskę, aby się jeszcze bardziej zdenerwował. I oczywiście trzy czwarte popcornu wylądowało na podłodze i nikt nie był chętny tego sprzątać.
- Ja ci pomogę! - wyrwałaś się do kuchni, żeby nie słuchać jak Kris będzie się wydzierać po chłopakach. No i, żeby tobie też się nie oberwało.
- Dziękuję - rozpromienił się Chen i przeszedł do kuchni, gdzie zaczął zmywać naczynia, a ty wycierałaś je ścierką. I wszystko szło dobrze... Do momentu kiedy chłopak nie zagapił się i zamiast podać ci talerz, upuścił go na ziemię u twoich stóp, które momentalnie spłynęły krwią.
- Aua! - krzyknęłaś, a chłopcy zbiegli się do kuchni, przepychając się w drzwiach.
- Jezus Maria, to krew! - krzyknął Suho i przerażony wybiegł z pomieszczenia, a pozostali członkowie doskoczyli do was.
- Sehun, leć po apteczkę! - wrzasnął Baek.
- A co mam skrzydła? - oburzył się maknae, ale pobiegł po apteczkę jak na skrzydłach.
- Jessie, przepraszam - wyjęczał Chen i rzucił ścierkę gdzieś za siebie.

- Hej! Już ci lepiej? - zapytał Chan, przekraczając próg twojego tymczasowego pokoju, gdzie leżałaś na łóżku, jak ci kazał. Mimo, iż denerwowało cię to, że teraz wszyscy nagle się tobą przejmują.
- No! Ile razy mam ci mówić, że wszystko okey?
- Przepraszam... Po prostu się o ciebie martwię... Ej, tylko nie mów o tym swoim rodzicom, bo będę miał przekichane... - powiedział i usiadł na skraju twojego łóżka.
- Boże, sądzisz, że mówię im o wszystkim? - zapytałaś, unosząc brwi do góry.
- Nie... Chwila, a o czym niby im nie mówisz? - spytał podejrzliwie.
- Dużo rzeczy...
- O chłopakach...? - zapytał domyślnie.
- Nie, no, co ty!? - stwierdziłaś, parskając śmiechem.
- Mi też nie mówisz wszystkiego~ - powiedział smętnym głosem i zwiesił głowę.
- I co? Sądzisz, że teraz ci się tu otworzę? - wybuchnęłaś niekontrolowanym śmiechem.
- Nie... Ej, no, ale serio? Kto ci się podoba? - zapytał, podnosząc na ciebie wzrok.
- Emmm? Zakładacie się o coś z chłopakami? - spytałaś podejrzliwie.
- Co? Nie. - Zaprzeczył głową. - Ale... Serio. Powiedz mi.
- Nie...?
- Ugh. - Udał obrażonego i opuścił twój tymczasowy pokój, jak to zaczęłaś go nazywać.

- Ej, co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony Chen, gdy pojawiłaś się w drzwiach do salonu.
- Chen, co ty tu robisz? - powtórzyłaś po nim, zdziwiona jego obecnością. Chłopcy już dawno zaczęli chodzić na próby do SM, więc byłaś zaskoczona jego obecnością.
- Przecież ktoś musiał tu zostać, gdybyś czegoś potrzebowała. A ja zgłosiłem się na ochotnika...
- Aha? - zapytałaś i usiadłaś na kanapie obok niego. - Co miałeś oglądać..?
- No, oglądałem horror, ale, no.. Ten... On jest straszny, więc...
- Jak chyba każdy horror? - Spojrzałaś na niego kątem oka.
- Okey. Ale jakby coś to ostrzegałem...
- Ehem.

