Hejka
Taeyeon: Znacie ten moment, gdy szukacie fajnego gifa, który by pasował do opowiadania, a trafiacie na zajebisty gif, który nie pasuje? Bo ja tak mam bardzo często XD Tylko zazwyczaj z bólem serca szukam innego :") Ale tym razem jest inaczej :") Bo nie dosyć, że "Boy In Luv" = rude włosy, to jeszcze najlepsze ujęcie z teledysku B) Więc... Poopowiadałabym Wam o swoim nieciekawym życiu, ale mam zamiar w końcu obejrzeć "Hwarang" :") Jestem na 16 odcinku, zostały mi jeszcze dwa dostępne bez funkcji "Premium" i dwa, na które muszę poczekać :-:
Ostatnio chyba się uzależniłam od dram :") W tamtym roku (albo w 2015...) oglądałam z siostrą "To the beautiful you". Zajęło nam to z miesiąc/półtora miesiąca siedziałyśmy po nocach, żeby to skończyć :") A w tym roku zdążyłam obejrzeć całego "Goblina", całą "Bajeczną sztangistkę", 16 odcinków "Hwarang" oraz 6 dostępnych bez "Premium" odcinków "Silnej kobiety" :") A to ostatnie to w ciągu tego weekendu :") Na początku oglądałam tylko dla obsady, bo Hyungsik 💗💗💗 I nie trafiłam tego Gookdoo, ale od czwartego odcinka strasznie mnie to wciągnęło i teraz już lubię postać graną przez Jisoo 🌚 Przystojny chłopak 🌚
Plany na dramy do obejrzenia coraz bardziej się powiększają :")
Rozpisałam się, wybaczcie xD
Sangrim: Podczas gdy ja nie oglądałam od wieków czegokolwiek... :') No dobra, może w ciągu ostatnich sobót oglądałam Gwiezdne Wojny w telewizji. Han Solo, Darth Vader, Ewoki i Tauntauny <3 Hehe, a czarnego lorda to najbardziej lubię xD Anakin też fajny i też go bardzo lubię, ale chociaż to ta sama osoba co DV, to bardziej wolę Vadera. Ten moment w trzecim epizodzie na Mustafar - najlepszy. A muzyka pod koniec szóstego na Endorze to ostatnio mi wpadła w ucho bardziej niż zwykle xD Liczę na to, że ktoś mnie teraz rozumie xD Przypadkiem oglądając też Taniec z Gwiazdami poznałam technikę robienia moonwalka :') Db, chyba skończę tę wypowiedź bez większego przesłania, bo wyszły mi z tego takie łazanki xD
HM #11 | Harty Pard | 6.555 słów |
Z pewnością najdziwniejszym zjawiskiem jest objaw "przyzwyczajenia się do szkoły". Stanowczo. To nie jest przecież normalne, że w dni "kary" wstaje się normalnie i czuje się, że nie ma się ochoty do życia i wszystkiego, a w weekend i dni wolne - idzie się spać później, wstaje się normalnie jak do szkoły i z własnej woli, a w dodatku jest się wypoczętym. Nie rozmawiajmy o fazach i trybach snu, to nie ma nic do rzeczy w "przyzwyczajeniu do szkoły" xD Aczkolwiek tematy świadomego snu, paraliżu sennego, mary nocnej czy Out of Body Experience są ciekawe... O tym to byśmy mogli porozmawiać :')
Jak się można po tym czymś, co nazwiemy roboczo wstępem, domyślić - już wcześnie rano cała chałupka wesołych krasnoludków (w skali 3:1 mniej więcej) była rozbudzona. Około godziny dziewiątej każdy zjadł już śniadanie i zajmował się czymś albo w kuchni, albo w salonie.
Prawie każdy. Bo jeden z naszych bohaterów nie wychylił jeszcze noska ze swojego pokoju. A nawet nie "bohater", bo "bohaterka". Taeyeon przesiadywała w swoim pokoju na parapecie. Wciąż ubrana w swoją ulubioną, śliczną piżamę, wyglądała przez okno, a właściwie to szparkę między oknem a roletą. Po jakimś czasie znudziło jej się to, więc przeniosła swój wzrok na biurko. Leżał na nim Ten Naszyjnik o ładnym odcieniu błękitu. By było ciekawiej, na klamce od pokoju został zawiązany serniko-balon.
Dwie różne rzeczy, tak samo jak dwie osoby, od których je dostała.
Dziewczyna jest naprawdę spostrzegawcza, więc nie umknęły jej pewne fakty. Z jednej strony znajduje się V - dobry przyjaciel, który od najwcześniejszych lat szkoły przyjaźnił się z nią i w ostatnich latach okazywał więcej sympatii niż innym. Po drugiej stronie jest Sehun. Nie znała go długo, nie wiedziała jeszcze wielu rzeczy o nim, tak samo jak on o niej, ale mimo to, lubiła go i to z dziwną wzajemnością. Ci dwaj nie przepadali za sobą nawzajem. Tae zaczęła myśleć, kim ona tak naprawdę dla nich jest i czy nie traktuje ich czasem za ostro, czy ich obecna sytuacja nie zmusza jej teraz do wybierania między przyjaciółmi. Trudno jest traktować wszystkich tak samo. Jeśli będzie bardziej przychylna jednemu, straci przyjaźń drugiego.
Dwie różne rzeczy, tak samo jak dwie osoby, od których je dostała.
Dziewczyna jest naprawdę spostrzegawcza, więc nie umknęły jej pewne fakty. Z jednej strony znajduje się V - dobry przyjaciel, który od najwcześniejszych lat szkoły przyjaźnił się z nią i w ostatnich latach okazywał więcej sympatii niż innym. Po drugiej stronie jest Sehun. Nie znała go długo, nie wiedziała jeszcze wielu rzeczy o nim, tak samo jak on o niej, ale mimo to, lubiła go i to z dziwną wzajemnością. Ci dwaj nie przepadali za sobą nawzajem. Tae zaczęła myśleć, kim ona tak naprawdę dla nich jest i czy nie traktuje ich czasem za ostro, czy ich obecna sytuacja nie zmusza jej teraz do wybierania między przyjaciółmi. Trudno jest traktować wszystkich tak samo. Jeśli będzie bardziej przychylna jednemu, straci przyjaźń drugiego.
Przemknęło jej przez myśl desperackie stwierdzenie, a dokładniej pytanie.
"Czy życie w trójkącie nie będzie łatwiejsze? :') "
Parsknęła śmiechem. To straciło w tym momencie na powadze. Z uśmiechem zwinęła z biurka naszyjnik, rzeczy na przebranie i wyszła do łazienki, mijając jej wyjechany balon.
- Ej, książę Taehyung! - W drzwi łazienki na parterze walił pięścią Kai. - Kiedy zamierzasz ruszyć swoje szlacheckie cztery litery z łazienki!?
- No zaraz, no - odpowiedział mu przytłumiony głos.
- Nie zaraz! Wychodzisz teraz!
- Masz na górze łazienkę!
- Ale tutaj mam wannę!
- Trzeba było się myć wczoraj w wannie, brudasie!
- Ja nie będę mył siebie, tylko psy!
- Myłeś je dopiero co! Zmyjesz im kolor z futra!
- To co? Mam zostawić je ubrudzone smarami spod karocy Iwony?
- Baek nie ma brudnego samochodu.
- Jednak jakimś cudem moje skarby są brudne. Chyba, że to był twój samochód! V, wyłaź już!
- Wrzeszczysz, jakbyś miał zaraz zacząć się palić i mógł jedynie się zgasić po wpadnięciu w wannę z wodą. CZEKAJ NA SWOJĄ KOLEJ.
- Ach tak? Spoko, też tak ci kiedyś powiem.
Chłopak nie odpuścił sobie walenia pięścią w drzwi, jakby to coś miało pomóc. Reakcją V był pisk i marudzenie, które wydobywał z siebie w tym samym czasie.
- Czy tak to u was wygląda na co dzień? - zapytał Baeka Sehun, krzątając się koło czegoś w kuchni.
Zapytany obrócił się na fotelu w stronę Sylwii, odrywając wzrok od telewizji.
- Przeważnie - odpowiedział.
- Jak ja was lubię. - Hun szczerze się uśmiechnął, lekko śmiejąc się. - Gdzie trzymacie mikser?
- Mikser? - zaciekawił się Baeknyun. - Gdzieś w tamtych szafkach na dole. Robisz coś?
- Sernik.
- Z tego? - niedowierzała Iwona, powoli podnosząc się z mebla.
- No a z czego?
- Chyba nie wiesz, co robisz - stwierdził z powagą, podchodząc do niego i wskazując coś na blacie. - Co TO jest?
- Rodzynki.
- Po co je wyjąłeś?
Yehetete speszyła się. Z nierozumiejącym niczego wzrokiem, patrzył nieco przestraszony na poważnego Baeka.
- Szybko, odłóż je - poradził starszy, otwierając jakąś szafkę.
- Czemu? - pytał Sehun, wykonując polecenie.
- Zapamiętaj - w tym domu dodanie do sernika rodzynek to zbrodnia najgorszego sortu! - Padła przestroga. - Ciesz się, że w porę cię ostrzegłem, bo na pewno spadłaby na ciebie klątwa!
- Dzięki, bro.
- Stówa się należy. I połowa sernika na własność.
- Kai!!! - Ze schodów szybko zaczęła zbiegać Rim, może i nawet zeskakiwać. Naprawdę mocno podekscytowana i zadowolona wybiegła dopiero co ze swojej groty gracza (och, czyli jednak kogoś jeszcze nie było na parterze) i musiała "wszcząć alarm". - Mamy to!!! W końcu!!! Tak! Tak! Tak!
- Co? - zdziwił się wywołany Kajsa, zatrzymując Pląsającą Pięść Zagłady w locie na drzwi.
- Dziecko!
- WTF, WAT?!
- No w The Sims! - Aniołek cieszył się, pokazując dumę ze swojego dokonania. - Udało się! Porwali kosmici tego Sima, co go ci pokazywałam i będzie mały ufos!!! Yaaaaas!!! Badania zakończone!
- Jakie badania? - Z kuchni wychylił się Baek, nadzorujący prace nad robieniem Przysmaku Bogów Olimpu (w wersji nowoczesnej).
- Nad skutecznymi sposobami na porwania kosmiczne w trójce. Mój Sim ma ten charakterystyczny nastrójnik "Niespodziewany Przyrost Wagi"! Będzie kosmita!
- Co ja? - zapiszczał V, wychylając się z łazienki.
- Nie ty!
- Ale coś Kosmici...
- O, nowe włosy? - Kajtek zauważył zmianę w wyglądzie przyjaciela.
Jego kolor włosów rzeczywiście był inny, co nie było spowodowane światłem.
- Nie, wyprane w Per... - zaczął V.
- Skończ z tym - odezwał się również i Baek - To przereklamowane.
- Wyprane w Surfie.
- Wow. - Pierwszy raz od stosunkowo bardzo dawna padł Facepalm ze strony kogoś innego niż Demon. Czy to była Iwona? Iwona, to ty?
- Na rudo się farbnąłeś? - zainteresował się, a nawet się podekscytował tym Jongin - Mogę cię od teraz nazywać rudasem?
- Mów mi Ed Sheeran, Please.
- Dubra, dubra, rusałko. Zbieraj się z tej łazienki - Kajusz zaśmiał się głośno, przywołując potem do siebie cały czas obecnego Aniołka. - Hodowca idzie za mną.
- Hodowca czego?
- Wszystkiego, co się da. Idziesz.
- Okeyyy...
- O, V. - Do uszu całej piątki (tak, Sehun też słucha, chociaż nie bierze udziału w rozmowie) doszedł głos Tae, która o nienormalnej dla niej porze pojawiła się już między nimi i to na dodatek w całkiem dobrym humorze. - Ładny kolor.
Pokiwała głową, widząc czuprynę Kosmity i pokazała kciuka w górę.
- Dziękuję. - Szeroko się uśmiechając i nie ukrywając szczęścia, Taehyung podziękował. Cieszył się i z pochwały, i z jego przydatnej zdolności zapamiętywania mało istotnych, ale ciekawych rzeczy.
- Skąd wziąłeś farbę? - zapytała dziewczyna, podchodząc do niego bliżej, by spojrzeć na tę bujną, rudą fryzurę.
- Dawno kupiłem, ale nie miałem czasu się sfarbować.
- Pochwalam ten ruch.
- Jjangah! - przerwał Kai, nawołując jednego ze swoich psiaków - Kochanie, chodź się umyć.
Na swoich ślicznych łapkach przytruptało białe zwierzątko i spojrzało oczkami na pana. Wiedziało, co go czeka, więc zaczęło się wracać. Zdając też sobie z wszystkiego sprawę, szybko zatrzymał go Kosmita, oddając potem uciekiniera na odpowiednie ręce, które wsadziły puchatą kulkę do wanny i zaczęły płukać wodą na sam początek.
- Która godzina? - zapytał z ciekawości.
- Twoj... - zaczął Kajsa.
- Daruj sobie.
- Powinieneś już wychodzić - mówiła Tae, która wiedziała, że zaraz przed ważnym meczem koszykówki jej przyjaciel zamierzał wyjść trenować.
Nikt nie wspominał, kiedy konkretnie będzie mecz koszykówki?
Ups :')
- Spakowany? - zapytał brateł brateła.
- Właśnie nie. Ale wszystko mam w pobliżu, także zajmie mi to chwilę.
- Będziesz miał co zjeść przed meczem?
- Jasne. Żona naszego trenera specjalnie chciała nam zrobić dzisiaj obiad i nas poczęstować.
- Darmowa wyżerka, hihihi - zachichotała (trudno było się domyśleć XDDD) Rim.
- Opłacalny biznes. - Taehyung pokiwał głową, wyjmując prawie spakowaną torbę z szafy i idąc do pokoju po jakieś ostatnie rzeczy. - Jedziemy jutro nad to morze, prawda?
Kolejna rzecz, o której wiadomo nie było wcześniej?
Ups x2 :')
- Yup - potwierdziła Tae - Trzeba będzie się spakować dzisiaj wieczorem, bo jedziemy rano.
- Super! - krzyknęła Sangrim, śmiejąc się tam sama do siebie.
- Jedziemy gdzieś? - Na jakieś słowa zdecydował się po czasie Sehun.
- Tak - odpowiedział mu V - Bez ciebie.
- Spokojnie, jedziesz z nami - uspokoił przyjaciela Kajsa - Pamiętasz, jak ci na początku roku szkolnego mówiłem o morzu? W sumie to niedawno było.
- Pamiętam.
- No to jedziesz. Boisz się o coś? Nie masz kąpielówek?
- Mam wszystko, tak. Tylko ja serio nie wiedziałem, że mnie chcecie brać ze sobą.
- Słyszeliście? - Ktoś (wiadomo kto) musiał chwycić nowego współlokatora za słowa. - Nie chce z nami jechać.
- Chcę, ale ja serio...
- Dobra, Sylwia. Podziękujesz później. Idź rób ten sernik.
- Sernik???! - Jak zwierzę, które w czasie polowania wyczuło i usłyszało swoją ofiarę, Aniołek podniósł wyżej głowę, a jej źrenice zmniejszyły się.
- Seeeeeerniiiik..? - Tae z niewinnym uśmieszkiem, wpadającym momentami w Trollface, wychyliła się, by spojrzeć na Sehuna i trzymany przez niego mikser.
- Skąd wiesz, że robię sernik? - Sehun zainteresował się tym nagłym przypływem prawdziwych informacji u Jongina.
- Przecież mówiłeś.
- O, hehe, słuchałeś.
- To ja już lecę. - V wrócił z przedsionka, gdzie wcześniej się znajdował, by pomachać [prawie] wszystkim. - Dozo na meczu! Bo przyjdziecie, prawda?
- My mielibyśmy nie przyjść popatrzeć, jak tamci dają wam wycisk? - zaśmiał się Demon, odmachując. - Chyba żartujesz.
- To my ich dzisiaj skopiemy. Cześć!
- Idź w pokoju - wzdychnął Hun.
- Niech moc będzie z Tobą! - Pomachała też Iwcia.
- Dziękuję, Mistrzu! - Brateł skłonił się mu, po czym zamknął za sobą drzwi i poszedł pieszo ze swoją ulubioną torbą sportową.
Chłopaki w kuchni wrócili do swoich zajęć - Hun do roboty, a Baek do nadzorowania. Chwilę ten drugi pilnował, by do sernika nie trafiły przypadkiem żadne rodzynki (Nasz bohaaaateeeer! ^^), ale gdy mu się to znudziło, a widział, że młodszemu od niego nie idzie to sprawnie, postanowił mu trochę pomóc. Do kuchni wkroczyła między nich Taeyeon. Skoro wszyscy są zajęci, to dzisiaj ona musi coś ugotować. Może homara zapiekanego w cieście francuskim z truflami, paellą, kawiorem, owocami, krewetkami, ośmiornicami i glonami z winem nie poda (Nwm czy to może dobrze smakować. Wymyśliłam to na szybko. /Rim). Może to obiecane kiedyś spaghetti, które do dziś nie pojawiło się na stole?
Tymczasem Jjangah skończył swoją kąpiel. Przed drzwiami, stojąc na bokach, przyglądali się jego kąpieli Monggu i Jjonggu. Gdy trochę podsuszony suszarką piesek, miał już stanąć na łapkach na płytkach w łazience i zostać wypuszczony do ogródka na "dalsze suszenie", Jongin dał do zrozumienia niekąpanej jeszcze dwójce, że ich kolej nadchodzi.
- Który z was idzie teraz? - Oto, co powiedział.
Biały członek psiej bandy szczeknął porozumiewawczo do reszty, zanim został jeszcze odstawiony na podłogę, a jego towarzysze w jednej chwili zaczęli uciekać na podwórko. Cóż, trzeba było za nimi pobiec.
A obiad robił się i ładnie pachniał. Makaron w jednym garnku gotował się na al dente, a w drugim był przyrządzany sos do niego. Uprzednio podsmażony na patelni kurczak, został zmieszany z idealnie gładkim sosem pomidorowym i kompozycją aromatycznych przypraw. Chyba każdy wyobraża sobie mniej więcej robienie spaghetti, więc więcej chyba nie trzeba dodawać o sposobie przygotowania i pozostałych składnikach, wcześniej nie wymienionych xD
Sernik chłopaków trafił do piekarnika i zapowiadał się na pyszny sernik.
Sernik robiony z miłością, hehehe xD
Teraz więc obiadem zajmowały się trzy osoby, a po wykąpanie reszty Psiej Bandy z pomocą przyszły dodatkowe dwie pary rączek. Może przy tym wykwintnym daniu nie ma dużo pracy, ale miło jest robić coś razem w miłej atmosferze. Jako dodatek startu nawet trochę parmezanu, gdyby ktoś chciał i nim przyozdobić swój talerz. 👌🏻
Dzisiaj obiad jadło się bardzo przyjemnie.
Chwilę po nim, musiano jednak zbierać się na mecz, by zająć sobie dobre miejsca. Czyli nie będzie odpoczynku po jedzonku. 😛
Baekhyun jako pierwszy opuścił dom, a w ślad za nim poszli Sehun, Sangrim i Taeyeon. Dopiero kiedy czwórka była w samochodzie Iwony, a blondyn zaczął wyjeżdżać z podjazdu, Sylwia zorientowała się, że nie ma wśród nich Kaia. Rim, niestety, nie otrzymała nagrody "Najlepsza Dziewczyna Roku", ale może za rok, jeżeli przypomni sobie, żeby sprawdzać, czy Jongin jest w pobliżu...?
- Yehetete, leć po Kaia - westchnął Baekhyun, zatrzymując swojego Range Rovera, na co szatyn wyszedł z samochodu i powlókł się do domu.
Ułamek sekundy dzielił go od oberwania drzwiami w twarz, ale na szczęście, nic nie uszkodziło jego buźki. Jongin ostatni raz przejrzał się w lustrze weneckim w drzwiach, poprawił włosy, zaczesując je do tyłu, stwierdził, że wygląda zajebiście, popchnął Sehuna w kierunku samochodu i zajął miejsce obok swojej dziewczyny. Iwona odwróciła się do tyłu, aby upewnić się, że tym razem nikogo nie zapomną zabrać, a po sprawdzeniu tego wyjechał na główną drogę, obierając kurs na parking nieopodal liceum paczki. Po przyjechaniu tam zdołali znaleźć wolne miejsce dla Range Rovera, co nie okazało się proste, ponieważ wydawać by się mogło, że całe miasto zjechało się, by oglądać najważniejszy mecz koszykówki w tym sezonie. Postanowili, że dobrym pomysłem będzie jak najszybsze zajęcie w miarę sprzyjających oglądaniu siedzeń, więc koniecznym było usunięcie z planu dnia życzenia powodzenia Taehyungowi.
- Ja chcę tu siedzieć! - pisnęła Sangrim, przepychając się obok bruneta, żeby usiąść na trybunach w miejscu, gdzie ten miał zamiar usiąść.
- Hej, ale tu jest brudno! - zaprotestował Kajsa, patrząc z wyrzutem na Aniołka, który szczerzył do niego zęby, siedząc na upatrzonym przez chłopaka krzesełko. - Sehun, cho no tu - rzucił do przyjaciela, który zajął miejsce obok Demona siedzącego przy Baekhyunie.
Szatyn wychylił się do tyłu, żeby zobaczyć, do czego znowu chce go wkopać Jongin, a widząc hojnie potraktowane przez ptaki siedzenie na trybunach, spojrzał na niego z miną podobną do mema "Bitch, please" i wrócił do rozglądania się dookoła.
- Rim, przesuń się z łaski swojej, bo na tym to ja nie będę siedział - powiedział rozeźlonym głosem Kajtek, podpierając ręce na biodrach.
- Nie przesunę się, bo tam siedzi dziwny pan - stwierdziła szatynka, kątem oka zauważając, że mężczyzna odwrócił się w jej stronę z pytającą miną. Teraz to tym bardziej się nie przesunie.
- Bossszzzeno, Kaju, weź usiądź tam dalej, a nie wstyd nam robisz - ofuknęła Jongina Taeyeon, kopiąc chłopaka w kostkę, aby zasugerować mu, że naprawdę powinien się ruszyć, nim dojdzie do rękoczynów.
- Ale ja tam nie chcę! - zaprotestował Kajsa-sa z naburmuszoną miną, patrząc to na Rim, to na krzesła po jej obu stronach.
- Dobrze, przesunę się, ale bądźcie cicho i oglądajcie mecz! - zbeształ ich siedzący nieopodal "dziwny pan", przesiadając się kilka krzesełek dalej.
- Głupek - rzuciła Sangrim do Kaia, ciągnąc go za rękę, żeby w końcu usiadł na miejscu obok niej, co też ten zrobił, obracając twarz od dziewczyny, żeby zaprezentować ostentacyjnego focha.
