sobota, 9 grudnia 2017

the forbidden forest

Hejka :)
Jem KitKata o "smaku nowojorskiego sernika" :') Nie wiem, czy sernik w Nowym Yorku różni się czymś od zwykłego, ale jak się tak upierają to ok :''')
Ogólnie dzisiaj było mega fajnie XD Robiłyśmy fajne challenge, dostałam świetny prezent, wszystkim paczki się podobały, więc 👌
Miłego czytania

one shot | miniaturka | Choi Minho | SHINee

     Gdyby istoty żyjące w Zakazanym Lesie lub chociażby uczniowie Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, którzy złamali kategoryczny zakaz zbliżania się do tej części terenu przy zamku, ujrzeliby lisa, który właśnie przeskakiwał nad zwalonym pniem olbrzymiego drzewa, zamarliby, wpatrując się w niego z zachwytem. Był to najpiękniejszy lis, jaki kiedykolwiek pojawił się na tym terenie.
     Rozmiarami przewyższał przeciętnego owczarka niemieckiego, a puszysty, niezwykle długi ogon i złotawo-ruda sierść zdawały się lśnić w ciemnościach, więc gdyby ktoś rzeczywiście przebywał w tym momencie w Zakazanym Lesie, nie mógłby nie zauważyć tego imponującego osobnika. Lis jednak mknął przez obszar lasu, gdzie drzewa rosły najgęściej, krzaki mogły poszczycić się sporą wysokością i gdzie nie sposób było spotkać kogokolwiek. Przynajmniej on sam nigdy nie natknął się w tamtym miejscu na żywą duszę.
      Rude stworzenie obejrzało się za siebie, unosząc wyżej trójkątne uszy po usłyszeniu odgłosu łamanych gałązek i zaczęło wypatrywać przyczyn tego hałasu. Już wkrótce ponad pniem przewróconego z niewiadomych przyczyn drzewa przeskoczył olbrzymi, większy nawet od samego lisa, kruczoczarny pies z błyszczącymi oczami, w których dało się dostrzec odcienie ciemnego brązu i złotawe odbłyski. Wylądował na sporych rozmiarów kamieniu i opierając o niego przednie łapy, spojrzał wprost w kierunku wlepiającego w niego spojrzenie osobnika.
     Lis stanął naprzeciwko niego, marszcząc groźnie górną część pyska, by ukazać psu kły i bez chwili namysłu pobiegł wprost w kierunku większego stworzenia, wydając z siebie dźwięk, który zabrzmiał jak coś pomiędzy warknięciem, a mruczeniem. Ogromny czworonóg przeskoczył przez kamień i wybiegł naprzeciwko rudawej istocie, szczekając tak głośno, że gdyby Zakazany Las znajdował się bliżej Hogwartu, z pewnością uczniowie i nauczyciele, którzy mieli lekki sen, obudziliby się, naprawdę zaniepokojeni.
     Minho, przemienił się jako pierwszy dzięki większej wprawie, stając się na powrót zwykłym człowiekiem o niezwykłym wzroście i gdy tylko czarny pies znalazł się w zasięgu jego ręki, rzucił się na niego i zaczął klepać go po potężnej głowie, unikając diabelnie ostrych kłów i głaskać jego mięciutką, długą sierść, ubrudzoną i mokrą z powodu przedzierania się przez zaśnieżony las. 
     Zaprzestał tych czynności, gdy zdał sobie sprawę, że jego dłoń spoczywa na przemoczonych, zdecydowanie potrzebujących przycięcia włosach najlepszego przyjaciela, który przygląda mu się takim wzrokiem, jakby nie wiedział czy powinien się śmiać, czy patrzeć na Minho z oburzoną miną.
- Taehyung, skąd ty tu się wziąłeś, do cholery jasnej!? – wykrzyknął wyższy Animag, przeszczęśliwy z takiego biegu wydarzeń.
     Młodszy o rok Koreańczyk wybrał spędzenie świąt z rodziną, podczas gdy Minho ku swojemu niezadowoleniu, musiał zostać w Hogwarcie sam z tego powodu, że jego rodziców i tak nie byłoby w domu, więc gdyby wrócił, przebywałby w mieszkaniu samotnie. Tu miał przynajmniej las, w którym mógł się wybiegać do woli prawie każdej nocy bez ściągania na siebie uwagi kogokolwiek, a w Dolinie Godryka, niestety, nie miałby takiej możliwości.
- Wiesz co, podczas zakupów stwierdziłem, że mogę wydać te dwa sykle na proszek Fiuu i zobaczyć twoją głupią minę, gdy wyrosnę przed tobą z kominka.
      Minho nie potrafił przyswoić sobie informacji o tym, że z Hogwartu zdjęto znaczną część zaklęć ochronnych  po ostatecznym zwycięstwie nad Lordem Voldemortem. Był przyzwyczajony do tego, że liczne uroki i bariery ograniczały większość środków komunikacji ze światem zewnętrznym, więc sam nigdy nie korzystał z nowych udogodnień. Nie przyszło mu nawet do głowy, że koledzy po powrocie do swoich domów na ferie zimowe nadal mogą się z nim kontaktować. Ciekawe dlaczego po tylu dniach zrobił to tylko Taehyung... 
- Musiałeś się zawieść. Nie było mnie w pokoju wspólnym - odpowiedział starszy Animag, sprawiając, że piętnastolatek wybuchnął śmiechem.
- Co ty nie powiesz, Minho - rzucił, nie przestając się podśmiechiwać, a następnie dodał: – W ogóle przestraszyłem nie na żarty jakąś pierwszoroczniaczkę i z tego, co słyszałem, to miała zamiar powiedzieć o tym Smoczycy, więc myślę, że tak na wszelki wypadek powinniśmy wracać.
- I mówisz to dopiero teraz? – zapytał oburzony szóstoklasista, który wolałby nie odpowiadać przed opiekunką Gryffindoru za bieganie nocą po lesie, po czym trzepnął Taehyunga w ramię, żeby zaprezentować mu dosadniej, że powinien był poinformować go o tym wcześniej.
- Tak, też się cieszę, że cię widzę - odburknął brunet, dramatycznym gestem łapiąc się za miejsce, gdzie został uderzony, mimo że ani trochę go nie bolało.
- A co z Baekhyunem? Też jest? - ożywił się nagle Minho, po czym zaczął rozglądać się dookoła, jakby chciał dostrzec niewielkiego corgi o białej sierści nakrapianej brązowymi plamkami.
- Nie, podejrzewałem, że będziesz w lesie, a on jako corgi ma troszkę pod górkę podczas przedzierania się przez krzaki. No i tak w sumie, to nawet nie powiedziałem mu, że się dokądś wybieram - dorzucił po dłuższej chwili milczenia.
- Szkoda. Pewnie nie przepuszcza żadnej okazji, żeby podręczyć Tessę? - zauważył domyślnie Minho, uśmiechając się pod nosem na samą myśl o tym, w jaki sposób Baek może dręczyć znienawidzoną kuzynkę.
- Zgadłeś - odpowiedział Taehyung z szatańskim uśmieszkiem na twarzy. - Ostatnio dał jej te cukierki ze sklepu Weasleyów, które powodują krwotok z nosa. Wyobraź sobie, jak panikowała.
- Stary, też bym panikował - przyznał zgodnie z prawdą Minho, który widział już kiedyś na własne oczy, w jaki sposób działają te z pozoru apetycznie wyglądające, czerwone landrynki.
- Ale pewnie nie aż tak… W sumie dobry pomysł - poczęstuję cię kiedyś nimi.
- Spróbuj tylko - powiedział starszy, modulując głos w ten sposób, by dało się z niego bezproblemowo odczytać groźbę.
- No właśnie mam taki zamiar - zaśmiał się V, poruszając zabawnie brwiami i robiąc krok w kierunku przyjaciela.
- Dobra, Tae, wracajmy do zamku, bo w końcu odkryją, że nie ma mnie w łóżku - zauważył dosyć rozsądnie Minho.
     Zrobił kilka kroków rozpędu i przemienił się w przepięknego lisa w trakcie biegu, a jego śladami, z kilkunastosekundowym opóźnieniem, poszedł V. Po upływie paru minut znaleźli się na samym skraju Zakazanego Lasu, lecz nim z niego wybiegli, przybrali z powrotem swoje zwyczajne postacie. 
     Nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, że dawna nauczycielka transmutacji, profesor Minewra McGonagall, która właśnie wpadła na odwiedziny do niedawno odbudowanej chatki Hagrida, stała przy oknie tego niewielkiego budynku i przyglądała się im z delikatnym uśmiechem na twarzy. Już kiedyś miała trójkę niezwykle zdolnych uczniów, którzy w tak młodym wieku stali się Animagami... 

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon ;)

8 komentarzy:

  1. Ojacie, ale bym zjadła takiego KitKata.
    Baek jako corgi, hah, to w sumie słodkie.
    Podoba mi się jak przedstawiłaś relacje między chłopakami. Ogólnie to mi się podobało!
    Hwaiting! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był pyszny XDD Polecam czy coś, Ewa Wachowicz XD
      Podziękuj Rim, bo się bulwersowała, że tu nie ma Baekhyuna :")
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dlaczego spodziewałam się, że ten komentarz się tu pojawi XDDD

      Usuń
  3. Znów nie wiem o co chodzi XDDD Ale fajnie sie czytało. Może zacznę czytać HP? Kto wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznij B) Namawiam B) Zachęcam B) Nalegam B) ITP B) XD
      Dzięki B))

      Usuń
  4. Uwielbiam takie klimaty ^^ swietne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń