środa, 5 grudnia 2018

at the edge of the forest

Hejka :)
Oto przed Wami kolejna miniaturka, chociaż tym razem nie mogę powiedzieć, że jest czymkolwiek inspirowana, hahahh xD Adnotację piszę ze sporym wyprzedzeniem, więc nie mam jak się wypowiedzieć odnośnie mojej obecnej sytuacji z nadążeniem z pisaniem postów, ale biorąc pod uwagę te wszystkie zapowiedziane sprawdziany i zadania z matematyki, co do których już teraz wiem, że będzie masa XDD To mam nadzieję, że ja z przyszłości sobie jakoś radzi :"") 
A jak Wam leci w szkole? Też taki natłok wszystkiego przed świętami? :'D
Miłego czytania :)

miniaturka | Lee Dongmin | Astro | na skraju lasu

powstań przyjaciółko ma,
piękna ma i pójdź.
bo oto minęła już zima,
deszcz ustał i przeszedł.



     Niezmącony spokój jednej z pierwszych grudniowych nocy udzielił się mieszkańcom niewielkiego miasteczka, którzy ukołysani przez symboliczne podmuchy mroźnego wiatru, tonęli w odmętach baśniowych krain, oferowanych przez ich własne sny, przenosząc się do zachwycających, wyimaginowanych światów, w których mogli wieść lepsze, doskonalsze życie bez trosk i zmartwień. Dzięki sprzyjającym urokom pogody wymizerowany młodzieniec, odziany w powłóczystą, jaśniejącą szatę, skrojoną z najkosztowniejszych materiałów, sprowadzanych zza Muru, otrzymał fantastyczną okazję do spełnienia ciążącego na nim od kilkunastu dni obowiązku. Charyzmatyczny, pociągający wygląd, który tego wieczoru przybrała zjawa, przemieniając się w niezwykle urodziwego mężczyznę, miał na celu jedynie ułatwienie pomyślnego przebiegu, wyznaczonego mu przed laty zadania.
     Skromny, nieokazały budynek, ulokowany nieopodal rozstaju dróg prowadzących w nieznane zdawał się przyciągać urokliwego młodzieńca, którego kroki poczęły mimowolnie zmierzać w jego kierunku, byleby czym prędzej znaleźć się w pobliżu emanujących najczystszym rodzajem magii ścian. Dla przechodzących w pobliżu śmiertelników, dom ten nie wyróżniałby się niczym szczególnym – ot, podniszczony biegiem lat, niepokaźny obiekt, zamieszkiwany przez ubogą rodzinę, ledwie wiążącą koniec z końcem. Wyblakła jak gdyby od światła zjawa dostrzegała w nim jednak o wiele więcej, niż można by zauważyć przy pobieżnym zlustrowaniu budynku spojrzeniem – magię kumulującą się w jednym z mieszkańców, magię tak potężną, że stała się ona przedmiotem pożądania wpływowych stworzeń, przebywających w okolicznych lasach.
      Jaśniejąca w mroku sylwetka młodzieńca niezauważanie przemknęła przez boczne uliczki miasteczka i już po chwili wprawny obserwator mógłby ją dostrzec, wspinającą się na palce, by z łatwością przyjrzeć się przez okno urodziwej dziewczynie, oddychającej cicho i miarowo, podczas gdy w jej śnie trwały hulanki i zabawa. To właśnie tę rachityczną, pełną wdzięku istotę musiał uwieść, oczarować na tyle, by zdecydowała się na opuszczenie ciepłego, przytulnego budynku w tę idylliczną, śnieżystą noc i podążyła za jego migotliwą postacią aż na skraj rozległego lasu, gdzie zostanie postawiona przez próbą, z której prawdopodobnie nie ujdzie z życiem. 
     Żal mu było tej drobnej, niewinnej duszyczki, jednak czyhające nad nim zagrożenie popychało go ku wykonaniu ciążącego mu obowiązku, z którego wypełnieniem czekał już wystarczająco długo, by zniecierpliwić uwięzionego suriela. Korzystając ze swych niezwykłych umiejętności, mężczyzna zmaterializował się nieopodal posłania atrakcyjnej dziewczyny i niewiele myśląc, począł nucić balsamiczną, uśmierzającą wszelkie wątpliwości melodię, przy której dźwiękach śmiertelniczka ukazała światu swe jasne oczęta. Zaspanym spojrzeniem zmierzyła smukłą postać przystojnego młodzieńca, po czym potarła oczy leniwym ruchem, jak gdyby nie była pewna, czy rzeczywiście się obudziła. Powstań, ma piękna, polecił jej śpiewnym, uwodzicielskim głosem, z którego powodu mimowolnie spłonęła rumieńcem. 
     Kiedy dziewczyna odrzuciła z siebie koce i stanęła przed nim w koszuli nocnej, powiódł po jej ciele wzrokiem drapieżnika i nieuchronnie zbliżając się w jej kierunku, nucił rozkoszną piosenkę, odbijającą się donośnym echem w myślach bezbronnej śmiertelniczki. Pora na nas, wyszeptał zdradliwie blisko jej ucha, głosem na tyle kojącym, by spowodować błogi uśmiech błądzący po ustach nastoletniej piękności. Ujął dziewczynę za dłoń łagodnym ruchem, okręcił ją dookoła i w mgnieniu oka stali na zewnątrz, w pobliżu lasu, brodząc w śniegu sięgającym im do kostek. Duch z ciężkim westchnięciem zatrzymał się przed przekroczeniem granicy pierwszych drzew i obracając się, pełnym gracji gestem zachęcił ją do podążania w ślad za nim. Jesteśmy prawie na miejscu, moja droga, rzucił z nadludzko zachwycającym uśmiechem, cofając się kilka kroków, by przekroczyć skraj lasu. 
     Zapatrzona w młodzieńca śmiertelniczka, nie przeczuwając podstępu, ruszyła w jego kierunku pewnym krokiem, byleby jak najszybciej znaleźć się w jego ramionach. Wygłodzony suriel, skryty dotychczas w cieniu rosnących nieopodal drzew zdawał się tylko na to czekać. Przejmujący krzyk niewinnej ofiary przeciął napierającą ze wszech stron ciemność, lecz w mgnieniu oka umilkł, zastąpiony donośnymi odgłosami przeżuwania.

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon <3

1 komentarz:

  1. O, tak teraz jest taki natłok kartkówek i sprawdzianów. Na szczęście chyba tylko do następnego tygodnia, bo później już u mnie w szkole nie można robić żadnych testów. Tak więc wytrwać i chwilowy spokój. Chociaż obawiam się jak zareaguje Pani z biologii na to, że nie pisaliśmy na zastępstwie sprawdzianu (osobiście też jestem tym wzburzona, bo byłam przygotowana i kocham biologię). No ale większość osób z mojej klasy nie lubi biologii (jedna tygodniowo na biolchemie!) XD
    Przynajmniej piątkowy sprawdzian z chemii jest pewny, więc ja tu tylko na chwilę, a później wracam do jakże toksycznego spotkania z chemią.
    Na początku miałam takie 'Wow, widać wysoki poziom, piękne opisane' a później takie 'łojacie jaki stalker, ale wciąż są piękne słowa ' xD
    Jeśli w środku nocy, przy moim łóżku stanął Eunwoo pewnie bym krzyknęła, później się zdziwiła jak on w ogóle dotarł skoro to taka niebezpieczna, ruchliwa ulica bez chodnika. Albo byłabym oczarowana jego pieknem. Chyba to drugie, ba z pewnością to drugie.
    Kocham twoje pomysły są takie magiczne i nietuzinkowe!
    Powodzenia, miejmy nadzieję, że wytrwiemy w natłoku nauki😅

    OdpowiedzUsuń