- Jezus Maria, wyłącz to! - krzyknęłaś, chowając twarz w koszuli Chena.
- Ostrzegałem. - Roześmiał się i przytulił cię z całej siły.
- Ale to... Boże... - Rozpłakałaś się jak mała dziewczynka, podczas gdy on wyłączał horror. - Jak ja dzisiaj zasnę?
- Może... ze mną? - zapytał całkiem poważnym głosem, a potem odwrócił się w twoją stronę i zauważył, że patrzysz na niego jak na skończonego idiotę. - No co? Nie żartuję.
- Emm? Nie?
- Ale czemu? - zapytał i usiadł obok ciebie na kanapie. Brak odpowiedzi. - No czemu? - powtórzył i zbliżył twarz do twojej. - Jestem aż taki zły? - zapytał, po czym przysunął się jeszcze kilka centymetrów.
Wtedy do domu wpadła cała zgraja z Kaiem na czele.
- Że co proszę?! - krzyknął Tao.
- Ej, Chanyeol, zapomniałem kupić popcorn na dzisiejszy wieczór. Chodź, ze mną. - Suho, który stał na początku grupy zawrócił i wyprowadził Chana z domu, zanim ten zobaczył scenę na kanapie.
- Spoko? - powiedział zdziwiony Uszatek i powędrowali do sklepu.
- Co wy wyprawiacie? - wrzasnął Baek, gdy tylko chłopcy odeszli na bezpieczną odległość.
- Nic - wyjąkał Chen, a ty zaczerwieniona do granic możliwości poszłaś do swojego tymczasowego pokoju, opierając się na ramieniu Sehuna.
- Czy wy... jesteście razem? - wyjąkał maknae, zamykając drzwi i siadając przy tobie na łóżku.
- Co? Nie... - wymamrotałaś, poprawiając książki na półce,jak to miałaś w zwyczaju, gdy ktoś próbował z tobą rozmawiać. - Ale...
- Ale co? - zapytał Sehun, bawiąc się twoją poduszką.
- Ale wydaje mi się, że Chen czasami chce być kimś więcej... - powiedziałaś, a wtedy drzwi do twojego tymczasowego pokoju się otworzyły i wpadł główny wokalista EXO-M.
- Mylisz się - stwierdził, w ułamku sekundy pokonał dzielącą was odległość i połączył wasze usta.
- Co? Przecież mówiłeś, że się mylę - stwierdziłaś, gdy się od siebie oderwaliście.
- No, właśnie. Mylisz się. ZAWSZE chcę być kimś więcej - powiedział i znowu cię pocałował.
- Ja nie mogę! Jaki dramat! - powiedział Sehun, który wyglądał, jakby właśnie oglądał jakiś film w kinie. Brakowało mu tylko popcornu.
- No, nie? - zapytał Chanyeol, stojąc w otwartych drzwiach, a wyglądająca zza niego reszta zespołu zaczęła klaskać. Chan i Hunnie dołączyli się do nich.
I znów wszystko było okey. Chyba.

___________________

Jak długo to pisałam... Boże... 
Słucham sobie B.A.P "One Shot"...
Siostra nagrywa głupie snapy i ciągle do mnie "No. No powiedz coś", a ja wyskakuję z jakimiś głupimi tekstami i jej koleżanki się leją.
Moje życie jest takie crazy xD
Za tydzień do szkoły...
Nie chcem!

Zastanawiałam się, który scenariusz (one shot) jest dłuższy.
Ten czy "Bal" i dowiedziałam się, że:
"Tylko przyjaciele?" ma 5 039 słów. WOW. I ja się zastanawiałam dlaczego tak długo to pisałam? W Wordzie miał 14 stron czcionką Times New Roman o wielkości 13,5.
"Bal" ma tylko 2 567 słów i 6 stron tą samą czcionką... xD
"Teledysk" ma 1 902 słowa i 6 stron...
"Dostawca" ma 1 302 słów i 5 stron...
A "Dlaczego?" ma tylko 871 słów i 3 strony... 
Każde kolejne opowiadanie ma więcej słów... Interesujące.
Ale na więcej niż 5 tysi nie ma co liczyć xD


Mam nadzieję, że się spodobało Wam i zamawiającej ^^
Czekam na opinie i komentarze <3
Taeyeon <3

6 komentarzy:

  1. Kobieto ty jesteś lepsza ode mnie ~!
    Już Cię kocham po prostu za ten one shot ♥
    Oby tak dalej ^^
    I szykuj sie na swoje zamówienia bo wracam bo przerwie xD
    Hwaiting ~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Bardzo mi miło, że Ci się podoba ^^
      Ale trochę długie wyszło...
      Napisałam już scenariusz na jutro <3 Myślę, że jest nawet spoko xD
      No i wracaj ;)
      Weny życzę ^^ A tak od czapy to teraz słucham B.A.P - 1004 (Angel) i jaram się partią Zelo i Daehyungiem <3

      Usuń
  2. Cudny scenariusz.
    Niech mnie ktoś nauczy pisać dobre historie, bo nie potrafię :c Moje umiejętności się chowają :/
    Hwaiting~! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ale nie mogę się zgodzić. To moje umiejętności chowają się przy Twoich. Szkoda, że teraz usunęłaś blogi, ale cóż mam nadzieję, że kiedyś do nich powrócisz. Tak strasznie mnie zainteresowałaś swoimi opowiadaniami (szczególnie jednym, którego tytułu zapomniałam) i teraz tak po prostu usnęłaś bloga. Zły ludź :)
      Mam nadzieję, że wrócisz szybko, a w czasie swojej nieobecności wpadniesz na genialne pomysły :)

      Usuń
  3. To było genialne ^^
    Umarłam ze śmiechu jakie zamieszanie i w sumie zawsze sądziłam, że tak jest u exo jak ty to opisałaś :* a to zakończenie takie urocze niczym z koreańskiej dramy.
    my-dream-is-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję :")
      Czyli nie tylko mi się wydaje, że znowu tak strasznie zdyscyplinowani to oni nie są xD
      Pozdrawiam :)

      Usuń