środa, 21 listopada 2018

HM #17 [2/2] Zostaniemy koleżankami

Hello!
Taeyeon: Rim kazała mi napisać adnotację, ale w sumie to nie mam nic do napisania, więc przejdźmy od razu do jej części xD 
Sangrim: Dawno mnie tu nie było jakby nie patrzeć. Kto się za mną stęsknił? :D Nikt? Wybornie xD Po roku pełnym zmian miałabym wiele do powiedzenia - opowiedziałabym o tym, jak to się przyznałam do pierwszego crusha, o zmianie szkoły, moich nowych cudownych przyjaciołach (Pozdrawiam Madzię i Szymka! ♥ Chociaż na 100% nigdy tego nie przeczytają xD), nowych znajomości z innymi osobami, jak z ogromnej sieroty w społeczeństwie stałam się nieco mniejszą sierotą. Ale naprawdę nie ma na to czasu XD Dzisiaj adnotacja będzie taka dłuższa jak widzicie, jednak muszę się wygadać :") Mówiąc bardziej na temat, to wspomnę że ta część HM była skończona dużo wcześniej, ale z Tae jak chomiki robimy zapasy, by znowu nie  robić rocznej przerwy :") Naprawdę, zaszło u nas wiele pozytywnych zmian, ale pewne rzeczy zaczęły zjadać nam jeszcze więcej czasu. Więc może to pora przestać pisać o tym, że brakuje nam czasu - każdemu zawsze brakuje, a oprócz tego to nie mamy w sumie innych motywów naszych przestoi literackich xD (Przeważnie towarzysze, przeważnie.) Naprawdę, mogłabym napisać adnotację dłuższą niż wszystkie dotychczas powstałe części HM razem, ale rozumiem, że chyba chcielibyście jak najszybciej zabrać się za czytanie xD Zatem czego by tu przedłużać? Zapraszam do czytania! ♥

HM #17 [2/2] | Zostaniemy koleżankami | 7.236 słów
    Po zniknięciu Taeyeon z parteru ich wspólnego domu, pozostała w kuchni część Drużyny Pierścienia zaczęła po sobie spoglądać z niemałym zdumieniem, poszukując najwidoczniej kogoś, kto potrafiłby wytłumaczyć reszcie powód zdenerwowania wcześniej wspomnianej dziewczyny. Znaczy owszem, pojechali do domu bez niej i nie poczekali na nią z obiadem, ale to raczej nie mogło być przyczyną jej poirytowania, gdyż brunetka sama kazała im to zrobić. Coś więc musiało się stać podczas powrotu Tae do domu bądź w czasie jej ponoć ważnej rozmowy telefonicznej. Tylko nie sposób odgadnąć, co takiego mogło to być.

- Iść do niej czy mnie zje? - zapytała w końcu Sangrim, z przechyloną lekko głową wlepiając wzrok w stojącego najbliżej Baeka, który jedynie wzruszył ramionami w odpowiedzi.
- Radzę nie ryzykować - powiedział Kajsa, zajmujący się właśnie efektownym obróceniem naleśnika w powietrzu (o dziwo, wylądował on z powrotem na patelni, zaskakując tym nawet samego inicjatora pomysłu. - Nie mam zamiaru odwoływać naszego ślubu.
Stwierdzenie to wywołało nie małe poruszenie w kuchni. Taehyung zakrztusił się sokiem, który właśnie pił, Hun spojrzał na przyjaciela w bezbrzeżnym zdumieniu, a Baekhyun i Rim wykrzyknęli jednocześnie pełne zdumienia "Co?".
- No co? - zdziwił się brunet, zaskoczony taką reakcją na jego wypowiedź. Przecież cała Załoga J rozprawiała o przygotowaniach do ślubu Pary Numero Uno in South Korea, V nawet zaprojektował dekoracje na tę okazję podczas chwili weny twórczej, a on nie mógł choćby o tym wspomnieć?
- To może ja pójdę? - zaoferował się po krótkiej chwili namysłu Fałeł Romanciapny.
     W końcu jeżeli ktoś miał rozweselić Titi, to tylko on się do tego nadawał, prawda? V odpowiedział w myślach twierdząco na to jakże retoryczne pytanie, odłożył szklankę z sokiem na blat kuchenny i już podnosił się z krzesła, poprawiając ułożenie rudej grzywki, gdy nagle pojawiła się przed nim czyjaś ręka, blokująca mu przejście. Nie trzeba chyba wspominać, czyja była to ręka. I o tym, jak zirytowało to Rusałkę również, tak?
- Koleś jesteś najbardziej irytującą osobą, jaką znam i ty chcesz tam iść? - wykrzyknął z odrobinę zbyt teatralnym zaskoczeniem Sehun. Zdecydowanie nie chciał, aby Taehyung sprzątnął mu sprzed nosa okazję do pocieszenia Demona.
- No mniej więcej to ci zasugerowałem - rzucił podminowany zachowaniem Szynszyla Alien, odsuwając ramię wyższego chłopaka ze swojej drogi.
- Ja pójdę - oznajmił Hun stanowczym tonem głosu, patrząc na rudowłosego z charakterystycznym dla siebie pokerfacem. Problem w tym, że pokerface Rusałki nie był wcale gorszy, a może nawet odrobinę lepszy od tego Sehuna.
- Nie, bo ja! - prawie warknął Taehyung i gdy jego "ulubiona" połowa Zakonu Braci SeKai zaczęła zmierzać w stronę schodów, a on chciał pójść jego śladem i potem go wyprzedzić, zdał sobie sprawę, że Baekhyun trzyma go za rękaw bluzy.
- V, daj spokój, niech on idzie - powiedziała Eevee, która od dobrej chwili z zainteresowaniem przyglądała się "rozmowie" tej dwójki.
- A-ale, nie! - krzyknął rudowłosy, z niedowierzaniem wpatrując się w swojego Brateła. - Jeżeli on.. Nie!
Taehyung nie potrafił dobrać odpowiedniej argumentacji, a bez takowej nie udało mu się przekonać Iwonki, która w dalszym ciągu trzymała mocno rękaw Kosmity i delikatnym ruchem głowy wskazała mu krzesło. Fałeł był w bojowym nastroju, toteż wyrywał materiał swojej bluzy z dłoni blondyna i bardzo agresywnie zajął z powrotem miejsce przy blacie. Na tyle agresywnie, że przy okazji obtarł sobie skórę na dłoni, ale nie dał tego po sobie poznać i wlepił rozeźlony wzrok w ustawiony przed nim talerz z obiadem.
- Jedz w spokoju swojego naleśnika, bo więcej nie dostaniesz - przestrzegł go Kajsa, groźnie machając palcem jakby na potwierdzenie swoich słów.
- Teraz to nie mam na niego ochoty - ofuknął przyjaciela Fałeł i ostentacyjnie odsunął od siebie talerz, co spotkało się z pełnym dezaprobaty spojrzeniem Jongina. Kai zdecydowanie nie był przyzwyczajony do takiego traktowania przygotowanych przez niego posiłków. I definitywnie nie życzył sobie, by ktoś je lekceważył.
- To możesz mi go oddać! - zaproponował Aniołek po szybkim zlustrowaniu apetycznie wyglądającego naleśniczka. Omnomnomnomnom, kto pogardziłby takim jedzonkiem? Znaczy oprócz Taehyunga, którego w tym momencie należy zrozumieć, gdyż był w trakcie Focha Foverer - wówczas robi się naprawdę dziwne i niezrozumiałe rzeczy..
