wtorek, 28 lutego 2017

HM #8 Katharsis kozicy górskiej

Cześć
Sangrim: Lipaaaaazaaaaa... Ostatnio Tae nazwała mnie Debilem Wioskowym, a ponieważ chciałam coś bardziej "WOOOOW", to zostałam Wioską Debilną 😁 Nazwa użytkownika zaktualizowana ✅ xD Gram sb dla odświeżenia w Tomb Raider II, tak btw. Outlast, Slender: The Arrival czy inne horrory kryją się przed poziomami Catacombs Of Talion i Ice Palace w TR :')))) Te Yeti czy nawet Nwm co to, jest niemożliwie straszne za każdym razem :')))
Taeyeon: O mój Boże... Rozdziały "Hug Me"... REGULARNIE!? Co się odwaliło na tym świecie... A tak serio to to jest ostatni rozdział, jaki mamy przygotowany XD Znaczy, w momencie kiedy to czytacie, możliwe, że mamy jeszcze na podorędziu jeszcze #9, ale kto nas wie... Piszę to 8 lutego ;D Jeeej. Więc nie mam pojęcia, o czym mogłabym Wam napisać xD Bo w sumie napisałabym, że czekamy na nju szablon, ale hej, co jeżeli ten szablon już jest na blogu w momencie publikacji D: Dobra, nie rozkminiam tego dłużej. Tamtamtam
Miłego czytania ;)
Hug Me | Katharsis kozicy górskiej | 9.721 słów

Było wcześnie rano, gdy do Jongina zaczął dobijać się Baekhyun. Drący się na całą głośność telefon sprawił, że przyjaciele śpiący w jednym pokoju poruszyli się w łóżkach z grymasem. Wszyscy spali w jednym pomieszczeniu, bo nie opłacało się brać ich pierdyliard, a kilka czteroosobowych było wolne. Kai szybko wstał i wyciszył telefon, by nie budzić reszty o takiej godzinie i wybiegł na korytarz, chcąc w spokoju prowadzić rozmowę.
- Halo? - Odebrał połączenie, zamykając za sobą drzwi.
- Gdzie jesteście?! - wypytywała bardzo zmartwiona Iwona - Mieliście być już wczoraj! Wszystko w porządku?!
- Tak, tak, w porządku - odpowiedział Kai. - Dzięki za troskę, mamo.
- Dżizyz, ale mnie przestraszyliście. Tak długo was nie ma. Co się stało? Gdzie jesteście?
- Odpowiadając na pierwsze pytanie, to by cię nie niepokoić, powiem wymijająco, że była nieładna pogoda. A gdybym chciał odpowiedzieć na drugie, to bym powiedział, że w innym hotelu.
- Co? Jaka pogoda? Jaki hotel? Co z wami?!
- Uspokój się, wszystko jest dobrze.
- Zgubiliście go, tak?
- Kogo?
- Nie udawaj, że nie wiesz.
- Budyń? Budyń jest z nami. Chyba.
- Kim jest Budyń? Z resztą nieważne, zgubiliście V, tak?
- Kapytal Wi, jak to kiedyś przeczytał mój telefon, śpi w pokoju i to całkiem mocno. Raczej bym się zorientował, gdybym znowu kogoś zgubił.
- Już raz go zgubiłeś?
- Nie jego, ale... Nie, nie ważne. Po prostu musieliśmy się zatrzymać, a nikogo na chwilę obecną nie zgubiliśmy.
- Czyli nie zdążycie na lekcje?
- Ach, sheed... Dzisiaj poniedziałek.
- True story, my friend.
- Na bank nie zdążymy.
- Nie ma to jak sprawić sobie nieobecność w pierwszych tygodniach szkoły. Ale dobra, jakby miało wam się coś stać, to lepiej byście przyjechali później, ale cali.
- Co z Sehunem? Misja wykonana?
- Wykonana. Chciałem wam powiedzieć to wczoraj, osobiście, ale wiadomo, co wyszło.
- Iwona, sprzątaj pokój gościnny, bierz kredyt i spylaj do Ikei kupować meble.
- A meble będziesz skręcał TY. HAHAHAHAHAH!
- Taehyung będzie skręcał, nie ja.
- Błagam, nie dawaj mu nic do rąk. On zrobi z krzesła jakiegoś potwora, tak jak ostatnio.
- Do pokoju Huna raczej krzesło nie będzie potrzebne. Ale możesz mu kupić specjalne krzesło do przemyśleń. Facet lubi porozkminiać życie.
- Weźcie go po szkole. Ma mieć już spakowane rzeczy. Trzeba mu tylko pomóc przeprowadzić się i musi się wymeldować.
- Oki doki, trzy pachołki! Moje dzieci żyją jeszcze? Dbasz o nie, tak jak kazałem?
- Jasne. Doskonale dogadują się z Yeolem, który stał się jednym z nich.
- Znaczy?
- Mmmm... Siedzi na podłodze i udaje psa. Nie wiem, czy pozwolić mu bawić się gryzakiem dla zwierząt. Czy twoje psy podzielą się?
- Chan tam cały czas siedzi?
- Ostatnio po tej domówce pomagał mi sprzątać. No i został sobie po tym.
- Why not. Rób, co chcesz jeszcze przez ten dzień, a ja wracam do spania, bo na twój telefon wyleciałem jak na skrzydłach z pokoju tylko w piżamie i bosych stopach.
- Boso przez świat!
- Pójdę boso! Pójdę boso! Pójdę boooosooo!
- A idź, co mnie to. Tylko nie drzyj się tak, bo pobudzisz cały budynek.
- Oczywiście, mamo. Już będę grzeczny.
- To pogadamy, jak wrócicie. Nara.
- Mhym, cześć.
Co będzie sobie Kaja stał na korytarzu? Więc wszedł z powrotem do pokoju, oczywista.
Tam w środku zastał trójkę dopiero co obudzonych dzieci, które jak zombie siedziały teraz na łóżkach pod kołdrami, mierząc najstarszego z nich wzrokiem.
- Co? - zapytał Kai, wydając z siebie piskliwy głosik.
- W ciągu tych kilku dni, przynajmniej trzeci raz... - mówiła Taeyeon, akcentując potem kolejne części zdania. - Ktoś. Dzwoni. Mi. Za. Uszami. Tym. Cholernym. TELEFONEM...
- Izi, Izi, Yeon - uspokajał ją Kai, stojąc w przejściu. - Nie dzwonił długo.
- Ale dzwonił i mnie tym obudził!
- Ta zniewaga krwi wymaaaaaaa... - Taehyung mówiąc, ziewnął i przetarł oko. - Ga.
Sangrim nieświadoma świata i tego, czy w ogóle żyje, zamrugała powoli, a potem przesunęła się w bok, szukając czegoś na szafce nocnej i spadła.
- Podniesie mnie ktoś? - zajęczała.
- Zamieść pod dywan mogę? - zaproponowała Taeyeon, której bulwers zapowiadał się na całkiem długi bulwers.
- To zostaw mnie już tutaj. Fajnie się leży.
- Serio? - zdziwił się V, chowając pod poduszkę.
- Patrzcie, tak też jest fajnie.
Demon patrzył wściekłe na Kaia, V uciekał w krainę snów przez portal pod poduszką, a Rim udawała nieżywą na podłodze. Nikogo nie powinno dziwić, że Jongin widząc to, zrobił znany (nie od dziś) wtf face.
- To może powinienem... - zaczął. - Nie wiem, co powinienem.
- Też się połóż - odpowiedziała Rim.
- Kusząca propozycja. - Kai usiadł na swoim łóżku.
- Teraz to już nie zasnę!!! - zaczął skomleć V, rzucając poduszką na podłogę.
- Ja też! - Demon dołączył do protestu, również ciskając swoją poduszką.
- To nie wiem, połóżcie się, zagrajcie w papier-kamień-nożyce, zróbcie maraton od pokoju do auta i z powrotem, albo cokolwiek! - zaproponował im Kai.
- Pobiegniemy do samochodu i zostawimy was tutaj - powiedział Demon.
- Kogo? - dobiegł głos z podłogi.
- Leżeć.
- Ile tu włooooosówww...
- Wstań i nie szoruj podłogi, proszę - rzucił Jongin, zanim ponownie okrył się kołdrą.
- Leżeć - odezwała się Jej Tae.
- Wstań.
- Leżeć.
- Czy ty masz coś do mnie?
- Owszem, mam.
- Budyń!!! - wrzasnął V, podnosząc się i łapiąc za głowę. - Gdzie mój Budyń?!
- Co Budyń? - spytała Rim.
- Chyba go nie wziąłem!!!
- Spakowałam go za ciebie, wyrodny właścicielu - uspokoiła go Taeyeon, również próbując wrócić do snu na przynajmniej godzinkę lub dwie.
- Ufff... Mój kochany Budyń... Ej! A jest tu ktoś w deseń PePe?
- Oby nie - burknął z daleka (względem V) Jongin.
- Whyyy??? Ja chcę tu mojego PePe. Miał być moim służącym.
- Jak ładnie poprosisz Tae, to może kupi ci lokaja.
- Tae! Kup mi lokaja!
- Nie będę ci wynajmować żadnego lokaja! Masz wszystkie nóżki i rączki, więc możesz się wysilić. - Demon jeszcze mocniej przykrył się, odwracając się od Kosmity plecami.
- Ale ja chciałem koniecznie służącego. - Na twarzy V pojawiła się smutna minka.
Koncert Życzeń nikogo nie zainteresował. Słysząc Taehyunga, nikt się nawet nie poruszył ani na łóżku, ani na podłodze.
- Sprawdzę, czy tutaj mają sługusów do wynajęcia - orzekł, wstając i kierując się do drzwi.
- Sprawdź na czarnym rynku - mruknął jeszcze do niego Jongin.
- A wiesz... Że sprawdzę. - V pokiwał głową i wyszedł, by za chwilę ponownie wrócić i tłuc się na łóżku, w celu "znalezienia dogodnej pozycji".
Jeśli ktoś rozbudzi się na dobre i potem spróbuje ponownie zasnąć, to mu się to nie uda. Przynajmniej w większości przypadków. Bo nie będziemy wspominać o zawodowych spaczach. Tak więc trochę przeleżeli, a potem ustanowili kolejkę do łazienki, by się przebrać. Spakowano ładowarki od telefonów, piżamy i inne podręczne rzeczy i wyruszono na jedzenie. Tutaj bufet był skromny sam w sobie, chociaż nikt go wiele nie nadjadł. Po raz kolejny jakieś parówki, trochę chleba, kilka szynek i serów, dżemy i inne. Na szczęście talerzy starczyło, wiec każdy nabrał sobie to, co chciał.
- Zrobimy eksperyment. - Kai zasiadł uśmiechnięty przy stole z napakowanym różnymi rzeczami talerzem.
- O! O! - ucieszyła się Rim, widząc tę różnorodność. - Kolejny zabójczy Shake?
- Nie - zaprzeczył. - Zabójcze śniadanko.
Zdjął wszystko i położył na stole. Zgarnął sobie jeden nóż i pokazał na swój pusty kawałek chleba oraz wybrane przez niego dodatki.
- Mam tutaj majonez, dżem truskawkowy, dżem brzoskwiniowy, keczup i sos czosnkowy - oznajmił, wskazując kolejno wymieniane przez siebie produkty spożywcze. - A to wszystko wleję na jedną kromkę. I potem zmieszam herbatę z niemożliwą ilością cukru, śmietanką do kawy, colą i sokiem pomarańczowym!
- I zjesz to! - dopowiedział V ze swoim charakterystycznym uśmiechem na ustach.
- I zjem - potwierdził Kai.
- Nie zjesz - zwątpiła w niego Taeyeon, nie ukrywając swojego obrzydzenia na myśl o jedzeniu czegoś takiego.
- A założysz się? - Kai wyciągnął do niej rękę.
- Nie zjesz przecież tego.
- Założysz się?
- O co?
- O honor i dumę.
- Stoi. - Demon podał dłoń. - Ale mówię ci, że tego nie zjesz.
Jongin nałożył więc wszystko tak, jak zapowiedział i potem sprawdził, czy każdy patrzy. Zauważając spojrzenie mega podekscytowanego V, zdegustowanej Tae i niedowierzającej odwagi do jego próby samobójczej Rim, wziął gryz kanapki, po której nie chciał się skrzywić.
- Całe, Kaju, całe - dopingował z nadzieją Taehyung.
Gdy Demon przybrał na twarz wtf face, Kai nabrał jeszcze większej odwagi i zjadł całą kanapkę w towarzystwie dziewczyn, które po części były zainteresowane (ale nie chciały psuć sobie apetytu) oraz Taehyunga, który jadł szybko, by nic nie robiąc przyglądać się zakładowi.
W końcu wszyscy zjedli. Jongin na końcu.
- Tylko potem nie narzekaj, że będzie ci niedobrze - ostrzegła Taeyeon, gdy Kai zjadł cały swój wynalazek i jak zwycięzca uniósł ręce w górę.
- Przegrana! - krzyczał do niej. - Przegrana! Przegrana!
- Mogę zabrać talerze? - odezwał się znikąd obcy głos.
Przy ich stoliku stał chłopak, a raczej lokalna służba. Wskazał palcem na puste talerze i uśmiechał się do wszystkich ciepło.
- Tak, proszę. - V podał mu dwa najdalej znajdujące się talerze, a on je zabrał na swoją tacę.
- Dziękuję! - powiedział radośnie po zebraniu wszystkich naczyń i odszedł.
- Kolejny się znalazł... - mruknął Kai, śledząc go zmęczonym wzrokiem.
- Wirująca Pięść Zagłady się przebudziła - podsumowała całość Tae.
- Pląsająca Pięść ZAAAAGŁAAAADYYY!!! - wykrzyczał Kosmita.
- Nie opłaca się, naprawdę.
- Nie boli cię już ręka? - zapytała Sangrim, zmieniając temat na widok czyjegoś bandaża.
- Może jeszcze trochę boli - odpowiedział.
- Myłeś to dzisiaj?
- Jeszcze nie.
- Radzę ci to przemyć.
- Ale nie dam rady potem tego włożyć.
- Pomożemy ci. - Demon wstał od stołu jako pierwszy, inicjując tym ruchem masowe wstawanie. - Idź.
- A ja? - spytał V, idąc póki co cały czas za nimi.
- A ty..? - Tae spojrzała na niego pytająco.
- Co ja mogę zrobić?
- Pozwiedzaj sobie, czy coś. Najlepiej weź od razu swój bagaż.
Opowiadając w skrócie, bez nudnych szczegółów, JongRim przejęli łazienkę, by bawić się kranem, z którego krzywo lała się woda, Tae wolnym krokiem udała się do samochodu po apteczkę samochodową, a V siedział na swojej ulubionej walizce z Gudetamą na środku wejścia do hotelu, podziwiając asfalt przed sobą. Odłączony od reszty rysował kamykiem na kostce brukowej przed budynkiem i puszczał kaczki na ziemi. Istota zwana Taehyungiem szybko się nudzi, wiec wstał po chwili i postanowił znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. Odstawił walizkę do samochodu i rzeczywiście poszedł zwiedzać.
Krył się i czaił na początku za klombami, ale uświadomił sobie zaraz, że nie ma kto go szukać. Podeptał więc trawnik w miejscu, gdzie wbita została tabliczka, by go nie deptać, ale jakiś facet gapił się na niego przez okno od kuchni. Poleciał zatem na plac zabaw, ale było tam za dużo dzieci z rodzicami. Zwiedził pobieżnie altankę, gdyż jakaś pani przygotowująca zastawę na szykującą się uroczystość przegoniła go. Zmęczony swym losem zawitał więc do miejsca wydzielonego na ognisko. Akurat było tam jedno, palące się na dodatek, ale nie był przy nim jaki jedyny.
Kolejny człowiek pokroju Janusza Działkowicza siedział na leżaku, lecz z gazetą, która przykrywała mu twarz. Poprawił sobie nogę, prawdopodobnie z chęcią ułożenia jej w dogodnej pozycji, szorując nią po rozpalonym palenisku, w efekcie czego but zaczął mu dymić.
- Proszę pana... - zagadał Kosmita, przykładając palec do ust jak małe dziecko. - But się panu pali.
Andrzej Blokowiec (nazwijmy go inaczej) nie przejął się niczym i leżał dalej.
- No, prawy. - V wskazał palcem stopę. - Niech pan go sobie ugasi.
Czy on rozmawia sam ze sobą? Bo tak to trochę wygląda...
- Nie gasi go pan? - zapytał, nie widząc jakiekolwiek reakcji.
Pan Andrzej coś zrobił! Łałałiła!
Poruszył się i... Zdął po prostu buta.
- Yha - powiedział sam do siebie Taehyung, widząc, że mężczyzna pozwala swojemu butowi płonąć.
Miał już odchodzić, gdy w idealnym momencie zawołali go przyjaciele. Pobiegł do nich zatem, zostawiając biednego buta z jego posiadaczem.
Załoga J zapakowała walizki do Taehyungomobilu i pozajmowała miejsca tak, jak wczoraj. Rim żądająca asfaltu ulicy (Wiecie, tak jak się żąda czyjejś krwi. Yup, też nie ogarnęłam, o co chodziło - Tae), która wczoraj ją zaatakowała. Wsiadła za kierownicę z miną "Nie będzie mi droga mówiła, jak mam żyć!"
Po dłuższej drodze pełnej krzyków, śpiewów i objadania się chipsami Kaia (Skąd je wziął w ogóle?) udało się zajechać pod szkołę, a konkretnie na jej tyły, daleko od samego budynku i parkingu. Logiczniej - przy szkole, ale nie za blisko. Co by było, gdyby zauważyła ich nauczycielka angielskiego albo ten potwór od fizyki?
Po żywej nawigacji Taeyeon przez telefon Hun dotarł do auta, gdzie czekało na niego ostatnie wolne miejsce. Na jego widok UCIESZOOONY V się wzdychnął, odwracając wzrok w kierunku szyby, za którą zobaczył rzadki liść. A ponieważ był bardzo rzadki i ciekawy, zaczął automatycznie rozmyślać nad jego budową i sposobem przeprowadzania fotosyntezy. Ale by se taki liść zdeptał...
Jadąc w stronę kolejnego hotelu, w samochodzie utrzymywał się cały czas gwar. Nawet wychodząc z niego, rozmawiano ze sobą wesoło. Tyle się nie widzieli. Aż się łezka w oczku kręci.
- To ja zaraz wracam - powiedział Sehun, kierując się w stronę wejścia do hotelu.
- Bro, idę z tobą! - krzyknął Kai po podbiegnieciu do przyjaciela i uwieszeniu się ramieniem na jego szyi.
- To tylko dwie walizki. Poradzę sobie - stwierdził szatyn, zrzucając ciężką rękę Jongina ze swojego karku.
- Jedna dla mnie, druga dla ciebie - odrzekł na to starszy, wchodząc za chłopakiem do hotelu.
- On mnie zdradza! - V zapłakał żałośnie nad swoim losem, opierając się o przednie drzwi swojego Subaru Viziv.
- No chyba mnie - dorzuciła Rim, udając załamaną postawą swojego chłopaka.
- Właśnie, że mnie, bo ty jesteś jego dziewczyną, a ja najlepszym przyjacielem. Wydaje mi się, że ten palant prędzej zostanie tym drugim. Chyba, że gender...
- Sam gender jesteś - burknęła Tae, zawiązując sznurówkę buta.
