Taeyeon: Przed chwilą skończyłam pisać końcówkę tego rozdziału B) (Ekhem, jak to piszę to jest 19.02, ekhem) Zrobiłam sobie przerwę na pizzę. Rodzice kupili jakąś królewską, chłopską i z szynką. Powiem Wam w sekrecie, że to były najlepsze pizze, jakie w życiu jadłam XD Chłopskiej nie spróbowałam, ale cóż... reszta była dobra :") I teraz sobie piję Colę... A zaraz lecę pisać dalszą część rozdziału 10, bo Rim swoją część zaskakująco szybko skończyła i teraz to ja muszę nadrabiać pisanie... Zła Wioska Debilna. Także ja żegnam. Dziękuję, że jesteście z naszym "Hug Me" ;)
Sangrim: Dzisiaj stanowczo najlepszy gif, który dotąd pojawiał się po adnotacjach 👍🏻 Piękny 👌🏻 Zazwyczaj cały czas piszę "co tam u mnie", tak trochę samolubnie to wychodzi. Dlatego spytam, co tam u was? C: Jak tam czas mija? C: Muszę niestety brzydko się przyznać, że ja piszę adnotacje stosunkowo późno, bo zapomniałam o niej, ale grunt, że napisałam w końcu :') Przepraszam, to było znowu o mnie. Dziwnie mi tak zacząć bez niczego xD Więc cóż, dla odmiany może ktoś by chciał opowiedzieć co tam u niego? :) A teraz Miłego czytania ;)
- Trzaśnij mnie drzwiami - mruknęła do Sangrim Taeyeon, przechodząc przez drzwi i od razu siadając na podłodze.
- Czego? - zapytała dziewczyna, wchodząc zaraz po niej.
- Bo straciłam radość życia, dwa włosy, ulubiony długopis i dziedzictwo.
- Naprawdę?
- No może nie straciłam dziedzictwa, ale resztę chyba tak. I chcę spać.
Niewyspana siedziała na podejrzanie czystych płytkach, a inni mijali ją w przejściu. Dwoje "Best Friendów" musiało znaleźć się jak najdalej siebie w przedsionku, Rim stała nad Tae, wyczekując kolejnych słów, a Kai zdjął szybko buty, bo nie rozwiązywał sznurówek. Gdzie zniknęła Iwona? Czemu jej nie ma? Odpowiedź jest prosta - tylko wydaje się, że jej nie ma. Bo Baek tak naprawdę dopiero kilka chwil później wszedł do domu! Ha! Zagadki kryminalne level null XD
- Ledwo przychodzisz do domu, dobrze butów nie zdejmiesz, a już włączasz telewizję - zauważył Demon, obserwując jak zaraz po rzuceniu butów w jakiś zakamarek, Kai siada na fotelu ze swoimi żywymi pluszakami i zaczyna skakać po kanałach.
- OOOOOOOO!!! - Jongin przełączył na kanał z kreskówkami i automatycznie po rozpoczęciu się intra jednej z nich, zaczął śpiewać. - Kto ananasowy pod wodą ma dom!?
- Taehyung Kanciastomordy! - dokończył Sehun, kierując się do niego.
- Ej! - V oburzył się i podbiegł do Sehuna, by uderzyć go w ramię.
- Gąbczasto-kanciasty i żółty jak on!?
- Sehun Obwisłoporty! - Do wesołego śpiewu przyłączył się Kosmita, okazując, jak bardzo nie podobają mu się luźne spodnie Huna.
- Kto grzyby i fale ze śmiechu chce gryźć ?!
- Iwona Boskoczoła! - wtrącił się Baek, z dumą wkraczając do salonu po zdjęciu swego obuwia.
- Proszę, skończcie to - zajęczała zażenowana Tae.
- Jest coś do jedzenia? - Taehyung od razu zainteresował się konkretami, idąc na penetrację lodówki.
- Nieszczęśliwe ludzkie dusze i problem egzystencji - odpowiedział Demon, z daleka widząc rażącą biel i czystość środka.
- No i dżem - przypomniała Rim.
- Całkiem pusto jest tutaj - zmartwił się Baek.
- Tyle wolnego miejsca, że moglibyśmy schować całego Chanyeola z jego zaczepistą pufą. - Ze strony Aniołka padła teoria spiskowa oparta na faktach.
- Którą sam mu podarowałem. - Baek musiał zaznaczyć ten ważny szczegół.
- Das rajt.
- Wydaje wam się, że trzeba coś kupić? - Taeyeon zadała pytanie retoryczne.
- Mmmmm... - V zaczął rozmyślać. - Właściwie można, ale mamy jeszcze słodycze, mąkę, resztki sera żółtego, Nutellę, piętkę chleba i wspomniany wcześniej dżem.
- Ale Nutella to jest moja! - mówił powoli Baekhyun.
- Nie podzielisz się?
- Nie, bo i tak mi ją już wyżarłeś do dna.
- Serio?
- Patrz, jak nie wierzysz. - Najstarszy z towarzystwa, nie tylko z tego koło lodówki, sięgnął po starannie skitrany słoik. - Teraz można tylko wyskrobywać resztki ze ścian słoika.
- To może zakupy? - zaproponowała Yeon.
- Jestem wyjątkowo chętny. - Z kanapy przemówił Jongin, aktualnie przysypany pieskami. - Przy okazji poszedłbym do fotografa wywołać zdjęcia.
- Załatwisz nam odbitki? - Demon zadał pytanie.
- Ile?
- Pokaż, jakie zdjęcia masz.
- A co z obiadem? - zaskomlał pewien Kosmita.
- A co mam ci ugotować z kilku plasterków sera, piętki od chleba, mąki i dżemu? - Padło pytanie retoryczne ze strony kucharza. - Mam wsypać wszystko do gara, zalać wodą i udawać, że to zupa?
- Nie jadłbym - odezwała się Sylwia - Nie polecam.
- Dokładnie.
- To co zjemy? - V marudził dalej, co chwila sprawdzając, czy w lodowce rzygającej lodem nie pojawiło się nic nowego, kiedy nie patrzył. - Jestem głodny!
- Na mieście zjemy. Przy okazji zakupów.
- A właściwie to co wy na to, by pojechać na przejażdżkę rowerową? - Taeyeon na głos wypowiedziała swoje myśli i przemyślenia.
- Brzmi dobrze! - pochwalił pomysł V.
- Jadę! - oświadczyła Rim.
- Ja chyba też. - Kucharz, mający w posiadaniu kolekcję zdjęć z gór, pokiwał głową.
- Mam taki zajeblasty rower, że aż szkoda byłaby nim nie pojechać. - Jeśli każdy już zaczął się deklarować, to i Baek postanowił to zrobić, chwaląc się przy okazji rowerem "nówka-nieśmigany".
- Nie mam roweru - uświadomił sobie Hun, przybierając frasobliwą minę.
Kącik ust V podniósł się. Miał już nadzieję na zostawienie go w domu jako opiekunkę dla Trójcy Puchatej, ale pokrzyżował plany jego drugi najlepszy przyjaciel.
- Mamy jakiś zapasowy - oznajmił Kai.
- Dziwnym cudem zawsze macie coś zapasowego dla mnie. - Sehun zaśmiał się, wyglądając na szczęśliwego z kolejnego przypadku.
- Najwyraźniej od zawsze czekaliśmy na ciebie, bracie mój powiązany ze mną więzami krwi i tych długich żelków z osiedlowego sklepiku.
- Przestań cały czas powtarzać to samo! - Sylwia przysunęła się do starego przyjaciela i udawała, że go dusi. - Jak opętany mówisz wiecznie o powiązaniu między mną, a tobą! Jeszcze wmów mi, że jestem twoim ojcem!
- Jesteś..? - Przyjaciel zapytał z "nadzieją" w głosie.
- Lol. - Sehun puścił go.
- Dobra, mamy trochę po trzynastej, więc jeśli szybko zjemy i zrobimy zakupy, to zostanie nam dużo czasu na rowery.
- Więc lecim, załogo! - wesoło podsumował Baek.
Większość załogi uparła się, by w pierwszej kolejności iść do tego fotografa. Tak gdzieś 4/6. Po skróceniu 2/3 B) *szpan z matmy*
U fotografa w sumie nie zeszło dużo czasu. Jeszcze chwila na szybkie, konkretne zakupy i w następnej kolejności musiała być już szama.
Szama! Szama!
Zajechali na jakąś ulicę i pozamawiali zapiekanki. Dla niektórych udało się zamówić takie z pomniejszonym składem, a dla innych (dla równowagi 😁) z poszerzonym składem. I obowiązkowo był ketchup. Lub inne sosy jak kto wolał. To naprawdę jeden z krótszych wypadów na miasto, ale taki był planowany. Bo trzeba zaraz wracać, pozbierać się i wyruszyć w świat!
Więc wyciągnięto z garażu od razu sześć rowerów, a dopiero potem zaparkowano zabawkę Iwony.
O ile pięć niedawno używanych rowerów było w miarę czyste, to zapasowy okazał się mocno zakurzony. Oczyszczenie go na pewno jakiś czas by trwało, dlatego uznano, że zrobi to ktoś inny niż Sehun. W mycie roweru wkopał V Jongina. Stwierdził, że "jak ty przypomniałeś sobie o rowerze i zaproponowałeś go jako takiego zabrudzonego, to powinieneś sam to umyć". A brzmiało to zbyt życzliwie pod kątem Huna. Często zmuszany do prac Kajsa musiał zatem iść po przeznaczoną do tego żółtą gąbkę i (najlepiej) jaskrawozielone wiadro z wodą. W zamian za to, szczęśliwie też na dodatek, reszta miała spakować jego plecak. Bo jechać na wyprawę bez niczego?! To nie przejdzie!
I takim sposobem po spakowaniu od razu ruszono w drogę. Pojawił się jeszcze pomysł, by zaprosić kogoś, ale nikt nie miał czasu. Forever alone.
Wyjechali z miasta, a przynajmniej z jego centrum na obrzeża, gdzie było więcej zieleni. Napatoczył się też pewien mały sklepik, w którym musiano kupić lody. Taki obowiązek, rozumiecie.
- Jakie smaki? - spytał Baek, którego wybrano do dokonania trade'u z magiem-sklepikarzem.
- Cytrynowy! - krzyknęły dziewczyny, schodząc na chwilę z rowerów.
- Cytrynowy! - Idąc w ślad za Tae, młodsze Tae wybrało to samo.
- Cytrynowy. - Sehun również wybrał to samo, bo w sumie dawno nie jadł, jak sobie uświadomił.
- Cytrynowy? - powiedział niepewnie Kai, jeszcze myśląc, czy na pewno ten chce i czy powinien iść ścieżką utartą przez innych.
- Czyli tylko ja chcę truskawkowy - wzdychnął Baek, dowiadując się, że nikt nie weźmie solidarnie z nim jego ulubionego smaku.
- Będziesz taki wyjątkowy! - Chciał pocieszyć go Hun.
Udało się. Iwona chwyciła się za serducho teatralnie i popatrzyła na pocieszyciela z miłym uśmiechem. A potem zniknęła za bramą od zamku czarnoksiężnika.
- I udowodnij mi, że Taehyung ma określony kształt - zagadał Demon do Aniołka, wskazując wzrokiem widok przed nimi.
Na barierce, która stanowiła ochronę przed samochodami, owijał się jak wąż Kosmita. Robił to sprawnie, szybko i dziwnie. Był jak liana pnąca się po drzewie, czy cokolwiek innego, co się ciasno owija i kręci.
- To jest tak możliwe jak trzaśnięcie drzwiami obrotowymi - odpowiedziała jej przyjaciółka.
- No i przy ochronie, bo byle gdzie drzwi obrotowych nie ma - wypowiedział się też Kai, który do rozmowy domyślnie zaproszony nie był, ale słuchał i musiał coś powiedzieć, by nie wyjść na podsłuchiwacza.
- V to ciecz - udowodnione - skwitowała Taeyeon.
- Czym jestem? - Zmiennokształtny Kosmita zbliżył się do reszty, zaprzestając swojej zabawy.
- Listonoszem? - Strzeliła Sylwia.
- Tak, tak. I przyniosłem wam rachunki.
- Nie-mo-żli-we..! - sylabizował z udawaną trwogą Jongin.
- Buahahahaha! Miłego...
- Dnia!
- Jak kto woli.
- Nie to chciałeś powiedzieć?
- Chyba mnie nie zrozumiałeś.
- No właśnie!
- Przybywam z towarem - oświadczył Baekhyun, który nie był w stanie unieść na tylko dwóch rękach *Iwoncia to nie Stitch* aż tylu rożków lodowych - A teraz wyskakiwać z kasy, bo odsetki naliczę.
- Huuu-huuuu-huuu! - zagwizdał Kajsa - Boję się ciebie, Iwono Biznesu.
- Jeszcze wstrząsnę światem.
- Na pewno nie będziesz taki kul jak ja i nigdy nie będziesz mieć swojej własnej sekty - zaśmiał się Aniołek.
- Racja, bo będę mieć dwie. I to przynajmniej.
- Mieć plany na przyszłość to podstawa.
Najprzyjemniejsza część przed nimi - jedzenie! Bo dostali już w łapki lody, po opłaceniu dilera.
- Można też zawsze zostać kieszonkowcem - podsunął pomysł V.
- Iwona w roli kieszonkowca? - Na to scherzo Jongin spojrzał z politowaniem na śmieszka.
- "Ja tu jestem tylko kieszonkowcem" - wziął telefon i spinkolił - Przedstawiła całość w kilku słowach Taeyeon.
- Robiąc przy tym mnóstwo hałasu - dopełnił wypowiedź Tae V.
- Ty byś zamiast telefonu wziął papierek po cukierku. - Iwona, otwierając swój lód, starała się dogryźć bratełowi.
- Ja bym nie zostawał kieszonkowcem.
- Te lody są fajnie zielone. - Rim wyszła z innym tematem od czapy, by chłopaki nie pokłócili się za bardzo. -Jak Cthulhu!
- Lody z Cthulhu... - Demon zamyślił się, jedząc lody z miną myśliciela.
- My Little Cthulhu! - V zaczął śpiewać cienkim głosem i tańczyć pokracznie z rożkiem w ręku. - My Little Cthulhu!
- Muzyka nie przeszkadza ci w tańcu? - zainteresował się Sehun.
- Mi, w przeciwieństwie do ciebie, nie przeszkadza. A co?
- Tak tylko pytam.
- Żryj to dobrze, bo się tylko oplujesz i pobrudzisz ubrania niepotrzebnie - zwrócił mu uwagę Baek, zatrzymując w miejscu roztańczonego Taehyunga.
Gdy zjedli, mogli w spokojnie usiąść znowu na rowery i ruszyć dalej. Mieli wyjeżdżać spod sklepu, ale zatrzymali się jeszcze na chwilę, by znowu coś pozbierać.
- Check out my motherfluffing scooter! - krzyknął V, na chwilę przed zjechaniem z krawężnika.
No, uznajmy to za "zjechanie". Właśnie lepiej by było to nazwać "zeskokiem". Chociaż nie ważne, jak to nazwać - skończyłoby się to tak samo bez względu na to. Zeskoczył, obrócił się trochę, ześlizgnął się i spadł na bok.
- Następny zjazd po rampie szpitalnej - powiedziała melodyjnie Taeyeon, podając mu rękę.
- Z tobą - zawsze. - Chłopak uśmiechnął się szeroko.
Przez taką odpowiedź Demon parsknął śmiechem i mruknął tylko pod nosem "Wariat". A droga została wznowiona.
W końcu dotarli do ustalonego przez samą pomysłodawczynię miejsca, czyli kładkę nad małym potoczkiem, który nawet nie zawsze nim był. Poziom wody na ogół nie wynosił żadnej kosmicznej liczby, dlatego często zasychał w miejscu malutkiej kładki. Dzisiaj woda obecna, a cel to pójście w górę niej.
- Łoo - rzucił V, rozglądając się dookoła, jakby pierwszy raz w życiu widział coś podobnego.
- Spoko miejscówka - skomentował Baekhyun, zeskakując ze swojego roweru, po czym postawił go tak, żeby się nie przewrócił.
- Kiedy ją odkryłyście? - zainteresował się Kai, kładąc swój pojazd na trawie nieopodal tego Iwony, bo, niestety, jego rower nie miał podpórki.
- Skąd podejrzenie, że odkryłyśmy je obie? - zapytała Tae, dołączając swój rower do kolekcji chwilowo zbędnych dwukołowców, która stała sobie przy brzegu potoczka.
- Bo gdyby Rim była tu pierwszy raz, to cieszyłaby się jak niedorozwinięte dziecko i skakała po tej kładce... jak V - dokończył Jongin, wskazując ruchem głowy na szatyna sprawdzającego wytrzymałość pomostu. Za nim czaił się Sehun, ale pomińmy ten interesujący aspekt i przejdźmy do wytłumaczenia dziewczyn.
- Emm... Jakiś czas temu...? - stwierdziła wymijająco Sangrim.
- I dopiero dzisiaj mnie tu przyprowadziłyście? - zapytał z mieszanką oburzenia i niedowierzania w głosie Jongin.
- Popacz się, jaki lajf yz brutal.
- To było miejsce tap sikret, rozumiesz - nie mogłeś o tym wiedzieć.
- Czekaj, a to nie tu nagrywałyście ten film? - zapytał Baekhyun, który po podejściu do rozmawiającej trójki, zrozumiał, dlaczego kojarzyło mu się to miejsce.
- Aaa... faktycznie. "Efekt motyla"! - przypomniał sobie Kai, uśmiechając się szeroko na wspomnienie filmu, a raczej filmiku, nakręconego przez dziewczyny.
- O dżizyz, nie wspominaj nawet, bo mi głupio na myśl o nim - stwierdziła Taeyeon, uśmiechając się z zażenowaniem.
- Nie było tak źle. Jakby dopracować kilka...
- MORDUJO! - pisnął nagle V, kiedy spadł z kładki wprost do potoczka, bo oparł ze zbyt dużą siłą o źle umocowaną poręcz.
- Zepchnąłeś go? - zapytała Iwona z podejrzliwą miną, przyglądając się Sehunowi stojącemu na kładce z zadowolonym uśmiechem.
- Co... Nie! - zaprzeczył natychmiastowo szatyn, ale demoniczny uśmiech nie opuszczał jego twarzy, a nikt wcześniej nie zwracał na tę dwójkę uwagi, więc można było mieć wątpliwości co do prawdziwości jego słów.
- V, wstawaj z tej wody, bo będziesz mieć buty mokre! - ofuknął brateła blondyn, patrząc na niego z niezadowoloną miną.
- Topię się~! - wrzasnął Taehyung, patrząc z udawanym przerażeniem na wodę płynącą koło jego traperów.
- Ej, czy to jest ryba? - zapytał Demon, obserwując uważnie coś próbujące uwolnić się spod buta szatyna.
Taehyung pisnął jak dziewczynka, orientując się, że rzeczywiście stoi na rybie i wybiegł z wody, podczas gdy reszta paczki musiała sprawę skomentować donośnym śmiechem. W tej sytuacji V musiał dołączyć do wesołej gromady i przyjąć wyśmianie przez resztę z obojętnością.
Ha, ha, ha. Niezupełnie.
Musiał wymyślić coś jeszcze głupszego.
- Hej, za co to?! - krzyknął Sehun, kiedy oberwał od V garścią ziemi, która zostawiła ślad na jego białej dotychczas bluzie.
- ZA ŻYWOTA! - Tae odpowiedział mu znaną kwestią ich zrzędliwego nauczyciela od fizyki i schylił się, żeby nabrać więcej ziemi.
- Fu, będziecie brudni! - jęknęła zdegustowana Iwona, patrząc z obrzydzeniem na chłopaków.
- Sehun, dżdżownicą go! - dopingował wyższego Jongin.
- Pff... Dzięki, wiesz - prychnął V, obrywając w tej samej chwili ziemią od Huna.
- A nie pamiętasz już, jak wepchnąłeś mnie do fosy i nie chciałeś pomóc wstać? - wypomniał mu zwirzok numer jeden, powodując u Taehyunga szeroki uśmiech, a nie wyrzuty sumienia.
- Jak sądzisz, który wygra? - zapytała Rim, rozmyślając nad tym, czy dołączyć do bitwy i zaatakować swojego chłopaka.
- Wiem, co ci chodzi po głowie i nawet się nie waż - ostrzegł szatynkę Kai, łapiąc ją za nadgarstek, kiedy zaczęła się schylać.
- Serio jestem taka przewidywalna?
- Serio, serio.
- Możecie to skończyć? - zapytała ostatecznie wkurzona Taeyeon, stając pomiędzy chłopakami.
Heloł? Widział ktoś gorszy pomysł stawać pomiędzy obrzucającymi się błotem, trawą i Bóg wie, czym jeszcze osobami?
Prawdopodobnie nie. A przypuszcza już ktoś, co się wydarzyło dalej? Prawdopodobnie tak.
- Ugh... - warknął Demon, patrząc na ziemię, która wylądowała na sweterku dziewczyny. - Dziewięćset siedemdziesiąt jeden... Dziewięćset siedemdziesiąt... Dziewięćset sześćdziesiąt dziewięć.
- Co robisz? - zapytał V, patrząc ze skruchą na liczącą Tae.
- Zamknij się, dopóki nie doliczę do zera, bo pożałujesz - ostrzegła brunetka, otrzepując się z ziemi bez przerywania liczenia.
- Tae, ja... - zaczął Sehun, odchodząc na bezpieczną odległość od miejsca zbrodni.
- Ty też.
- Yeon, to...
- Ty też, Kai! Dziewięćset czterdzieści osiem...
- Ja nic nie zrobiłem! - bronił się brunet, wyciągając przed siebie czyste ręce na dowód.
- Ale chciałeś! Dziewięćset czterdzieści cztery...
- To ja się nawet nie odzywam - stwierdził Aniołek, który naprawdę miał względem Demona niecne zamiary.
- Więc może w końcu zeszlibyśmy z tej kładki po drugiej stronie i przeszli w górę potoku, żeby zobaczyć, co tam jest - zaproponował Jongin, zeskakując z kładki.
- Już tu byłyśmy - zgasiła jego entuzjazm odkrywcy już na samym początku szatynka. Ignorując wyciągniętą dłoń Kaia, zeskoczyła samodzielnie z pomostu, ale trzeba pamiętać, że mowa tu o Kim Ciamajdzie Sangrim. Dziewczyna straciła równowagę i poślizgnęła się na mokrych kamieniach. Gdyby nie Jongin, który zawsze... często... hmm... no dobra, zazwyczaj... jest w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i natychmiast rzucił się do ratowania Aniołka, ten wylądowałby w wodzie. Płytkiej, bo mającej co najwyżej 20 centymetrów głębokości, ale hej! nie umniejszajmy wagi szlachetnego czynu Rycerza-Kaia.
- Możesz mnie już puścić - stwierdziła Rim, kiedy już stanęła na kamieniach, a Jongin nadal ją obejmował.
- Ale nie muszę - odpowiedział ten z rozbrajającym uśmiechem.
- No ja przepraszam bardzo, ale jest w olerę zimno, więc możecie się pomigdalić w domu, a z mojej linii skoku wypad! - ofuknęła ich Iwona, która powód do narzekania znajdzie wszędzie. W końcu to jej pasja!
- Jak zeskoczysz, to też będzie ci zimno.
- Tae, oddaj mi bluzę! - poprosił Baek, kiedy po zeskoczeniu z kładki zrozumiał, że Kai miał rację.
- Bier. - Alien rzucił mu swoją bluzę, bo jemu i tak zawsze było gorąco, a Iwona w potrzebie to brateł w potrzebie. Bratełowi pomagać trzeba.
- Czekaj, pomogę ci. - Sehun podał dłoń Demonowi, żeby pomóc dziewczynie zeskoczyć, ale ona go zignorowała.
- Zapamiętaj sobie, że zła Tae to zła Tae. Była taka już w podstawówce. Biada koleżankom, które śpiewały piosenkę z "Krainy Lodu"!
- Jak chodziliście do podstawówki, to nie było jeszcze "Krainy Lodu".
- Iwona, chamie, efekt psujesz!
- Chodzi o sam przekaz.
- Kai, nie ględź, tylko prowadź, bo sam zaproponowałeś, żeby tu pójść!
- Ale Rim mówiła, że już tu była z Tae... Chwila, szłyście same w tak odludnym miejscu koło drzew?! - wykrzyknął nagle Jongin, odwracając się z miną dramatycznej wiewiórki do swojej dziewczyny.
- Miałyśmy ogromnego patyka do obrony! - odpowiedziała mu Sangrim z uśmiechem.
- Masz mi tu więcej nie chodzić sama!
- Nie sama, tylko z Tae - dopowiedziała natychmiastowo szatynka, obracając się do Demona, który teraz prezentował swojego focha, rozmawiając tylko i wyłącznie z Baekhyunem.
- Tae też ma tu sama nie chodzić! - stwierdził od razu Sehun.
- Właśnie! - dorzucił V, karcąc się w duchu, że pierwszy tego nie powiedział. Zerknął na brunetkę, ale ta nie zwracała na nich uwagi, więc istniała szansa, że niedosłyszała, kto co powiedział.
- Jak chcesz tu chodzić to tylko ze mną, ewentualnie z Tae i którymś z naszych! - bulwersował się nadal Kajsa-sa.
- No bo jakby się tu pojawił jakiś zabójca, to na pewno byście nas ochronili... Szczególnie Baek.
- Co ja? - zdziwiła się Iwona, mrużąc oczy, ale nikt nie kwapił się, by mu odpowiedzieć.
Jednak rozmowa zeszła na zjawiska nadprzyrodzone, które można byłoby spotkać w takim tajemniczym miejscu.
- A co jeżeli te ptaki to tak naprawdę wróżki i pokazują nam drogę do Krainy Wróżek? - zaczęła zastanawiać się Rim.
- To czemu w takim razie tak szybko odlatują, kiedy do nich dojdziemy? - Baekhyun natychmiast przedstawił na głos swoje wątpliwości względem teorii szatynki.
- No, żebyśmy nie zboczyli ze szlaku - wytłumaczył blondynowi V, popierając przyjaciółkę.
- Albo po prostu boją się, że zdradzimy ich sekret komuś innemu. - Kai dołączył do rozmowy, od razu stając po stronie swojej dziewczyny.
- Spokojnie, wróżki! Nie mamy zamiaru, możecie nas zaprowadzić do waszej królowej! - krzyknął Taehyung, patrząc po drzewach, ale nic się tam nie poruszyło.
- Skąd pomysł, że wróżki mają królową...? - zapytał ze zdziwieniem Sehun, patrząc na V ze zmarszczonymi brwiami.
- W każdej bajce mają - stwierdził Jongin, odpowiadając, mimo że to nie do niego było skierowane pytanie.
- A co jeżeli panuje u nich monarchia stanowa? - Baek zadał pytania, wpatrując się w przyjaciół z zamyśleniem.
- To nie średniowiecze - oświadczyła Rim, rzucając się do przodu, kiedy dostrzegła tajemniczego ptaka, ale ten odleciał, gdy tylko do niego podeszła.
- Lol, wyobrażacie sobie, jak muszą wyglądać wróżki z plebsu? - zaśmiał się Kosmita.
- ...
- W takim razie muszą mieć prezydenta! - ogłosił Aniołek, uznając, że to dobra teoria.
- I że niby zaprowadzą nas do ich pani prezydent? - zapytał niższy szatyn, patrząc z zaskoczeniem na Sangrim.
- Czemu twierdzisz, że to pani? Nie istnieją wróżki mężczyźni? - Hun rzucił pytanie tak do nikogo, więc odpowiedział mu V.
- A widziałeś kiedyś wróżkę-mężczyznę?
- A widziałeś kiedykolwiek wróżkę-kobietę?
- To ci pojechał... - JongRim roześmiali się, słysząc ripostę Sehuna, ale już po chwili kontynuowali wędrówkę.
- A co jeżeli mają cesarzową? - zapytał po kilku minutach Baekhyun, uświadamiając sobie, że istnieje jeszcze taka możliwość.
- Lub cesarza! - dodał natychmiast Sehun.
- Wiecie, że "cesarz" wzięło się od słowa "kaiser"? - rzuciła tak od niczego Taeyeon, ale po chwili zorientowała się, że miała mieć focha, więc natychmiast zamilkła.
- Kajzerki! - krzyknął Taehyung z uśmiechem.
- Bułki z twarzą Kaia... - Sangrim zamyśliła się i spojrzała na Jongina, żeby wyobrazić sobie jego twarz jako bułkę.
- Nie jadłbym... - oświadczył w końcu Sehun.
Po jakiejś godzinie przedzierania się przez krzaki lub drzewa, które musiały zostać przewrócone, ogromne liście i przechodzenia "krabem" w miejscach, gdzie znajdował się jedynie wąski pas ziemi, otoczony dużo głębszą niż przy kładce wodą, stało się to, co stać się musiało.
- MOJE BUTY! - załkał rozpaczliwie Baekhyun, patrząc na buty, które wcześniej były białe, a teraz całe uwalane w błocie, ponieważ chłopak wdepnął w błoto.
- Nikt ci nie kazał ich brać - zauważyła mądrze Taeyeon, wzruszając ramionami.
- O, już z nami rozma...?
- Dziewięćset trzydzieści jeden...
- Godzinę temu było dziewięćset czterdzieści cztery! - uświadomiła sobie Sangrim.
- Właśnie.
- Co was obchodzili jej liczenie! MOJE BUTY SĄ BRUDNE! - Iwona nadal rozpaczała nad stanem swojego obuwia. Później trzeba będzie kupić wybielacz...
- Jeny, nie przeżywaj. Umyjesz je, jak wrócisz - rzucił Jongin, odchylając gałąź tak, żeby nie uderzyła ona jego dziewczyny.
- Tylko uważaj, żeby nie wpaść do wody - rzucił do szatynki, ale hmm... powiedział to tak z sekundę za późno.
- Fu... Będę mieć mokre skarpetki! - stwierdziła z obrzydzeniem w głosie dziewczyna, patrząc na wodę, która zdążyła zmoczyć nogawki jej spodni.
- Wyłaź z tej wody, a nie stoisz jak kołek!
Wtem nagle..!!!Nic.
Choroba sieroca po prostu postępuje. To znaczy - kołek nie ma zielonego pojęcia, co ze sobą zrobić i czy jak zrobi, to czy nie zmoczy się jeszcze bardziej. Nie godne dużej uwagi.
- To gdzie mam iść? - zapytała, nieporadnie stojąc w wodzie.
- Gdziekolwiek idź sobie, ja tu buty zbrudziłem!!! - Tymczasem u Baeka pogłębiał się atak paniki.
- Mam teraz ochotę wejść na drzewo i spaść z niego. - Zabrzmiał odgłos plasknięcia ręką o czoło.
Co to za Pokémon [który zaprezentował jak poprawnie i w jakiej sytuacji zrobić Facepalm]?
...
To Taeyeon!
- Złapać cię na dole? - Taehyung ożywił się.
Niepotrzebnie właściwie, bo tylko został poczęstowany tym takim spojrzeniem, które było specjalnością Demona.
- Okey... - Chłopak speszył się, kuląc po takim wzroku.
- Z mokrymi butami, czuję się, jakbym miała żelki i gluty pod stopami... - odezwała się Sangrim, która w międzyczasie zdążyła wyjść z przerośniętej kałuży [nie]chwały.
- Żelowa chmura! Jak z reklamy!
- Tylko, że bez żelu.
- Buty... - W tle usłyszano żałosny jęk. - Białe buty...
- Nadal rozpaczasz?
- To dramat!
- O, Iwa, patrz.
- AGGAGAPGPAPGATOAOM!!!
Ten krzyk Iwony, gdy zorientowała się, co tak właściwie brateł mu pokazuje.
- Kałamaji!!! - W Kosmitę wstąpił karateka, który kontrolując jego ciało, zaczął przybierać połamane pozy kung fu.
- Co. To. Jest?! - Baekhyun wyglądał, jakby skamieniał.
- Co? - zdziwił się Sehun.
- YYYYY!!! - Rim dołączyła do wszechobecnej paniki, sianej do przed chwili tylko przez najstarszego, zaczynając piszczeć i otrzepywać ręce. - IGHYGHYGHY!!!
- Mrówki - powiedział V, gdy już wszyscy dowiedzieli się, z czym mają do czynienia - Giga-mrówki.
Na oko centymetr długości i pół centymetra wysokości. Czarne, z niegolonymi nogami i pragnieniem krwi Iwony.
- Bear Grylls zjadłby ze smakiem - stwierdził tak od czapy Kai.
- Fuuuuuu... - skrzywiła się na to Taeyeon.
- Nie waż się tego jeść - ostrzegała Jongina Sylwia - Widzę w twoich oczach rządzę białka z robala!
- No chyba ty chcesz to zjeść.
- Czy zauważyliście w ogóle, że idą po tym złamanym drzewie? - zagadnął Kosmita, podchodząc do niżej położonej części drzewa, które nad korytem małego potoczka zwisało sobie.
- A co, miałyby po nim pływać?
- Nie, ale spójrzcie... One idą tylko górą i w dwa kierunki. Tak równo i tylko jednym pasem dla każdego kierunku. Niesamowite, nie?
- Ummm, nie - wyraził swoje zdanie Baekhyun - Dla mnie to gigantyczne Fu-robaki! Bleeeeeeh!!!
- Nie obrażaj ich. Kiedyś jak byłem mały, to przyjaźniłem się z królową mrówek.
- I co? Zapraszała cię na herbatkę o piątej?
- No, nie. Przynosiła mi piasek.
- Khhym-khym... - Kaszląc, Sehun poprawił nieco wypowiedź raczej najmłodszego ze wszystkich uczestnika wyprawy, stając przy Jonginie i pochylając się do niego, by usłyszał. - Znosiła go do mózgu.
Dwóch starych ziomków zachichotało, nie zwracając NICZYJEJ uwagi.
- Ale chodzi mi teraz o to, że one tak ładnie chodzą! - kontynuował swoje objaśnienia V. - To musi być znak!
- NA ODYNA! - "przeraził się" Kajsa.
- Nie, nie od Odyna. Od Królowej Wróżek!
- Czekaj, ale nie wiadomo, czy ona jest królową - wtrąciła Yeon.
- Nieważne! Grunt, że to do niej prowadzi!
- Ale trzeba będzie pod tym przejść... - zauważył z trwogą Baek, wskazując na cieniutkie tak naprawdę drzewo, pełniące funkcję mrówczej autostrady.
- No raczej nie inaczej. Chyba, że przeskoczysz tam tam.
- Ja nie przejdę!
- Ja też..! - Rim joins the Lobby.
Już po drugiej stronie tego ekscytującego odcinka stali Sylwia, Kajsa i Kosmita, niby czekając na pozostałe po drugiej stronie trzy osoby, ale jednak wiedząc, że bez pomocy nie przejdą do nich.
- Kaptury macie? - zapytał dla pewności Hun.
I tutaj mamy małe komplikacje. Iwona miała kaptur, ale tylko dlatego, że wzięła od brateła bluzę. Tae ma przecież sweterek, więc kaptura w nim nie znajdziemy. Chociaż na to dziewczyna znalazła jakiś sposób i schowała się najzwyczajniej pod bluzą V na Baeku. A Rim też była bez niczego, dlatego tylko schowała głowę pod swoją własną rękę, udając, że to pomaga.
- Ruszcie swoje siedzenia i przechodźcie - ponaglił trójkę Kai, widząc, że ci patrzą to na siebie, to na mrówczą autostradę.
- Chyba solidarnie z nimi, zostanę tutaj - stwierdziła Tae, widząc, że ani Aniołek, ani Iwona nie kwapią się do przejścia pod drzewem.
- O nie, V, tracimy połowę załogi, z czego wszystkie to kobiety! - krzyknął Jongin z udawanym przerażeniem w głosie.
- I po ostatniej samicy... - westchnął Taehyung, patrząc na trójkę nielubiącą giga-mrówek z teatralnym smutkiem.
- Nie jestem kobietą! - zbulwersował się Baekhyun.
- Tak? To przestań dygotać i pomóż im przejść - odszczeknął się mu Kajtek.
Zastygł w miejscu ten nasz Baek. Naciągnął sobie kaptur na oczy i stał w towarzystwie dwóch, też niechętnych do przechodzenia pod mrówkostradą, dziewczyn. Po minucie oczekiwania, gdy już było wiadome, że nikt się nie ruszy, Jongin przywołał do siebie V, idąc z powrotem pod drzewem i rzucił jeszcze Sehunowi słowo.
- Pilnuj, by nie zaczęły rzucać dzidami - powiedział mu, pokazując na mrówki stanowiące poważne zagrożenie dla życia.
- Yehet - odrzekła mu Sylwia, kiwając głową.
Na odsiecz przybyła ekipa ratunkowa, która od razu rzuciła się na pomoc ludziom w potrzebie. Jakoś dało się przeprowadzić wszystkich, uspokajając osobą Huna, odpowiedzialną za pilnowanie małych żyjątek.
- Masz robaka na kapturze - zauważył Taehyung, patrząc na swoją bluzę, w którą ubrany był Baek.
- Fuj! Masz tu jakiegoś żuka! - pisnął Demon, odskakując od Iwony. Przecież ten żuk mógł skakać!
- FUUUUUUUUUUJ!!! FUJFUJFUJFUJFUJFUJFUJ!!! FUUUJ!!! - Baekhyun zaczął wrzeszczeć, kręcąc się dookoła, żeby zrzucić niepożądaną istotę z siebie.
- Stój! - krzyknął V, który chciał mu jakoś pomóc, ale nie mógł, kiedy jego brateł ciągle się ruszał.
Chłopak machnął ręką, by strącić żuka z kaptura, ale Iwona znowu zaczęła biegać w kółko i krzyczeć z przerażenia.
- Ja ci..! - zaczął Taehyung, nie mogąc wykrztusić z siebie reszty zdania z powodu śmiechu.
- Zabierz go! - piszczał dalej blondyn, patrząc na niego błagalnie.
- Ja ci go do kieszonki wywaliłem! - dokończył w końcu V, nie przestając się śmiać.
- BLERHG!!! - Baekhyun zajęczał z obrzydzenia i zaczął zdejmować z siebie bluzę.
- Dobra, już go nie ma - zatrzymał go szatyn, nim ten pozbył się okrycia wierzchniego. Kurczę, to tak mądrze brzmi.
Zatrzymany smutnie spojrzał na brateła i z szokiem w oczach, wrócił do niego.
- Nie ma? - zapytał, patrząc na niego uważnie, żeby wyczytać, czy ten nie kłamie.
- Nie ma - odpowiedział V, starając się zabrzmieć jak najbardziej przekonująco.
- Na pewno? - dopytała Iwona.
- Na pewno.
Idąc teraz dla swojego bezpieczeństwa pod ramieniem V, Baek wyciszał się i próbował uspokoić. Medytacja na idąco B)
- !#*?%, jak nie mrówki to pszczoły! Nie dam ci satysfakcji i nie będę się bał, ty mały bezkręgowcu w żółte paski! - wrzasnął zdenerwowany blondyn, kiedy przed nimi przeleciało kilka pszczół.
- Czarne - stwierdził Kai.
- A nie żółte? - zdziwił się Sehun.
- Jak żółte, jak przecież czarne - dodał od siebie V.
- Jak Taehyung mówi, że tak jest, to tak jest! - ogłosił wszem i wobec Kajsa-sa.
- A kopnąć cię? - zapytał najmłodszy i udając groźnego, podszedł do Jongina, ale został zmierzony spojrzeniem "Bitch, please", więc się odsunął.
- JEDEN KIJ! - Baekhyun Pogromca Pscółek dokonał morderstwa jednej z nich, która usiadła na świętym terenie zwanym powszechnie ramieniem Iwony Boskoczołej.
- W domu zaparzę ci herbatkę z melisy - stwierdził Taehyung, patrząc na blondyna ze zdziwieniem.
Uspokajając brateła, V chodził sobie i obserwował te wszystkie skarpy.
- Jak dla mnie to dziwne, że jest ich aż tak dużo - uznała w końcu Taeyeon, przyglądając się uważnie kilkunastu pszczołom krążącym w oddali.
- Jeśli jest gdzieś w pobliżu ul, to bym się nie dziwił - rzucił Sehun z lekkim uśmiechem.
- Ale patrz, ile ich tutaj lata. Każda w te i nazad jakby jej za kilometry płacili. - Demon wskazał ruchem głowy na zachowujące się podejrzanie owady.
- Monarchia niewolnicza - oświadczył Taehyung, pragnąc jakoś wciąć się w rozmowę tej dwójki.
- Nie ma takiej - zgasił go już na początku Hun.
- Jest - uparcie twierdził V, patrząc na niego ze spojrzeniem, które dosłownie krzyczało, że może się o to kłócić cały dzień.
- Nie zaczynaj - ostrzegł go Sehun, mrużąc oczy.
- Ale jest! Sam ją wymyśliłem! - odkrzyknął Kosmita, ale wyższy z szatynów już stracił zainteresowanie jego osobą, przyglądając się Taeyeon patrzącej na pszczoły.
- A zaraz potem sam wykopałeś Wielki Kanion pomarańczową łopatą Iwony - dopowiedział Jongin, który swoim skromnym zdaniem milczał już za długo.
- Tak było! - przyznał z szerokim uśmiechem Hyung.
- Idź ty - rzucił z rozbawieniem w głosie Kajtek.
- Nie podoba mi się tyle pszczół... - stwierdził Baekhyun, wypatrując zagrożenia.
- Czy to kolejny znak? - spytała Sangrim, unosząc brew.
- Nie pomyśleliśmy o tym od tej strony - uświadomił sobie Pan Zwirzok Numer Jeden.
- Dlaczego wróżki nie mogą dać jakiegoś milszego znaku? Jakaś tęcza, kosogłos z Igrzysk Śmierci, niebieskie motylki czy równie rosnące kwiatki by mi wystarczyły - uznała Taeyeon.
- Ale dostałaś pszczoły - rzekła Rim w odpowiedzi.
- O! Kosogłos! - wykrzyknął V, pokazując palcem na lecącego z zadziwiającą prędkością brązowego ptaszka.
- Nie pierdziel - powiedział Kai, patrząc za odlatującym stworzeniem.
- Potwierdzam, przelatywał tędy - przyznała rację Taehyungowi Tae, na co ten uśmiechnął się do niej z błyskiem w oku.
- Modły wysłuchane! - krzyknęła Sangrim teatralnym tonem.
- Ciiiii..! Bo ktoś usłyszy! - Kajtek nagle się zestresował i przyłożył palec do ust swojej dziewczyny.
- Kto niby? - zapytał Sehun, patrząc na swojego frienda ze zdziwieniem.
- Nie wiem. Każdy - odpowiedział Jongin, wzruszając ramionami, a raczej jedną ręką, bo drugą zasłaniał Rim usta, ale kto zwracałby na to uwagę.
- Jeff the Killer, Rake albo Slenderman. Kogo wolisz? - zapytał V, patrząc na najlepszego przyjaciela z podejrzanym uśmiechem.
Kai zabrał rękę z ust Sangrim, stanął przodem do Taehyunga i zamyślił się. Skądś kojarzył te nazwy, ale nie wiedział co znaczą.
- Jeff to psychopata z nożem, wyciętym uśmiechem na ryju i twarzą, której już nawet krem Nivea i botoks nie pomoże. Rake to taki stworek, co kica sobie po świecie i ostrymi, metalowymi szponami rozrywa ofiary. A Slendera znasz z mojej gry, w którą ostatnio graliśmy - przypomniał mu Aniołek - specjalista od dziwnych stworów ze strasznych makaronów i gier.
- To już nie będzie twoja gra - oznajmił jej Kai z podejrzaną miną.
- No. Wisisz mi też hajs, a gra kosztowała akurat tyle co dług. A jak wiesz, chętnie bym wszedł w jej posiadanie. I ty też mi nadal wisisz, biedaku - dodał V, oskarżycielsko celując palcem w klatkę piersiową Kaia.
- Dobrze, że odsetek nie nalicza - westchnął ciężko Jongin.
- A chcesz płacić odsetki? Dla mnie nie ma problemu. Pisiont od godziny - odpowiedział natychmiastowo Taehyung, zastanawiając się, czy nie dał przypadkiem za niskiego procentu tych odsetek.
- Lepiej było nie wspominać nawet. - Sehun spojrzał na Jongina z politowaniem.
- Hmmm... Jeszcze tylko Sehun nic mi nie musi oddawać... - uświadomił sobie Taehyung, przenosząc wzrok na wcześniej wymienionego.
- Niech tak zostanie - uznał Hun, podnosząc przed siebie otwartą dłoń.
- A może znajdzie się... Do oddania... Mi... - zaczął V.
- Słyszeliście? - zapytał Demon, powodując przerwanie poprzedniej rozmowy.
Jako pierwsza Taeyeon odebrała jakieś niepokojące ją dźwięki.
- Sheed - szepnęła Rim, orientując się, o co chodziło jej najlepszej przyjaciółce.
Do przysłuchujących się z szeroko otwartymi oczami dziewczyn, dołączył Baek, kuląc się przy nich. Sam nic nie usłyszał, ale te dziwne zachowania wystarczyły mu, by zacząć się bać.
- Coś wam się dzieje? - zapytał ze zdziwieniem Kajsa-sa, patrząc na nich uważnie.
- Cicho! - ofuknęła go Iwona, nasłuchując.
- Nie cichej mnie! - zbulwersował się Jongin.
Odgłosy odebrał również V, który chcąc się bardziej w nie wsłuchać, uciszył Kajsę, przytykając mu dłoń do ust od tyłu.
Podejrzany szelest doszedł do wszystkich par uszu. Towarzyszył mu akompaniament łamanych gałązek na ziemi. Mimo to, nikogo nie było widać.
Po przestaniu chwili w jednym miejscu, w ciasnej kupie, napięcie rozluźniło się. Nikogo nie było ani widać, ani słychać.
- No to nara! - stwierdził Sehun, natychmiast zawracając.
- Nie słyszałeś, tępa dzido, że to z tamtej strony dochodzą odgłosy? Z resztą, ja cię nie zatrzymuję. Idź, jak chcesz - dodał po namyśle Kosmita, machając mu.
- Nie, nie, nie! Czekaj. Posłużysz nam jako ochroniarz - stwierdziła Tae, łapiąc wyższego z szatynów za rękaw bluzy.
- Jako kto? - zdziwił się chłopak, patrząc na brunetkę z zaskoczeniem.
- Ochroniarz. Niejasno mówię? - zapytał Demon, nie spuszczając z Sehuna wzroku.
- Jasno. Tylko... Co ja mam właściwie...? - zaczął chłopak.
- Badyl, żaba - proszę - stwierdził Jongin, wpychając mu do rąk to, co przed chwilą znalazł na ziemi.
- Na jaką cholerę mi żaba? - zdziwiła się Sylwia, patrząc na przyjaciela z nieogarniającą rzeczywistości miną.
- Nie wiem. Znalazłem, to ci ją dałem - wytłumaczył Kajtek, wzruszając ramionami.
- To ona jest prawdziwa?! - wykrzyknął Hun, wypuszczając z rąk żabencję.
- Pokaż mi żabę! - krzyknęła Rim, przepychając się przez chłopaków, żeby zobaczyć stworzenie.
- Tam już siedzi - rzuciła Taeyeon, pokazując jej na żabę zajmującą sobie niewielką skałę.
- Jak tak mogłeś? Znęcać się nad zwierzętami i rzucać je na kamienie. - Sangrim spojrzała na Sehuna z oburzeniem i podbiegła do żabki, żeby przyjrzeć się jej z bliska.
- To tylko żaba - stwierdził chłopak, podziwiając badyla otrzymanego od Kaia. Wysoka jakość...
- Taaaa, "to tylko żaba" - prychnął Taehyung, podchodząc do Aniołka.
- Też zwierzę! - krzyknęła szatynka, patrząc z wyraźnym zainteresowaniem na żabę.
Sehun's Turn. Sehun use: Wtf Face.
- Lubi żaby - wytłumaczył przyjacielowi Kajsa-sa.
- I jaszczurki - dodała Taeyeon.
- A innych pełzaczy już nie? - zapytał Sehun, żeby się upewnić, czy jak dostanie do ręki węża, to czy może go wyrzucić bez zagrożenia ze strony Rim.
- No tak wyszło - stwierdził Baekhyun.
- Kobiety nie zrozumiesz - dopowiedział Demon, obserwując Sangrim i Taehyunga żegnających się z żabą.
- W końcu powiedział to ktoś odpowiedni - uznała z uśmiechem Iwona.
- Zaraz specjalnie dla ciebie znajdę jakąś glizdę w ziemi i wsadzę ci ją za kołnierz - zagroziła Taeyeon z demonicznym uśmiechem.
- Nie musisz! Ldhpdhkgafakafkgk..! - Baekhyun aż się wzdrygnął na myśl o gliździe w swojej koszulce. Fu.
- To ty idziesz przodem, gorylu - stwierdził Kai, kiedy cała paczka była już w komplecie i popchnął Huna z badylem naprzód.
Nieporadnie wyglądający ochroniarz, nie wiedząc, co tak właściwie mu kazano i czy to nie był, tak nawiasem mówiąc, żart, ale dzierżąc Badyl Prawdy w prawej dłoni, szedł powoli przed wszystkimi. Badyl to śmiercionośna broń. Wyskoczy ci z każdej strony i rzuci się na ciebie, by wryć ci się w krzyż lub jefnąć w głowę. (Kto grał w Stunt Master na internecie, ten pewnie wie, o co chodzi. xD) Na chwilę obecną wielki patyk zapewniał najlepszą ochronę.
Z gorylem na przodzie ekspedycji, udało się gdzieś dotrzeć. Było tam dużo miejsca. Na samym dole tej strefy, stali przyjaciele *ekhem. No niby Sehun i Taehyung się nie przyjaźnią, ale większość tak, więc...*, podziwiając ten widok. W tym miejscu zrobiło się coś na wzór wielkiego wgłębienia. Przed nimi znajdowały się stosu starych, wielgachnych opon, nadających się idealnie do wspinania po nich na drugą stronę, a obok opon - kawałek ziemi, który pewnie prowadził dalej w las. Podzielono się ponownie na kilka obozów. Jedni chcieli jak normalni ludzie przejść po ziemi, drudzy stwierdzili "chrzanić normalność" i pobiegli urządzać wspinaczki na porzuconych oponach. Każda z tych dwóch dróg doprowadziła do jednego miejsca - bardziej płaskiej przestrzeni przed kolejnym zwężeniem i zapewne dalszym odcinkiem ścieżki oraz potoku. Nad ich głowami, dało się dostrzec pomalowaną na wyblakły już chabrowy kolor szopę, lub coś w tym stylu. Początkowym pomysłem było wspięcie się do niego po całkiem stromym zboczu, ale chęć do wykonania tego przeminęła po kolejnym znaku obecności kogoś jeszcze.
Coś zawyło w tle i spowodowało tym, następny wybuch paniki u Iwony. Dziewczyny, jak zawsze, zaczęły nasłuchiwać bardziej lub mniej przestraszone, Ochraniacz ściskał mocniej swój drewniany miecz, a reszta rozglądała się, szukając wyjącej istoty. Wystarczyła krótka wymiana spojrzeń, by każdy przekazał każdemu, że sądzi, że oto pojawił się wilko-pies. Wilko-pies mógł znajdować się coraz bliżej i bliżej, aż nagle wyskoczył i zatrzymał się zaraz przy krańcu skarpy. W rzeczywistości okazał się mniejszy niż myślano. Ale za nim, ukazał się również i jego pan. Bo nie ma dymu bez ognia i wilko-psa bez swojego właściciela czarnoksiężnika.
Czarnoksiężnik wytoczył się pod górę i stanął koło swojego pupila ze zdziwioną miną. Robiąc to niedyskretnie i nie kryjąc się z tym, przyglądał się szóstce przybyszy. Zamiast laski, dzierżył w dłoni pustą, brązową butelkę bez etykietki nawet. Ze stylową, brudną i na 100% znalezioną na śmietniku czapką z Hello Kitty, stał sobie w skarpetkach i sandałach (Brzmi niczym "Miecze i Sandały". Tak, grałam. /Rim ), bełkocząc coś nie do zrozumienia pod nosem.
- Ave Cezar! - krzyknął do niego Kai, podnosząc do góry wyprostowaną rękę.
Na te słowa, pan Mag z otwartą japą patrzył na niego wiercącym wzrokiem.
- Przybywamy w pokoju! - oznajmił Jongin, starając się uspokoić nieznajomego.
- Co ty odjaniepawlasz? - szepnął do niego Baekhyun, patrząc na niego jak na niedorozwiniętego.
*Taki klasyk, że trzeba aż użyć xD W sensie, że to "odjaniepawlanie"*
- Negocjuję twoje życie, za naszą wolność - wyjaśnił mu Kajtek z opanowaną miną.
- Przyjaciel roku - stwierdził Sehun, stojąc przy dziewczynach ze swoją potężną bronią.
- O wielki Magu-Pustelniku! Proszę, ześlij nam jasność twej nauki, a w zamian ofiarujemy ci miejscową księżniczkę - Iwoncję I Strachliwą! - krzyknął Jongin, łapiąc blondyna za rękę i przesuwając go przed siebie, żeby mężczyzna na pewno go widział.
Przestraszony Baek nic nie zrobił. Tak jest, jak jest się przestraszoną Iwoną.
- Lub jeśli nie życzysz sobie posiąść na własność Iwony, to możesz wziąć żonę egipskiego faraona Ohoratona - Yehetete! - uznał Kai, siłą zaciągając Huna przed siebie, a Iwonę odciągnął za siebie.
- V, zrób coś! On przechodzi na ciemną stronę mocy, wyrzekając się każdego z nas po kolei, jak stoimy! - Demon zaczął używać konspiracyjnego krzyko-szeptu.
- Ej, ej, ej! Przystopuj, młody padawanie, bo z tych emocji potkniesz się i uderzysz czołem w cztery litery - zakrzyknął Jego Tae, podchodząc do Kaia.
- Ciiiii! Ja tu negocjuję! I tak wszystkich potem odbijemy, przylatując na swoich jednorożcach z lukrowymi dzidami! - wyszeptał Jongin.
- Tae, mamy my jednorożce? - zapytała Rim z podekscytowaniem w głosie.
- Najwyraźniej - odpowiedział Demon, nie spuszczając wzroku z Maga-Pustelnika.
- Kolega mówi, że w barze niedaleko podają dobre jedzenie i poleca te dwa dania, które polecił wcześniej! - krzyknął V do czarnoksiężnika z miłym uśmiechem.
- Kim wy k***a jesteście?! - wrzasnął zirytowany dziad.
- No i co zrobiłeś? Speszyłeś go - ofuknął Taehyunga Jongin, odpychając go i zrobił krok naprzód, patrząc na maga.
- Mi się bardziej wydaje, że go zirytowaliśmy - uznał Hun z zamyśleniem, nadal dzierżąc przed sobą drewniany miecz.
- Kai zirytował - uściśliła Tae.
- Nic by się nie stało, gdybyście mi negocjacji nie psuli! - zbulwersował się Kai, patrząc na przyjaciół z oburzoną miną. Nie dość, że chciał pomóc, to teraz jeszcze się go oskarża o jakieś niestworzone rzeczy. Chamstwo w państwie.
- Okraść mnie chcą! - krzyknął czarnoksiężnik, chwiejąc się lekko. Widać było po nim, że jest nieźle upity.
- Z czego miałbym cię panie okraść? Z tej durnej czapki, czy ze skarpet w sandałach? - zapytał Jongin, już nie siląc się na uprzejmość.
- Kai! Nie prowokuj go! - ostrzegła swojego chłopaka Rim.
- To tyś mi wychlał całe wino ananasowe, złodzieju! - Mag-Pustelnik oskarżycielsko wskazał palcem na Jongina.
- To do mnie było? - Kai spojrzał na mężczyznę z miną "Pardon".
- Poznaję cię ty mały..! - krzyknął dziad, wygrażając mu ręką.
- Może się jeszcze dogadamy? - zaproponował Kajtek z gracją, niczym jakiś dyplomata.
Wściekły wzrok spowił twarz Dziada (z Brodą, bo brodę miał).
- Ej, ludzie... - zaczął Jongin, cofając się o krok. Nie spuszczał wzroku z wyraźnie wkurzonego Maga-Pustelnika. - Odwrót - wyszeptał, patrząc, jak mężczyzna kieruje się trochę w bok, gdzie znajdowała się ścieżka, którą mógł zejść na dół.
- Co? - zapytał V, bo wcześniej niedosłyszał, co powiedział jego przyjaciel, a tu nagle reszta paczki zaczęła się gwałtownie cofać.
- Odwrót, powiedziałem! - krzyknął szeptem i złapał szatyna za rękaw, ciągnąc go za sobą.
Cała szóstka zaczęła biec w kierunku, skąd przybyli. Dziewczyny (i Baekhyun) były na przodzie, natomiast naprawdę odważna ochrona biegła tyłem, rozglądając się dookoła.
- Mam się bać? - zapytała Sangrim Iwonę, która ku zdziwieniu wszystkich okazała się niezwykle dobrym biegaczem.
- Czego? - Baek nie ogarniał, o co chodziło szatynce. - Aa.. Masz na myśli tego Maga-Pustelnika? Nie, co ty. Patrzaj, jakiego Sehun ma kija.
- O, ekstra - rzucił Demon z sarkazmem, mijając blondyna, który na chwilę przystanął. - Na pewno jak oberwie takim mieczem, to padnie nieżywy, a Sehun zostanie oskarżony o zabójstwo.
- Co ja? - zdziwiła się Sylwia, nagle wyłapując z rozmowy swoje imię.
- Ej, ale wyobraź sobie, że taki Mag-Pustelnik dostaje w twarz takim patykiem - zaczęła śmiać się Rim, na samą myśl o zdezorientowanej minie, którą miałby wtedy Dziad z Brodą.
- Ponoć pił jakieś wino ananasowe. Może się okazać, że ma jakieś magiczne właściwości i ten patyk odbił się mu od twarzy... - Demon jak to demon, zaczął sobie wyobrażać, jakby to wyglądało, gdyby takim odbitym patykiem oberwał Jongin.
- A jeżeli Sehun zostanie oskarżony o zabójstwo, to czy Kai nie pójdzie siedzieć za to, że sam mu dał ten patyk...? - zapytał po chwili Baekhyun, przeskakując niczym Matrix nad jedną z gałęzi.
- To co wy na to, żeby jeszcze wkopać V o znęcanie się nad światem i mieć dom tylko dla siebie...? - zaproponował Demon, patrząc po reszcie z Trollfacem.
- Miałabym telewizor do grania zawsze wolny... - rozmarzyła się Rim, podczas biegu zwracając głowę w jakiś punkt na niebie, jakby właśnie widziała tam retrospekcję. Poskutkowało to potknięciem się o gałąź, ale hej! Nie wywaliła się, więc udawajmy, że nic się nie stało.
- Mógłbym siedzieć w łazience, ile tylko bym chciał... - westchnął Baek z marzycielskim uśmiechem.
- A mi nikt by nie wyjadał sernika... - rzuciła Taeyeon z teatralnym westchnięciem.
- Będziecie dalej urządzać sobie pogaduszki czy zaczniecie biec? - zapytał Kai, dźgając palcem Iwonę w plecy.
- Pies na horyzoncie! PIES NA HORYZONCIE! - zaczął piszczeć V, dostrzegając w oddali Wilko-psa idącego przy swoim właścicielu, który ledwie trzymał się w pionie i mamrotał coś do siebie pod nosem.
- O nie, mrówki! - krzyknęła Sangrim, cofając się o krok, kiedy przed nimi pojawiło się złamane drzewo z gigantycznymi mutantami mrówek.
- A fuj! - jęknęła Tae, odskakując za Taehyunga, który stał najbliżej.
- Pozwólcie mi tu umrzeć! - zapłakał Baekhyun, otrzepując się. Automatyczny odruch kogoś kto widzi mnóstwo robali - masz wrażenie, że wszystko to, co widzisz, po tobie chodzi. Anyone else?
- Chcesz umierać przy tych mrówkach, żeby mogły obsiąść cię, gdy tylko przestaniesz się ruszać? - zapytał Demon, na co Iwona zaczęła jeszcze bardziej płakać i otrzepywać się z niewidzialnych robali.
- EJ, BO NAS DOGONIĄ! - zaczął krzyczeć szeptem Kai, zamaszyście gestykulując przy tym rękami.
Kosmita został przydzielony do przeprowadzenia trójki pod złamanym drzewem i zapewnienia ich, że mrówki nie skaczą na nich z dzidami z tego drzewa, Kai jako pierwszy przeszedł pod mrówkostradą, a Sehun stał sobie przytulony do swojego kijowego miecza i mógł jedynie obserwować sylwetkę dwóch niepożądanych istot, zmierzających w ich stronę.
- Powiem wam, że jak chcecie, to potraficie. Biegliśmy tu jakieś piętnaście minut. - Kai pokiwał głową z uznaniem, rozsiadając się na skraju kładce, kiedy w końcu tam dotarli i zagrożenie zostaniem zabitym/zjedzonym przez Maga-Pustelnika i jego wiernego Wilko-psa zmalało do zera.
- A szliśmy jakieś ummm... dwie godziny? - dopowiedział Sehun, obliczając czas tak na oko, po czym kopnął Jongina, żeby się przesunął i też usiadł na pomoście.
- Moje buty... Moje biedne, białe buty... - łkała Iwona, stojąc nad potoczkiem i zastanawiając się, czy umyć je jakoś w wodzie, nim błoto zaschnie, czy zrobić to w domu.
- Nie przeżywaj - rzucił do niego Demon, szukając butelki wody w swoim plecaku.
- Ale to białe buty! - jęczał dalej Baekhyun. - Wiesz, co oznaczają białe buty i błoto...?
- A ja wiem, jak to umyć! - stwierdził Taehyung, wyjmując ze swojego plecaka jakieś coś, co wyglądało na koc.
- Ja też wiem! - wyrwała się Rim, która wcześniej stała przy swoim plecaku, zastanawiając się, co ze sobą zrobić.
- Dajesz - rzucił Baekhyun obojętnie i tak pewien, że jego buty nie zostaną przywrócone do pierwotnego stanu.
- Bierzesz szczoteczkę do zębów, dajesz na nią pastę i szorujesz białe części buta - wytłumaczyła mu szatynka, szczerząc do blondyna zęby.
- A to ma działać, bo...? - zapytał ten, podchodząc do swojego plecaka, bo skoro 2/3 *też umiem skracać 'B)* Drużyny Pierścienia przy swoich majstrowało, to czemu on ma być wyrzutkiem?
- Bo sprawdzałam! - odpowiedziała dziewczyna, podnosząc z ziemi to materiałowe coś, co wcześniej wyjął Taehyung.
- Mam nadzieję, że później wyrzuciłaś tę szczoteczkę do kosza... - stwierdził Kai, ponownie wrypując się w rozmowę, ale jak się coś słyszy, to... Szkoda się nie odezwać.
- Ja tam mam nadzieję, że to była twoja szczoteczka - dorzucił od siebie Taehyung, uśmiechając się do Jongina iście szatańsko.
- Nie mów im - roześmiał się Demon, chowając butelkę z wodą do swojego plecaka. - Utrzymaj idiotów w niepewności.
- A ja znam na to inny sposób! - dorzucił od siebie Sehun, prezentując reszcie półuśmiech.
- No jaki? - zapytał Kosmita, kiedy Yehetete milczała, głupio się uśmiechając.
- Powiem ci później.
- Lol - skomentował Kajsa-sa, kierując wzrok na tajemnicze, materiałowe coś, co nadal trzymała Rim. - Co to?
- Koc - odpowiedział Taehyung, odbierając go od Sangrim, po czym rozłożył go na trawie nieopodal kładki.
- Po kiego ci koc? Nie moglibyśmy normalnie posiedzieć na trawie? - zdziwił się Baekhyun, co jeszcze bardziej zaskoczyło resztę niż koc, bo TEN Baek proponuje siedzenie na trawie? Czy przestało mu już zależeć na swoich jeansach? Już sobie znalazł inną? Pewnie zdradza je teraz z butami... *Nie mówcie jeansom Iwony, bo popadną w rozpacz*
- A chcesz jeść ciastka z mrówkami-gigantami? - zapytał Kosmita, przekręcając głowę na bok i przyglądając mu się z lekkim uśmiechem. Wiadomo, jak zareagował blondyn.
- Dziękuję, że to powiedziałeś. Teraz już nie tknę tych ciastek.
- Czy ja usłyszałem "ciastka"? - nagle ożywił się Jongin, przechodząc przez kolana Sehuna, żeby się wydostać z kładki do miejsca, gdzie ponoć ktoś przemycił słodycze. Biedne, seksowne kolana Sylwii...
- Hm? Nie, przesłyszałeś się. Ty ciastek nie dostaniesz - stwierdził Taehyung, siadając na skraju koca i przyciągnął do siebie plecak, wyjmując z niego masę ciastek, owoców, jakieś chrupki, żelki, pianki i sok też się tam znalazły.
Uwaga, uwaga! Wziął ze sobą nawet plastikowe kubeczki dla wszystkich. Nie dość, że wpadł na taki pomysł, to jeszcze wziął też dla Sehuna. Wyczuwam postęp...?
- Tak w sumie to ja też wzięłam jakieś ciastka... - dodała Rim, podchodząc ze swoim plecakiem do koca, gdzie zdążyli się już rozsiąść wszyscy. Na szczęście, zostało jeszcze trochę miejsca dla szatynki, więc rozłożono cały prowiant na środku koca i rozpoczęto jego konsumpcję.
- Pograjmy w coś - zaproponował w końcu Kai, który przywłaszczył sobie żelki i nie wyglądał na chętnego do dzielenia się nimi z kimkolwiek.
- Mogę być matą do Twistera! - uznała Rim, napychając sobie usta piankami.
- To ja będę tym do wyznaczania kolorów - dodała Iwona, która zajadała się w najlepsze ciastkami, mimo że wcześniej stwierdziła, że nie będzie jeść absolutnie niczego. Kobieta zmienną jest.
- Znacie taką grę, jak "Pięć sekund"? - zapytał w końcu Sehun, kiedy zorientował się, że pomysł z Twisterem Rim został przemilczany, a jednocześnie można było uznać, że nie zostanie zrealizowany. Szatynka nieszczególnie przejęła się zignorowaniem jej propozycji - lepiej mieć pianki i nie być zdeptanym niż mieć pianki i być zdeptanym. Jeżeli Sangrim ma pianki, to nie może być nieszczęśliwa.
- No znamy, ale nie tepniemy jej sobie tutaj - stwierdził Kai, wzruszając ramionami i jednocześnie paczką z żelkami, z której kilka z nich się wysypało. #smuteczeq. Żelki zmarnowane bardzo.
- Ja umiem się teleportować do lodówki - zaznaczył Demon, popijając sok. - Ale chyba w lodówce nie mamy tej gry...
- Teleportować się do lodówki... - prychnął Baekhyun, patrząc po reszcie z dumną miną. - Ja jestem ninją, jeżeli o lodówkę chodzi. Pojawiam się, biorę, co chcę i nikt nie wie, że to wziąłem.
- Tak, tak, a później naprawdę nikt nie słyszy, że się wspinasz po schodach i mamroczesz, że Nutella jest życiem - zgasiła go Rim, podjadając Kaiowi żelki, kiedy pianki się jej skończyły.
- Ty przeciwko mnie? - zdziwiła się Iwona, patrząc na przyjaciółkę z zszokowaną miną.
- Rim nie jest słoikiem Nutelli. Nie może zawsze cię uszczęśliwiać - stwierdziła Tae, kradnąc Sehunowi paczkę z chrupkami, kiedy wypiła swój sok.
- To niech ktoś włączy stoper na telefonie, a pytania będziemy wymyślać my - zaproponowała w końcu Sylwia, na co reszta stwierdziła "Czemu nie".
- Tylko macie się przykładać i pamiętajcie, że wygrana jest nieważna - dodała Iwcia, spodziewając się, że wybuchnie jakaś kłótnia.
Stanęło na tym, że za czas został odpowiedzialny Aniołek, a za wymyślanie pytań Demon, bo po tej dwójce spodziewano się, że będzie w miarę uczciwa. W miarę.
- Więc Kai - wymień trzy zwierzęta, których można się bać.
- Eee... Lew, Wilko-pies i Taehyung - odpowiedział szybko Kai.
Stoper wskazywał, że wyrobił się z czasem, ale...
- Nie uznajemy - powiedziała stanowczo Sangrim.
- Co? Czemu? - zdziwił się Jongin, zwracając na swoją dziewczynę pytające spojrzenie.
- Bo Taehyung to nie zwierzę - ofuknęła go Taeyeon, patrząc na niego oburzonym wzrokiem, jakby co najmniej ona sama została obrażona.
- Rim sama nazywała go "domowym zwierzęciem masowej zagłady"! - przypomniał sobie Kai, wskazując na szatynkę oskarżycielskim ruchem głowy.
- Ale wiem, że Rim to robiła dla żartów - odezwał się w końcu Kosmita, rzucając mu oburzone spojrzenie.
- Hej, ja też to zrobiłem dla...
- Tae, on nie traktuje mnie poważnie! - V udał, że płacze, z wielkim entuzjazmem zajadając ciastko.
- Nie uznajemy - powtórzyła Rim.
- V, wymień trzy kraje w Europie.
- Emm... Francja, Włochy i Niemcy - odpowiedział raz-dwa Taehyung. - Miałem szóstkę z geografii - dodał z uśmiechem.
- Rim, wymień trzy stolice państw w Europie.
- Paryż, Rzym i Berlin - odpowiedział od razu Aniołek, przybijając z V żółwika. - Też miałam szóstkę.
- Sehun, wymień trzy rzeczy, których nie wolno robić.
- Pić, palić i brać narkotyków.
- Nie uznajemy - rzucił stanowczo V. - Bo można pić wodę i palić w piecu.
- Nie no czepiasz się, koleś. Wszyscy wiedzą, o co chodziło - odpowiedziała mu Sylwia, a Rim uznała to za dosyć dobry argument, więc uznała szatynowi odpowiedź.
- Baek, wymień trzy rzeczy, które się świecą.
- No latarka i lampa nocna, hehe - odpowiedział od razu Baekhyun zadowolony, że udało mu się odpowiedzieć przed czasem.
- TRZY!!! - krzyknęli jednocześnie wszyscy.
- Ach, kuffa... Dvpa świetlikowi - dodał oburzony, bo czas już upłynął, a przecież mógł odpowiedzieć.
- Nie uznalibyśmy ci tej odpowiedzi - zaśmiała się Rim, zatrzymując stoper.
- Hehe, sam mówiłeś, żeby się przykładać - wyśmiał go Jongin, wcinając ostatnie żelki, jakie zostały w paczce.
- Nie, to ja w takim razie nie gram. - Foch Iwci wstrząsnął światem.
- W sumie i tak się nam skończył prowiant. Musimy wracać, zanim umrzemy z głodu - dorzucił do siebie Sehun, a że przyznano mu rację, gdyż cała szóstka była nadzwyczajnymi głodomorami, wszyscy zaczęli wrzucać do plecaka V puste opakowania. Wiecie, bo śmieci zostawiać po sobie nie wypada, a w domu można je zawsze wyrzucić do kosza.
- Ale niech ktoś weźmie ten koc, bo w razie gdyby jakieś okruszki się wysypały, to... - zaczął Baekhyun, a że nikt go nie słuchał, to sam zwinął koc i włożył go do swojego plecaka.
- WINO ANANASOWE! - Krzyk Dziada z Brodą, który nagle pojawił się po drugiej stronie potoczka, przestraszył wszystkich i sprawił, że Sehun zaczął szukać swojego patykowego miecza, który wcześniej rzucił gdzieś w krzaki.
- Wiejemy - zarządził Kai, więc wszyscy wskoczyli na swoje rowery i odjechali z tamtego miejsca, ile sił w nogach, słysząc "pożegnania" ze strony zirytowanego Maga-Pustelnika, który mimo wszystko nie kontynuował pościgu.
- Mam rozumieć, że u was tak wygląda każdy weekend? - zagadnął wesoło najwyższy z paczki.
- Ostatnio wialiśmy z hotelu przed ochroną - odpowiedziała mu Taeyeon.
- Czemu?
- Bo przebudziła się Pląsająca Pięść Zagłady naszego Kajusza - wytłumaczyła mu Sangrim, uśmiechając się do swojego chłopaka, na którego twarzy natychmiast pojawiła się niezadowolona mina.
- Naprawdę? Nie chwalił mi się tym - zaśmiał się Sehun, podjeżdżając koło roweru Demona.
- Serio? No więc było tak...
- V, musisz się tak drapać po tej ręce? Wszy masz? - zapytał brateła Baekhyun, kiedy pilnował chowania wszystkich rowerów do garażu. Jeszcze któryś, nie daj Boże, by mu porysował samochód...
- Komary to zło - zaczął narzekać V, nadal drapiąc się po ramieniu.
- Nie pogryzłyby cię, gdyś zabrał bluzę - pouczała go Iwona, czekając, aż Taehyung umieści swój pojazd w garażu, bo chciał zamknąć garaż.
Reszta paczki weszła już do domu, prowadząc jakąś ożywioną rozmowę, a on z V nadal stali na zewnątrz.
- Sam mi ją zabrałeś! - wykrzyknął szatyn z oburzeniem, odtrącając rękę Baeka, który chciał go poklepać po ramieniu w sposób mówiący "Dziecko, jeszcze nic nie wiesz o świecie".
- To mogłeś mnie ostrzec, że jest zimno na zewnątrz, to wziąłbym swoją.
- Wydaje mi się, że to moja mama cię prosiła, żebyś mnie pilnował, a nie twoja mnie.
- Hej, gówniarzu, chowaj ten rower, a nie się wymądrzasz! - zbulwersował się w końcu Baekhyun.
- Taaa, kłótnia zawsze jest fajniejsza, kiedy sam nie wierzysz w to, co mówisz - odburknął mu Taehyung, kiedy w końcu schował swój dwukołowiec do garażu.
- Coś się stało? - zdziwił się blondyn. W końcu Tae nigdy mu nie pyskował i zawsze był... no Taehyungiem! Takie zachowanie w ogóle do niego nie pasowało.
- Baek, nie wydaje ci się, że nigdy nie będę mieć dziewczyny? - zapytał w końcu V, przyglądając się, jak Baekhyun zamyka drzwi od garażu.
- Hm? - zdziwił się starszy, patrząc na brateła podejrzliwie. - Ja też przecież nie mam dziewczyny.
- No ale ty nie możesz mieć, bo sam jesteś dziewczyną...
- Jak. Ty. Mnie. Wkurzasz - zawarczał Baek, sprawdzając, czy na pewno zamknął garaż, a kiedy odwrócił się, Taehyung zdążył już sobie pójść.
- Co mu się ostatnio dzieje...
- Jestem głodna... - oznajmiła w końcu Taeyeon, która razem z Sangrim, Taehyungiem i Sehunem okupywała telewizor, oglądając jakiś film, który chyba miał uchodzić za horror, ale był tak słabo zrobiony, że powodował jedynie śmiech.
- No to zawołaj Kaia lub Iwonę, żeby coś ci zrobili - stwierdził Aniołek, podjadając jakieś znalezione w szafce chipsy. Znalezione? Nie kradzione. A jeżeli coś się znalazło, to trzeba korzystać, bo jeszcze się zmarnuje.
- Kaju! - krzyknął Demon, a w tym samym czasie Rim wrzasnęła słynne zawołanie na Iwcię Boskoczołą:
- Kuchnia się pali!
Oczywiście, jako pierwszy pojawił się Baekhyun, prawie zabijając się na schodach odgrodzonych szklaną ścianą od reszty salonu.
- Znowu żartowaliście? - zapytał podejrzliwie, widząc, że nikt nie przejmował się zbytnio kuchnią. Wręcz przeciwnie - wszyscy siedzieli sobie przed telewizorem. A w dodatku Taehyung rozsiadł się na JEGO fotelu. Zbrodnia pierwszej klasy, ale nie odezwał się ani słowem, przypominając sobie rozmowę z V, która odbyła się jakąś godzinę temu.
- Dlaczego ty zawsze masz pretensje, że krzyczymy, że kuchnia się pali, a nigdy się nie pali? - zapytała zdziwiona Sangrim, nadal pałaszując chipsy.
- Jak chcesz, to zawsze możemy naprawdę podpalić kuchnię - zaproponował Sehun z Trollfacem, ale szybko wrócił do skupiania się na filmie, bo nagle pojawiła się dosyć interesująca scena.
- Nie, nie, tylko... - zaczął Baekhyun, schodząc z kilku ostatnich stopni, żeby przekonać się do czego tak naprawdę był potrzebny.
- Mogę wpuścić do kuchni V z mikserem. Tak po sześciu minutach kuchnia spłonie - podrzuciła pomysł Tae, uśmiechając się szeroko do Iwony.
- Nawet mogłabyś z samymi mieszaczami od miksera - dodała Sangrim, na co V posłał dziewczynom nikły uśmiech, ale z jakiegoś powodu można było jasno wyczuć, że nie ma ochoty na żarty.
- Sam V spokojnie wystarczy, żeby spalić całą fabrykę porcelany.
Iwona natomiast popatrzyła na najlepsze przyjaciółki ze zgrozą i szybko podeszła do nich, z obawy, że rzeczywiście zrealizują ten pomysł.
- Hm... Ta mina ma oznaczać, że się zgadzasz? - zapytał Demon, unosząc do góry jedną brew z uśmiechem.
- Nie! - pisnął Baekhyun. - Czego chcecie?
- Zrobisz nam coś do jedzenia?
- Ile wy możecie jeść? - westchnął ciężko blondyn, zakładając ramię na ramię. - Nie możecie wkopać w to Kaia?
- Kaju chyba poszedł z psiakami na spacer - oznajmiła Rim, która już wcześniej ogarnęła, że jej chłopaka nie ma w domu.
- To co wam zrobić?
- V, parówczaku jeden, wypad z tej łazienki! - krzyknął Jongin, tłukąc pięścią o drzwi.
- Masz na dole drugą! - odkrzyknął mu przyjaciel, na chwilę wyłączając wodę, żeby słyszeć bruneta.
- Tę na dole okupuje Rim!
- Nie mój problem - odpowiedział Taehyung, a nie słysząc odpowiedzi, ponownie uruchomił prysznic.
- Myjesz się? - zapytał Kai, który naprawdę nie miał pomysłu, co mógłby zrobić ze swoim życiem, więc nadal stał pod drzwiami.
- Nie! Po prostu pada deszcz w łazience! - odkrzyknął mu z sarkazmem V, uznając, że od teraz przestaje odpowiadać Kajtkowi.
Opuszczony przez przyjaciół, niechciany przez łazienkę, wypruty z sił po dzisiejszych wydarzeniach i męczącym spacerze z trzema zbiornikami niespożytkowanej energii, Jongin usiadł naprzeciwko drzwi do pomieszczenia, czyli w pobliżu drzwi do pokoju Taeyeon.
- Mamo, dzwonisz do mnie codziennie. Mówiłam, że muszę to przemyśleć.
Kai słysząc to, zrozumiał, że to Demon rozmawia przez telefon ze swoją mamą, ale nie miał ochoty ruszać się z zajętego wcześniej miejsca, więc uznał, że w sumie rola podsłuchiwacza nie jest taka zła.
- Czy im powiedziałam? Jasne, że nie! Niby jak...?
- Nie, mamo. Zależy mi na przyszłości.
- Po co się tak spieszyć, jest dopiero wrzesień.
- Yhym.
- Mamo, muszę kończyć.
- Yhym. Nie, nie zbywam cię!
- Nie, naprawdę muszę kończyć.
- Muszę jeszcze zrobić zadania na jutro.
- Yhym. Też cię kocham, pa.
Jongin zmarszczył brwi i zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem Taeyeon nie ukrywa przed resztą paczki czegoś ważnego...
Mamy nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby
Uwielbiam Twoje teksty i widzę, że znowu zaszalałaś bo dzisiejszy jest dłuższy od poprzednich :D Co do pizzy, to również uwielbiam (szczególnie hawajską) ale przypomniała mi się pewna przygoda, jak to poszłam do restauracji i na pizzy, którą mi zaserwowano była masa takich malutkich robaczków xD Część z mojej grupy się nie zorientowała i zdążyli kawałek zjeść, natomiast ja zawsze sprawdzam co jem, więc na szczęście nie miałam okazji jej skosztować :P Mimo wszystko, pizze nadal lubię i cała sytuacja nie wywołała u mnie większej traumy xD
OdpowiedzUsuńSakurakotoo ❀ ❀ ❀
Pizza z robakami? Coś takiego istnieje..? XDD
UsuńBleeeee... 😖 :')))
*Tylko tyle mogę powiedzieć... :') *