- Nie! - odkrzyknął V, z powrotem przyciągając do siebie talerz i zaczynając dźgać naleśnika widelcem. Może i nie miał na niego ochoty, ale w sumie to zdecydowanie był głodny, a potem prawdopodobnie nie będzie mógł liczyć na kulinarne wyczyny Kajtka.
- Ale i tak go nie będziesz jadł - wypomniał mu Brateł, ale gdy tylko skrzyżował spojrzenie z morderczym wzrokiem Taehyunga, zamilkł i wyciągnął przed siebie dłonie na znak, że wycofuje się z tej konwersacji.
- Wy nic nie rozumiecie - rzuciła Rusałka odrobinę płaczliwym tonem głosu, a wziąwszy pod uwagę, że od kilku dni jego humor ulegał znacznemu pogorszeniu, reszta Drużyny Pierścienia postanowiła dać mu spokój.
- Dobra, dobra, spokojnie - powiedział pojednawczo Jongin, po czym z lekkim westchnięciem dodał: - Rim, zrobię ci innego naleśnika. On niech się modli nad swoim, jeśli tak bardzo chce.
Ładniejsza połowa Jongrima wyszczerzyła do niego ząbki w uśmiechu i pokazała mu podniesiony kciuk, na co Kai uśmiechnął się z rozczuleniem i poczochrał jej włosy. To ostatnie chyba nie było mile widziane, więc czym prędzej odbiegł od Sangrim na bezpieczną odległość i wrócił do smażenia naleśników.
- To ja może zadzwonię już po Chana? - pomyślała na głos Iwona, po czym uznała najwidoczniej, że to dobry pomysł, gdyż niemal natychmiast zaczęła przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu telefonu. 
- Więc ekipa, raz-raz, sprężajcie się z jedzeniem, bo nie wystarczy mi składników, żeby zafundować Yeolowi obiad - roześmiał się odrobinę zbyt niezręcznie Kai, stawiając przed swoją dziewczyną talerz z naleśnikiem, obok którego widniało trochę koślawe serduszko zrobione za pomocą sosu czekoladowego. - Trzeba będzie sprzątnąć miejsce zbrodni.
- Pomogę - zaoferowała się Rim, jakby na potwierdzenie swoich słów, szybko dobierając się do najwidoczniej finalnej części swojego obiadku.
- Nie doceniacie go - zaśmiał się cicho Baek, szukając numeru do Smoka w swoich kontaktach. - Polecałbym od razu otworzyć okna - Chanyeol zapach naleśników wyczuje z kilometra.

     Sehun przez dobrą chwilę krążył przed drzwiami do królestwa swojej dziewczyny, zastanawiając się, w jaki sposób mógłby poprawić jej humor albo przynajmniej nie sprawić, że się on pogorszy. I krążyłby tam znacznie dłużej, jednak ku swojemu niezadowoleniu potknął się o dywanik ulokowany przed wejściem do pokoju Baekhyuna i tak trochę, ale tylko troszeczkę, wpadł ramieniem na ścianę. 
     Wcale nie bolało, w końcu Sir Sehun I Oh był prawdziwym mężczyzną i przypadkowo spotkana na drodze przeszkoda nie mogłaby zrobić mu tak łatwo krzywdy.. Znaczy teoretycznie, w praktyce chyba wyglądało to odrobinkę inaczej. 
     Jednakże mały incydent prawdopodobnie zdradził jego pozycję przebywającej w swoim pokoju Tae, także Szynszyl, chcąc czy nie chcąc, musiał zapukać do drzwi.
- Tae.. Mogę wejść? - zapytał szatyn spokojnym tonem głosu, który zabrzmiał zadziwiająco nieśmiało w jego wykonaniu. 
     Przez chwilę nasłuchiwał, przysunąwszy się bliżej drzwi, ale nie doczekał się jakiejkolwiek odpowiedzi, dlatego był zmuszony zapukać po raz kolejny, mocniej. Demon najwidoczniej uznał za punkt honoru ignorowanie go, gdyż Tae w dalszym ciągu nie dała żadnego znaku, że go usłyszała. 
     Hunowi nie pozostało zatem nic innego niż wejście wprost do paszczy lwa - niebezpiecznie i ryzykownie, ale czego się nie robi, żeby dostać miano dobrego pocieszyciela, prawda? Chwycił więc za klamkę i właściwie po raz pierwszy w życiu znalazł się w pokoju Titi - nie, wcześniej nie dostał zaproszenia, w tym królestwie zazwyczaj przebywała tylko Tae, ewentualnie też Rim i pieski Kajsy. 
     Pokój od razu mu się spodobał - wszystko było dobrane pod kolor i tworzyło ładną całość. Nie miał jednak czasu dokładnie przyjrzeć się pomieszczeniu, gdyż na głowie miał teraz inną sprawę - a precyzując pewną osobę, która siedziała na wiszącym fotelu przy oknie, plecami do niego.
- Coś się stało? - zapytał ze zmartwieniem w głosie, podchodząc do Taeyeon i ustawiając się przed jej ulubionym miejscem do kontemplacji, żeby móc wyczytać z jej twarz czy jest bardziej zła, czy bardziej smutna. W sumie to nie miał pojęcia, jak zabrać się do rozweselenia jej i stojąc teraz przed brunetką, musiał przyznać, że prawdopodobnie Taehyung poradziłby sobie z tym zadaniem bez problemu..
- Nie, w sumie to nic takiego - odpowiedziała dziewczyna, wzruszając ramionami i posyłając Sehunowi delikatny półuśmiech. - Wiesz, czasami po prostu bardzo, ale to bardzo nie lubię ludzi.
- Mam rozumieć, że mnie też w tej chwili nie lubisz? - zapytał Hun, po czym,nie doczekawszy się odpowiedzi, przyklęknął przed fotelem Tae, oparł łokcie na jej kolanach, a następnie podparł swoją szczękę dłońmi zaciśniętymi w pięści i spojrzał na nią z miną smutnego szczeniaczka. - Ale ja cię nadal lubię. Nawet bardzo.
- I co my zrobimy z tym fantem? - zaśmiała się Taeyeon, wyciągając dłoń, żeby poprawić chłopakowi grzywkę, z czego Sehun skorzystał, by przyłożyć ją do swojego policzka.
- Myślę, że będziesz musiała mnie znowu polubić - stwierdził szatyn. - To dla ciebie najkorzystniejsze rozwiązanie - uznał, po czym wyciągnął szyję, żeby pocałować ją w policzek, ale wtedy po pokoju wpadła pewna puchata, biała kuleczka zwana w tym domu Jjangah i skutecznie odwróciła uwagę Demona od Huna, mówi się trudno.
Chłopak odsunął się, żeby Taeyeon mogła zejść z fotela, po czym usiadł obok niej na podłodze i razem z nią zaczął bawić się z jednym z trzech piesków Jongina. Patrząc na brunetkę, nie był w stanie stwierdzić czy chociaż trochę poprawił jej humor, ale zabawa z Jjangah zdecydowanie ją uspokoiła.
- Powiemy reszcie, że jesteśmy parą? - zapytał po długiej chwili wpatrywania się w Tae głaszczącą psiaka. Dziewczyna podniosła na niego wzrok i lekko zmarszczyła brwi, trochę zaskoczona tą propozycją.
- W sensie, że dzisiaj? - dopytała, podnosząc Jjangah z podłogi i sadzając go na swoich kolanach.
- A czemu nie? Na pewno się ucieszą - zaoponował Sehun, po czym posłał jej rozbrajający uśmiech, by nadać wiarygodności swoim słowom.
- Okey.. - uznała w końcu dziewczyna, również się uśmiechając. - Nawet bardzo okey.

     Gdy wyżej wspomniana dwójka pojawiła się na parterze, pozostała część Załogi J przeglądała właśnie przyniesione przez Chanyeola zdjęcia, od czasu do czasu wybuchając śmiechem, z powodu swoich dziwnych min. W tym domu można byłoby uznać to za normalność, gdyby śmiał się również V. Tyle, że on jako jedyny siedział dosyć naburmuszony i ożywił się dopiero, kiedy usłyszał na schodach kroki. Obrócił się szybko przez ramię, aby sprawdzić czy tak jak przypuszczał, Tae postanowiła do nich zejść, czy to tylko Sylwia i dosłownie zamarł z osłupienia. Bo Sehun trzymał Taeyeon za rękę, a jej najwidoczniej nie przeszkadzało to w najmniejszym stopniu.
- O, cześć, Yeol - rzucił Demon na widok niezwykle wysokiego jegomościa, zajmującego teraz znaczną część kanapy.
- Hej, właśnie oglądamy te zdjęcia, które ostatnio zrobiliśmy. Chcesz zo... - Smok przerwał, gdy nowy nabytek Drużyny Pierścienia stanął przed nim, obejmując Taeyeon ramieniem. Chanyeol rzucił szybkie spojrzenie w kierunku Rusałki, który z lekko otwartymi ustami wpatrywał się w stojącą przed kanapą dwójkę - prędzej spodziewałby się zobaczyć Aliena na miejscu Sehuna..
- Więc... Chcieliśmy tylko powiedzieć, że.. - zaczął odrobinę niepewnie szatyn, przyciągając do siebie bliżej Tae, jak gdyby tym gestem chciał dodać sobie otuchy.
- Nie mów, że jesteście parą! - prawie pisnął z podekscytowania Jongin, zrywając się na z kanapy na równe nogi. Sehun uśmiechnął się niemalże z dumą, słysząc te słowa i twierdząco skinął głową, jednak Kai wpatrywał się wyczekująco w Demona, jakby oczekując na potwierdzenie ze strony brunetki.
- Tak, jesteśmy parą - potwierdziła dziewczyna, co sprawiło, że Rim również wstała z siedzenia, stając obok swojego chłopaka i z niedowierzaniem przenosząc wzrok to na Sylwię, to na Taeyeon.
- Powaga? - zapytała ze zdumieniem w głosie, a gdy oboje odpowiedzieli jej pojedynczym skinieniem głową, aż z wrażenia postanowiła ponownie zająć miejsce na kanapie.
     Taehyung natomiast uznał, że dłużej nie wytrzyma w tym pomieszczeniu i mamrocząc pod nosem coś na temat toalety, szybko wstał z fotela i prawie biegiem pokonał schody, słysząc jak Kaju dumny z Sehuna, zaczyna opowiadać Demonowi, że nie pożałuje tej decyzji i że będą przepiękną parą. Taehyung wpadł do swojego pokoju i trochę zbyt głośno zamknął za sobą drzwi, po czym usiadł na podłodze, opierając się plecami o łóżko i ukrył twarz w dłoniach, gwałtownie wciągając powietrze ustami.
      Przecież to nie mogła być prawda. Taeyeon nigdy by mu tego nie zrobiła. Owszem, nigdy nie powiedział jej, że jest w niej zakochany, ale musiała to wywnioskować z jego zachowania. Dlaczego wcześniej nie poprosił jej, żeby była jego dziewczyną? Przecież tyle razy to planował, tyle razy zabierał ją do restauracji, kawiarni, kin, parków, ale zawsze tchórzył, gdy nadchodził zaplanowany moment propozycji. Dlaczego był takim idiotą?
      Wezbrała w nim tak ogromna nienawiść do Sehuna i poirytowanie swoim własnym zachowaniem, że musiał odsunąć dłonie od twarzy, by opanować ich drżenie. Czuł się, jakby wszystko było stracone. Bo co miał zrobić w tej sytuacji? Nawet gdyby powiedział teraz Tae, co do niej czuje, niczego by to nie zmieniło... Prawda?

     Sangrim postanowiła wykorzystać chwilę zamieszania, która nastąpiła po ujawnieniu się nowej pary i po krótkich gratulacjach, pośmieszkowaniu z przyjaciółki i kilkunastosekundowym niepokoju o samopoczucie Taehyunga, gdy wszyscy zaczęli oglądać jakąś animowaną bajkę dla dzieci, zasiadła na opuszczonym przez V fotelu i odpisała Kihyunowi, tym samym prowokując kontynuację ich rozmowy. Kątem oka przyglądał się jej Jongin, ale zbagatelizował szeroki uśmiech widniejący na jej twarzy i skupił całą swoją uwagę na ciekawszym fragmencie filmu, w którym bohaterowie nagle zaczęli śpiewać dosyć chwytliwą piosenkę.
- On jest dzieckiem i już ma tatuaż? - uświadomił sobie nagle Chanyeol, ze zmarszczonymi brwiami spoglądając na Baekhyuna, od którego oczekiwał jakiegoś wytłumaczenia. Zdziwił się, gdy Iwonka rozłożyła szeroko ramiona i popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
- On jest lwem i ma tatuaż. To powinno cię dziwić - roześmiał się blondyn, sprawiając, że Yeol zdał sobie sprawę, że faktycznie, lwy nie powinny mieć tatuaży.
- Rim, z kim ty tak stukasz? - zapytała Taeyeon po chwili obserwowania trochę nad wyraz wesołej szatynki, na którą nagle wszyscy w pomieszczeniu zwrócili uwagę.
- Co? Z nikim. Pobrałam nową grę - odpowiedziała wymijająco, posyłając znaczące spojrzenie Demonowi, by zasugerować, że ma nie drążyć tematu przy wszystkich, po czym przelotnie zerknęła na Jongina, który najwidoczniej nie dowierzał takiej wersji wydarzeń. Na jego twarzy pojawiła się właśnie zazdrosna mina numer 4 - prychnął cicho, odwrócił twarz ku prawemu ramieniu i wypchnął policzek językiem, z niedowierzaniem kręcąc głową.
- Dobra młodzieży, oglądajcie sobie wytatuowane lwy, stukajcie w gry i spikajcie sobie dalej, a ja idę coś załatwić - ogłosiła wszem i wobec Taeyeon, podnosząc się nieśpiesznie z wygodnego mebelka, na którym zajął po niej momentalnie miejsce Jjangah, ponieważ szkoda by mu było zmarnować wygrzane siedzonko.
- I beze mnie się wybierasz? - poruszył się Sehun, rozkładając ręce. Demon spojrzał na niego, oczekując na dalszą część wypowiedzi, bo oczywiście takie zaczepki zawsze mają dokończenie. - Babe, dopiero co zostaliśmy parą, powinniśmy wszędzie ze sobą chodzić!
- Czep się karnisza, Hunnie. - Uśmiechnęła się do niego, zaczepnie wystawiając język i mrużąc jedno oko. Po czym skocznym krokiem udała się na schody, zostawiając Sehuna nie tyle skonsternowanego, co po prostu zaskoczonego, gdyż tego to się nie spodziewał.
- Wyjaśniła cię! - zaśmiał się Baekhyun, wskazując na powoli powstającego Huna palcem. I trwałby z nim dalej, gdyby nie groźny Chanyeol i jego szczęki zagłady, próbujące zaczaić się na ten biedny palec Baeka. Więc dla swojego bezpieczeństwa go schował. I klepnął Yeola po brodzie.
Sylwia zaśmiała się pod nosem i kręcąc głową, niezwłocznie udała się za Tae, która daleko nie odeszła, ale w razie, gdyby próbowała uciec kominem, warto by ją mieć na oku.

     V nie czuł się z tym dobrze. Tak bardzo mu było przykro, że to nie on może dostąpić tego zaszczytu i być chłopakiem dziewczyny swoich snów, która mu się podoba od czasów przynajmniej sprzed szkoły średniej, ale z drugiej strony był świadomy, że to on zawinił. Mógł jej powiedzieć, bo te wszystkie wysyłane sygnały, może nie były takie jasne? Poza tym nie może jej zabronić chodzenia z kimkolwiek innym poza nim.
A może się tylko przesłyszał? Coś źle zrozumiał?
Wziął głęboki wdech, wytarł wilgotne oczy, oczyścił nos i stanął przed drzwiami. Chwyciwszy za klamkę, zastanowił się jeszcze raz, o co chce zapytać Tae.
„Nie żartowaliście?”
     Przed naciśnięciem klamki powstrzymały go kroki na korytarzu. Spanikował wtedy zupełnie, a gdy usłyszał już wesołe docinki i śmiechy nowo powstałej pary - zupełnie stracił jakąkolwiek nadzieję na to, że dziewczyna odpowie mu „Co ty! Nie załapałeś, że tylko żartowaliśmy?”.
     Przyłożył czoło do szyby drzwi i czekał, aż oboje przejdą. Potrzebował w tej chwili stanowczo spaceru na świeżym powietrzu, do którego nie chciał mieć towarzystwa. Odczekał tą bolesną minutę, która dla niego zdawała się być wiecznością, a gdy na zewnątrz jego pokoju zapadła cisza, energicznie otworzył drzwi i pośpiesznie wyszedł.
Rozglądając się po drodze jak agent, który nie chce zostać wryty w obozie wroga, czmychnął na palcach przez schody i bacznie obserwując przyjaciół w salonie, przechodził w stronę drzwi wejściowych.
- Taehyung, podaj nam chipsy, jak już tu jesteś! - Niespodziewanie odezwał się Baekhyun, sprawiając, że serce zaskoczonego V zaczęło walić jak młot. Nikt miał się nie dowiedzieć, że wychodzi!
Jednak nie odpowiedział nic, udając, że wcale go tu nie ma. Istniał cień szansy, że jego Brateł uzna, że przywidziało mu się albo że na dół wchodził ktoś inny. Zrobił kilka ostrożnych kroków wstecz i już schylił się do szafki z butami, gdy ponownie Eevee odezwał się do niego.
- Ej, widziałem cię! - krzyknął nieco głośniej niż poprzednio, przy czym jeszcze bardziej zestresował wymykającego się V.
     Chłopak uznał, że spróbuje jeszcze raz puścić to mimo uszu i sięgnął po swoje buty z szafki. Nie miał przy tym szczęścia, gdyż niefortunnie zwalił przy okazji ulubioną parę koturnów Tae, która przypadkiem zaczepiła się o sznurówki niebieskich New Balance’ów. W ułamku sekundy dotarło do Taehyunga, że już jest martwy.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytał go Baekhyun, zanim jeszcze doszedł do przedsionka. Zmierzył wzrokiem swojego młodszego współlokatora od stóp do głowy i uniósł jedną brew, oczekując odpowiedzi.
- Idę się przejść - odparł niezwłocznie kucający Taehyung, nie podnosząc głowy. Pośpiesznie sznurował swoje buty i obmyślał już plan ucieczki. - Ostatnio zgubiłem w parku ulubiony brelok do kluczy.
- Jak już idziesz, to możesz wyprowadzić psy na spacer - rzucił z salonu Jongin, nie trudząc się w ogóle na wstanie do chłopaków. W sumie po co? I tak go słyszą. - Dzięki!
- Jejusz Mariusz, Baek, ile czasu potrzebujesz na zebranie jednej paczki chipsów!? - huknął niezadowolony Chanyeol, który najwyraźniej już poczuł ten głód na niezdrową żywność i domagał się zaspokojenia tej potrzeby.
- Spadaj, Yeol - odkrzyknął mu Baek, obracając się przez ramię. - Rozmawiam!
- Jak zaraz się do ciebie przejdę..! - zagroził Smok, próbując wyjść jak najbardziej groźnie. Ale Yeolowi po prostu nie wychodzi bycie groźnym.
Baek westchnął, kręcąc głową na boki. Jeszcze moment, a straci do nich wszystkich siły. Obrócił się z powrotem w stronę wyjścia i spotkał się z niemałym zdziwieniem.
- V? - zapytał niepewnie, orientując się, że chłopaka już nigdzie nie ma.
     Niepewnie rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu, jakby liczył na to, że Taehyung schował się gdzieś w kącie albo obok jakiegoś mebla, lecz nigdzie go nie było. Przeszedł się więc do drzwi i otworzył je, wyglądając na zewnątrz.
- Skubaniec szybko chodzi... - mruknął do siebie, odkrywając, że nie widzi go ani w obrębie ogrodzenia, ani poza nim. Jakby zapadł się pod ziemię lub posiadł umiejetność teleportacji.
- Miałeś chipsy przynieść, bambusie jeden. - Nagle za swoimi plecami Baek usłyszał znajomy głos, należący akurat do uwielbianego przez niego Chanyeola, który stanął tak blisko, że chłopak czuł jego oddech na swoim karku. Naturalnie przestraszył się go, bo nie byłby sobą.
- Rączki masz? Masz! - odrzekła Iwonka, zakładając ręce na biodra. - Proszę sobie wyjąć.
- No przez ciebie musiałem to właśnie zrobić! - oświadczył Smok, ukazując paczkę XXL paprykowych chipsów, które przed chwilą zdobył. - Chodź, bo sam to wszystko zjem.
- Co tak stoicie w przejściu jak dwa badyle? - Z oddali ozwała się również roześmiana Taeyeon, dzierżąc w dłoni podejrzane małe pudełko, które zainteresowało przyjaciół. - Wracać mi do salonu, ale migiem!
- O! Słyszysz? - zwrócił się ponownie Yeol do Baeka, biorąc niższego pod ramię. - Idziemy!
Więc malutka i bezradna Iwonka musiała udać się za nim, mimo, że miała mieszane uczucia po nagłym zniknięciu Brateła.

     Po jakimś czasie V doszedł w swoje ulubione miejsce. Średniego rozmiaru mościk, znajdujący się na oko cztery metry nad płytką sadzawką, w której pełno było kamyków wszelakiej wielkości. Miejsce kojarzyło się mu bardzo pozytywnie, gdyż to tu udzielał życiowych porad Kaiowi, gdy ten zaczynał miewać problemy sercowe, a ponadto gdy miał jakieś 4 latka i jeszcze nie znał nikogo poza Baekiem, często przychodził tu z mamą, by karmić rybki. Interesowało go zawsze, dlaczego ktoś zbudował most w takim dziwnym, a jednocześnie uroczym miejscu. Z resztą nie tylko on kochał tu przebywać. W lecie zawsze roiło się tu od spacerujących ludzi, którzy tak samo jak on podziwiali piękno otoczenia. Dzisiaj ludzi było trochę mniej, może ze względu na późną porę obiadową, ale wciąż się tu kręciły jakieś duszyczki.
     Rudowłosy przystanął przy barierce i oparł się o nią. Wziął głęboki wdech i patrząc w bezchmurne niebo, powoli wypuszczał powietrze. Zdecydowanie potrzebował chwili dla siebie, której nikt mu nie przerwie. Nigdy nie sądził, że kiedyś będzie miał złamane serce. Zawsze postaci z tych wszystkich bajek, w które głęboko wierzył miały swój Happy End, żyły długo i szczęśliwie, co dość mocno wbiło się w jego psychikę, jako pewność tego, że i on na pewno kiedyś będzie miał swoje szczęśliwe zakończenie. Najwyraźniej nie zawsze bajki kończą się dobrze. Chłopak rozglądnął się na boki i zauważając, że nikt nie zwraca na niego uwagi, usiadł na lichej barierce mostu i „wesoło” wierzgał swoimi nogami. Zawsze chciał to zrobić, ale dotąd nikt mu nie pozwalał, mówiąc za każdym razem „Spadniesz!”.
     Przymknął na chwilę oczy. Zobaczył już jak to wszystko może się dalej potoczyć. Ta Tae, którą od tak dawna crushował już niedługo będzie z Sehunem tak nierozłączną parą jak JongRim, zapewne zostaną nawet świadkami na ich ślubie, później w ogóle sami wezmą ze sobą ślub, będą mieć dwójkę wspaniałych dzieci i psa, i kota, i złotą rybkę, i w ogóle wszystko, a on będzie stał na uboczu i usychał z tęsknoty. Jedna samotna łezka stoczyła się po policzku V i kończąc swoją wędrówkę po jego brodzie, opadła w dół, łącząc się z wodą stawu. Taehyung pochylał się coraz bardziej z każdą kolejną myślą, tafla wody tak jakby hipnotyzowała go, zmuszała do tego, by coraz więcej myślał i myślał...
- Czeeeść! - W jednej sekundzie pojawiła się za nim drobna, ale w miarę wysoka postać dziewczyny, która mocno chwyciła go za ramię i uśmiechała się nieśmiało. Widocznie spanikowana, mówiła szybko i plątała się w słowach. - Jestem Seohyun. A ty?
V spojrzał na nią zdziwiony.
- Taehyung - odrzekł, przecierając mokre oczy. Wpatrując się w skądś znaną twarz, odważył się zapytać dziewczyny. - Ja cię kojarzę..?
- Miło mi cię poznać! - odpowiedziała z prędkością karabinu maszynowego, wciąż niezręcznie się uśmiechając. W tej jednej chwili dotarło do niej, kogo tak naprawdę spotkała i to, że jej od razu nie poznał, postanowiła wykorzystać. - Może zejdziesz do mnie i emmm... pójdziemy się przejść?
- Już w sumie byłem na spacerze... - odparł marudny Taehyung, leniwie schodząc z barierki mostu. Stanąwszy na ziemi, poprawił niesforny kosmyk włosów na swojej głowie i za wszelką cenę, starał się ponownie nie rozkleić.
- Oj, nie daj się długo namawiać! - Seohyun pociągnęła rudowłosego za nadgarstek, kierując się z nim przed siebie. - Chodź, pokażę ci coś!
     V zmarszczył brwi. Dziewczyna była mu dziwnie znajoma, ale nigdy nie przypominał sobie, by miał z nią jakiś kontakt. Przez chwilę nawet myślał, że to ktoś obcy, ale z każdą upływającą minutą nabierał przekonania, że jeszcze sobie przypomni kim jest.
- Niesamowita pogoda, prawda? - zagaiła do niego dziewczyna, mówiąc cichutko i powoli zupełnie rozluźniając uścisk na jego nadgarstku. - Jest tak cieplutko, słonecznie. Cały rok czekałam na wakacje, a okazuje się teraz, że nawet ten początek roku szkolnego jest przyjemny!
- Ostatnio byłem z przyjaciółmi w górach - dodał od siebie markotny V, zakładając ręce. - Właściwie to tam jeszcze zalegało dość dużo śniegu, ale chyba z powodu turystów wszystko zostało jeszcze sztucznie naśnieżone.
- To w ten ostatni czas, gdy nieplanowanie zamknęli szkołę? - dopytywała Juhyun, zaciskając swoje dłonie na pasku sportowej torebeczki.
- Nie, nie! - zaprzeczył momentalnie, kręcąc głową. - Pojechaliśmy wtedy nad morze. To było w któryś weekend, trochę przed tym wolnym.
- I jak było?
- W sumie to naprawdę świetnie. Chciałbym tam jeszcze pojechać.
     Dziewczyna energicznie pokiwała głową, spuszczając ją chwilę później w dół. Oboje na moment zamilkli, nie wiedząc, co powiedzieć. Zmierzali powolnym krokiem przed siebie, prawdopodobnie w stronę tylko Juhyun znanej, gdyż można uznać, że to ona prowadziła swojego towarzysza.
- Seohyun... Seohyun... - powtarzał sobie pod nosem V, jakby miał nadzieję, że to mu pomoże przypomnieć sobie coś.
- Tak, to ja. - Niepewnie mówiła jego rozmówczyni, posyłając mu krótkie spojrzenie.
- Seo Juhyun! - I w tym momencie Taehyunga olśniło. - Jesteś Seo Juhyun!
- No tak, cały czas!
- To Ty się przyjaźnisz z...
- Tak - przerwała mu, jednocześnie samemu zatrzymując się, przez co i V musiał stanąć w miejscu. Zdezorientowany lustrował dziewczynę wzrokiem, nie rozumiejąc, dlaczego tak zareagowała, dopóki nie zaczęła mówić dalej. - Wiem, co teraz możesz sobie myśleć, ale Krystal i Zoya wcale nie są takie złe, jak Ci się może wydawać.
     Sehyun popatrzyła niepewnie na rudowłosego, wyczekując jakby odpowiedzi. Jednak ten milczał, jakby spodziewał się dalszej części. Ruszyła z miejsca ze świadomością, że musi na szybko coś jeszcze sklecić.
- Wprawdzie to tylko je mam - dorzuciła, wpatrując się uparcie w swoje jakże interesujące w tej chwili białe konwersy.
- Lepiej nie będę się wypowiadał. - W końcu przemówił Taehyung, biorąc głęboki wdech.
- Słuchaj, tak się składa, że miałam się spotkać z Sooyoung. - Dziewczyna zaczęła nowy temat, w nadziei, że zawsze wyglądający na przyjaznego V nie pomyśli sobie o niej nic złego. Trochę zestresowana faktem, że rozmawia z prawie nie znaną jej osobą, ostrożnie dobierała kolejne słowa. - Napisała mi, że jest na boisku. Może pójdziesz ze mną?
- Nie ma mowy - zaprotestował od razu Taehyung. Że niby on ma się za namową udać do obozu wroga i jeszcze się z nim bratać? Prędzej da się zbić plasterkiem sera po czole! - Poza tym co ona w ogóle robi na boisku?
- Trenuje. - Wzruszyła ramionami Seohyun.
- Czekaj, mówimy o tym samym boisku? Jest  może jeszcze jakieś boisko do trenowania strzelania sobie selfie?
- Tae, ona trenuje koszykówkę.
- Koszykówkę? - Niemało zdziwił się V, patrząc na towarzyszkę z uniesioną brwią. Jakoś nie widział tego prawego ramienia Krystal z brokatowymi szpilkami na dwa metry, różowym iPhonem i piłką do koszykówki jednocześnie.
- Tak! - Juhyun zdawała się mówić z zachwytem o tym, czym przyjaciółka się interesuje. Chciała najwyraźniej przedstawić dziewczynę z jak najlepszej strony i to, co dotąd zdradziła, całkiem urzekło rudowłosego. - I jest w tym naprawdę niezła! Chciała mnie nawet nauczyć, ale jakoś mi to nie wychodzi...
     Wyglądała w trakcie wyjaśniania tego wszystkiego całkiem uroczo, co przeszło przez głowę V z prędkością samochodu Baeka na autostradzie. Jednak ten wciąż patrzył na nią z dużym niedowierzaniem w to, co słyszy i zdawał się i tak traktować jej słowa z przymrużeniem oka. Dziewczyna westchnęła, kładąc ręce na biodrach.
- Chodź, zobaczysz! - Uśmiechnęła się do niego, gestem ręki zachęcając go do tego, by dalej są nią szedł.
     Taehyung z ciekawości poszedł. Dał się złapać na tę pułapkę niewinnej dziewczyny. Zastanawiał się, czy było warto jej zaufać.

     W momencie, gdy Seohyun nareszcie zatrzymała się przy niewielkiej bramce prowadzącej do ulokowanego w parku prowizorycznego boiska do koszykówki, dając tym samym znać Alienowi do podążenia za jej przykładem, Sooyoung właśnie przymierzała się do rzutu za trzy punkty. Taehyunga w najmniejszym stopniu nie zdziwiło to, że Zoya nie miała na sobie stroju koszykarskiego podobnego do tych, które on nosił podczas treningów, jednak ze zdumieniem dostrzegł, że jego rówieśniczka była ubrana na sportowo. Tae nigdy wcześniej nie widział licealistki w obuwie innym niż wysokie szpilki, więc widok sportowych butów przystosowanych do gry w koszykówkę wprawił go w niemałe osłupienie.
     Rudowłosy młodzieniec wszedł na boisko, po czym przystanął w pobliżu wejścia i opierając plecy na solidnym ogrodzeniu, z zaciekawieniem obserwował wprawę, z jaką dziewczyna poprawiała chwyt na piłce, by po chwili posłać ją perfekcyjnym wręcz łukiem wprost do przymocowanego na wysokości ponad dwóch i pół metra kosza. Piłka przez chwilę zawirowała na obręczy, ściągając na siebie pełne oczekiwania spojrzenia trójki licealistów, a następnie wpadła do środka. Odbiła się kilkukrotnie na gładkiej powierzchni boiska, a następnie potoczyła się w kierunku linii autu, skąd zgarnęła ją Sooyoung z zamiarem powrócenia na linię rzutów za trzy punkty.
     Obróciwszy się jednak, dostrzegła Seohyun i z zainteresowaniem zaobserwowała również obecność trzymającego się na blisko wyjścia Taehyunga - wiedziała, że był genialnym graczem koszykówki, każdy w szkole o tym wiedział. Widząc zatem, że chłopak nie obdarzył jej spojrzeniem pełnym niechęci, które zazwyczaj towarzyszyło mu w czasie krótkich "rozmów" z nią i jej najlepszą przyjaciółką, czerwonowłosą Krystal, postanowiła wykorzystać tę okazję do przetestowania swoich własnych umiejętności.
- Jeden na jeden? - zaproponowała Zoya z czymś w rodzaju półuśmiechu rozjaśniającego jej twarz, rzucając zaczepnym gestem piłkę w kierunku Kosmity.
     V nie mógłby przecież przegapić takiej okazji - gra jeden na jeden to czysta esencja koszykówki. Nawet w NBA najwięcej emocji wzbudzają pojedynki największych gwiazd, a ostatni raz, gdy rudowłosy miał okazję zagrać z kimś ten sposób miał miejsce dosyć dawno temu, tak dawno, że nawet nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy mniej więcej to było.
      Odepchnął się więc ramieniem od wysokiego ogrodzenia otaczającego boisko i przekraczając linię autu, z delikatnym uśmiechem na twarzy złapał piłkę toczącą się w jego stronę i bez wcześniejszego ostrzeżenia zaczął kozłować ją, dając Sooyoung znać, że nie okaże jej najmniejszej taryfy ulgowej. Dostrzegając urażenie widoczne wyraźnie na twarzy dziewczyny i zawzięcie, które chwilkę później pojawiło się w jej oczach, zdał sobie, że gra mogła być naprawdę interesująca - przynajmniej tak się zapowiadała. Nie zdążył nawet zarejestrować chwili, w której myśl o Taeyeon i Sehunie przestała krążyć po jego głowie.

      Seohyun po upływie niecałej godziny pożegnała wciągniętą w grę dwójkę, tłumacząc, że musi wcześniej wrócić do domu, żeby przypilnować młodszego braciszka - Taehyung, oczywiście, nie miał wcześniej pojęcia, że dziewczyna ma rodzeństwo. Zoya nie wyrażała chęci do przerwania gry, więc po krótkiej przerwie na zakupienie przez V wody w pobliskim sklepie i rzucenie butelki wraz z bluzą, w której było mu zbyt gorąco, w kąt boiska, wrócili do "pojedynku".
     Od samego początku oczywiste powinno było się wydawać, że wygra bardziej wprawiony w boju Kosmita - w końcu był kapitanem szkolnej drużyny koszykówki i trenował znacznie częściej niż dziewczyna, która mimo zainteresowania tą dyscypliną sportu nie miała ku temu zbyt wiele okazji. Także żadne z nich nie okazało zdziwienia, kiedy końcowy wynik wyniósł 68 punktów dla Rusałki i 47 dla Sooyoung, chociaż Tae i tak był pod niemałym wrażeniem, że jego rówieśniczka poradziła sobie tak dobrze, gdyż wcześniej nawet nie podejrzewał jej o jakiekolwiek umiejętności sportowe.
- Tym razem wygrałeś. Ale kiedyś zażądam rewanżu i bądź pewien, że ogranie mnie nie przyjdzie ci wtedy tak łatwo - stwierdziła szatynka, patrząc na rudowłosego z potężnym uśmiechem na twarzy, odzwierciedlającym niemal idealnie minę V.
- Musiałabyś naprawdę długo trenować, żeby mieć szansę na wygranie ze mną - rzucił, zgodnie z prawdą zresztą, Taehyung z rozbawieniem w głosie, przybijając jednak dziewczynie żółwika w uznaniu za świetną grę.
      W czasie, gry byli zajęci swoim pojedynkiem jeden na jeden, na zewnątrz zdążyło się już ściemnić, gdyż słońce niedawno skryło się za horyzontem, ale Alien i tak porządnie się zdziwił, gdy po przelotnym zerknięciu na zegarek na swoim przegubie, odczytał z niego, że wielkimi krokami zbliża się godzina dwudziesta. Opuścił dom prawie trzy godziny temu, nie informując nikogo, nawet Baekhyuna, dokąd się wybiera, więc nie byłby wcale zdziwiony, gdyby... Taaak, po wyjęciu telefonu z kieszeni porzuconej przy wejściu na boisko bluzy, zobaczył, że ma ponad piętnaście nieodebranych połączeń od wcześniej wspomnianego blondyna, Kaia i Taeyeon... Prawdopodobnie w domu czeka go niezła awantura, w której Iwona zacznie odgrywać rolę znerwicowanej matki, a on będzie musiał w ciszy przeczekać, aż jego kuzyn się uspokoi i przeprosić go, korzystając przy tym z całego uroku osobistego, który posiadał.
       Wrzucił telefon do kieszeni spodni, postanawiając nie oddzwaniać do przyjaciół i po prostu wrócić do domu w najszybszym możliwym tempie i podnosił właśnie prawie zupełnie opróżnioną butelkę wody, kiedy wpadł na genialny wręcz pomysł, który mógł uchronić go przed wysłuchiwaniem krzyków oburzonego Baeka.