- Widzisz, Rim, nawet ona woli jego! Przynajmniej ty powiedz, że mnie lubisz - poprosił Kosmita, patrząc na przyjaciółkę oczami kota ze Shreka.
- Emmm - zacięła się Sangrim.
- To mnie lubisz bardziej, prawda? - zapytał V, nie spuszczając kocioshrekowego spojrzenia z szatynki.
- Czy to jedno z tych twoich pytań z serii "Cokolwiek nie odpowiesz i tak się udupisz?"
- Odpowiedz po prostuuuu~
- Ciebie znam dużo dłużej, więc... - zaczął Aniołek, ale nie było mu dane dokończyć, gdyż Taehyung zaczął dookoła podskakiwać z radości.
- RIM LUBI MNIE BARDZIEJ NIŻ CIEBIE! - krzyknął do Sehuna, kiedy tylko razem z Jonginem przekroczyli próg hotelu, wlokąc za sobą sporej wielkości walizki.
- Pardon? - zapytał Hun, patrząc to na Sangrim, to na Taehyunga.
- Konfident! - obruszyła się szatynka, dźgając V w ramię.
- What's wrong with being, what's wrong with being confident? - zanucił Demon, otwierając bagażnik,  w którym mimo tego, że należał do tych bardzo dużych i pojemnych, było już niewiele miejsca.
- So you say I'm complicated, that I must be outta my mind - zaśpiewał Jongin, podnosząc niesioną przez siebie walizkę, po czym zaczął jakoś upychać ją do bagażnika.
- To się nie zmieści - stwierdził Sehun po chwili obserwowania starań Kaia.
- Czyli rozumiem, że jedną walizkę wpychasz na tylne siedzienie i bierzesz naszą panienkę na kolanka? - zapytał brunet, przekładając bagaż Sangrim w kąt, żeby zrobić jak najwięcej miejsca.
- Jaką panienkę? - dopytał zdezorientowany Hun.
- No Taehyunga, oczywiście, a kogo? - odpowiedział mu Jongin.
Sehun spojrzał na niego uważnie, żeby sprawdzić, czy jego przyjaciel mówił na serio, ale ten się nie roześmiał, ani w jakikolwiek inny sposób dał po sobie poznać, że żartuje. Nagle w wyższego z szatynów wstąpił niebywały optymizm i teraz był już w stu procentach pewien, że obie walizki bez problemu się zmieszczą w bagażniku. Kaju taki manipulant ,B)
- Pomogę! - krzyknął Kosmita, przepychając się w ten sposób, żeby stać między chłopakami.
- Ej, uważaj, bo tę walizkę... Auuuu! - Sehun zawył z bólu, kiedy V przejął od niego bagaż i przypadkiem upuścił mu go na stopę.
- Hejhejhej! V wypad do samochodu - zarządził Demon, otwierając chłopakowi tylne drzwi.
- Nie! Teraz ja prowadzę! - zaprotestował Taehyung, wyrywając się do przodu, żeby zająć miejsce za kierownicą Subaru.
- Nie! Teraz ja prowadzę! - rzuciła Sangrim i usiadła na fotelu kierowcy, zapinając pas bezpieczeństwa, tak dla pewności, żeby nikt jej stamtąd nie ruszył.
- To ja zajmuję miejsce pasażera! - krzyknął V, wyrywając się sprintem naprzód, żeby zająć miejsce z przodu.
- Hola, hola, kawalerze - powiedziała Taeyeon, zajmując fotel, który był zarezerwowany dla niej. - Możesz być pasażerem z tyłu.
- Czuję się teraz, jakby to Rim rządziła w tym związku... - orzekł Jongin, w zamyśleniu siadając na tylnym siedzeniu.
- A nie rządzi? - zdziwił się Sehun, wchodząc na tyły samochodu, kiedy już udało mu się upchnąć obie walizki w bagażniku tak, żeby nie zostać pozbawionym stopy.
- NIE! - krzyknął Kai z oburzeniem. - Rim, skarbie, kto rządzi w tym związku? - zapytał brunet, chcąc uzdrowić swoją zranioną dumę.
- Możemy uznać, że ty - stwierdziła dziewczyna, wzruszając ramionami.
- V, dziadygo jedna, możesz w końcu wejść do tego samochodu? - Tae otworzyła drzwi do swojego miejsca, przed którymi stał Alien, wlepiając w nią proszące spojrzenie.
- Nie mogę usiąść z przodu?
- A widzisz, żeby było tu jeszcze jedno miejsce?
- A nie moglibyśmy usiąść na jednym?
- Nie?
- Ale jakbyś się przesunęła...
- Nie.
- Albo mogłabyś mi usiąść na kola...
- Nie.
- Albo...
- NIE. V, wypad do tyłu.
Taehyung zagryzł dolną wargę i z niezadowoloną miną zajął miejsce koło osoby, której mówiąc delikatnie, nie trawił. Na szczęście, Sehun również nie pałał do niego pozytywnym uczuciem, więc odsunął się, jak najdalej tylko mógł w kierunku Jongina.
Reszta drogi do domu minęła w ciszy, gdyż najmłodszy z gromady zaczął się zastanawiać, jak ma od teraz żyć pod jednym dachem z chłopakiem, któremu podobała się jego Taeyeon i który perfidnie podrywał ją na jego oczach. Sehun rozkminiał dokładnie to samo, ale w drugą stronę, a Jongin myślał o pizzy, na którą od kilku dni miał naprawdę wielką ochotę...

- Baek! - krzyknął V już od progu domu, kiedy jako pierwszy tam wparował i zostawił swoją walizkę w przedpokoju.
- Tae, też znam twoje imię! - odkrzyknęła mu Iwona, pojawiając się w przedpokoju.
- Baekhyun, kochasz mnie, prawda? - zapytał Taehyung brateła, wpatrując się w blondyna z pełną niepewności winą.
- V, weź tę walizkę, miejsce zajmuje - ofuknęła go Taeyeon, kiedy reszta weszła do przedpokoju, a sześć osób i sześć walizek *przypominam, że Sehun miał dwie* nie zmieściliby się tam razem. Natomiast gdyby ktoś wszedł w brudnych butach do salonu, to Baek nie ręczyłby za siebie.
- Baekhyun, odpowiedz! - zażądał Alien, nie spuszczając wzroku z Iwony, która spojrzała na Jongina, szukając wsparcia.
- Jasne, że cię kocham. Jesteś moim małym braciszkiem - odpowiedział w końcu Baek, dość ostrożnie dobierając słowa.
- Wiedziałem! - krzyknął uszczęśliwiony V, rzucając się na blondyna.
- Dobra, dobra, a teraz spadaj. I może wytłumacz mi, po co pytałeś - poprosił chłopak, odsuwając się od Taehyunga, po czym zabrał od niego i Rim walizkę, przenosząc je do salonu.
- Nie przy świadkach. Wytłumaczę ci później - obiecał szatyn, odbierając bagaż Demonowi.
- Lol, poczułem się teraz jak piąte koło u wozu - roześmiał się Kai, słysząc, że jego najlepszy przyjaciel nawet przed nim ma tajemnice. A wcześniej ich nie miał.
- Gdzie są moje skarby? - zapytała Sangrim, przepychając się do salonu, żeby przywitać się ze słodziakami, których nie widziała aż trzy dni.
- Moje skarby - poprawił ją Jongin, zdejmując z siebie kurtkę, po czym rzucił ją na walizkę i sam pobiegł zobaczyć się z pieskami.
- To są nasze dzieci - przypomniał mu Aniołek, na co ten poczochrał ją po głowie z czułością, wszedł do salonu... i zamarł.
- Co się tu wyprawia? - zapytał zdziwiony.
Chanyeol siedział po turecku na dywanie w kółku utworzonym przed leżących Jjonggu, Jjangah oraz Monggu i miał na sobie czerwoną obrożę oraz opaskę z psimi uszami, a dookoła leżały porozrzucane psie przysmaki i zabawki ulubieńców Kaia.
- Czy on jest trzeźwy? - spytał szeptem Sehun Baekhyuna, ale ten tylko westchnął, wzruszając ramionami.
- Mówiłem, że stał się jednym z nich - przypomniał Jonginowi, który czekał, aż jego psiaki się z nim przywitają, ale te leżały wpatrzone w Yeola i nie miały zamiaru się ruszyć.
- Łuf - potwierdził Chanyeol, wystawiając język jak dyszący pies. - Łuf, łuf - zaszczekał, wskazując głową na właściciela Trójcy Puchatej, która jakby wybudziła się z transu i rzuciła na swojego pana (i na Sangrim też).
- Nawet nie wiecie, jak męcząca jest opieka nad psami... - westchnął Baekhyun, zdejmując swojemu BFF z głowy opaskę, żeby samemu ją założyć.
- Oddałbyś mi tę obrożę? - zapytał Taehyung, podchodząc do Chanyeola z Monggu na rękach.
- Spoko - odpowiedział natychmiastowo brunet, oddając obrożę V, który założył ją brązowemu psiakowi, wcześniej pozbawionemu jej. - Iwona mi ją za ciasno zapięła i teraz będę miał ślad na szyi - rzucił ze smutkiem, podchodząc do lustra w przedpokoju.
- Po co ty ubierałeś tę obrożę? - spytał Demon, siadając na dywanie z Jjangah i zaczęła się bawić ze swoim ulubieńcem, a Taehyung już chciał pójść w jej ślady, kiedy Kajsa-sa zawołał wszystkie psiaki.
- Ten niedobry pan pewnie nie dawał wam tej zdrowej karmy, tylko tę niezdrową, którą bardziej lubicie, hmm? - Jongin zadał bardzo męczące pytanie, które sprawiło, że trzy słodziaki patrzyły na niego zdezorientowane.
- Próbowałem obu i stwierdzam, że obie są paskudne - oznajmił Chanyeol, podsuwając kartonik z babeczkami Sehunowi. - Odłóż to do tamtej szafki, oke?
- Yhym - zgodził się chłopak, schylając się przed wskazaną półką, ale nim to zrobił porwał sobie jedną ze słodkości... i od razu ją wypluł. - Fuu! - zajęczał, wyrzucając nadgryzioną babeczkę na bok. - Kto robi takie rzeczy dla psów? - zapytał, nabierając z kranu wody, żeby przepłukać sobie usta i zgubić gdzieś ten ohydny smak.
- Nie do mojego zlewu! - zaczęła panikować Iwona, odciągając szatyna od kuchni i zaciągnęła go do łazienku. - Tu możesz pluć!
- Nawet nie wiecie, jak mi was brakowało - stwierdziła Rim z uśmiechem.

Sehun został zaprowadzony do pokoju gościnnego, który miał przejąć, przez całą gromadkę, z psiakami włącznie, chociaż Taehyung niezbyt chętnie zdecydował się na pójście z nimi.
- Więc... tamtamtamtam... Oto twój nowy pokój! - krzyknął Jongin, otwierając drzwi, po czym wepchnął Huna do środka.
- Woah~ - Jedynie tyle potrafił wydusić z siebie szatyn, w zachwycie przypatrując się pokojowi. Zdawał sobie sprawę z tego, w jakie luksusy opływał ten dom, ale w najśmielszych snach nie przypuszczał, że trafi mu się tak ogromne pomieszczenie.
- Umeblowany tak średnio, ale... - zaczęła Taeyeon, opierając się o drzwi, kiedy już cała siódemka i trzy pieski znalazły się w pokoju.
- TO jest umeblowane średnio? - zapytał Sehun, ze zdziwieniem lustrując wzrokiem pomieszczenie.
- Ale możesz go udekorować, jak tylko chcesz - dokończył Demon. - Zadzwonię do taty, a ty się namyśl, co chciałbyś tu zmienić.
- To zostawiamy cię samego - powiedziała Sangrim, machając nowemu współlokatorowi.
- A gdybyś usuwał stąd tę pufę - dorzucił Chanyeol, wskazując na przedmiot, który już dawno temu wpadł mu w oko. - To możesz się do mnie zwrócić. Będę wiedział, co z nią zrobić - dodał, robiąc "wink".
- Sehun, podoba ci się ta pufa? - zapytał Baekhyun, wychodząc jako ostatni, na co chłopak tylko wzruszył ramionami, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć. - Weź ją sobie, Chan.
- CO!? - wykrzyknął uradowany brunet, wracając do pokoju Sehuna. - Iwona, jesteś najlepsza! - dodał, zabierając od razu ze sobą pufę.
- Uznaj, że to prezent na twoje urodziny, które będą za dwa miesiące. Innego nie dostaniesz.

Sehun: Hey, bro
Sehun: Nudzi mi się, więc łap Huna
K: Ups
K: Chyba upuściłem :")
Sehun: Idiota
K: Zamawiamy pizzę?
Sehun: Spoko
Sehun:To co powiesz na dwie familijne?
K: Ale tak w sumie to liczylibyśmy się jako jedna rodzinę, to po co nam dwie pizze familijne?
Sehun: Bo Baekhyun i Taeyeon narzekają, że są głodni.
K: Zapytam Rim i Taehyunga, czy chcą pizzę.
Sehun: Okey
K: Chcą. W sumie się spodziewałem...
K: Czyli jemy za dwie rodziny B)
K: Biedna, druga rodzina musi głodować przez nas B)
Sehun: Przynajmniej nasza nie będzie głodować XD
K: Nie mogę pozwolić przecież, by moja rodzina głodowała! *poważna mina* Ale jakby zamówił też dwie familijne pizze i powiedział, że ta druga ma być zabrana Tobie na przykład... A Ty byś też zamówił dwie i chciał, żeby jedną zabrali mi... To w końcu kto dostanie dwie pizze?
K: I czy jak każdy zapłaci za dwie, to będzie musiał dostać jedną?
Sehun: To dwie inne rodziny nie będą miały co jeść xD
Sehun: My będziemy najedzeni xD
K: No ale jakbyśmy chcieli nawzajem sobie zabrać xD
Sehun: Wtedy obie byłyby moje.
K: Zasugerowałeś, że Ty byś mi wziął jedzenie, dziadu *MOTHER OF GOD*
K: Albo dostaniemy po pół
K: I razem będziemy mieć dwa razy 1,5 pizzy mmmm...
K: Zabierajmy innym. Jesteś mym bratem, krwi więzami połączony ze mną. Ja bym bratu zła nie wyrządził *poważna mina*
Sehun: Ja bym się zastanowił *poważna mina*
K: Oj weź, ale Ty pamiętliwy ;-;
K: Zapomnij o tej podłodze ;-;
K: Nie moja wina, że jesteś dziurawy ;-;
Sehun: Nigdy ;-;
K: Mogłeś nie lecieć na mnie ;-;
Sehun: Nawet mnie nie próbowałeś złapać ;-;
K: Bym cię łapać nie musiał ;-;
K: Próbowałem Cię łapać! XD
Sehun: Nie starałeś się ;-;
Sehun: ;-;
Sehun: Nie lecę na Ciebie ;-;
K: No jak nie jak tak ;-;
Sehun: No jak tak jak nie ;-;
K: I oczekujesz, że łapać mam cię ;-;
Sehun: *fuck you*
K: Starałem się... Ale ty mnie nie doceniasz!!! :'( :'( :'(
Sehun: Nie starałeś się
K: Hun, daj spokój xD
K: My koledzy jesteśmy
K: Przyjaciele
K: Braty
K: No XD
Sehun: Stary. Ty mnie upuściłeś.
Sehun: A ja jestem Sylwia.
K: MOGŁEŚ NIE LECIEĆ
K: Sylwia... Wybacz mi!
Sehun: Wal się Kacper
K: Nie chcę Kacper.
K: Wolę coś bardziej gustownego
K: Kajetan np xD
K: Albo Kajtek xD
K: Nie, czekaj. To to samo chyba xD
Sehun: Idioto xD
K: Co xD
Sehun: Nico xD
K: Nico Forquick B)
K: Jak szafa u Rim B)
Sehun: Nico di Angelo B)
K: To brzmi jak nazwa dla pizzy xD
Sehun: To jakiś koleś
K: Żywa pizza!? :"D
K: Pizza Man *trollface*
Sehun: Nie. Ponoć jakiś pedał.
K: Pedalskiej pizzy nie zjem
Sehun: Same
K: Kiedy razem ze znajomym macie straszne pomysły i wspieracie się w ich realizacji
K: Po namyśle stwierdzam, że przyda nam się taran
K: Wgl to Tarzan leci w TV
Sehun:Taran spk, ale kozice górskie są lepsze
K: Wyobraź sb. My - dwa przystojne Tarzany, Ladies - takie dwie Jane i V - ten fajny goryl, co zawsze był
Sehun: Bądźmy kozicami górskimi w strojach jednorożców D:
Sehun: Heh xD Ten goryl chyba był kobietą. Takim tomboyem.
K: Ty se możesz być kozicą, ja zostanę prawdziwym baranem B)
K: Znaczy ten goryl był, ale V może być facetem xD
K: Zresztą - niech sam sobie wybierze xD
K: Sukienkę chyba ma xD
Sehun: XDDD
Sehun: Jebany XD
K: Nie przeklinej
K: Zły przykład dajesz
Sehun: Napisałem Iwonie, że chcę być kozicą górską, a ona mi mówi, że chce być królikiem. No wtf
K: Ja bym wolał być lamą
K: Taką tęczową lamą z waty cukrowej
Sehun: Takim Skiteelsem, czy jak to sie pisze
K: Skitelsy się je, a mnie się nie je
K: Jakaś wyjątkowo wkurzająca mucha znalazła się w moim pokoju...
Sehun: Skąd wiesz B)
Sehun: Spróbujemy, jak się napijemy B)
K: Muszę namierzyć cel...
K: Ale co wiem? B)
K: Czekaj... Mnie chcesz jeść, kanibalu?! :O
Sehun: B))) Yeaaa das right
K: Rim, suwaj się. Idę się chować pod łóżko.
Sehun: Zabij muchę. Zostań bohaterem we własnym domu.
Sehun: Ej, jeszcze nie piłem xD Więc jeszcze Cię nie zjem
K: Jestem taki boss, że nie musiałem nawet wstawać B) Popełniła samobójstwo, dlatego, że tak jej kazałem B)
K: A to inaczej - Rim! Pomóż mi chować mocniejsze trunki!
Sehun: Napisałem Iwonie, że Nora to był dom Weasleyów i żeby mnie wzięła ze sobą, bo jako króli śpi w norze. No i piszę, że mi się zawsze podobał George lub Fred i Malfoy, a ona "WtF" no wtf ona.
Sehun: Lol ta mucha skoczyła z powietrza na powietrze xD
K: Podobają Ci się faceci? *trollface*
Sehun: Lol nie. Chodzi o charakter, debilu
K: Ja wiem swoje *trollface*
Sehun: Ty. Jestem ponoć Sylwia.
K: Ta mucha zmartwychwstała. I lata mi po suficie, więc trudno ją zabić. I zaatakowała mnie agresywna!
K: No widzisz, Sylwia *true story*
Sehun: Należało Ci się. Podjudzałeś ją do samobójstwa
K I tak schowam Ci sprzed nosa alkohole, bo masz słabą głowę *true story*
K: A ona mnie... *FFFFFFFFFFFFUUU*
K: O dobra. Zabiłem.
Sehun: Idiota.
K: No. Ta mucha to idiota.
K: Może teraz mi nie zmartwychwstanie...
Sehun: Poczekaj jeszcze *bitch please*
Sehun: Tae wzywa na naradę
K: O, to powiem reszcie
K: Do zaraz B)
Sehun: No B)

- Pewnie zastanawiacie się, czemu wezwałam naradę... - zaczęła Tae.
- W sumie to nie, bo wiem, ze zaraz i tak to powiesz, ale kontynuuj - stwierdził Chanyeol, który został w domu przyjaciół i nosił wszędzie ze sobą pufę. I tak nie miałby czego robić w swoim domu.
- Mamy... - zaczęła Rim, podchodząc do Taeyeon z rękami za plecami.
- Prezenty!!! - pisnął V, zaczynając podskakiwać dookoła. - Macie prezenty!
- Właśnie to miałam powiedzieć.
- Och, sori.
- Trochę zepsułeś efekt, ale nieważne... Proszę - powiedziała Rim i razem z Taeyeon zaczęła rozdawać chłopakom torebki prezentowe.
- Nie wierzę... - wyszeptał Sehun, patrząc na pluszaka-kozicę górską, którą znalazł w swojej "paczce".
- Łooo! - Pisk Baekhyuna zakończył ciszę panującą w pokoju i każdy zaczął wyrażać swoje zadowolenie z trafionych prezentów-pamiątek. - MAGNESSY!!! Moja lodówka przestanie być pusta!!!
- Psst... - syknął Kai do Taehyunga, dając mu szturchańca.
- Czego? - odsyknął Alien, przytulając do siebie otrzymanego pluszaka.
- Dajmy im teraz - stwierdził Jongin, ukradkiem wycofując się w stronę schodów. Tae poszedł w jego ślady.
- Kaju mówił, że zamówił pizzę - oznajmiła Rim, siadając na kanapie.
- To zajebiście, bo jestem głodny - stwierdził Baek, rozsiadając się na swoim fotelu. Chanyeol od razu wrypał mu się na oparcie mebla.
- Same - odpowiedziała Tae, zajmując swoje stałe miejsce na drugim fotelu.
- Sejm - roześmiała się Rim, przesuwając się na kanapie, żeby zrobić Sehunowi miejsce.
- Parlament - dopowiedział Chanyeol, przywołując do siebie Monggu.
- O, dla was też coś mamy! - przypomniała sobie Sangrim, biegnąc do szafki z psimi przysmakami i zabawkami.
- Kupione w sklepie w górach. Nie wiem, może tamtejsze psy się takimi bawią. - Tae wzruszyła ramionami, patrząc z uśmiechem na Trójcę Puchatą, która zaczęła bawić się nowymi zabawkami.
- Dobra, to ty przejdź przez kuchnię, żeby Tae cię nie widziała, a ja stanę za kanapą i jednocześnie je im założymy - knuł Jongin, ściskając naszyjnik dla Rim w dłoni.
- Ale wtedy reszta mnie zobaczy.
- No to przyłóż palec do ust, żeby się nie wygadali.
Tak też zrobili. Kai przekradł się za kanapę, ściągając na siebie zdezorientowane spojrzenia Demona, Iwony i Yeola, ale po tym, jak przyłożył palec do ust, wszyscy nagle zainteresowali się psiakami.
Taehyung zakradł się przez kuchnię, żeby stanąć za fotelem Taeyeon. Baek i Chan zignorowali to, natomiast Rim i Hun spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Nikt nie odezwał się choćby słowem.
- Saaaay waaaaat? - zdziwiła się Sangrim, natychmiast obracając głowę do tyłu, kiedy poczuła coś zapinane na swojej szyi.
- Dżizys krajst, zimneee - pisnęła Taeyeon, kiedy Taehyung chcąc zapiąć jej naszyjnik, musnął swoimi lodowatymi palcami kark dziewczyny.
- Co to? - zapytały obie jednocześnie, patrząc po sobie.
- Prezent - odpowiedział Kai, na co i Aniołek, i Demon pobiegły zobaczyć w lustrze, co to.
- Łałałiła - stwierdziła Rim, patrząc w zdumieniu na pomarańczową zawieszkę w kształcie serca. - Nie wierzę, że o mnie pomyślałeś.
- Zastanawiam się, czy nie uznać tego za obrazę...
- Jeju, śliczne... Ale V naprawdę nie trzeba było...
- Trzeba było.
- Jasne, że nie! - odpowiedziała dziewczyna, nie mogąc spojrzeć chwilowo nikomu w oczy, nie śmiejąc się.
Taki dziecięcy odruch, który powoli zanikał.
- Każdy zawsze mówi, że "nie trzeba było" - powiedział V, chcąc położyć rękę na ramieniu Demona, ale ten podbiegł do innego lustra, zobaczyć czy i w nim wyglada tak samo dobrze.
- Niedźwiadek? - zaproponował Kai.
- Grupowy! - krzyknął Taehyung, dostrzegając tutaj swoją szansę.
Samemu nie udałoby mu się przytulić Demona, a zbłaźniłby się tylko na oczach wroga. Istniała mniejsza szansa, że Yeon odmówi grupowemu, a on osiągnie cel.
Czwórka górskich turystów, stojąc na środku przejścia, zrobiła taaaakieeeeegoooo wielkiego przytulasa! Zaciągnięta nieco na siłę osoba, którą przede wszystkim chciał wkopać V, niby była między nimi, ale trzymała ręce przy sobie. Nie wypada przeszkadzać, ale jak się czegoś nie lubi, to się tego nie chce robić. Chociaż uśmiech rozbawienia był.
Tylko pozostała na kompleksie kanapowo-wypoczynkowym trójka chłopaków, siedziała i patrzyła.
- Nie łaźcie tak w miejscu, bo... - Iwona zaczęła, ale nie dokończyła, nie wiedząc, co właściwie ma powiedzieć.
- Nie czepiaj się - odezwał się Yeol. - Sam nawet nie wiesz, o co chcesz mieć pretensje.
- Może... - Baek zamyślił się, a zaraz potem dodał, gdy tylko przypomniał sobie to, co miał wcześniej na myśli. - Tylko nie przecierajcie płytek!
- Masz za dużą obsesję na punkcie czystości. - Między Chanyeolem a Baekhyunem wywiązała się rozmowa.
- Gdyby nie ja, to dawno by wszyscy siedzieli w brudzie i sprzątali co jakiś ruski rok.
- Raz na tydzień wystarczy, gdy nie ma się czasu.
- Czas na sprzątanie trzeba mieć, bo nieprzyjemnie się po prostu robi.
- Popatrz na nich. - Chan wskazał palcem na przepychających się dwóch Tae i JongRima. - Czy wyglądają, jakby mieli czas teraz na sprzątanie?
- Co ty mi chcesz uświadomić? - Jego przyjaciel spojrzał na niego z miną wyrażającą zastanowienie.
- Czym jest moja kozica górska? - wyrwało się Sehunowi, po dogłębniejszym przyjrzeniu się pluszakowi z każdej strony.
- A czym miałaby być? - zdziwił się Baek.
- To chłopiec czy dziewczynka? - sprecyzował się z pytaniem Hun.
- Zajrzyj pod metkę - poradził mu na to Yeol.
- Nic tam nie ma.
- Ciężki przypadek.
- Skoro to "kozica", to chyba dziewczynka, nie? - Iwona poprawiła swoją pozę na zajmowanym siedzisku.
- A co jeśli to kozica, która zmieniła płeć? - tłumaczył swoje podejrzenia Sehun - Lub facet, który podszywa się pod kozicę? Co jeśli ona nie chce, bym z góry określał jej płeć? I ja nie wiem, jakie imię jej dać!
- To ja ci pokażę, co trzeba zrobić w takiej sytuacji. - Chanyeol przybrał poważny wyraz twarzy i gestem przywoływał do siebie Sylwię. - Podejdź no tu do mistrza Yeola.
Na to Sehun przybliżył się, siedząc na podłodze.
- Trzymaj to przed sobą, tak jak ja. - Chan pokazał, o co mu chodziło, przejmując na chwilę pluszaka i zaraz potem oddając. -Trzymasz?
- Trzymam.
- Teraz spójrz temu głęboko w oczy. Patrzysz?
- No.
- I powiedz mu teraz, tak hipnotyzująco: JESTEŚ FACETEM. Albo jeśli nie chcesz chłopca, to mówisz: JESTEŚ LASKĄ. Magicznie zmieniasz i określasz na amen płeć.
- Brzmi nieco dziwnie. - Sylwia zmarszczyła brwi.
- No i co z tego?
- Zdecyduję potem. Muszę się zastanowić nad imieniem.
- Ej, miśki, idziemy do parku? - wypalił Baek, gdy dwie "grupy tematyczne" złączyły się ze sobą w jednym salonie, czyli gdy dwie sztuki Tae, jeden Kajtek i jakaś Rim powrócili do samotnie siedzących chłopaków.
- Po kij? - zdziwił się V, przystawiając się do zimnego kaloryfera w celu "ostudzenia emocji".
- Ma być jakaś impreza. Od rana słychać jak się tłuką i sprawdzają nagłośnienie.
- Nic nie słyszeliśmy, wchodząc - powiedział Kai.
- Za bardzo się drzecie, to nie słyszycie. Idziemy czy nie?
- Właściwie to czego nie? - Rim pokiwała głową.
- Pamiętajcie tylko, dzieciaczki kochane, by nadrobić potem swoje lekcyjki - mówił za słodkim głosikiem Chanyeol. - I odrobić zadańka!
- O Dżizyz... - mruknął spod grzejnika Taehyung.
- A co tam właściwie będzie? - zapytała orientacyjnie Taeyeon, też idąc pod grzejnik.
- Nie wiem, ale wieźli tam całkiem dużo, także może coś ciekawego będzie. Zresztą mamy blisko, sprawdźmy.
- Dobra! - krzyknęła Sangrim, by po tym wyskoczyć za kanapę i położyć się na podłodze.
- Ale teraz? - zdziwił się Sehun.
- Nie. - Iwona uspokajała. - Po jedzeniu oczywiście. Przecież jeszcze jest wcześnie.
- A to dobrze.
- UGH... - Spod grzejnika doszły narzekania Demona, opierającego się teraz czołem o białą powierzchnię z przymrużonymi oczami. - Gorąco.
- Szok termiczny po przyjeździe z gór - stwierdził Jongin.
- Ale to faaaaaajneeee... - V przyłożył język do kaloryfera.
- Tobie czegoś brakuje, że liżesz kaloryfer? - zapytała Iwona, lecąc już po ścierkę, by wytrzeć ślinę z JEJ grzejnika.
- Może pić mu się chce? - rozmyślał zza kanapy Aniołek.
- To poszedłby lizać grzejnik? - Chan wstał, podszedł do niej i popatrzył z wtf face (Od dziś może będziemy go często używać. A przynajmniej na to wygląda. 🤔).
- Ma niedobór witamin - westchnął Baekhyun, stając zaraz przed Kosmitą i z rękami na biodrach znaczącym wzrokiem przypominając mu, jak ostatnio (plus-minus rok temu, gdy był chory) odmówił wzięcia tabletek na odporność i innych pierdół. - Pewnie brakuje mu żelaza albo aluminium.
Taehyung, którego interesował teraz najbardziej chłód niegrzejącego kaloryfera, wystawił swojemu bratełowi środkowy palec, w domyśle znaczący "Iwona, nie rozgrzebuj przeszłości".
- Tae! - Baekowi oczy wyszły na wierzch. - On mi pokazuje brzydkie gesty!
Ale Demon pokazał to samo. Tylko tutaj ten gest interpretujemy jako "Nie chcę już tego słuchać" lub "Daj mi spokój".
Iwonka, niemogąca nic powiedzieć, odwróciła się i stała z zamyśloną miną.
- Toooo... - przerwał ciszę Sehun. - Kiedy będzie ta pizza?
Wesoła siódemka dzieciaków ruszyła się po zdrowym obiadku do parku. Za postanowienie obrali sobie udawanie, że po prostu są znawcami lasu i podziwiają piękno natury. Chociaż tak serio mieli iść na festyn. Bo to chyba można nazwać festynem? Taką sytuację, gdy zbiera się dużo ludzi, gdy wystawia się nagłośnioną scenę, mało znane, lokalne zespoły i grupy przygotowują się do występu, są budki z jedzeniem, baseny z kulkami (na wodziance i normalne), dmuchane zjeżdżalnie, stoiska z zabawkami, wata cukrowa, wóz z popcornem, trybuny do oglądania sceny, sprzedawcy balonów i wiele innych atrakcji - można to tak nazwać?
Po przybyciu na miejsce okazało się, że wszystko, z tego wymienionego powyżej, jest tam! A nawet więcej! Na widok całego, dodatkowo ładnie udekorowanego, miejsca wyrwało się u kilku członków ekipy "Woah". Bo przecież można tam tyle rzeczy wykombinować!
Pewna osoba szukała wciąż sposobów na przypodobanie się drugiej. Z miną knującego psychopaty, rozglądał się wokół i obmyślał wszystkie przychodzące na myśl pomysły.
- Ściga się ktoś do tamtego dziadka? - wyskoczył z propozycją Kosmita.
- Ścigaj się ze swoim cieniem - odpowiedział mu Chanyeol, obserwując miejsca, gdzie padały cienie - Wygrana gwarantowana o tej godzinie.
- Ja chcę z którymś z was. Mamy ochotnika?
- Jak ci się nudzi, to spadaj malować sufit w parku. - Baek poprawił swoje włosy, przeglądając się w ekranie telefonu.
- A więc... - Taehyung uśmiechnął się zagadkowo, po czym wskazał na Sehuna. - Wybieram ciebie na przeciwnika.
- Czego mnie? - Hun zwrócił szybko wzrok w jego stronę.
- Bo tak. - Chłopak wzruszył ramionami i zaczął rysować przed sobą linię kamieniem. - Stawaj na starcie.
- Nie, dzięki. Wolałbym nie biec.
- Boisz się?
- Nie boję się, ale po prostu nie chcę.
- Daj mu spokój - odezwał się Kai - Biegnij sam.
- Strachajdło! - krzyknął na cały głos V.
- Przestań.
- Nie przestanę, dygotliwy kurczaku. I czekam dalej.
- Dobra - zgodziła się z poważną i zirytowaną miną Sylwia. - Ale robię to tylko dla spokoju.
Zadowolony z siebie Tae przywołał go do siebie gestem ręki i wskazał jego tor. Oboje przybrali pozycję do startu niskiego i na sygnał Demona, zmuszonego do jego wydania, pobiegli. Naprzód wysunął się od razu pewny siebie Kosmita, zostawiajac na samym początku biegu w tyle swojego przeciwnika. Zauważając, że jest całkiem daleko, pozwolił sobie na osobistą wersję cieszynki, która polegała na wyskoczeniu na ławkę i z niej wyskoczeniu na kosz na śmieci. Ale z racji tego, że kosz był bujany, V zsunął się z niego i wysypał kilka śmieci na swoje nogi. Niezrażony tym, na odwal wrzucił je z powrotem i z dumą czekał na przybiegnięcie Sehuna.
- Już szybciej ja stoję, niż ty biegasz! - rzucił triumfalnie, ukazując swój charakterystyczny kwadratowy uśmiech w wersji bardziej dokuczliwej.
- Gratuluję zatem - wykrztusił z siebie przeciwnik, starając się złapać oddech.
W podskokach V oddalił się, by oczywiście pochwalić się mało zainteresowanej Taeyeon.
- Przegonił cię - odezwał się Jongin, podchodząc do przyjaciela - Nie jestem z ciebie dumny.
- Jestem dzisiaj słabszy po prostu. Kiedyś zostawię go na takim podobnym odcinku daleko w tyle.
- Marzyć każdy może! - odpowiedział na to z daleka Taehyung, oczywiście z uśmiechem.
- Ja... - zaczął Sehun, gdy Kosmita odszedł i pobiegł przed siebie do stoiska z pluszakami - Zapomniałem o coś spytać. Mogę?
- Będzie się mnie pytał, czy może... - Kai pokiwał głową. - Kurczę, rób to częściej. Czuję się teraz jak twój pan!
- Taaaaaaa... To mogę?
- Co chcesz wiedzieć?
- Mógłbym podać wasz adres jako swój? Czekam na coś bardzo ważnego, co mają mi przesłać pocztą.
- Przecież tu mieszkasz. - Przyjaciel poklepał swojego człowieka po ramieniu. - To też twój adres.
- Dzięki.
- Dziady mnie nawiedzajo! - usłyszano Rim, mówiącą typowo panikarskim, ale wymuszonym głosem.
Dziadek, wyznaczający metę wcześniejszego biegu, spojrzał na nią z zastanowieniem i przesunął dolną szczękę w bok. Dzieci i ich rodzice w pobliżu, przyjaciele, a nawet wiewiórki i ptaki również zwrócili uwagę na dziewczynę.
- Cały czas jest mi gorąco, a tu nagle robi mi się zimno w brew! - wytłumaczyła Demonowi z niewinną miną.
- Coś cię najwyraźniej maca po brwi. - Tae postawiła diagnozę, udając potem, że nie zna tego człowieka.
- Bier tę rękę, dziadu!
- A zastanawiał się ktoś kiedyś nad życiem komara? - zapytał Kosmita, który zdawał się dopiero co zmaterializować spod stoiska.
- Ty napewno nie, przed tym jak rozbryzgałeś podobno jednego z nich na mojej białej firance przed ostatnimi świętami - przypomniała Iwona, rozglądając się po placu, na który trafili.
- Paczaj - mówił pretensjonalnym głosem V do Demona. - Kobieta ci nigdy nie zapomni.
- Nie jestem kobietą.
- Uzasadnienie proszę.
W obecnej sytuacji Baek napewno miał ochotę sprzedać kosę w żebro swojemu bratełowi. I chyba się do tego przymierzał, z niezadowoloną miną, ale ktoś zaskoczył go swoją obecnością.
- O! Taeyeon! - Na horyzoncie pojawił się Suho, który sprężystym krokiem zbliżał się do grupy. - Cześć!
- Cześć - zdziwiła się tym luźnym podejściem Tae - Co tam u ciebie?
- Ach... Jakoś leci. Gratuluję wygranej.
- Jakiej wygranej?
- W głosowaniu. Mało brakowało, a może ja bym jednak był przewodniczącym..?
- Aaaaaa... To... Tak dawno to ogłaszali. Ale dzięki.
- Dawno, bo dawno, ale wcześniej nie miałem okazji ci powinszować.
- Muszę przyznać, że byłeś blisko.
- Byłem... - Znajomy zamilkł, po czym ze szklącymi się oczami i półszeptem kontynuował. - Zawiodłem tym oczekiwania mojej matki! Nie mogę jej teraz spojrzeć w oczy... Nie okazałem się najlepszy!
- YOOO MAMA SOOOOOO..! - wtrącił się Taehyung z poznanym w internecie tekstem, przerwanym przez obiecaną kosę Iwony.
- Morda w kubeł - warknął.
- To... To... To ja... - Suho zaczął się ewakuować, czując skroploną parę na oczach. - Przepraszam... Muszę iść.
Jak powiedział, tak zrobił. Odbiegł z przygryzioną wargą, głową w górze i twarzą, która chciała wprost przekazać "Jest w porządku". Nie pozbył się tego luźno-sprężysto-jedwabistego chodu, zanikając gdzieś tam za którymś drzewem.
- JEJUSZMARIUSZ, CO TO?! - Sangrim przeżyła na oko od czapy nagłą falę zachwytu.
- Co? - Baek zaczął rozglądać się.
- To! - Rim wskazała na pewien obiekt palcem, skacząc w miejscu.
- Dmuchana zjeżdżalnia!!! - dołączył do krzyczenia V, podnosząc się z chodnika, gdzie siedział i układał kształty z kamyków.
- Ja chcę tam iść!!! - piszczała dziewczyna.
- Lol, ja też!!! - odezwał się też Kai.
- Ja tam nie chcę iść. - Z błyskiem w oku V patrzył jak zahipnotyzowany w kolorową zjeżdżalnię. - Ja tam po prostu idę!!!
- Czy tam nie siedzi mój wujek? - zapytał sam siebie Chanyeol.
- Masz wtyki u gości od dmuchanek? - dopytywał z nadzieją w głosie Taehyung.
- Tajne kontakty? - Iwona patrzyła po nich, nie rozumiejąc niczego.
- No przecież, że to wujek! - Yeol uśmiechnął się i zaczął kroczyć ku członkowi jego rodziny. - Hola, amigo wujaszko!
- Channi? - Mężczyzna na plastikowym krześle podniósł wzrok na chłopaka. - To ty?
- Ja, wujek!
- Chłopie, cześć! Czego tu szukasz?
- Niczego w sumie. Coś miało być, to przyszliśmy - mówił jego siostrzeniec - Pssst... Ta zjeżdżalnia to dla dzieci-dzieci w sensie, że dzieci?
- Dla dzieci. Ale wpuszczać będę i tak za około godzinę. A chcecie wejść?
- TAK! TAK! TAK! TAK! - chichotał z tyłu Kosmita, a JongRim trzymał w ukryciu kciuki.
Widząc taką grupkę młodych ludzi, którzy z tak wielką nadzieją lustrowali go wzrokiem, mężczyzna zaśmiał się.
- To możecie wejść - pozwolił w końcu - Przetestujecie mi, czy dobrze działa to ustrojstwo do pompowania. Tylko buty zdjąć!
Wszyscy uszczęśliwieni i podekscytowani rzucili się na podłoże, by jak najszybciej rozwiązać i zdjąć buty.
Z wyjątkiem Baeka, bo on wyszedł na polowanie na watę cukrową.
- A ty nie wchodzisz, Tae? - zapytał V, widząc, że Demon tylko patrzy i nie fatyguje się do zdejmowania swojego obuwia.
- Ja postoję - odpowiedziała.
- Tae... - Nagle przemówiła Sylwia, podchodząc od tyłu. - Mam coś dla ciebie.
Wyjął zza siebie balona w kształcie sernika na talerzyku (Znaleźć taki balon... I to jeszcze do kupienia! Takie rzeczy się ceni. 👍🏻). Podał go stojącej sobie niewinnie Taeyeon i zawiązał na dłoni lekko, lecz tak, by nie odleciał.
- Balon? - Dziewczyna zaśmiała się na widok takiego ładnego balona.
Ładny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dobre sernikowe ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Wygląda na dedykowanego dla ciebie, to kupiłem - wyjaśnił swoją decyzję Sehun.
- Raczej wyrosłam z balonów.
- Jak oni nie wyrośli z dmuchanych atrakcji, to ty z balonów i małych przyjemności też nie powinnaś.
- Co za lizus... - obruszył się Kosmita i zszokowano-wkurzony patrzył na swego rywala, który wyglądał, jakby chciał mu podprowadzić dziewczynę.
- Myślisz, że powinnam zdjąć? - zapytał Jongina Aniołek, pokazując na wisiorek.
- A dlaczego pytasz? - Zapytany popatrzył na nią.
- Bo nie chcę zgubić. Ja gubię dużo rzeczy.
- Masz kieszenie?
- Tak, ale niebiezpieczne.
- Daj...
Więc jeden z dwóch bliźniaczych wisiorków trafił na przechowanie do bezpiecznej kieszeni. A drugi wisiał i ozdabiał szyję Demona, czym pocieszał znacząco Kosmitę, który obserwował niepokojące (jego osobę)  spojrzenia.
- Kto pierwszy na górze, ten nie sprząta dzisiaj w kuchni! - krzyknął Kai, rozpoczynając bieg po życie trójki będacej już na dmuchanej powierzchni.
- Czekajcie! - prosił jeszcze "z zewnątrz" Taehyung, mocując się z lewym butem.
Nikt nie usłyszał. I wyszło na to, że on jest ostatnim.
- Ej... - V wstał i założył ręce na ramiona, udając obrażone dziecko. -To nie fair!
- Bo? - Yeol chciał znać powód jego focha.
- Bo nie mogę odwiązać buta.
- To jeszcze raz, zgoda?
- Zgoda! Zrobię tylko rozpęd i gdy wskoczę na zjeżdżalnie, to powiem start.
Taehyungowi udało się w końcu zdjąć lewego buta, więc położył go obok butów reszty dzieciaków, które teraz zaczęły schodzić z dmuchanej zjeżdżalni, żeby powtórzyć oszukany, według V, wyścig. Przecież nie mogli sobie pozwolić na to, żeby samemu sprzątać w kuchni. Co z tego, że Baekhyun posprzątał wszystko, jeszcze nim wyszli z domu. Liczy się sama groźba, a nie jej wykonanie.
- V, debilu, w skarpetkach? - zapytała Iwona, patrząc na brateła ze zdegustowanym spojrzeniem. - I wy też? - dodał po chwili, widząc, że cała czwórka ustawiła się kilka metrów od dmuchanej zjeżdżalni w samych skarpetkach, żeby wziąć rozbieg.
- Skomentowałabym to jakoś, ale chwilowo zachwycam się balonem, więc nie psujcie mi tej chwili - poprosiła Taeyeon, patrząc rozmarzonym wzrokiem na prezent od Sehuna. Taki sernik to z chęcią by zjadła...
- Naszyjnikiem ode mnie się tak nie zachwycałaś - rzucił z wyrzutem Taehyung, ale zrobił to szeptem, więc Demon i tak go nie usłyszał.
- No to na miejsca... - zaczął Chanyeol, przyjmując pozycję do startu niskiego.
- Gotowi... - powiedziała Rim, wlepiając wzrok w dmuchaną zjeżdżalnie.
- START! - krzyknął V, rzucając się do przodu.
Czwórka dzieciaków, bo niestety, młodymi, odpowiedzialnymi ludźmi nazwać się ich nie da, w jednym momencie wystartowali, biegnąc w stronę dmuchanej zjeżdżalni. Wzbudzili tym ogromne zainteresowanie wśród przechodzących w pobliżu osób, które stanęły w miejscu, oczekując wyników rywalizacji. Jongin od razu wysunął się na prowadzenie, ale po przebyciu jakiegoś metra Sangrim wystrzeliła do przodu niczym rakieta i jako pierwsza wdrapała się na "konstrukcję". Tymczasem w Taehyungu obudził się duch walki i przemknął obok Jongina, trącając Baekhyuna, który stał w pobliżu z upolowaną wcześniej watą cukrową. V wbiegł na dmuchaną zjeżdżalnię jako drugi, nawet na chwilę się nie obracając, żeby sprawdzić, czy Iwona przeżyła. Skończyło się na tym, że Chanyeol wyprzedził Kaia, który zaczął śmiać się z blondyna leżącego na ziemi.
- Ty sprzątasz kuchnię! - krzyknął w jego kierunku ucieszony taki nagłym zwrotem akcji Taehyung i przybił piątki obecnym na zjeżdżalni ludziom.
- Kim Taehyung, ty niewyparzona herbato! Debil z rozwiniętymi zwojami mózgowymi! - Baek awanturował się, wymyślając nowe obelgi w stronę Aliena, który właśnie zjeżdżał na dmuchanej konstrukcji.
- Wstawaj, Iw...
- Nie dotykaj mnie, Chanyeol! - Wkurzony blondyn odepchnął od siebie dłoń przyjaciela, który chciał mu pomóc wstać i sam się podniósł, podziwiając zielone plamy z trawy na swoich białych jeansach.
- TAEHYUNG! - wrzasnął w momencie, gdy zorientował się, że nie będzie mógł doprowadzić spodni nawet po praniu. Nadawały się do wyrzucenia.
- Co? - odkrzyknął V, schodząc z dmuchanej zjeżdżalni i stając obok Iwony.
- Ty jesteś jakiś niedojebany! Ty... - Iwona zaczęła warczeć na szatyna, a wściekając się, używała słów, których nie warto tutaj przytaczać z obawy na wiek odbiorców.
Taehyung schował się za Demonem, który śmiał się z brudnych spodni Baekhyuna, trzymając dziewczynę za ramiona, żeby go osłaniała.
- Co wy macie z tymi spodniami. - Yeol dołączył do śmiechu, powodując, że blondyn jeszcze bardziej się zdenerwował i zaczął warczeć jeszcze gorsze obelgi w kierunku mordercy jego ubrania.
- Iwcia się nam wkurzyła - skomentowała sytuację Sangrim, będąc na szczycie zjeżdżalni razem z Jonginem, którego planowała z niej zepchnąć.
- Widać, że nie tylko Baekhyun - zaśmiał się Kai, pokazując dziewczynie na Sehuna, który patrzył na Taehyunga chowającego się za Demonem z zazdrością.
- Czemu ty nigdy nie jesteś o mnie zazdrosna? - zapytał, patrząc na szatynkę ze smutną minką.
- Wspominałeś może o Krystal? - zaczęła Rim, mrużąc oczy i uważnie mu się przyglądając.
- Hej, nie zaczynaj znowu tego tematu.
- Ciągle jej bronisz.
- Wcale, że nie!
- Ostatnio kiedy Taehyung stwierdził, że Krystal jest idiotką, powiedziałeś, że nie jest taka głupia, jak nam się wydaje - wypomniał mu Aniołek, celując palcem w klatkę piersiową chłopaka, przez to ten z każdym słowem odsuwał się trochę do tyłu. I w końcu...
- AAAAARRRGGG! - Spadł ze szczytu zjeżdżalni i zsunął się na dmuchane podłoże. Podsumowując - plan się udał.
Rim ze szczęśliwą minką zjechała z gracją i spokojem na miejsce obok niego. Chciała już zejść z dmuchanej konstrukcji i ubrać swoje buty, ale Jongin złapał ją za przedramię, więc odwróciła się w jego kierunku.
- Hej, wiesz, że cię kocham, prawda? - zapytał chłopak, patrząc na nią z czułym uśmiechem.
- Wiem. A teraz oddawaj mi mój naszyjnik.
Ostatecznie dzieciaki dołączyły do reszty paczki, a Baekhyun został uspokojony przez przeprosiny Taehyunga. Ten dzieciak tyle spodni mu już napsuł, że jeszcze jedne w kolekcji "Do wyrzucenia" nie robiły zbyt wielkiej różnicy.
- Kupmy watę cukrową - zaproponował Sehun, pokazując palcem na stoisko, przed którym ustawiła się spora kolejka dzieciaków czekających na zdobycie słodyczy.
- To... co wy na to, żeby wrypać Kaia w stanie tam? - zapytał Demon z szatańskim uśmiechem, a że nikomu, oprócz Jongina, nie przeszkadzał ten pomysł, popchnięto go w tamtym kierunku i zaczęto "zwiedzać" straganiki z zabawkami.
- Baekhyun, mogę to kupić? - spytał Taehyung, biorąc do ręki perukę z tęczowym afro.
- Zapytaj Taeyeon.
- Czemu?
- Bo ja tak mówię.
- Ale ona się nie zgodzi!
- Trudno.
- Ty mi nigdy na nic nie pozwalasz.
- Pogadamy, jak będziesz miał własne dzieci.
- Ty nie masz!
- Ale twoja mama kazała mi się tobą opiekować, więc mówię NIE.
- Czemu?
- Bo pieniądze nie rosną na drzewie.
- Ale ja chcę mieć tęczowe afro~! - zawył V ze smutkiem, patrząc rozpaczliwie to na Baekhyuna, to na perukę.
- Taeyeon, weź go! - krzyknęła Iwona, kiedy Taehyung uczepił się jego ramienia, prosząc o kupienie wymarzonej rzeczy.
- O! Ale fajna peruka! - stwierdziła Sangrim z promienistym uśmiechem, podchodząc do chłopaków.
- Widzisz, mamy dwa do jednego! - rzucił Jego Tae, szczerząc do brateła zęby.
- Rim, nie kupimy tego.
- Czemu?
- A jak chcesz, to zapytaj Taeyeon.
- Ale ona się nie zgodzi!
- Kradnę wam Iwcię - stwierdził Chanyeol, pojawiając się znikąd i natychmiast rzucił się do biegu, ciągnąc za sobą zdezorientowanego blondyna.
- Tratatatatatata cirkus - zanuciła Rim, przymierzając perukę z tęczowym afro.
- Afro w cyrku, afro w cyrku - dołączył do śpiewania V, dziwnie kołysząc się w rytm muzyki.
- Bugargatyagudpysglsylsoot cirkus. - Aniołek wydobył z siebie niezidentyfikowany bełkot, dołączając do tańczącego Taehyunga.
- Ja tam zawsze słyszałam "polkahoppolkahop cirkus" - stwierdziła Tae, nie zbliżając się za blisko do tej szaleńczej dwójki.
- Mogę to kupić? - zapytał V, kierując proszące spojrzenie na Demona.
- A co, swojego hajsu z domu nie wziąłeś, że mnie pytasz? - zdziwiła się dziewczyna.
- Wziąłem... Rim, kupujemy to! - krzyknął do stojącej obok niego szatynki.
- A chce ci się z tym później chodzić? Nie lepiej kupić później?
- W sumie... Ale co jak później nie będzie?
- Porywam cię na chwilę - stwierdził Sehun, podchodząc do Taeyeon i podał jej watę cukrową wcześniej odebraną Jonginowi, który w końcu dopchał się na początek kolejki.
- Hmm... A po co? - zapytała brunetka, kierując się w tę samą stronę, w którą zaczął zmierzać chłopak.
- Zagrajmy w dziesięć pytań - zaproponował, odrywając sobie kawałek waty cukrowej.
- Czemu nie...
- To... jaki jest twój ulubiony kolor?

- Rim, on mi kradnie Tae - powiedział ze smutkiem V, siadając na ławce koło szatynki, skąd miał doskonały widok na przechadzających się w tę i z powrotem Demona i Sehuna. Oboje wyglądali na bardzo zadowolonych swoją obecnością i przez cały czas rozmawiali, co jakiś czas śmiejąc się. A w dodatku... Jedli tę samą watę cukrową. Już od ponad godziny. Dla Taehyunga to podchodziło pod zdradę.
- Ha - wykrzyknęła szeptem *bo ponoć tak można* dziewczyna, zagryzając wargę. - Mam wrażenie, że akurat ja nic ci na to nie będę mogła poradzić.
- Czemu? - zapytał Alien, marszcząc lekko brwi.
- Ekhem. Popatrz trochę bardziej w lewo - stwierdziła Sangrim, odwracając głowę od wspomnianego wcześniej kierunku.
- A na co mam... Och... - rzucił zaskoczony, widząc Krystal, która flirtowała z Jonginem przy wozie z popcornem, stojąc w tak niewielkiej odległości od niego, że gdyby zrobiła krok do przodu, to uderzyłaby się nosem o jego klatkę piersiową.
- Poszedł po popcorn. Podeszła do niego ta... Krystal. A on nawet się nie odsunął. A przecież, do cholery, ma za sobą miejsce - wkurzała się Rim.
- Co tak siedzicie jak wyrzutki? - zapytał Chanyeol, podchodząc do nich razem z Baekhyunem.
- Nieważne... - stwierdziła po chwili Iwona, nie doczekując się odpowiedzi. - To... co powiecie na zdrową kolację w postaci pizzy? - zaproponował z uśmiechem, siadając na miejscu pomiędzy Sangrim, a V.
- Jak sam zawołasz tego królewicza i...
- Jakiego królewicza? - zapytał Jongin, podchodząc do ławki z dużym popcornem w dłoni. - Prooooooszę! - rzucił, z uśmiechem podając go Aniołkowi.
Dziewczyna postarała się odszukać gdzieś głęboko, głęboko swej duszy wewnętrzny spokój, żeby nie rzucić mu tym popcornem w twarz i odwzajemniła uśmiech, wmawiając sobie, że wszystko jest w porządku. W końcu tylko ze sobą rozmawiali.
- To idziemy na tę pizzę? - spytał Chanyeol, dobierając się do popcornu Rim od razu, kiedy tylko opakowanie wylądowało w jej rękach.
- Znowu pizzę? - zaczął marudzić Kai. - Przydałoby się jakieś urozmaicenie.
- To szukaj sobie tego urozmaicenia nie na moich oczach - warknęła  w jego stronę szatynka, wyczuwając w słowach chłopaka dwuznaczność.
- Co jej się stało...? - zapytał Jongin Taehyunga, kiedy Sangrim wstała z ławki i razem z Chanyeolem oraz Iwoną zaczęła iść w kierunku wyjścia z parku.
- Krystal, tępaku. Trzeba było się przynajmniej odsunąć, jak już chciałeś z nią gadać. - V zbulwersował się, zdając sobie sprawę z tego, jak musiała się poczuć dziewczyna.
- Ale to ona... Rim, skarbie! - zawołał Kai, wstając z ławki, po czym podbiegł w kierunku Sangrim i zaczął coś do niej mówić.
- TAE! - krzyknął Baekhyun, na co i V się odwrócił, i Taeyeon.
Oboje plus taki jeden Oh Sehun podeszli do reszty i skierowali się do najbliższej pizzerii.

Kiedy dotarli przed drzwi domu, zdążyło się zrobić ciemno, a w dodatku wszyscy byli zmęczeni dniem i najedzeni pizzą. A trzeba jeszcze wspomnieć o tym, że czwórka podróżników musiała przepisać notatki z lekcji, na których ich nie było. W takich właśnie chwilach odechciewa się życia...
- Mogę jutro zostać w domu? - zapytał Taehyung, kiedy cała szóstka *Chanyeol wrócił tylko po swoją nową pufę.* czekała, aż Baekhyun skończy mocować się z zamkiem.
- Nie możesz. Przepiszmy to szybko i idźmy spać - stwierdził Demon, otwierając drzwi, kiedy Iwona w końcu wygrała walkę z kluczem.
- Łeee - zapłakał V, chcąc przejść przez próg, ale ktoś *ciekawe, czy ktokolwiek się domyśli, o jakiego ktosia chodzi* podłożył mu nogę, przez co przeżył bliskie spotkanie ze ścianą.
- Łeeeeee - zapłakał jeszcze bardziej na myśl o tych wszystkich notatkach do przepisania, ale podłożenie nogi przemilczał. Odrobi się to kiedy indziej. Po co się przemęczać.

Mamy nadzieję, że się podobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby ;)

2 komentarze:

  1. Robi się ciekawie. Zwłaszcza jeśli chodzi o względy Taeyeon. Teraz to dopiero zacznie się rywalizacja. A tak poza tym nabrałam ochoty na sernik. Ma ktoś jakiś kawałek na zbyciu? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do miejsca - gotowi - Start! 😏
      Pierwsze Igrzyska Sernikowe zostały oficjalnie otwarte. B)
      Ja niestety nie mam już sernika :C A baaaaaaardzo bardzo Baaaardzo bardzooo chciałabym kolejny xD Ale jak będę mieć jakiś, to chętnie się podzielę :P

      Usuń