- Cicho! - ofuknęła ich Sylwia, patrząc, jak obie drużyny wychodzą na boisko i stają naprzeciw siebie.
- Czemu V się z nim wita? - zdziwił się Sehun po chwili, widząc, że rudzielec wymienia uścisk dłoni z graczem przeciwnej drużyny.
- Przecież jest kapitanem, to chyba musi - odpowiedziała mu szeptem Taeyeon, zawieszając dłużej wzrok na Taehyungu, ponieważ nawet ona musiała przyznać, że w stroju do koszykówki i z nowym kolorem włosów było mu do twarzy.
- Tak, tak, nas też dziwi, że wzięli takiego debila za kapitana - dorzucił od siebie Jongin, mówiąc dość głośno, żeby szatyn go usłyszał. Słowa te natychmiast wychwyciła Iwona, wlepiając uważny wzrok w Kajtka, aby zasugerować mu, że nie powinien obrażać jego brateła.
- Gra najlepiej - przypomniał mu Aniołek, odwracając na chwilę wzrok od boiska, żeby skierować go na swojego chłopaka.
- Ja też do...
- Nie grasz dobrze. I cicho bądź, bo chcę oglądać! - obruszył się Baekhyun, wracając spojrzeniem na plac do gry.
Tymczasem cała drużyna Taehyunga zdążyła się ustawić na wyznaczonych przez trenera pozycjach. Po prawej stronie od obszaru ograniczonego stanął sam kapitan, który pełnił rolę środkowego, mimo że najwyższy z piątki graczy nie był. Przed rozpoczęciem meczu odszukał wzrokiem przyjaciół i pokazał im utworzone z palców "V", które miało oznaczać, że zwycięstwo należy do nich. Na lewo od "trumny" (Dla niewtajemniczonych: Tak się mówi na ten obszar ograniczony.) pozycję zajął wysoki skrzydłowy drużyny - Hyungsik. Przed nimi po obu stronach i na środku linii rzutów za trzy punkty ustawili się kolejno, licząc od prawej: Joohyuk jako niski skrzydłowy, Jungkook na pozycji rozgrywającego oraz Junhong pełniący rolę rzucającego.
Sędzia ogłosił początek meczu i wykonał rzut sędziowski w środkowym kole, który został przejęty przez kapitana "wrogiej" drużyny. Jungkook natychmiast rzucił się do przodu, żeby przechwycić od niego piłkę, a następnie podał ją Junhogowi, który przebiegł kilka kroków, kozłując i przymierzył się do rzutu z dystansu. Jednak nie udało mu się dobrze wycelować, ponieważ niski skrzydłowy przeciwników niemal go znokautował, starając się nie dopuścić do strzału, więc rzucający wykonał podanie do Taehyunga. Rudowłosy miał dogodną pozycję do rzutu z dystansu, więc zadziałał w ten sposób i trafił za trzy punkty.
- Brawo! - zawyła publiczność, która kibicowała lokalnej drużynie koszykówki. Oczywiście, pisząc "publiczność", mam na myśli, że dołączyli się do nich również ci najlepsi z najlepszych.
Całego meczu raczej nie ma sensu opisywać, więc oto skrótowe przedstawienie go: W pierwszej kwarcie wygrała "wroga drużyna", ale nieznaczną ilością punktów, więc wystarczył celny rzut Hyungsika, żeby wyrównać wynik. Kolejne części meczu przeszły w miarę sprawnie i bez poważniejszych kontuzji chyba, że uznawać przetarcia na kolanach za poważne kontuzje... ale zazwyczaj się ich za takie nie uznaje. Jak można było przypuszczać, podczas gry najbardziej wykazał się Taehyung, który jako kapitan czuł na sobie obowiązek, aby pokazać, że nie sprawuje tej funkcji przypadkiem. Poza tym do większego starania się zmotywowała go obecność zagrzewających go do walki przyjaciół - nawet Sehun go dopingował. A to podchodzi pod nienormalne. Pomijając nawet to, czy ktokolwiek ma pomysł na lepszy sposób, żeby zaimponować Demonowi? Mógłby jeszcze zrobić jadalną fortecę z sernika, ale wykazanie się na meczu wydaje się bardziej prawdopodobne... Ale wracając, do końca rozgrywek zostały zaledwie dwie minuty, a tablica wyników wskazywała 66 punktów dla gospodarzy i 62 punkty dla gości, co było zbyt "niebezpieczną" różnicą. Należało postarać się, żeby zwiększyć przewagę i zminimalizować szansę na wygranie "wrogiej" drużyny.
V znowu znalazł się w posiadaniu piłki i zaczął szukać opcji do zagrania w akcji dwójkowej, ponieważ sam, obstawiony z każdej strony przez przeciwników, nie miałby szans trafić do kosza. Zrobił zwód i przerzucił piłkę do Jungkooka, który ustawił się za linią rzutów za trzy punkty i posłał piłkę w odpowiednim kierunku, ale odbiła się od obręczy i została przechwycona przez skrzydłowego gości. Natychmiast rzucił się do przodu, kozłując, a za nim pobiegła reszta drużyny, gotowa do przyjęcia podania. Obrona szybko ustawiła się na swoich pozycjach, ale rozgrywający, któremu podano piłkę, zdołał przedrzeć się pod kosz i rzucił w kierunku kosza lokalnych graczy. Na szczęście, Taehyung pojawił się znikąd i nie dopuścił do zdobycia punktów, odrzucając piłkę do Joohyuka, który miał dogodną pozycję do rzutu. Kolejne dwa punkty zasiliły wynik gospodarzy.
Do końca meczu zostało zaledwie 18 sekund, a tablica punktów wyraźnie ukazywała 68 dla drużyny V i 67 dla gości. "Wrogi" gracz ustawił się za linią rzutów wolnych i przymierzył się do rzucenia, ale zablokowano go, więc podał piłkę skrzydłowemu, który zdobyłby trzy punkty, gdyby nie rudzielec, który obronił kosz i wykonał podanie do Hyungsika. Chłopak trafił "spod kosza", czym zdobył kolejne dwa punkty dla gospodarzy.
Publiczność zawyła z radości, kiedy sędzia oznajmił gwizdkiem koniec meczu, a Wielka Piątka podniosła się z krzesełek, krzycząc razem ze wszystkimi na cześć zwycięzców. Przegrani patrzyli zazdrośnie na wręczany Taehyungowi puchar, który miał upamiętniać wygraną gospodarzy w mistrzostwach licealistów w Korei. Rudzielec uniósł wysoko trofeum, wiwatując razem z resztą drużyny.
W końcu czwórka graczy udała się do szatni, żeby jak najszybciej wziąć prysznic, przebrać się i pójść jakoś uczcić wygraną, ale ich kapitan przekazał puchar rozanielonemu trenerowi i wybiegł na spotkanie przyjaciołom, którzy weszli na boisko, żeby mu pogratulować.
- TaeTae, chłopie, jesteś mistrzem!!! - piszczała Iwona zdecydowanie niemęsko, poklepując brateła z ogromnym zaangażowaniem po plecach.
- Brawooo! - krzyczeli wspólnie JongRim, wyklaskując na dłoniach rytm niczym z afrykańskiej piosenki ludowej, a żeby było jeszcze głośniej - dołączyli do tego tupanie nogami, zaczynając krzyczeć w iście operowym stylu.
- No, no, no - skomentowała Sylwia, kiwając z uznaniem głową.
Jednak V zwracał teraz uwagę tylko na jedną osobę, która wpatrywała się w niego z lekkim uśmiechem na ustach i iskierkami radości w oczach. Taehyung uznał wygraną za dobrą okazję do zbliżenia się do Taeyeon, więc podszedł do niej i zamknął ją w mocnym uścisku. Demon podniósł na niego wzrok i zaraz potem go odepchnął, cofając się o krok.
- Idź ty się lepiej umyj, jesteś cały przepocony - zauważył Baekhyun, chcąc jakoś przerwać niezręczną ciszę (z afrykańsko-ludową przyśpiewką w tle). - A ja skorzystam z sytuacji i idę do łazienki - dodał, ciągnąc V za rękę w kierunku szatni.
- Nie odepchnęła mnie przez trzy sekundy. Robimy postęp - stwierdził Tae, odgarniając z czoła mokre kosmyki rudych włosów.
- Jesteś tak spocony, że lepi się do ciebie koszulka. Na miejscu Taeyeon dałbym ci z liścia za takie coś - skomentowała Iwona, na co Kosmita posłał mu uśmiech zbliżony do trollface'a i natychmiast się do niego przytulił.
- Fu, fu, fu, fu, fu!!! - zaczął piszczeć blondyn, starając się odepchnąć V. - Nie dostaniesz ode mnie hajsu do końca roku! - zagroził, kiedy w końcu Taehyung dał mu spokój.
- Seungri. Kojarzycie gościa? - zapytał Baekhyun, kiedy po powrocie do domu wszyscy dostali po kawałku sernika w ramach uczty biesiadnej po zwycięstwie Taehyunga.
Nie było sensu zamawiać fast foodów lub przygotowywać jakiegoś ciepłego posiłku, ponieważ po meczu drużyna koszykówki wybrała się na pizzę, a paczka uznała, że się do nich dołączy. Nikt nie protestował, więc udano się wspólnie do pizzerii i spałaszowano tak ogromną ilość jedzenia, że zrzutka pieniędzy nie wystarczyła i Iwona musiała biec do najbliższego bankomatu, żeby wypłacić z konta "kasę na czarną godzinę".
- Hmm... Chińczyk, granatowe włosy, tak z metr siedemdziesiąt pięć? - dopytała Sangrim, sprawiając, że wszyscy posłali jej pełne zastanowienia spojrzenia, a Kai obrócił ją w swoją stronę i założył ramię na ramię z miną "Masz mi to wytłumaczyć", ale Aniołek jedynie wzruszył ramionami.
- Dokładnie - odpowiedziała Iwona, odsuwając się od Jjangah, który wskoczył na jego kolana, patrząc prosząco na sernik. - Kai, czemu nie mogę mu dać trochę ciasta?
- Bo Jjangah ma jeść tę zdrową karmę, żeby wyrósł na dużego psiaka ze zdrowymi zębami i lśniącą sierścią - przypomniał reszcie ZNJZOWPL, porywając sobie jeszcze jeden kawałek sernika na talerzyk.
- Widzisz, Jjangah? To on mi nie pozwala - wytłumaczył białemu słodziakowi Baek, drapiąc go za uchem, żeby się na niego nie gniewał.
Nie jego wina, że Kajtek ma obsesję na punkcie prawidłowego karmienia swoich skarbów.
- Co z tym Seungrim? - dopytał Sehun, który również zajadał przygotowany przez siebie sernik.
- Organizuje wielką imprezę i zaprosił nas na nią - wytłumaczyła Iwona, wystukując coś na ekranie telefonu.
- Nie idziemy - zawyrokowała od razu Taeyeon, patrząc po reszcie. - Nie mam zamiaru was pilnować, jak zaczniecie coś odwalać po alkoholu i tak, Kai, mówię właśnie o tobie - dodała, widząc, że Jongin otwiera usta, żeby coś powiedzieć.
- To było dawno i nieprawda! - zaprotestował brunet, szybko kończąc resztki sernika, które mu zostały na talerzu. - Ekipa, wio na górę się wystroić. Widzimy się na dole za pół godziny.
- W pół godziny to ja włosów nie ułożę, o byciu gotowym nie wspominając - powiedział Baekhyun, ale raz-dwa dokończył przysmak bogów i wbiegł na górę po schodach.
To samo zrobiła reszta, chociaż Demon z ociąganiem, bo naprawdę nie uśmiechało się jej kolejny raz bawić się w niańkę.
Ku zdziwieniu wszystkich pół godziny wystarczyło na przygotowanie się i po tym czasie wszyscy znajdowali się w Subaru Viziv Taehyunga, czekając, aż V zaparkuje przed budynkiem przypominającym willę i, jak to stwierdził Kai, wyglądającym nawet lepiej niż ich dom.
Gdyby kogoś interesowało, jak zdecydowali się ubrać na imprezę przyjaciele, prezentuję opis, który w sumie nic nie wniesie do fabuły rozdziału, więc można go ominąć :")
Jongin stwierdził, że czegokolwiek by nie ubrał, będzie wyglądać dobrze, więc założył czarne jeansy, białą koszulę, a na nią czarną, skórzaną kurtkę. Sangrim miała poważną rozkminę nad sensem życia, ale finalnie wybrała ciemną bluzkę z wycięciami na ramionach i jasną spódniczkę nad kolano, żeby kolorystycznie pasować do stroju Kajsy. Sehun również nie wiedział, co mógłby ubrać na imprezę, ponieważ nie był na żadnej w tej okolicy i nie znał "dresscodu", więc ubrał czarną koszulkę z napisem "Heartbroken feedback orchestra", spodnie pod kolor i białą marynarkę. #Team_Czarno-biali. Przechodzimy do #Teamu_Kolorowych: Iwona założyła czerwoną koszulę, a na to ciemną marynarkę z kilkoma srebrnymi łańcuszkami. Demon wybrał czarno-biały crop top i spodnie moro wybrane przez osobistego stylistę Baekhyuna. Natomiast V ubrał biały T-shirt z napisami, kraciastą, ciemnozieloną marynarkę i czarne spodnie z dwoma łańcuszkami wiszącymi przy przedniej kieszeni.
Kiedy przekroczyli próg willi, doskoczył do nich granatowowłosy gospodarz, od którego alkohol było czuć na kilometr, witając i zapraszając do zabawy. Porozmawiał z nimi przez chwilkę, ale poszedł sobie, gdy do paczki dołączył Chanyeol i zaczął ich ciągnąć w kierunku salonu, gdzie impreza trwała w najlepsze.
Taeyeon, znając możliwości swoich przyjaciół, usiadła razem z nimi na, o dziwo, wolnej kanapie, obserwując, jak natychmiast po zwęszeniu alkoholu na stole decydują się na wypicie po "symbolicznym kieliszku". Oczywiście, jak można się było spodziewać, na jednym się nie skończyło, bo nawet w przypadku Sangrim skończyło się na dwóch i już wkrótce męska grupa paczki otwierała kolejne butelki.
Skaczemy w czasie, hop, hop. Jesteśmy teraz półtorej godziny po rozpoczęciu imprezy, kiedy bracia SeKai ledwie kontaktują ze światem, dwa kieliszki Sangrim spowodowały jej wzrost pewności siebie, Taehyung świętujący zwycięstwo również prezentował, że jest upity, nawet Baekhyun i Chanyeol nie byli lepsi. I oto jeden jedyny wyrzutek, który nigdy w życiu nie tknął alkoholu, chociaż nierzadko to proponowano... Taeyeon, mowa o tobie, prawda?
Jako pierwszy z kanapy ruszył się V. Jeżeli miałby być szczery, to chciał jedynie pójść do łazienki, ale mówiąc najprościej, jak się da - zgubił się. Nie mógł znaleźć odpowiedniego pomieszczenia, a nagle zauważył stojącego przed sobą Demona, który rozmawiał z jakimś facetem, więc uwiesił się jej ramienia i zaczął rozwodzić się nad swoim losem.
- Tae, bo ja nie mam pojęcia, gdzie jest łazienka - powiedział ze smutkiem w głosie, oczekując, że ta wytłumaczy mu, gdzie powinien ją znaleźć.
- Chyba mnie z kimś... - zaczęła brunetka, chcąc odsunąć się od opierającego się na jej ramieniu chłopaka, ale wtedy ten stanął naprzeciwko niej, a ona aż rozwarła wargi ze zdumienia.
Spodziewała się jakiegoś namolnego zboczeńca, tymczasem przed nią znajdował się naprawdę przystojny rudzielec, który wyglądał jak idealny "materiał na chłopaka". Uśmiechnęła się do niego i wskazała ręką, gdzie powinien pójść, żeby trafić do łazienki.
- Już jestem - przywitał się radośnie, kiedy znowu udało mu się odszukać "Taeyeon" w tłumie.
Dziewczyna opierała się o ścianę salonu, więc przyjął podobną pozycję jak ona, ale przodem do brunetki.
- Co tam słychać? - zapytała, nie wiedząc za bardzo, jak prowadzić rozmowę z kimś, kogo imienia nie zna, a pytać o nie, podczas gdy ten ktoś pomylił ją z inną osobą, raczej nie wypadało.
- Hmm... Wygraliśmy ten mecz koszykówki, więc powinienem być szczęśliwy, prawda? - odpowiedział V, uśmiechając się szeroko i trochę zbyt sztucznie do dziewczyny.
- A nie jesteś...? - zorientowała się, unosząc do góry jedną brew, czego chłopak pewnie i tak nie zarejestrował, bo wyglądał, jakby obraz mu się zamazywał przed oczami.
- Jak mogę być szczęśliwy, kiedy nigdy nie pozwalasz mi się do siebie zbliżyć? Staram się od ponad dwóch lat, a ty udajesz, że tego nie dostrzegasz. Jeszcze teraz pojawił się Sehun i wyraźnie widać, że to on ci się podoba. Tae, naprawdę jestem lepszy od niego. Nie mam pojęcia, jak mógłbym cię do tego przekonać... - Z ust Taehyunga zaczął wydobywać się słowotok, który pewnie trwałby jeszcze dłużej, gdyby nie to, że do brunetki podeszła jakaś dziewczyna i zaczęła z nią rozmawiać, ignorując chłopaka.
Tymczasem Taeyeon zorientowała się, że V zdecydowanie zbyt długo nie wraca z tej łazienki, więc zaczęła rozglądać się za rudzielcem, którego zlokalizowała pod ścianą. Rozmawiającego z jakąś dziewczyną. Stojącego podejrzanie blisko niej. Demon z zaskoczeniem przenosił wzrok to na chłopaka, to na stojącą obok niego brunetkę. Czy V... z kimś flirtował?
Nagle rozdzwonił się telefon chłopaka i zastanawiała się czy zanieść mu ten telefon, czy zignorować połączenie, ale w końcu uznała, że nie będzie przeszkadzać. W końcu jednak na wyświetlaczu pojawiło się "Trener", więc stwierdziła, że to może być coś ważnego... Ale wtedy Taehyung przysiadł się obok niej na kanapie i odebrał następne połączenie od nieznajomego numeru.
- Nie, nie mam różowego długopisu, bo kosmici nie noszą kapeluszy - stwierdził do słuchawki, co sprawiło, że Demon spojrzał na niego jak na idiotę, bo hej, w końcu tak się zachowywał, i zabrał mu telefon, odchodząc na bok, gdzie było ciszej.
- Halo? - zapytał ktoś po drugiej stronie, przez dłuższy czas nie słysząc żadnej odpowiedzi.
- Halo? Kto dzwoni?
- Z tej strony Jung Dongwon. Czy dodzwoniłem się do pana Kima Taehyunga?
- Niestety, kolegi nie ma w pobliżu.
- To nie on odebrał telefonu?
- Nie. Taehyung zostawił telefon w domu. Mam mu coś przekazać?
- Proszę przekazać koledze, że jutro zadzwonię jeszcze raz. Pracuję w Narodowym Centrum Sportowym Taereung. Widziałem dzisiaj mecz Kima Taehyunga i chciałbym z nim porozmawiać.
- Dobrze, przekażę - odpowiedziała Taeyeon, odłączając się.
Przez chwilę stała w miejscu z telefonem V w dłoni, zastanawiając się czy dobrze usłyszała nazwę placówki. Narodowe Centrum Sportowe Taereung było zainteresowane Taehyungiem? To najlepsze w kraju miejsce do trenowania wymarzonej dyscypliny. Dostanie się tam dla każdego sportowca jest szczytem marzeń, a w do V sami zadzwonili, ponieważ się nim zainteresowali...?
- Oddawaj mój telefon - obruszył się Alien, kiedy w końcu udało mu się zlokalizować "złodziejkę jego telefonu".
Demon patrzył z zamyśleniem na rudowłosego, który kierował się w stronę jego wcześniejszej towarzyszki rozmów. Czy to możliwe, żeby V dostał się do uniwersytetu na drugim końcu kraju?
- Uwaga, bo lecę! - Dziewczyna usłyszała nagle znajomy głos, więc odwróciła się w stronę, skąd dochodził i ujrzała przed sobą spadającą ze schodów Iwonę.
Blondyn tylko spadł ze schodów, więc było w miarę zrozumiałe - Taeyeon sama często (i to zdecydowanie zbyt często) robiła sobie w ten sposób krzywdę, a w dodatku Baekhyun nie kontaktował najlepiej ze światem. Jednak dziwności tej sytuacji dodawało to, że koszula i marynarka chłopaka nosiła ślady zbyt bliskiego spotkania z Nutellą, którą Iwona po pozbieraniu się z upadku, pałaszowała, siedząc na ostatnim stopniu. Co ciekawsze - nagle znikąd przed blondynem Chanyeol.
- Od dawna chciałem cię o to zapytać... - zaczął, ale Baek nawet nie podniósł na niego wzroku, wyjadając łyżką Nutellę ze słoika. - Baekhyun, muszę cię o coś zapytać - starał się zwrócić jego uwagę, tarmosząc rękaw przyjaciela.
- Cholera jasna, to pytaj! - krzyknęła Iwona *Taeyeon wypomni jej to przy najbliższej okazji, kiedy będzie robić problem o przeklinanie* i spojrzała z niezrozumieniem, na Yeola, który klęknął przed nią, ledwie utrzymując równowagę z powodu wypitego wcześniej alkoholu.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał wyższy, wyciągając przed siebie zawieszkę od kapsla.
Brunetka spojrzała na nich z miną w stylu "What. The. Fuck", ale nie miała czasu dalej się zastanawiać, o co tutaj chodziło, ponieważ nagle po schodach zbiegł Jongin, kilkukrotnie się potykając, czym dał jej znać, że również nie należy do trzeźwych.
- Jestem Kopciuszkiem! - krzyknął ze szczęściem w głosie, kiedy spadł mu jeden z butów i został na schodach. - Rim, skarbie, będziesz moim księciem! - dodał, widząc na szczycie schodów swoją dziewczynę, która zaczęła za nim biec, ponieważ chłopak wybiegł na zewnątrz.
- Nie idź tam! Tam jest basen! - wrzeszczała za nim Sangrim, najwidoczniej przestraszona wizją stracenia chłopaka w taki sposób.
Szatynka wybiegła za nim i zaczęła przedzierać się przez tłum ludzi bawiących się nieopodal basenu. Oczywiście, to właśnie tam musiało się zebrać najwięcej osób, więc dziewczynie trudno było odszukać wśród nich Kaia. W końcu znalazła się w pobliżu basenu i dostrzegła swoją zgubę, która podziwiała garstkę chłopaków toczących jakieś głupie zawody - wyskakiwali przez okno willi, starając się trafić w materac ustawiony kilka metrów dalej. Rim spojrzała w tamtą stronę i ku swojemu zdziwieniu, zobaczyła Chanyeola, który drąc się "I belive I can fly", rzucił się na materac i minął go, przez co jego twarz przeżyła bliskie spotkanie z trawą.
- Kai, idziemy do środka - powiedziała Sangrim, podchodząc do bruneta, ale ten nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem, odchodząc trochę dalej.
- Uważaj! - krzyknęła, ale chłopak i tak poślizgnął się na mokrych płytkach, zaczynając panicznie machać rękami, żeby utrzymać równowagę.
Dziewczyna rzuciła się w jego kierunku, chcąc go uratować, zanim wpadnie do basenu, ale skończyło się na tym, że kiedy podała mu rękę, Jongin przechylił się za bardzo w stronę wody i pociągnął za sobą Rim. Piękny, głośny plusk + pisk Sangrim + przekleństwa Kaia = muzyka dla uszu, nieprawdaż?
Hałas zainteresował granatowowłosego gospodarza, który właśnie podnosił się z materaca, prezentując wszystkim zwycięski uśmiech, ponieważ jako jedyny trafił dokładnie na jego środek po skoku. Seungri podszedł bliżej basenu, przyglądając się z niezrozumieniem Jonginowi, który właśnie wydostał się z wody i pomagał szatynce również z niej wyjść. Nie to, że chciał. Po prostu jak ktoś ci piszczy koło ucha, to po pewnym czasie zaczyna to irytować.
- Chcecie jakiś ręcznik, czy coś? - zapytał gospodarz, który mimo masy wypitego alkoholu nadal dobrze się trzymał i kontaktował się ze światem. Wiemy, u kogo Kajsa powinien brać lekcje...
- Chcemy - stwierdził nad wyraz wkurzony Aniołek, zaczesując do tyłu mokre włosy.
- Koszulka się do mnie lepi - zauważył naprawdę mądrze Kajtek, któremu Seungri właśnie pomagał wstać. +0,3419 do spostrzegawczości.
- W sumie się nie dziwię - przyznał granatowowłosy, odprowadzając parę do łazienki.
Tam pokazał im, gdzie mogą znaleźć ręczniki, żeby chociaż trochę się wysuszyć i sam opuścił pomieszczenie, znowu udając się na zewnątrz willi.
- Rim... - zaczął Jongin, kiedy szatynka zgarnęła jeden z ręczników i rzuciła nim w chłopaka, który o dziwo, go złapał.
Trochę bełkotał, więc było go trudno zrozumieć, ale w końcu po wypiciu takiej ilości alkoholu i tak szokujące jest, że nie zasnął gdzieś w kącie.
- Hmm? - mruknęła dziewczyna, wycierając włosy ręcznikiem, ponieważ nie bardzo wiedziała czy może posłużyć się nieswoją suszarką.
- To dla ciebie - powiedział brunet, wyciągając w jej kierunku dłoń z ułożonym na niej pierścionkiem, który prezentował się naprawdę oszałamiająco i z pewnością musiał być bardzo cenny.
- Komu go zaiwaniłeś? - zapytała wprost, uważnie przyglądając się Jonginowi, który jedynie wzruszył ramionami.
idząc, że Rim jednak nie chce tego pierścionka, położył go na szafce obok siebie i zaczął rozpinać guziki koszuli.
- I będziesz teraz paradować po domu topless, tak? - dodała szatynka, kręcąc z niedowierzaniem głową, kiedy chłopak rzeczywiście zdjął koszulę i przeczesał mokre włosy palcami.
- A nie podoba ci się? - zapytał z uwodzicielskim uśmiechem, podchodząc krok bliżej swojej dziewczyny, która wywróciła oczami, wzdychając.
- Ile wypiłeś? - Sangrim zadała istotne pytanie, patrząc na Kaia z poważną miną.
- Trochę... dużo? - odpowiedział z takim tonem głosu, jakby chciał dodać "A czy to ważne?"
- Jedziemy jutro nad morze i kiedy będziesz narzekał na kaca, to ci to przypomnę - stwierdziła Rim, ignorując chłopaka, który coraz bardziej zmniejszał dzielącą ich odległość.
- Nie przypomnisz - uznał ze stuprocentową pewnością w głosie, po czym położył dłoń w najniższym punkcie jej talii i przyciągnął ją do siebie, opierając czoło o to dziewczyny.
- Jesteś pijany - powiedział Aniołek, chcąc odsunąć się od Jongina, ale on najwidoczniej miał inny pomysł, ponieważ pochylił się w stronę Rim i skradł jej całusa.
- Z miłości do ciebie - wytłumaczył, ponownie wpijając się w usta dziewczyny.
- Śmierdzisz alkoholem - wysyczała Sangrim, odpychając go i od razu zaczęła wycierać usta.
- Jak już się wytrzesz, to znajdź drugiego buta - dodała, opuszczając łazienkę, gdzie Kai stał z niezadowoloną miną, odprowadzając ją wzrokiem.
- Czekaj, też już idę - zawołał, zgarniając z szafki pierścionek, który zaczął podrzucać i zszedł na dół po schodach, kurczowo trzymając się poręczy, żeby nie spaść.
- Hej, to mój pierścionek! - krzyknęła nagle jakaś dziewczyna, dostrzegając błyszczącą w świetle licznych lamp ozdobę. Stojący obok niej młodzieniec natychmiast odwrócił się w stronę Jongina, który nadal bawił się błyskotką i podszedł do niego.
- To należy do mojej dziewczyny. Oddawaj to! - zażądał nieznajomy, wyciągając dłoń po pierścionek.
Kai podniósł na niego półprzytomne spojrzenie, patrząc to na ozdobę, to na stojącego przed nim chłopaka.
- Ale to prezent dla MOJEJ dziewczyny - zaprotestował, zaciskając dłoń w pięść, żeby tamten nie odebrał mu błyskotki.
- Masz mi to oddać! - krzyknął wkurzony nieznajomy, popychając Kaia do tyłu w ten sposób, że wylądował plecami na schodach. Musiało boleć.
- Co jest? - zapytała Taeyeon, która kolejny raz musiała się bawić w opiekunkę. Sangrim również podeszła do kłócących się, ale nie wiedziała, jak zareagować.
Nie doczekała się odpowiedzi, ponieważ Jongin właśnie chwiejnie się podniósł i uderzył chłopaka pięścią w twarz. Musiało boleć x2. Młodzieniec zacisnął szczękę, wlepiając przepełnione złością spojrzenie w Kaia i nie pozostał mu dłużny, również oddając cios.
- Hej, spokojnie! - krzyknął Demon, ale kłócący się zdążyli zdobyć zainteresowanie reszty imprezowiczów, którzy zbliżyli się do nich, zachęcając do walki.
Kajsa już miał kolejny raz oberwać w twarz od nieznajomego, kiedy przed nim pojawił się Sehun, który zaczął bronić przyjaciela. Chciał to zrobić w miarę dymplomatycznie, o ile w ten sposób może działać osoba pod wpływem alkoholu, ale już na wstępie pięść przeciwnika spotkała się z jego twarzą, więc zrezygnował z pokojowych zamiarów.
Skończyło się to tak poważną bójką, że Seungri finalnie musiał sam rozdzielić chłopaków. Odebrał Kaiowi pierścionek, z powodu którego wywiązała się kłótnia i oddał go prawowitej właścicielce. Sangrim odciągnęła swojego chłopaka na bok, a Taeyeon widząc rozciętą wargę i brew Sehuna, zapytała gospodarza o wodę utlenioną. Granatowowłosy opisał dziewczynie, gdzie w łazience może ją znaleźć i pokazał również, jak do niej dotrzeć. Dziewczyna chwyciła Sehuna za nadgarstek i poprowadziła go na górę. Znalazła w szafce buteleczkę z wodą utlenioną oraz chusteczki i podeszła do szatyna, który zdążył usadowić się na pralce w kącie stojącej. (Pozdro dla wszystkich, którzy wiedzą, o co chodzi z tą kolejnością :") )
- Nigdy więcej nie pójdę z wami na żadną imprezę - mruknęła Taeyeon, mocząc chusteczkę w wodzie utlenionej.
Sehun przeniósł na nią spojrzenie i przestał machać nogami, kiedy stanęła tuż obok pralki, żeby zdezynfekować mu rany.
- Kai jutro sobie zobaczy... - dodała, przykładając chusteczkę do brwi szatyna.
- Piecze - syknęła Sylwia, odsuwając głowę w bok.
- To woda utleniona. Nie piecze - stwierdziła Tae, nachylając się w kierunku chłopaka, po czym trochę delikatniej przetarła mu ranę. - Ciekawi mnie, kto jutro będzie prowadził, skoro wszyscy pili alkohol... - mamrotała sama do siebie, mocząc kolejną chusteczkę w wodzie utlenionej.
- Nie otwieraj ust - polecił Demon, przykładając ją do dolnej wargi Huna.
Chłopak posłusznie siedział grzecznie, nie spuszczając spojrzenia ze złorzeczącej wszystkim dziewczyny.
- Okey, zejdź. Zbieramy resztę i wracamy do domu - zdecydowała Taeyeon, odsuwając się od Sehuna, żeby zamknąć buteleczkę z wodą utlenioną.
Szatyn uśmiechnął się, decydując się zrealizować pewien pomysł, który pojawił mu się w głowie i zeskoczył z pralki, stając naprzeciwko dziewczyny. Położył dłoń na jej karku i przyciągnął ją do siebie, minimalizując dzielącą ich odległość.
Baekhyun jako pierwszy opuścił dom, a w ślad za nim poszli Sehun, Sangrim i Taeyeon. Dopiero kiedy czwórka była w samochodzie Iwony, a blondyn zaczął wyjeżdżać z podjazdu, Sylwia zorientowała się, że nie ma wśród nich Kaia. Rim, niestety, nie otrzymała nagrody "Najlepsza Dziewczyna Roku", ale może za rok, jeżeli przypomni sobie, żeby sprawdzać, czy Jongin jest w pobliżu...?
- Yehetete, leć po Kaia - westchnął Baekhyun, zatrzymując swojego Range Rovera, na co szatyn wyszedł z samochodu i powlókł się do domu.
Ułamek sekundy dzielił go od oberwania drzwiami w twarz, ale na szczęście, nic nie uszkodziło jego buźki. Jongin ostatni raz przejrzał się w lustrze weneckim w drzwiach, poprawił włosy, zaczesując je do tyłu, stwierdził, że wygląda zajebiście, popchnął Sehuna w kierunku samochodu i zajął miejsce obok swojej dziewczyny. Iwona odwróciła się do tyłu, aby upewnić się, że tym razem nikogo nie zapomną zabrać, a po sprawdzeniu tego wyjechał na główną drogę, obierając kurs na parking nieopodal liceum paczki. Po przyjechaniu tam zdołali znaleźć wolne miejsce dla Range Rovera, co nie okazało się proste, ponieważ wydawać by się mogło, że całe miasto zjechało się, by oglądać najważniejszy mecz koszykówki w tym sezonie. Postanowili, że dobrym pomysłem będzie jak najszybsze zajęcie w miarę sprzyjających oglądaniu siedzeń, więc koniecznym było usunięcie z planu dnia życzenia powodzenia Taehyungowi.
- Ja chcę tu siedzieć! - pisnęła Sangrim, przepychając się obok bruneta, żeby usiąść na trybunach w miejscu, gdzie ten miał zamiar usiąść.
- Hej, ale tu jest brudno! - zaprotestował Kajsa, patrząc z wyrzutem na Aniołka, który szczerzył do niego zęby, siedząc na upatrzonym przez chłopaka krzesełko. - Sehun, cho no tu - rzucił do przyjaciela, który zajął miejsce obok Demona siedzącego przy Baekhyunie.
Szatyn wychylił się do tyłu, żeby zobaczyć, do czego znowu chce go wkopać Jongin, a widząc hojnie potraktowane przez ptaki siedzenie na trybunach, spojrzał na niego z miną podobną do mema "Bitch, please" i wrócił do rozglądania się dookoła.
- Rim, przesuń się z łaski swojej, bo na tym to ja nie będę siedział - powiedział rozeźlonym głosem Kajtek, podpierając ręce na biodrach.
- Nie przesunę się, bo tam siedzi dziwny pan - stwierdziła szatynka, kątem oka zauważając, że mężczyzna odwrócił się w jej stronę z pytającą miną. Teraz to tym bardziej się nie przesunie.
- Bossszzzeno, Kaju, weź usiądź tam dalej, a nie wstyd nam robisz - ofuknęła Jongina Taeyeon, kopiąc chłopaka w kostkę, aby zasugerować mu, że naprawdę powinien się ruszyć, nim dojdzie do rękoczynów.
- Ale ja tam nie chcę! - zaprotestował Kajsa-sa z naburmuszoną miną, patrząc to na Rim, to na krzesła po jej obu stronach.
- Dobrze, przesunę się, ale bądźcie cicho i oglądajcie mecz! - zbeształ ich siedzący nieopodal "dziwny pan", przesiadając się kilka krzesełek dalej.
- Głupek - rzuciła Sangrim do Kaia, ciągnąc go za rękę, żeby w końcu usiadł na miejscu obok niej, co też ten zrobił, obracając twarz od dziewczyny, żeby zaprezentować ostentacyjnego focha.
- Cicho! - ofuknęła ich Sylwia, patrząc, jak obie drużyny wychodzą na boisko i stają naprzeciw siebie.
- Czemu V się z nim wita? - zdziwił się Sehun po chwili, widząc, że rudzielec wymienia uścisk dłoni z graczem przeciwnej drużyny.
- Przecież jest kapitanem, to chyba musi - odpowiedziała mu szeptem Taeyeon, zawieszając dłużej wzrok na Taehyungu, ponieważ nawet ona musiała przyznać, że w stroju do koszykówki i z nowym kolorem włosów było mu do twarzy.
- Tak, tak, nas też dziwi, że wzięli takiego debila za kapitana - dorzucił od siebie Jongin, mówiąc dość głośno, żeby szatyn go usłyszał. Słowa te natychmiast wychwyciła Iwona, wlepiając uważny wzrok w Kajtka, aby zasugerować mu, że nie powinien obrażać jego brateła.
- Gra najlepiej - przypomniał mu Aniołek, odwracając na chwilę wzrok od boiska, żeby skierować go na swojego chłopaka.
- Ja też do...
- Nie grasz dobrze. I cicho bądź, bo chcę oglądać! - obruszył się Baekhyun, wracając spojrzeniem na plac do gry.
Tymczasem cała drużyna Taehyunga zdążyła się ustawić na wyznaczonych przez trenera pozycjach. Po prawej stronie od obszaru ograniczonego stanął sam kapitan, który pełnił rolę środkowego, mimo że najwyższy z piątki graczy nie był. Przed rozpoczęciem meczu odszukał wzrokiem przyjaciół i pokazał im utworzone z palców "V", które miało oznaczać, że zwycięstwo należy do nich. Na lewo od "trumny" (Dla niewtajemniczonych: Tak się mówi na ten obszar ograniczony.) pozycję zajął wysoki skrzydłowy drużyny - Hyungsik. Przed nimi po obu stronach i na środku linii rzutów za trzy punkty ustawili się kolejno, licząc od prawej: Joohyuk jako niski skrzydłowy, Jungkook na pozycji rozgrywającego oraz Junhong pełniący rolę rzucającego.
Sędzia ogłosił początek meczu i wykonał rzut sędziowski w środkowym kole, który został przejęty przez kapitana "wrogiej" drużyny. Jungkook natychmiast rzucił się do przodu, żeby przechwycić od niego piłkę, a następnie podał ją Junhogowi, który przebiegł kilka kroków, kozłując i przymierzył się do rzutu z dystansu. Jednak nie udało mu się dobrze wycelować, ponieważ niski skrzydłowy przeciwników niemal go znokautował, starając się nie dopuścić do strzału, więc rzucający wykonał podanie do Taehyunga. Rudowłosy miał dogodną pozycję do rzutu z dystansu, więc zadziałał w ten sposób i trafił za trzy punkty.
- Brawo! - zawyła publiczność, która kibicowała lokalnej drużynie koszykówki. Oczywiście, pisząc "publiczność", mam na myśli, że dołączyli się do nich również ci najlepsi z najlepszych.
Całego meczu raczej nie ma sensu opisywać, więc oto skrótowe przedstawienie go: W pierwszej kwarcie wygrała "wroga drużyna", ale nieznaczną ilością punktów, więc wystarczył celny rzut Hyungsika, żeby wyrównać wynik. Kolejne części meczu przeszły w miarę sprawnie i bez poważniejszych kontuzji chyba, że uznawać przetarcia na kolanach za poważne kontuzje... ale zazwyczaj się ich za takie nie uznaje. Jak można było przypuszczać, podczas gry najbardziej wykazał się Taehyung, który jako kapitan czuł na sobie obowiązek, aby pokazać, że nie sprawuje tej funkcji przypadkiem. Poza tym do większego starania się zmotywowała go obecność zagrzewających go do walki przyjaciół - nawet Sehun go dopingował. A to podchodzi pod nienormalne. Pomijając nawet to, czy ktokolwiek ma pomysł na lepszy sposób, żeby zaimponować Demonowi? Mógłby jeszcze zrobić jadalną fortecę z sernika, ale wykazanie się na meczu wydaje się bardziej prawdopodobne... Ale wracając, do końca rozgrywek zostały zaledwie dwie minuty, a tablica wyników wskazywała 66 punktów dla gospodarzy i 62 punkty dla gości, co było zbyt "niebezpieczną" różnicą. Należało postarać się, żeby zwiększyć przewagę i zminimalizować szansę na wygranie "wrogiej" drużyny.
V znowu znalazł się w posiadaniu piłki i zaczął szukać opcji do zagrania w akcji dwójkowej, ponieważ sam, obstawiony z każdej strony przez przeciwników, nie miałby szans trafić do kosza. Zrobił zwód i przerzucił piłkę do Jungkooka, który ustawił się za linią rzutów za trzy punkty i posłał piłkę w odpowiednim kierunku, ale odbiła się od obręczy i została przechwycona przez skrzydłowego gości. Natychmiast rzucił się do przodu, kozłując, a za nim pobiegła reszta drużyny, gotowa do przyjęcia podania. Obrona szybko ustawiła się na swoich pozycjach, ale rozgrywający, któremu podano piłkę, zdołał przedrzeć się pod kosz i rzucił w kierunku kosza lokalnych graczy. Na szczęście, Taehyung pojawił się znikąd i nie dopuścił do zdobycia punktów, odrzucając piłkę do Joohyuka, który miał dogodną pozycję do rzutu. Kolejne dwa punkty zasiliły wynik gospodarzy.
Do końca meczu zostało zaledwie 18 sekund, a tablica punktów wyraźnie ukazywała 68 dla drużyny V i 67 dla gości. "Wrogi" gracz ustawił się za linią rzutów wolnych i przymierzył się do rzucenia, ale zablokowano go, więc podał piłkę skrzydłowemu, który zdobyłby trzy punkty, gdyby nie rudzielec, który obronił kosz i wykonał podanie do Hyungsika. Chłopak trafił "spod kosza", czym zdobył kolejne dwa punkty dla gospodarzy.
Publiczność zawyła z radości, kiedy sędzia oznajmił gwizdkiem koniec meczu, a Wielka Piątka podniosła się z krzesełek, krzycząc razem ze wszystkimi na cześć zwycięzców. Przegrani patrzyli zazdrośnie na wręczany Taehyungowi puchar, który miał upamiętniać wygraną gospodarzy w mistrzostwach licealistów w Korei. Rudzielec uniósł wysoko trofeum, wiwatując razem z resztą drużyny.
W końcu czwórka graczy udała się do szatni, żeby jak najszybciej wziąć prysznic, przebrać się i pójść jakoś uczcić wygraną, ale ich kapitan przekazał puchar rozanielonemu trenerowi i wybiegł na spotkanie przyjaciołom, którzy weszli na boisko, żeby mu pogratulować.
- TaeTae, chłopie, jesteś mistrzem!!! - piszczała Iwona zdecydowanie niemęsko, poklepując brateła z ogromnym zaangażowaniem po plecach.
- Brawooo! - krzyczeli wspólnie JongRim, wyklaskując na dłoniach rytm niczym z afrykańskiej piosenki ludowej, a żeby było jeszcze głośniej - dołączyli do tego tupanie nogami, zaczynając krzyczeć w iście operowym stylu.
- No, no, no - skomentowała Sylwia, kiwając z uznaniem głową.
Jednak V zwracał teraz uwagę tylko na jedną osobę, która wpatrywała się w niego z lekkim uśmiechem na ustach i iskierkami radości w oczach. Taehyung uznał wygraną za dobrą okazję do zbliżenia się do Taeyeon, więc podszedł do niej i zamknął ją w mocnym uścisku. Demon podniósł na niego wzrok i zaraz potem go odepchnął, cofając się o krok.
- Idź ty się lepiej umyj, jesteś cały przepocony - zauważył Baekhyun, chcąc jakoś przerwać niezręczną ciszę (z afrykańsko-ludową przyśpiewką w tle). - A ja skorzystam z sytuacji i idę do łazienki - dodał, ciągnąc V za rękę w kierunku szatni.
- Nie odepchnęła mnie przez trzy sekundy. Robimy postęp - stwierdził Tae, odgarniając z czoła mokre kosmyki rudych włosów.
- Jesteś tak spocony, że lepi się do ciebie koszulka. Na miejscu Taeyeon dałbym ci z liścia za takie coś - skomentowała Iwona, na co Kosmita posłał mu uśmiech zbliżony do trollface'a i natychmiast się do niego przytulił.
- Fu, fu, fu, fu, fu!!! - zaczął piszczeć blondyn, starając się odepchnąć V. - Nie dostaniesz ode mnie hajsu do końca roku! - zagroził, kiedy w końcu Taehyung dał mu spokój.
- Seungri. Kojarzycie gościa? - zapytał Baekhyun, kiedy po powrocie do domu wszyscy dostali po kawałku sernika w ramach uczty biesiadnej po zwycięstwie Taehyunga.
Nie było sensu zamawiać fast foodów lub przygotowywać jakiegoś ciepłego posiłku, ponieważ po meczu drużyna koszykówki wybrała się na pizzę, a paczka uznała, że się do nich dołączy. Nikt nie protestował, więc udano się wspólnie do pizzerii i spałaszowano tak ogromną ilość jedzenia, że zrzutka pieniędzy nie wystarczyła i Iwona musiała biec do najbliższego bankomatu, żeby wypłacić z konta "kasę na czarną godzinę".
- Hmm... Chińczyk, granatowe włosy, tak z metr siedemdziesiąt pięć? - dopytała Sangrim, sprawiając, że wszyscy posłali jej pełne zastanowienia spojrzenia, a Kai obrócił ją w swoją stronę i założył ramię na ramię z miną "Masz mi to wytłumaczyć", ale Aniołek jedynie wzruszył ramionami.
- Dokładnie - odpowiedziała Iwona, odsuwając się od Jjangah, który wskoczył na jego kolana, patrząc prosząco na sernik. - Kai, czemu nie mogę mu dać trochę ciasta?
- Bo Jjangah ma jeść tę zdrową karmę, żeby wyrósł na dużego psiaka ze zdrowymi zębami i lśniącą sierścią - przypomniał reszcie ZNJZOWPL, porywając sobie jeszcze jeden kawałek sernika na talerzyk.
- Widzisz, Jjangah? To on mi nie pozwala - wytłumaczył białemu słodziakowi Baek, drapiąc go za uchem, żeby się na niego nie gniewał.
Nie jego wina, że Kajtek ma obsesję na punkcie prawidłowego karmienia swoich skarbów.
- Co z tym Seungrim? - dopytał Sehun, który również zajadał przygotowany przez siebie sernik.
- Organizuje wielką imprezę i zaprosił nas na nią - wytłumaczyła Iwona, wystukując coś na ekranie telefonu.
- Nie idziemy - zawyrokowała od razu Taeyeon, patrząc po reszcie. - Nie mam zamiaru was pilnować, jak zaczniecie coś odwalać po alkoholu i tak, Kai, mówię właśnie o tobie - dodała, widząc, że Jongin otwiera usta, żeby coś powiedzieć.
- To było dawno i nieprawda! - zaprotestował brunet, szybko kończąc resztki sernika, które mu zostały na talerzu. - Ekipa, wio na górę się wystroić. Widzimy się na dole za pół godziny.
- W pół godziny to ja włosów nie ułożę, o byciu gotowym nie wspominając - powiedział Baekhyun, ale raz-dwa dokończył przysmak bogów i wbiegł na górę po schodach.
To samo zrobiła reszta, chociaż Demon z ociąganiem, bo naprawdę nie uśmiechało się jej kolejny raz bawić się w niańkę.
Ku zdziwieniu wszystkich pół godziny wystarczyło na przygotowanie się i po tym czasie wszyscy znajdowali się w Subaru Viziv Taehyunga, czekając, aż V zaparkuje przed budynkiem przypominającym willę i, jak to stwierdził Kai, wyglądającym nawet lepiej niż ich dom.
Gdyby kogoś interesowało, jak zdecydowali się ubrać na imprezę przyjaciele, prezentuję opis, który w sumie nic nie wniesie do fabuły rozdziału, więc można go ominąć :")
Jongin stwierdził, że czegokolwiek by nie ubrał, będzie wyglądać dobrze, więc założył czarne jeansy, białą koszulę, a na nią czarną, skórzaną kurtkę. Sangrim miała poważną rozkminę nad sensem życia, ale finalnie wybrała ciemną bluzkę z wycięciami na ramionach i jasną spódniczkę nad kolano, żeby kolorystycznie pasować do stroju Kajsy. Sehun również nie wiedział, co mógłby ubrać na imprezę, ponieważ nie był na żadnej w tej okolicy i nie znał "dresscodu", więc ubrał czarną koszulkę z napisem "Heartbroken feedback orchestra", spodnie pod kolor i białą marynarkę. #Team_Czarno-biali. Przechodzimy do #Teamu_Kolorowych: Iwona założyła czerwoną koszulę, a na to ciemną marynarkę z kilkoma srebrnymi łańcuszkami. Demon wybrał czarno-biały crop top i spodnie moro wybrane przez osobistego stylistę Baekhyuna. Natomiast V ubrał biały T-shirt z napisami, kraciastą, ciemnozieloną marynarkę i czarne spodnie z dwoma łańcuszkami wiszącymi przy przedniej kieszeni.
Kiedy przekroczyli próg willi, doskoczył do nich granatowowłosy gospodarz, od którego alkohol było czuć na kilometr, witając i zapraszając do zabawy. Porozmawiał z nimi przez chwilkę, ale poszedł sobie, gdy do paczki dołączył Chanyeol i zaczął ich ciągnąć w kierunku salonu, gdzie impreza trwała w najlepsze.
Taeyeon, znając możliwości swoich przyjaciół, usiadła razem z nimi na, o dziwo, wolnej kanapie, obserwując, jak natychmiast po zwęszeniu alkoholu na stole decydują się na wypicie po "symbolicznym kieliszku". Oczywiście, jak można się było spodziewać, na jednym się nie skończyło, bo nawet w przypadku Sangrim skończyło się na dwóch i już wkrótce męska grupa paczki otwierała kolejne butelki.
Skaczemy w czasie, hop, hop. Jesteśmy teraz półtorej godziny po rozpoczęciu imprezy, kiedy bracia SeKai ledwie kontaktują ze światem, dwa kieliszki Sangrim spowodowały jej wzrost pewności siebie, Taehyung świętujący zwycięstwo również prezentował, że jest upity, nawet Baekhyun i Chanyeol nie byli lepsi. I oto jeden jedyny wyrzutek, który nigdy w życiu nie tknął alkoholu, chociaż nierzadko to proponowano... Taeyeon, mowa o tobie, prawda?
Jako pierwszy z kanapy ruszył się V. Jeżeli miałby być szczery, to chciał jedynie pójść do łazienki, ale mówiąc najprościej, jak się da - zgubił się. Nie mógł znaleźć odpowiedniego pomieszczenia, a nagle zauważył stojącego przed sobą Demona, który rozmawiał z jakimś facetem, więc uwiesił się jej ramienia i zaczął rozwodzić się nad swoim losem.
- Tae, bo ja nie mam pojęcia, gdzie jest łazienka - powiedział ze smutkiem w głosie, oczekując, że ta wytłumaczy mu, gdzie powinien ją znaleźć.
- Chyba mnie z kimś... - zaczęła brunetka, chcąc odsunąć się od opierającego się na jej ramieniu chłopaka, ale wtedy ten stanął naprzeciwko niej, a ona aż rozwarła wargi ze zdumienia.
Spodziewała się jakiegoś namolnego zboczeńca, tymczasem przed nią znajdował się naprawdę przystojny rudzielec, który wyglądał jak idealny "materiał na chłopaka". Uśmiechnęła się do niego i wskazała ręką, gdzie powinien pójść, żeby trafić do łazienki.
- Już jestem - przywitał się radośnie, kiedy znowu udało mu się odszukać "Taeyeon" w tłumie.
Dziewczyna opierała się o ścianę salonu, więc przyjął podobną pozycję jak ona, ale przodem do brunetki.
- Co tam słychać? - zapytała, nie wiedząc za bardzo, jak prowadzić rozmowę z kimś, kogo imienia nie zna, a pytać o nie, podczas gdy ten ktoś pomylił ją z inną osobą, raczej nie wypadało.
- Hmm... Wygraliśmy ten mecz koszykówki, więc powinienem być szczęśliwy, prawda? - odpowiedział V, uśmiechając się szeroko i trochę zbyt sztucznie do dziewczyny.
- A nie jesteś...? - zorientowała się, unosząc do góry jedną brew, czego chłopak pewnie i tak nie zarejestrował, bo wyglądał, jakby obraz mu się zamazywał przed oczami.
- Jak mogę być szczęśliwy, kiedy nigdy nie pozwalasz mi się do siebie zbliżyć? Staram się od ponad dwóch lat, a ty udajesz, że tego nie dostrzegasz. Jeszcze teraz pojawił się Sehun i wyraźnie widać, że to on ci się podoba. Tae, naprawdę jestem lepszy od niego. Nie mam pojęcia, jak mógłbym cię do tego przekonać... - Z ust Taehyunga zaczął wydobywać się słowotok, który pewnie trwałby jeszcze dłużej, gdyby nie to, że do brunetki podeszła jakaś dziewczyna i zaczęła z nią rozmawiać, ignorując chłopaka.
Tymczasem Taeyeon zorientowała się, że V zdecydowanie zbyt długo nie wraca z tej łazienki, więc zaczęła rozglądać się za rudzielcem, którego zlokalizowała pod ścianą. Rozmawiającego z jakąś dziewczyną. Stojącego podejrzanie blisko niej. Demon z zaskoczeniem przenosił wzrok to na chłopaka, to na stojącą obok niego brunetkę. Czy V... z kimś flirtował?
Nagle rozdzwonił się telefon chłopaka i zastanawiała się czy zanieść mu ten telefon, czy zignorować połączenie, ale w końcu uznała, że nie będzie przeszkadzać. W końcu jednak na wyświetlaczu pojawiło się "Trener", więc stwierdziła, że to może być coś ważnego... Ale wtedy Taehyung przysiadł się obok niej na kanapie i odebrał następne połączenie od nieznajomego numeru.
- Nie, nie mam różowego długopisu, bo kosmici nie noszą kapeluszy - stwierdził do słuchawki, co sprawiło, że Demon spojrzał na niego jak na idiotę, bo hej, w końcu tak się zachowywał, i zabrał mu telefon, odchodząc na bok, gdzie było ciszej.
- Halo? - zapytał ktoś po drugiej stronie, przez dłuższy czas nie słysząc żadnej odpowiedzi.
- Halo? Kto dzwoni?
- Z tej strony Jung Dongwon. Czy dodzwoniłem się do pana Kima Taehyunga?
- Niestety, kolegi nie ma w pobliżu.
- To nie on odebrał telefonu?
- Nie. Taehyung zostawił telefon w domu. Mam mu coś przekazać?
- Proszę przekazać koledze, że jutro zadzwonię jeszcze raz. Pracuję w Narodowym Centrum Sportowym Taereung. Widziałem dzisiaj mecz Kima Taehyunga i chciałbym z nim porozmawiać.
- Dobrze, przekażę - odpowiedziała Taeyeon, odłączając się.
Przez chwilę stała w miejscu z telefonem V w dłoni, zastanawiając się czy dobrze usłyszała nazwę placówki. Narodowe Centrum Sportowe Taereung było zainteresowane Taehyungiem? To najlepsze w kraju miejsce do trenowania wymarzonej dyscypliny. Dostanie się tam dla każdego sportowca jest szczytem marzeń, a w do V sami zadzwonili, ponieważ się nim zainteresowali...?
- Oddawaj mój telefon - obruszył się Alien, kiedy w końcu udało mu się zlokalizować "złodziejkę jego telefonu".
Demon patrzył z zamyśleniem na rudowłosego, który kierował się w stronę jego wcześniejszej towarzyszki rozmów. Czy to możliwe, żeby V dostał się do uniwersytetu na drugim końcu kraju?
- Uwaga, bo lecę! - Dziewczyna usłyszała nagle znajomy głos, więc odwróciła się w stronę, skąd dochodził i ujrzała przed sobą spadającą ze schodów Iwonę.
Blondyn tylko spadł ze schodów, więc było w miarę zrozumiałe - Taeyeon sama często (i to zdecydowanie zbyt często) robiła sobie w ten sposób krzywdę, a w dodatku Baekhyun nie kontaktował najlepiej ze światem. Jednak dziwności tej sytuacji dodawało to, że koszula i marynarka chłopaka nosiła ślady zbyt bliskiego spotkania z Nutellą, którą Iwona po pozbieraniu się z upadku, pałaszowała, siedząc na ostatnim stopniu. Co ciekawsze - nagle znikąd przed blondynem Chanyeol.