- Nie miałabyś może ochoty wpaść do mnie na herbatę? - zapytał, przerzucając bluzę przez ramię i odwracając się w tym samym czasie do szatynki, która teraz spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- A reszta..? - dopytała, przekręcając delikatnie głowę w bok. Wiedziała przecież, że nikt z paczki Taehyunga nie darzył jej sympatią, nie była aż tak głupia, by nie zauważyć niechęci przyjaciół rudowłosego do niej i Krystal.
- Spokojnie, nie są tacy źli - zaśmiał się szczerze V, czym odrobinkę pocieszył Sooyoung i jak się okazało - dosyć skutecznie ją przekonał do swojego pomysłu. W rzeczywistości nie był pewien, jak jego przyjaciele zareagują na "wroga" przekraczającego próg ich domu. Wiadomo, że jego Drużyna Pierścienia tolerowała Zoyę odrobinkę bardziej niż Krystal, ale nie wiedział, czy ta "odrobinka" wystarczy, by szatynka nie czuła się źle w ich domu.
- W porządku, zatem prowadź - odpowiedziała po chwili zawahania dziewczyna, wykonując teatralny gest ręką, ale po chwili złapała Rusałkę za przedramię, sprawiając, że odwrócił się w jej kierunku. - Ale najpierw musimy zrobić sobie selfie!
- Ymm.. Okey, czemu nie - rzucił V, nie przewracając oczami, jak zrobiłby to w normalnych okolicznościach, po czym przejął od Sooyoung jej telefon (Zasada numer jeden robienia selfie z wysokimi osobami. Wyższa osoba ZAWSZE trzyma telefon. Zawsze.) i po wykonaniu kilku zdjęć, z których jedynie ostatnie satysfakcjonowało Zoyę, oboje skierowali się w stronę domu paczki.

     Tymczasem we wcześniej wspomnianym domu, panowała wrzawa większa nawet niż zwykle - a to już wyczyn, która nastała niedługo po tym, jak obecni w domu przyjaciele Taehyunga, pogodzili się z utratą go i jak na dobrych przyjaciół przystało postanowili to świętować. W momencie, gdy przenosimy się do ich ogromnego salonu zdolnego pomieścić szóstkę osób i trzy pieski, JongRim leżą na podłodze przed kanapą, bawiąc się z maskotkami grupy aka Monggu, Jjangah oraz Jjanggu, Sehun opiera się plecami o fotel, na którym zwinęła się Taeyeon, natomiast Baekhyun siedzi nadzwyczaj cicho, opuszczony przez Chanyeola, który postanowił udać się do łazienki.
- Gdzie jest ten idiota? - wymamrotał nagle podenerwowany blondyn, sprawiając, że skierowały się na niego spojrzenia wszystkich osób obecnych w salonie.
- No przecież Kai leży przed tobą - odpowiedział Demon, wystawiając język Jonginowi, który posłał jej oburzone spojrzenie i obronnym gestem przyciągnął do siebie Monggu, co z niejasnych powodów bardzo rozśmieszyło Sehuna.
- Taehyung ponoć gdzieś wychodził - rzuciła Sangrim z rozbawionym uśmieszkiem na twarzy, przeglądając coś na telefonie w czasie machinalnego głaskania Jjanggu rozłożonego wygodnie na jej wyprostowanych nogach.
- Chanyeol chyba poszedł do łazienki? - pytająco stwierdził Hun, po minie Baekhyuna wnioskując, że nie chodziło mu ani o Jongina, ani o Kosmitę.
- Miałem na myśli komara, który przed chwilą mnie ugryzł, ale hmm.. dzięki za informacje - rzekł z zawahaniem w głosie Baek, wywołując powszechny atak wesołości u reszty i zdezorientowane spojrzenie Smoka, który właśnie tuptał na swoje poprzednie miejsce i odkrył, że zostało ono zajęte przez blondyna.
- Iwonka, złaź z mojego fotela albo sam cię stamtąd przegonię - zagroził Chanyeol, stając ze skrzyżowanymi ramionami przed wcześniej wspomnianym meblem i tupiąc miarowo nogą, co wyglądało, według JongRima ulokowanego na podłodze, przekomicznie.
- Przepraszam bardzo, ale to nie twój fotel, a mnie boli głowa, więc z łaski swojej mógłbyś nie krzyczeć - fuknęła obrażona Eevee, robiąc naburmuszoną minkę.
- Ciebie zawsze boli głowa - westchnął w końcu Smok, poddając się jak na razie w próbach powtórnego przejęcia ulubionego fotela, po czym usiadł po turecku, opierając się o stolik, żeby mieć dobry widok na telewizor, w którym leciała jakaś polecana przez Kaia komedia. Była w sumie nudna, ale nikt nie okazał się na tyle rozsądny, by ją wyłączyć i zaproponować inny film.
- Google twierdzi, że zginę. Od bólu głowy ponoć zawsze się zaczyna - powiedział Baekhyun, nie wierząc w swoje słowa, ale chcąc zabrzmieć dramatycznie i wywołać w Chanyeolu wyrzuty sumienia. Nie udało się.
- Czemu Google wysyła ci groźby śmierci z powodu bólu głowy? - zapytał z rozbawieniem Yeol, odwracając się przez ramię do Iwonki, która wyglądała, jakby miała ochotę mu przyłożyć i z pewnością, by to zrobiła, gdyby w tej samej chwili nie odezwała się Sangrim.
- Dobra, przestańcie się kłócić albo inaczej przestanę z wami rozmawiać - rzucił Aniołek tylko po to, żeby coś powiedzieć. Nastąpiła chwila ciszy, więc szatynka podniosła wzrok znad telefonu, by upewnić się, że jej słowa rzeczywiście zadziałały, ale dostrzegła dziwne spojrzenia wymieniane przez dwójkę bestfriendów. - Co robicie?
- Rozważamy twoją propozycję - odpowiedział jej Chanyeol, co spowodowało, że oberwał od Kajetana pośpiesznie zdjętą z kanapy poduszką. (Dodajmy też, że kanapa była całkowicie pusta, a i tak cztery osoby wolały dramatycznie siedzieć na podłodze. W końcu panele są wygodniejsze.)
     Nagle Taeyeon zeszła z fotela i usiadła obok Smoka, powodując tym samym zaciekawienie u jej chłopaka, który nie orientował się najwidoczniej w zaistniałej sytuacji.
- Co robisz? - zapytał Sehun, zdając sobie chyba sprawę z tego, że Demon ma zamiar rzeczywiście siedzieć koło Chanyeola.
- Gorąco mi, a tu przynajmniej jest trochę zimniej od paneli - stwierdziła brunetka, nie odwracając wzroku od telewizora, na którym naprawdę nie działo się nic ciekawego, ani śmiesznego, chociaż Kai śmiał się bez przerwy, oglądając domniemaną komedię.
- Przed chwilą mówiłaś, że jest ci zimno - wypomniał jej Chanyeol, przesuwając się trochę, żeby zrobić Tae więcej miejsca.
- Masz wahania temperatury - postanowił diagnozę lekarz numer jeden w grupie, znany również jako Iwonka, której znajomości medycyny opierały się na obejrzeniu kilku odcinków Dr House'a.
- O czym może to świadczyć? - zapytała Sangrim, w dalszym ciągu wystukując coś z zaangażowaniem na swoim telefonie.
- Chyba o tym, że jestem żmiją - odpowiedziała Taeyeon z rozbawieniem w głosie.
- TARARARARA!! - zaśmiał się Smok, odśpiewując znany wszystkim fragment piosenki, często wykorzystywanej w crackach.
     Wtem drzwi frontowe domu stanęły otworem, dając wszystkim do zrozumienia, że Jaśnie Pan Kim Taehyung postanowił wreszcie wrócić do domu. Baekhyun przyjął na fotelu postawę iście rodzicielską, opierając kostkę jednej nogi na kolanie drugiej i prostując plecy, by wyglądać poważnie - jak wiadomo, szykował się do ochrzanienia swojego ukochanego Brateła, który nie raczył wspomnieć nikomu, że wychodzi na tak długi czas.
     Jednak ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich obecnych w salonie, V nie pojawił się w domu sam, tylko z Zoyą aka prawą ręką Krystal, która nie cieszyła się zbytnią popularnością w paczce. Wszyscy zaniemówili, nie wiedząc za bardzo, jak skomentować zaistniałą sytuację i wymieniali między sobą zdezorientowane spojrzenia, jakby zastanawiali się czy Taehyung do reszty zwariował, przyprowadzając wroga do ich domu.
- Pomyślałem, że Sooyoung mogłaby obejrzeć z nami jakiś film - rzucił nieśmiało Alien, nie potrafiąc wytłumaczyć reszcie, co skłoniło go do zaproszenia dziewczyny. Teraz, widząc reakcje wszystkich, nie był pewien czy aby na pewno był to dobry pomysł.
     Taeyeon wstała z miejsca przed telewizorem, ściągając na siebie spojrzenia wszystkich i przez chwilę mierzyła V uważnym spojrzeniem, ale w końcu odeszła w kierunku schodów prowadzących na piętro, nie wypowiedziawszy ani jednego słowa, więc Sehun również się tam skierował, tłumacząc, że właśnie zamierzali odrobić zadania domowe.
- I tak skończyliśmy już oglądać film - uznał Baekhyun, siląc się na uśmiech, który wyszedł mu niezbyt szczerze i stanął nad nadal siedzącym Chanyeolem, dając mu do zrozumienia, że ma do niego dołączyć.
- Rim, mogę pożyczyć od ciebie jakiś film? - zapytał w końcu Taehyung, gdy w salonie zostali tylko JongRim, Sooyoung i on.
- Taaaak... Chodź.. - odpowiedziała z wyraźnym zaskoczeniem w głosie Sangrim, podnosząc się z podłogi i chowając telefon do kieszonki.
- Jak ci się układa z Sangrim? - wyrzuciła nagle z siebie Zoya, przysiadając na skraju kanapy, przed którą Jongin starał się wstać z paneli, ale umiejętnie przeszkadzała mu w tym Trójca Puchata, która nieustannie na niego wskakiwała.
- Dobrze, świetnie, wspaniale - rzucił Kajtek, zdziwiony najwidoczniej takim pytaniem, zastanawiając się czy cała ta wizyta Sooyoung w ich domu, nie była przypadkiem jakąś kolejną intrygą ze strony Krystal, o której on nie miał najmniejszego pojęcia.
- Nie wydaje mi się - powiedziała jego rówieśniczka z przesadnie słodkim uśmiechem na twarzy, który sprawił, że Kai mimowolnie przełknął głośniej ślinę.
- Taak? A dlaczego tak uważasz? - zapytał, starając się nie pokazać po sobie jak bardzo dziewczyna przeraziła go w tym momencie. Między nim i Sangrim ostatnio rzeczywiście nie było najlepiej - szatynka nieustannie była zajęta swoim telefonem i nie poświęcała Jonginowi tyle uwagi, co zaledwie kilka tygodni wcześniej. Szczerze mówiąc, nie był nawet pewien, co się zmieniło, ale zmianę tę odczuwał dosyć wyraźnie.
- Widziałam ją któregoś wieczoru, jak przytulała się z jakimś przystojnym chłopakiem w parku - powiedziała Zoya, sprawiając, że serce Kaia zatrzymało się na kilka długich chwil, a przynajmniej on odniósł takie wrażenie.
- Och, doprawdy? - rzucił tylko w odpowiedzi, nie chcąc, by Sooyoung uznała, że wprawiła go w osłupienie tą informacją, w razie gdyby rzeczywiście była to jakaś intryga ze strony Krystal.
- Nie przytulali się, tak jak robią to koledzy. Wydawali się być ze sobą naprawdę blisko, jeżeli wiesz, co mam na myśli - dodała jeszcze dziewczyna i najwyraźniej chciała kontynuować, dodając kolejne szczegóły, ale Jonginowi udało się już wydostać spod swoich trzech ulubieńców, więc czym prędzej powstał i powoli zaczął kierować się w stronę schodów.
- Dzięki, że mi to powiedziałaś. Nie będę przeszkadzał tobie i V w oglądaniu filmu - powiedział jeszcze, nim zaczął wspinać się na schody.
      Kiedy dotarł już na piętro, ustalił sobie mniej więcej plan działania na najbliższy czas - nie mógł pokazać Rim, że cokolwiek się zmieniło. Może zmierzała powiedzieć mu o tej sytuacji, ale nie miała do tej pory okazji? Chociaż Sooyoung powiedziała "któregoś wieczoru"... Nie znaczyło to przecież, że musiało to się zdarzyć niedawno. Jongin oparł się o ścianę, przygryzając mocno wargę i zamykając na chwilę oczy, gdyż zaczynał czuć pod nimi zdradliwe pieczenie sygnalizujące niebezpieczną bliskość łez.
     Sangrim nie zdradziłaby go. Nigdy przenigdy by go nie zdradziła, znał ją zbyt dobrze - był w stu procentach pewien, że nie chciałaby go zranić, ale może rzeczywiście miała kogoś na oku? Może tylko czekała na okazję, żeby powiedzieć mu, że to koniec.. Ale może źle zrozumiał sytuację? Czy Rim miała kolegów dobrych na tyle, żeby się z nimi przytulać? Może pomogła komuś w nauce i z wdzięczności została przytulona? Właśnie, a czy ona przypadkiem nie wychodziła ostatnio z domu wieczorem, bo ktoś poprosił ją o notatki? Tak, to musiało być to!
      Jongin uspokoił się odrobinę, jednak nie zmieniło to faktu, jak bardzo urażony czuł się, że nie wiedział o tym, że jego dziewczyna spotkała się z jakimś chłopakiem bez jego wiedzy. Obiecali sobie jeszcze na początku związku, że będą sobie mówić o wszystkim, prawda? Więc czemu nagle Rim miałaby przestać stosować się do tej zasady?
      Kai odepchnął się od ściany i szybkim krokiem przeszedł odcinek korytarza dzielący go od pokoju Taeyeon, w którym spodziewał się znaleźć Sehuna. Wszedł do środka, nie zawracając sobie głowy pukaniem i zobaczył siedzącą na podłodze parę, rzeczywiście odrabiającą zadania na kolejny dzień. Uśmiechnął się przepraszająco do Demona, podchodząc do Huna i ciągnąc go za rękaw bluzy.
- Na chwilkę go pożyczę, okey? - zapytał Jongin Taeyeon, ignorując zdezorientowane spojrzenie nierozumiejącego sytuacji przyjaciela, po czym nie czekając na odpowiedź brunetki, czym prędzej zaciągnął go na korytarz i zamknął za sobą drzwi.
- Musimy odbyć naradę - obwieścił poważnym szeptem Kai.

Mamy nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Team Sernikoluby

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz