wtorek, 16 października 2018

theory of perfection

Hejka :)
Woow, ostatni post był tu w połowie czerwca, a mamy październik, co daje.. z cztery miesiące nieobecności. Dużoo. Zdecydowanie zbyt dużo xD No cóż, nie powiem, że teraz będzie systematycznie, ale przynajmniej się z Rim postaramy. Prawda, Rim? *musicie sobie w tym miejscu wyobrazić dramatyczny szept gdzieś w tle, który krzyczy "Taaak! Prawda!" xD
A tak z aktualizacji z mojego życia? Mam nowego pieska od 19 lipca, zacną małą kluskę o imieniu Cookie, hahahh. Poza tym to ogólnie nowa szkoła, nowa klasa, nowi nauczycieli, dużo zadań i jeszcze więcej nauki, ale jak na razie nie narzekam za bardzo xD Oprócz nauki na historię, na to to narzekam codziennie, ale ja przepraszam bardzo, nie mam rozszerzonej historii, a czuję się jakbym ją miała :'( 
Miłego czytania :)

one shot | Zhong Chenle | NCT Dream | teoria perfekcji |  1.739 słów

chciałbym tylko wiedzieć
czy ty też czasami o mnie śnisz


     Henrietta była jednym z tych niewielkich miasteczek, w których nigdy nie działo się nic ciekawego, a po których opuszczeniu świat wydawał się nie mieć końca. Żyło się tam stosunkowo dobrze, o ile nie powodowało się kłopotów, za które należało odpowiadać przed policją, bieda rzadko kiedy zaglądała do domów, a do kradzieży bądź drobnych przestępstw dochodziło sporadycznie, raz na jakiś czas. Mieszkańcy starali się pomagać sobie nawzajem i wspierali się w wymagających tego sytuacjach, a atmosferę panującą między sąsiednimi domostwami poprawiały liczne popołudnia spędzone razem, w ogródkach bądź na werandach, w towarzystwie niezbędnej do pogaduszek herbatki. 
     Jak powszechnie wiadomo, w niedużych miejscach z tak przyjaźnie nastawionymi do siebie ludźmi, wszelkie nowe informacje rozchodziły się z prędkością błyskawicy, a dotrzymanie powierzonej przez kogoś łatwowiernego tajemnicy graniczyło z cudem. Z tego powodu należało liczyć się z tym, że każde lekkomyślnie wypowiedziane zdanie w mgnieniu oka zostanie powtórzone w znacznej części sąsiedztwa. Łatwo więc było rozpoznać osoby, które ukrywały coś przed resztą społeczeństwa, gdyż nie wypowiadały się one zbyt często w towarzystwie, a rozmawiając, podawały jedynie niezbędne informacje o swoim jestestwie. Ahn Yujin należała do tego rodzaju osób.
     Jej sekret był nietypowy, a tym samym stawał się niezwykle niebezpieczny dla niej samej. Koniecznym wydawało się niewspominanie na jego temat chociażby nawet najbardziej zaufanym przyjaciołom lub, co gorsza, rodzinie. Utrzymanie w tajemnicy nadzwyczajnej zdolności, którą została obdarzona - lub której obecność zarejestrowała, w dniu swoich trzynastych urodzin, po ukończeniu siedemnastu lat stało się niemożliwe. Dwudziestego czwartego czerwca bieżącego roku po raz pierwszy objawiły się jej Koszmary.
      Dziewczyna była Śniącą. Potrafiła materializować najwymyślniejsze nawet przedmioty, o ile pojawiały się one w jej snach - często budziła się, trzymając w dłoni zdumiewające obiekty, których zastosowanie z pewnością wprawiłoby w osłupienie niejednych producentów rzeczy codziennego użytku obecnego świata. Ograniczała ją jedynie jej własny umysł - jeżeli tylko umiała wyobrazić sobie strukturę przedmiotu, jego budowę, wygląd, ciężar, miała szansę ukraść go ze swoich sennych marzeń. Ze zdolności tej korzystała nieczęsto, nie chcąc ściągać na siebie zbytniej uwagi, jedynie od czasu do czasu, robiła młodszemu rodzeństwu niespodzianki, rodzicom tłumacząc później, że te jakże interesujące przedmioty udało jej się wyszukać w jednym z pobliskim sklepów.
     Sprawa skomplikowała się jednak pamiętnego dwudziestego czwartego czerwca, kiedy to okazało się, że być może jej ponadprzeciętne umiejętności w rzeczywistości nie były darem, a przekleństwem, niebezpiecznym nie tylko dla niej, ale i dla jej bliskich, a nawet nieznajomych znajdujących się akurat w jej pobliżu. Pierwszy Koszmar zaskoczył ją tak bardzo, ponieważ nigdy wcześniej nie przypuszczała, że jej zdolności obejmują również istoty żywe - stojąc przed monstrualną kreaturą przypominającą na pierwszy rzut oka cień olbrzymiego latającego stworzenia o siejącym trwogę, potężnym, zakrzywionym okrutnie dziobie, wiedziała jednak, że w jakiś sposób to właśnie ona powołała go do życia. Aczkolwiek pytanie brzmiało, jak się go pozbyć, przeżyć, nie pozwolić mu na skrzywdzenie jej kilkuletniej siostrzyczki, śpiącej w tym samym pomieszczeniu, a przy tym nie obudzić rodziców, którzy nawet nie podejrzewali, że ich ukochana córeczka skrywa tak cenny sekret?
     Sytuacja, z jakiejkolwiek perspektywy by na nią nie spojrzeć, wydawała się fatalna, a noc z pewnością przyniosłaby ze sobą tragiczne skutki - makabryczne stworzenie nieuchronnie się do niej zbliżało, ukazując szereg swych olbrzymich kłów, jego motywy były niezwykle proste do oczytania. Yujin została uratowana z powodu braku gracji olbrzymiego stwora, który podchodząc w jej stronę, strącił swym mocarnym ogonem lampkę nocną z szafki. Dźwięk zaniepokoił mamę siedemnastolatki, która czym prędzej zjawiła się w pokoju i zapaliła światło. W pomieszczeniu nastała jasność, a jedynym śladem, który Koszmar zostawił po sobie, była uszkodzona lampka nocna i kilka połyskujących metalicznie na jasnych panelach, szmaragdowych łusek.
        Od tamtego czasu Koszmary zjawiały się jeszcze kilkukrotnie, a dziewczyna, nie znając innego sposobu walki z innymi, zawsze co sił w nogach biegła do włącznika światła, nim istoty zdołały się do niej zbliżyć. Kreatura prześcignęła ją jedynie raz. Nie zaatakowała swojej stworzycielki, tylko chyłkiem przemknęła przez otwarte okno i już wkrótce zniknęła w ciemnościach nocy - Yujin obserwowała ją długi czas, dopóki ta nie zniknęła jej z oczu, a do jej uszu nie dotarł rozdzierający krzyk jakiejś kobiety. Jak wyczytała później w lokalnej gazecie - ofiara uszła z życiem, chociaż jej lewą rękę ledwie doprowadzono do porządku, a o atak obwiniała olbrzymiego, bezpańskiego psa, który rzekomo rzucił się na nią, gdy wracała z przyjęcia urodzinowego do swojego domu.
     Dręczona wyrzutami sumienia dziewczyna, nie była w stanie zasnąć przez kilka dni - nie pozwalała sobie zamknąć oczu na dłużej na kilkanaście sekund, z obawy, że Koszmary, nie będące pod jej kontrolą, pojawią się ponownie i tym razem wyrządzą komuś nieodwracalną krzywdę, czyniąc go kaleką lub co gorsza, pozbawią jakiegoś niewinnego przechodnia życia. Na szczęście, niedługo potem w skrzynce pocztowej przy domu państwa Ahn zawitał list od dalszej cioci Yujin, która zapraszała ją na wakacje do swojego domku, by tam nastolatka odpoczęła trochę od zgiełku wielkiego miasta i pomogła jej w niewielkiej kwiaciarni. W ten sposób dziewczyna znalazła się w Henrietcie.
      Wyjazd, szczerze powiedziawszy, okazał się dla niej prawdziwym wytchnieniem - z dala od kłótni rodziców, krzyków rodzeństwa i w pokoju przeznaczonym jedynie dla niej, w towarzystwie dwóch cudownych piesków cioci, nareszcie mogła wypocząć. Jej samopoczucie poprawiała również myśl, że tutaj, domy nie były ulokowane jedne przy drugich, dlatego w razie pojawienia się Koszmarów, istniała szansa na obezwładnienie ich, nim obca jej osoba ucierpiałaby z powodu umiejętności nastolatki. Praca w kwiaciarni nie była ciężka, a ciocia płaciła jej za pomoc, co również odpowiadało dziewczynie, która z pomocą zarobionych pieniędzy mogła chociaż trochę się usamodzielnić. Wydawało się, że spokoju, który odczuwała w Henrietcie, nie było w stanie zakłócić absolutnie nic. A potem pojawił się Zhong Chenle.
      W momencie, gdy przekroczył próg kwiaciarni, Yujin, instruowana przez ciocię, układała własną kompozycję z kwiatów, na wzór tych, które starsza kobieta ulokowała w ozdobnych wazonikach na wystawie sklepu. Usłyszawszy dźwięk otwieranych drzwi, podniosła wzrok znad wiązanki roślin, którą właśnie tworzyła i zamarła w bezruchu, lustrując wzrokiem potencjalnego klienta - a mówiąc najprościej jak się da, było na co patrzeć. Młodzieniec wyglądał jak model, pomimo swojego niewyróżniającego się wzrostu, a jego delikatny typ urody, kruczoczarne włosy układające się w modną fryzurę, mocno zarysowane brwi i długie rzęsy, których mogłaby pozazdrościć mu niejedna dziewczyna, sprawiły, że Yujin nie potrafiła oderwać od niego oczu. Chłopak odezwał się bezpośrednio do starszej kobiety, zaszczycając siedemnastolatkę jedynie przelotnym spojrzeniem ciemnobrązowych tęczówek - prosił o możliwość skorzystania z telefonu.
     Na dosyć oschłe pytanie właścicielki kwiaciarni, z jakiego powodu potrzebuje pomocy, odpowiedział, że przed wyjazdem z domu nie sprawdził stanu technicznego swojego motoru i ten zepsuł się dokładnie przed sklepem. Dziewczyna dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, że chłopak ma na sobie skórzaną kurtkę, podobną do tych często noszonych przez motocyklistów, a dzięki przeszklonej wystawie niewielkiego budynku była w stanie dostrzec zadbany, czarny motor typu cross, na który uwagę zwracały jaskrawopomarańczowe naklejki. Ciocia poprosiła Yujin, żeby pożyczyła swój telefon komórkowy nieznajomemu, a ta z chęcią na to przystała, wyjmując z kieszeni smartphone'a - ich palce otarły się o siebie, kiedy przekazywała brunetowi przedmiot, a chłopak posłał jej uśmiech, w którym zakochać mogłaby się każda dziewczyna. Wybrał numer, a gdy połączenie zostało nawiązane, przedstawił się rozmówcy. I w ten sposób poznała jego imię. Zhong Chenle.
        Od tamtego czasu często zdarzało się jej myśleć o perfekcyjnym nieznajomym i każdego dnia z większym zapałem wstawała rano, by jak najszybciej znaleźć się w kwiaciarni i nie ominąć przypadkiem powtórnego pojawienia się tam motocyklisty. Tylko problem w tym, że chłopak nigdy więcej się tam nie zjawił. I dopiero z czasem dotarło do niej, że Zhong Chenle to chińskie imię i nazwisko - młodzieniec nie był tutejszy, toteż prawdopodobnym było, iż mieszka z dala od Henrietty, kilometry od dziewczyny, której zawrócił w głowie w tak niebywale krótkim czasie.
      W jej snach panowała, jak sama lubiła to określać, teoria perfekcji - każde wydarzenie, które miało tam miejsce, było idealne, nikt nie byłby w stanie sprawić, by stało się piękniejsze, toteż gdy jeden jedyny raz w jej śnie pojawił się nieznajomy motocyklista, historia ich związku, który nigdy nie mógłby zaistnieć w realnym świecie, również nie miała żadnej, choćby najmniejszej skazy.
         Sen, jak wszystkie inne, rozpoczął się na rozległej łące pełnej wysokich kwiatów o rozłożystych, wielobarwnych kielichach, gdzie jej odzwierciedlenie, siedząc wygodnie na trawie, plotło mieniące się różnorodnymi barwami wianki w towarzystwie dwóch cudownych piesków, które były niezbędnym elementem każdego snu Yujin. Owczarek niemiecki o posturze znacznie zbliżonej do wilka, leżał wygodnie obok dziewczyny, co jakiś czas podnosząc jasnobrązowe oczy na swoją właścicielkę, domagając się odrobiny uwagi. Nastolatka podała mu więc pospiesznie sklecony bukiecik kwiatów, które ten z niezwykłą dla psa delikatnością zabrał do pyszczka i położył przed swoimi łapkami. Yujin nie wróciła od razu do tworzenia wianków, zamiast tego zaczynając głaskać kruczoczarną sierść drugiego, dużo mniejszego pieska, który zasnął zwinięty w kłębek na jej kolanach.
      W tym momencie owczarek gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej i podniósł uszy, wytężając słuch, co zwróciło natychmiastowo uwagę dziewczyny i sprawiło, że ona również zaczęła nasłuchiwać niepokojących dźwięków. Jako iż cała sytuacja miała miejsce w jej sennych marzeniach, odgłos pracującego silnika motoru nie powinien wywołać jej choćby krzty zaskoczenia, ale tak właśnie się stało. Nie chodziło nawet o samą postać czarnowłosego młodzieńca pochylającego się nad kierownicą, świetnie zapamiętanego przez dziewczynę crossa – po prostu nagle Yujin zdała sobie sprawę, że jest w stanie wyśnić ich spotkanie w świecie realnym. O ile tylko uda się jej utrwalić w swojej pamięci każdy, pozornie nieznaczny szczegół, który zapewni nastolatce możliwość do wykorzystania w pełni swych nadzwyczajnych umiejętności.
       Teoria perfekcji została potwierdzona i podczas tego snu. Chłopak prezentował się nieskazitelnie, zachowywał się dokładnie w sposób, jakiego mogłaby oczekiwać Śniąca, tematy rozmów dobierał na tyle dobrze, że konwersację należałoby określić jako niezobowiązującą, lecz niesłychanie przyjemną. Każdy jego gest, nawet najdrobniejszy, jak nieznaczny uśmiech, odgarnięcie z czoła niesfornego kosmyka włosów, wyglądał na niezwykle wyszukany i powodował, że patrząc na niego, dziewczyna zapominała o wszystkim wokół i chyba pierwszy raz od bardzo dawna, czuła się prawdziwie szczęśliwa. Jakby do momentu spotkania tego młodzieńca, nie zdawała sobie sprawy, że czegoś brakowało w jej życiu, a teraz, gdy już to sobie uświadomiła, nie wyobrażała sobie powrotu do normalności.
      Sen ten, jak i wszystkie inne, skończył się zbyt szybko i w zbyt nieodpowiednim momencie, by obejść się bez poczucia straty oraz niezliczonej ilość pytań „Co by było, gdyby…?” pojawiających się mimowolnie w myślach. Tym razem jej umiejętności okazały się niewystarczające – jedynym wspomnieniem po domniemanym spełnieniu marzeń była niezmierna tęsknota, powodująca niemalże fizyczny ból. Czas Yujin i Chenle dobiegł końca, nim jeszcze miał szansę na dobre się rozpocząć. Sen, owszem, był przepiękny. Ale był tylko iluzją.

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon

2 komentarze:

  1. Aaa, nowy post! Brakowało mi tego <3
    'Oprócz nauki na historię, na to to narzekam codziennie, ale ja przepraszam bardzo, nie mam rozszerzonej historii, a czuję się jakbym ją miała :'(' - to ja z wf'u i historii. Damn, ludzie, to miał być biol-chem, a nie human połączony z AWF'em!
    Bardzo spodobał mi się pomysł z Śpiącą, tworzeniem snów realnych, wow. Serio, skąd czerpiesz takie pomysły? Też chcę T.T
    Czekam z niecierpliwością na nowy post, bo moja nadzieja odżyła na nowo i chyba przeczytam sobie kilka poprzednich opowiadań ^^
    Życzę powodzenia, czasu i weny!

    http://cutestarjk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze wf przeżyję o ile nie biegamy na czas XD A z historii na szczęście już byłam pytana, to zanim kolejka zacznie się od nowa, jeszcze trochę czasu minie, bo mam sporą klasę w tym roku :")
      Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa <3
      Pozdrawiam ^^
      Taeyeon

      Usuń