poniedziałek, 21 grudnia 2015

Empty space woven of dreams - preview

Hejka :)
A postanowiłam, że dzisiaj opublikuję wprowadzenie do świątecznego specjału, bo dzięki temu będę miała podczas świąt więcej czasu na dokończenie całego opowiadania. Wiem, że krótko, ale to tylko najważniejsze informacje, bez których poznania nie zrozumiecie wydarzeń w dalszych rozdziałach. Niedługo pierwszy rozdział :)
Przy okazji pewnie zauważyliście też nowy szablon, za który bardzo dziękuję Ci, Oh Sesia (nie wiem czy się to odmienia ;) ) Mi osobiście bardzo się podoba, a Wam? Nie przedłużam.
Miłego czytania :)         

Same place, same time. Different day, different sky.


Płatki śniegu. Nikt nie rozumiał mojej fascynacji nimi. Dla większości ludzi wydają się one kolejną rzeczą, która została stworzona jedynie po to, żeby przeszkadzać i denerwować. Są źli kiedy płatki śniegu niszczą ich misterne fryzury. Szczękają zębami ze zdenerwowania, widząc, że zbliża się zima. Boją się wypadków,  które śnieg, a w szczególności lód na drogach może spowodować. I tylko dzieci rozumieją prawdziwą radość,  która wynika z tego, że za oknem widać spadający śnieg. Młodzi ludzie nie wiedzą czemu rodzice krzyczą na nie gdy zaczynają łapać śnieg do buzi lub rzucać w siebie śnieżkami. Dla nich to czysta przyjemność poczuć roztapiający się na języku płatek, dla dorosłych - obrzydlistwo gdyż "Kto wie czy ten śnieg nie jest brudny?".
- Skarbie! Wracaj do nauki. - zarządził tata, który przez wiecznie uchylone drzwi do mojego pokoju dostrzegł, że na chwilę oderwałam się od nauki. Podniosłam wzrok zaczerwienionych od nieprzespanych nocy oczu i skrzyżowałam spojrzenie z tym ojca. Mój rodzic uśmiechał się leciutko, ledwie unosząc kąciki ust i stał w progu mojego pokoju z koszem pełnym prania, do chwili aż spojrzałam na ledwie rozpoczęte wypracowania na jutro.
To może teraz wróćmy do mnie. Jestem Park Taeyeon. Niedługo ukończę liceum i rozpocznę studia medyczne. Uczę się najlepiej z całej szkoły, do której uczęszczam. Jestem chlubą nauczycieli - zawsze cicha, spokojna, z zapałem wypełniająca wszystkie swoje obowiązki. Z tego powodu zostałam przewodniczącą klasy, którą w niemym zachwycie podziwiają rówieśnicy.
Ta... Jasne, że żartowałam. Znaczy przewodniczącą jestem naprawdę, bo nikt inny by się do tego nie nadawał według nauczycieli, którzy twierdzą, że mam perfekcyjne zdolności przywódcze, ale z tym zachwycaniem to był żart. No to oficjalne przedstawienie już poznaliście i kilka moich komentarzy również. Więc teraz przyszedł czas na prawdę.
Jestem Park Taeyeon. Niedługo ukończę liceum i rozpocznę studia medyczne, bo największym marzeniem moich rodziców jest abym stała się najlepszą, najbardziej rozchwytywaną i w ogóle naj panią doktor w całej Korei Południowej, a jeszcze lepiej, jeśli w całej Azji lub w ogóle na całym świecie. Czemu rodzice zawsze chcą, żeby ich dzieci były lekarzami lub prawnikami albo kimś wysoko postawionym w rządzie? Dlaczego nie pomyślą o tym, że ich pociechy mogą mieć inne zainteresowania lub upodobania niż oni? Uczę się najlepiej z całego liceum, do którego uczęszczam, ponieważ tego chcą moi rodzice. Powinnam ich nienawidzić za to, że z góry miałam podany cel i jedyne co mogę zrobić to go zrealizować? Oczywiście, że nie. Kocham ich najbardziej jak potrafię, ale czasami nie mogę wytrzymać ich komentarzy, np. wtedy gdy nie uzyskam maksymalnej ilości punktów ze sprawdzianów typu "Czemu się nie starasz?" Ja się nie staram? W roku szkolnym śpię maksymalnie pięć-sześć godzin. Po co to robię? Dla nich. Bo chcę, żeby byli ze mnie dumni. I przecież to oczywiste, że ja się nie staram. Tylko prawda jest taka, że ja nie chcę być wiecznie najlepsza...
"Spokojna, cicha i zawsze z zapałem wykonująca wszystkie polecenia". Tak widzą mnie inni, a jaka jest prawda? Taka, że prawdziwej mnie nikt nie zna i nikt nie chciał nigdy poznać. Dla rówieśników jestem najlepsza, bo już i tak ma już zostać. "Kujon, który nie widzi świata poza nauką" Oto jedyny komentarz z jakim spotykam się na korytarzach. Tym dla nich jestem. I nic nie znaczę. Jasne, że nikt nie powie mi tego wprost (choć kilka takich osób też się znalazło), ale ja też mam uszy, a większość osób, które mnie obgadują nie sprawdzą czy nie ma mnie gdzieś w pobliżu. Bo po co? Ciekawi mnie czy gdy ktoś mija mnie na korytarzu widzi kim jestem, a kim chciałabym być. No oczywiście, że nie. Mogą jedynie stwierdzić czy jestem ładna czy brzydka i powiedzieć jak mam na imię. Co ciekawe, mnóstwo razy słyszałam osoby, które twierdzą, że mnie znają. Chyba z widzenia. Jasne, że gdy powiem "Cześć." otrzymam odpowiedź, gdy się uśmiechnę zostanie to odwzajemnione, ale teraz znowu nadchodzi czas gdy trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Mówię "Cześć", bo nie chcę, żeby uznano mnie za niemą. Kiedy się uśmiecham często mam ochotę podejść do tej osoby, wykrzyczeć jej co o niej myśleć i po raz tysięczny uświadomić sobie, że tak naprawdę to wszystkiego jej zazdroszczę. Przyjaciół, miłości, możliwości rozwijania zainteresować, bycia sobą, a najbardziej - marzeń.
No to może po kolei:
Nie mam przyjaciół. Znaczy jasne, że czasami pogadam z jakimś chłopakiem lub dziewczyną, wymienię nic nieznaczące "Co tam słychać?", na które odpowiem, że wszystko w porządku i tyle. Życie leci dalej. Rodziców nie interesuje to jaka jestem. Ich interesuje to co mam jeszcze zrobić, żeby być najlepsza, idealna. Rodzeństwo? Owszem. Mam rodzeństwo - starszą siostrę, która już dawno nie mieszka w Korei Południowej i młodszego brata, który nigdy by się do mnie nie przyznał. Zazdroszczę siostrze tego, że nigdy nie miała narzuconego celu w życiu. Mogła wyjechać i zostawić wszystko za sobą. Dawniej dogadywałyśmy się genialnie i mogłyśmy rozmawiać dosłownie o wszystkim. Teraz? Ostatni raz widziałam ją chyba ponad dwa lata temu kiedy wyjeżdżała do Londynu. Pomachałam jej wtedy gdy wsiadała do samolotu, uśmiechnęłam się ciepło, ale w oczach miałam łzy. Bo dobrze wiedziałam, że o mnie zapomni. Cóż... Nie myliłam się prawie nigdy. Wtedy też nie. Mój brat to najpopularniejszy chłopak w liceum, mistrz koszykówki, który dosłownie wymiata na boisku, a jego powodzenie u dziewczyn może być porównywalne z tym słynnych aktorów ze Stanów Zjednoczonych. To zdanie jest jak najlepszym, żeby opisać Parka Chanyeola. Jest ode mnie tylko rok młodszy i przyznam, że chyba fajnie byłoby jakbym mogła chociaż z nim poprowadzić normalną rozmowę. Ale nie. My musimy się stale kłócić i tak jest już od lat, a na razie nie zapowiada się aby to się miało zmienić. Więc teraz już chyba rozumiecie dlaczego stwierdziłam, że nikt mnie nie zna. Widzą jedynie mnie, którą chcę im pokazać. Przez lata wyćwiczyłam do perfekcji maskę obojętności, więc kiedy boli potrafię się uśmiechać, a kiedy cierpię nie widać tego po mnie w najmniejszym stopniu. Jestem niczym wiecznie uśmiechnięty robot, któremu zepsuł się przycisk uruchamiający ukazywanie emocji.
Może to brat mnie tym zaraził, ale interesuję się koszykówką i kiedy rodzice wyjeżdżają do sklepu, zostawiając mnie w domu samą abym nie traciła czasu na naukę ćwiczę rzuty na mini boisku, które tata wygospodarował specjalnie dla Chana. Nie  mogę powiedzieć, że idzie mi doskonale, ale też nie idzie mi źle. Myślę, że jakbym miała szansę poćwiczyć dłużej udawałoby mi się to lepiej. Oprócz tego kocham rysować. Zazwyczaj nie mam na to czasu, ale na przykład kiedy mam czas wolny na przerwach siadam sobie gdzieś w kąciku i rysuję. Akurat w tej dziedzinie mogę się pochwalić niesamowitym talentem. Nie. To nie są moje słowa tylko nauczycieli dyżurujących wówczas, więc nie możecie mi zarzucić, że jest samochwałą. W domu nie mogę rozwijać swoich zainteresowań, bo "nauka jest w życiu najważniejsza".
Wygląd? Wysoka na metr siedemdziesiąt osiem dziewczyna (Tak jak Yeol mogę pochwalić się nieprzeciętnym wzrostem), która wyróżnia się dość ciemną karnacją. Dla wszystkich zagadką są moje jasnoniebieskie, pod słońce prawie białe oczy. Nikt nie wie jak, będąc Koreanką mogę je mieć. Moi rodzice mają czarne oczy, Yeol również, dziadkowie też, a siostra ciemnobrązowe. Jestem niemalże anorektycznie chuda (co zawsze musi mi wytykać Chanyeol. Niech spojrzy na siebie chudzielec jeden.) i posiadam gęste, długie do pasa, proste włosy, których kolor jest bardzo zbliżony do czerni, ale jednak mi bardziej wygląda na bardzo ciemny brąz. Łatwo da się opisać mój wygląd - nie wyglądam jak Koreanka i też nią się nie czuję. Nie wiem gdzie indziej mogłabym zamieszkać, ale wiem, że to Korea Południowa to nie jest moje miejsce na Ziemi. Gdzieś jest inne i mam nadzieję, że kiedyś będę miała szansę je odkryć.
Miłość? Skoro nie mam przyjaciół to i chłopaka też nie. "To zwykłe marnotrawstwo czasu" jak powtarzam krewnym formułką wyuczoną przez rodziców.
Marzenia? I teraz pora na najokrutniejszą prawdę. Nie mam marzeń. W moim życiu obecne są tylko marzenia moich rodziców.
I w tym momencie dochodzimy do sedna sprawy: Całe moje życie jest kłamstwem. Zawsze z niego korzystam. Bo to dużo prostsze niż otworzenie się przed kimś. Więc zamiast powiedzieć "Jestem Park Taeyeon." mogę z równą pewnością tego co mówię stwierdzić "Jestem kłamcą." Bo to prawda. Kolejna, której nie ujrzy światło dzienne.
Wyglądając przez okno i spoglądając na płatki śniegu, gdy trzymałam głowę podpartą łokciami na parapecie jeszcze nim wszedł ojciec pomyślałam, że chcę kiedyś iść nocą gdy będzie padał śnieg i podziwiać gwiazdy. I chyba właśnie to był przełomowy moment w moim życiu.
Bo pierwszy raz...
To ja miałam marzenie.

Mam nadzieję, że się spodobało :)
Czekam na opinie i komentarze.
Już niedługo pojawi się tu pierwszy rozdział oraz trzecia część nominacji do Liebster Blog Award :)
Taeyeon <3

6 komentarzy:

  1. OMG. Perfect. Mogę umrzeć? T^T To było tak wspaniałe, że zastanawiam się czy nie płakać, bo nie mam takiego talentu. To smutne T^T Nie wiem czy Ci już to mówiłam, ale koooocham cię ♥ Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zadaję sobie to pytanie za każdym razem gdy czytam tak miłe komentarze :) Nie możesz umrzeć, bo wtedy nie będę miała czego czytać. Poza tym ja też dzisiaj, przeglądając bloga takiej jednej dziewczyny miałam ochotę się popłakać, że ja nie umiem tak dobrze pisać. Jednak ona pewnie też na początku nie była tak perfekcyjna w tym co robi i dużo ćwiczyła. Więc teraz my będziemy ćwiczyć, a kiedyś nasi czytelnicy będą również się zastanawiali czemu nie piszą tak dobrze. I będziemy dla nich motywacją :) Więc ja dzisiaj mogę obiecać, że będę się starać rozwijać moje umiejętności pisarskie, a ty? No to: obiecuję.
      Dziękuję za wszystkie miłe słowa. Naprawdę jesteś kochana ♥
      Również hwaiting~!

      Usuń
  2. Wprawdzie ja "nie umiem płakać" jeżeli chodzi o jakieś opowiadania czy inne tego typu, ale to mnie akurat trochę ruszyło (łączymy się wzruszone rzeczywistością szmutaski! ^^).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow. Czy Ty właśnie skomentowałaś moje opowiadanie, a raczej prolog do niego? Wow xD
      Poza tym ja nadal nie wiem dlaczego ktoś miałby na tym płakać. Co w tym smutnego xD? Takie przypadki zdażają się na świecie. Poza tym ta dziewczyna znowu nie ma tak przekichane, bo jest dziana i stać ją na jedzenie i drogie rzeczy. A innych nie stać. I to według mnie jest smutne.
      Poza tym cóż się stało, że nagle zainteresowałaś się moją "twórczością" na blogu xD? Chyba Ci się nudzi w domu...
      No cóż, ale dziękuję za pozytywny komentarz. Dostać go od Ciebie to prawdziwy zaszczyt xD
      No to pozdro i idę Ci w końcu odpisać na Vibera, Capanie...

      Usuń
    2. Dziana? No, no, no xD
      A poza tym to pamiętaj, że my tu czekamy na dalsze części. xD
      Nie nudzi mi się tak bardzo, mam jeszcze kilka innych zajęć xD

      Usuń
    3. Haha, dziana niczym Suho, który jest bogaty, a w portfelu ni ma nic xD
      No wiem, że czekacie, ale ja muszę mieć czas, żeby je napisać... Poza tym Ty jesteś w o tyle lepszej sytuacji, że przedstawiłam Ci parę spoilerów i w sumie fabułę podałam Ci na tacy, ale, że Ty nie ogarniasz o co chodzi to już Twoja wina, a nie moja xD
      A poza tym chyba serio Ci się nudzi, bo mi odpowiadasz w komentarzach, choć możesz na Viberze...
      Serio mam ochotę na tę czekoladę... Ale mnie nie stać xD

      Usuń