- Od dawna chciałem cię o to zapytać... - zaczął, ale Baek nawet nie podniósł na niego wzroku, wyjadając łyżką Nutellę ze słoika. - Baekhyun, muszę cię o coś zapytać - starał się zwrócić jego uwagę, tarmosząc rękaw przyjaciela.
- Cholera jasna, to pytaj! - krzyknęła Iwona *Taeyeon wypomni jej to przy najbliższej okazji, kiedy będzie robić problem o przeklinanie* i spojrzała z niezrozumieniem, na Yeola, który klęknął przed nią, ledwie utrzymując równowagę z powodu wypitego wcześniej alkoholu.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał wyższy, wyciągając przed siebie zawieszkę od kapsla.
Brunetka spojrzała na nich z miną w stylu "What. The. Fuck", ale nie miała czasu dalej się zastanawiać, o co tutaj chodziło, ponieważ nagle po schodach zbiegł Jongin, kilkukrotnie się potykając, czym dał jej znać, że również nie należy do trzeźwych.
- Jestem Kopciuszkiem! - krzyknął ze szczęściem w głosie, kiedy spadł mu jeden z butów i został na schodach. - Rim, skarbie, będziesz moim księciem! - dodał, widząc na szczycie schodów swoją dziewczynę, która zaczęła za nim biec, ponieważ chłopak wybiegł na zewnątrz.
- Nie idź tam! Tam jest basen! - wrzeszczała za nim Sangrim, najwidoczniej przestraszona wizją stracenia chłopaka w taki sposób.
Szatynka wybiegła za nim i zaczęła przedzierać się przez tłum ludzi bawiących się nieopodal basenu. Oczywiście, to właśnie tam musiało się zebrać najwięcej osób, więc dziewczynie trudno było odszukać wśród nich Kaia. W końcu znalazła się w pobliżu basenu i dostrzegła swoją zgubę, która podziwiała garstkę chłopaków toczących jakieś głupie zawody - wyskakiwali przez okno willi, starając się trafić w materac ustawiony kilka metrów dalej. Rim spojrzała w tamtą stronę i ku swojemu zdziwieniu, zobaczyła Chanyeola, który drąc się "I belive I can fly", rzucił się na materac i minął go, przez co jego twarz przeżyła bliskie spotkanie z trawą.
- Kai, idziemy do środka - powiedziała Sangrim, podchodząc do bruneta, ale ten nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem, odchodząc trochę dalej.
- Uważaj! - krzyknęła, ale chłopak i tak poślizgnął się na mokrych płytkach, zaczynając panicznie machać rękami, żeby utrzymać równowagę.
Dziewczyna rzuciła się w jego kierunku, chcąc go uratować, zanim wpadnie do basenu, ale skończyło się na tym, że kiedy podała mu rękę, Jongin przechylił się za bardzo w stronę wody i pociągnął za sobą Rim. Piękny, głośny plusk + pisk Sangrim + przekleństwa Kaia = muzyka dla uszu, nieprawdaż?
Hałas zainteresował granatowowłosego gospodarza, który właśnie podnosił się z materaca, prezentując wszystkim zwycięski uśmiech, ponieważ jako jedyny trafił dokładnie na jego środek po skoku. Seungri podszedł bliżej basenu, przyglądając się z niezrozumieniem Jonginowi, który właśnie wydostał się z wody i pomagał szatynce również z niej wyjść. Nie to, że chciał. Po prostu jak ktoś ci piszczy koło ucha, to po pewnym czasie zaczyna to irytować.
- Chcecie jakiś ręcznik, czy coś? - zapytał gospodarz, który mimo masy wypitego alkoholu nadal dobrze się trzymał i kontaktował się ze światem. Wiemy, u kogo Kajsa powinien brać lekcje...
- Chcemy - stwierdził nad wyraz wkurzony Aniołek, zaczesując do tyłu mokre włosy.
- Koszulka się do mnie lepi - zauważył naprawdę mądrze Kajtek, któremu Seungri właśnie pomagał wstać. +0,3419 do spostrzegawczości.
- W sumie się nie dziwię - przyznał granatowowłosy, odprowadzając parę do łazienki.
Tam pokazał im, gdzie mogą znaleźć ręczniki, żeby chociaż trochę się wysuszyć i sam opuścił pomieszczenie, znowu udając się na zewnątrz willi.
- Rim... - zaczął Jongin, kiedy szatynka zgarnęła jeden z ręczników i rzuciła nim w chłopaka, który o dziwo, go złapał.
Trochę bełkotał, więc było go trudno zrozumieć, ale w końcu po wypiciu takiej ilości alkoholu i tak szokujące jest, że nie zasnął gdzieś w kącie.
- Hmm? - mruknęła dziewczyna, wycierając włosy ręcznikiem, ponieważ nie bardzo wiedziała czy może posłużyć się nieswoją suszarką.
- To dla ciebie - powiedział brunet, wyciągając w jej kierunku dłoń z ułożonym na niej pierścionkiem, który prezentował się naprawdę oszałamiająco i z pewnością musiał być bardzo cenny.
- Komu go zaiwaniłeś? - zapytała wprost, uważnie przyglądając się Jonginowi, który jedynie wzruszył ramionami.
idząc, że Rim jednak nie chce tego pierścionka, położył go na szafce obok siebie i zaczął rozpinać guziki koszuli.
- I będziesz teraz paradować po domu topless, tak? - dodała szatynka, kręcąc z niedowierzaniem głową, kiedy chłopak rzeczywiście zdjął koszulę i przeczesał mokre włosy palcami.
- A nie podoba ci się? - zapytał z uwodzicielskim uśmiechem, podchodząc krok bliżej swojej dziewczyny, która wywróciła oczami, wzdychając.
- Ile wypiłeś? - Sangrim zadała istotne pytanie, patrząc na Kaia z poważną miną.
- Trochę... dużo? - odpowiedział z takim tonem głosu, jakby chciał dodać "A czy to ważne?"
- Jedziemy jutro nad morze i kiedy będziesz narzekał na kaca, to ci to przypomnę - stwierdziła Rim, ignorując chłopaka, który coraz bardziej zmniejszał dzielącą ich odległość.
- Nie przypomnisz - uznał ze stuprocentową pewnością w głosie, po czym położył dłoń w najniższym punkcie jej talii i przyciągnął ją do siebie, opierając czoło o to dziewczyny.
- Jesteś pijany - powiedział Aniołek, chcąc odsunąć się od Jongina, ale on najwidoczniej miał inny pomysł, ponieważ pochylił się w stronę Rim i skradł jej całusa.
- Z miłości do ciebie - wytłumaczył, ponownie wpijając się w usta dziewczyny.
- Śmierdzisz alkoholem - wysyczała Sangrim, odpychając go i od razu zaczęła wycierać usta.
- Jak już się wytrzesz, to znajdź drugiego buta - dodała, opuszczając łazienkę, gdzie Kai stał z niezadowoloną miną, odprowadzając ją wzrokiem.
- Czekaj, też już idę - zawołał, zgarniając z szafki pierścionek, który zaczął podrzucać i zszedł na dół po schodach, kurczowo trzymając się poręczy, żeby nie spaść.
- Hej, to mój pierścionek! - krzyknęła nagle jakaś dziewczyna, dostrzegając błyszczącą w świetle licznych lamp ozdobę. Stojący obok niej młodzieniec natychmiast odwrócił się w stronę Jongina, który nadal bawił się błyskotką i podszedł do niego.
- To należy do mojej dziewczyny. Oddawaj to! - zażądał nieznajomy, wyciągając dłoń po pierścionek.
Kai podniósł na niego półprzytomne spojrzenie, patrząc to na ozdobę, to na stojącego przed nim chłopaka.
- Ale to prezent dla MOJEJ dziewczyny - zaprotestował, zaciskając dłoń w pięść, żeby tamten nie odebrał mu błyskotki.
- Masz mi to oddać! - krzyknął wkurzony nieznajomy, popychając Kaia do tyłu w ten sposób, że wylądował plecami na schodach. Musiało boleć.
- Co jest? - zapytała Taeyeon, która kolejny raz musiała się bawić w opiekunkę. Sangrim również podeszła do kłócących się, ale nie wiedziała, jak zareagować.
Nie doczekała się odpowiedzi, ponieważ Jongin właśnie chwiejnie się podniósł i uderzył chłopaka pięścią w twarz. Musiało boleć x2. Młodzieniec zacisnął szczękę, wlepiając przepełnione złością spojrzenie w Kaia i nie pozostał mu dłużny, również oddając cios.
- Hej, spokojnie! - krzyknął Demon, ale kłócący się zdążyli zdobyć zainteresowanie reszty imprezowiczów, którzy zbliżyli się do nich, zachęcając do walki.
Kajsa już miał kolejny raz oberwać w twarz od nieznajomego, kiedy przed nim pojawił się Sehun, który zaczął bronić przyjaciela. Chciał to zrobić w miarę dymplomatycznie, o ile w ten sposób może działać osoba pod wpływem alkoholu, ale już na wstępie pięść przeciwnika spotkała się z jego twarzą, więc zrezygnował z pokojowych zamiarów.
Skończyło się to tak poważną bójką, że Seungri finalnie musiał sam rozdzielić chłopaków. Odebrał Kaiowi pierścionek, z powodu którego wywiązała się kłótnia i oddał go prawowitej właścicielce. Sangrim odciągnęła swojego chłopaka na bok, a Taeyeon widząc rozciętą wargę i brew Sehuna, zapytała gospodarza o wodę utlenioną. Granatowowłosy opisał dziewczynie, gdzie w łazience może ją znaleźć i pokazał również, jak do niej dotrzeć. Dziewczyna chwyciła Sehuna za nadgarstek i poprowadziła go na górę. Znalazła w szafce buteleczkę z wodą utlenioną oraz chusteczki i podeszła do szatyna, który zdążył usadowić się na pralce w kącie stojącej. (Pozdro dla wszystkich, którzy wiedzą, o co chodzi z tą kolejnością :") )
- Nigdy więcej nie pójdę z wami na żadną imprezę - mruknęła Taeyeon, mocząc chusteczkę w wodzie utlenionej.
Sehun przeniósł na nią spojrzenie i przestał machać nogami, kiedy stanęła tuż obok pralki, żeby zdezynfekować mu rany.
- Kai jutro sobie zobaczy... - dodała, przykładając chusteczkę do brwi szatyna.
- Piecze - syknęła Sylwia, odsuwając głowę w bok.
- To woda utleniona. Nie piecze - stwierdziła Tae, nachylając się w kierunku chłopaka, po czym trochę delikatniej przetarła mu ranę. - Ciekawi mnie, kto jutro będzie prowadził, skoro wszyscy pili alkohol... - mamrotała sama do siebie, mocząc kolejną chusteczkę w wodzie utlenionej.
- Nie otwieraj ust - polecił Demon, przykładając ją do dolnej wargi Huna.
Chłopak posłusznie siedział grzecznie, nie spuszczając spojrzenia ze złorzeczącej wszystkim dziewczyny.
- Okey, zejdź. Zbieramy resztę i wracamy do domu - zdecydowała Taeyeon, odsuwając się od Sehuna, żeby zamknąć buteleczkę z wodą utlenioną.
Szatyn uśmiechnął się, decydując się zrealizować pewien pomysł, który pojawił mu się w głowie i zeskoczył z pralki, stając naprzeciwko dziewczyny. Położył dłoń na jej karku i przyciągnął ją do siebie, minimalizując dzielącą ich odległość.
Mamy nadzieję, że się podobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz