niedziela, 2 grudnia 2018

stars were dancing

Hejka :)
No więc dzisiejszym postem chciałabym rozpocząć serię, która pojawiła się już kiedyś w czasie zeszłorocznych świąt na tym blogu, a mianowicie swego rodzaju "świąteczny kalendarz" w formie codziennych miniaturek-opowiadań ^^ Mam nadzieję, że uda mi się napisać post na każdy dzień, ale niczego nie mogę zagwarantować, bo zapowiadają się naprawdę ciężkie dwa tygodnie i z pisaniem na bieżąco może być spory problem. Ale mimo wszystko postaram się wykonać swoje zadania, hahahh xD 
Miniaturki, które pojawią się w tym tygodniu, będą inspirowane światami przedstawionymi w "Czerwonej królowej" i w "Dworze Mgieł i Furii" - tiaaa, nie zgadniecie, jakie książki ostatnio czytałam :") 
Miłego czytania :)

miniaturka | Kim Mingyu | Seventeen | gwiazdy tańczyły 

ale problem w tym, że nawet gdybym mógł wrócić,
już dłużej nie należałbym do tamtego miejsca


     Kunsztowność, z jaką lodowe ściany tej obszernej komnaty zostały wyrzeźbione, poznaczone bajecznymi, oszałamiającymi ornamentami o płynnym, głównie roślinnym, charakterze, nie przestała zapierać dech w piersi młodzieńca za każdym razem, gdy otwierał monumentalne wrota do tego misternie zdobionego pomieszczenia, mimo iż mógł je podziwiać codziennie od kilkunastu lat. Sklepienie sali niknęło w gwiezdnych odmętach nocy, otwierającej swe czeluści pełne tajemnic, by dać możliwość mieszkańcom pałacu na zanurzenie się w ich głębi, gdy tylko będą czuli ku temu potrzebę. Marmurowa posadzka komnaty stawała się z wolna coraz bardziej przyprószona śniegiem, dając złudzenie przebywania na nieograniczonej przestrzeni w arkadyjski, przejmująco mroźny wieczór. Ale młodzieniec nie odczuwał zimna.

     W pomieszczeniu nie znalazł się z własnej inicjatywy, to ona nakazała mu się zjawić w tym miejscu, gdzie wszystko się zaczęło – właściwie nie pojawiał się w tym skrzydle monstrualnego budynku już od bardzo długiego czasu i teraz zadzierając głowę ku zataczającemu kręgi gwieździstemu firmamentowi, czuł się, jakby już nie miał prawa oglądać tego niesłychanego zjawiska. To wrażenie nigdy wcześniej nie pojawiło się w jego myślach, lecz tamtego dnia, od czasu, kiedy rankiem wybiła godzina wyznaczająca jego dziewiętnaste urodziny, czuł się nie na miejscu w lodowym pałacu, jak gdyby już nie zasługiwał na przebywanie w nim. Co przecież wydawało się zupełnie absurdalnie – to był jego dom, na świecie nie znajdowało się żadne inne miejsce, w którym spędziłby tak cudownie, bajecznie wręcz, zapamiętane chwile.
      Nogi same poniosły młodego mężczyznę na środek pomieszczenia, gdzie w oczekiwaniu na jej nadejście przyklęknął w puszystym, mokrym śniegu i wyciągając przed siebie dłoń w stanowczym geście, sprawił, że śnieżynki zawirowały przed jego twarzą, układając się w wymyślne kształty niespotykanych na tym świecie stworzeń, wlepiających swe ufne oczy w twarz swojego stworzyciela. Iluzja opadła wraz z wtargnięciem do pokoju mroźnego podmuchu wiatru, który w mgnieniu oka uformował się w nieporównywalnie urodziwą kobietę, zrodzoną jak gdyby z lodu – lodowa była jej powłóczysta suknia, jej ramiona okryte ledwie zauważalną warstewką szronu, jej wyrzeźbiona przez anioły twarz, jej długie włosy w kolorze przywodzącym na myśl sople. I jedynie jej spojrzenie było kochające, ciepłe na tyle, by serce Mingyu zabiło szybciej jedynie z powodu wyzierającego z nich głębokiego uczucia.
     Obserwował z oddaniem i zamiłowaniem każdy jej krok, kiedy nieuchronnie zbliżała się do klęczącej sylwetki mężczyzny i z zapartym tchem śledził jej zgrabne ruchy, kiedy delikatnie uniosła ciężki materiał ciągnącej się za nią sukni, by przyjąć pozycję niemalże identyczną do tej, w której on sam się znajdował. Subtelny dotyk jej przeszywająco wychłodzonej dłoni wprawił go w osłupienie, lecz nim zdążył jakkolwiek na niego zareagować, w jego myślach rozbrzmiały wypowiadane przez zjawiskową damę dotkliwe słowa, po których usłyszeniu czuł się, jak gdyby jego serce przeszyły sople najtwardszego lodu. Już nie należysz do mnie. Jesteś wolny. 
     Mingyu nie potrafił zrozumieć motywów olśniewająco pięknej kobiety. Nie rozumiał znaczenia jej słów, nie wiedział, jak niebotyczne zmiany miały zostać szturmem wprowadzone w jego dotychczas pozbawione trosk i wysiłku życie pełne czarów, magii, szczęścia oraz przede wszystkim miłości. Jeżeli bycie wolnym oznaczało konieczność opuszczenia tego baśniowego miejsca i zerwanie kontaktów z umiłowaną księżniczką, to nie chciał być wolnym. 
     Młodzieniec patrzył z niezrozumieniem i nieposkromioną obawą w stalowoszare tęczówki pełne uczucia. Nie był w stanie jednak zaprotestować, gdy delikatnym ruchem kruchej jak lód dłoni zamknęła mu oczy. Zdawać by się mogło, że wraz z tym gestem upłynęła z niego szkolona przez tyle długich lat pełnych zmagań magia. Czuł jedynie zimno, dotkliwy, przenikający do szpiku kości mróz, który zdawał się wypalać go od środka.
     Gdy się przebudził, miał wrażenie, iż jego sen trwał wieki i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie znajduje się już dłużej w wytwornym lodowym pałacu – przed oczami jawił mu się widok niewyszukanego, bezpretensjonalnego pomieszczenia. Wystarczyło jedno spojrzenie, by Mingyu zdał sobie sprawę, że zniknęło nie tylko jego dworskie odzienie, które zastąpiono przyziemnymi ubraniami – nie było również śladu po stalowej bransolecie, umożliwiającej mu dotychczas korzystanie z magicznych właściwości śniegu. Jedynym dowodem pobytu w baśniowym zamku była skromna, srebrna obrączka, bliźniaczo podobna do tej noszonej przez księżniczkę, która emanowała wręcz przejmującym chłodem.
     Młody mężczyzna podniósł się z prostego posłania i lustrując wzrokiem pokój, w którym się znalazł, nieubłaganie zbliżał się w stronę okna, ukazującego mu obraz świata całkowicie różniący się od widoku z jego komnaty w lodowym pałacu. Wyglądając przez nie, z bólem podniósł wzrok na gwiazdy, które nie tak dawno, w innym, wspanialszym miejscu, tańczyły dla niego, zapędzając się niekiedy tak blisko, że mógłby dotknąć ich, gdyby tylko wyciągnął ramię - teraz pozostawały w stanie spoczynku. Nie był już w stanie ich dosięgnąć. 

Mam nadzieję, że się spodobało
Mile widziane będą komentarze
Taeyeon <3

1 komentarz:

  1. Teraz zrobię ci mini spam nieskomentowanych miniaturek - mam czas, więc warto korzystać 😅 (godziny wychowawcze takie użyteczne).
    Jejku, chciałabym mieć czas żeby na swoim blogu robić taki kalendarz adwentowy z opowiadaniami:( Chyba za rok ukradnę sobie ten pomysł, haha.
    Skojarzyło mi się to z bajką Królowa Śniegu - bardzo magicznie i zimowo. Trafiłaś w moje klimaty.
    Jejku, jak ty to robisz, że tak krótkie sceny potrafisz ubrać w takie magiczne słowa, że to prawie jak osobne opowiadanie, które można rozwinąć.
    Dobra, lecę komentować dalej!

    OdpowiedzUsuń