Hey
Sangrim: "Dzwoń na pięć dwójek i dwie piątki." - Tak paczając sb na dół...
Ale nie! Nie!
Nie pacz na dół.
Najpierw ja! xD
Chociaż nie mam nic ciekawego do powiedzenia, także można patrzeć gdzie się chce. Mam dziwne wrażenie, że powinnam poskładać choinkę, ale też nie zabieram się do tego. I znając życie, przeleży u mnie w pokoju do wiosny. Mój rekord kitrania choinki to kitranie jej do chyba kwietnia. Albo maja, ale bardziej pewna jestem kwietnia. Hahahah, w końcu rozbieranie choinki jest takie trudne xD Ale lubię choinki... Czego święta nie mogą być cały rok? xD
Taeyeon: Ja rozebrałam choinkę już 15 stycznia, ale te lamki wokół kolumn i na schodach będą podłączone pewnie gdzieś do końca lutego... W ogóle to chyba w momencie, gdy to publikujemy są już ferie, więc zajebiście B)
No i muszę się pochwalić, że poniższy tekst to praca Rim, a ja tylko poprawiałam... Wspominałam, że nie miałam czasu xD? Więc (nie zaczyna się zdania od więc, ale skoro wszyscy zaczynają, to czemu ja nie mogę. DYGRESJA. Nienawidzę dygresji.) kolejny rozdział powinien być w większości napisany przez mua... Ciekawe, jak to wyjdzie XD
Hug Me | Dzień dobry [3/3] | 6.348 słów |
Kilka chwil Kosmity nie może być takie zwykle i normalne jak popis Jongina. To musi być coś z rozmachem. Dlatego skacząc na rozwalającej wyskoczni, po dostaniu się w powietrze, próbował zrobić obrót i pięknie wylądować.
Trójka obserwatorów zobaczyła majestatycznego Faceplanta w wykonaniu V. Obrót wyszedł niepełny, z twardym zakończeniem, bo kończący się zaryciem papą po śniegu. Oklaski dostał, ale raczej nie takie, jakich oczekiwał. Domysły V co do aplauzu dla niego nie przewidywały głośnych śmiechów JongRima i Tej Tae, której zawsze chciał zaimponować. Chociaż przynajmniej sprawił jej jakąś radość, czyli sam też nie wyszedł do końca jak przegrany.
- Pomagać mu wstać? Nie pomagać? - zapytał Jongin niczym "Być? czy nie być?".
- Czekaj, najpierw fotka na pamiątkę - zaprotestowała Rim, wyjmując z kieszeni telefon.
- Dobra, poczekam jeszcze, jak ją zrobisz i chyba pomogę mu wstać - stwierdziła Tae, patrząc na leżącego w śniegu Taehyunga.
- Chyba? - dopytał Kai, obserwując, jak Sangrim robi zdjęcie.
- No też nie jestem pewna, czy tam mu nie będzie lepiej - westchnęła Yeon, widząc, że V wcale nie był szczególnie zrozpaczony swoim upadkiem, a wręcz przeciwnie - zaczął się śmiać.
- Flamingi niby w górach nie żyją, ale ten z zielono-szarym czerepem zawsze był jakiś inny - powiedział Kai, przejmując od swojej dziewczyny telefon, żeby zrobić lepsze ujęcia.
- Ok, koniec hejtu na Kosmitów. Rozumiesz? - stwierdziła Tae z nutką zdenerwowania w głosie.
- Mniej więcej - przytaknął Jongin, oddając szatynce telefon.
- Już! - powiedziała Sangrim, robiąc ostatnie zdjęcie Kosmicie.
- Leć go reanimować - rzucił brunet, popychając Demona w kierunku przyjaciela.
- Żelazkiem - dopowiedziała Rim z trollfacem.
- Paralizatorem - dodał Jongin, robiąc taką samą minę.
- To ja pobawię się w nadzorcę ruchu - zaproponowała dziewczyna.
- A ja będę pilnował, by nic z dołu nie jechało.
Zadania przydzieliły się same, więc co pozostało do zrobienia, jak ich wykonanie. Tae poszła pomóc pozbierać flaki drugiemu Tae, a Rim stała trochę wyżej od nich, by swoją obecnością "przestraszyć" innych i sprawić, by ci nie przejeżdżali blisko niej. Przeciwieństwem tej trudnej pracy, która polegała na miłym i psychicznym uśmiechaniu się do ludzi, była praca pewnego Kaia. Mówiąc wprost, miał najłatwiejszą fuchę. Bo co miałoby jechać od dołu? Może i jakiś niedźwiedź greferbergersteinski, ale ponieważ dotąd nie zjawił się żaden, chłopakowi pozostało nudzenie się i śmianie z V.
Większość ludu omijała okolice rampy całkiem szeroko i bez większego przejęcia, toteż V nie śpieszył się ze wstaniem i bawił się, robiąc orły na śniegu, a Demon patrzył na to nieprzychylnym okiem.
Niecodzienny widok budził śmiech u większości ludzi. Nawet spotkanego ponownie Hagrida podniósł się kącik ust. Tylko paszczur coś tam szemrał pod nosem. I chociaż nikt się przy nich nie zatrzymywał na dłużej, to znalazła się pewna starsza kobieta, która zwróciła swoją uwagę na leżące zwłoki Kosmity.
- Omatkobosko, co się stało?! - zaczęła lamentować, pokazując palcem na Taehyunga.
- Ach, tylko nam się kolega przewrócił. Scrolluj dalej - odpowiedziała Sangrim z uśmiechem.
- O jeju, nic mu się nie stało?! - zaniepokoiła się kobieta, uważnie obserwują V.
- Dzisiaj nic. Chyba - rzuciła Rim, nie przestając się uśmiechać.
Dla zabawy V zaczął rzucać się po śniegu i podskakiwać na leżąco (baza "wyrażeń bez sensu" zaktualizowana ✅).
- On drga! On drga! Postradał zmysły chyba! - wrzasnęła przestraszona kobieta.
- To normalne - odpowiedziała jej szatynka, wzruszając ramionami.
- Padaczki może biedne dziecko dostało! Zróbcie coś! Ludzie! Po pogotowie dzwonić! Po pogotowie! - zaczęła krzyczeć do osób przejeżdżających obok. Na szczęście nikt się nią zbytnio nie przejął.
- Obejdzie się bez. Jak widać, kolega wstaje. Ey, kolega, daj znak życia pani - wrzasnęła Rim do Taehyunga, gdyż znudziła się jej ta dziwna rozmowa.
- Heeeej! - krzyknął V, podnosząc do góry prawą rękę.
- Nie ma się czym przejmować. - Rim uśmiechnęła się tak samo psychicznie, jak do pozostałych zjeżdżających osób.
- Uff, na szczęście! - stwierdziła.
Kobieta odjechała, a V skończył otrzepywać się i machać jej na pożegnanie wesoło.
- Idiota - westchnęła Tae, patrząc na chłopaka z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Takiego mnie najbardziej lubisz - odrzekł V z uśmiechem na twarzy.
- Nie podniecaj się - zgasiła go dziewczyna.
- Idiota - krzyknął Kai, wspinając się z powrotem do przyjaciół.
- Weź spiesdalaj! - warknął do niego V, wracając spojrzeniem do Taeyeon.
- Ostatnio robimy duuuużo zdjęć, takze co powiecie na kolejną samojebkę? - zaproponował Kai, podchodząc do Rim.
- Fajnie, ale jak zmieścisz naszą czwórkę na jednym zdjęciu? - zapytała Tae.
- Bez żadnego problemu. - Kai uśmiechnął się tajemniczo.
- Oooooo... Selfiestick. Skąd wziąłeś? - zdziwiła się Rim, patrząc na sprzęt w dłoni swojego chłopaka.
- Nie ważne. Liczy się, że jestem przygotowany na wszystko - odpowiedział Jongin, uśmiechając się do niej rozbrajająco.
- O ty przygotowany. Ale chyba nie będziemy robić zdjęć na tle krzaków?
- Jasne. Nie chcę uchwycić żadnego żula na zdjęciu. Chyba, że będzie bardzo zabawowy i godny uwagi - dodał brunet.
- Wtedy zrobisz mi z nim zdjęcie. I wideo! - poprosił V, nagle się ożywiając.
- Oczywista. Więc zjeżdżamy w dół!-dół!-dół! I tam na tle tych fajnych śnieżnych szczytów zrobimy selfie - oświadczył wszem i wobec Jongin.
Na szczęście, zjeżdżać za dobrym widokiem nie trzeba było długo, bo mały las kończył się kilka metrów dalej. Podjechano zaraz do siatki i tam ustawiono się do zdjęcia w dobrym plenerze. Załoga była zmuszona na chwile zdjąć narty, ponieważ w nich niewygodnie się im obracało, a Najstarszy z nich trudził się z wyciągnięciem telefonu z plecaka.
- Kto ma najdłuższą rękę? - zapytał Kai, patrząc po rękach przyjaciół.
- Nie ja! - odpowiedziały jednocześnie przyjaciółki, po czym uśmiechnęły się do siebie, przybijając żółwika.
- Zależy czyim telefonem robimy zdjęcia - stwierdził V.
- Och, racja. Czyli ja - odpowiedział natychmiastowo Jongin.
- Czego? - zdziwił się Taehyung, gdyż był święcie przekonany, że to jego ręka jest dłuższa.
- Bo robimy moim telefonem, a tobie bym go na pewno nie dał. - Kai spojrzał na przyjaciela z politowaniem.
- A jeśliby dziewczyny robiły? - dopytał Kosmita.
- Im bym dał. Z resztą raczej my mamy dłuższe ręce, także wybór był i tak pomiędzy nami dwoma.
- Może - westchnął V.
- Kiełbasa! - krzyknął Jongin po włączeniu aparatu w telefonie.
- Kiełbasa? - powtórzyła Tae ze zdziwieniem.
- Żeby wyszło wesołe zdjęcie - wytłumaczył jej Jongin.
- Czyli jeszcze raz - stwierdziła Rim, zdejmując na chwilę swój wyczepisty kask ze śnieżynką.
- Pasztetowa! - krzyknął Kai.
- To śmieszne nie jest - zgasił go V, patrząc z politowaniem na bruneta.
- To co by było śmieszne? - spytał Jongin, nadal czekając na sposobność do zrobienia dobrego zdjęcia.
- Gdybyś zajodłował - odpowiedziała mu Sangrim z podejrzanym uśmiechem.
Jak na zawołanie - w tle słyszalne było jodłowanie. Jakiś wesoły, gruby turysta, słysząc propozycję jodłowania, zaczął jodłować w czasie swojego zjazdu i uśmiechać się przyjaźnie do Wspaniałej Czwórki. Otwartość faceta rozwaliła na początku Taehyunga, a potem po kolei resztę przyjaciół, którzy dodatkowo zostali rozbawieni jeszcze dziwnym śmiechem V.
Okazja do zdjęcia nie mogła się zmarnować, więc chwile później był słyszalny dźwięk, który zawsze wydawał telefon, gdy zdjęcie zostawało zrobione.
- Dobra, nie musiałeś jodłować - rzuciła ze śmiechem Rim.
- To teraz takie po prostu dobrze wyglądające - zaśmiał się Jongin.
I z normalnymi uśmiechami (tak w miarę normalnymi) zostało zrobione drugie zdjęcie.
- I muszę teraz przeprosić na chwile oba Tae, bo chciałbym strzelić fajne zdjęcie solo we dwoje - stwierdził Kai, poruszając znacząco brwiami.
- Mogę ja zrobić. Wyjdzie lepiej - zaproponował Demon.
- Jak sądzisz. Wierzę, że drugie Tae nie zje mi kija - powiedział Jongin, rzucając selfiestick w kierunku Taehyunga. Nie złapał.
- Spokojnie, może nie teraz - krzyknął V, biegnąc w stronę kijka, który upadł kilka metrów dalej. - Ale w sumie... głodny jestem - dodał, podnosząc sprzęt z zaspy i zaczął mu się przyglądać z zastanowieniem.
- Zaryzykuję - odpowiedział brunet. - Uśmiechnij się, bo chcę ładne zdjęcie - rzucił do Rim.
- Lol, a co teraz robię? - zaśmiała się dziewczyna.
- Stoisz jak dekiel. Stój jakoś lepiej, tak jak ja. Albo wiesz, dostosuj się - to brzmi dokładniej - wytłumaczył Jongin.
- Haha, popłakałam się ze śmiechu.
- O to mi cały czas chodziło.
Kolejne zdjęcie - Check.
- To jak ty z nią masz zdjęcie, to ja chce też z Tae! - krzyknął V, rzucając w przyjaciela selfiestickiem.
- Ja też z Tae! - dopowiedziała Rim.
- To ja może na koniec z V? - zapytał Kai jakby od niechcenia.
- To może zdjęcia każdy z każdym? - zaproponował Demon.
- Dobry pomysł. - Jongin pokiwał głową z uznaniem, przeczesując sobie włosy.
W taki sposób zaczęła się sesja zdjęciowa. Zdjęcia pojedyncze i grupowe. Do koloru, do wyboru. V zarobił piękne zdjęcie z Taeyeon (o takim marzył!), Rim głupie i bardziej przyjacielskie zdjęcie, a chłopaki... W sumie nie da się opisać, co to było. Zdjęcia wyszły tak dobrze, jak nigdy dotąd.
Spędzenie dużej ilości czasu na zdjęciach, czyli też na staniu w miejscu bez ruchu, dało o sobie znać. Większość więc zaczęła odczuwać zimno, a Taehyung na dodatek też głód. Na skoczni spędzili jeszcze może dwie-trzy godziny, do około piętnastej. Potem, gdy było już dziewczynom za zimno, a całości zaczął doskwierać wielki głód, zeszli z toru jazdy, oddali sprzęt i ze swoimi plecakami skierowali się w stronę małej restauracji obok wypożyczalni.
Budynek zrobiony z drewnianych bali, pomalowany na miły dla oka kolor zachęcał swoim wyglądem. I te ogromne, szklane szyby, przez które można było obserwować widoki na wysokie góry. Coś niesamowitego.
Na miejscu zjedli ciepły obiad, przy którym obowiązkowe były rozmowy. No i obiecana gorąca czekolada, którą dopiero co podał kelner.
- Patrz, to jest prawdziwa czekolada! - krzyknęła do Jongina podekscytowana Sangrim.
- Daj. W sumie rzeczywiście smakuje jak czekolada - uznał po spróbowaniu napoju.
- I jest stopiona - dopowiedziała z uśmiechem dziewczyna.
- Ja też chcę! - zgłosił się Taehyung, słysząc pochwały na temat gorącej czekolady.
- No to zamów - stwierdziła Rim, wystawiając do niego język.
- Zamawiam! Tae, też chcesz? - zapytał siedzącej obok Sangrim dziewczyny.
- Ok, tak na spróbowanie. Będę miała co robić, bo raczej zostaniemy tu na chwilę - odpowiedziała.
- Nie porozmawiasz z nami? - zadała pytanie szatynka.
- A o czym byś chciała rozmawiać? - spytała Tae, kiedy Taehyung poszedł kupić napoje.
- Nie wiem tak właściwie... Co wy w ogóle na to, by dziś iść do naszego pokoju oglądać "Jak wytresować Smoka"? Jest akurat dzisiaj w TV - przypomniała im Sangrim.
- Bajki chce malutkie dziecko oglądać? - zapytał Jongin dziecinnym tonem głosu.
- Zabronisz mi oglądać bajki? Lubię bajki! I Tae też lubi! - zaczęła bronić się szatynka.
- Wolę te Disneya - zaznaczyła Taeyeon.
- Te też są super.
- Zaraz przyniosą! - oznajmił V, zasiadając ponownie na swoim miejscu.
- Czekoladę? - dopytała brunetka.
- Tak!
- Szybko to załatwiłeś - stwierdził Jongin pewien, że przyjaciel dobrą chwilę postoi sobie w kolejce.
- Wpuściła mnie w kolejkę ta fajna, miła pani, co krzyczała przy nas i chciała wzywać pogotowie. - V wyszczerzył do reszty zęby.
- Nie wiem, czy uznać to za fart, czy pech. No ale grunt, że zamówiłeś. Brawo, zadanie wykonane - stwierdziła Tae, udając, że mu przyklaskuje.
- Dzięki!
- Zagrajmy w skoki narciarskie - zaproponowała nagle Sangrim.
- Jak? - spytała Yeon, patrząc na nią ze zdziwieniem.
- Na telefonie - powiedziała szatynka, dopijając czekoladę na zmianę z Jonginem.
- Na twoim?
- Jasne, że na moim. Ty tego nie masz - odrzekła Kaiowi Rim, uruchamiając wspomnianą wcześniej grę.
Dziewczyna wyjęła z plecaka telefon i włączyła jedną z nowo pobranych gier.
- Ja mam już swojego narciarza. Wy teraz zróbcie swoich. - Sangrim pokazała przyjaciołom, o co jej chodziło.
- Jak to robić? - zapytał V, nadal nie mając pojęcia, jak stworzyć postać narciarza.
- Tutaj masz do wpisania imię, nazwisko, wiek, kolor kostiumu, nart, kasku i narodowość - odpowiedziała, wskazując palcem na kolejne pola.
- Ja pierwszy! - krzyknął Kai, przejmując od dziewczyny telefon.
- A co jak ja chcę? - V jedynie westchnął, wiedząc, że i tak zostanie zignorowany.
- Morze... Szczyn... - powiedział na głos Jongin, wpisując na klawiaturze dane narciarza.
- To ma być imię i nazwisko? - zapytała Tae, rozglądając się po pomieszczeniu.
- No. Mmmm... Dam mu 19 lat. Jeden kij jakiego koloru będzie miał narty... Twarze są takie same... Ale wezmę tę nieskazitelnie łysą bez brwi... No i punkty... Gotowe.
- Teraz ty - powiedziała Rim, przekazując Kosmicie telefon.
- HAHAHAHAHAH! - krzyknął V, zwracając na siebie uwagę osób siedzących przy pobliskich stolikach.
- Tylko sprężaj dwie sylaby - zaznaczył już na wstępnie brunet, znając możliwości swojego najlepszego przyjaciela.
- Dionizy... - przeliterował V.
- Co to za imię? - zdziwił się Kai, pierwszy raz w życiu słysząc taki wyraz.
- Nie wiem, takie mi przyszło do głowy. - V wzruszył ramionami.
- Chyba do dvpy - rzucił Jongin, patrząc na Kosmitę z politowaniem, jak na wzór przyjaciela przystało.
- Jakie może mieć nazwisko? Mmmm... - zamyślił się Taehyung.
- Czajnik? - podrzucił Kai.
- Sam jesteś czajnik. - Tae pokazał mu język.
- Kosiarka? - zaproponowała Rim.
- Może być - stwierdził V.
- Ile masz lat? - zapytała Yeon.
- Lat mam 14.
- Taki młodyś? - zdziwił się starszy Kim.
- Mhym...
- Zatwierdzaj i gramy - stwierdziła Tae, zaczynając się już nudzić.
- A twoja postać? - dopytała Rim.
- Mi daj tam cokolwiek.
Sangrim wzruszyła ramionami i stworzyła jakąś postać z przydzielonymi punktami równo między cztery kategorie, a następnie przeszła dalej z kreatora postaci do ostatniego ekranu przed grą.
- Uznajmy, że zaczniemy dzisiaj, a skończymy za rok... Da się tak..? Da się. - Rim uznała swój sposób myślenia za prawidłowy.
- Bez kwalifikacji. Tego nie chcemy. I daj tę skocznię. - Kai pokazał na tę konstrukcję, która pierwsza rzuciła mu się w oczy.
- Punktacja według..? - zapytała jego dziewczyna.
- Nie wiem - odpowiedział przyjaciółce Taehyung, wypatrując swojego zamówienia, które nadal nie przybywało.
- Nie ma takiej opcji "Nie wiem".
- No to obojętnie.
- Kto pierwszy? - zapytał Demon, spuszczając wzrok na ekran telefonu przyjaciółki.
- Kai.
- A jak grać? - zadał pytanie wymieniony przez Sangrim chłopak.
- No hmmm... To jest bardzo prymitywne. Naciskasz przycisk na boku, potem dwa, na końcu przesuwasz palcem do przodu i jeszcze raz przycisk do lądowania - wytłumaczyła mu szatynka, pokazując dokładnie, co ma nacisnąć.
- A jakie przyciski do czego? - zapytał Jongin, marszcząc lekko brwi.
- Dobra, skacz, nie piesdol - zniecierpliwił się Taehyung.
Jongin wcisnął przycisk startu i zaczął rozpędzacie się na stoczni.
- Pierwszy skok ever!!! Proszę państwa, zaraz się wybije! - Rim zaczęła swoją pracę komentatora.
- Kurde! Ja lecę! Wylądowałem! - krzyknął Kai z dumą w głosie.
Pierwszy skok ever zakończył się glebą i połamaniem kończyń. Morze Szczyn po wyskoku skręcił w prawo, przechylił się na bok i upadł, staczając się potem od samej góry na dół.
- Patrz tych widzów tam! "Ale się wyrypał!". - V zaczął dusić się ze śmiechu po zobaczeniu komentarzy na górze ekranu.
- "Zobacz, jak fajnie leży!". - Tae dołączyła do śmieszkowania.
- Dzisiaj sam leżałeś - przypomniał przyjacielowi Kai.
- Rozgwiazda! - krzyknęła Sangrim.
- Wymija się od tematu...
Wyświetlił się ekran ładowania, po którym była widoczna tabela wyników.
- No źle nie jest, całe 41 metrów. - Rim pokiwała głową z uznaniem.
- Tae, teraz ty - powiedział starszy z chłopaków, przekazując Demonowi telefon.
- Naciśniem cokolwiek - oświadczyła Tae, robiąc dokładnie to, co powiedziała.
- Skaczeeeeee!
- Czekaj, nie za długo..!
Skok Morświnorożca Lamparta (postaci Taeyeon) był całkiem obiecujący i wyglądający prawidłowo. Dobry wyskok, całkiem daleki lot, ale zakończony obrotem w tył i mocnym upadkiem na plecy.
- Ale na plecy... Kręgosłup poszedł na stówę. - Kai skrzywił się, wyobrażając sobie ból narciarza, który skoczyłby w ten sposób.
- Masz zamarznięty ekran - stwierdziła Tae, podając telefon jego właścicielce.
- I co to ma do rzeczy? - zapytała Rim, nie rozumiejąc, o co chodzi przyjaciółce.
- No, że masz i to mi przeszkadza w skakaniu.
- A tam. Się zahaczył trochę o śnieg - zaśmiała się szatynka.
- Kręgosłupem o ziemię - dopowiedział Jongin.
- Nie wyszło, ale przebiłaś Kaia - pocieszyła ją Sangrim, pokazując dziewczynie tabelę wyników.
- Nieeeee... - jęknął brunet, patrząc na punkty przyjaciółki.
- Czyli ja na końcu - uznał Aniołek, przekazując telefon Taehyungowi.
- O, dobrze, hehehe.
- Ty wyskoczysz na drugą stronę kraju i jeszcze polecisz dalej - skreśliła go już na początku Tae.
- Na koniec świata i jeszcze dalej - krzyknął Kai, podnosząc rękę do góry niczym Buzz z "Toy Story"
- Leć, Kosmito - dopowiedziała Tae, widząc, że V przymierza się do wykonania skoku swoją postacią.
Prawie wyleciał. Nawet nie dojechał do końca skoczni, a nacisnął przycisk skoku. Efektem był krótki lot, zakończony przewrotem w przód na twarz jeszcze na skoczni z na pewno kapitalnym wynikiem.
- Co ty?! - zdziwił się ze śmiechem Kai.
- Chciałem zobaczyć, co się stanie - usprawiedliwił się Taehyung.
Niecierpliwie wszyscy czekali na wynik, który oczywiście - był niesamowity.
- Pobiłem rekord. 0 metrów! - krzyknął z dumą Kosmita.
- No i w końcu ja. - Rim przejęła swoją własność.
- Leci, leci, leci...
- Wysoko, daleko....
Spodziewane Combo x4, czyli piękny lot, ale zjechane lądowanie. Na plecach.
- Mogłaś wylądować chociaż - wypomniał jej brunet.
- Ciiiii... - Sangrim przystawiła palec do ust, dając do zrozumienia, że nic się nie stało.
- Czekolada! - wykrzyknął Taehyung, kiedy nareszcie dotarło jego i Tae zamówienie.
- Bateria!!! - pisnęła szatynka, orientując się, że zaraz będzie mieć rozładowany telefon.
- Nie ładowałaś telefonu? - zdziwił się Demon, przejmując od V swój kubek gorącej czekolady.
- Ładowałam, ale rano jeszcze grałam, i pisałam, i przeglądałam, i dodawałam, i pobierałam... - wytłumaczyła Rim.
- Z kim pisałaś? - zainteresował się od razu Kai. Tryb "zazdrośnik" uruchomiony.
- Z nikim właściwie - odpowiedziała natychmiastowo Rim, uśmiechając się do Jongina.
- Ta czekolada jest genialna! - Oto nadchodzi V - Mistrz Zmiany Tematu.
- Mówiłam? - zapytała retorycznie Sangrim, jakby to dzięki niej napój był pyszny.
- Pij swoją, bo już pewnie dawno wystygła - rzuciła do niej Tae.
- Jest nadal ciepła - stwierdziła szatynka, upijając łyk.
- Daj trochę. - Kai znowu zaczął żebrać o gorącą czekoladę.
- Czego sobie nie kupiłeś? - wypomniała mu Rim, podając mu kubek.
- Ummm... Bo nie wypiłbym całej? Zjadłem całkiem duży obiad - powiedział Kai, wypijając łyk napoju.
- A ja całkiem dużo ciastek. - Rim odebrała mu swoją własność.
- A ja całkiem dużo frytek - przyznał V.
- A ja całkiem dużo wody - dopowiedziała po chwili Taeyeon.
- Demon bezwarunkowo wygrał, zdradzając informację, że zjadł dużo wody - stwierdził brunet, śmiejąc się.
- Sie wie.
I wszyscy pili sobie gorącą czekoladę z prawdziwej czekolady bez proszku na mleku z posypką i smakiem. Pili sobie powoli z pół godziny, bo jak się intensywnie rozmawia, to raczej nie z kubkiem przy twarzy. W końcu zostały opróżnione do dna.
- Uuuu... A co to? - Rim sięgnęła dłonią w kierunku jakiejś niezidentyfikowanej przyprawy znajdującej się na stole.
- Poka. Nie wiem - stwierdziła Taeyeon po bliższym przyjrzeniu się owemu cosiowi.
- A co by było, gdyby ta szyba pękłaby? - zapytał V tak od czapy.
- Wypchnąłbym cię przez nią - odpowiedział natychmiastowo Kai.
- Fajnie pachnie to coś - uznał Aniołek po powąchaniu przyprawy.
- Ej, ale nie rób mi tego - zaskomlał Taehyung w tym samym czasie.
- Czego? Przecież jesteś flamingiem. Odlecisz, zanim spadniesz.
- Słuchaj! - krzyknęła Sangrim, przykładając przyprawę do nosa Jongina.
- Liścia? Nosem? - zdziwił się Kai, zezując na to coś.
- Tfu, znaczy wąchaj! - poprawiła się szatynka.
- Ejejejejej, nie rozkazuj mi - zbulwersował się (chwilowo) najstarszy.
- Trudno, sam tracisz - prychnęła Rim, odkładając listek tam, skąd go zabrała.
- Która godzina? - zapytał po chwili V.
- Twoja ostatnia - odpowiedział Kai.
- A to późno już...
- No jak widać...
- Zbierajmy się. Zanim zejdziemy w dół i wrócimy do hotelu, to jeszcze trochę minie - stwierdziła Taeyeon, zakładając na siebie kurtkę.
- O! Ta pani też wychodzi! - krzyknął V, pokazując kobietę, która przepuściła go w kolejce.
- Daj spokój... - westchnął Demon, zasuwając kurtkę.
- Do widzenia! - V pobiegł za kobietą, zostawiając przy stole swoje okrycie wierzchnie i plecak.
- Ej, V, kurtka! - krzyknęła za nim Sangrim.
Taehyung dawno już wyleciał na dwór, a przyjaciołom nie pozostało nic innego, jak wzięcie tej kurtki i pobiegnięcie za nim.
Pościg za zwierzyną rozpoczęty.
Bezpiecznie jakoś wszyscy zeszli szlakiem w dół. Mogliby już wsiąść do auta i pojechać do hotelu, ale było dopiero trochę przed osiemnastą, a na dole możliwości spędzenia czasu wiele. Najbardziej ciekawe wydawały się kolorowe stoiska z pamiątkami, oczywiście, niezwiązanymi w większości w ogóle z górami. Ale to standard w każdym miejscu.
- Kupię sobie smoka z gumy. - V zainteresował się zabawkami na pewnym stoisku, trzymając teraz jedną w dłoni i podziwiając jej elastyczność. - Albo nie, kupię Iwonie. Muszę ją czymś straszyć.
- Sądzisz, że się tym wystraszy? - spytała Taeyeon, nie sądząc, by różowy smok był w stanie przerazić Baeka.
- Wystraszy się - odrzekł pewnie. - Jak tak z zaskoczenia go wezmę.
- Ale too guuumooooweeeeee..! - podekscytowała się Rim, podchodząc do Tae i Tae, by wziąć z prowizorycznej wystawy smoka w innym kolorze.
- Łoooooo... - Dla Demona rozciągliwość wyglądającego tak bardzo nie plastycznie smoka stała się czymś godnym uwagi. - Magiczne...
- O, a co my tu mamy? - powiedział sam do siebie Kai, prowokując jednak tym samym do odpowiedzi kogokolwiek.
- Stoisko z jakimś sokiem - odpowiedział V, czytając wielki napis nad budką, w której stronę patrzył Jongin. - Nie mam pomysłu, z czego to robią.
- Wygląda smacznie - stwierdziła Rim.
- Racja - potwierdziła jej słowa Taeyeon.
- Dopiero co piłyście czekoladę. - Podchodząc bliżej stoiska z pamiątkami, gdzie były również dopiero co odkryte gumowe smoki, Kai przypomniał dziewczynom ich ostatni deser.
- Koniki! - krzyknęła Rim, ignorując resztę świata i skupiając się na zwierzętach, które właśnie pojawiły się przy innym, pobliskim stoisku.
- Czy to są sanie? - spytał Demon, przyglądając się bardziej.
- Wyglądają jak sanie - wypowiedział się V.
- Chcę jechać saniami! - Dziewczyna na głos wyraziła swoje pragnienie.
- Lol, ja też! - Jej przyjaciółka dołączyła do niej, skacząc obok w miejscu.
- Chcecie tym jechać? - zaciekawił się Kai, odwracając się do nich.
Dwie pary oczu zaczęły czarować swoim proszącym wzrokiem. Taka odpowiedź była raczej twierdząca.
- Czego by nie? - Najstarszy, odpowiedzialny dotąd za wszystkie formalności, uśmiechnął się, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Yaaaaa!!! - pisnęła na to Rim, czepiając się wiadomo czyjego rękawu.
- Yeeeeeah! - W ślad za nią poszła Tae, również uczepiając się tej samej osoby i za ten sam rękaw.
Dobroczyńca i bohater głośno wzdychnął. Nie mógł zrobić nic innego. Cieszyć się z nimi musiał, dopóki obie nie puściły go w tym samym czasie, chcąc zająć się już czymś innym.
- Tylko jeszcze pocztówkę kupię - powiedział Aniołek, zauważając stojak z kartkami pocztowymi, które przedstawiały widoki na tutejsze góry, większe schroniska turystyczne, rynek miasta, aleję z pamiątkami i okolicznymi zwierzętami.
- Do kogo wyślesz? - Kartki zaczęła przeglądać też Tae.
- Do siebie.
- Szlachetnie.
- Chcę mieć na pamiątkę, by pamiętać, że tu byłam.
- Solidarnie chyba też kupię.
- Polecam.
Wybrały więc dwie ładne pocztówki i kilka fajnych pamiątek dla swoich przyjaciół i rodziny, która z nimi nie była obecna. Potem, by mieć pewność, że na pewno przejadą się saniami, oświadczyły, że same pójdą załatwić przejażdżki. Zostawiły tylko chłopakom kupienie soków w dobrych smakach i pobiegły do budki, gdzie siedział facet wypożyczający sanie z woźnicą.
- Myślisz, że który kolor jest ładniejszy? Bursztynowy, czy rubinowy? - zagadał zamyślonego V Jongin, pokazując mu dwa takie same naszyjniki, ale w dwóch kolorach.
- Jaki się z ciebie dekorator wnętrz zrobił. Nagle rozpoznaje kilka odcieni pomarańczowego i czerwonego, skubany - przygadał mu przyjaciel, podchodząc do niego.
- A serio? - zapytał Kai, przyjmując znudzony wyraz twarzy.
- Chyba pomarańczowy - odpowiedział ten drugi z ich pary przyjaciół.
- Dzięki. Miałem naprawdę trudny wybór.
- Będziesz sobie nosił naszyjniczek?
- Och, tak. Ja będę nosił. - Chłopak popukał sobie palcem w czoło, a potem pobieżnie jeszcze prześledził wzrokiem stojaki z innymi naszyjnikami, bransoletkami i resztą biżuterii. - Ty w sumie też mógłbyś o czymś pomyśleć.
- O czym?
- O jakimś prezencie dla Tae? Weź użyj czasem mózgu. Dziewczyny lubią dostawać ładne prezenty.
- Brzmisz jak doświadczony człowiek.
- Tylko obserwuję maksymalnie dwa obiekty, które mieszkają z nami w domu.
- To co byś mi proponował kupić? - Taehyung podszedł jeszcze bliżej do stoiska i też zaczął wypatrywać ciekawych, jego zdaniem, błyskotek.
- Zależy co lubi. - Jongin wzruszył ramionami.
- Bransoletek raczej nie lubi.
- A kolczyki? Naszyjniki? Breloki?
- Brelok to za banalny pomysł. Poza tym, kolczyki najlepsze są złote. Najmniej krzywdzą uszy.
- Widzę, że ty też jesteś obeznany. - Przyjaciel Kosmity pokiwał z uznaniem głową.
- Figurki ani innych tego pokroju nie kupię, bo to tylko zajmuje miejsce. Pocztówkę już ma, a kilku nie ma sensu mieć. - Kontynuował swoje wywody nad prezentem V. - Z resztą pocztówka tu nie pasuje. Za słaby klimat.
- To zostaje tylko pomysł naszyjnika - wywnioskował Kai.
- Tylko który? - Kosmita zawahał się, widząc, ile towaru miał sprzedawca, którego artykuły przeglądał.
- Zobacz, masz tu ich dużo.
- Wybrałeś ten z najlepszą zawieszką! - posmutniał Taehyung, wskazując na naszyjniki z sercem jako zawieszką w różnych wersjach kolorystycznych. - I między czym ja mam teraz wybierać?
- Weź z taką samą - doradził chłopak. - Będzie taki miły akcent, a że są przyjaciółkami to noszą mniej więcej podobne rzeczy, które dostały od też zaprzyjaźnionych ze sobą bliskich osób. Dziewczyny w filmach uwielbiają takie bajery.
- Jak słusznie zauważyłeś - w filmach - zwrócił mu uwagę Kosmita, szukając z mniejszą nadzieją czegoś jeszcze bardziej szałowego.
- Zrobi im się miło na pewno - ciągnął dalej Kai. - Jeszcze jak dobierzemy odpowiedni moment i damy jednocześnie - to będzie coś!
- Coś mi tu za mocno plany planujesz, ale właściwie to dzisiaj to pochwalam.
- Widzisz?
- Tylko teraz wybrać kolor... Czerwony, zielony, niebieski, żółty, różowy, fioletowy?
- Ładny jest ten niebieski topaz i właśnie rubinowy. Ale do Demona raczej będzie pasować niebieski. - Jongin dokonał szybkiej analizy.
- Jesteś pewien?
- Sorry, ale kto tu wybiera dla Tae naszyjnik? Ja?
- No ja, ale ja się za kij nie znam na kolorach! A kolor jest ważny... - V znowu został wprawiony w stan zadumy. - I w sumie to Tae lubi niebieski...
- To ja ci tylko doradzam niebieski. - Ręka doradcy spoczęła na ramieniu niezdecydowanego chłopaka, który idąc za radą, starał się zrobić miły gest. - Bierz ten, który uznasz za najlepszy.
- Niebieski. - Padł szybki wybór.
Zdecydowali wybrać więc dwa naszyjniki z zawieszką sercem na srebrnych łańcuszkach i włożyli swoje zdobycze do najbezpieczniejszych kieszeni, które mieli. Uprzednio oczywiście za nie płacąc. Oprócz miłych drobiazgów, kupili też kilka innych pamiątek, a V zaadoptował do siebie czerwono-buraczanego smoka.
Poszli też po soki, tak jak ich proszono. Było dużo napoi o dziwnych nazwach i tak samo dziwnym składzie, ale postarali się wybrać w miarę jak najbardziej proste i smaczne soki, które bardziej przypominały sorbety. Zadowoleni z kubkami szli w stronę sań, przy których stały Taeyeon, Sangrim i chyba jakiś obcy koleś, rozmawiający póki co sam ze sobą. Przystanęli na chwilę i wpatrywali się przed siebie jak w obrazek.
- Ja też uwielbiam góry! - zaśmiał się sztywno obcy mężczyzna, ubrany bardzo elegancko, stojąc naprzeciw dwóch dziewczyn, które tylko sobie stały i czekały, a przyplątał się do nich sam z siebie jakiś człowiek wyglądającego z daleka na perfekcjonistę. - Mam takie wielkie szczęście, że mieszkam w najpiękniejszym miejscu świata.
- Nie jest tu źle, ale wolałabym pojechać w Bieszczady - mruknęła Taeyeon.
- Ta potrawa zawsze mi smakowała - odpowiedział elegant, śmiejąc się tak, jakby usłyszał najlepszy żart. - Nasze regionalne specjały też są wyśmienite.
- Macie tu coś innego do jedzenia oprócz śniegu? - wypaliła Sangrim, nie zauważając w żadnym dotąd znalezionym menu czegoś, czego by nie było na kartach dań innych zakładów gastronomicznych.
- Bardzo ładny szalik. - Obcy zmienił nagle temat, przyglądając się szalikowi dziewczyny i dotykając go rękami. - Ręcznie robiony?
- Nie przeze mnie. - Odtrąciła jego rękę, cofając się bardziej.
- Naprawdę śliczny wzór i doskonała tekstura - dopowiedział z uznaniem, a zaraz potem zwrócił się do Demona, patrząc na jej niezadowolone spojrzenie. - No i musiałbym być bardzo ślepy, by nie zauważyć pańskich cudownych oczu.
Pięknooka prychnęła, jakby chciała wyrazić coś na wzór irytacji osobą podlizującego się nieznajomego.
- Nigdy nie widziałem piękniejszych dziewcząt - zaczął lizus, jak można było go bez przesady nazwać. - Panie są stąd?
- Nie - odrzekł spokojnie Demon, dając wyraźnie znać, że niespodziewany rozmówca nie jest za mile widziany. - Jesteśmy z daleka.
- Z jak bardzo dalekiego "daleka" panienki pochodzą, oczywiście jeśli mogę zapytać? - pytał dalej.
- Nie ważne. To za daleko, by pan wiedział.
- Czyli panie nie stąd?
- Co ci przed chwilą powiedziałam, debilu? Nie stąd.
- Ok! Ok! - zaśmiał się, jakby to go w ogóle nie uraziło. - Co byście powiedziały, gdybym zaproponował wam przyjacielskie spotkanie przy kawie?
- Nie pijemy kawy - poinformowała Tae. - Ma u was fusiastą konsystencję i w większości przypadków smakuje jak gotowany piasek.
- Nie pijemy - potwierdziła Rim, by podkreślić, że żadnej kawy ma nie być.
- Ja jednak liczyłbym na spotkanie. - Wystrojony jak szczur na otwarcie kanałów facet, zrobił krok w przód, w stronę dziewczyn.
- Ja bym liczył na przejście w inną stronę miasta - wtrącił się nagle Kai, stając za Tae i Rim.
- A ja bym liczył też na brak przybłęd. - Taehyung również stanął za nimi, obok Jongina.
- To nie koncert życzeń - zarechotał mężczyzna z kpiną. - Przepraszam panów, ale prowadzę tu teraz przyjemną rozmowę z tymi paniami i naprawdę byłoby nam niemiło, gdyby jacyś podejrzani ludzie kręcili się przy nas.
- Jak ty mnie dobrze rozumiesz, gościu. - Przywódca Załogi J parsknął śmiechem. - A teraz weź stąd wypinkalaj sprawdzić, czy nie ma cię gdzieś indziej.
- Jeszcze moment, a porysujesz zębami chodnik - odpyskował natręt. - Zostawcie te panie w spokoju albo wezwę dyżurujących tu mundurowych.
- Ty chyba jeszcze czegoś nie złapałeś - zaczął mówić powoli Jongin. - I właściwie to jestem ciekawy, czy się tego domyślisz.
Jednocześnie razem z Kosmitą przytulili od tyłu stojące przed nimi dziewczyny. A zupełnym przypadkiem było, że się odpowiednio ustawiły. Tak, tak, przypadek. I może Taeyeon nie lubi się przytulać, ale wyczuła stanowczo jakiś cel w tym, co oboje robią. Dlatego pozwoliła na to z tego powodu, ale i też dlatego, że teraz była za bardzo skupiona na wywiercaniu dziury wzrokiem w umyśle eleganta i nie przejmowała się już niczym, chociaż na wiele też nie pozwoliła. "Efekt lewitującej ręki", znany też jako "dotykanie aury" danej osoby, zabolał trochę V, ale przynajmniej na tyle mu pozwolono i z tego się cieszył.
- To podchodzi już pod naruszanie nietykalności cielesnej - zakaszlał sztucznie mężczyzna.
- Czyli jesteś za tępy - rzucił krótko na koniec Kai.
- Chłopaki, mamy zamówione sanie na miejscu numer cztery - przerwała Taeyeon, wyrywając się V i starając się w miarę możliwości pociągnąć wszystkich za rękawy. - Chodźmy już, bo mi się nudzi.
- Idziemy. - Poszli za nią wszyscy, zostawiając mężczyznę chętnego do zawierania nowych znajomości w tyle.
Przed nimi już sam wypoczynek. Zero zapylania na nogach, ciepłe koce (w które sanie były zaopatrzone) i przejazd, w czasie którego mogli wszyscy ze sobą wesoło pogadać. Dwa podłużne siedziska będące naprzeciw siebie, zajęły się. Sanie ruszyły i wyjechały z zaśnieżonego podjazdu na swoją trasę. Zaczął padać w tym samym czasie śnieg. W świetle latarni ulicznych wyglądał szałowo. Śnieg ogłupia zmysły i swoim bardzo intensywnym zapachem zawsze każe zbierać swoje płatki na język. A słabe umysły czwórki prawie dorosłych poddały się jego woli, by z radością urządzić sobie zawody w jedzeniu płatków śniegu. Gdyby śnieg okazał się amfetaminą, to właściwie nikogo by to nie dziwiło. Mogła jakiemuś dilerowi wypaść z samolotu i wysypać się z worku, nie?
W pewnym momencie zapanowała przyjemna cisza. Zmęczone całym dniem głowy kołysały się powoli na boki. Im później, tym zimniej, więc każde z siedzących poprawiało co chwila swoje koce, by było cieplej.
Samotny wyjazd w góry (No prawie samotny) to doskonała okazja Taehyunga by przekonać do siebie osobę, która mu się podobała i to od bardzo dawno. Uświadomił to sobie przynajmniej pięć lat temu. Ale odwagi powiedzieć tego wprost nie miał. W wewnętrznej kieszeni trzymał swój mały podarek, ale jeszcze nie czas na niego. Miał przecież z kimś wszystko ustalić. Ale może... Może teraz uda się...
Wyciągnął rękę w bok, chcąc położyć ją na ramieniu swojej sąsiadki. Ona szybko schyliła się, by zawiązać buta, zanim czyjaś dłoń "za mocno dotknie powietrza wokół niej". Ręka cofnęła się. To bolało, chociaż wiedział, jak to się skończy.
Czasem Demon może poczuł jakieś wyrzuty sumienia, że może za twardo traktuje całkiem bliskiego przyjaciela. Ale czy pozwolenie na zbytnią nachalność miało sens? Trzeba umieć powiedzieć "nie" w sytuacji, gdzie czegoś trzeba odmówić.
Do godziny około dziewiętnastej wozili się saniami. Na miejscu nie oczekiwał ich na szczęście zbyt śmiały facet, bo jak widać było - znalazł sobie inną ofiarę. Tylko tym razem trafił na osobę, której jego towarzystwo nie przeszkadzało ani trochę, a nawet bardzo się podobało. Z sań wszyscy pobiegli do auta w ramkach rozgrzewki na zimnie.
- Pierwszy! - krzyknął V, dobiegając do swojego samochodu jako pierwszy.
- Druga! - Do samochodu dotarła też Taeyeon, na swoich super przyczepnych butach.
- Trzeci! - Zjawił się też Kai.
- Gleba! - Sangrim poślizgnęła się, wjeżdżając prawie pod samochód V.
- Jezioro Łabędzie na lodzie odprawione? - zapytała "zatroskana" przyjaciółka.
- Dopóki żyję, nikt mnie nie zabije! - odwrzasnęła radośnie Rim, wstając z oblodzonego asfaltu.
- Rozumiem to więc za "tak". - Tae przeszła na drugą stronę maszyny z zamiarem ustawienia się przy drzwiach od swojego stałego miejsca.
- V, pierdoło, przestań wąchać mlecze na chodniku i otwórz nam ten samochód, bo jest zimno. - Za wpatrzonym w podłoże i szukającym czegoś w kieszeniach V stanął Jongin.
- Czekaj, kluczy szukam - odpowiedział, czując już ten kajowy oddech ma szyi. - Z resztą przestań tak stać za mną jak dvpa.
- Przestanę, jak wyciągniesz klucze.
- Chcesz biec za autem?
- Od tamtej strony klamka zamarzła! - doinformowała Rim, mocując się z klamką.
- Jeszcze nie otworzyłem nawet auta! - Hyung dopiero wyciągnął klucze i wyłączył alarm.
- To i tak się nie otwiera - powiedziała z zawodem Rim.
- Idź od drugiej strony - wtrącił Demon, wsiadając do auta.
Przedostanie się na drugą stronę wozu dziewczyna porównałaby do przechodzenia przez dziurawy most nad przepaścią, jakby ktoś ją spytał. Ostrożnie i wolno trzeba sunąć się po lodzie. Miejsce kierowcy i pasażera obok zostało zajęte, ale jeszcze musieli upchnąć się też pasażerowie z tyłu.
- Co tam spadło? - zapytał zaniepokojony odgłosami V, w obawie, że JongRim urwał mu drzwi siłą umysłu.
- Tylko ja - przemówił z asfaltu Aniołek.
- Chciałem sprawdzić, jak bardzo jest ślisko - zaśmiał się Kai, pomagając wstać temu ciału na ulicy. - I dobrze, że cię puściłem przodem, bo pewnie sam bym się wyrypał.
- Mogłeś po prostu spytać - odrzekła, jakoś wpełzając chwilę później na swoje siedzenie z tyłu,
- Uznajmy, że nie uwierzę, jak nie zobaczę.
- Kolejny Life Hack - mruknęła Taeyeon.
- Life Crack - poprawił ją V.
- Włącz ogrzewanie.
- Czuję się, jakbym odpalał Sokoła Millenium. - Taehyung sięgnął ręką w stronę panelu, gdzie chciał włączyć ogrzewanie.
- Oooooo... - W twarz dziewczyny dmuchnęło ciepłe powietrze. -Teraz jest dobrze.
Kierowca wzruszył ramionami, a potem odpalił auto i wyjechał z parkingu. Po raz kolejny cisza. Do momentu dotarcia do pokoju, oczywiście. Tak jak obiecał JongRim, wieczór miał być mini spotkaniem towarzyskim w jego pokoju. Włączono telewizor, wystawiono na stół resztki skarbu Zjednoczonego Królestwa Tylnich Siedzeń z wczoraj i rzucono swoje rzeczy w szafę. Hyung odkrywał tajemnice biurka w pokoju wraz ze swoim smokiem, Tae przeglądała swój telefon, Kai skakał po kanałach, a Rim wyleciała do łazienki opanować katar. Strefa integracji, ujmując to w dwóch słowach.
- Leci "Jak ugotować smoka". Oglądamy? - odezwał się po chwili zmieniania kanałów Jongin.
- Wytresować - skorygowała Taeyeon.
- Możesz go tresować. Ja jestem akurat głodny - odrzekł Kai, odkładając pilot na bok i zostawiając na kanale z bajką.
- Nie zjesz mi Budyniu! - krzyknął znienacka Kosmita.
- Zjem.
- Nie zjesz! Budyń jest z gumy!
Kai zaczął szybko mrugać, nie łapiąc, o co chodzi.
- Nazwałem go Budyń - wyjaśnił V, pokazując smoka z gumy. - Bo jest żółty jak budyń.
- On jest bordowy - zauważyła Taeyeon.
- Bardziej by pasowało mu "Burak". - Jongin wyraził swoje zdanie.
- To brzmi chamsko. "Budyń" to słodkie imię. - Taehyung ścisnął Budynia i usiadł na łóżku.
- W każdym razie coś bym zjadł - pomyślał za głośno Kai.
- Smoki! - Rim rzuciła się na łóżko, widząc to, na co czekała od rana.
- Miałem pytać, czy oglądamy.
- Miałeś zejść na dół po jedzenie - dopowiedział Demon, odkładając telefon na biurko, gdzie powstała wystawa smartfonów.
- Nie miałem.
- Jazda na dół po prowiant. Jesteś najstarszy - nakarm swoich podopiecznych.
- Nie muszę. Bo mogę zamówić coś z kuchni przez słuchawkę.
Kai wskazał palcem na małe, białe urządzenie, które również zostało ulokowane na biurku.
- Co? - zaskrzeczał Taehyung, niezbyt widząc, w czym może pomóc coś, co wygląda autentycznie jak telefon stacjonarny.
- Mam tu magiczne urządzenie do przywoływania wałówki.
- Daj mi zamawiać.
- Bierz, jak chcesz.
Budyń spadł na ziemię, a jedzenie dzisiaj miał za zadanie skombinować Kosmita.
- I to jest ten Gorączka? - zapytał Kai, wracając do oglądania.
- To Czkawka. - Chłopak został znowu poprawiony, tym razem przez Rim.
- No, to mówiłem przecież.
Dalszej części można się domyśleć - czekanie na jedzonko, które mogło się okazać dużą niespodzianką, bo zamawiane przez najciekawszy charakter.
K: Czasem tak myślę sobie, że jesteś jak kobieta.
S: ???
S: Lol, czego
K: Bo za kij nie możesz się zdecydować.
S: Daj chwilę No.
K: Nie ma chwili, pakuj majty i czekaj na nas przed hotelem.
S: Teraz?!
K: No B)
S: Chyba mózg ci odmarzł na mrozie. Jest już późno.
K: Uuu, nie dałeś się złapać. Brawo ty.
S: Nie.
S: Nie dam ci tej satysfakcji i nie odpowiem "Brawo ja"
K: Naprawdę? ,B)))
S: Mów, co chcesz, bo chcę się myć.
K: Pisałem - adoptujemy cię.
S: Onieśmielasz mnie xD
K: Ojoj, zarumieniłeś się? B)
S: Nie.
S: *pokerface*
K: Skoro nie pisałeś mi, że chcesz, to milczenie uznałem za zgodę.
S: A jakbym krzyczał?
K: To bym uznał, że jesteś bardzo napalony na zamieszkanie z nami 😏
S: Ale ty serio chcesz mnie tam do was?
K: Serio.
K: Stary...
K: Przecież my jako dzieci w jednej piaskownicy zabijaliśmy pająki xD Więzy krwi, braterstwo, te walki z durnymi bliźniaczkami z bloku...
K: Tyle przeżyliśmy razem! XD
K: Mam obowiązek wobec ciebie xD Biorę cię! *złoty przycisk*
S: Aż mi szczotka spadła ze stołu xD
S: Ta fala mocarności twoich słów mi ją zwaliła.
S: Miło mi No xD
K: To jak z decyzją?
S: Nie chcę się serio narzucać, ale...
K: Db, daję ci jeszcze tę noc na przemyślenie. Ja lecę, ale będę cię w międzyczasie szczuł Iwoną. Baja
S: Baja
Mamy nadzieję, że się podobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby
Kolejny świetny napisany rozdział 👍 Chociaż cały mi się podobał to najbardziej rozmowa z nachalnym facetem. "Po prostu the best" :D Weny i powodzenia!
OdpowiedzUsuńOby następne w takim razie też tak wychodziły xD
UsuńTakie trochę urozmaicenie B)
Dziękujemy 😊
perfecto ;)!
OdpowiedzUsuńDziękować, dziękować 😄
UsuńTo ostatnie to jak rozumiem rozmowa między Kajuszem a Sehunem? ^^ XDD
OdpowiedzUsuńZabawnie będzie, jak się wszyscy znajdą w jednym domu... Tae będzie niezadowolony, ale cóż, przynajmniej czeka nas kupa śmiechu 😂😂😂 Jak zwykle zresztą XDDD
Pozdrawiam~
Tak, bardzo dobrze rozumiesz B)
UsuńBędzie więcej buziek to wykarmienia xD
Będzie musiał się przyzwyczaić xD
Pozdrawiamy xD